Bezczelny i arogancki Inspektor pnie się po szczeblach kariery. Posiada urodziwą dziewoję,która kpi z niego za plecami zdradzając go jednocześnie z młodym sąsiadem,anarchistą.
Inspektor podczas stosunku senksualnego zabija ją brzytwą,dzwoni do biura i pod pseudonimem zgłasza morderstwo.
W mieszkaniu,zostawia wiele śladów,tak jakby chciał żeby ktoś go posądził....
Petri pokazał mi że jest mistrzem,już w swojej "Klasie robotniczej..." więc byłem pewien że i ten tytuł mnie nie zawiedzie.
I tak,też się stało.
Obsypane nagrodami dzieło,to nie na pierwszy rzut oka policyjny kryminał,a cięzki dramat psychologiczny z elementami groteski.
Punkt wyjściowy,jest podobny a mogłoby się wydawac identyczny jak w "Procesie" Kafki <zwłaszcza,że Petri jeszcze go cytuje na końcu filmu>,a Volonte zachowuje się podobnie niewinnie jak Józef w ostatnich scenach w domu.
dużo tutaj robi muzyka,bo Morricone wystarczy jeden motyw przewijający się przez film aby wprawić widza w nastrój i magiczne upojenie.
a już ujęcia na Inspektora naprowadzającego samego siebie na obiekt przesłuchań !
Niby nieumyślne,zostawianie na biórku taśmy,na której mieści się monolog opowiadający o wszystkim,pozostawienie mnóstwa odcisków, grożenie potrierowi,przyznanie się szefowi do znajomości i romansu z podejrzaną.
ale i tak wszystko bije na głowe,scena w mieszkaniu gdy Volonte za wszelką cenę chce udowodnić podwładnym i kolegom że to on zabił. Pokazuje zdjęcia,naprowadza na świadków,wykrzykuje gorzkie słowa prawdy,ale to wszystko jest niepotrzebne ponieważ mamy do czynienia z ludźmi dla których liczy się tylko kariera,dla których Inspektor może to wszystko zniszczyć.
"Śledztwo..." opróćz Procesu,ogromnie skojarzyło mi się z "Benny's Video" Haneke <też arcydzieło> które widziałem wczoraj. Morderstwo jakie popełnił Benny,może zaprzepaścić rodzicom całe życie,zszargać opinie lub wysłac ich na długą odsiadkę.
nie lepiej więc po prostu poprzewracać dzieciakowi w głowie,zafundować mu słodki wypoczynek i ukryć ciało ?
wielki film
9/10