Słabo jakoś zaistniał ten film (2500 głosów) w zbiorowej świadomości, a niesłusznie bo to prawdopodobnie najbardziej niedoceniony film Coenów i na pewno jeden z lepszych...
Rzeczywiście, też dałem 8/10 za odwagę braci Coen, bo zrobili film w ogromnie trudnej konwencji z lat 1920 (zupełnie przestarzałej i nudnej), która jednak w ich wykonaniu okazała się bardzo ciekawa. Ostrzegam jednak, ze na początku film nie zapowiada się tak dobrze.
Od kiedy lata 20te są nudne, to najciekawsze lata XX wieku, jeśli chodzi o zmiany, o to co się działo na świecie.
Nie oglądałem więc zabiore głos : ta firma wymaga 2 krotnego oglądu w ciszy i skupieniu!!!
Często gdu dojrzewam w samotności po wygłupach to filmy takie sobie pokazuja drugie dno. Polecam ta metodę!!
[słuchanie Pinka Floyda w harmiderze to pomyłka]
Hej!
Każdy ma swoich ''pink floydów'' lub ''clintów mansellów'' ,a słuchanie ich w momencie gdzie zgiełk i nieład wokół to totalne nieporozumienie. Zabijane są wówczas nuty ,dźwięki ,wszystko co najpiękniejsze. To istne morderstwo!!!
Tak też jest gdy oglądamy filmy ,których nie znamy jeszcze ,ale podejrzewamy ,że wgniotą nas w fotel, a my sami będziemy przeniesieni w świat akcji w ,której się rozgrywają.
Nieraz zdarza się ,ze człowiek jest bliski zawodu ,co nie znaczy ,że już nigdy więcej nie skorzysta z podobnego schematu ,którego się trzyma.
Lecz gdy trafia się na coś co nas megapozytywnie zaskoczy ,popieści nasze fantazje, wgniecie nas jednak w fotel i da nam często do myślenia to ,aż chce się więcej i więcej i więcej. Coenowie potrafią wprawić w taki stan :)
pozdrawiam
Źródło ( The Fountain )
Film i muzyka .... a zresztą mieliśmy nie zaśmiecać forum.
Zajrzyj tam. Aronofsky wymiata!!! :)
Powiedziałbym też, że najbardziej złożony. Pamiętam jak próbowałem się do niego zabrać jakiś rok temu - nie podobał mi się, dialog był dla mnie przytłaczający i dawał oznaki jakiejś dziwnej paplaniny. Teraz, po trochę głębszym poznaniu twórczości braci muszę powiedzieć, że jeśli chodzi character study i złożoność to jest TOP w ich dorobku. Tom Reagan jest najbardziej skomplikowaną i enigmatyczną postacią jaką widziałem na ekranie. Koleś, który jest zbyt bystry jak na swoje środowisko rządzone przez mięśnie i przemoc. Po obejrzeniu, odrazu przypomniał mi się Nieugięty Luke, który również poruszał termin nonkonformizmu. Jeszcze bardziej nabrałem pewności, że Coenowi inspirowali się tym filmem gdy wyczytałem o interpretacjach jakoby Reagan był alegorią Jezusa(wielkrotne "Jezu, Tom!) - persony nienależącej do tego świata(tak samo jak Tom) i potrafiącej łatwo manipulować osobami do niego należącymi. Kiedyś dialog był czynnikiem, który odstraszył mnie od tego filmu, a teraz uważam go za jeden z najlepiej poprowadzonych :D
The Dane jest równie bystry, a rozwiązując swoje problemy pięściami, przynajmniej nie ucieka się do oszustwa - w związku z tym, postępuje bardziej etycznie niż Tom. Dane pragnął tylko dobra dla swojego szefa i bezpieczeństwa dla swojego kochanka. To w istocie rzeczy bardzo tragiczna postać :).
Tym bardziej, że co do joty rozgryzł intrygę prowadzoną przez Toma.
Trochę nie na temat, sorry, ale to był bardzo dobry konflikt :3