Gdyby skończyło się na śmierci Tobiasza, to zakończenie całej serii miałoby solidny przytup. A tak, na otarcie łez, sam reżyser chyba pogubił się w tym wszystkim, co nam do tej pory pokazał. Bo przecież była już mowa w Czarodziejach, że zmiana czasu bywa nieprzewidywalna oraz tragiczna w skutkach. Nawet w jednym z odcinków Łowcy Trolli otrzymujemy takową sytuację, kiedy Jim zrzeka się amuletu i wiedzie normalne życie w alternatywnej rzeczywistości, a tymczasem wybrańcem zostaje Drall. I jak to się kończy? Ano tragicznie!
Gdyby jednak Jim postanowił powrócić do przeszłości z obecnym bagażem doświadczeń oraz wiedzą o przyszłości aby ponownie zostać Łowcą, to miałoby sens. A tak Tobiasz jako nowy wybraniec?! (aka Drall) nie wróży nic dobrego. Czyli jak widać Jim niczego do tej pory nie nauczył się o odpowiedzialności.
I co z samym amuletem, który rzekomo był nieomylny w swoich wyborach. W przypadku Jima tym razem się pomylił?
Jednym słowem, wszystko to przekombinowane na siłę.