PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
7,7 210 775
ocen
7,7 10 1 210775
8,7 47
ocen krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Nie.

ocenił(a) film na 5

Nie rozumiem, nie widzę głębi, nie zachwycił mnie. Szczerze? Spodziewałem się czegoś w rodzaju filmów
Kubricka, taki przerost treści nad formom, że oglądanie to katorga, ale mimo wszystko warto. Jednak... nie.
Nie dostrzegam tej istoty geniuszu, trochę strzelania, trochę biegania, trochę pseudofilozoficznej gatki z
naciskiem na pseudo. Niewątpliwie jednak plusem są efekty, film jest po prostu piękny, jednak cała reszta
jak dla mnie czynni go dość miernym. Bardzo chętnie usłyszę od jakiegoś fana co w nim genialnego.

vender_x

Jest 712 tematów w dyskusji na temat Blade Runnera. Fani mają ciekawsze zajęcia niż prowadzenie krucjat przeciw innowiercom, na głowie mają również rzeczy istotniejsze niż próby nawracania kogokolwiek, zważywszy, że gdy się przejrzy owe 712 tematów, to argumentów znajdzie się tam morze i jeszcze kontynent - zakładanie kolejnego tematu powielającego treści jest pozbawione sensu.

Druga sprawa, że wszelkie argumenty i tak uderzą grochem o ścianę, gdyż było to nieraz przerabiane. Zamiast więc prosić o elaboraty radzę poszukać odpowiedzi na pytania w Internecie, a chociażby tu:

http://www.film.org.pl/prace/blade_runner/main.html

Albo w literaturze fachowej, nie zaś wśród ludzi, których opinia i tak zostanie uznana za skrajnie dyletancką. Proponuję też wybrać się na studia filmoznawcze, wtedy wszelkie uwagi zostaną wytłumaczone, dowiesz się również dlaczego "Blade Runner" uchodzi za arcydzieło - również fabularne. Gorąco polecam jako kierunek hobbystyczny.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
Winix

"Fani mają ciekawsze zajęcia niż prowadzenie krucjat przeciw innowiercom" no właśnie, po przejrzeniu kilkunastu ostatnich tematów z tych setek wyniosłem nieco inną opinie. Aczkolwiek zalinkowana strona naprawdę ciekawa, dziękuje. W sumie rozwiązuje to o co się pytałem.
"Proponuję też wybrać się na studia filmoznawcze" wybiorę raczej inne metody marnowania czasu :)

vender_x

Marnowanie czasu? Jeśli rzeczywiście lubi się poszukiwać łatwych rozwiązań typu, a zapytam se tych baranów z filmweba o co chodzi w tym filmie, to rzeczywiście filmoznawstwo jest stratą czasu. Podobnie jak wszelka filologia, albo filozofia - a czytanie książek to już w ogóle trwonienie jakże cennego czasu, który można by spożytkować znacznie lepiej, powybierać kłaczki z pępka na ten przykład. Jeśli natomiast lubi się coś wiedzieć i to wiedzieć z źródła najbardziej fachowego, nie potrzebując wtedy tłumaczeń internetowych dyletantów, bo samemu znając historię kina potrafi się film interpretować oraz analizować, to nie jest to bynajmniej strata czasu. Niestety jednak jestem świadom, że żyjemy w czasach intelektualnego regresu, totalnego uwstecznienia i przede wszystkim kultu głupoty, więc faktycznie, wiedza to absolutna strata czasu.

ocenił(a) film na 5
Winix

Zasadniczo jednak nie obchodzi mnie w tym wypadku co można wynieść z Blade Runnera omawiając go przez pryzmat filozofii czy historii kina. Interesowało mnie tylko, co przeciętny Kowalski uznał w tym filmie za oszałamiające.
I naprawdę w tym wypadku tyrada o upadku intelektu nie jest potrzebna, naprawdę.

vender_x

Odpowiadam więc - przeciętny Kowalski nic nie zobaczy w tym oszałamiającego, gdyż nie jest to film dla przeciętnego Kowalskiego. A do takiego wniosku można było dojść po przejrzeniu choćby pobieżnie kilku wątków z forum - ale zamiast tego lepiej generować kolejne połacie zupełnie nikomu niepotrzebnych liter, do czego zresztą i ja w tym miejscu się przyznaje i wstydzę się tego. Przeciętny Kowalski nie chodzi też do muzeum, nie kupuje albumów z malarstwem impresjonistycznym, nie zachwyca się geometrią rzeźby, nie czyta książek filozoficznych ani nie słucha Straussa wracając z pracy. To jest kino artystyczne i koneserskie. Przeciętny Kowalski sztuki nie rozumie, gdyż nie został nauczony by ją rozumieć, nie jego wina, chyba, że rzeczywiście uważa wiedzę za stratę czasu, wtedy jest ignorantem, troglodytą i po prostu kretynem - to również kwestia wałkowana na forum od początku jego istnienia. Dla przeciętnego Kowalskiego jest Megahit na Polsacie i program o śpiewaniu w TVNie, a nie "Blade Runner".

ocenił(a) film na 10
Winix

Zjeżdżając na pobocze, dziwny porządek nastał, iż ludzie za moje pieniądze studiują hobbystycznie. No cóż...
Poza tym nie twórzmy z tego sekretnego zakonu. Nie trzeba skończyć filmoznawstwa, aby właściwie odbierać kino (jeżeli coś takiego w ogóle istnieje). Jest wystraszająca ilość książek, opracowań, artykułów itd., aby samodzielnie poszerzać swoją wiedzę. Brak dyplomu nie usprawiedliwia ignorancji.

MishaPl

Studiować można również zaocznie, a podatki płacę i ja, nie Pan jedyny jest karany przez państwo tym niecnym, haniebnym ryczałtem, toteż proponuję ważyć słowa, a nie naburmuszać się jak rozdymka tygrysia - tym bardziej, gdy nie ma się ku temu powodu.

Gdyby Pan uważniej czytał, to zauważyłby, że studia zostały tam przeze mnie zaproponowane, podobnie jak sięgnięcie po fachową literaturę - toteż powtarza Pan po mnie jak papuga. Czyli, że chciał Pan usilnie powiedzieć coś oryginalnego, tradycyjnie dla Polski dodać swoje trzy grosze, ale treści jakby zabrakło. I coś takiego jak właściwy odbiór kina rzeczywiście istnieje, bo nadinterpretacja lub błędna interpretacja to podstawowy błąd analizy filmowej - nie każdy jest surrealistą, albo Lynchem, by stosować styl symboliczny, a tak w ogóle, to mało jest takich filmowców. Artyści zazwyczaj wiedzą co chcą przez dzieło pokazać i konsekwentnie to czynią. Dlatego też dominuje w nauce strukturalizm, a nie poststrukturalizm, który robił z widza artystę, czyli, że odbiorca mógł sobie jak chce dzieło interpretować, nawet wbrew temu co chciał powiedzieć autor. By podać skrajny przykład, to mógł np. powiedzieć, że on uważa, że "Blade Runner" to opowieść o wiewiórkach i ma w nosie, że wszyscy mówią co innego. Nie mówmy więc, że nie ma czegoś takiego jak właściwy odbiór kina. Badanie sztuki to nauka, a nauka stara się (co czasami - jak to w nauce - nie jest możliwe) plewić dyletanctwo.

Niemniej nie uważam, żeby brak dyplomu cokolwiek usprawiedliwiał bądź nie usprawiedliwiał. Niektórzy po prostu nie interesują się kinem, sztuką, lecz budują przednie okręty albo projektują budynki - ja bym nawet nie wiedział jak się za to zabrać. Natomiast jeśli ktoś rzeczywiście wpada na forum, by szukać frajera, który poświęci czas i zacznie przekonywać dlaczego film jest tak bardzo uznany, a jemu się nie podobał, to ma Pan rację. Jest to ignorancja, bezmyślność i kretynizm. Najgorsze jednak, że znajdują się tacy (ba! na filmwebie jest ich od zatrzęsienia), który haczyk połknął i rzeczywiście będą starali się innowierców przekonywać. Znak czasu. Wiedza nigdy nie była łatwiej dostępna, a ludzie mają to w nosie, chcą jeszcze łatwiej, bo samemu problem coś poszukać.

ocenił(a) film na 10
Winix

Inaczej to odebrałem. Jeżeli rzeczywiście mowa o studiach płatnych, to zmienia to postać rzeczy. Chociaż one również są dotowane z pieniędzy publicznych.
Nie miałem zamiaru podważać całej wypowiedzi, dlatego też w części była zgodna. Wyraziłem jednak swoją dezaprobatę do studiowania hobbystycznego. Jak mówiłem studia płatne zmieniają optykę tej wypowiedzi ale według mnie ona ewidentnie sugerowała studia państwowe.
Z właściwym odbiorem kina sprawa jest bardziej skomplikowana i wywołuje dyskusję również wśród samych filmoznawców. Nie mam zamiaru przechodzić na kolejny (i tak rozległy) temat. Mówiąc w skrócie, w znacznej części się z tobą w tym temacie nie zgadzam.
Popisywanie się swoją ignorancją jest wpisane w naturę człowieka i zawsze było obecne. Nihil novi sub sole i świata nie naprawisz.
No i skąd ta obsesja na punkcie Polski? Toż tutaj ludzie są jacyś inni. Osobiście często zdarzało mi się przebywać i pracować w różnych miejscach na świecie i doszedłem raczej do odwrotnych wniosków - wszędzie ludzie są do siebie bardzo podobni.

MishaPl

Wiem, że tutaj nie starano się podważyć wypowiedzi, po prostu mój ton jest taki i nie inny i może się wydawać, że ja coś tu krytykuję, tymczasem po prostu dopowiadam :)

Niemniej nie zgadzam się z tym, że studiowanie hobbystyczne jest w jakimkolwiek sposób złe. Powiedzmy sobie szczerze, w obecnych czasach, w naszym kraju studiować kierunki humanistyczne można już tylko hobbystycznie, bo właściwie dają one nam jedynie samozaspokojenie i realizację własnych pasji, nie zaś zawód. Nie zabraniajmy tego ludziom - tego, że mają hobby jakie mają i chcą się w danym kierunku rozwijać. Życie, w sensie utrzymywania się, z filmoznawstwa (albo literaturoznawstwa, filozofii etc.) jest obecnie niemożliwe - Internet przede wszystkim zniszczył takie dziedziny jak krytyka. Obecnie każdy może być krytykiem - co dobitnie pokazuje pierwszy post tego tematu. Nieważne nawet czy ma podstawową choćby wiedzę z krytykowanego obszaru, Internet daje mu pełną swobodę wypowiedzi. Portale internetowe zalała fala krytyków-dyletantów, którzy płodzą swoje opinie za darmo, bez wykształcenie, bez przygotowania, bez wiedzy, bez umiejętności krytycznych. Dlatego mówię o tym, że filmoznawstwo to nauka, i że do odebrania filmu również potrzeba pewnych narzędzi, fachowych dodajmy. Że to nie samowolka intelektualna. Dlatego mówię również, że studiowanie takich kierunków jest hobbystyczne, bo nie daje konkretnego zawodu, a nawet jeśli, to jest to ułamek procenta absolwentów, którzy po prostu chcieli, bardzo chcieli żyć z pasji, ale jest to niemożliwe. Wszystkie drzwi są pozamykane i nie zapowiada się na to, by nastąpiło wietrzenie pokojów, ba, myślę, że zamontuje się kolejne kłódki, a ostatecznie zamknie to wszystko w cholerę, gdyż będzie nie rentowne - wszak krytyków w Internecie można mieć za darmo i nie potrzebują oni wykształcenia.

Dodajmy jeszcze, że drugi kierunek jest obecnie płatny, toteż z automatu dodajmy, że jeśli ktoś bierze na barki filmoznawstwo (nie wiem, ja swoje skończyłem jako specjalizację, a nie kierunek) jako główny kierunek, to musi się liczyć z tym, że robi to z pasji, a nie dla zawodu. Obecnie zawodowe filmoznawstwo jest totalnie pozbawione sensu, tylko więc jako pasja i hobby.

ocenił(a) film na 10
Winix

Chyba nie do końca mnie zrozumiałeś. Ja krytykuje tylko studiowanie hobbystyczne za publiczne pieniądze, ponieważ uważam to za wyłudzanie publicznych pieniędzy. Uprawianie hobby za własne pieniądze jest jak najbardziej w porządku. Mówiąc szczerze sam chciałbym mieć możliwość takiego studiowania hobbystycznego - wydaje mi się iż wiele wykładów musi być naprawdę ciekawych. Na takie coś sobie jednak nie mogłem pozwolić i poszerzam swoją wiedzę we własnym zakresie (również pakując w to własne pieniądze - fachowe książki często nie są tanie).
Tylko ten film jako nauka nie bardzo mi pasuje:) Nie bez kozery nazywamy to filmoznawstwem, a nie filmologią. Zresztą nawet nie o to chodzi. W ogóle nie pasuje mi zestawienie słów sztuka-nauka. Oczywistą sprawą jest, iż badanie sztuki musi się odbywać w sposób naukowy. Jednak to trochę obdziera sztukę z magii. Mówiąc szczerze mnie sztuka przestałaby bawić w momencie, gdy zaczęłaby podlegać wykładni "matematycznej".
Chociaż oczywiście nie będzie między nami konfliktu jeżeli chodzi o powszechny brak wiedzy internetowych ekspertów. Mam wręcz wrażenie, iż realna wiedza wyszła z mody. Już nie ma siły przebicia. Krzykactwem i prostactwem łatwiej się przebić. No i również zgodzimy się w tym, iż aby wyrazić opinie o filmie (nawet skrytykować klasyk) wymagana jest jakakolwiek wiedza o samym kinie. Trzeba tą swoją opinię (nawet bardzo kontrowersyjną - różnorodność opinii sama w sobie jest pozytywnym zjawiskiem) na czymś oprzeć. Inaczej to wszystko jest patykiem na wodzie pisane.
Nawet nie wiedziałem, że obecnie drugi kierunek jest płatny. Jak ja studiowałem to wiele osób w ten sposób się bujało, nierzadko wyłudzając z tego tytułu pieniądze (podwójne stypendia itd.). Już wtedy (nawet pomimo braku dystansu) takie sytuacje wywoływały u mnie niesmak.

vender_x

Skoro to dla Ciebie pseudofilozoficzne gadki to niezbyt dobrze o Tobie świadczy.To co napisał Winix to 100 % racja .

ocenił(a) film na 5
kondi143

Jeśli wyciągasz wnioski o człowieku po opinii o jednym monologu, to o tobie również za dobrze nie świadczy.

ocenił(a) film na 8
vender_x

Film ugina się pod ciężarem własnej legendy?
Choć z drugiej strony odbiór u współczesnego widza jest zapewne zachwiany przez góry tandety powstałej po 1982, a chcącej uszczknąć trochę z chwały pierwowzoru. Wszystko się zlewa, mgła się unosi, przesłania obraz....

użytkownik usunięty
Martin von Carstein

"Film ugina się pod ciężarem własnej legendy? "

Podoba mi się :)

ocenił(a) film na 8
vender_x

Choć przydałoby się obejrzeć wersję reżyserską i przeczytać książkę.

ocenił(a) film na 10
Martin von Carstein

A rezyserska nie roznila sie tylko ta scena na koncu filmu?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones