Gdyby nie chińczyk i drobne wpadki reżyserskie na początku to byłoby genialnie. Na pewno najlepsze Star Wars zaraz po Imperium Kontratakuje.
Rogue One to nowa jakość w serii. To nie są czarno-białe Gwiezdne Wojny do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Tutaj wszystko jest nieco głębsze i bardziej poważne. Biorąc pod uwagę scenariusz, efekty i samą historię to TFA jest jak bajka dla dzieci sklecona przez domorosłego miłośnika CGI w garażu. Sorry J.J Abrams :)
Serio, Chińczyk? Moim zdaniem jedna z lepszych postaci której potencjał nie zostal całkowicie wykorzystany.
Może tak. Sama postać jest spoko, ale jego sceny walki jak dla mnie nijak nie pasujące do klimatu i pokazane tak, że aż nieco przerysowane/karykaturalne. Ale to jak widać subiektywnie odczuwam :)
Jasne, że przerysowany - ale przecież o to chodziło, razem z droidem i w mniejszym stopniu z Hindusem robili za comic-reliefy, co moim zdaniem bardzo dobrze się sprawdzało. A sytuacja, w której założyli mu torbę na głowę to perełka :)
Dla mnie nawet najlepsza postać, fajnie byłoby zobaczyć jakiś spin-off spin-offa z przygodami tej dwójki.
Widzę, że mamy juz mały fandom chińczyka. Cóż, jutro idę jeszcze raz i spróbuję spojrzeć na niego przychylniejszym okiem :)
Widzę, że nie tylko mnie jeden seanse nie wystarczył :D W Nd zabieram młodszego brata, a po świętach na pewno pójdę jeszcze ze znajomym :P
Mam nadzieję, że pojawią się obszerniejsze opisy postaci. Jestem ciekawa Chirruta. Strażnik świątyni na Jedha? Nie był Jedi, więc kim był? Samozwańczym strażnikiem? Może był zaledwie adeptem, gdy Zakon upadł? Albo wylądował w Korpusach Rolniczych?
Powiedziałbym że realizacyjnie nawet lepszy od Imperium Kontratakuje, całkiem wyższy poziom.
Gdyby była muzyka Williamsa (której tak bardzo nie brakowało, ale jednak troszkę) i rozwiązaliby te kłopoty z reżyserią na początku to bym się zgodził bez wahania :) Nie mniej oczekiwania miałem spore, a film spełnił je ponad miarę. Końcówka wgniata w fotel totalnie. Zasłużone owacje na stojąco w kinie.
E tam muzyka Williamsa. W TFA była muzyka Williamsa i co? Wyszła całkiem przeciętnie. A tutaj było przyzwoicie - żadna melodia nie wryła mi się w pamięć, ale również nie przeszkadzała.
Ja właśnie lubię Chirruta, razem z Jyn są najlepszymi postaciami w filmie. Mnie tylko zastanawia opcja z wysyłaniem planów, skoro rozwalili antenę to jak Jyn wysłała te plany do rebelii?
zdążyła je wysłać zanim ją rozwalili, na początku TIE (chyba) rozwalił tylko kalibrator, zaraz po tym jak antena była już zdatna do użycia)
SPOILERY!!!
Gwiazda Śmierci rozwaliła antenę już po tym jak Jyn przesłała plany i zjechała na dół. Bardziej mnie zastanawia co robiła senator Leia Oragana na statku dowodzenia podczas regularnej bitwy. Chyba po przeniesieniu planów można było je wysłać już dalej do Tantive'a IV, który byłby w bezpiecznej odległości od strefy walki.
Dlatego tez jestem w stanie przymknąć oko na tę nielogiczność, szczególnie, że scena w korytarzu nie tylko wgniata w fotel. Ja się po prostu bałem, co na filmach mi się nie zdarza.
Dopóki nie wrzucą tej sceny na jutjub będę codziennie chodził do kina. Majstersztyk.
Pewnie nie dało się przesłać prosto z terytorium Imperium na drugi koniec galaktyki, bo za słaby sygnał czy coś. A Leia się tam pojawiła, bo przecież jej przybrany ojciec mówił Mon Mothmie, że ją tam wyśle jako swojego najbardziej zaufanego człowieka ;)
A to nie było tak, że ten kalamariański admirał poleciał tam bez zgody reszty Rebelii? Ja tak to zrozumiałem, że oni nie byli jednomyślni, więc on zabrał część floty pod jego komendą i zaatakował sam.
Ten zaufany cżłowiek senatora Organy to imho... Ben Kenobi (była mowa o tym, że ukrywa się przed czystką). Myślę, że miałoby to być powiązanie do wysłania prośby o pomoc przez Leie do Obi-Wana w episodzie IV.
No właśnie - wspominał chyba o jakimś Jedi, ale powiedział "ufam JEJ"... Więc może chodziło o to, żeby Leia wysłała wiadomość do Bena Kenobiego? Ja w sumie cały czas czekałem na jakąś kobietę-Jedi od tej sceny :D
Ja czekałem na chociaz kilka milisekund z Obi-Wanem (byłaby to świetna zapowiedź do ewentualnego spin-offu z tą postacią) i się nie doczekałem... ale przynajmniej [SPOJLER] była Leia :) [/SPOJLER]
*SPOILER*
On mówił o jedi, która pomogła mu podczas Wojen Klonów, więc to nie mogła być Leia ;) To było raczej mrugnięcie do osób, które oglądają kreskówkę - jestem na 99% pewna, że chodziło mu o Ahsokę Tano. I nie chodziło o wysłanie tej osoby do wspomnianej bitwy, tylko na jakąś inną misję(z tego co pamiętam)
Początkowo też pomyślałam o Ahsoce, ale po zastanowieniu stwierdzam, że przyjacielem Jedi był Kenobi, a zaufaną osoba Leia. Niestety.
A co jeśli tym kimś był Kanan Jarrus? Jak Jyn i reszta odlatywała, żeby znaleźć plany, było słychać komunikat: "Generał Syndulla, proszony gdzieś tam". A Hera Syndulla to jedna z głównych postaci kreskówki Star Wars: Rebelianci którą oglądam, a jej ojciec rzeczywiście jest generałem i ścisle współpracują z Bailem Organą i innymi rebeliantami. Byłoby super gdyby udało się połączyć kreskówkę z filmem. Byłabym wniebowzięta.
+SPOILER
(Ahsoka została tam zabita podczas finalu sezonu. Nie sadze, żeby to była ona.)
Wspomnienie o Obi Wanie i o Lei to były dwa osobne wątki. Obi Wan miał pomóc w walce Lea miała zadbać o plany.
Yep, pani senator wspomniała Organie o jego zaufanym przyjacielu który pomógł mu w czasie wojen klonów i bez wątpienia chodziło o Obi Wana.
Jednakże jeżeli Bail wysłał swoją najbardziej zaufaną osobę, czyli Leie po plany to czemu miałaby to robić na fregacie dowódcy sojuszu który samowolnie nieInformując reszty rebelii wyruszył na pomoc Jyn i ekipie. Jedyne wyjaśnienie to takie, że Baila poinformowano o ataku. Tylko czemu umieścił ją właśnie w takim miejscu? Jest to chyba jedyna większa, nie do końca logiczna sytuacja, ale co z tego skoro doprowadziła do jednej z najlepszych scen w filmach w tym roku :D Trochę horroru nawet umieścili w filmie dzięki temu, przerażanie na twarzach rebeliantów świetne. Minutowa scena potrafiła ukazać więcej potęgi Vadera i ciemnej strony mocy niż cała Zesmta S :P
W zasadzie - jakbym miał doszukiwać się wad - to może faktycznie za mało motywów muzycznych ze starych części (chociaż muzyka w e7 była bardzo słaba, jak cały film zresztą). No i w sumie mogły pojawić się klasyczne napisy.
Ale - no jest inaczej po prostu. Film jest cudowny. Psychologicznie wiarygodne postacie. Ciekawa fabuła. Disney zmazał potwarz na serii, jaką poczynił tym gniotem z e7
E7 było dla mnie wielkim rozczarowaniem. Mam nadzieję, że będę podzielała Twoje zdanie po obejrzeniu Rogue 1 :)
Przebudzenie mocy było gniotem, a ma lepsze oceny od krytyków niż Łotr 1, to czymże jest ten Łotr 1, łajnem?
A ja bym drugi raz nie poszedł . Nuda . Stare GW były przepełnione humorem tutaj tego nie znajdziecie . Nie rozumiem zachwytów 9 i 10 . Film był na tyle słaby że trzeba było go ratować dokretkami starych bohaterów sagi . Vader trochę go podratowal . A Chinczyk to tylko chlyt martetingowy ;)
Przebudzenie mocy było wyhajpowane do granic możliwości, to teraz wszyscy prawilni użytkownicy filmweb mogą pokazać swoją wiedzę filmową, jak doceniają dobre kino w którym przez pół filmu się nic nie dzieje, a w drugiej jest jedna wielka sieczka blasterami :P Chińczyk był fajny, ale jak dla mnie zmarnowany potencjał, zresztą jak wszystkie postaci w tym filmie, tutaj nie ma żadnej ekspozycji bohaterów, żadnych motywacji, tylko "rebelia", "nadzieja" i akcja pędząca do przodu. No i postacie z oryginalnej trylogii się pojawiły, no to w sumie arcydzieło wyszło, na to wychodzi :D
Brak humoru rodem z TFA, to według mnie zaleta tego filmu. Czuć wreszcie jakiś powiew świeżości.
Nie idźcie, bo nie warto. Ja mam teraz traumę. Zbrodnia na Star Wars się dokonała.