PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724464}

Wiedźmin

The Witcher
2019 -
7,0 195 tys. ocen
7,0 10 1 195262
5,4 50 krytyków
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Pierwszy sezon był super! A już zaczęli zdjęcia do drugiego!

ocenił(a) serial na 1
Grean

że gry cdpr-u są bardzo dobre to się jak najbardziej zgodzę, że serial jest uber-marny również... nie mniej jednak, nie! fabuła gier nie jest kanoniczna. jest pewnego rodzaju kontynuacją ale kanoniczną cześcia świata Andrzeja Sapkowskiego może być tylko to co AS napisze i tyle. chyba nie spodziewasz się że jak ktoś stworzy serię gier na kanwie trylogii Sienkiewicza o dalszych losach jej bohaterów to nagle wejdzie to do spisu lektur co? wiesz w sumie cię rozumiem bo sam jestem fanem tych gier i to od pierwszej części. również jest dla mnie zrozumiałe że jest masa ludzi dla których to gry są ważniejsze niż książki ale........ sam się zastanów, jeśli miało by to tak działać... to za chwilę może się okazać że idiotyczne pomysły i przeróbki pani oszołomrunerki też staną się kanoniczne, i co wtedy? :O

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Na szczęście dla pomysłów oszołomrunnerki opozycją są oryginalne książki, natomiast sytuacja gier jest inna - tworzą kontynuację historii (która Sapkowski zostawił otwartą, a im sprzedał prawa właśnie do kontynuacji, do wydarzeń po Rivii).

Ja fanem Sagi jestem od dziecka, a fabułę gier poznałem stosunkowo niedawno (kiedyś też myślałem że to niekanoniczna, więc zapewne głupia rozrywka dla małolatów, Jedynka mnie kiedyś strasznie odstręczyła). Jednak teraz już cała historia układa mi się w jeden ciąg i po prostu już nawet nie wyobrażam sobie innego: Geralt, Yennefer i Dziki Gon ścigający Ciri aż do ostatecznej konfrontacji + polowania na czarownice.
Np. na Ciri patrzę już teraz jako na dorosłą w wieku jak w grze. Podobnie fizyczność Yen niesamowicie im się udała (o psychice nie wspominając) i nie wyobrażam jej sobie już innej. Kiedy wracam do książek, to widzę przed oczami Yennefer z W3.
Natomiast wizja plastyczna serialu zupełnie mi nie "weszła", cały świat wiedźmina widzę już chyba na zawsze taki jak w grach - i koniec.

ocenił(a) serial na 1
Grean

...Ty tak na serio? Sapkowski nie sprzedał praw do robienia kontynuacji... sprzedał po prostu prawa do zrobienia gry w oparciu o motywy i postaci ze swoich książek więc po pierwsze nie wnikał (i wątpię czy go to w ogóle obchodziło) w to czy gry to adaptacja wydarzeń z książek czy kontynuacja czy jeszcze coś innego. po drugie sprzedaż praw nie oznacza WYZBYCIA się ich czy PODZIELENIA się nimi i AUTORSTWEM, przecież... gdyby było inaczej to teraz tantiemy z książek również mógłby ciągnąć cdpr a Sapko nie mógłby też sprzedać praw netflixowi bez ich zgody. takie sprzedawanie praw polega bardziej na "wydzierżawianiu" dóbr intelektualnych na potrzeby nowego produktu w obrębie konkretnego medium i albo płaci się "z góry" jednorazowo (jak z cdpr) albo jakiś procent (prawdopodobnie tak płaci netflix). zresztą to wszystko zapewne regulują szczegóły kontraktu i być może jest jakaś możliwość całkowitej odsprzedaży (nie znam się na tym) ale Sapkowski z pewnością niczego takiego nie podpisywał bo coś tam przebąkuje że może jeszcze coś dopisze. wykupiona wyłączność na prawa do ekranizacji czy gry oznacza tylko tyle ze legitnie robisz serial albo grę i możesz użyć tytułu, nazwiska autora, zawartości jego książek, postaci, itp. zmajstrować coś z tego i to legalnie sprzedać, a nie że stajesz się współautorem. za to zdarza się całkiem często "wyłączność" w przypadku seriali, gier i filmów, ale tylko na tę konkretną wersję medium. dla takiej "firmy" to inwestycja i byłoby strzałem w kolano gdyby pozwolili sobie by równolegle powstawała inna seria czy gra. co do samych gier... to ja jedynkę uwielbiam, ale grałem w nią od samego początku... a to inne czasy były, i też pamiętam że system walki mnie mocno wkurzał na początku i początkowo kilka razy przerywałem grę by do niej powrócić po kilku tygodniach. dziś z sentymentem jeszcze nie raz do niej wracam :) co do zobrazowania Ciri i Yennefer to nie mam podobnych do twoich problemów, jak czytam książki czy słucham audiobooka to przed oczyma mam zupełnie co innego niż pokazał cdpr. książkowa Yennefer jest w końcu opisana jako niska i drobna (i to ten kontrast jest w niej właśnie fajny, z jednej strony mikra osóbka a wewnątrz wulkan i gorgona :) ) Ciri za to jest typem wysportowanej amazonki. cdpr zrobił za to z nich obu typy w stylu wysokich modelek poruszających się jak laski w ostatnim odcinku programu "project lady" i jak dla mnie to się gryzie z opisami z książek. wiem że to z powodu trendów i sprzedaży więc im to wybaczam :) bo poza tym gry są świetne, a poza-poza tym gry to tylko gry ;)

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

1. Całkowicie na serio. Oczywiście nie wyzbył się żadnych praw, nie sprzedał też dosłownie "kontynuacji", ale w umowie z CDPR zastrzeżono, że gry nie będą adaptacją opisanych w książkach wydarzeń (czyli tym, co robią seriale, bo te prawa sprzedał Rywinowi, a teraz niestety Netfliksowi, zamiast np. HBO) - tylko właśnie jakimś tam wykorzystaniem motywów. A więc co im pozostało? Albo właśnie luźne oparcie się na motywach jak w W1, albo prequel lub sequel. Ostatecznie postawili na kontynuację (i bardzo dobrze), bo główne założenie pierwszej gry było takie, że Geralt powraca z amnezją z wyspy Avalon.
A Sapkowskiego średnio interesowała ta umowa, bo gry były wtedy medium prymitywnym, a on człowiekiem starej daty, uważał że to takie tam zabawy dla dzieci. Dlatego popełnił błąd biznesowy i wziął kwotę z góry, nie wierząc w żadne wielkie zyski.
Jeśli coś jeszcze napisze, to mam nadzieję że zapozna się z fabułą CDPR i nie będą się gryźli, chociaż Sapek to złośliwa bestia i lubi wsadzać kij w mrowisko, więc nie wiadomo. Do tej pory kontynuację czegokolwiek po Rivii bardzo wyraźnie omijał, wszystko co napisał lub mówił dotyczylo uszczegółowienia Sagi lub jej prequeli - jak "Sezon burz", a w nim historia aguary, która miała być początkowo odrębnym opowiadaniem - też jako prequel.

2. Ja Jedynki nie cierpię, bo obiektywnie jest debilna. Pomijając grywalność i parę dobrych dialogów czy dowcipów, ogólnie psuje pomysły i postacie z książek w sposób potworny, a fabularnie strasznie wszystko wypacza. Tak że na W1 przymykamy oko jako na wypadek przy pracy, bierzemy stamtąd tylko sensowne fakty, że Geralt powrócił i "zaopiekowała się" nim Triss, a reszta out, do zapomnienia. Prostowanie tych głupot i logiczna (do tego klimatyczna) fabuła zaczyna się od W2, a arcydzieło od W3.

3. Yennefer w grze jest bardzo szczupła i niezbyt wysoka (nawet zwrócono uwagę, że ma - prawidłowo - chudszy tyłek i mniejszy biust od Triss). Natomiast chodzi na bardzo wysokich obcasach, zwróć uwagę - stąd optyczne wrażenie długich nóg i że jest wyższa. W rzeczywistości jest mikra, więc i lekka, tak jak ją opisano w książkach; wiemy również, że Yennefer była wysportowana i dobrze wyszkolona bojowo - przypominam sceny z Riencem lub nauki Ciri, gdzie uczyła ją także oddechu i razem biegały. Zatem wszystko świetnie pasuje (jeśli coś nie pasuje, to to że jest trochę zbyt piękna, ale o to się akurat nie pogniewam).

Ciri po prostu wyrosła, a że przeszła morderczy wiedźmiński trening, pojadła grzybków i całe życie ucieka i walczy, to jest bardzo wysportowana i sprawna fizycznie, szczupła, zgrabna. To też pasuje, nie mogłaby być inna. Oczywiście nie uniknięto drobnych głupotek, wynikających z marketingu, np. to że Ciri również ma obcasy - na których realnie nie da się walczyć jak wiedźminka - i przez to optycznie ma długie nogi, rzeczywiście trochę jak zbyt chuda modelka.

Trudno, tyle można wybaczyć. Wiedźmin też nie nosił stale dwóch mieczy na plecach + jeszcze naładowanej (!) kuszy, ale to konieczne do systemu rozgrywki, musi mieć broń zawsze przy sobie. I w sumie też nie powinien być za bardzo przystojny, bo w książkach wszyscy twierdzili, że miał paskudną mordę.
Takie są prawa mediów wizualnych, bohaterowie muszą być atrakcyjni. W porównaniu z tym, co zrobiono z Triss w W1, albo w W3 w outficie nr 2, to Yen i Ciri są świetne i bardzo wierne Sadze.

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Formatowanie tekstu się spie....ło, fatalnie ten Filmweb teraz działa. Może jeszcze raz wkleję posta pierwszy pominąć. 

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

1. Całkowicie na serio. Oczywiście nie wyzbył się żadnych praw, nie sprzedał też dosłownie "kontynuacji", ale w umowie z CDPR zastrzeżono, że gry nie będą adaptacją opisanych w książkach wydarzeń (czyli tym, co robią seriale, bo te prawa sprzedał Rywinowi, a teraz niestety Netfliksowi, zamiast np. HBO) - tylko właśnie jakimś tam wykorzystaniem motywów. A więc co im pozostało? Albo właśnie luźne oparcie się na motywach jak w W1, albo prequel lub sequel. Ostatecznie postawili na kontynuację (i bardzo dobrze), bo główne założenie pierwszej gry było takie, że Geralt powraca z amnezją z wyspy Avalon.
A Sapkowskiego średnio interesowała ta umowa, bo gry były wtedy medium prymitywnym, a on człowiekiem starej daty, uważał że to takie tam zabawy dla dzieci. Dlatego popełnił błąd biznesowy i wziął kwotę z góry, nie wierząc w żadne wielkie zyski.
Jeśli coś jeszcze napisze, to mam nadzieję że zapozna się z fabułą CDPR i nie będą się gryźli, chociaż Sapek to złośliwa bestia i lubi wsadzać kij w mrowisko, więc nie wiadomo. Do tej pory kontynuację czegokolwiek po Rivii bardzo wyraźnie omijał, wszystko co napisał lub mówił dotyczylo uszczegółowienia Sagi lub jej prequeli - jak "Sezon burz", a w nim historia aguary, która miała być początkowo odrębnym opowiadaniem - też jako prequel.

2. Ja Jedynki nie cierpię, bo obiektywnie jest debilna. Pomijając grywalność i parę dobrych dialogów czy dowcipów, ogólnie psuje pomysły i postacie z książek w sposób potworny, a fabularnie strasznie wszystko wypacza. Tak że na W1 przymykamy oko jako na wypadek przy pracy, bierzemy stamtąd tylko sensowne fakty, że Geralt powrócił i "zaopiekowała się" nim Triss, a reszta out, do zapomnienia. Prostowanie tych głupot i logiczna (do tego klimatyczna) fabuła zaczyna się od W2, a arcydzieło od W3.

3. Yennefer w grze jest bardzo szczupła i niezbyt wysoka (nawet zwrócono uwagę, że ma - prawidłowo - chudszy tyłek i mniejszy biust od Triss). Natomiast chodzi na bardzo wysokich obcasach, zwróć uwagę - stąd optyczne wrażenie długich nóg i że jest wyższa. W rzeczywistości jest mikra, więc i lekka, tak jak ją opisano w książkach; wiemy również, że Yennefer była wysportowana i dobrze wyszkolona bojowo - przypominam sceny z Riencem lub nauki Ciri, gdzie uczyła ją także oddechu i razem biegały. Zatem wszystko świetnie pasuje (jeśli coś nie pasuje, to to że jest trochę zbyt piękna, ale o to się akurat nie pogniewam).

Ciri po prostu wyrosła, a że przeszła morderczy wiedźmiński trening, pojadła grzybków i całe życie ucieka i walczy, to jest bardzo wysportowana i sprawna fizycznie, szczupła, zgrabna. To też pasuje, nie mogłaby być inna. Oczywiście nie uniknięto drobnych głupotek, wynikających z marketingu, np. to że Ciri również ma obcasy - na których realnie nie da się walczyć jak wiedźminka - i przez to optycznie ma długie nogi, rzeczywiście trochę jak zbyt chuda modelka.

Trudno, tyle można wybaczyć. Wiedźmin też nie nosił stale dwóch mieczy na plecach + jeszcze naładowanej (!) kuszy, ale to konieczne do systemu rozgrywki, musi mieć broń zawsze przy sobie. I w sumie też nie powinien być za bardzo przystojny, bo w książkach wszyscy twierdzili, że miał paskudną mordę.
Takie są prawa mediów wizualnych, bohaterowie muszą być atrakcyjni. W porównaniu z tym, co zrobiono z Triss w W1, albo w W3 w outficie nr 2, to Yen i Ciri są świetne i bardzo wierne Sadze.

ocenił(a) serial na 1
Grean

odnośnie kontynuacji: muszę cie zapytać o to-- - a co zrobisz jeśli jednak pan Andrzej zdecyduje się kontynuować sagę? jeśli zdecyduje się reanimować geralta i opisać jego dalsze losy i to zupełnie inaczej niż w fabule cdpr? co wtedy zrobisz? czy odrzucisz wersję ASa i nadal będziesz twierdził że kanoniczne są prace cdpr? wiem że pan Sapkowski wielokrotnie mówił iż saga jest zamknięta i jeśli coś napisze to coś pobocznego lub prequel ale właśnie między innymi dlatego ja nie traktuję gier jako kontynuację. oficjalnie geralt nie żyje a saga jest skończona/zamknięta. odnośnie gier: ja gry traktuję jako gry i tylko gry tzn. pierwsza część powstawała dość chaotycznie, jest fajny film dokumentalny na YT o tym "biały wilk: historia komputerowego wiedźmina". nie da się ukryć że pierwsza cześć gry jest czymś w rodzaju "pastiszu". w tej grze masa sytuacji fabularnych czy dialogów jest niemal skopiowana z książek, ale jak mówię dla mnie to nie problem gdyż nie traktuję gier jako kontynuacje. gry to dla mnie gry tylko i nie muszą dorównywać poziomem fabuły, czy czegokolwiek, książkom. podkreślę też jeszcze raz że jestem również wielkim fanem tych gier, lubię pograć w różne gry ale zdecydowanie największa ilość godzin mojego życie przepadła bezpowrotnie w przepastnych otchłaniach gier "wiedźmińskich"XD ale mimo to nie mogę uznać ich za kanoniczną kontynuację tak jak chyba każdy kto poważnie traktuje literaturę. co do wyglądu postaci w grach, jest tak samo. wiele rzeczy się nie zgadza ale spoko, nie przeszkadza mi bo to tylko gry :) pozdro.

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Oficjalnie to Geralt żyje. Nieważne co ktokolwiek powiedział lub napisał (w tym sam Sapkowski później), ważne co autor zawarł w "Pani Jeziora" : wiedźmin z czarodziejką obudzili się cali i zdrowi na Wyspie Jabłoni. A że Sapkowski wielokrotnie w samej Sadze wskazywał, że w żadną metafizykę czy raj nie wierzy, zaś wszystkie światy które Ciri odwiedzała były jak najbardziej realne, to tym bardziej oznacza, że zwyczajnie żyją w innym świecie.
Zresztą Geralt jest wciąż ranny i czuje ból, jednorożce go podleczyły, ale rekonwalescencja jeszcze trwa - posiada więc fizyczne ciało podlegające normalnym fizycznym prawom.
Zatem chcąc robić sequel z wiedźminem pan Andrzej też nie wymyśli niczego innego, niż jego powrót z jakiegoś powodu z Avalonu - no chyba że celowo zaplącze się w jakieś bzdurne metafizyczne pomysły. A lepiej pasującego pod każdym względem powodu, niż Dziki Gon, nie można sobie wyobrazić.
Nie rozumiemy się, ja nie piszę że gry są "kanoniczne", piszę że są logiczną kontynuacją, a cała historia układa się w sensowny ciąg i wyrażam nadzieję, że Sapkowski już tego nie zepsuje - bo odliczając Jedynkę (właśnie hucpiarską), zrobili to lepiej, niż można było się spodziewać. Ale że Sapek jest złośliwym, zawistnym typkiem i ma z CDPR na pieńku, to nigdy nie wiadomo, nadzieja raczej w tym, że już mu się nie będzie chciało pisać nic dużego. Albo że się boi, że napisałby gorzej niż oni i przegrałby konkurencję w umysłach fanów, bo od Sagi to mu forma pisarska mocno zniżkuje.

Saga jest zamknięta jako całość fabularna i jako pewien pomysł. Główni bohaterowie przeszli swoją drogę, swego rodzaju odkupienie i przemianę (szczególnie Geralt i Yennefer, ale również np. Triss na samym końcu w Rivii, czy w sumie nawet Jaskier jakby trochę dojrzał). Dlatego zresztą mądre było, że "giną" / odchodzą w punkcie kulminacyjnym tej przemiany, bo co niby Sapkowski miał dalej napisać, że wszyscy sobie żyli długo i szczęśliwie?
Natomiast nie jest zamknięta cała historia, wciąż nie znamy dalszych losów Ciri jako Starszej Krwi mającej swoje zadanie tutaj, a nie w świecie Króla Artura, dalszych losów elfów i ich Dzikiego Gonu, nie wiemy czy na tej wyspie wiedźmin z czarodziejką będą żyli szczęśliwie, zresztą co to dla nich za szczęście bez Ciri i przyjaciół - i to właśnie dokańczają nam gry.

2. Jedynka właśnie dlatego jest porąbana, że Redzi nie mogli się zdecydować co robią, spinoff, pastisz, czy kontynuację. Gra zawiera z jednej strony bardzo kiepskie przeróbki motywów Sapkowskiego (Alvin i wiewiórki, brrr), z drugiej Geralt wraca konkretnie po wydarzeniach z Sagi i jest rok 1270. Dopiero od Dwójki zdecydowali się klarownie, że robą kontynuację w klasycznych realiach politycznych i personalnych Sapkowskiego, a większość głupot z W1 na szczęście pominęli wymownym milczeniem i poszły się kochać. Wydarzenia zaczęły mieć sens polityczny, realistyczny, a także personalny wg realiów Sagi, np. Triss staje się znowu "prawdziwa" i zachowuje w konkretny sposób, z konkretnego powodu nie spiesząc się z przywracaniem Geraltowi pamięci, a kiedy już musi ujawnia mu wszystko m. in. o Loży. Yennefer jeszcze nie jest pokazana, jednak są retrospekcje, wiedźmin powoli odzyskuje o niej pamięć i wiadomo już, że wróciła i jest uwzględniana do dalszej fabuły. Pod koniec Sheala mówi Geraltowi wyraźnie, że czarodziejka jest w Nilfgaardzie, zatem mamy już nawet backstory, że kontaktowała się z innymi magami, co później w W3 się potwierdza, np. w Wyzimie można znaleźć jej korespondencję z Fringillą – i za to właśnie doceniam Redów, dopracowanie i dbałość o takie szczegóły.

ocenił(a) serial na 1
Grean

... no widzisz... a ja odczytałem z sagi że geralt i yennefer nie żyją! cała ta ostatnia cześć sagi jest tak napisana by nie podać czytelnikowi jednego dopowiedzianego zakończenia. można pojąć przedsmak tego z rozmów nimue i condwiramurs, tam jest też podetknięte że w rzeczywistym świecie najpaskudniejsze zakończenie jest tym najbardziej prawdopodobnym. poza tym w wielu miejscach Sapkoś opisuje nam różne wydarzenia lub osoby z różnych perspektyw i w bardzo różnym świetle, czasem wręcz sprzecznym. do tego śledząc logiczny ciąg następstw.... (przynajmniej dla mnie) jeśli oboje by przeżyli to śmierć cahira, milvy, regisa i innych trochę traci sens. do tego pasowało by to również do "klucza" całokształtu czyli cynizmu i realizmu. no a poza tym nie zapominaj że całość narracji tego tomu jest trochę w formie opowieści którą ciri snuje galahadowi, nie zapominaj także że kończąc tę opowieść odwraca głowę i ukradkiem ociera łzę.... więc ten końcowy fragment o geralcie i yennefer na jakiejś tam wyspie (dla mnie przynajmniej) jest tylko życzeniowym upiększeniem w opowieści dodanym przez ciri by nie musieć opowiadać parszywej prawdy... bo życie niestety jest bardziej prozaiczne i bezwzględne. wiesz co myślę sobie że może trochę za dosłownie to odczytałeś..... ale w sumie to kwestia interpretacji wiec kłócić się nie będę. dodam tylko że dla mnie GERALT I YENNEFER NIE ŻYJĄ XD. co do tego że pan Andrzej pisząc dalej mógłby coś popsuć..............................wat????? (mam ochotę podesłać ci wąglika pocztą tylko musisz podać mi adres :3) ogarnij sb, co ty w ogóle piszesz??? to tak jakbyś bał się że michał anioł przemalowując kaplicę sykstyńską coś sknoci i lepiej by to zrobił jakiś spec od graffiti XD ja bym właśnie chciał by AS coś jeszcze dopisał. rozumiem też że w konflikcie między AS a CDPR jesteś po stronie tych drugich...... no.... ja rozumiem że AS bywa "różny" w takich sprawach, ale, mówmy o owocach, bo po nich oceniamy. kwestie finansowe między nimi to nie nasza sprawa, tylko ich. nikt z nas nie jest sędzią. co do tego: "Nie rozumiemy się, ja nie piszę że gry są "kanoniczne"," no dokładnie, o to chodzi, nie są i kropka. co do jedynki........... jeśli podejdziesz do gier luźniej, nie jak do kontynuacji i przymkniesz oko, pamiętając również jak skromne były początki cedepu (bo założę się że im się w tamtym czasie w najśmielszych marzeniach nie śniło gdzie dziś będą :)) a do tego jeszcze że początkowo to nawet nie geralt miał być protagonistą tylko jakiś może randomowy łiczer lub wykreowany przez gracza.... początki były strasznie chaotyczne... więc nie wiń ich za brak ładu i składu, do tego pamiętaj że i na pewno im samym w tamtym czasie nie śniło się że kiedykolwiek, ktokolwiek, podejdzie do tej gry jak do "oficjalnie logicznej fabularnie" kontynuacji tak KULTOWEJ przecież, dla polskich fanów fantasy, sagi! dla mnie jedynka jest ok. poza tym i oprócz tego... argumentując zapomniałeś dodać że w sezonie burz nimue na końcu spotyka geralta w drodze do aretuzy (rany jak ja lubię te książki. aż mam znów ciary jak ten fragment sobie przypomnę) ale... nieee...... geralt nie żyje, to był tylko sen nimue. geralt nie żyje bo to jest, tak po prawdzie, jedyne pasujące i sensowne zakończenie. pozdrawiam :(

ocenił(a) serial na 1
kgibas666

a tak na marginesie, to Pan Andrzej wcale to a wcale nie musi się posiłkować pomysłami cdpr, zostawił sobie tyle innych możliwości że ho ho, ot choćby najbardziej banalne, ciri przecież może podróżować w czasie i przestrzeni, czyli mogłaby cofnąć się w czasie i zapobiec pogromowi w rivii albo ocalić geralta albo przenieść go o 105 lat do przodu do czasów gdy nimue idzie sobie do aretuzy :-----)

ocenił(a) serial na 1
Grean

jest jeszcze coś.... piszesz że Sapkoś w książkach stroni od metafizyki - co też nie jest do końca prawdą. on po prostu nie szafuje tym przesadnie na lewo i prawo, wydziela to oszczędnie i rozsądnie by nie z-trywializować tego elementu. przypomnij sobie jednak wizje rozmowy ze śmiercią geralta na wzgórzu sodden, albo wizję yennefer z boginią w świątyni freyji.... wreszcie (chyba kluczowe) cienie "duchów" cahira, milvy, angouleme, podczas przenoszenia zwłok geralta i yennefer na barkę. jeśli żyli to czemu te "duchy" się tam pojawiają??? dodatkowo, jeśli prace CeDePu są dla ciebie istotne to przypomnij sobie również reakcje postaci w grze na fakt iż geralt żyje. mówię o reakcjach osób które były przy jego śmierci, osób (jak jaskier czy zoltan) które nawet bezpośrednio wnosiły jego i yennefer zwłoki na łódź.......... dla nich geralt NIE ŻYŁ!

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Dla wszystkich w naszym świecie nie żył. Dlatego właśnie zdziwili się, kiedy wrócił.
Na marginesie, Cahir czy Milva umierając "dokładniej" ;D  też mogli odejść do innego świata, tylko jeszcze trochę dalej, tym są właśnie te światy z mitologii celtyckiej, trochę realne, a trochę już dla nas nierealne, w każdym razie niedostępne.
 

Dla Ciri też chyba oni byli w miejscu, z którego już nie wrócą, przynajmniej ona sama w to nie wierzyła, może jednorożce powiedziały że stamtąd dla ludzi powrotu już nie ma... jednak Dziki Gon uważał inaczej. A oprócz tego że płakała, Ciri także śpiewała.
 

Co do elementów metafizycznych, przypominam że sami Geralt i Yennefer traktują to jako zabobony i majaki, Yen sama nie wierzy że rozmawiała z prawdziwą boginią, a Sapek jest znanym antyklerykałem - ale to w sumie nieważne.
Mnóstwo osób i sami twórcy gier odczytali, że G&Y żyją i ja prawdę mówiąc od lat nie spotkałem się żeby ktoś całkowicie zaprzeczał tej możliwości, choć rzecz jasna zakończenie jest celowo wieloznaczne.
 

Oczywiście, że AS pisze pokazując różne punkty widzenia postaci, ale opisywane są tak wszystkie wydarzenia i we wszystkie inne jakoś nie wątpisz. A dodajmy jeszcze, ze Sapek ma kręćka na punkcie mitów celtyckich i arturiańskich, więc akurat Avalon cholernie dobrze pasuje.
W to że jednorożce pomogły Ciri podróżować m. światami nie wątpisz, a że na jej prośbę pomogły G&Y wątpisz... wybiórcze dosyć podejście...
 

Zaś róg nawet nieżywego, a co dopiero żywego jednorożca leczy wszelkie rany i powiedziane to było w Sadze dużo wcześniej, chyba nawet ze 2-3 razy, ewentualnie jeszcze gdzieś AS o tym pisał. Podkreślam że on, ponieważ wersje co do stworzeń mitycznych są różne i autor fantasy mógłby sobie wybrać inną - ale nie, Sapkowski wybrał u siebie akurat tę.

p.s. A w kwestii psucia, nie chodzi o bycie po stronie CDPR, ale Sapkowski od Sagi nic dobrego już nie napisał, Sezon był wymuszony i b. średnio wykonany (niektóre pomysły dobre, ale zbyt wiele magii Sagi już w tym nie było), na inne książki lepiej spuścić zasłonę milczenia. Zaś pomysł Redów na powrót wiedźmina i na Ciri (nawet na powrót Regisa) jest świetny, doskonale się wpisał w całość i jakiś średni tekst Sapka mógłby być właśnie jego zepsuciem; niepotrzebną, złośliwą konkurencją. Wolę nie. Niech pisze spinoffy, jeśli jeszcze w ogóle mu się zachce.
 

p.s.2. Czy i kogo spotkała Nimue to w ogóle ciekawy temat, może aguarę, ale niby dlaczego po tylu latach miałaby udawać Geralta i kontynuować jego misję? A może Nimue się wszystko przyśniło, a może życie w ogóle jest snem ;P
Jeśli będziesz czytać ponownie to zwróć uwagę na cytaty, bo i Poe, i aguara mi się tam pod koniec książki kojarzą, acz mogę się mylić.

"Iluzja, wszystko jest iluzją".

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Dla wszystkich w naszym świecie nie żył. Dlatego właśnie zdziwili się, kiedy wrócił.
Na marginesie, Cahir czy Milva umierając "dokładniej" ;D też mogli odejść do innego świata, tylko jeszcze trochę dalej, tym są właśnie te światy z mitologii celtyckiej, trochę realne, a trochę już dla nas nierealne, w każdym razie niedostępne.

Dla Ciri też chyba oni byli w miejscu, z którego już nie wrócą, przynajmniej ona sama w to nie wierzyła, może jednorożce powiedziały że stamtąd dla ludzi powrotu już nie ma... jednak Dziki Gon uważał inaczej. A oprócz tego że płakała, Ciri także śpiewała.

Co do elementów metafizycznych, przypominam że sami Geralt i Yennefer traktują to jako zabobony i majaki, Yen sama nie wierzy że rozmawiała z prawdziwą boginią, a Sapek jest znanym antyklerykałem - ale to w sumie nieważne.
Mnóstwo osób i sami twórcy gier odczytali, że G&Y żyją i ja prawdę mówiąc od lat nie spotkałem się żeby ktoś całkowicie zaprzeczał tej możliwości, choć rzecz jasna zakończenie jest celowo wieloznaczne.

Oczywiście, że AS pisze pokazując różne punkty widzenia postaci, ale opisywane są tak wszystkie wydarzenia i we wszystkie inne jakoś nie wątpisz. A dodajmy jeszcze, ze Sapek ma kręćka na punkcie mitów celtyckich i arturiańskich, więc akurat Avalon cholernie dobrze pasuje.
W to że jednorożce pomogły Ciri podróżować m. światami nie wątpisz, a że na jej prośbę pomogły G&Y wątpisz... wybiórcze dosyć podejście...

Zaś róg nawet nieżywego, a co dopiero żywego jednorożca leczy wszelkie rany i powiedziane to było w Sadze dużo wcześniej, chyba nawet ze 2-3 razy, ewentualnie jeszcze gdzieś AS o tym pisał. Podkreślam że on, ponieważ wersje co do stworzeń mitycznych są różne i autor fantasy mógłby sobie wybrać inną - ale nie, Sapkowski wybrał u siebie akurat tę.

p.s. A w kwestii psucia, nie chodzi o bycie po stronie CDPR, ale Sapkowski od Sagi nic dobrego już nie napisał, Sezon był wymuszony i b. średnio wykonany (niektóre pomysły dobre, ale zbyt wiele magii Sagi już w tym nie było), na inne książki lepiej spuścić zasłonę milczenia. Zaś pomysł Redów na powrót wiedźmina i na Ciri (nawet na powrót Regisa) jest świetny, doskonale się wpisał w całość i jakiś średni tekst Sapka mógłby być właśnie jego zepsuciem; niepotrzebną, złośliwą konkurencją. Wolę nie. Niech pisze spinoffy, jeśli jeszcze w ogóle mu się zachce.

p.s.2. Czy i kogo spotkała Nimue to w ogóle ciekawy temat, może aguarę, ale niby dlaczego po tylu latach miałaby udawać Geralta i kontynuować jego misję? A może Nimue się wszystko przyśniło, a może życie w ogóle jest snem ;P
Jeśli będziesz czytać ponownie to zwróć uwagę na cytaty, bo i Poe, i aguara mi się tam pod koniec książki kojarzą, acz mogę się mylić.
"Iluzja, wszystko jest iluzją".

ocenił(a) serial na 1
Grean

....meh, czemu mam wrażenie że patrzysz na kwestię śmierci za bardzo przez pryzmat chrześcijaństwa... i co to w ogóle znaczy umrzeć... bo wg. wiary  katolickiej, nie ma śmierci właściwie, zauważ że umiera ciało, a duchowo się przenosisz gdzieś tam (piekło/niebo/czyściec) i to tylko czasowo bo po armagedonie i końcu świata wszyscy zmartwychwstaną czy coś tam i wybrani trafią do raju fizycznie z ciałem więc śmierć jest tu trochę tego... trochę inaczej jest w wierzeniach pogańskich takich jak nordyckie czy greckie, bo tam trafiasz do jakichś walhalli, elizjum  itp gdzie jest wieczna uczta i przyjemności całkiem fizyczne, wg koranu też czekają jakieś tam dziewice czy coś. tu mówimy o avalonie, czyli wyspie jabłoni i wiecznej wiosny, wyspie rozkoszy stołu i łoża, więc raczej podobnie celtowie to widzieli. nie sugeruj się więc tym i nie wywódź że jeśli geralt ma ciało i czuje ból to z pewnością żyje, bo to wcale nie jest takie oczywiste. jeśli będziemy tak mętnie do tego podchodzić zresztą to od razu ustalmy że nikt nie ginie w książkach bo mógł trafić do jakichś fantastycznych zaświatów, to w końcu fantasy i wszystko jest możliwe. tak w sumie śmierć wówczas istnieje tylko i wyłącznie dla totalnych ateistów dla których śmierć ciała to kres bo nic poza nim nie ma. sapkowski może sobie prywatnie być sceptykiem, tylko co z tego??? skoro w jego książkach jest masa sił nadprzyrodzonych, magii, demonów, upiorów, itd. jest nawet nekromancja która wyraźnie wskazuje na istnienie czegoś więcej, odnośnie życia ludzkiego, niż tylko ciało. że i geralt i yennefer mają sceptyczne nastawienie do bóstw? co z tego? jakoś nie przeszkadza im to w korzystaniu z magii i w kontaktach z siłami nadprzyrodzonymi, yen może sobie nie wierzyć w boginię ze swej wizji ale jednak  brisingamen sam w niewyjaśniony sposób wypada z posągu... więc ten tego... tak w sumie zajrzałem do książek a konkretnie to do końcówki "pani jeziora" i epilogu "sezonu burz" (który w przeciwieństwie do ciebie traktuję równoprawnie z pozostałymi 7 tomami, no bo jak można inaczej :O ) i znalazłem jeszcze coś ciekawego, czego nie pamiętałem. więc: po pierwsze zauważ że ciri w rozmowie z galahadem   mówi o ślubie geralta i yen. wiemy że nie mówi o tej wersji z "coś się kończy.." bo tam galahad pojawia się razem z ciri a tu nic o tym nie wie. ale ten fragment opowieści ciri znów podsuwa nam że to nieprawdziwa wersja wydarzeń z tym ślubem, a dlaczego?... bo ciri wśród gości wymienia coena, milvę, angouleme i mistle czyli osoby które nie żyją i na żadnym ślubie być nie mogły... czyli to raczej blaga, a skoro ten ślub to wymysł to i całe optymistyczne zakończenie w opowieści ciri może być również jej wymysłem.  no chyba że powiesz że mogli tam być duchowo czy coś, ale wówczas nasza rozmowa rozmyje się o kwestie podstawowe czyli co to właściwie jest "śmierć". następna rzecz to fakt że Sapkowski ustami samego geralta we śnie nimue mówi o jego śmierci, a dokładnie to tak: "- Który mamy rok?- Tysiąc trzysta... - podniosła zdumione oczy. - Tysiąc trzysta siedemdziesiąty trzeci po Odrodzeniu.- Jeśli tak - białowłosy przetarł twarz dłonią w rękawicy - to Geralt z Rivii od dawnanie nie żyje. Umarł sto pięć lat temu."  1373 minus 105 = 1268, czyli data pogromu w rivii... pamiętać należy również że rozmawiamy o świecie wykreowanym przez Sapkowskiego, to znaczy o świecie w którym od pierwszego opowiadania mamy do czynienia z przedstawianiem mitów, legend i baśni w krzywym zwierciadle nieładnej prozy życia. to co w baśniach kończy się happy endem w sapka kończy się często źle, a to co może się spieprzyć to się spieprzy na pewno. więc jeśli w legendach arturiańskich jest iskra nadziei że król artur ozdrowiał to  u sapka całkiem na miejscu jest by było odwrotnie. zresztą znów dam ci cytat z ust samego geralta: "Legendy. Klechdy. Baśnie. Bajania i opowieści. Mogłem się domyślić,Nimue z wioski Wyrwa, która idziesz do szkoły czarodziejek na wyspie Thanedd. Nie odważyłabyś się na tak szaleńczą wyprawę, gdyby nie legendy i baśnie, na których wyrosłaś.
Ale to tylko baśnie, Nimue. Tylko baśnie. Zbyt daleko już odeszłaś od domu, by tego nie pojmować." taki właśnie jest świat wykreowany przez ASa.

ocenił(a) serial na 1
Grean

a jeszcze... zarzucasz mi też wybiórcze podejście :3 a w sumie sam robisz to samo. z jednej strony twierdząc że wszystko należy odczytywać tam dosłownie bo nie ma miejsca na mętną metafizykę a przecież jeśli odczytasz to dosłownie to są tam duchy i magiczne jednorożce mogące uzdrawiać ze śmierci, zaświaty do których można trafić nie całkiem martwym itd...  więc albo jedno, albo drugie. co do sezonu burz to wg mnie jest całkiem, całkiem i lubię. ciężko jedną książka napisaną po latach od  sukcesów zbiorów i całej sagi przebić to, i sapko wcale nie próbował. na szczęście... zresztą, jak to sobie wyobrażasz? zbiory zakończone, saga zamknięta i miałby dopisywać teraz jakieś poważne, przełomowe i piorunujące w treści wielkie dzieła??? było by to bezsensownym i tanim chwytem w złym guście. właśnie wg mnie jedyne co teraz może pisać to takie luźne małe poboczne opowiadania. również dlatego że takie wskrzeszanie postaci jakiego dokonuje CDPR (co według ciebie jest dobrym pomysłem) jest trochę niepoważne, banalne, tanie i infantylne. Sapkoś nie lubi taniochy sztampy naiwności i banału. ja też uważam że to wcale nie taki dobry pomysł (przynajmniej w książkach sapka, bo w grach jest to spoko zabieg). może właśnie również z tego powodu nie umiem traktować fabuły gier jako kontynuacji. tak na marginesie to zastanawia mnie jak wyobrażasz sobie traktowanie fabuły gier jako kontynuacje skoro jest kilka linii fabularnych i wiele różnych zakończeń :) . a tak na marginesie marginesu to osobiście jestem ateistą i apostatą wiec to też może mieć wpływ na moją interpretacje zakończenia książek. a jeszcze na marginesie powyższych marginesów: róg nawet martwego jednorożca miał leczyć nawet poważne rany... tyle że kostka z dłoni wojsiłka też miała leczyć impotencję a jedyne co sprawiała to nadawała polewce smak wywaru z onuc, więc nie sugeruj się tym aż tak bardzo :3

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Trochę zbyt wiele wątków na raz, ale co do metafizyki: Sapkowski właśnie usiłuje wytłumaczyć magię siłami natury i psychicznymi, wielokrotnie wyśmiewa różne religie, a "nowocześni" G&Y uważają, że są ponad zabobony plebsu. Brisingamen wypadł na skutek działania sił psychicznych Yennefer w jej "transie z boginią", bo bardzo, baaardzo chciała go dostać, a ma potężne zdolności w tym kierunku. Mnie też nie bardzo się to podoba, ale ona i autor raczej tak to widzą, a po całym fakcie Yen nie stała się ani trochę bardziej religijna. Zaś "duchy" to gasnące resztki świadomości (tak samo CDPR potraktował Iris von Everec, to dokładnie ta sama szkoła, zwróć uwagę że ona dopiero ma gdzieś odejść, słabnie i boi się, że tam dalej już nic nie ma, a Geralt wraz z nią tak samo - gdyby ci się chciało kiedyś przeczytać "Ubika", napotkasz podobne koncepcje).
Prywatnie jestem gnostykiem, a "wierzę" w reinkarnację, więc kulą w płot, ale tu mówimy o świecie sapkowsko - celtyckim, gdzie autor bardzo wyraźnie przychyla się do koncepcji, że światy znane z tej mitologii są w rzeczywistości innymi światami / wymiarami w stosunku do naszego. Dlatego przybywają z nich magiczne (ale jak najbardziej cielesne) elfy czy wampiry, a nie jacyś niebiańscy bogowie i aniołowie. Dokładnie w tym stylu, tylko prymitywnie widzi to Galahad, dla niego to są magiczne krainy, z których przybywają faerie i czarodziejki.
Kwestia gdzie Cahir poszedł po śmierci to była dygresja, niemniej jeśli ktoś w to wierzy - to owszem, właśnie tak, według koncepcji religijnych prawdziwej śmierci nie ma i gdzieś się odchodzi. Jednak G&Y nie odeszli tam, gdzie wszyscy. Oni akurat wyraźnie i ekskluzywnie tylko we dwoje zostali przeniesieni do innego świata, o innej gęstości (na naszej ziemi Geralt by umarł, tam przeżył) i z grubsza, ale jeszcze nie do końca wyleczeni przez jednorożca, którego po starej znajomości wezwała Ciri (czy może wszystkie jednorożce, nie pamiętam). Mieli umrzeć i nawet widzieli już zmarłych przyjaciół, ale nie umarli. Róg owego stworu jest bowiem supermagiczny i leczy wszelkie choroby i rany. Zwykli ludzie nie mają takich możliwości, ale oni akurat mieli dobre znajomości ;P
Nie wiadomo czym dokładnie jest śmierć i gdzie się odchodzi, jednak wszędzie, także w fantasy, charakteryzuje się tym, że już się nie wraca w swojej ludzkiej formie fizycznej (co najwyżej jako duch, demon lub nowe wcielenie). Cahir i Milva odeszli tam, gdzie odchodzą wszyscy "na zawsze", natomiast Geralt i Yennefer są może gdzieś w połowie drogi, w miejscu z którego mieli już nie wracać (stąd żal Ciri za nimi), ale jednak teoretycznie wrócić można. Czyli jeszcze są żywi, nie martwi.

Wydźwięku rozmowy o ślubie dobrze już nie pamiętam, dawno tej końcówki nie czytałem, ale w każdym razie to jest coś o czym Ciri tylko MÓWI - czyli rzeczywiście jej pobożne życzenia czy fantazje. Natomiast zupełnie czym innym jest to, co autor OPISUJE w narracji trzecioosobowej. To jest zasadnicza różnica, dotycząca każdej, dowolnej kwestii w książce. Wszystko co autor konkretnie opisał z pozycji narratora (a nie którejś postaci), uważamy za rzeczywiste. A opisał nam ich żywych.

Jednorożce to nie to samo co kostka wojsiłka, wiemy że naprawdę są niesamowite. Ewidentnie znajdują się na wyższym stopniu rozwoju duchowego, niż ludzie i elfy Aen Elle, posiadają w sposób naturalny to, do czego dopiero dążą ludzcy i elfi magowie, możliwość podróży między światami, błyskawicznego leczenia, naturalnej telepatii itd. Jednak… wciąż są stworzeniami cielesnymi, nie nadprzyrodzonymi, rodzą się, cierpią i umierają. Więc czysto logicznie: nie przeniosły G&Y w zaświaty (które i dla nich muszą być nieodstępną tajemnicą, skoro same umierają), tylko do innego świata.

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Z "Sezonem burz" nie chodzi o treść (jak pisałem nie była taka straszna), ale o wykonanie.

A co do tego, czy ich powrót jest "infantylny", po pierwsze ośmielę się mieć inne zdanie, po drugie dosyć wyraźnie właśnie sam Sapkowski pozostawił tu sobie furtkę, na wypadek gdyby zachciało mu się pociągnąć historię dalej. Skoro mu się nie zachciało, to powie "umarli", ale gdyby w swoich lepszych czasach zechciał napisać kontynuację, powiedziałby "no przecież wam wyraźnie napisałem, że żyją, głąby". Serio tego nie widzisz? :D
Oczywiście celowo pozostawił to niedopowiedziane, ale jednak napisane jest tak, że 90 do 10 żyją. Na co przedstawiłem szereg konkretnych argumentów, a ty tylko subiektywne przekonanie że nie powinni, bo to zbyt sztampowe, więc popatrzmy na tę scenę tak, że wszystkie inne cuda w tym świecie magii to prawda, a tylko to jedno nieprawda. Mimo że wyraźnie napisane. Sorry, ale to jest właśnie wybiórcze podejście, ja się cały czas trzymam jednolitej interpretacji co do sposobu narracji.

I wreszcie, last but not least, właśnie uśmiercenie wszystkich hurtowo pod koniec książki jest tanim i kiepskim chwytem literackim, wręcz zalatującym tandetą (wystarczająco krytyki AS zebrał za uśmiercenie wszystkich drugoplanowych jak leci, a przeżycie wszystkich pierwszoplanowych w zamku Stygga - już to było szmirowate, choć można też bronić, że symboliczne). Wersja, w której bohaterowie przeżyli i trzeba napisać co się z nimi dzieje żeby nie wyszło sztampowo, jest i ciekawsza, i tak naprawdę znacznie trudniejsza dla każdego autora. Zabić bohatera na końcu to akurat najłatwiejsze ze wszystkiego - i to właśnie to jest typowy kicz.

ocenił(a) serial na 1
Grean

a wiesz że w sumie całkiem przyjemnie i sympatycznie się tu z tobą pisze :3 ale... nie wciąż nie mogę się z tobą zgodzić i to chyba w żadnym punkcie. mam wrażenie że zakałapućkałeś się trochę w kwestiach podstawowych. to może spróbujmy to odkręcić i sprawdzić czy tak jest. zacznę od tego: "Sapkowski właśnie usiłuje wytłumaczyć magię siłami natury i psychicznymi, wielokrotnie wyśmiewa różne religie, a "nowocześni" G&Y uważają, że są ponad zabobony plebsu. Brisingamen wypadł na skutek działania sił psychicznych Yennefer". no więc - siły przyrody, wytłumaczalność vs nadprzyrodzoność, sapkowski i wyśmiewanie: nie, i jeszcze raz nie. saga może i jest napisana odrobinę poważniej ale przypomnij sobie zbiory... np strzyga, dziecko przemienione w potworka który po urodzeniu umiera a po latach jednak podrasta i zaczyna wychodzić z krypty i to tylko dlatego że ktoś z zazdrości im źle życzył?... a to jeszcze mało... bo wystarczy posiedzieć do trzeciego piania kura w krypcie i czar pryska jak sen jaki złoty a księżniczka jest normalną zdrową nastolatką... coś takiego raczej trudno racjonalnie tłumaczyć "siłami przyrody" a takich motywów w zbiorach jest więcej... zacznijmy może jednak od podstawy podstaw czyli dlaczego właściwie cokolwiek dzielimy na przyrodzone i nadprzyrodzone, naturalne i mistyczne misterium... ano tą granicą jest właśnie wytłumaczalność i rozumienie, bo same "obiekty" są niezmienne. czyli. mam na myśli iż od zarania dziejów ludzie postrzegali zjawiska niezrozumiałe jako magiczne, boskie, tajemnicze i mistyczne. początkowo nawet takie zjawiska jak ogień, słońce, gwiazdy czy piorun. trwało to do momentu aż "nauka" zjawiska te wytłumaczyła, zważyła, zmierzyła i cały czar prysnął a "boski" element uleciał. to samo dotyczy "duszy"nie dało się kiedyś zrozumieć tego czemu myślimy mamy jaźń, uczucia, pamięć, więc tłumaczyliśmy to duszą. dziś kiedy o wiele więcej wiemy i rozumiemy zasady działania mózgu, tym więcej jest sceptyków i ateistów. jednak same zjawiska się nie zmieniają przecież, tylko nasza ich interpretacja. taką dzisiejszą granicą i rubieżą tego (która wciąż powoduje że utrzymują się wyżej zorganizowane w swych systemach i rozkminkach, religie) jest "bóg". i nie mam na myśli osoby ale idee czy zespół naszej niewiedzy czy granicy możliwości poznawczych i rozumowych, oraz oczywiście ograniczeń abstrakcyjnych wyobrażeń. zauważ że ten umowny "bóg" skrywa tajemnicę istnienia wszechrzeczy. czym jest czas? przestrzeń? czy to wszystko, ten wszechświat istniał od wieków? czy powstał w pewnym momencie? czy wcześniej było coś innego? a jeśli nie to czy była nicość? czym jest nicość??? jak sobie ją wyobrazić itd... masa pytań bez odpowiedzi a nawet jak się na nie, na siłę, udzieli takiej to trudno sobie je w praktyce wyobrazić... to właśnie odróżnia rzeczy "przyrodzone" od "tajemnych i nadprzyrodzonych" czy nawet świętych. tyle że w praktyce nie zmienia to nic. tzn jeśli dziś nauka odkryła by że raj istnieje czy tam tartar albo walhalla i można to zważyć zmierzyć itd to czy ludzie którzy  tu na ziemi umarli i tam odeszli według naszego ziemskiego fizycznego pojęcia życia, staliby się mniej martwi? o ile nie dało by się przenosić tam i z powrotem wedle zachcianki, to wg mnie nie. dla nas wciąż ten kto "tu" umarł i odszedł stąd, "tu" jest martwy. dlaczego? bo choć osobiście jestem ateistą (i nie wierzę nie tylko w boga i dusze ale i w reinkarnację :3)  to od wieków w zbiorowej świadomości istniały jakieś systemy życia pozagrobowego. zawsze wierzono że coś chyba jednak jest tam po drugiej stronie i gdzieś tam się przechodzi i na tym mniemaniu również oparto ogólny termin "śmierci" i tego co to znaczy być martwym. zmieniłoby się tylko  pojmowanie i rozumienie tego, i stosunek co najwyżej. a że akurat sapkoś pije do avalonu i celtyckiej tradycji zaświatów... nie każdy o tym musi przecież wiedzieć a sapko tego nie tłumaczy, ale czy avalon nie jest jednak takim miejscem?... prawda że nie dla wszystkich umarłych lecz dla tych bardzo "wybranych" ale jednak dla umarłych (według naszego ziemskiego rozumienia tego pojęcia). do tego sapkowski obwarowuje to jednak dość grubą powłoką misterium mglistej tajemnicy i niedopowiedzeń... co to za wyspa? czym jest tak naprawdę? jak się tam dostali? co było dalej? itd. same pytania i zagadki, myślisz że to przypadek? czy gdyby sapkowski tak krańcowo wyśmiewał i miał alergię na mistykę i metafizykę to czy tak by to zakończył? czy w ogóle interesowały by go takie tematy jak legendy arturiańskie czy fantastyka w ogóle? owszem wyśmiewa plebejski zabobon i gusła oraz prostackie religie i szczególnie fanatyzm ale z drugiej strony choć G&Y są postępowymi sceptykami i biorą wszystko na rozum to jednak kwazi-matka geralta czyli nenneke jest osobą głęboko religijną i nie zauważyłem autorskich prób "nabijania się" z tego faktu. to samo dotyczy arcykapłanki sigfridy i innych kapłanek freyji. myślę że wiem dlaczego tak jest. sapko może być sceptykiem, kto wie może nawet ateistą (nie wiem tego) ale jest też inteligentnym człowiekiem i pomimo tego że potrafi robić wrażenie nadętego to pewnie nie jest ignorantem. widzisz nikt z nas nie wie czy tam coś jest po drugiej stronie, czy nie.  twierdzenie że na 100% jest tak czy siak to właśnie jest fanatyzm i  ignorancja poziomu swej wiedzy i niewiedzy o którą sapka bym nie podejrzewał. co do brisingamenu... to nie wiem ale albo źle pamiętasz albo konfabulujesz bo nie ma w książce żadnych sugestii że to yennefer spowodowała jego wypadnięcie, dopowiedziałeś to sobie :) co do jednorożców przypomnij sobie że "konik" nie umiał uleczyć siebie samego nawet z ran zadanych przez tego przerośniętego "mrówkolwa"... wiec nie wiem jak to z tym leczeniem jest (głowy na podołku tez nie chciał złożyć :3) tak kończąc, to mam wrażenie że za bardzo wchodzimy na poletko mętnego filozofowania na temat pojęcia śmierci, bo może to jest prostsze. tu i teraz w rzeczywistości (a realizm też jest ważnym składnikiem uniwersum wiedźmina) musimy mieć jakąś jasną granicę między życiem i śmiercią, i dla mnie jeśli ktoś "stąd" odchodzi i już nie wraca to umarł. tym bardziej jeśli odchodzi do miejsca powszechnie uważanego za "zaświaty"
... i nieważne czy te zaświaty to tylko inny wymiar, planeta, gęstość, inna częstotliwość czy "wibracje ego" XD. powinniśmy wyznaczyć jakieś wspólne, umowne terminy i granicę, tzn... ty nie musisz, masz prawo do swoich interpretacji bo w sumie to tylko książka :)

ocenił(a) serial na 1
Grean

co do zakończenia sagi to dla mnie super-infantylnym i mało realistycznym byłoby zakończenie że: "przeżyli i był ślub i żyli długo i szczęśliwie" (chyba już to pisałem) a dlaczego tak jest?  bo w prawdziwym życiu jednak się na końcu umiera i są choroby i problemy a w związkach to nawet szczególnie po ślubie zaczyna się problem za problemem i krzywe akcje... :) więc takie zakończenie jest mało realistyczne i przekonujące a to właśnie brak realizmu i naiwnie powielane, życzeniowe kalki powodują u mnie odczucie taniochy i sztampowej chałtury. czy fakt że członkowie drużyny geralta giną prawie co do jednego jest naiwny? chyba nie, w prawdziwym życiu jeśli idziesz powojować ze znacznie potężniejszym od siebie przeciwnikiem to masz SPORE szanse że właśnie zginiesz, i to jest raczej realistyczne. do tego w prawdziwym życiu wszystko partoli się właściwie samo a nigdy samo się nie naprawia, czas kruszy wszystko a śmierć jest jedyną pewną rzeczą dla każdego z nas, więc dla mnie to akurat nie jest aż takie naiwne. trochę mogło by być naiwne to że giną wszyscy oprócz geralta yen i ciri ale jak wiesz dla mnie g&y też giną więc... to naprawia ten wątek :3 poza tym nie rozpatruję kiczu pod względem tego co łatwiejsze dla autora lecz co jest bardziej realistycznym i prawdopodobnym obrotem sprawy w fabule. widzisz jakoś w prawdziwym życiu pozytywne przypadki i zbiegi okoliczności zdarzają się jakoś znacznie rzadziej niż negatywne wypadki, a w sadze limit cudownych zbiegów okoliczności wykorzystały baby z kernow i fakt że geralt w tej winnicy podsłuchał rozmowe o lokalizacji twierdzy vilgefortza :---) co do sezonu burz... to jeśli chodzi ci o "wykonanie" czyli jak rozumiem formę to jest to zapewne kwestia gustu i nie ma tu chyba co argumentować, dla mnie nic tam jakoś nie "gryzie w oczy", nie spodziewałem się też niczego "powalającego" podchodząc do tej książki, więc może to z tej przyczyny że nie miałem wygórowanych oczekiwań "sezon" jet dla mnie ok. co do kiczowatych powrotów zza grobu, to dla mnie osobiście nie byłby takim, powrót tylko jednej postaci. mam na myśli regisa :D bo nie byłoby to niczym nowym dla niego. a tak przy okazji to tylko jego "duch" nie pojawia się nigdzie w zakończeniu więc tym bardziej.

ocenił(a) serial na 1
Grean

jest jeszcze jedna kwestia, nie wiem czy się że mną zgodzisz. widzisz wydaje mi się że możliwość powrotu geralta ciri czy yen do tamtego świata jest zwyczajnie przekreślona i uniemożliwiona przez sapka... a to dlatego że jest postać nimue i jej motyw w "sezonie burz" a konkretnie dopowiedzenie w jakim czasie ona żyje po wydarzeniach z sagi. nimue ma prawdziwego bzika na punkcie historii o "wiedźminie i wiedźmince" i zna różne wersje (pewnie wszystkie) ale, wszystkie tylko do pogromu w rivii a potem nic. gdyby ktokolwiek z nich wrócił nimue z pewnością by coś wiedziała. ale dla ciebie ma to chyba jeszcze gorsze konsekwencje bo to z pewnością przekreśla możliwość traktowania historyjek redów jako kontynuację. w grach geralt angażuje się w tak poważne i głośne akcje że to z pewnością nie uszło by uwagi tak wielkiej jego "fanki" jak nimue, więc kontynuacja redów nie może być traktowana poważnie również z tego powodu :)

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Nic bardziej mylnego, cały czas trzymam się twardych faktów i oczywiście mam rację ;P Może zbieram jego opinie z różnych tekstów, nie tylko z Sagi, bo przeczytałem wszystko co sie dało - ale Sapkowskiego kojarzę od zawsze jako wojującego ateistę i antyklerykała. W Wiedźminlandzie działa siła zwana "mocą", pozwalająca ludziom i innym elfom robić różne fajne rzeczy, co jednak w żaden sposób nie przeszkadza bohaterom uważać się za racjonalistów i ateistów, albowiem traktują ją jako całkowicie naturalną (na dodatek ta siła kiedyś osłabnie lub zniknie, AS wyraźnie to zapowiada, i pozostanie im świat taki sam jak nasz). Siłę tę np. Yennefer bardzo konkretnie opisuje jako naturalną, co zresztą jest mocno potwierdzone faktem, że jest ślepa. Jest bezmyślna i w zasadzie neutralna, może być dobra lub zła, wszystko zależy od tego kto i jak jej używa.
Większość nieludzkich bytów to wynik Koniunkcji Sfer, stworzenia które przybyły z innych światów więc są inne, ale wciąż jak najbardziej cielesne, ewentualnie przybywają z innych wymiarów i mogą być raczej energetyczne, jednak jakimś tam prawom natury zawsze podlegają (np. dżiny). Pozostałe są skutkiem "złej, skupionej woli", jak właśnie nasza strzyga (poza tym to są pierwsze opowiadania, kiedy Sapkowski jeszcze ontologicznie nie dojrzał). Pianie kurów to oznaka poranka, większość takich złych magicznych stworzeń może egzystować tylko w nocy, jeśli dzień zastanie je poza kryptą, to szlag je trafia w taki czy inny sposób, ewentualnie zmienia z powrotem (wilkołaka w człowieka, czy strzygę w dziewczynę). Skoro czarodziejka przy użyciu tejże mocy może jednym machnięciem sprowadzić Geraltowi wodę do kąpieli z dalekiego morza, albo zlikwidować sobie wrodzony garb, to nic dziwnego, że ktoś inny może zmienić dziecko w potwora. Nie ma tu żadnej sprzeczności.

Ty natomiast mylisz definiowanie metafizyki z kwestią stopnia rozwoju technicznego i ludzkiej poznawalności. Otóż nie, metafizyka - jak sama nazwa wskazuje - to właśnie coś, czego fizyka nigdy nie będzie mogła ogarnąć, jest to coś z samego swojego założenia niepoznawalnego zmysłami, a więc także dowolną aparaturą naukową, nieważne czy XIX, czy XXI-wieczną.
(oczywiście nie przesadzając tutaj czy metafizyka naprawdę istnieje, niemniej taka jest jej filozoficzna definicja).

Avalon był miejscem, do którego można było dotrzeć za życia, a nawet żywym wrócić, choć z pewnymi przebojami - polecam historię Brana. A więc fizycznym, tyle że zapewne inno-wymiarowym. Sapkowski mnóstwa rzeczy nie tłumaczy, zakładając, że ludzie z grubsza znają mity i legendy. A jeśli nawet nie znają, to kiedy taka kwestia ich zaciekawi, to se właśnie sprawdzą i taki będzie z tego pożytek.

Konik był niedorosły i niedojrzały, dorosłe mogą znacznie więcej, co było wyraźnie powiedziane.

Brindisgamen… po tym fakcie Yennefer nie stała się wyznawczynią Frei, w dalszym ciągu w nią nie wierzyła, btw, pociągnęli to w CDPR w ogrodzie Freyi, uznając dokładnie tak samo jak AS i ja. Oczywiście Sapkowski nie napisał wprost, że było tak lub tak, na tym właśnie polega dobre pisarstwo i - tu masz rację - inteligencja, że pozostawia się takie kwestie niedopowiedziane. Zgadza się, że Sapek może sam już nie jest pewien i dopuszcza różne możliwości, nawet tak jakby pod koniec Sagi bardziej… ale nigdy nie w takim stopniu żeby opisywać nam fizycznie z pozycji narratora zaświaty!! "Umarli, trafili do raju i obudzili się gawędząc wesoło i mając to i to", pliz, AS nie jest takim pisarzem. Mało który zresztą na poważnie bez jaj i groteski by się na coś takiego odważył. Nawet pisarze stricte religijni czegoś takiego nie robili.

Przypomnij sobie wszystkie inne światy i czasy, które odwiedziła Ciri, czy którykolwiek z nich okazał się nadprzyrodzony? Były najprzeróżniejsze i najdziwniejsze, ale wszystkie naturalne, podobnie wszystkie spotykane stworzenia, łącznie z jednorożcami. Wszystko w tej story jest cały czas naturalne i cielesne, choć może pochodzić z subtelniejszych wymiarów, niż nasz, choć może stać na wyższym stopniu rozwoju duchowego, niż nasz - ale zawsze jest fizyczne. I śmiertelne.

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

2. Z Nimue dotykamy już całkowicie innego problemu. Nie ulega wątpliwości, że żyją, natomiast zupełnie inną kwestią jest czy powinni wrócić i byłoby to zgodne z Sagą. Jednak w sumie to chyba sam Sapkowski o ile pamiętam włożył w usta którejś z tych postaci: "ta historia nigdy się nie kończy" i sam kazał Nimue gadać z fizycznym Geraltem 105 lat po jego "śmierci". I sam sprzedał prawa CDPR i nie wykluczył takiej opcji, choć oczywiście wtedy niespecjalnie interesował się "jakimiś tam grami".
"Sezon burz" wyszedł pod koniec 2013r. a właśnie w 2013-14 szła już pełną parą praca nad W3, która zadebiutowała na pocz. 2015, taką grę tworzy się kilka lat, nie zdążyli już przeorientować fabuły do wydarzeń z tej książki (bo można było np. jakoś inteligentnie i dowcipnie strawestować rozmowę małej Nimue z (?)Geraltem).

Między W3 (wydarzeń z W1 jak mówię nie liczę, bo są w ogóle bezsensowne, powiedzmy że to koszmar oszołomionego Geralta:) a Nimue nie pasuje tak naprawdę tylko jedna rzecz, rzeczywiście ona była znawczynią tematu, a nie wspomniała nic o wydarzeniach po Rivii. Tak jak pisałem, zgodność W3 z Sagą nie jest 100-procentowa, wynosi jakieś 90%, pozostałe 10% to właśnie tego typu problemy. Ale Nimue sama jest badaczką, pracowicie zbiera informacje o których znała tylko legendy i sama nie wie wszystkiego. Ewentualnie zwyczajnie nie wspomina o wszystkim, bo w książce zajmuje się z Condwiramurs zupełnie innym momentem.
Możliwe że po krótkim spięciu z Dzikim Gonem w 1272 Geralt i Yen rzeczywiście wyprowadzili się na prowincję na emeryturę i świat o nich więcej nie słyszał. A o samym fakcie mało kto wiedział, ludzie mają inne problemy, wojna, królobójstwa, polowania na czarownice, zapewne tylko kilka osób wie co naprawdę się wydarzyło w KM i na wyspie Undvik, a nie wszystkie z nich długo pożyją (Filippa).
Przy odrobinie dobrej woli takie rzeczy można jakoś dopasować.


P.S. "Przeżyli, był ślub i żyli długo i szczęśliwie" przecież było u Sapkowskiego - w "Coś się kończy, coś się zaczyna" ;D
Jeśli mamy się czepiać, że wszystko co kiedykolwiek AS napisał musi się zgadzać, to możliwe byłoby to dopiero po 1272 roku ;P
W Sadze jednak mamy, że przeżyli, ale ledwo, są w innym świecie bez Ciri i przyjaciół, więc nie tak słodko.
Poza tym w prawdziwym życiu właśnie miliardy ludzi żyją lepiej czy gorzej do starości i przeważnie nawet ze ślubem (owszem, nie mają tylu przygód co G&Y, ale też nie mają takich skillów jak G&Y). To śmierć akurat idealnie w odpowiedniej chwili żeby zakończyć wszystkie wątki opowieści jest rozwiązaniem kiczowatym, w prawdziwym życiu tak nie bywa. Podobnie żeby coś wypunktować (Stygga, jakoś wcześniej w dziesiątkach niebezpieczeństw nic, mieli plot armor, a tu nagle wszyscy na raz !!).

ocenił(a) serial na 1
Grean

...jeśli chodzi  ci cały czas tylko o to by mieć "rację"... to wiesz co... zrobię ci tę przyjemność i przyznam to na głos że: "FAKTYCZNIE MASZ RACJĘ" :3  ...to tylko ja się z tobą nie zgadzam :) żeby ci to udowodnić podam ci na "dzień dobry" dwa twoje własne cytaty XD nr1."Oficjalnie to Geralt żyje. Nieważne co ktokolwiek powiedział lub napisał (w tym sam Sapkowski później), ważne co autor zawarł w "Pani Jeziora"" a nr2.: "Może zbieram jego opinie z różnych tekstów, nie tylko z Sagi, bo przeczytałem wszystko co się dało"................. to chyba musisz się zdecydować czy opieramy się tylko i wyłącznie o tekst źródłowy (którego "sezon burz" jest integralną i nierozerwalną częścią) czy nie tylko. ja tak sobie myślę że osobiste prywatne przekonania artysty to jedno, a to co tworzy, to drugie.... i to są dwie różne i nieprzystające, czasem, płaszczyzny. powiem ci że (tak prywatnie) za każdym razem kiedy w obrębach sztuki fantastycznej autor  usiłuje tłumaczyć zasadę działania rzeczy niewytłumaczalnych i abstrakcyjnie "fantastycznych", to mnie automatycznie od takich zabiegów odrzuca. i myślę że nie tylko mnie ale i każdego innego (mało wiele) inteligentnego czytelnika. na szczęście "wielcy świata sztuki absurdalnej" zdają sobie z tego sprawę i na ogół tego nie robią. sapkoś również, bo na te "tłumaczenia" poświęca bardzo mało miejsca i nigdy nie podaje ich z perspektywy narratora a tylko z poziomu subiektywnych poglądów konkretnej postaci.... bo zauważ  że ani yen ani geralt nie są omnibusami a jedynie uczestnikami otaczającego ich świata. nie wiedzą wszystkiego, biorą udział w akcji która niejednokrotnie ich przerasta. to że yennefer po brisingamenie się nie nawraca, jest bez znaczenia  gdyż jest ona postacią a nie wszystkowiedzącym narratorem. geralt zapytany przez velerada skąd bierze się magia i czary odpowiada wyraźnie, że nie wie. zresztą w tym akurat punkcie to w ogóle nie wiem czy jest o co się kłócić, bo sam autor tworzy świat w którym można magicznie usunąć garba, zregenerować kończyny czy nawet atrofię narządów wewnętrznych a jednocześnie nie przeszkadza to ciri mieć traumę z powodu blizny na gębie.... to samo z renfri, niby geralt nie wierzy w bajduły eltibalda ale jednak okazują się one trafne np w przypadku wieszczenia krótko przed śmiercią, co trudno racjonalnie wyjaśnić.  więc rozbrat i brak przemyślanego konceptu literackiego na ogół zagadnień jest jak najbardziej na miejscu. to samo np. z dżinami, inteligentne istoty ponadnaturalne i ponad fizyczne które mogą góry przesuwać a jednocześnie muszą słuchać głupich zachcianek (z przydechem) śmiertelników... (tak na bardzo grubym marginesie to powiem ci że driady nieźle z łuków szyją ... tyle że łuki i strzały z drewna się robi a żadna driada drzewa nie zetnie, to nwm.... chyba autor faktycznie nie przemyślał wielu rzeczy)  nie staraj się zrobić czegoś czego sam autor nie robi, a sapko nigdy nie ukrywał że swojego "świata" nie dopracował i nie dopowiedział... a służy on jedynie temu by opowiedzieć historię postaci. za bardzo też chyba próbujesz postawić ostrą granicę między tym co w książkach jest "naturalne i przyrodzone" a co nie, bo moim zdaniem sam autor też tego nie robi. dla naszego autora mity, legendy, baśnie, religie, i historia są tylko "końmi w rydwanie" które ciągną ten  jego "powóz" pełen ludzkich
 historii o losach bohaterów. (bardzo chciałbym byś także doprecyzował co konkretnie osobiście rozumiesz pod pojęciami "naturalne/ponadnaturalne" "przyrodzone i nadprzyrodzone" oraz dlaczego wg ciebie "ślepota" takich zagadnień jest ich potwierdzeniem lub zaprzeczeniem, bo postawiłeś jakiś tu znak równości :3... ojojoj widzę tu potencjał na długie godzinki ciekawego z tobą pisania  :) ) tak że sprzeczności to u sapkowsiego są! jak najbardziej są, w biblii są a co dopiero u sapka :---) co do "metafizyki i kwestii stopnia rozwoju technicznego" to nic nie mylę, jedno wynika z drugiego, osobiście jestem zdania że  "rozum ludzki jest gotów przyjąć wszystko jeśli się go tylko umiejętnie używa." wg mnie nie ma żadnej stałej granicy między tym co przyrodzone a "metafizyczne", ta granica cały czas się przesuwa jest tylko podział na te zagadnienia które okazują się bzdurą wyssaną z palca... i tymi które jednak da się wyjaśnić naukowo. a tak po prawdzie to myślę że rozmijamy się z tematem, co tak właściwie chcesz mi powiedzieć? że skoro autor jest osobiście, prywatnie sceptykiem i  ateistą a w swoich pracach rzeczy absolutnie magiczne i irracjonalne próbuje wytłumaczyć logicznie "siłami natury" (czego sapko tak do końca w każdym przypadku nie robi) to my automatycznie mamy je tak rozumieć i interpretować? ((meh skręcamy nie w tę uliczkę która nas interesuje)) wróćmy do avalonu. piszesz "Avalon był miejscem, do którego można było dotrzeć za życia" i chyba chcesz wywieść że skoro tak to jest fizycznym miejscem.............. nie kolego!!! za wikipedią: "Avalon – celtycki raj lub kraina zmarłych" to po pierwsze. po drugie to że do zaświatów można fizycznie i za życia wejść to nic nowego. orfeusz schodzi do hadesu a młody twardowski do piekła po pakt podpisany na jego duszę przez jego ojca [i wraca :-)] , u kraszewskiego w "mistrzu twardowskim" ((co ciekawe pojawia się tam też wątek dziecka niespodzianki, a formułka jest niemal identyczna jak w wiedźminie "oto dasz mi to, co zastaniesz w domu, a o czem nie wiesz, czego się nie spodziewasz, na co nie rachujesz" :) no ale nieważne w sumie)) motywy o wchodzeniu i wychodzeniu żywym, z ciałem, do piekieł i zaświatów są bardzo popularne w bajkach, mitach i religiach. żeby daleko nie szukać, u katolików matka boska, została wniebowzięta wraz z ciałem za życia.... (tak na marginesie to kilku innych świętych chyba też, nie pamiętam zresztą) i jest to dogmat religijny dla wierzących i podstawa kultu maryjnego. chrześcijanie rzymscy wierzą że ona tam jest i żyje... fizycznie... tak jak ty że geralt i yen :3 tak że tego... podróż brana o niczym nie przesądza....

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Nieważne kto ma rację, w takiej sprawie ważne jak naprawdę jest. A jest jak mówię ;P

Cytat nr 1. dotyczył tego czy żyją. cytat nr 2. dotyczył stosunku Sapkowskiego do metafizyki. Zupełnie inne kwestie.

Narracja: No i właśnie z pozycji wszystkowiedzącego, trzecioosobowego narratora Sapek nam wprost napisał, że mają fizyczne ciała i żyją, skąd ciągle wątpliwości?

BTW, interpretuje się ze wszystkiego, co się ma, oczywiście że Y&G są tylko postaciami a postacie mówią i robią różne rzeczy... Ale oni nie są pierwszymi lepszymi postaciami, oni są ewidentnie ulubionymi, żeby nie powiedzieć ukochanymi bohaterami autora. Takimi, w których usta często pisarz wkłada własne poglądy. O własnych nie pisze się poprzez postacie, których nie lubi, albo których czytelnicy mają nie lubić, nie, poglądy bliskie własnym zwykle wypowiadają właśnie te postacie, które są nam najbliższe.

Dygresja: Na pewno jest w Sadze trochę sprzeczności, może i paru rzeczy AS nie przemyślał, albo z czasem zmienił (parę kwestii z opowiadań nie zgadza się z Sagą), ale nie aż tak strasznie. Driada drzewka nie zetnie, lecz Brokilon w magiczno-symbiotyczny sposób dostarczał driadom wszystkiego, czego potrzebowały - to może i najlepszych gałęzi na najlepsze łuki im dobrowolnie dostarczał (nie wiem czy nawet nie było gdzieś o tym wzmianki). W końcu go broniły.
Ciri biegała z blizną po różnych światach wtedy, kiedy nie miała pod ręką żadnej pomocnej czarodziejki. A kiedy już na końcu na krótko miała, to miały poważniejsze problemy (poza tym chyba już była na takim etapie, że sama chciała ją zachować, ku pamięci). Większość takich niby "błędów" można wyjaśnić. I generalnie koncepcja ontologiczna Sapka jest dość spójna. I bardzo wyraźnie niemetafizyczna.
Opowiadania były postmodernistycznymi (często wręcz jajcarskimi) trawestacjami baśni i legend, ale ostatnie opowiadanie i Saga są już bardziej na poważnie.

Metafizyka: Nic się nigdy nie przesunęło. Jakieś zabobonne wyobrażenia prymitywnych ludów odnośnie sił przyrody to jedno, kwestie materii i ducha, jego losów po śmierci, ludzkiego losu i przeznaczenia coś zupełnie innego – te są takie same od tysięcy lat. Nauka nie tknęła ich nawet na milimetr.

Wikipedia, pliz, Wiki piszą zwykli ludzie, a głównie dzieciaki, sprawdź sobie te mity dokładniej a zobaczysz że żywi ludzie docierali i wracali z wyspy Avalon. Tyle że drogę do niej można było znaleźć bardzo rzadko jedynie w specjalnych okolicznościach (np. z pomocą odpowiedniej czarodziejki;) - na co dzień zwykły człowiek nie mógł jej odnaleźć – a więc dość ewidentnie mamy sugestię przenikania się z innym światem/wymiarem, do którego ktoś może trafić tylko czasem, bardzo rzadko.
Zresztą to charakterystyczny motyw w różnych mitach na całym świecie, jeśli dziś spojrzeć na nie z tego punktu widzenia, to ma się silne wrażenie że ich bohaterowie niekoniecznie obcowali z bogami i demonami, ale trafiali do innych światów i istot.

O, i właśnie - To w co tam sobie wierzą katolicy z jakimiś świętymi to ich problem, filozoficznie rzecz ujmując przeciwstawiamy świat duchowy materialnemu, a umieramy w danym ciele na zawsze, ciało się psuje, duch/dusza odchodzi. Jeśli jakiś tam bóg istnieje, prywatnie po znajomości mógł zrobić dla kogoś wyjątek ;P ale generalnie jest właśnie tak, albo się żyje, albo już nie. Albo ma się fizyczne ciało, albo się jest duchem.

A my w temacie do czego cały czas zmierzamy? - bardzo proste, tylko za wiele było dygresji: Jeśli Sapkowski prywatnie trzyma się koncepcji antymetafizycznej, a w Sadze też wyraźnie, wielokrotnie stara się wytłumaczyć wszystko działaniem sił natury, w tym magię, w tym przybycie innych stworzeń wynikiem Koniunkcji Sfer, a jeszcze do tego w usta swoich ulubionych postaci wkłada ateistyczne tyrady i wszelkie religie wyśmiewa - to zakładamy, że dość konsekwentnie trzyma się ziemi. I nie opisze nam nagle religijnego raju. Zatem opisując z pozycji wszystkowiedzącego narratora żywych w innym świecie ma najprawdopodobniej na myśli żywych w innym świecie, a nie duchy Geralta i Yennefer. Proste i nie bardzo ogarniam jak można w to wątpić.



P.S. Młody Geralt w czasach strzygi nie wie skąd się bierze magia i w ogóle jest dość naiwny. Dopiero później zaczyna częściej bywać wśród magicznej śmietanki (Sezon dział się wcześniej… ale Sapkowski napisał go później, jak mówiłem z wczesnymi opowiadaniami jest sporo niezgodności) i dowiaduje się od tych, którzy się znają najlepiej.
W czasach strzygi mowa też, że potworów coraz więcej i dawniej nie byli znani i potrzebni jacyś wiedźmini żeby je zabijać. W Sadze że potworów coraz mniej, niedługo wyginą, a wiedźminów też kiedyś było dużo, obecnie mało. Trochę się nie zgadza.

ocenił(a) serial na 1
Grean

...co do kwestii nimue i wersji CDPR...(postaram się krótko) jak rozumiem z jednej strony akceptujesz część rozwiązań z pierwszej części gry ale inne odrzucasz jako nielogiczne. nie wiem które konkretnie więc o jedynce też wspomnę. no więc zacznijmy od tego że nie masz (a jednak to napisałem :-) ) racji z tym że nimue i condwiramurs zajmują się innymi "momentami" bo widzisz jest tak że "łokietek" specjalnie sprowadza "śniączkę" by zająć się, dokładnie tym jak kończy się ta historia.... a dobitnie znają wszelkie jej wersje tylko do pogromu w rivii. no ale po kolei. jedynka: "legendarny wiedźmin wraca zza grobu, ma epizody z królami jak radowid, foltest, po raz wtóry oswobadza z klątwy córkę tego drugiego, bierze udział w niemal "wojnie domowej" w wyzimie i konflikcie między ludźmi, nieudźmi i jeszcze do tego znanym i wpływowym zakonem. jest też zamieszany w śmierć mistrza owego zakonu. jeśli to mało to w końcówce ratuje samego króla foltesta i to spod miecza innego wiedźmina!" dwójka: "na dzień dobry geralt zostaje "królobójcą" (rzekomo zabija foltesta) a wieść o tym jak i wieść o nagrodzie za jego głowę, lotem błyskawicy rozchodzi się po królestwach północy (no bo jak inaczej, nie co dzień jest zamach na króla, a zwłaszcza w "klimacie" zagrożenia ze strony nilfgaardu) następnie znacząco udziela się w konflikcie, w wojnie niemal, między kaedwen a aedirn czym przyczynia się do ustalenia politycznej sytuacji przecież. następnie w zależności od opcji albo znów ma konszachty z królem henseltem dla którego robi prawdziwie epicki quest :3 z tą mgłą widm... lub ma  kontakty z samozwańczą przywódczynią aedirn, dodatkowo jest opcja że jest wmieszany w drugie królobójstwo (śmierć henselta). na koniec bierze udział w istnym G8 królestw północy, zjazd w loc muinne. królowie, namiestnicy, najzamożniejsi i wpływowi ze świata szlachty, śmietanka decydentów ze świata magii, nawet cesarscy emisariusze, wszystko to przeradza się w powtórkę rozpierduchy  z thanedd.... w dodatku z udziałem smoka którego zresztą sam geralt pacyfikuje. (nie no ludkowie z pewnością by o tym nie plotkowali, bardowie nie śpiewali, a skrybowie i historycy nie poświęciliby ani linijki takim tam nudnym codziennym wydarzeniom :3 ) trójka ciągnie tę tendencję, tak już bez szczegółów, geralt ma znów "przygody" i konszachty z koronowanymi głowami. emhyr, radowid, anna henrietta, możni ze skellige, zabija nawet ofirskiego księcia. do tego znacząco wpływa na sytuację polityczna novigradu.... ech..... nie nie panie kolego, gry nie mogą być traktowane jako kontynuacja, raz że poziom nie ten a dwa że niestety się to, z tym co od sapkowskiego z książek wiemy, nie klei! nie zrozum mnie źle, fabuła gier jest spoko, tyle że dla mnie sprawdza się w grach i tylko w grach. natomiast czy "cedep" nawiązał do "sezonu"? chyba tak, bo szczegółowsze informacje o cechu kotów pojawiają się dopiero w "sezonie" i w trójce to jest. tak samo ta walka na pięści..."niespodziankowa" z niedźwiedziem na arenie, przypomina mi bardzo akcję z wigilozaurem. nie pamiętam dokładnie chyba jeszcze coś było... za dużo tego wszystkiego by spamiętać. co do kiczowatości końcówki w twierdzy stygga: to nie nadal chyba nie. fakt że drużyna wcześniej miała potyczki z żołdactwem, bandytami, górnikami nawet XD ale w ostatnim, decydującym starciu potykają się z prawdziwymi badassami, arcyłotrami i głównymi najpotężniejszymi villanami sagi. naprawdę tak cię dziwi ze cahir ginie z rąk bonharta? albo regis z rąk vilgefortza??? który bez trudu uporał się z geraltem na thanedd, i mógł, jeśli tylko by chciał, zabić go????? fakt jest trochę kiczowate że i leo i vilge giną a i ciri i geralt i yen nie, ale czy tak do końca dobrze się to kończy? skoro zaraz potem wpadają w ręce emhyra i o mało nie kończą samobójstwem, a potem znów dosięgają ich "macki" loży no i rivia......... nie to nie jest przesadnie, jakieś naiwne zakończenie, może troszkę tylko. piszesz "w prawdziwym życiu tak nie bywa" ale też  w prawdziwym życiu nie ma "przeznaczenia" i nie można przewidywać śmierci bliskich z dokładnością do, zadających ją, "ilości zębów" ;) tak kończąc (po raz któryś tam) to: tak, owszem, "historia nie kończy się nigdy" bo "wąż uroboros zatopił kły w swym ogonie" a kiedy "coś się kończy" to również "coś się zaczyna" ale.... to nie dotyczy życia bohaterów, a jest tylko prawdą ogólną o życiu i w tym przypadku o mitach, baśniach, opowieściach. (powiem ci że miło jest popisać z kimś kto dobrze zna sagę zbiory i gry, pozdro)

ocenił(a) serial na 1
Grean

aha walnąłem się tam gdzieś wyżej, geralt o pochodzeniu magi i czarów rozmawia z foltestem nie z veleradem, oczywiście.

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Nimue, tak jak pisałem, to już zupełnie inna kwestia: Czy powinni wracać. No może i nie powinni, ale wtedy nie mielibyśmy światowego arcydzieła w postaci W3. Jak pisałem, to jest właśnie te 10% niezgodności, wynikające z innego medium i innej ścieżki. Tu dochodzimy do kwestii czemu nie uznaję i nie cierpię Jedynki: Bo była głównie wygłupem na motywach, przerabiała postacie i wydarzenia z Sagi, głupawo zresztą (Triss, Alvin i Wiewiórki, nawet historia Renfri była przerobiona w jakimś DLC, tyle że Stregobora zagrała... Sabrina). Więc sorry, ale było to po prostu niepoważne. Potem CDPR zmienił koncepcję, Dwójka powoli prostuje głupoty, a Trójka już całkiem na serio wraca do korzeni Sagi. Nie idealnie, bo z racji opisanej wyżej ścieżki oraz innego medium trochę odmienne (gdzie możesz na przykład wybrać Triss ponad Yennefer - co w Sadze byłoby równoważne, nie wiem, sytuacji że Emhyr oświadczył się Foltestowi, wprowadzili małżeństwa gejów w średniowieczu i razem królują światu -- ale możliwość wyboru to właśnie specyfika gier).
BTW, różnych odstępstw jest więcej, nie wszystkie tak poważne jak Nimue, ale fana też rażą, np. nie ma fałszywej Cirilli, małżonki cesarza, wszyscy kompletnie zapomnieli po co Emhyr za pierwszym razem szukał Ciri, obecnie szuka jej tylko jako ojciec - mądry władca, a Geralt i Yennefer łatwo mu uwierzyli i wybaczyli.
To już lepiej było w którymś z pierwszych trailerów, w angielskiej wersji Emhyr głosem Tywina Lannistera (Charles Dance) z diabolicznym uśmieszkiem mówił: "I shall give her what she deserves".
Itd. itp.

A jeszcze co do Nimue, ona szukała końca "tej" historii. Później mogła być inna, a Nimue nie musiała o niej wiele wiedzieć, jeśli potem Y&G szybko zniknęli, to mogła myśleć że to następcze plotki i legendy, że gdzieś tam jeszcze później pojawił się wiedźmin na białym koniu i czegoś tam dokonał. Wpływa na historię Novigradu, wolne żarty, wiedźmin był pariasem o którym nie wspomina się w średniowiecznych kronikach, co najwyżej krótka wzmianka że jakiś wiedźmin miał dokonać jakiegoś zamachu, a i ta nie musiała się zachować. Nimue działa dwa wieki później, a konikiem Sapkowskiego jest nieustanne pokazywanie, że wydarzenia z czasem ulegają kompletnemu zniekształceniu, prawda jest zapomniana lub traktowana jako baśnie, fałsz jest uważany za prawdziwą historię. Tak naprawdę w W2-3 mamy straszną zawieruchę wojenną, mordy, polowania na czarownice, ludność ma inne problemy, a z osób które osobiście widziały Geralta większość szybko zginęła (Foltest, Dijkstra lub Roche, parę czarownic, Radowid, a ludzi z Loc Muinne to chyba też większość diabli wzięli), albo nie piśnie nic obcym (Yen, Triss, czy Zoltan; dzieła Jaskra też się nie zachowały).
Z kolei dalsze dwa wieki po Nimue encyklopedie w ogóle mówią, że wiedźmini to mit, a magia to bajki. Więc bez przesady, głosy że jakiś wiedźmin zabijał królów, inni twierdzą że przeciwnie, ratował, a jeszcze inni że to był sam słynny Biały Wilk, po wiekach mogły się kompletnie zatrzeć, a resztki być przez nią potraktowane jako bajania i legendy – wspominała i o takich, w które nie wierzy. Ewentualnie mogła myśleć, że to powrót taki jak w jej przypadku w dzieciństwie w lesie, spotkanie magiczno niesamowite, nie wiadomo czy prawdziwe.
Dla niej tą "główną", prawdziwą historią, jest ta arturiańska (również i dlatego, że zawiera wątek romantyczny, który ją zafascynował jako dziecko). Jakieś legendarne wzmianki o dalszych pojawieniach się Geralta po "śmierci" i krótkim mieszaniu w polityce wieków ciemnych (ex definitione słabo znanych) mogła pominąć lub traktować niepoważnie.

Oczywiście jest to trochę naciągane, ale tak jak mówiłem: przy dobrej woli wiele rzeczy da się wytłumaczyć.
Lecz czy bardzo naciągane? Wcale nie. Przypominam że przekaz o Rivii mówi tylko o Świątobliwej Matce Triss Nieulękłej rzucającej potężne zaklęcie, fakt że tak naprawdę była tchórzem i udział w tym tak ważnej postaci jak Yennefer uległy zapomnieniu.

ocenił(a) serial na 1
Grean

...czyli jest tak jak pisałem wcześniej. za bardzo próbujesz dopasować systemy religii pogańskich i myślenia z tamtych czasów do swoich wdruków wyniesionych z własnego, chrześcijańsko/katolickiego współczesnego podwórka X-D widzisz, jest tak że i bóstwa i zaświaty i kwestie śmierci i posiadanego ciała, cały czas z uporem maniaka próbujesz "oprzeć" tylko o te współczesne, jedynie słuszne "katolickie" interpretacje. widzę że dla ciebie i boga i zaświaty można rozumieć tylko i wyłącznie jako zupełnie metafizyczne i niematerialne. tymczasem w mitach i religiach pogańskich jest ZUPEŁNIE NIE TAK :) a sapkoś właśnie o pogańskie szablony się opiera. przykład, olimp! jest to i realne miejsce i jednocześnie mityczne mieszkanko bóstw. właściwie w większości barbarzyńskich wyobrażeń było to zawsze miejsce związane jednak z fizycznym aspektem. były to albo góry, dna mórz, niebiosa, korzenie czy korony nieśmiertelnego drzewa, czy jakaś niedostępna wyspa właśnie. nasza zwierzęca wyobraźnia ma zwyczajnie swoje ograniczenia. ale zawsze jest jeden wspólny mianownik. do takiego miejsca trudno dotrzeć śmiertelnikowi i jest to niedostępna, bliżej niezbadana i nie eksplorowalna dziedzina. tyle że wcale często istniejąca całkiem realnie i dostrzegalna nawet gołym okiem, choć poza zasięgiem "dłoni" (np u chrześcijan "niebo" nawet nazwa jest tu wiążąca ;) ). nie przykładaj zatem i nie zawężaj tylko do "katolskiego" rozumienia tych kwestii. to samo z bóstwami. w pogańskich religiach (w tym nawet w tej naszej słowiańskiej) i bogowie i półbogowie, bogunowie, olbrzymy, tytani, demony i duchy i to te zarówno zrodzone z żywiołów i z nimi związane i te "przetworzone" z ludzkiej duszy  mają bardzo często i ciało i cieleśnie fizycznie obcują ze śmiertelnikami. świat bogów i metafizyki i ten nasz realny cały czas się przenikają i w rzeczywistości są częściami tego samego "jednego świata" o różnych płaszczyznach właśnie (np. prawia, jawia, nawia). to co piszesz o różnicach między bogami a istotami z innych światów jest wówczas zwyczajnie bez sensu, bo właściwie kim jest bóg? bóstwo pogańskie? równie dobrze mógłby to właśnie być ktoś kto może podróżować między światami i ma większe niż śmiertelnik moce a do tego jest nieśmiertelny... czy nie taka jest wizja bóstw płynąca z mitologii pogańskich??? czy nie takim kimś też tak właściwie chciał zostać vilgefortz? i (chyba najważniejsze w tym wątku) kim tak naprawdę jest dana meadbh????????? możesz sobie oczywiście żonglować tym że jakaś część prac sapka jest wcześniejsza... ale zwyczajnie  wówczas dopasowujesz sobie wybiórczo tylko to co ci do twojej interpretacji pasuje :O co do avalonu i wikipedii jeszcze. owszem wiki jest pełne bzdur ale w tym akurat przypadku podaje w pigułce wiedzę ogólnie dostępną i to celnie i rzeczowo. chcesz wywodzić że avalon był dawniej dla celtów realnym miejscem? chyba dla każdego "wiernego", prawdziwie i głęboko wierzącego, zaświaty i bogowie z jego wyznania są jak najbardziej prawdziwi... (tak na marginesie to połowa mitów w stylu "odysei" czy bajek w klimacie "sindbad żeglarz" wspomina jakieś wyspy z palca wyssane...) a w tym przypadku argumentem ma być że ktoś tam dotarł i wrócił? hmmmm.... jak tak będziesz podchodził do sprawy to za chwile mi oświadczysz że i atlantyda i thule to też są realne miejsca :) no chyba że sugerujesz iż dla ludzi z TAMTEGO okresu BYŁY. to wtedy po pierwsze przypomnę że rozmawiamy o zamierzchłych czasach kiedy morza i oceany były nieodkryte a mapy błędne i niekompletne. wówczas faktycznie jakiś żeglarz mógł zabłądzić i dotrzeć do islandii, grenlandii, czy ameryki a skoro lądu tego nie znał to uznał że to avalon. ale o czym miałoby to świadczyć? o niczym! bo sapkowski podchodzi do sprawy przez pryzmat mitologii i legend arturiańskich a nie imaginacji kronikarsko kartograficznych :) co do kwestii czy sapko odcina się czy nie od "metafizyk" różnej maści... chciałbym zwrócić ci na coś uwagę, właściwie na dwie kwestie. pierwsze-> to twoje błędne i naiwne wnoszenie że skoro sapko ma 'jakieś' poglądy a postaci też 'jakieś' to o czymś ma to świadczyć... nie! znasz jego (jak zauważasz) wypowiedzi więc powinieneś wiedzieć że jest to koleś wyrachowany i cyniczny który nigdy nie krył że "wiedźmina" pisał przede wszystkim dla pieniędzy. zatem konstrukcja i świata i postaci może równie dobrze wcale nie pokrywać się z preferencjami pisarza który pisze w zamierzeniu na jakiś "wymierny" efekt, determinowany przez pryzmat domniemanych przez niego, oczekiwań u konsumenta. może tak być choć nie musi. dlatego paralele między prywatnymi poglądami pisarza a światem który tworzy są tu bez znaczenia (w tego akurat autora przypadku).  kwestia druga-> to czy faktycznie nie mamy u sapka do czynienia z mętną i niedopowiedzianą metafizyką??? spójrzmy na to pod kątem ogółu. w prawdzie nie mamy do czynienia z próbami "dotknięcia" przez autora "kosmicznych wymiarów stwórcy"... ale jest, i to dość nachalnie, poruszana kwestia nici losu i  przeznaczenia. niedopowiedziany stosunek do tej kwestii ciągnie się dość uporczywie i przez zbiory i sagę. zastanów się. yennefer kpi z więzów przeznaczenia, geralt mówi że w nie nie wierzy. za to visenna już otwarcie mówi iż w nie wierzy, choć jest czarodziejką, i to chyba z większym "stażem" niż yen. do tego sam geralt pod koniec zbiorów skłania się jednak do rewizji swego poglądu i do dookreślenia że jednak wierzy nawet w "coś więcej" (cokolwiek miałoby to oznaczać). (tak przy okazji to w "usta" i myśli "ukochanych" postaci autorzy  zwykle wkładają nie tylko swoje własne poglądy... ale i własne niepewności i wątpliwości oraz niewiedzę, co sapek też robi) nici losu, przeznaczenie, to że coś jest nieuchronne, bo z góry zapisane, można to przewidzieć czy wywieszczyć... takie motywy ciągną się przez cały cykl. moim zdaniem takie zagadnienia trudno empirycznie wyjaśnić prawami i siłami natury. sapkowski zresztą tego nie robi i to moim zdaniem w sposób zamierzony. jak wcześniej pisałem, owszem nabija się z naiwnych religii, fanatyzmów, prostackich duchowości, zabobonu... ale jednak kiedy sprawa ociera się o zagadnienia głębsze to celowo pozostawia je nie ruszone i to bynajmniej, nie po to by "ateistyczny" czytelnik sobie je pominął czy udawał że ich tam nie ma, BO SĄ (tak jak latanie na miotłach w "pani jeziora", czy czapka niewidka w "wierzy jaskółki"czyli i w sadze bajka z mitem i to w zupełnie niepoważny sposób miesza się z realizmem XD "poważne tłumaczenie siłami przyrody" XDDDDDD) racz też zauważyć że gdyby sapkoś te elementy "nadprzyrodzone" całkowicie wyjaśnił i wytłumaczył to nie była by już "mętna metafizyka" lecz zwyczajna agitacja "wyznaniowa" lub epatowanie skrajnym sceptycyzmem. on to celowo robi, bo "mistyka" właśnie na tym polega że nie wiesz, nie masz pewności, dostrzegasz widmowy zarys równania ale jest ono dla ciebie absolutną zagadką i tajemnicą. czyli wg takiego przepisu mistyka u sapka jest! odnośnie tego: "Albo ma się fizyczne ciało, albo się jest duchem." no właśnie tak to może funkcjonować w judaizmie, buddyzmie chrześcijaństwie czy islamie. jednak w pogańskich mitologiach herosi od czasu do czasu i wchodzili i wracali z "objęć śmierci" a czasem nawet wyciągali stamtąd swoich bliskich i to fizycznie cieleśnie i jako oni sami... nie jako inne inkarnacje. jak mówiłem, może za bardzo przykładasz szablon "kato". zresztą może i sam sapkoś to robi... bo i on sam pochodzi z "naszego podwórka" (a czym skorupka za młodu...) ale jednocześnie w ogóle nie przeszkadza mu to jednak w silnym nawiązywaniu do pogaństwa, i to bezpośrednio do mistyki z tego pogaństwa choć i owszem jest tu jakiś dyskurs tyle że tylko częściowo po to by to obśmiać, a częściowo jednak jest też tu obecna jakaś fascynacja tematem.  do tego wszystkiego mam też wrażenie że mylisz religię z duchowością, bo to nie zawsze idzie w parze, czasem jest wręcz w opozycji do siebie nawzajem... co, wydaje mi się że i u sapka widmowo się objawia :) zresztą, przeznaczenie i los to jedno, ale jak tłumaczyć banshee zwiastującą vysogocie śmierć? jak wyjaśnić obecne później widmo ducha vysogoty w wizjach ciri? i to widmo zdradzające ciri fakty o których ta nie wie, jak sama śmierć vysogoty? nie można tłumaczyć tego głosem podświadomości ciri bo to wiedza której nie posiadała. to samo z widmem martwej calanthe pojawiającej się  w wizjach geralta czy proroczych snów geralta i cahira odnośnie ciri. lub lelki kozodoje i śnione równocześnie koszmary w ekwinokcjum kiedy ciri zostaje ranna. (jeśli dla ciebie duchy pojawiające się w snach i wizjach, przepowiadające przyszłość która się faktycznie wypełnia nie są elementem nadprzyrodzonym to nie wiem co nim wówczas może być...) jak pisałem wcześniej, "takie" motywy się pojawiają rzadko bo sapkoś je rozsądnie dozuje i nie wyjaśnia, ale jednak są. być może powinieneś odświeżyć sobie książki, tym razem mniej stronniczo XD. wiesz co, myślę sobie że i same gry co nieco zamydliły ci obraz całokształtu książek. sugerowałem ci również gdzieś wcześniej byś nie robił tego czego sam autor nie zrobił. sapkowski tworzy świat w którym w jednym miejscu stawia elementy absolutnie fantastyczne i baśniowe i to z przymrużeniem oka, żartobliwie a nieraz i sarkastyczne takich elementów karykatury, tuż obok ultrarealistycznych i przepoważnych "strachów na wróble" prawd o życiu i ludzkiej naturze, do tego przetyka to wątłą przędzą nici przeznaczenia, duchami w wizjach itp. wrzuca to wszystko do jednego kotła i wie że ani jemu ani czytelnikowi nie będzie to przeszkadzać bo to fantasy i tak do końca nikt nie weźmie tego na poważnie. patent  trochę podobny można spotkać i u lema, gdzie poważne tematy autor podaje nieraz w bardzo niepoważnym "sosie". ty natomiast chcesz zrobić z tego "kronikę historyczną królestw północy" na tolkienowską modłę, gdzie świat jest zamknięty w swoich ciasnych ramach i logicznie wyjaśnionych zasadach działania. coś takiego owszem jest potrzebne W GRACH. bo pomaga w immersji, ale jak pisałem już tu wiele razy, gry a książki to dwie zupełnie odrębne płaszczyzny i jakości. to samo tyczy się post tolkienowskich wzorców których też ze stylem sapka nie ma co w ogóle porównywać.  co do tego: "Metafizyka: Nic się nigdy nie przesunęło." owszem przesunęło się, i jeszcze się w przyszłości przesunie. życie ludzkie jest za krótkie byśmy mogli z naszej teraźniejszej perspektywy to dostrzec czy ocenić. osobiście uważam jednak że kiedyś tam włożymy "brudny paluch" w ranę jezuska XD oczywiście nie dosłownie ( zresztą nie wiem czy tu jest miejsce na takie rozmowy o prywatnych przekonaniach "religijnych" bo oczywiście, to moje subiektywne zdanie osobiste do którego wcale cię nie nakłaniam) tak podsumowując to owszem proste wywodzenia i argumentacje jakie proponujesz mogłyby mieć zastosowanie... ale tylko w przypadku pisaniny twórcy bez dystansu, tworzącego w naiwny sposób swój dopowiedziany, zamknięty i określony jakimiś zasadami działania, światek.... w przypadku sapka jednak mamy do czynienia tylko i wyłącznie z zabawą z formą i konwencją, gdzie autor świadomie! z jednej strony cynicznie i empirycznie rozprawia się z magią, baśnią, religią i mitem (jednocześnie ich nie wykluczając) a z drugiej strony dopuszcza do "istnienia" najbardziej odklejone i irracjonalne pomysły i to tylko po to by rozprawić się z pokutującymi w naszej zbiorowej podświadomości archetypami a jednocześnie by "pobawić" się tą "literacką  plasteliną" i ulepić z niej jakiegoś nowego strasznego i zabawnego "potworka". także.... "teges"... odrzuć swoje immersyjne potrzeby, oczekiwania, wymagania i ograniczenia :( (ps. łuków a już szczególnie strzał, takich fachowych do ultra-celnego i niechybnie śmiercionośnego strzelania nie robi się z byle patyka, do tego niestety trzeba ściąć drzewo :'( )

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

A ten ciągle próbuje odkręcać kota ogonem, to już jest męczące. Ja z żadnym katolicyzmem nie mam nic wspólnego, raczej mogę napisać że to ty nie potrafisz wyjść poza kalki XIX-wiecznego ateistycznego, prymitywnie mechanistycznego światopoglądu (nawiasem mówiąc dawno przestarzałego) i dlatego miesza ci się bez sensu wszystko, co nienaturalne jako takie same, męczy cię czapka niewidka, a nie potrafisz zrozumieć co piszę ja i co napisał Sapkowski + widzę jakieś współczesne fobie, daj sobie spokój z "katolstwem" przy takich dyskusjach, pliz.
My w ogóle nie rozmawiamy o żadnych bogach, po raz kolejny przypominam że ani Sapkowski, ani Yen z Geraltem co do zasady w żadnych bogów nie wierzą. Ale w tej kwestii też mieszasz wyobrażenia prostych ludzi z koncepcjami metafizycznymi. Przecież również dla prostych chrześcijan bóg mieszkał w niebie i raj był w niebie nad naszymi głowami (a piekło pod ziemią, całkiem podobnie jak grecki Tartar) - do tego stopnia, że kiedy Gagarin poleciał w kosmos, to sowieckie władze zupełnie poważnie ogłosiły, że pierwszy komunista był w niebie i żadnego boga tam nie spotkał. Dla prostego ludu właśnie.
Natomiast ludzie myślący zawsze traktowali bóstwa jako siły ponadnaturalne, mogące ewentualnie mieć cielesne personifikacje, a poematy o bogach na Olimpie jako poetycką przenośnię, polecam greckich filozofów, np. starego dobrego Arystotelesa żeby daleko nie szukać. Skąd bowiem cała "boskość" bogów czy herosów, skoro to tylko faceci mieszkający na jakiejś dalekiej górce? Ich "boskość", czyli ponadnaturalne możliwości, mogą brać się tylko z ponadnaturalnych źródeł. Logika, Watsonie.
Innych światów i ras ludzkość wówczas nie znała. Dzisiaj to MY mamy takie koncepcje (pisałem o tym), że mogli się zetknąć z czymś obcym, bo wiemy że istnieją inne planety i wymiary. Kiedyś w wierzeniach nic takiego nie było, nie mieszaj płaszczyzn bez sensu.
Z kolei podstawową, odwieczną wiarą pierwotnych ludzi (a wielu pierwotnych plemion do dziś) była wiara w duchy przodków i życie pozagrobowe. Potwierdzono ją nawet u Neandertalczyków.

BTW, co do tego jak Grecy widzieli życie po śmierci, polecam przygodę filozofa Athenodorusa i zjawy w łańcuchach ze staroż. Aten - spisana przez Pliniusza, jedna z pierwszych historii o duchach w dziejach, widzę że jest w internecie. Jak widzieli je filozofowie: historię żołnierza Er u Platona. Nie było tam nic fizycznego, co mieszkałoby za górami za lasami, zawsze mowa o bezcielesnej duszy. To co mamy w mitach to przenośnie i ubarwienia, żeby lud zrozumiał idee a poeci układali eposy, na poważnie nikt nigdy nie napisał, że zmarły żyje gdzieś daleko i może powrócić fizycznie, łódź Charona to jest metafora, albo poezja. Przecież TU zostało po nim rozkładające się ciało.
Pism mędrców celtyckich czy słowiańskich co prawda nie znamy, ale to wszędzie były te same indoeuropejskie wierzenia, więc prawie na pewno tak samo z Nawią czy Tir nan Og.

I wracając do tego tematu, rozmawiamy o śmierci - a tu sprawa jest tak kosmicznie prosta, że w sumie niewarta gadania, a muszę powtarzać: część niematerialna/dusza po śmierci odchodzi (albo wg fanatycznych ateistów nie istnieje), ciało zostaje i się psuje. Starożytni doskonale wiedzieli czym jest śmierć, znacznie częściej niż współcześni widzieli martwe i rozkładające się ciała, nawet jeśli w poemacie Orfeusz wybrał się do Hadesu i miał wrócić z Eurydyką, to miałaby ona nowe ciało, bo stare zostało spalone albo gnije w konkretnym grobie (żoną Hadesa była Persefona, symbol odradzania się życia wiosną i to właśnie ją O. pierwszą przebłagał). No i Sapkowski opisał nam ani trochę nie zepsute, realne ciała Y&G, nawet gadające i dziwiące się gdzie są. Nic nie wskazuje żeby wymyślił jakąś inną, nowatorską koncepcję metafizyczną i podał ją nagle na końcu w dwóch akapitach, niczego nie wyjaśniając. Nic również pisarsko nie wskazuje, aby chciał na serio opisywać losy pośmiertne i zaświaty, do tego ujmowane tak cieleśnie. Do tego jeszcze Geralt jest wciąż ranny !!! - gdyby umarł, to chyba raczej miałby już to z głowy, nie?
Za to wszystko w całej Sadze wskazuje, że Ciri podróżowała do innych, ale realnych światów i czasów. Z żywymi i śmiertelnymi mieszkańcami z krwią w żyłach (if they bleed, we can kill them), podobnie jednorożce (również istoty żywe i śmiertelne) miały wrodzoną taką właśnie moc, a elfy Aen Elle taką właśnie moc chciały uzyskać. Sapkowski też pochodzi z naszej kultury, a jego cały jego twist z pogaństwem polega właśnie na tym, że wyjaśnia mitologiczne miejsca - innymi światami, a magię - siłami natury.

Zatem od obu stron patrząc, oni w oczywisty sposób żyją w innym świecie (a jeszcze po trzecie, Sapkowski nie opisał ich śmierci, opisał ich umierających, ale wciąż żywych w momencie interwencji, a raczej nie tak się przedstawia zgony głównych bohaterów, nawet trzecioplanowi mieli bardziej epickie, a tu takie nie-wiadomo-co … no chyba, że chce się czytelnikowi zasugerować, że może jednak przeżyją - i w którejś kolejnej scenie, ciach, żyją i gadają wesoło; po czwarte w naszym świecie nie ma ciał, a zapewniam cię że bez względu na to gdzie poganie widzieli ewentualne niebiosa, nawet jeśli w gałęziach Drzewa Światów ;) - to wiedzieli, że po zmarłym pozostaje psujące się ciało, skoro go nie ma, tzn. że w naszym świecie nie umarli, bo co by ta Ciri zrobiła z trupami, po co by je zabierała i gdzie? nie ma ani cienia sugestii o jakimś pogrzebie, a przecież na pewno chciałaby ich uhonorować, chciałaby też żeby pozostający na ziemi przyjaciele ich uhonorowali - gdyby rzeczywiście umarli).
Jednak z uporem maniaka usiłujesz tę prostą kwestię rozwodnić i zagadać, sorry, ale nielogicznymi lub kiepsko związanymi dywagacjami, nie wiadomo po co doszedłeś już nawet do Atlantydy
(która, gdyby istniała, byłaby właśnie realnym zatopionym lądem, więc znowu bez sensu).

Jak Sapkowski racjonalnie wyjaśnia istnienie magii opisano setki razy, ja już chyba ze trzy razy, a wybacz, ale ciągle bredzisz o czapkach niewidkach w tym samym stylu, jakby rzucać grochem o ścianę. Spróbuj się cofnąć i przeczytać ze zrozumieniem tekstu, bo nie chce mi się pisać tego samego po raz czwarty : dokładnie odwrotnie niż w naszym świecie, więc nie mieszaj płaszczyzn, w świecie wiedźmina istnieje dostępna dla istot żywych siła natury zwana "mocą" - zatem są możliwe tzw. czary i różne magiczne emanacje, niemożliwe w naszym. Co w tym takiego trudnego do pojęcia?

I powtarzam, ja się akurat z materialistycznym światopoglądem i wyjaśnieniami Sapka nie zgadzam. Ale je widzę, jak zresztą wszyscy inni i on sam. Jakim cudem ty nie widzisz, kiedy sam autor w co drugim zdaniu sam to podkreśla, w Sadze i poza nią, pozostaje dla mnie kwestią całkowicie metafizyczną.
Nie ma nic do rzeczy, czy pisał dla pieniędzy (jak prawie każdy zresztą), to już jest odkręcanie kota ogonem nie o 180, ale o 540 st. i zrobisz z biednego futrzaka wentylator. Sapkowski ma swoje poglądy i często daje im wyraz, a ponadto przyjął w Sadze określoną koncepcję ontologiczną - i również często daje jej wyraz.
Czasem się trochę nieśmiało zastanawia, czy może jednak nie jest inaczej, a bogowie i zaświaty nie istnieją - ale nie na tyle żeby nam opisać bohaterów po śmierci w raju, już nawet nieważne cielesnym czy bezcielesnym, weź się mocno puknij w głowę.

Kolejną rzeczą, która mieszasz niepotrzebnie i niestety nielogicznie, nabijając objętość, jest przeznaczenie. Kwestia determinizm czy indeterminizm świata jest podstawowym problemem kiedyś filozofii, dziś również fizyki. Może, ale zupełnie nie musi wiązać się z jakąkolwiek metafizyką, ostatnio jest zwykle roztrząsana całkowicie materialistycznie. I to nawet u nas. Natomiast w świecie, w którym działa magia, prawdopodobną przyszłość można podejrzeć, może się ona na różne sposoby manifestować, więc bohaterowie oczywiście wciąż się zastanawiają czy los istnieje, czy nie, czy mogą, czy nie mogą go zmieniać. Logika.

Istnienie przeznaczenia Yennefer jak najbardziej dopuszcza ("może jesteśmy sobie przeznaczeni"), co w niczym nie zachwiało jej materialistycznego światopoglądu. Właśnie determinizm zresztą kłóci się z większością religii, które z kolei zakładają wolną wolę. Więc dokładnie odwrotnie niż piszesz, wiara w przeznaczenie jest bardziej świecka, w indeterminizm świata bardziej religijna. Logika.
Mniej wynajdywania "szablonów" i innych różowych słoni, więcej logiki.

Tyle że, uwaga, w naszym świecie przeznaczenia nie można zobaczyć, a prorokom się nie wierzy. W świecie wiedźmina odwrotnie, dzięki magii można je podejrzeć, więc Sapkowski musiał coś namieszać, bo inaczej wszystko byłoby po prostu z góry wiadomo.

Z "coś więcej" nie chodzi akurat ani trochę o żadną metafizykę, lecz o uczucia, miłość. Która ma być dopełnieniem ewentualnego przeznaczenia (jeżeli istnieje), bo inaczej nic z tego nie będzie. Jak wy ludzie czytacie te książki, nie rozumiejąc o czym czytacie?


p.s. Również po raz drugi czy trzeci: Avalon był miejscem realnym o tyle, że celtyccy bohaterowie trafiali niego za życia i wracali żywi (acz nie zawsze cali). Mieszkały tam czarodziejki, nie bóstwa. Natomiast trafić tam można było tylko wyjątkowo lub z pomocą owych czarodziejek, zatem dzisiaj można sobie wymyślać, że był to świat inny niż nasz, do którego tylko czasem otwierały się wrota.
Oczywiście jest to koncepcja mieszana, Celtowie widzieli tam również miejsce dla odchodzących dusz, ale właśnie gdzieś w połowie drogi jako miejsce spoczynku i nagrodę tylko dla nielicznych z nich. Dlatego nie kłóci się to zbytnio z pomysłem Sapkowskiego, wyjaśniającym mitologiczne światy (np. świat elfów czy Avalon) jako miejsca całkowicie, wręcz boleśnie realne, a istoty mitologiczne (np. elfy, wampiry, jednorożce) jako realne obce rasy. W tym właśnie główny twist AS-a, jak można tego nie widzieć, albo to ignorować?

Łuki robi się z gałęzi lub młodych odrostów, nie z pni drzew.
Podstawową cechą drzewca łuku jest sprężystość. A driady, jako doskonałe łuczniczki, zapewne miały kompozytowe.

ocenił(a) serial na 2
kgibas666

Dodam jeszcze, że tak samo bez żadnego wahania przyjął CDPR - że Avalon był innym realnym światem, który potem najechał Dziki Gon, a Y&G byli w nim żywi. Nikt nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości, nikt nawet przez sekundę nie pomyślał, że są martwi w jakimś religijnym raju (a wtedy jakiej religii, tak a propos? u którego boga? :), z którego nie ma już powrotu, nieważne już nawet, cieleśnie czy nie, w gałęziach drzewa, czy w niebie ;) Ani tym bardziej, że cudownie powrócili z martwych, przeciwnie, CDPR aż za mocno idzie w skrajnie materialistyczną wizję świata. A dlaczego? Bo wszyscy myślący ludzie sądzą tak, jak wyżej przedstawiłem, tylko ty coś wydziwiasz.
A pierwszą grę jeszcze konsultowano z Sapkowskim, czytałem takie wywiady, dopiero później się pokłócili. Może i szczegóły go nie obchodziły, ale tyle że Geralt stamtąd wraca, chyba załapał. Zresztą oni by się zastanowili i zapytali autora, gdyby była co do tego wątpliwość, bo w końcu wszystko na tym oparli.
Jestem fanem "od zawsze", kojarzę setki różnych dyskusji i pierwszy raz się spotykam żeby ktoś się upierał, że umarli, kiedy WSZYSTKO wokół krzyczy, że żyją - tak w odbiorze prostym, intuicyjnym, jak po dokładnym rozkładzie na czynniki pierwsze od strony narracji, autora, ontologii świata itd., którego ci dokonałem powyżej. Może raz czy dwa ktoś mało uważny miał drobne wątpliwości (z powodu tej wieloznaczności, która Sapkowski usiłował do końca wciskać, ale nie bardzo mu się udało, bo wyszło mu 90-10, a nie 50-50), raczej szybko usunięte i nic więcej.
Opisano: że żyją. Logicznie: żyją. Nie mając argumentów logicznych próbowałeś wejść w jakieś mętne kwestie pseudofilozoficzne, czym w ogóle jest śmierć, jak co widzieli poganie itd. - na których, wybacz, wyraźnie się nie znasz. Też to wyprostowałem na ile się dało, jeśli nie rozumiesz, trudno - ale to już wcale nie jest istotne, bo zapewniam cię że ani Sapkowski pisząc, ani tym bardziej przeciętny czytelnik w takie kwestie nie wschodzi i nie rozbiera ich na czynniki aż tak. To jest rozrywkowa (choć b. dobra) fantasy, tu musi być w miarę prosto, a twisty i przesłania zrozumiałe przynajmniej dla większości: Umarli w potocznym rozumieniu, czyli nie mają żywych ciał, albo nie (albo tak wieloznacznie, jakieś przeczucia, wizje, sny, że nie wiadomo na pewno, ale autor w innych kwestiach tak robiąc, tu w ogóle nie poszedł w tym kierunku, opisał jednoznacznie; dlaczego? - bo to już zakończenie i chciał mieć puentę).
Jeśli by umarli: istnieje życie pozagrobowe, czy nie? I tu tym bardziej nie ma żadnych wątpliwości, że Sapkowski ani sam za bardzo w nie nie wierzy, ani już na pewno by go serio nie opisywał expressis verbis.
Nie opisał życia pozagrobowego, wniosek: opisał życie "normalne".

Jeszcze jedno, Sapkowski skorzystał ze swojego głównego pomysłu i umieścił ich w innym świecie, jest to naturalne i logiczne także czysto pisarsko: pomysł się eksploatuje do końca i kończy puentą, a nie wymyśla nagle w ostatnich linijkach coś całkiem z czapy. Ba, przypuszczam nawet, że był to zamysł od samego początku, nawet jeśli jeszcze nie wiedział jak skończą, to chciał żeby bohaterowie trafili do równoległego świata znanego z ziemskiej mitologii. Dlaczego? Bo za bardzo to eksploatuje i podkreśla, żeby na końcu nie zrobić z tego puenty. Stara zasada dramaturgii: jeżeli przez cztery akty sztuki pokazuje się co chwila z różnych stron nabitą strzelbę, to ona w końcu w piątym musi wystrzelić. Inaczej złamie się kompozycję utworu i wszyscy powiedzą, że sztuka kiepska, a autor do d.

I tyle, dajmy już spokój, więcej mi się nie chce. Na razie.

ocenił(a) serial na 5
Grean

Co do Yennefer, spiercielili tą postać kompletnie, oczekiwałem wyrazistego charakteru, a dostaliśmy kogoś kto przez kojo chyba tą rolę dostał-a ( nie wiem czy to ona czy on). Hidzra.jednym słowem.

ocenił(a) serial na 2
kalifkol

Całkowicie, a żeby było śmieszniej, serial jest lewacko feministyczny i z takiej genialnej postaci kobiecej jak Yennefer powinien zrobić coś niesamowitego - a jednak całkowicie na niej poległ. Bo cały ten serial to po prostu tandeta, szmira i beztalencie oszołomrunnerki, która zepsuła literalnie wszystko co było dobre u Sapkowskiego: historię, dialogi i bohaterów.
Sama aktoreczka nie jest nawet taka zła, stara się dziewczyna - tylko że zupełnie nie pasuje do postaci fizycznie i psychicznie, a wszystko w niej i wokół niej zepsuto jak się tyko dało.

Yennefer z gry jest bezkonkurencyjna, a od tej nawet Wolszczak kiedyś była lepsza. Nie wiem czy teraz Filmweb dopuszcza wstawianie linków, spróbuję - nawet tu widać bardziej wyrazistą postać: https://www.youtube.com/watch?v=RFJB-cDm724

ocenił(a) serial na 5
Grean

A może ją wcisnęli jako Yennefer, bo chcą podbić Bollywood ? Ogólnie ,totalne nietrafienie z Chalotrą .

ocenił(a) serial na 2
kalifkol

W Bollywood jest cenzura, ten serial w Indiach nie przejdzie.

ocenił(a) serial na 5
Grean

No to cały misterny plan Netflixa poszedł w biztu.

ocenił(a) serial na 3
FilmLord

Pytanie, kiedy Ty te książki czytałeś? Ja po raz pierwszy czytałam ponad 20 lat temu (gdy zaczęłam czytać "sagę" nie było jeszcze "Pani Jeziora"), a "Sezon burz" jakieś 3 lata temu. Na początku dałam serialowi Netflixa 8/10. Przeczytałam ponownie wszystkie 7 książek i ocena spadła do 5/10, a i tak, jak bym oceniała serial jako wierną adaptację książek, a nie po prostu inspirowany zaledwie nimi serial fantasy, to byłaby jeszcze niższa, pewnie 2/10.

ocenił(a) serial na 9
ladywhitesnake

Ostatnią skończyłem na chwilę przed serialem

ocenił(a) serial na 3
FilmLord

No cóż, wygląda na to, że inne pokolenie, inne potrzeby i oczekiwania.

ocenił(a) serial na 9
pe_pe_2

w moim przypadku czytałem i grałem. i jestem otwarty na wszelkie nowe interpretacje Wieśka. Ten serial mnie również kupił. Ludzie strasznie są oporni na nowe pomysły. Każdy by chciał aby serial powstał na podstawie jej/jego wyobraźni. tak to nie działa.

ocenił(a) serial na 1
rupin

........wątpię by ktokolwiek chciał "aby serial powstał na podstawie jej/jego wyobraźni" a przynajmniej nie wśród mało wiele rozgarniętych osób. w przypadku tego serialu wystarczyło by żeby był jakoś tam, mniej więcej na podstawie książek.... niestety nie jest. jest za to, przede wszystkim, odpowiedzią na domniemane oczekiwania konsumenckie po zakończeniu GOT, jest zresztą bardzo nieudolną próbą zatkania tej "dziury". jest także SJW-wysrywem w którym aspiracje do agitacji światopoglądowych uniemożliwiają showrunerce zrozumienie że jedyne co ma zrobić to opowiedzieć historię z książek. zamiast tego "sito propagandy" w jej łbie pozwoliło jej odczytać z książek tylko te drobne elementy które jej do tej chorej narracji pasują. elementy te nieproporcjonalnie i karykaturalnie wyolbrzymiła totalnie olewając sens, sedno i rdzeń przekazu historii Sapkowskiego i jego uniwersum. do tego jeszcze nie można nie wspomnieć o przepaści intelektualnej w warstwie dialogów czy ogólnie "scenariusza" między książkami a tym nędznym serialikiem......... (dodałbym jeszcze ogólną martwotę i sztuczność całości ale to akurat kwestia gustu, ktoś może lubić w końcu, taką estetykę rodem z "korony królów". nie mniej jednak jednym z aspektów prozy sapka jest też jakiś "bolesny realizm" którego serialowi również MOCNO brakuje.)

ocenił(a) serial na 9
kgibas666

Podejdz do tego luzniej, bez spinania posladow. Kiedys czytalem "Tozsamosc Bournea", po czym obejzalem film. Wszyscy sie zachwycali, a ja sie wsciekalem. A potem nakrecili kolejna wersje/adaptacje ksiazki z Matem Damonem, ktora z ksiazka nie miala nic wspolnego. I mimo tego niezle sie bawilem, bo film jest swietny. Mmo, ze jest osadzony w innych czasach niz ksiazka, to na prawde bylo dobrze.
Teraz jest Wiedzmin. Uwazam sie za wyznawce. Czytalem, potem wysluchalem audiobooki kilka razy. I powiem, ze adaptacja nie musi byc kopia ksiazki, a luzna interpretacja. Tym bardziej, ze sam Sapkowski pracuje jako konsultant przy serialu. Jak dla mnie jest super, a proza Sapkowskiego zasluguje na to by ja pokazac szerokiej publicznosci. I tyle. Sa tylko dwie rzeczy, ktorych im nie wybacze, jesli je zepsuja. Regis - moj ulubieniec. I awantura w Garstangu , do ktorej wracam najczesciej.

ocenił(a) serial na 1
ChesterCopperpot

to nie ma znaczenia czy serial/film jest fabularnie blisko czy daleko od literackiego pierwowzoru (nie wiem czemu to tłumaczę bo przecież wynika to pośrednio z tego co pisałem wyżej) ten serial jest po prostu denny. oglądając go miałem wrażenie doświadczania jakiegoś miksu "buffy" i "sabriny nastoletniej czarownicy" obficie polanej chłamerykańskim sosem i znacznie mniej śmieszne niż oba te tytuły. innymi słowy, ten serial to kupa jako "film" tak w oderwaniu od książek. a jeśli dodać właśnie jeszcze porównanie do książek a do tego że właściwie serial pod tytułem "łiczer" wcale nie jest o wiedźminie tylko o "dupie" maryny.......... to.... ja za takie coś serdecznie podziękuję. ale ty sobie oglądaj jak ci się podoba :)

ocenił(a) serial na 3
kgibas666

To prawda straszna tandeta. Ktoś zrobił już na YT fajny film, o tym jak skopać adaptację na podstawie "Wiedźmina" Netflixa. Zmiany nie są złe, jeśli są po coś. I rzeczywiście serial broni się tylko w tych momentach, w których trzyma się dość blisko książek. Mój brat też przeczytał książki, jest ponadto wielkim fanem gry, ale np. z serialu nie dowiedział się, po co w ogóle była ta Renfri. Książki Sapkowskiego są momentami przegadane, ale to dialogi są jedną z ich najmocniejszych stron. To, co Netflix zrobił z dialogami to zbrodnia. Showrunnerka wyżej *** niż **** ma. Wydaje się babie, że taka genialna, a nie umie posklejać scenariuszy do kupy. Strasznie zadufane babsko, które jedzie na cudzym talencie, a wydaje się jej, że jest nie wiadomo kim.

ocenił(a) serial na 1
ladywhitesnake

prawd, prawd, pozdro.

FilmLord

*Był tylko dobry. Spory niedosyt, po przeczytaniu na początku książek.