Jaka jest w wasza ulubiona a jaka najmniej lubiana postać w "The Wire"??? Oczywiście dla mnie najlepszy jest Omar i Stringer Bell. Lubiłem też Rawls'a. A nienawidzę wręcz Snoop'a i Claya Davisa i nie za bardzo Bunka lubiłem. Czekam na wasze typy
Ślepa dyscyplina to patologia. O tym między innymi jest ten serial . Słynne "chain of command" to właśnie taka przykład na to, zę dyscyplina może zrobić więcej złego jak dobrego. I właśnie dzięki ludziom jak McNulty większe sprawy nabierały tam tempa. A kapowanie Bodiego to też oznaka lojalności wobec swoich ludzi, to był sprzeciw przeciw metodom Crisa i Snoopa.
Widzę, że House oceniłeś za 9/10, to z powodu głonego bohatera? Pytam bo mam pytanie odnośnie "The Wire", które zahacza o postać House'a.
Lubiane:
Omar - oczywiście, Robin Hood z Baltimore
Lester - jego opanowanie i sposób bycia, świetna rola
Bubbles - za całokształt
Poot i Bodie - świetna, stara ekipa z blokowisk
Chris Partlow i Wee-Bay - niby mordercy, ale zawsze wydawało mi się, że działają zgodnie z jakimś własnym kodem, mają zasady.
Brat Mouzone - świetna postać, szkoda, że tak krótko w serialu
Nielubiane:
Marlo - irytujący dzieciak, któremu wydaje się, że jest zaj***sty :P (mam nadzieje, że za długo nie pożył po zakończeniu serialu ;])
Snoop - niesamowicie sztuczna...
Rawls - nie trzeba tłumaczyć
Ziggy - chyba najbardziej wkurzająca postać w całym serialu
Trochę ich wymieniłem, ale nie sposób obejrzeć tego serialu i nie mieć więcej niż jednej ulubionej i znielubionej postaci.
Heh, Snoop niesamowicie sztuczna? ;)
Fajnie się złożyło, ale akurat Snoop wygląda na to, że była najbardziej realistyczna ze wszystkich bo to jest dziewczyna, która miała wyrok za zabójstwo i po odsiadce przypadkowo wzięli ją do serialu (Omar ją spotkał w klubie nocnym i zaproponował scenarzyście). Jak sobie obejrzysz wywiady z tą dziewczyną to mówi identycznie jak w serialu. Ona tam gra siebie praktycznie. Tak więc nie trafiłeś ;)
imie ksywa wszystko jest u niej prawdziwe, sposób bycia gadania :D
obejrzyjcie sobie wywiad anthonego bourdaina z nią.
Ad. MoRRs_Z_LaSu
Ok zgadzam się, że ślepa dyscyplina to patologia, ale ciężko mi powiedzieć, że Chris był ślepo zapatrzony w Marlo. Wg mnie decyzje Marlo były logiczne (obrał drogę do władzy poprzez strach i zabijanie), a fakt, że Chris zabijał bez zawahania bardziej chyba wynikał z jego cech charakteru niż ślepej dyscypliny.
Co do Bodiego - kapowanie na Marlo było aktem lojalności, rozumiem to, ale czy Stringer lub Avon pochwaliliby taką jego decyzję?
House - 9/10 to w sumie chyba z sentymentu do pierwszych 3-4 sezonów, bo wg mnie ostatnie serie obniżyły loty. House jak McNulty - hmmm trochę nawet tak, ale sposób przedstawienia postaci zupełnie inny. Nie jest to jednak wątek dotyczący House'a więc nie będę się rozwijał w tym temacie.
MoRRs_Z_LaSu
@
Slepa dyscyplina to patologia?!Może i owszem nie zapominajmy jednak ,iż McNulty był sam ,brał laski na noc do łóżka także mógł sobie pozwolić na to i owo.Bunk miał zonę i dzieci i zwyczajnie nie mógł na to pójść.Lesterowi się dziwię ,że poszedł na to co mu zaproponował Mcnulty a wszyscy wiemy, ze obaj wylecieli z roboty.Mcnulty nie miał prawa wciskać takich kitów przełożonym.
Tak, ślepa dyscyplina to patologia.
McNulty może i prawa nie miał, ale to nic nie zmienia. Jego przełożeni nie mieli nawet jaj by go wyrzucić dyscyplinarnie, bo by się smród zrobi wokół departamentu. The Wire jest właśnie o tym, że instytucje, które powinny pomagać ludziom robią dokładnie na odwrót. I to było świetnie pokazane na przykładzie śledztw jakie prowadziła ekipa.
Dla przełożonych nie ważne było to, że jakiś gangster będzie złapany, dla nich najważniejsze było statystyki nabić i dobrze wypaść przed swoimi szefami.
I ślepa dyscyplina w tym przypadku nie służyła by dobru publicznemu tylko ludziom na wysokich stanowiskach.
To jest klasyczny przykład patologii w instytucji.
P.S. Nie wiem naprawdę bo to za argument w dyskusji o dyscyplinie, że McNulty się puszczał.
Bunk żonę zdradził. McNulty też miał dzieci. Lester i McNulty to jest para genialnych śledczych, ich działania zostały wymuszone przez politykę departamentu.Tam inaczej się nie dało pracować nad gangami, kombinować trzeba było.
Niedawno skończyłem oglądać całość, w związku z czym przedstawiam kilka refleksji na temat postaci z The Wire: [spoilery]
na plus:
- Brother Mouzone - absolutnie jedna z najlepszych postaci w serialu; genialnie zagrany gangster-inteligent w starym stylu, oczytany, a na dodatek religijny, każda scena z jego udziałem to mistrzostwo;
- Nicky Sobotka - na początku II sezonu niezwykle irytujący, ale z czasem okazało się, że ma głowę nie od parady, dzięki czemu najmniej ucierpiał na zawirowaniach wokół klanu Sobotków;
- Prez - postać niezwykle tragiczna, pozornie najspokojniejszy z jednostki specjalnej Danielsa, a przecież zabił policjanta i wywołał strzelaninę w tarasach; z drugiej strony niezwykle pożyteczny - analityczny umysł, który dobrze odnalazł się w (równie zepsutym jak policja) baltimorskim systemie edukacji;
- Bunk - wiadomo, nie dało się go nie lubić; nawet gdy zdradzał żonę, robił to z właściwym sobie urokiem (scena z paleniem ubrań :) i w bardziej cywilizowany sposób niż McNulty ;) Nie chciał zbawiać świata, po prostu wykonywał swoją robotę i na dodatek robił to w dobrym stylu;
Postacie na minus:
- Clay Davis - 'Shiiiiiit' uczyniło go jednym z kultowych charakterów 'The Wire', ale nie można zapomnieć, że to chyba najbardziej brudna postać ze świata polityki w całym serialu, na dodatek zawsze spadająca na cztery łapy, btw. taki Davis znakomicie odnalazłby się w Polsce, częściej miałby okazję używać swojego bon motu :)
- Stan Valchek - szczwany lis, który dzięki opanowaniu do perfekcji umiejętności "smarowania" odpowiednich rąk dochrapał się nieoczekiwanie najwyższego stołka w policji Baltimore, poza tym nie zapominajmy, że cała intryga II sezonu zaczęła się de facto od jego oburzenia faktem, iż Sobotka dostał lepsze miejsce na kościelny witraż, jakie to polskie :)
- Namond - przez cały IV sezon czekałem na moment, w którym ktoś mu po prostu wpieprzy...
Cała fabuła serialu opiera się na przeciwstawianiu sobie postaci reprezentujących 'starą szkołę', czytaj: posiadających zasady, pewien kodeks moralny, stawiających sobie granice, których nigdy nie przekroczą i nierzadko płacących za to wysoką cenę (przykłady pierwsze z brzegu: Omar, Frank Sobotka, Daniels, Gus, Prop Joe). Nadeszły bowiem nowe czasy, czasy ludzi wypranych z emocji, nastawionych wyłącznie na szybki zysk, zdobycie władzy, karierę. Tacy nie bawią się w rozterki moralne i świetnie na tym wychodzą (Templeton, Marlo, Levy).
mcnulty - scena w której próbował powtórnie wejść w ten sam zakręt po pijaku mnie rozwaliła hehe
pozatym bunk, omar, bodie, snoop... wszystkie postacie w serialu maja swój urok, są dobrze nakreślone, dają sie polubić za równo po jednej jak i drugiej stronie bariery. świetny serial, najlepszy.
Kurde jestem w szoku jak dobry to jest serial, na pewno kiedyś do niego wrócę.
Mcnulty i Omar najlepsi z najlepszych ;] Chociaż w tym serialu 90 % bohaterów jest na +
Ok, ja jestem świeżo po 5 sezonach, serial jest rewelacyjny, od czasów Sopranos i Breaking Bad nie widziałam nic godniejszego uwagi w temacie seriali kryminalnych.
Totalna antypatia:
Żona Wee-Bey'a - wręcz esencja stereotypu tępej i hałaśliwej pi-czy z pretensjami do bycia gangstahrabiną. Kasa jaka płynęła w ramach opieki Barksdale za odsiadkę męża wyprała ją z resztek moralności. Gdy strumień mamony wysechł wysłała na winkiel swojego rodzonego syna, z czułymi słówkami o zmarnowanym - własnym i ŁiBeja - materiale genetycznym.
Oficer Eddie Walker - to ten co okradał dzieciaki z getta i połamał paluchy uroczemu złodziejaszkowi samochodów Wallace'owi. Odrażający i zły gościu.
'Snoop' Pearson - babochłop, po dziadzi neandertalczyku odziedziczyła marynarski krok, pochylona sylwetkę i wąski zasób słownictwa. Trzeba przyznać, konsekwentna w kozaczeniu aż do chwalebnego końca. Jedyny odruch kobiecości to poprawienie warkoczyków w samochodowym lusterku, tuz zanim zaliczyła headshota. Przykład całkowitej bezmyślności w postępowaniu - albo - totalnej znieczulicy, właściwy dla tej dzielni...
Jedna z najlepszych ról w serialu, ponoć naturszczyk. Nie mogłam jednak jej słuchać, napinka plus modulacja głosu a la Himilsbach i zachowanie młodej żulicy zaowocowały trwałym odrzutem od tej postaci i refleksją jakie to warunki socjalne ukształtowały to coś.
Cheese - Zdrajca z gatunku gnid, wydał własnego wuja. Gościu, który go ubił potwierdził swoją pozycję na liście moich ulubionych postaci. Scena kiedy Cheese zaliczył headshota była cholernie dobra.
Avon Barksdale - nie lubiłam go od początku, chociaż tylko lekko szpanował mudżińskim sznytem. Podobała mi się jego relacja z Bellem, od bezgranicznej przyjaźni na fundamentach narkokrólestwa aż do podstępnych zachowań obu panów w ramach "business must go on". O ile Stringer Bell mógł był się dogadać z pobudek racjonalnych, o tyle Avon'a zżarła żądza niepodzielnej władzy. Usprawiedliwia go jednak śmierć siostrzeńca. Takie coś ciężko pogodzić nawet w interesach.
Herc' Hauk - gościu z rodzaju doprowadzających mnie do szału z miejsca i permanentnie. Wielki, hałaśliwy buc, notorycznie obniżający morale w zespole. Ciągle podburzał Carvera do debilnych akcji (ta jak zrobili nalot na dzielnie w nocy i Prezbo pobił dzieciaka tez chyba zaczęła sie od jego kozackich tekstów o wielkości). Strasznie chciał zostać sierżantem, a jak już został to z wyższością odnosił się do najlepszych kumpli. Historia jego awansów i degradacji to majstersztyk.
Ziggy Sobotka - no cóż, tutaj nie trzeba się rozpisywać: urodzony kretyn kontra selekcja naturalna. Szkoda mi jego ojca, w sumie sympatyczna postać.
Stanislaus Valchek - małostkowy lawirant i karierowicz. Jego wojna z Sobotka o witraż kościelny to piękny kawał historii parodiującej typowego polaczka w USA. Czasem przykro było oglądać.
Clay Davis - no cóż, tutaj wypada podziękować scenarzystom, że to nie był murzyn polskiego pochodzenia. Dla mnie postać bez wdzięku, raczej prostacko zarysowana, głownie bezczelnością. I ileż można słuchać tego 'szkuuurva"?
Bezgraniczne uwielbienie:
Rawls - tego skurczybyka nie mogę nie lubić. Udupiał ludzi z sadystycznym wdziękiem. trudno powiedzieć do czego był zdolny, bo zasób jego akcji obejmował co najwyżej manipulacje cyframi (chodź to było najgorsze zjawisko w tym serialu poza narkotykami i korupcją) i ludźmi. Widać nie miał okazji [lub fantazji] na mocniejsze rzeczy. Cudownie wręcz zasugerowano jego orientację, za to kocham ten serial - są smaczki dla uważnych widzów.
Norman Wilson - Totumfacki burmistrza. Cyniczny, błyskotliwy gościu, który zna wszystkie brudy i lepkie atrakcje z Ratusza. Scena w której obśmiał prosto w oczy Carcettiego akcję z bezdomnymi była mocna. Bez niego postać samego burmistrza byłaby nudna.
Lester - wiadomo. Dyscyplina w obyciu, błyskotliwy umysł, ciekawa postać.
Omar - honorowy gościu z charakterem choć kawał zbira.Na poważnie - jedna z najlepiej opowiedzianych historii ludzkich w całym serialu. Końcówka w prosektorium to mistrzostwo scenariuszowe.
Proposition Joe - najinteligentniejszy z bossów na dzielni, pięknie rozdawał karty; bardzo niebezpieczna postać chociaż rzadko odwoływał się do przemocy - i za to go stuknął Marlo.
Sprios i Grek - organizacja niemal doskonała. Do końca życia będę się zastanawiać jakiej narodowości był Grek :)
bezgraniczna milosc:
stringer<3
bunk
levy
bodie
jay
omar
herc&carv
dzika nienawisc:
donette
brat mouzone <wg mnie przerysowany, wypada strasznie sztucznie>
rhonda<nie wiem czemu>
cala rodzina sobotkow
niestety avon <na poczatku byl moim faworytem, myslalam sobie 'o taki zajebisty nikt nie wie jak wyglada i co robi' a potem zaczal sie szwedac i krzyczec 'o to ja, ten zajebisty barksdale!', no i wciaz nie moge mu wybaczyc, tego, co zrobil stringowi. zalalam sie lzami, jak zobaczylam mine stringera, po tym jak omar mu powiedzial, ze avon go sprzedal>
Samochody kradł Donut ;)
korekta ala Gus - a propos świetna postać oglądając jego działania wiedziałem, że to porządny człowiek
Proposition Joe - za estymę jaka go otaczała, był szanowany dzięki umiejętności lawirowania między kompromisem a naciskiem
Jimmy - cel uświęca środki. Chociaż posunął się za daleko to zrobił mnóstwo dobrego. Świetny policjant
Omar to Omar :) albo kupujesz tą postać całkowicie albo nie elektryzuje
Cutty - przeżył swoje, widać było po nim że zna Grę i nie obchodzi go już ona
wycofał się i ułożył sobie życie oraz pomagał dzieciakom wielki plus
Bodie- natural husler :) to jak stał, jak pluł , jak siedział jak rozmawiał, jak ruszał oczami widziałem po nim, że musi ogarniać o co chodzi w Grze
minus za sytuację z wallecem lubiłem chłopaka kibicowałem mu, żeby wyszedł na ludzi
Bubbs, - za luz , żyjąc na ulicy miał optymizm. Powiecie pewnie, że dzięki narkotykom ale jeżdżąc wózkiem z jego głosu biła pozytywna energia :)
Snoop i Chris - hmmm ogólny wydźwięk tych postaci jest oczywiście negatywny, bezrefleksyjność Snoop była odpychająca ale oddać im trzeba, że byli profesjonalistami, wyzutymi z emocji mordercami ale ten chłód był wymagany w ich profesji
Wee-Bay - żołnierz (myślę, że kimś takim był w przeszłości Cutty) plus za umożliwienie synowi rozwoju nie trzymanie się kurczowo początkowo podjętej decyzji
Jay - czasami zbyt służbisty ale stanowisko tego wymagało, zabawny
Slim Charles - zaufany człowiek chciałbyś mieć go po swojej stronie w jakimś sporze :)
Rawls - ta migawka w gejowskim klubie, piękny detal. Zagadkowy... Jego twarz jako operacyjnego powinna być znana części środowiska jak mniemam był to jego sekret dziwne, że nikt nie wykorzystał tego by go szantażować. Nie to jest jednak powodem dlaczego go lubiłem. Przekonał mnie sposobem w jaki zaśmiał się gdy McNulty ,,sprowadził" na nich sprawę z morderstwami dziewczyn ze Wschodu. To było haha ty śmieciu to Ci się udało
Bunk - cygarko garnitur mogły irytować ale dla mnie to przede wszystkim soft eyes
herc&carv - zabawne mieli dialogi w porządku goście
Minęło tyle lat ale odpowiem Ci. Grek był najprawdopodobniej greckim Żydem. Większość z nich po opuszczeniu Grecji osiedliło się w Baltimore. Dodatkowo tłumaczyło by to kontakty z tym koleżką z Izraela a także z Ukrainą (w Odessie żyło dużo Żydów ale i Greków) oraz Rosją.
Nielubiani to Marlo, Daniels, Kima - ta trójka głownie, ale to raczej za aktorów, bo strasznie sztucznie wg mnie wypadli. Bo np Rawls był wredną postacią, ale o wiele lepiej zagraną i już jego traktuje pozytywnie.
Uwielbiam za to bezapelacyjnie Omara za całokształt, Stringera za to jakim kozakiem był w dziedzinie unikania policji, Chrisa i Snoop (do której po czasie się przekonałem) za bezwzględność ale i lojalność, Bunka i Jaya za genialne momentami dowcipy no i Bubblesa za historię i za świetną rolę.
Nie jestem przekonany do Lestera. Generalnie postać bardzo dobra, sprytny, inteligentny, zawsze sobie radził z dochodzeniem. Denerwowały mnie natomiast jego powtarzające się teksty i sposób w jaki były wypowiadane, np w czasie gdy mieli kogoś na podsłuchu za każdym razem, po kilka razy i w ten sam sposób "Here we go!"
Ulubieni:
Omar
Stringer Bell
Avon
Bodie
Cutty
Bubbles
Prop Joe
Colvin
Carv
Nicky Sobotka
Nielubiani:
Rawls
Burrell
Clay Davis
Ziggy
Marlo
Snoop
kolejnosc nieprzypadkowa:
+
1.Omar
2. Marlo
3. Michael
4.Wallace, Fruit, Bird, Wee-Bay, Bodie , Avon, Serge.
kolejnosc przypadkowa:
-
Daniels- drewniak. chodzi jakby kij polknal.wkurzajacy gosc
Bubbles- konfident i nic wiecej nie trzeba dodawac
Lester Freamon
Kima
dziennikarz Scott
Ziggy i reszta *** z 2sezonu
D'Angelo
Stringer Bell
a mnie zastanawia, czemu wiekszosc osob nie lubi snoop? to byla jedna z najlepszych postaci w serialu. jej mina, jak sie odwrocila, czekajac na strzal, zlamala mi serce.
No dobra teraz moja kolej
Departament Sprawiedliwości i Policja
Daniel Phelan-Najpierw dzwoni do operacyjnego ,dowiedziawszy się o Avonie z rewelacji od Mcnultiego ,(patrz rozmowa po procesie Dee) potem jak trzeba przedłuzyć podsłuch to jak trafia na afisz wyborczy nie udziela zgody na przedłużenie podsłuchu tylko pozwala burrelowi wjechać na magazyn odkryty przez Brygadę.
W ogóle po co wywołał ten raban dzwoniąc do Operacyjnego po rozmowie z mcnultym skoro wiedział ,ze nie bedzie mógł potem pomóc w sledztwie.niech spada na palme.Na minus
Rhonda-generalnie sympatyczna kobieta specjalista , na plus
Mcnulty-tu mam kłopot z oceną postaci.Z jednej strony świetny glina,dobry kumpel z drugiej strony typ kompletnie nie nadajacy się do życia rodzinnego.I w dodatku jego zawsze musi być na wierzchu.Tak pół na pół
Daniels-czasem sztywny,twardy momentami bufoniasty,ale chłop ma swoje zasady ,zna się na policyjnej robocie.Generalnie plus.Chociaż Daniels tez nie był taki swiety o czym swiadcza akta Burrela na Danielsa ,które swiadczyły o tym ,ze Daniels kradł pieniadze z policyjnych konfiskat.
Herc i Caever-Tej pary nie mogłem wymienić z osobna.Uzupełniają się przez cały serial.Trochę lepsze wrażenie zrobił na mnie jednak Carver.jak ktoś wyżej napisał ,bez Carvera Herc to kawał sukinkota.A fakt że zamiast zadzwonić do bunka w sprawie Randiego ten zaczał robić z siebie Colombo,po czym naraził Randy'iego na nieprzyjemnosci na miescie to już w ogóle straciłem do niego sympatię.W ogóle w pierwszym sezonie,robia wrazenie jakby chcieli się wyładowac przez prace w policji.
Valchek-Lawirant,karierowicz,który umie się ustawić wie gdzie posmarowac ,zeby sobie ulzyć ,albo coś uzyskać.I jeszcze ta historia z witrażem;)Minus.
Burrel-Boże,nie ma chyba bardziej niekompetentnego urzędnika. Naginanie statystyk,Interwencje na pokaz do mediów(patrz sprawa z magazynem) hołdowanie konfidenctwa na swoich komendantów.Ogromnie się cieszyłem ,ze w końcu stracił ten stołek komisarza.
Kima-lubiłem tą postać jej profesjonalizm ,oddanie pracy.
Jay Landsman- te jego sprośne dowcipy ,humor ,symaptyczny koleś.Na plus.
Ulica
Omar-No nie będę tu oryginalny i napisze to co w wiekszosci pisaliscie.Własny kodeks honorowy,niezabijanie osób bedących poza GRĄ.Plus
Joe-stary rozważny gangster dobrze znajacy ulicę.Tylko zgubiło go granie na dwa fronty.Generalnie plus jednak.
Stringer-na plus.Myślał głowa nie mięśniami.Tutaj podobało mi się że Stringer miał na uawdze we wszytkich aspektach swego zycia ROZWÓJ.
Szkoła
Namond-głupkowaty cwaniaczek,szukający tylko zaczepki,popisujący się przed innymi.A jak przyjdzie do rozmowy z matką mała płaczliwa cipeczka.Nie zdzierżę takich ludzi co maja dwie twarze.na minus
Kenard-lewdwo odrósł od cyca matki a diluje na lewo i prawo.No i w dodatku sprzatnął Omara.Na minus.
Dukie-chyba najsłabszy z całej tej paczki.Chciał się uczyć dalej to było widać,szkoda że skonczył tak jak skonczył.
Michael-ten gość jest jakiś dziwny....nikomu nie ufa,jak Prez pyta się o problemy w domu on nic nie odpiwiada ,tylko woli iśc do chrisa i poprosić o "przysługę".Jak ktos napisał wyżej :jednym razem z zasadami innym razem menda.
Resztę dopiszę potem
the best:Bubbles,Omar,Stringel Bell,McNulty,Bunk,Daniels,Snoop,Marlo,Cutty,Prez.. Nielubiani:Ziggy,Landsman,Burrell,Rawls,Valchek,Cheese
Mcnulty,Bunk,Bubbs:),Omar,Stringer,Carver,Herc,Wee-Bay,Landsman,Bodie,kurcze duzo lubie:)
nie lubie Ziggiego-dupek.
McNulty- antybohater, egoista całkowicie pozbawiony empatii dla ofiar morderstw, które usiłował rozwiązać, nielojalny wobec kolegów z pracy( nawet przyjaciela Bunk’a!) oraz w stosunku do swoich przełożonych, alkoholik i pracoholik, kobieciarz, wyniszczający siebie oraz swoich bliskich, rozwiązywanie spraw to jedyny sens jego marnej egzystencji
poczciwa kanalia, jakżesz go nie kochać:)
Bardzo wiele postaci lubiłem. Oczywiście na początek McNoulty i Bunk wg mnie najlepsi, Rawls i Burrel też świetna parka. Jedynie wkurzał mnie tylko ten dziennikarzyna Sam z sezonu 5. no i ten gostek co przyczepił się Bubsa w sezonie 4 :/
Stringer Bell, Omar i Bunk - najlepsi
Prop Joe - bardzo ciekawa postać
nienawidze: McNulty, D'Angelo Barksdale
Herc - najwiekszy idiota w serialu, niedorozwoj
Właśnie sobie odświeżam serial, to odświeżę też ten tam, bo nigdy się nie wypowiadałem tutaj.
Na ulubioną postać ciężko się zdecydować, bo strasznie duży wybór. Praktycznie każdy bohater ma ciekawą historię i ma świetnie dobranego aktora. Niektórych lubię bardziej, innych mniej ale nie chcę nikogo wyróżniać, bo różnice są minimalne.
Wśród nielubianych mam dwóch kandydatów
- przede wszystkim Brother Mouzone - wg mnie postać zupełnie nie pasująca do klimatu serialu. Dużo bardziej by się nadawał do jakiegoś komiksu albo groteskowej komedii. Na szczęście pojawił się w niewielu odcinkach i nie miał większego wpływu na fabułę.
- drugi jest Omar Little - te same powody co przy Mouzonie, choć chociaż troszeczkę bardziej realistyczna postać aż do ostatniego sezonu. Potrafił kuśtykając tej jednej nodze niepostrzeżenie doskoczyć do przeciwnika i go obezwładnić, jak również zniknąć pieszo w środku dnia po obrabowaniu 20 uzbrojonych gangsterów.
Dla mnie najbardziej denerwującą postacią jest Herc. Ale to dlatego, ze nie toleruje idiotów.
Lubię McNultego i Omara.
Nie lubię Kimy i Ziggyego.
Nie ma tu jakiejś filozofii, po prostu lubię/nie lubię ich za całokształt i sposób bycia.
+
Bunk
Lester
Bodie
Rawls
Stringer
Pryzbylewski
Omar
Frank Sobotka
Levy
-
Cheryl
Kima
McNulty
Matka dziecka D'angelo działa mi chyba najbardziej na nerwy, ta jej zblazowna twarz...
Przez te 5 sezonów można było poznać niemal każdego na wylot. I tak:
Ulubieńcy:
Stringer Bell - sezony 1-3 to po prostu majstersztyk w jego wykonaniu. Aż chce się powiedzieć: szkoda że tylko 3 sezony. Niesamowita metamorfoza z dillera do biznesmena. Wyrachowanie i łeb do interesów. Idris idealnie zagrał Stringa.
Omar Little - Jak większość tutaj, cenię go za kodeks i odwagę. Kawał "skur**syna" ale znał się na robocie. Odnośnie jego śmierci.. tak właśnie myślałem, że nikt wielkich graczy ulicy nie będzie miał na tyle odwagi aby się z nim zmierzyć. Przypadkowy dzieciak - headshot i po legendzie ;/ W trakcie oglądania tego odcinka, podczas gdy wchodził do sklepu pomyślałem: "A jak by mu ktoś teraz sprzedał strzała" Długo czekać nie musiałem. Podsumowując - największy kozak.
Bodie - z młodziana, niedoświadczonego i zielonego w sprawach dilerki, stał się jednym z lepszych żołnierzy. Kolejna metamorfoza doskonale ukazana. Fajnie zagrana wyrazista postać. Podobnie jak w przypadku Omara i Bella - szkoda że go kilneli..
Bunki Bunk - mój ulubiony śledczy. Do teraz mam przed oczami Bunka w różowym szlafroku na tronie u jakiejś laski. Świetne akcje razem z McNultym..
Prezbo - z totalnego nieudacznika zdjętego z ulicy za niesubordynacje i nadmierną brutalność, pod skrzydłami Fremona rozwinął się niesamowicie. Miał umysł do rozpracowywania, na ulice nie nadawał się całkowicie. Podobnie było ze szkołą... z początku mu nie szło, ale się nie zniechęcał. Robił swoje i na prawdę się wyrobił. Fajna postać.
Jeśli chodzi o postaci które mnie po prostu denerwowały to tak:
- Rhonda Pearlman - głupi wyraz twarzy i ogólnie denerwująca postać
- Rawls - kawał chama. Robił wszystko aby udupić Jimmiego lub kogoś z jego otoczenia.
- Thomas 'Herc' Hauk - głupszy niż ustawa przewiduje. W jednej chwili daje cynk o telefonie Marlo, by następnie niemal zniszczyć śledztwo mówiąc Levyemu o nielegalny podsłuchu. Kiepski glina szukający kamery ;)
- Daniels - upierdliwy gość z przerostem ambicji. Denerwował mnie, choć niekiedy okazywał się pomocny.
- Scott - ten marny pisarzyna. Boże jak mnie ten gość drażnił. Zmyślone historyjki, pupilek szefa. Pajac z notesem.
Neutralni:
- McNulty - miał nosa do śledztw, ale niekiedy przedobrzył.. Tak jak z tym seryjniakiem. Nie dziwi mnie zachowanie Bunka wobec niego po tym incydencie. Gość znał sie na swojej robocie. Wyrazista postać ambitnego alkoholika.
- Lester - łeb, niesamowity łeb. Gość potrafił rozpracować WSZYSTKO. Jednak nie zyskał mojej sympatii na tyle by go polubić bezgranicznie.
- Marlo - z początku denerwujący szkut. Z biegiem czasu otoczył się niezłym towarzystwem. Zarzucali mu że jest cieniasem i chowa się za Chrisem. W ostatnim odcinku pokazał co nieco. Nie miał postury kozaka, ale był nim w 100%. Pewny siebie, bezwzględny. Drogą eliminacji wrogów doszedł do władzy. Nie podobało mi się zabicie Butchiego i Prop Joe.
- Prop Joe - gangster ze wschodu. Urodzony lider, człowiek mający wyjście z każdej sytuacji. Rzem ze Strigerem stworzyli coś ponadczasowego. Zgubił go Omar i gra na 2 fronty. Choć nawet nie tyle... kabel który okazał się rodziną... Ej Method Man.. wstydź się. Slim dobrze postąpił śląc Cię do piachu. Aż chce się powiedzieć " w imię zasad skur....." :)
Marlo i wątek z nim związany trochę mnie irytował. Nie siedzę za bardzo w gangsterce, ale nie wyobrażam sobie, żeby gówniarz, który buduje swoje imperium na trupach i strachu, mógł tyle osiągnąć w środowisku zdominowanym przez takich wyjadaczy jak Prop Joe, którym nawet nie okazuje szacunku.
Niestety,ale Marlo był Potrzebny Joe'emu.Jesli oglądałeś serial to wiesz że dilerzy nowojorscy zaczęli się panoszyć w Baltimore.Z ich pomocą Joe odzyskał znowu swoje miejscówki.Poza tym pamiętaj że Marlo i Avon mieli kosę ze sobą.A to było nie na rękę Joe'emu bo prowadził interesy z Strigerem i rodziną Barksdale.Oni nie mieli towaru,on nie miał miejscówek.Byli sobie potrzebni więc Joe uznał ,że dobrze będzie mieć Marlo po swojej stronie
To przecież przeciętny policjant. Myślisz, że w polskiej policji to pracują inne typy ? Jeszcze gorsze.
Jestem w stanie zrozumieć policjantów którym nic się nie chce i tylko aby dociągnąć do emerytury-jak tych dwóch z 1 sezonu. Są świadomi swojego celu i go realizują. Ale Herc, który najpierw otworzył sprawę Mario, by potem sam ją zniszczyć nawet o tym nie wiedząc i równocześnie mając o sobie bardzo wysokie mniemanie to umysłowy ewenement. Do tego akcja z wydaniem świadka i spaleniem domu Randy'ego. Zabił kobietę albo sprezentował jej mocne oparzenia, bo nie wiemy co się z nią stało i przyczynił się do demoralizacji chłopaka. Przeciętny policjant nic albo prawie nic nie robi zamiast szkodzić.
Lubię:
najbardziej Stringer Bell za klasę i umiejętności aktorskie.
Bunk - za teksty :)
Herc - Za teksty i luz.
Carv - Za ogół, chociaż w jednej z serii był pokazywany jako negatywna postać.
Daniels - Za ogół.
D'Angelo- był też spoko
Rawls - za bluzgi.
Gruby Jay - za teksty i ogólne kreowanie postaci :)
Felicia Snoop - za slang. Czy to jeszcze baba?
Pomocnik Carciettego - tez fajna postać.
Marlo - dobrze zagrana zimna postać.
Nie polubiłem:
Bubbles - za ciągłe problemy z narkotykami i brak konsekwencji.
Kima - postać bez wyrazu.
Clay Davis - grał negatywna postać od początku.
Burell - cwaniak.
McNulty- niby głowna postać, ale nie pasuje mi jego twarz do tej roli. I mówi jakoś tak dziwnie, niewyraźnie.
Lester - niby miły, ale też myśli o sobie cały czas.
Avon - zły casting dla tej roli jak dla mnie.
Wee Bay i jego rodzinka - ciołki totalne.
Więcej nie pamiętam.
Co do Bubblesa- uważam, że jest jedną z najlepszych postaci w tym serialu, jeśli nie najlepiej przedstawioną. Pewnie że miał problemy z dragami i cały czas w nie wpadał, mimo coraz gorszej sytuacji, ale w tym właśnie leży tragedia narkomanii. Ale weź pod uwagę to, że mimo wylądowania na ulicy, śmierci dwóch jego jedynych przyjaciół, niezliczonych pobiciach przez dilerów jednak się nie poddał. Żył może nie do końca uczciwie, ale nie krzywdził ludzi, starał się pomagać, ile mógł. I zawsze był świadomy tego, kim naprawdę jest. Poznawanie jego historii przez całe pięć sezonów jest fantastyczne. A zaraz po nim- Carver, typowy cwaniak, wykorzystujący władzę, który z czasem zaczyna rozumieć, dlaczego społeczeństwo potrzebuje policji; Bodie, dzieciak z getta, który podczas wyrastania na poważnego dilera nagle się orientuje, że to wszystko nie tak miało wyglądać; Prezbo, oferma, do tego pechowa, który jednak udowadnia, że każdy może znaleźć w życiu coś dla siebie.
A Wee-Bey - przez cały serial sprawia wrażenie cymbała, i trochę w sumie jest cymbałem, ale pod koniec czwartego sezonu pokazuje się z dobrej strony.
Mcnulty jest bodaj Brytyjczykiem, dlatego wydawało Ci się, że mówił "niewyraźnie", bo próbował naśladować amerykański akcent i całkiem nieźle mu to wyszło.
Ten serial jest pod tym wzgledem rewelacyjny!! Tyle ciekawych postaci!
Trudno mi rozpatrywać w kategoriach lubiane-nielubiane, raczej interesujące i jeszcze bardziej interesujące :D
Ale w szczególności:
Bell - inteligentny, wykształcony, próbujący (i to z powodzeniem) przekształcić uliczny gang w sprawnie funkcjonujące przedsiębiorstwo. Genialna scena, gdy swoim dilerom urządza "wykład", a może raczej szkolną lekcję przedsiębiorczości.
Rawls - cyniczny, arogancki, nad podziw bezczelny typ. Mieć takiego szefa - przej(...) :P
Levy - wyjątkowo inteligentny i przede wszystkim wygadany. Pozbawiony jakichkolwiek skrupułów. Na interesach z gangsterami zarabia gigantyczne pieniądze, ale sprawia wrażenie, jakby wypuszczenie na wolność wyjątkowo niebezpiecznego przestępcy sprawiało mu po prostu satysfakcję z dobrze wykonanej roboty
Omar - to jest po prostu postać jak z westernu (i do tego jeszcze ta scena z Mouzonem)
Lester - świetnie pokazane, jak wyjątkowo uzdolnionemu pracownikowi (w tym przypadku policji) mogą zniszczyć karierę intrygi i układy, a raczej fakt, że nie chciał się im podporządkować. W ostatnim sezonie świetny duet z McNultym
Carver - młody, zdolny, w przeciwieństwie do Freemona podporządkowuje się układom i wybiera zupełnie inną ścieżkę kariery. Na pierwszym miejscu lojalność w stosunku do przełożonych i "chain of command"
Bunk - dialogi z jego udziałem jednym z najciekawszych elementów serialu.
politycy - zupełnie jak u nas, na kogokolwiek zagłosujesz - nawet jeśli coś się zmieni, to zawsze przy władzy ten sam układ
Davis - prosty człowiek z ulicy, taki typowy "czarnuch z getta" - ale doszedł na wysokie stanowisko, bo wyborcy głosują "na swojego". Cwaniak i kombinator - w porównaniu z takim Stringerem (też wychowanym na ulicy) zdecydowanie prymityw, ale kto kogo zrobił w ch... w konia? ;)
Najbardziej polubilem:
- Lester - za całokształt
- Bunk i McNullty - ich wspólne popijawy
- Stringer
- Daniels
- Landsman - albo je albo cały czas czyta "gazety"
- Prez - pozytywna przemiana
- Cutty
- Prop Joe
- Kima
Nie lubię:
- Herc
- Rhond
- Carcetti
- Marlo
- matki Namonda
- senator Davis - shiiiiiiiiiiiiiiiiit
Lubiane:
-McNulty - egoista, kobieciarz i alkoholik, ale przy tym facet z zasadami, wiedzący czego chce od życia. Chyba najbardziej lubiana przeze mnie postać. Uwielbiałem to jego skur*ysyństwo w czystej postaci, jak np. akcje z początku drugiego sezonu albo rozmowa po nocy spędzonej u Rhondy, dotycząca tego, w którym miejscu stoi ich związek. Koleś był jaki, ale miał swoje słabości, jak każdy z nas. Plus za to, że zawsze potrafił postawić na swoim i nigdy nie zmieniał zdania pod wpływem innych.
-Bunk - taki właśnie idealny kumpel z pracy, potrafiący być nim także poza nią
-Cutty - za to, że potrafił się odnaleźć w nowej rzeczywistości; trzeźwo myślący; za to, że potrafił wyciągnąć dzieciaki z szarej rzeczywistości
- Stringer Bell - świetnie zagrana postać, pokazująca, że gangster to nie zawsze człowiek ze spluwą
- Omar - oglądanie jakiejkolwiek sceny z nim to czysta przyjemność, plus za pewność siebie i ten luz
- Bodie - na początku za nim nie przepadałem, ale później - gdy zginął - sam mówiłem do siebie "no kuu***wa, dlaczego?", gość miał swoje zasady i znał granice, których nie należało przekraczać.
Lubiłem jeszcze Slim Charlesa (w sumie ten jego głos, taki gruby, radiowy, chciało się go słuchać :D ), Preza (za odnalezienie właściwej drogi), Lestera (zawsze trzeźwo myślący), Carvera (ale dopiero od czwartego sezonu, wcześniej straszny chojrak).
Nielubiane:
- Herc- tak jak mówi większość: idiota; nie pomógł Bubblesowi
- Snoop- od samego początku chciałem widzieć jej śmierć (jakkolwiek dziwnie to brzmi :D ), strasznie irytujący sposób bycia - mowa, chód, wszystko
-Marlo - chociaż bardzo interesujące jest to, że cała postać zagrana jest jednym wyrazem twarzy, nie wyobrażam sobie innego aktora w tej roli
-Carcetti - w trzecim sezonie nie mogłem na gościa patrzeć ani go słuchać, później było tylko odrobinkę lepiej; fałszywy typ
+ Omar, Bodie, Stringer Bell, Avon, Wee-Bey, McNulty, Carver, Bunk, Wallace, Poof, Michael
- portowcy, Namond, Carcetti, Herc
Obejrzałem 7 odcinków i nie rozumiem dlaczego większość z was zachwyca się konfidentami - Omarem i Bubblesem.
będziesz widział jak obejrzysz do końca... a poza tym co robisz w tym temacie, aż się roi od spoilerów