PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}

Outlander

2014 -
8,0 33 tys. ocen
8,0 10 1 32759
8,0 2 krytyków
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Póki co serialowa ekranizacja pod pewnymi względami pozostaje wierna książkowemu oryginałowi... Ilość gadania jest proporcjonalna do ilości walki i w obu przypadkach pozostaje niezmienna, czyli scen akcji jest niewiele.
I nawet nie mogę o to winić twórców, bo to bolączka większości produkcji telewizyjnych, chyba że są to mini serie HBO dotyczące II wojny światowej - tam proporcje są odwrotne.

Pomimo tego, że twórcy szerokim łukiem ominęli edynburskie Hollyrood, nasiadówki dżentelmenów nad kominkiem pozostały. Niestety Jamie, nazywany "najlepszym przyjacielem" już dawno temu stracił wpływ na pozbawionego wyobraźni Bonnie Prncea Mark_Me Stuarta na rzecz buńczucznego O'Sullivana, który swoje "zdolności zaopatrzeniowca" skupił jedynie na dostarczaniu alkoholu swojemu królewskiemu pupilowi.
Głodny Fraser, to zły Fraser i zabawnie było patrzeć na grubego Irlandczyka uciekającego przed "tchórzliwym" Szkotem, ale na nic to się zdało, bo Karol i tak podjął z góry wiadomą decyzję.

Szkoda, że "dramat jakobickiej armii" ograniczono jedynie do obrazu zlanego zimnym deszczem obozu, zupy z liści, kilku kuśtykających dziadków oraz do "kwitnących" Ruperta i Rossa. Ci dwaj mogliby by być przynajmniej umorusani. Widocznie starania charakteryzatorów skupiły się głównie na Jamiem i Murtaghu, którzy rzeczywiście wyglądali jak zmokłe kury.

Ekipa od wizażu nie zawiodła w przypadku braci Randall. Chylę czoła przez castingiem... Ci dwaj, nie dość, że wyglądają podobnie, to jeszcze brzmią niemal identycznie. Alex wyglądał jak Lestat umierający na suchoty, co zaliczam na plus, a moment w którym Clair uświadomiła Mary, że "nie będzie powrotu do pracy" był naprawdę wzruszający.
Jednak cały wątek braci Randall, bez zjawienia się na ślubie Jamiego, mógłby nie istnieć (pomimo złych implikacji dla "drogiego" Franka).
Na pierwszy rzut oka decyzja scenarzystów zastąpienia Jamiego Murtaghem, może wydawać się słuszna, jednak taka nie jest.
Na tym etapie Jamie tuż po sprawie z Fergusem, być może rozszarpał by Randalla na miejscu, lecz może w obliczu śmierci Alexa, zapanowałby nad emocjami, pozwalając sobie dostrzec ludzką stronę Kapitana.
Jednak do tego nie doszło. Scenarzyści nie pozwolili Randallowi na okazanie jego dwoistej natury: sadysty i kochającego brata, każąc mu w ostatnim wybuchu gniewu okładać zwłoki jedynej osoby, którą miał "normalnie" kochać.
Być może zapieranie się przed ślubem z Mary było ostatnim przebłyskiem ludzkich uczuć Randalla, który wiedział, że nie powstrzyma się przed skrzywdzeniem ukochanej brata i jego dziecka, a gadanie do Clair na temat tego co zrobił Jamiemu, oprócz walorów "wspominkowych", miało sprawić że ta się od niego odczepi i nie będzie naciskać na ślub.

Mam nadzieję, że chociaż w retrospekcjach dostaniemy coś dzięki czemu Jamie da radę przebaczyć Randallowi, coś co sprawi, że Anglika będzie można traktować jak człowieka, a nie jak wcielone zło.

Żeby scenariusz wyglądał ładniej, dostaliśmy do porównania zgon Columa i reakcję Dougala, której nie ma w książce.
Wspaniała kreacja aktorska Gary Lewisa zakończyła się i mam nadzieję, że w miejsce znikających w tym sezonie postaci dostaniemy godne zastępstwo.

Dougal jak to on zwalił na brata wszystkie swoje gniewy i żale, bo jak mógł go starszy MacKenzie "tak zdradzić" spadając z konia w wieku 10 lat, a wcześniej na zimno osądzić poziom jego "zdrowego rozsądku" powierzając klan MacKenzie Jaimiemu. Jednak "na koniec dnia" Dougal przytulił ciało brata i gorzko nad nim zapłakał, pokazując swoją skomplikowaną naturę. Brawo Graham.

Ktoś na IMDb stwierdził, że Colum się pomylił również co do rozsądku Jamiego. Bo po co, ktoś kto miał chronić swoich ludzi, ciągnął by ich zagłodzonych i zmarzniętych na długie i jak się okazało bezcelowe nocne spacery po lasach?
Dla mnie to nie było napisane wbrew "zdrowemu rozsądkowi postaci". Była to kolejna próba ocalenia tych ludzi przed niechybną śmiercią pod Culloden.
Gdyby "Głupi Karol" nie pomylił drogi, być może by się udało ubić Cumberlanda w jego 25 urodziny. Jeżeli nie wiadomo o co chodzi Jamiemu, to zawsze po pierwsze chodzi mu o Clair, a po drugie o dobro tych, których ma aktualnie pod opieką i żeby to osiągnąć nie zawaha się poświęcić (rozsądnej) części siebie i swoich ludzi.
Nieco mniej przekonująco wypada Cliar, szantażująca Randalla tym że nie pomoże biednemu Aleksowi. Na jej obronę mogę powiedzieć jedynie tyle, że gdy tylko BJR zniknął by z horyzontu, Clair niezależnie od jego decyzji na pewno ulżyłaby młodszemu Randallowi. Clair musi leczyć, to silniejsze od niej.

Twórcy napchali w odcinek tyle wątków, pomimo braku militarnych atrakcji, że zabrakło miejsca na nieco dłuższą, wspólną chwilę dla Clair i Jamiego. Źli, źli okrutni twórcy. A i tak Clair z miną szarżującego rosomaka, zapewniająca, że wykrwawi w razie czego Randalla, bo obiecała Jamiemu, była cudna.

Wczoraj Brytyjczycy głosowali za Brexitem. Zobaczymy czy nie posypie się to dalej. Może rozpaść się UE, lecz równie dobrze może rozpaść się United Kingdom - Szkoci i Irlandczycy mogą się wypisać z tego interesu.

Na pocieszenie dodam, że Kuba Błaszczykowski właśnie strzelił gola Szwajcarom.
Jakuby to fajne chłopaki.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

<Gdyby "Głupi Karol" nie pomylił drogi, być może by się udało ubić Cumberlanda w jego 25 urodziny.>

Nawet nie wiedziałam, że Cumberland miał wtedy tylko 25 lat. W sumie to zabawne, że cała trójka - autentyczny Cumberland, autentyczny Karol Stuart i fikcyjny Jamie - była w przededniu Culloden dokładnie w tym samym wieku.

<Na pierwszy rzut oka decyzja scenarzystów zastąpienia Jamiego Murtaghem, może wydawać się słuszna, jednak taka nie jest.
Na tym etapie Jamie tuż po sprawie z Fergusem, być może rozszarpał by Randalla na miejscu, lecz może w obliczu śmierci Alexa, zapanowałby nad emocjami, pozwalając sobie dostrzec ludzką stronę Kapitana.
Jednak do tego nie doszło. Scenarzyści nie pozwolili Randallowi na okazanie jego dwoistej natury: sadysty i kochającego brata, każąc mu w ostatnim wybuchu gniewu okładać zwłoki jedynej osoby, którą miał "normalnie" kochać.>

Ja się akurat raczej cieszę, że ze scenariusza wyleciał ten książkowy WTF?! (tzn. Jamie jako świadek) bo chrześcijańskie miłosierdzie chrześcijańskim miłosierdziem, ale Jamie na ślubie tego ścierwa, to już przesada i na tym etapie zaczęłam się zastanawiać, czy autorka nie każe mu również trzymać do chrztu Randallowego bobasa.

Co do Randalla, ponieważ w ostatnim tygodniu w GOT pożegnaliśmy Ramsey'a Boltona (chlip) skłoniło mnie to do oczywistych porównań. Ten drugi poprzez swoje niczym nie pokarane wyczyny, przez 4 sezony wzbudzał sobą już taką nienawiść, że z przyjemnością patrzyłam jak Jon Snow wbija go w dziedziniec Winterfell. Ale aktor, który go grał, nigdy nie wzbudzał we mnie takiej fizycznej reakcji jak Menzies. Większość pojawień się Randalla na ekranie wprawiała mnie w dygot, czułam jak coś pełza mi pod skórą. W pierwszym tomie był fragment, w którym Claire na moment spojrzała w oczy Randalla i zobaczyła coś, czego nie chciałaby już nigdy więcej widzieć. Aktor do perfekcji opanował sztukę właśnie takiego spojrzenia. Kompletna degeneracja. Widz chciałby odwrócić od niego wzrok, a jednocześnie nie może go oderwać.
Ostatnia scena z okładaniem trupa jednak nie jestem pewna co miała oznaczać. Wściekłość na Alexa za to, że umarł, czy za to w jakiej pozostawił go sytuacji? Chęć odegrania się na Claire i Mary, że na swój sposób miały nad nim władzę?

<Żeby scenariusz wyglądał ładniej, dostaliśmy do porównania zgon Columa i reakcję Dougala, której nie ma w książce.
Wspaniała kreacja aktorska Gary Lewisa zakończyła się i mam nadzieję, że w miejsce znikających w tym sezonie postaci dostaniemy godne zastępstwo.>

Gra aktorska pana Lewisa genialna, zwłaszcza w scenie gdy prosi Claire żeby pomogła mu odebrać sobie życie. I przy okazji wspomina o Geillis...(tu następuje jeden z dziwacznych momentów Claire "Do not speak ill about my friend, Geillis Duncan", bo jakby nie patrzeć, to Geillis faktycznie otruła swojego męża, którego jedyną winą było to, że był stary i miał problemy gastryczne). Podobnie znakomity był McTavish jako Dougal, w całej swojej złożoności. Ale trochę jednak było to za bardzo przegadane i przydługie, scena wdg, mnie tylko by zyskała, gdyby ją przyciąć, podobnie zresztą jak rzężenie Alexa Randalla.
Od razu starczyłoby czasu na to, czego źli okrutni twórcy poskąpili ;-)

Arya_2

Ja też mam mieszane uczucia co do obecności "św" Jamiego na książkowym ślubie. Zwłaszcza, że autorka dorobiła do sadystycznych skłonności Randalla podtekst "romantyczny", coby BJR wydawał się jeszcze bardziej pokręcony. Jedyne usprawiedliwienie tego ruchu z jej strony, znalazłam w chęci odarcia Randalla z jego nieludzkiego wizerunku i sprowadzenia go do poziomu "normalnego człowieka", który ma słabości, bo rozpacza nad bratem. W tym momencie wystarczyłoby, żeby Rudy zachowując pozory spokoju, to zobaczył i wyszedł z "imprezy".
Odprowadzanie do tawerny zdruzgotanego Kapitana... To było grube przegięcie. Wcale się nie dziwię, że pomyślałaś o chrztach, komuniach itd ;)

Cały ostatni sezon GOT leży u mnie na półeczce i czeka na obejrzenie... Także dzięki ;)
Z okazji gwałtu pisałyśmy o panu Ramsayu i Randallu... Mamy wspólne zdanie, że Tobias... Wróć... Jonathan ma znacznie bardziej "personalne" podejście do swoich wybrańców w związku z czym wygrywa ranking na najgorszego psychopatę. Ponoć pomysł na zbezczeszczenie zwłok Aleksa wyszedł właśnie od niego. I pewnie każda interpretacja tego zachowania jest słuszna.

Zdecydowanie zamieniłabym sapanie Alexa na sapanie kogoś innego, ale twórcy są źli i niedobrzy, i wolą Wampira Nosferatu w pościeli od innych pościelowych widoków... I pewnie pozostaną konsekwentni do końca sezonu... Aż dziwne skąd wzięła się Brianna?

ocenił(a) serial na 8
evo_33

<Cały ostatni sezon GOT leży u mnie na półeczce i czeka na obejrzenie... Także dzięki ;)>

O cholera...sorry :-( wydawało mi się, że bitwa bękartów była tak roztrąbionym w mediach "wydarzeniem", że nawet ludzie nie śledzący serialu potknęli się chcąc nie chcąc o jakiś mem.

Randall sam w sobie nie jest jakimś sensacyjnym "czarnym charakterem". W książce funkcjonuje trochę jak Nuckelavee, potwór ze szkockich podań którymi straszy się dzieci: wiele się o nim mówi, rzadziej się pojawia, ale do pewnego stopnia to działa. Serial wymagał jego większej fizycznej obecności, stąd znakomity odcinek "Garrison Commander". Zarówno w książce jak i serialu Randallowi szkodzi to, że w pewnym momencie zamienia się w "wielki zły penis" i ilość seksualnych szturmów, jakie przypuszcza na biednych bohaterów, robi się cokolwiek groteskowa. Gdyby skończyło się na nieudanym ataku na Jenny oraz mającej wyjątkowo drastyczne konsekwencje obsesji na punkcie Jamiego + historii Randalla z innymi młodymi szkockimi więźniami, to by w zupełności wystarczyło. Jednakże po historii z Fergusem należało się spodziewać, że gdyby


SPOILER


Randall nie wyciągnął kopyt pod Culloden, to nawet poczciwy Clarence by się przed nim nie uchował.


PO SPOILERZE

Ogólnie jednak Randall jest potworem nieco ciekawszym od Boltona, ale główna różnica jest w aktorach. Ivan Rheon jest wiarygodny, ale Menzies budzi zarówno wstręt jak i fascynację samym swoim pojawieniem się na ekranie. Jest magnetyczny, a w oczach ma prawdziwy mrok, nie jakiś tam kiczowaty "demoniczny" wytrzeszcz. Wystarczyło, żeby jako "Johnny" wszedł do pokoju w swoim skromnym ciemnym surducie, a atmosfera w pomieszczeniu zupełnie się zmieniła.

<Dougal jak to on zwalił na brata wszystkie swoje gniewy i żale, bo jak mógł go starszy MacKenzie "tak zdradzić" spadając z konia w wieku 10 lat, a wcześniej na zimno osądzić poziom jego "zdrowego rozsądku" powierzając klan MacKenzie Jaimiemu.>

Ta scena przypomniała mi "Aleksandra" z Collinem Farellem, w którym piękny Hefajstion (Jared Leto) zmarł w trakcie jednego z miliona przydługich monologów swojego kochanka, najwyraźniej zagadany na śmierć. Tutaj też można było odnieść wrażenie, że Colum uznał, że najwyższy czas się zbierać z tego świata zanim Dougal na dobre rozkręci się ze swoim "What about meeeee?!"

Mała dygresja na koniec - kiedy tak patrzę na te schludne kucyki i starannie splecione warkocze noszone przez męskich bohaterów, od Murtagh po Randalla, zgodnie z modą epoki, to po raz kolejny się zastanawiam, co stoi na przeszkodzie, żeby Jamie też miał coś takiego na głowie zamiast tych idiotycznych loczków z grzyweczką, kompletnie bezsensownej długości, nie mających nic wspólnego z ówczesną modą i zupełnie dla niego nietwarzowych?

Arya_2

<<SPOILER




Randall nie wyciągnął kopyt pod Culloden, to nawet poczciwy Clarence by się przed nim nie uchował.>>

Tamten Clarence się uchował. Co do Diuka S. (po którym pewnie to imię) nie byłabym taka przekonana ;P


KONIEC SPOILERA


<<Ta scena przypomniała mi "Aleksandra" z Collinem Farellem, w którym piękny Hefajstion (Jared Leto) zmarł w trakcie jednego z miliona przydługich monologów swojego kochanka, najwyraźniej zagadany na śmierć. Tutaj też można było odnieść wrażenie, że Colum uznał, że najwyższy czas się zbierać z tego świata zanim Dougal na dobre rozkręci się ze swoim "What about meeeee?!">>

:D
Biedny Doual chciał się uzewnętrznić, lecz brat go "zignorował" i wszystko musiało bez odpowiedzi pozostać w dougalowej makówce... Puk-puk. Jestem zdziebko niedorozwinięty... Przy scenie żałoby po żonie też mi to nie leżało.

Grzyweczka żywo i nieprzyjemnie przypomina mi styl Laydy Pank.
http://up.programosy.pl/foto/dsc05800-001.jpg
Mnie by ona serdecznie denerwowała, zwłaszcza rozkręcona na deszczu.
Myślę, że związaną fryzurę razem z "wysokim czołem" wizażyści zarezerwowali dla starszej wersji Jamiego.

evo_33

(oczywiście chodziło mi o to walenie się pięścią w głowę)

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Mnie się nawet odcinek podobał. Zdecydowanie lepszy od poprzedniego, w którym nic moim zdaniem nie trzymało się kupy, z wyjątkiem świetnego ś.p. Sandrighama (ale i on się trochę "rozpadł" pod koniec hehe). Tutaj dostaliśmy motyw przewodni w postaci trudnej miłości braterskiej Colum-Dougal i Alex-Jonathan. Dwie pokręcone relacje, dwie śmierci. Było nieśpiesznie, ale jakoś tak oglądało mi się z zapartym tchem, chyba przez świetne aktorstwo, z czego na wyróżnienie zasługują: pan Menzies (klasa! ta jego scena w tawernie z Claire, wow) i pan MacTavish, (przez którego prawie mi się łezka zakręciła w scenie śmierci Columa).

Reakcja BJR na śmierć Alexa pasuje do sadysty i psychopaty, jakim jest Czarny Jacek i cieszę się, że twórcy wybrali takie, a nie inne wyjście. On po prostu tylko w jeden sposób potrafił radzić sobie z silnymi emocjami - przemocą. Być może trzymanie "mrocznej strony swojej natury" w ryzach przy młodszym bracie tak bardzo Kapitana męczyło, że w końcu mógł sobie ulżyć po jego zgonie. Jakby chciał Alexa ukarać za to, że za życia był tym jedynym, który wzbudzał w nim ludzkie odruchy.
I też się cieszę, że Jamie nie był obecny na ślubie. To było przegięcie.

Podzielam zdanie Murtagha o Franku. Nigdy nie potrafię pojąć, czym Claire tak się przejmuje. Nie będzie Franka = nie stanie się mu krzywda, bo nigdy nie będzie istniał - proste. Ale jak się okazało, przeznaczenia nie oszukasz.

Ne sceny seksów J &amp; C (a raczej ich braku) ja tam nie narzekam, dla mnie są niemożebnie nudne hihi.

Mam nadzieję, że to wspomnienie Geillis nie obyło się bez powodu. Czy widziałyście nowe zdjęcia Bree i Roger'a?


Kocham_Skippera

Tak wiem, że gdyby pościelówka dotyczyła J&J Twoje poglądy były by zgoła odmienne ;P
Mnie raczej chodzi o brak dialogów, uszczypliwych i równocześnie czułych, które często owej pościelówce towarzyszyły w książkach. Zresztą dla mnie J&C nie muszą jakoś specjalnie długo gadać. Jedna z lepszych scen między nimi to ta ze sprawdzeniem opatrunku w "The Way Out". Skróconą wersję tego "eyes-sex" dorzucili ostatnio do dialogu na temat wykrwawiania Randalla.

Czekam na Geillis i barbeque, które powinna odpalić w finale. Ciekawe, czy w związku z tym dostaniemy pozieleniałego Rogera zagrożonego anihilacją?
Co do zdjęć, to Brązowooka Sophie Skelton na foci z samochodem wygląda całkiem fraserowato, za to z Roger w tym sweterku i płaszczyku, i z tą grzyweczką jakoś mnie nie urzekł, chociaż wiem z "The Crimson Field " że jest całkiem fajny... Chyba lepiej mu w krótszych włosach ;)
Link do zdjęć:
http://www.ew.com/article/2016/06/24/outlander-brianna-roger-ronald-moore?xid=en tertainment-weekly_socialflow_twitter

ocenił(a) serial na 9
evo_33

"Tak wiem, że gdyby pościelówka dotyczyła J&J Twoje poglądy były by zgoła odmienne ;P"
Czytasz w moich myślach ;) Choć, szczerze powiedziawszy gdyby nawet oni mieli się miziać i sobie słodzić w każdym odcinku to pewnie i to by szybko mi się przejadło. Co za dużo lukru, to niezdrowo, i dobrze, że twórcy się tego trzymają IMHO.

Ten Roger jest straszny moim zdaniem (przynajmniej z wyglądu), ale nie skreślam faceta. Tu widać, że bardzo się postarali, jeśli chodzi o podobieństwo z małym Rogerkiem (ciekawe, czy tak samo się wykażą przy starym Grey'u):
http://outlander-starz.tumblr.com/post/107619921506/just-spotted-a-resemblance
Lepiej mu bez brody, ja bym mu jeszcze może jakieś okularki dorzuciła ;)

Kocham_Skippera

Mały Rogerek startował w konkursie na najsłodsze dziecko w serialu, lecz Fergus go dawno zdystansował... Jednak link który zamieściłaś jest "cute-ny"
Ja tam mam od dawna mam swój typ na Rogera ;) i jakoś trudno jest mi sobie wyobrazić Rankina w wersji folkowo-hipisowskiej w jakiej polubiłam Wakefielda na początku 4-go tomu.

Co do miziania, to trwają zakłady, czy w finałowym odcinku będzie "goodbye sex".

Kocham_Skippera

&lt;&lt;Lepiej mu bez brody, ja bym mu jeszcze może jakieś okularki dorzuciła ;)&gt;&gt;

Co do brody to muszę się Was o coś podpytać: Czy bawiłyście się w testy pt. "Którą postacią jesteś?"
Mnie za każdym razem wychodzi coś koło tego:
1) Bruce Willis
2) Jamie
3) Tormund "Zabójca Olbrzyma"

hehe... Wynika z tego, że powinnam się gdzieś zaopatrzyć w rudą brodę - może Jamie mi pożyczy tą straszliwie sztuczną, tormundo-podobną ;)
Jednak spójrzcie poniżej. Tormund też ma swoją "miękką stronę"
http://nerdist.com/wp-content/uploads/2016/05/tumblr_o7lap4DOU31vuvjq6o4_500.gif
http://nerdist.com/wp-content/uploads/2016/05/CixvbrjXIAAVHu4.jpg

ocenił(a) serial na 9
evo_33

Zrobiłam sobie ten GOT-owy i mi Sansa wyszła O.o Ogar mnie kocha <3

"Jednak spójrzcie poniżej. Tormund też ma swoją "miękką stronę"

Torienne<3 Szkoda, że tak szybko się "rozstali", to był taki gorący, dobrze zapowiadający się "romans":
http://pandamusk.tumblr.com/post/144865500163/couple-of-the-moment-obviously-a-p lay-on-romance