Trochę mnie zawiodło podejście scenarzystów do tej sceny. Kobieta chyba miała mówić po
polsku? Przecież w stanach jest tylu Polaków, myślę, że nie trudno by im było o zatrudnienie na
taki epizod Polaka, a tak to oglądam serial, gdzie wszystko zdaje się być dopasowane i zadbane,
sceny przemyślane i nagle słyszę z amerykańskim akcentem kulawe zdanie "nie mogę patrzeć na
mojego programu" czy "ja nie myślę, że ona jest z dzielnicy" albo "ona wygląda jak ma dużo
pieniądze" - jakby scenarzyści korzystali z tłumacza google... ;/
I jeszcze ogląda rosyjskie seriale, masakra. Trochę się nie postarali, ale i tak w sumie fajnie, że był jakiś polski akcent chociaż "kulawy".
a właśnie fajnie jak polski akcent jest na poziomie. Ten mnie zażenował. I tak, na pozór wydający się kompetentny serial, stracił. I jak wcześniej przyjemnie się oglądało ze względu na różne dziwne ciekawostki to teraz się zastanawiam ile z nich jest prawdziwe, a ile z nich jest naciągane, niezadbane, kulawe właśnie.
Tu nie chodzi o to. Wielu ludzi wyjechało do USA za chlebem, a siedząc tam przykładowo 30 lat, łapie się akcent, łapie się język angielski, i z czasem trudno jest wypowiedzieć poprawnie zdanie w rodzimym języku, skoro na codzień używa się angielskiego. Takie jest moje zdanie.
Polaków jest tam pełno, nie trudno znaleźć należycie władającego polszczyzną do tej roli. To nawet nie była Polka.
A jeśli chodzi ci o to, że miał być to zamiar scenarzystów i ta konkretna kobieta w serialu ma trudności z polskim, bo spędziła dziesiąt lat w stanach, to powinna umieć mówić po angielsku- a ma w koncie "tłumacza".
Chodziło mu o kąt ;) W kącie siedział człowiek, który tłumaczył na angielski, to co mówiła "Polka" z pralni. :D