Serial jest świetny! Na razie 10/10.
Ale zapewne twórcy nie unikną, niechcący lub celowo, dla ułatwienia prowadzenia fabuły, pewnych błędów czy uproszczeń. Do tego dochodzą niejasności, które być może są spowodowane po prostu moją ograniczoną amatorską wiedzą.
Na razie znalazłem dwa takie:
Legasow tłumaczy w śmigłowcu, na czym polega zagrożenie i skupia się na uranie 235. Z tego co mi się wydaje, to ten uran jest najmniej ważny, a największe zagrożenie stwarzają produkty jego rozsczepienia, czyli stront, jod, cez. Nie jestem ekspertem od fizyki jądrowej, ale może ktoś to sprostuje / rozjaśni? Czy on nie powinien raczej "straszyć" tymi produktami, a nie samym uranem 235?
Drugie: katastrofa śmigłowca. To chyba nie było tak, że to był pierwszy śmigłowiec i z tego co pamiętam, to on nie wleciał w chmurę dymu nad reaktorem, tylko zahaczył o liny od dźwigu (przyczyną było prawdopodobnie oślepienie pilota przez słońce, tak czytałem).
Na razie tyle, będziemy dodawać.
Śmigłowiec rozbił się w rzeczywistości 5 miesięcy po katastrofie, a nie kilka dni. Zawadził o liny dźwigu, w filmie też zawadził o liny dźwigu, tylko wtedy tam jeszcze nie było żadnego dźwigu.
Co do drugiego to prawda, jest nawet filmik na Youtube. Ten rozpad helikoptera w ciągu sekund wydał się trochę nieprawdopodobny. A co do pierwszego to niestety się nie wypowiem.
1) uproszczenie na potrzeby filmu/tak aby rozmowca zrozumiał
2) helikopter rozbija sie o liny dźwigu ale nie w tym czasie co powinien.
Powiem wam, że po tej sytuacji z helikopterem serial dla mnie trochę stracił na wartości po dwóch odcinkach a oceniłem go wysoko. Jeśli coś miało miejsce 5 miesięcy później to bez sensu wrzucać go i tworzyć fikcje...
https://www.youtube.com/watch?v=zuNtgYtF4FI
Też mam tu mieszane uczucia, zwłaszcza że poza tym to chyba dość twardo trzymają się znanych faktów.
Że trójka ludzi wysłana w strojach nurków do odkręcania zaworów umrze w ciągu tygodnia. Nie umarli. Dwóch z nich nadal żyje, trzeci umarł na zawał.
Straszenie wybuchem o sile kilku megaton, który zmiecie pół Europy. Sensacyjna głupota.
Legasow i ta babka to dwóch panikarzy, którzy grają w tym filmie "odkrywających prawdę". Pierdzielenie o milionach ludzi, którzy umrą. Zupełny brak logiki w przedstawieniu zagrożenia wynikającego przede wszystkim z odległości do źródła promieniowania, stąd z jednej strony upieranie się za jeszcze większa strefą wykluczenia (kilkukrotnie większą) i spokojne spacery przy elektrowni.
Serial rozpięty jest pomiędzy pierwszym odcinkiem w którym zupełnie bagatelizowany jest poziom zagrożenia i zła ocena skutków a następnymi odcinkami gdzie to zagrożenie wzrasta do niebotycznego poziomu. Niestety scenariusz serialu powiela antyatomowy mity "zielonych".
A już wisienką na torcie tego serialu jest spersonalizowanie przyczyn do zachowania i winy Diatłowa, z pominięciem wad konstrukcyjnych reaktora rmbk, co było źródłem kłopotów prawdziwego Legasowa. Serial niestety pcha kierunek odwrotny.
XD w serialu też nie umarli, twierdzili że tak się stanie przez skażoną wodę, w rzeczywistości też mogli nie wiedzieć na ile woda może im zaszkodzić przez co dali im tyle życia. Patrzysz na serial z perspektywy dzisiejszych czasów, co jest idiotyzmem. Oni wtedy nie zdawali sobie sprawy z tego co może i mogło się wydarzyć, wszystko to domniemania, a ty chyba oczekujesz że człowiek przedstawiony w 86 będzie ci rzucał faktami znanymi 20 lat później.
A kto wtedy był pewny, jakie skutki faktycznie odczują ci "nurkowie" ?
Po 1. nie pokazane jest, że umarli w skutek tej akcji, jedynie że zostali narażeni, to że my teraz wiemy, że żyli jeszcze długo, to wtedy nie było takie pewne
Po 2. chyba naturalne jest, że przedstawiono im (nam) najgorszy scenariusz jaki może się wydarzyć, nawet jeżeli szansa na to było tylko 10 czy 15%.
Cała akcja w Czarnobylu to był testy z działaniem reaktora podczas awarii, które wcześniej nie były przeprowadzony z różnych względów, chociaż powinny. Agregaty pomocnicze nie osiągały wymaganych parametrów w odpowiednim czasie (czyli za późno), co powodowało brak działanie systemów kontrolnych itp.
Inną sprawą pozostaje kwestia odłączenia automatycznych systemów bezpieczeństwa podczas testu, które podobno nie były konieczne, ale obawiano się, że mogą zakłócić test. Dodatkowo test miał być prowadzony w dzień, ale został przesunięty na noc, przez inną załogę, która nie miała takiego przeszkolenia i doświadczenia.
W 1 odcinku, mamy właśnie podejście, że nie mogło się stać nic poważnego, bo robiliśmy wszystko według procedur. Dlatego bagatelizowano problem. Inna sprawa, to były takie czasy, że każdy się bał i nie chciał aby wina spadła na niego, tak samo zresztą było (i czasami jest nadal) u nas.
W 2 odcinku, mamy już próbę ogarnięcia całego bałaganu, i jak na kilka godzin po, gdzie jeszcze nie mają tak naprawdę wszystkich danych, to idealnie pokazali, że oszacowanie jakie są czy będą skutki nie jest takie proste. I ponowie co napisałem wcześniej, zdrowy rozsądek nakazuje zakładać najgorsze i przeciwdziałać takim skutkom, niż zakładać iż nie jest tak groźnie a potem przekonać się, że ginie mnóstwo ludzi. I jak ktoś chce z takim podejściem dyskutować, to ewidentnie nie miał styczności z sytuacją naprawdę awaryjną (nie ważne jakiej skali).
I w 3 odcinku dostajemy początki ustalania przyczyn awarii od strony technicznej, do tego trochę obrazu ZSRR i działania ich służb, czy dbania o wizerunek itp., akcja górników (z ponad 400 w kilka lat po tym zmarło 170), na dodatek zachowanie żony jednego ze strażaków, nieświadomej przyczyn powolnej śmierci męża, i lekceważącej zagrożenie.
Pozostaje 4 odcinek. Gdzie mam nadzieję, właśnie dostaniemy to wyjaśnienie "winy" czy to Diatłowa czy Akimowa, Fomina albo Briuchanowa, stwierdzenie wady reaktora RMBK, która podczas testu doprowadziła właśnie do katastrofy, i zapewne przyczynę zachowania Legasowa z początkowej sceny 1 odcinka. Tak więc nie oczekiwałbym tego powielania mitu "zielonych". Mam jednak nadzieję, że dostaniemy podsumowanie co faktycznie poszło nie tak, i że zagrożenie jak i skutki jednak były mniejsze, ale niektórzy woleli chuchać na zimne, niż potem mieć wyrzuty, że mogli zrobić więcej.
"chyba naturalne jest, że przedstawiono im (nam) najgorszy scenariusz jaki może się wydarzyć, nawet jeżeli szansa na to było tylko 10 czy 15%." - tylko że szansa na wywołanie wybuchu o sile 2-4 Mt powstałej z zapłonu mieszaniny piorunującej powstałej wskutek rozerwania wiązań atomów wody w ilości kilku czy nawet kilkuset ton wynosi 0%. Ktoś kto pisał ten fragment scenariusza albo nie miał pojęcia czym jest ekwiwalent trotylowy, albo dokonał świadomej manipulacji. Nawet wybuch o sile 2-4 kt miałby tragiczne skutki w przypadku reaktora, a tu mowa o wybuchu tysiąc razy silniejszym.
chyba z tym przesadzaniem chodziło o to żeby postraszyć i tym samym skłonić do działania tzw wierchuszkę czyli Gorbaczowa i spółkę
Wyjaśnij ten fragment filmu dokumentalnego i wypowiedź Vassiliego Nesterenko: https://youtu.be/p5GTvaW34O0?t=33m45s
Brednie. Ilość wody zgromadzonej pod reaktorem to 7000 m3, gdyby nawet z tej ilości uzyskać mieszaninę wodorotlenową o najkorzystniejszej dla silnego wybuchu mieszaninie stechiometrycznej H2+2O2, to równoważnik trotylowy dla wybuchu takiej ilości mieszaniny wyniósłby ok. 7,5 kt TNT. Celowo piszę "gdyby nawet", bo przy takim zjawisku jak stopione korium wpadające do basenu z wodą procesy nie zachodzą jak w warunkach laboratoryjnych, zanim cała ilość wody rozłożyłaby się pod wpływem temperatury na wodór i tlen, to już początkowa ilość mieszaniny wodorotlenowej wybuchłaby. Więc naprawdę te 7,5 kt pod reaktorem byłoby nie do osiągnięcia. Niestety równoważnika trotylowego dla takiej reakcji nie policzę, bo to trzeba by zbadać empirycznie.
A tu brednie o megatonach. Ten kto to gada gwałci podstawowe prawa termodynamiki.
Nie twierdze, ze faktycznie bylby tam wybuch o takiej sile. Ludzie na reddicie tez to przeliczali (jacys fizycy, pracownicy elektrowni itd.) i wychodzil im podobny wynik co Tobie (9 kt). Chodzi mi o to, ze moze im sie wtedy wydawalo, ze bedzie taki wybuch, i taki mieli stan wiedzy na tamten moment, skoro tak mowil nawet dyrektor instytutu energii jadrowej na Ukrainie. Mozliwe, ze dlatego tworcy serialu podali rowniez taka wartosc.
Może nie uwzględniłem jakichś czynników, nie jestem fizykiem z zawodu, a zagadnienia związane z procesami wybuchu znam raczej od strony praktycznej. Tu jest jednak mowa o pomyłce o cały rząd wielkości. Trudno mi zrozumieć jakim cudem poważny naukowiec może się aż tak pomylić, bo termodynamika to nie jest jakaś rocket science dla profesora fizyki, tym bardziej że takie obliczenia można przeprowadzić w bardzo krótkim czasie. Jeśli twórcy filmu bazowali na takiej opinii i nie zweryfikowali tematu, to może rzeczywiście nie ich wina.
A teraz całkowicie żartem, i tak dobrze że nie wspomnieli o 4 gigatonach :)
Z tym wybuchem, to jest podobno kilka teorii.
1. Nie chodziło tylko o wybuch pary o takiej sile, a całej eksplozji, w serialu to niestety uproszczono.
2. Ci naukowcy od Legasowa, przy szacunkach wzięli błędnie inne pierwiastki niż tam były.
3. Podano najwyższy szacunkowy wynik, aby ktoś potem nie zarzucał, dlaczego przewidziano mniejszy. Na zasadzie, lepiej być miło zaskoczonym (że mniejszy wybuch), niż się srogo rozczarować (że większy niż zakładano).
Fizykiem nie jestem, więc 1 i 2 ciężko mi oceniać (tym bardziej że źródła nie są zgodne co do tych kwestii), o 3 powiem, że rozumiem.
Tu nie chodzi o wybuch pary, tylko mieszaniny wodorotlenowej powstałej przy rozerwaniu wiązań cząsteczek H2O, skutkiem czego powstaje mieszanina wodoru i tlenu i to ona wybucha. Wybuch pary wodnej nawet nie wyczerpuje definicji klasycznego wybuchu, tego sformułowania używa się jedynie w języku potocznym. Gdy mowa o "całej eksplozji" to nie wiem co miałoby tam jeszcze być produktem zdolnym zainicjować proces wybuchu, beton, korium? Nic z tego nie wybucha, a na pewno nie z siłą kilku megaton. Nawet klasyczny wybuch jądrowy nie jest w stanie osiągnąć energii rzędu kilku megaton, do tego potrzebna jest obecność deuteru i trytu, skąd on by się miał tam wziąć? Najwyższy szacunkowy wynik zawsze dobrze jest przeszacować jeszcze np. dwukrotnie, to prawda, dla przykładu kiedy zakładam że fala uderzeniowa i rozrzut odłamków niszczonego niewybuchu stanowią zagrożenie w promieniu 300 m, to dla bezpieczeństwa wyznaczam strefę 600-metrową. Ale tu się "pomylono" o cały rząd wielkości, to tak jakbym wyznaczył strefę bezpieczeństwa dla niewybuchu pocisku odłamkowego kal. 75 mm o promieniu 600 km. Jaśniej już tego wytłumaczyć nie umiem. Poza tym ta dyskusja mnie już nuży i do niczego nie prowadzi i raczej na tym poprzestanę.
zapominałeś o tym że w sąsiedztwie były jeszcze 2 czynne reaktory, nawet tak "niewielki" wybuch zapewne doprowadził by do reakcji łańcuchowej.
Zapewne miałoby to znaczenie w przypadku powiększenia skali skażenia, ale jak z tego zrobisz reakcję termojądrową to jestem bardzo ciekaw. :)
Daj znać, jak z jakiejkolwiek innej reakcji niż termojądrowa wykręcisz wybuch o sile 2-4 megaton :) Są na tym świecie ludzie i organizacje, które za receptę na takie cudo zapłacą Ci grube miliony. ;)
1. To nie był pierwszy kontakt człowieka, ani Rosjan (którzy wcześniej mieli wiele wypadków) z promieniowaniem. Legasov w tym serialu nieustannie i rażąco przerysowuje zagrożenia.
2. Skąd czerpiesz dane na temat górników? Nie spostkałem ich w żadnych poważnych źrodłach. Ponadto warto zauważyć, że metry ziemi - a w serialu mowa o nawet kilkunastu metrach - zapewniłyby niemal całkowitą ochronę przed promieniowaniem, w szczególności, że w rzeczywistości "lawa" nie zdołała się przetopić przez beton. Promieniowanie to nie jest jakaś magiczna siła. Jest zatrzymywane przez materię. Do napromieniowania mogłoby zatem dojść co najwyżej w czasie prac na powierzchni, lub poprzez nawianie radioaktywnego pyłu do tuneli.
3. Patrzy wyżej wypowiedź kolegi @vouk, który przytacza przykład kompletnego absurdu jaki słyszymy w serialu (eksplozja parowa o mocy 2-4 Mt). W rzeczywistości siłę ekplozji, która zniszczyła reaktor 4, szacując po skali zniszczeń uznaje się za równoważną 10t TNT. Jest to 100 tysięcy razy mniej, niż 1 Mt.
Aczkolwiek, jako ciekawostkę, warto wspomnieć, że istnieją teorie, iż jedna z eksplozji, które zniszczyły reaktor 4 (bo w rzeczywistości były dwie, następujące krotko po sobie) miała charakter nuklearny o ograniczonej skali (w ułamkowej częsci paliwa) i oddziaływaniu i uwolniła znacznie więcej energii, niż wskazywałyby na to ogólne zniszczenia struktury budynku.
Tak czy inaczej, eksplozja o sile 2-4 Mt to kompletny nonsens.
PS. Przydałoby się, w sprawie górników, zbadać temat poziomów promieniowania neutronowego, jako że jest to jedyne promieniowanie, które nie jest łatwo neutralizowane przez zwały ziemi.
Jest kilka niejasności ale to na pewno nie jest powód zeby dawać tak świetnemu serialowi 5/10.. skoro dla was on zasługuje na taka ocene to lepiej wracajcie do oglądania kreskówek .
Zapomniałeś dodać "tak świetnemu w mojej opinii". Moim zdaniem jest przeciętny, nie spadłem pod jego wrażeniem z fotela, nie twierdzę że jest kompletnie zły bo faktycznie włożono w jego powstanie sporo pracy i np. scenografie jak na zachodni serial stoją na wysokim poziomie, ale jak dla mnie nie wystaje mimo wszystko mocno poza przeciętność. W tym serialu nie ma "kilku niejasności" tylko zalew mniejszych lub większych przeinaczeń, konfabulacji i gry na emocjach przeznaczonej dla widzów, którzy nawet powierzchownie nie interesują się chemią ani fizyką (co dopiero mówić o fizyce jądrowej). Dlatego moja ocena jest taka a nie inna.
A czy to jest serial dla fizyków, chemików? Raczej dla ogółu, a nie określonej społeczności. Poza tym skupia się na samej katastrofie jak wydarzeniu a nie typowo naukowych zagwozdkach. Też uważam, że trochę za surowa ocena, w końcu nie jest to serial dokumentalny o celach edukacyjnych
Doczytałem dopiero, ma być 5 odcinków, więc w 4 się wszystko niewyjaśni, ani nie skończy :)
Są uproszczenia, ale nie zmienia to faktu, że serial jest znakomity, zarówno pod względem budowania dramaturgii, jak i aktorstwa. Dodatkowo przekonująco odtworzono klimat Ukrainy lat 80. Żyło się tam nieco lepiej niż w bankrutującym PRL-u, ale ludzie ubrani podobnie. Jakbym widział własne zdjęcia z dzieciństwa.
Ten serial jest powiewem świeżości w czasach gdy dominują debilne seriale komiksowe.
Ukazano życie w Prypeci, a nie na terenie całej Ukrainy. To nowe miasto, zbudowane w 1970 roku do obsługi elektrowni (i pewnie instalacji Oka Moskwy).
Mnie dziwią jednostki promieniowania o których mówią w serialu. Skoro to odczyty z licznika Geigera to powinny być siwerty ewentualnie greje. W filmie mówią R czyli pewnie rady albo remy.
tutaj wyjaśnienie : https://www.youtube.com/watch?v=5kCaXs-bMAU - od 9 minuty. polecam cały materiał
Aa, czyli to R to rentgeny. W takim razie uznanie dla twórców za wierne odwzorowanie. Byłam pewna, że siwertów używało się powszechnie.
Żona strażaka była w 6 mcu ciąży kiedy wydarzyła się katastrofa. A poród ma w zimie?
Mnie jakoś najbardziej razi wątek tej całej Komiuk z instytyutu radiologii. Przyjeżdża se jak gdyby nigdy nic do Czarnobyla, w którym jest pełno woja, idzie se jak gdyby nigdy nic do wicepremiera i jego ziomka naukowca, wymądrza się, po czym jedzie przeprowadzać wywiady z pracownikami elektrowni XD Ja wiem, że serial potrzebuje uproszczeń, bo nie może być miliona postaci i jedna postać pochłania kilka, ale i tak strasznie to naciągane. Jeszcze żeby jej wątek coś wniósł, ale on jest tam tylko po to, żeby znalazła kawałek dokumentu, przyniosła go do Legasova na co ten miał jej odpowiedzieć, że... Już go czytał XD No ekstra, to bardzo potrzebnego miałaś questa babo.
Ciekawi mnie też, czy wątek ubijania zwierzątek do czegoś prowadzi (jakiejś większej psychozy tego brzydkiego młodego) czy po prostu jest żeby pokazać ubijanie biednych zwierzątek. Taka trochę zapchajdziura.
Poza tym reszta mi się bardzo podoba, klimat, zdjęcia, efekty, creepy muzyka, miodzio. Takie przekłamania w stylu helikoptera rozbijającego się podczas gaszenia reaktora a nie 5 miesięcy później mi nie przeszkadzają, bo to dodało grozy wydarzeniom w filmie. Bardziej przeszkadzają mi niepotrzebne wątki, żeby rozciągnąć film do 5 godzin.
Z końcem 5 odcinka wyjaśniają o co chodziło z Ulaną Komiuk. W sumie zgrabne uproszczenie, bo inaczej ciężko byłoby połapać się co to za różni ludzie przychodzą do Legasowa i każdy gada coś swojego, wnosząc lub nie coś do tematu.
Masowe wybijanie zwierząt było uzasadnione. Przy następnych miotach, rodziłyby się mocno zdeformowane. Gdyby zaczęłyby migrować, większe populację byłyby upośledzone. Przeprowadzili badania na zwierzętach (dokument z 2006 roku o Czarnobylu), karmione tylko i wyłącznie pożywieniem pochodzącym że skażonych terenów - całe mioty były zdeformowane. Ten sam naukowiec (z Białorusi) został osadzony w zakładzie karnym, po ujawnieniu tych badań.
A jednocześnie część zwierząt uciekła, zdziczała, a ich potomkowie żyją do dziś na tych terenach, bez większych deformacji ;)
Co uciekło i co wróciło? To co było na miejscu zostało wybite, mogły przywędrować zwierzęta z innych terenów.
Naiwnyś, jeśli myślisz, że wyłapali wszystkie zwierzęta biegające po okolicy. W tej chwili Czarnobyl i okolice to królestwo zwierząt. Rozmnażały się tam na potęgę najróżniejsze gatunki, bo gdy ludzie zniknęli, miały ku temu świetne warunki.
Masz tu link do National Geographic.
http://www.national-geographic.pl/przyroda/jak-one-moga-tam-zyc-30-lat-po-katast rofie-czarnobyl-jest-krolestwem-zwierzat
W tej chwili jest tam więcej zwierząt niż w dniu katastrofy.
Możesz też, młody człowieku, zapoznać się z historią potomków psów, które biegają po okolicy. Mówi o nich dokument Puppies of Chernobyl autorstwa Drew Scanlona. Według luźnych szacunków potomków zdziczałych psów jest blisko 1000, żyją w strefie i mają się dobrze. Według innych szacunków populacja jest dużo większa, ale przemieściła się też poza ścisły obszar strefy.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=13&v=IDz599SBRNA
Głównym czynnikiem zagrażającym zwierzętom jest obecność ludzi. Wysiedlenie ludzi stworzyło zwierzętom ogromne możliwości rozwoju. Człowiek jest bardziej szkodliwy niż promieniowanie, czego historia okolic Czarnobyla najlepszym przykładem.
Młody człowieku. Klasyka. Zdyskredytujemy rozmówcę :) Zrobili co mogli. Podstawą dyskusji było, czy robili to bo lubili, czy dlatego że musieli i miało to pomóc. Zrobili to, bo musieli.
Podstawą dyskusji było, czy wybito wszystkie zwierzęta, a jeśli nie, to co się z nimi później stało. Żyją, rozmnażają się. Nigdy nic nie jest takie proste, jak się wydaje. A to oznacza, że naiwne wyobrażenia o zmutowanych dwugłowych psach można między bajki włożyć. Promieniowanie ma znaczenie, ale nie na tyle, aby pozbawiać płodności te i inne zwierzęta i nie na tyle, aby uniemożliwiało tym zwierzętom jako takie funkcjonowanie. W tej chwili zwierząt w strefie jest dużo więcej niż 30 lat temu, wróciły też na te tereny gatunki dawno przez człowieka wyparte.