Nie to co nasza, polska, ubrana na różowo Mandarynka, Dodzia-Lodzia czy ta trzecia - nie pamiętam jak się nazywa (Andrzejewska? - zresztą nieważne, za kilka lat nikt nie będzie o takiej pamiętał), ale podobno "najlepsza polska wokalistka" - a niech by spróbowała zaśpiewać coś z repertuaru "Portishead".