Film płynie w rytmie berlińskiego techno, jest rozwibrowany jak smartfony nastolatków i rozedrgany jak ciało podczas orgazmu. "Yung" Henninga Gronkowskiego daje dostęp do świata berlińskiej młodzieży, której życie toczy się wokół imprez, seksu, Instagrama i narkotyków. Niemieckiemu reżyserowi bardzo zależy, byśmy razem z jego młodymi... Film płynie w rytmie berlińskiego techno, jest rozwibrowany jak smartfony nastolatków i rozedrgany jak ciało podczas orgazmu. "Yung" Henninga Gronkowskiego daje dostęp do świata berlińskiej młodzieży, której życie toczy się wokół imprez, seksu, Instagrama i narkotyków. Niemieckiemu reżyserowi bardzo zależy, byśmy razem z jego młodymi bohaterami posmakowali tej rzeczywistości. Odwiedzamy więc okoliczne festiwale muzyczne, zaliczamy zgon podczas zabawy w klubie i rozkręcamy taneczne party w kuchni znajomego. Wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach udaje się tu uzyskać za sprawą paradokumentalnego stylu. Choć Gronkowski dostrzega zagrożenia, jakie wiążą się z pornografizacją współczesności i z nieustannym dryfem na fali coraz nowszych używek, nie ma zapędów moralizatorskich. Nie zagląda zbyt głęboko w dusze bohaterek, lecz skupia się na ich rozpalonych od pożądania i tańca ciałach. czytaj dalej