Studentka uniwersytetu pracuje nad filmem, który jest jej pracą dyplomową. W niewyjaśnionych okolicznościach giną kolejni członkowie ekipy. Życie studentki jest w niebezpieczeństwie.
Kontynuacje rzadko bywają lepsze, ale bez nich kino było by nudniejsze. Druga część "Ulic strachu" nie jest lepsze od pierwszej, ale też nie jest gorsza, bo dorównuje jej poziomem adrenaliny. Tak jak pierwsza taki i druga opiera się na campusowych legendach i nie nagannym aktorstwie pozbawionym jednak wielkich...
Jak ktoś lubi filmy w stylu krzyku, gdzie zgadujemy kto jest mordercą to polecam. Film puszcza oko
do filmoznawców, bo znajdziemy parę odniesień do Campfire Tales (film o psie), czy Twilight
Zone(film o samolocie). Męczy naiwność głównej bohaterki i jej kompletny brak chęci dzwonienia
na policję... ale ogólnie...
Pierwsza część nie powalała i z całym szacunkiem do mojej ukochanej aktorki Jennifer Morrison - ten film do jest jakaś masakra. Nudny, beznadziejny, przewidywalny. Dlaczego dałam 3/10? z szacunku do panny Morrison.
SPOILER
poza tym jak tylko zobaczyłam profesorka na samym początku to wiedziałam, że to on morduje.