Znaczy do momentu kiedy statek przchylił się pod takim kątem, że już nic nie dalo się robić. Do tego czasu szalupy pewnie zdążyły odpłynąć na tyle, że wir już im nic nie zrobił. Ale faktycznie parę szalup powinno być pokazanych jak tonie razem ze statkiem :)

A ludzie, ktorzy dryfowali na oceanie? Nie zostali wciagnieci przez wir? Przeciez chyba kilka osob jeszcze uratowala ta wracajaca szalupa...

To nie wir, tylko powietrze które było uwięzione w statku, gdy statek był już pod wodą powietrze się wydostawało i woda nie utrzymywała ludzi/przedmiotów (bo zamiast wody było powietrze). Jak całe powietrze się wydostało(świadczy o tym brak bąbli w wodzie) ludzie w kamizelkach i drewniane przedmioty zaczęły wypływać na powierzchnie.

Nie wiem jakiej Fizyki się uczycie bądź uczyliście ale na pewno żadnego wiru nie było. A już na pewno takiego co by szalupy zasysał z odległości kilometra. Siła która mogłaby zassać szalupę istniała dokładnie w chwili gdy Titanic zniknął( i trwała bardzo, bardzo krótko) i szalupa musiała by się znaleźć bezpośrednio nad miejscem w którym był Titanic w momencie gdy zniknął.
TYLKO wtedy byłaby możliwość zatonięcia szalupy.