PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485620}

Skóra, w której żyję

La piel que habito
2011
7,3 116 tys. ocen
7,3 10 1 116444
7,0 47 krytyków
Skóra, w której żyję
powrót do forum filmu Skóra, w której żyję

nie wiem, czy nie rozumiem tego filmu... czy..? właśnie nie wiem co.

może powiem tak: spodziewałam się czegoś innego.

absolutnie nie uważam, że jest to gniot, nie chcę zwrotu kasy za bilet. nic z tych rzeczy.

film oglądało się dobrze, ale jako.. kryminał. mógłby to być jeden z filmów "Hitchcock przedstawia" tylko lepszy technicznie.

wyszłam z kina.. przyszłam do domu... i nie dostrzegam żadnej głębi... nie mam żadnej refleksji.. ten film jest jak taka membranka- naciskam, naciskam, ale nie mogę się przebić do środka.

dodatkowo bohaterowie są niekonsekwentni. nie rozumiem uwielbienia doktora do Very. Wydaje mi się wielce nieprawdopodobne, że można pożądać takiej osoby(mam na myśli krzywdę, jaką wyrządził Normie). Chyba, że zmiana skóry miała zatrzeć to kim jest ten człowiek. Naprawdę nie wiem.

Marilia najpierw mówi Verze tyle sekretów, a później patrzy na nią z podejrzliwością, kiedy tamta trzyma nóż i kroi ananasa. O co chodzi? Jej stosunek do Very jest bardzo niejasny.

Przez to nie mogę posklejać tego filmu do kupy, bo nie jestem w stanie stworzyć sobie nawet zarysu profilu psychologicznego bohaterów.


Jednak muszę podkreślić, że muzyka była zachwycająca, gra Banderasa także. Film jest bardzo dopracowany i widać dbałość o szczegóły.

EffervescingElephant

Norma to była córka głównego bohatera! On jej żadnej krzywdy nie zrobił. A ten wątek 'uwielbienia' doktora przez Verę rozumiem w ten sposób, że 'ona-on' chciał-a zdobyć jego zaufanie żeby się w końcu uwolnić! No i w końcu dopiął-ięła swego.

ocenił(a) film na 8
asik91_2

Tak, wiem, że to jego córka. Napisał tak niejasno, że wyszło na to, iż to doktor zrobił krzywdę Normie, ale chodziło mi o Vincente'a :-)

Vera pragnęła uciec i rozumiem, że chciała podejść doktora, ale jakim cudem on zaczął jej pożądać..

ocenił(a) film na 8
EffervescingElephant

Bo był zwichnięty. Stworzył Verę na podobieństwo swojej żony i przelał na nią uczucia. Z jednej strony podziwiał ją jako swoje dzieło, z drugiej, widział w niej Galę (żonę).

Marilia zwierza się Verze jak kobieta kobiecie (bo przecież nie zna historii Very), ale patrzy na nią z podejrzliwością, bo jej zwyczajnie nie ufa, to chyba calkiem zrozumiałe, skoro przez 6 (?) lat obserwowała ją na monitorze, wiedząc, że ta chce uciec/zabić się/zabić doktora (a przecież to jej syn).

Co do sensu filmu, moja interpretacja jest identyczna, jak koleżanki niżej (ren_ka). Wywrócenie problemu transseksualizmu na lewą stronę. Almodovar celowo stworzył tak nieprawdopodobną i trochę makabryczną historię, żeby wstrząsnąć widzem, w nadziei, że to przybliży straszną sytuację, w jakiej znajdują się osoby transseksualne.

ocenił(a) film na 8
Ink_85

W takim razie według mnie Robert przez te lata zatracił cel, w jakim przemieniał Vincente'a w Verę.Bądź co bądź miał go ukarać za to, że skrzywdził jego córkę (chociaż jego wina nie jest tak wielka) a z drugiej strony wykorzystuje okazje i "przywraca do życia" swoją zmarłą żonę. To jest dla mnie takie.. Nie rozumiem poczynań Roberta.

Jest to szokujące, ale na pewno nie obrzydliwe. Jedyne co, to staram się wszystko dobrze zrozumieć.
i dziękuję za pomoc

ocenił(a) film na 8
EffervescingElephant

Wydaje mi się, że Robert potrzebował znależć kogoś, na kim mógłby się wyżyć za wszystkie krzywdy, które go spotkały. Oczywiście przemawiała przez niego nienawiść ojca zgwałconej córki i na pewno chciał ukarać Vincente'a, ale to nie wszystko. Robert potrzebował ofiary, Vincente powiedział mu, że nie zgwałcił Normy (bo rzeczywiście to nie był gwałt), ale to już nie miało znaczenia, bo doktorowi nie chodziło tylko o zadośćuczynienie, chciał tez wypełnić pustkę w swoim życiu, jaką odczuwał po stracie 2 ukochanych kobiet. Stworzył nową istotę, która była jego eksperymentem naukowym, pewnego rodzaju dziełem sztuki, a jednocześnie kobietą, którą utracił. Robert uwięził Verę, żeby nigdy go nie opuściła (jak żona czy córka), obserwował ją obsesyjnie, nie chciał stracić jej z oczu, pożądał jej, jak Gali, ale trzymał się na dystans. Dopiero, kiedy Vera została zgwałcona przez Zecę, Robert spojrzał na nią, jak na człowieka, jak na ofiarę, to było także odkupieniem win Vincente'a i całkowitą jego transformacją w Verę (w świadomości doktora). Fizyczna bariera została przełamana, Robert zaufał Verze i chciał z nią żyć, jednocześnie lękając się, że ona go opuści (jak tamte).

Taka jest moja interpretacja, mam nadzieję, że coś Ci rozjaśni :)
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
EffervescingElephant

Chodzi o transseksualizm. Almdovar ukazuje problem, od drugiej strony... Tak jak osoba transseksualna nie ma wpływu na to w jakim ciele się rodzi, tak też Vincento nie miał wpływu na to co robi z nim Robert. Robert = Bóg I kwestia gwałtu - Vincento nie zgwałcił Nory, ale mimo to przychodzi mu za to zapłacić... To kara za niewinność (no, może za głupotę), którą płacić będzie przez całe życie (znów jak osoba transseksualna, która nic nie zrobiła złego, a rodzi się w "nieswoim" ciele).

Cała opowieść, choć może trochę wydumana, ma na celu postawienie widza w sytuacji Vincento, który po ucieczce jest już wolny ale nigdy nie będzie sobą.

ocenił(a) film na 8
ren_ka

Dziękuję za wytłumaczenie.
Widzę ten problem, ale dla mnie ta opowieść jest... może właśnie zbyt wydumana. Jest tam wiele elementów, które nic nie wnoszą do historii, a tylko komplikują.
Podejście do tematu jest bardzo .. nowatorskie. Za to bardzo duży plus

Doceniam film, ale zdecydowanie wolę inne działa Almodovara.

ren_ka

No nie wiem czy rzeczywiście motyw transseksualizmu in reverse był tutaj przewodni. Nie zauważyłam tak naprawdę niczego, co by sugerowało, że nie znosi swego nowego ciała (a to dosyć poważna cecha transseksualizmu - ogromna niechęć do swego ciała). Już prędzej, że desperacko chce się wydostać z niewoli. A i jeszcze to zakończenie tak jakby sugerujące, że teraz będzie mógł być z tą lesbijką.

ocenił(a) film na 8
_Renee_

Uwielbiam poznawać zdanie innych ludzi.. Dzięki temu dostrzegam wiele nowych rzeczy. Tak jak teraz.

Faktycznie po Verze nigdy nie dało się poznać, że nienawidzi swojego ciała. Jedyne co, to chciała się uwolnić, ale nigdy tak naprawdę nie było widać jej rozpaczy/żalu/rozgoryczenia/złości z powodu zmiany płci.

Jeszcze myślę nad tym filmem.

ocenił(a) film na 8
EffervescingElephant

No a jak się pocięła na samym początku filmu? Wcześniej po którejś operacji podcięła sobie gardło? Ta scena gdy wchodzi, już po uwolnieniu do tego pokoju, który jest od podłogi po sufit zapisany przy pomocy kredek do oczu? Przecież pisała to, żeby nie zapomnieć kim na prawdę jest. Przynajmniej ja tak to widzę... Zamiłowanie do jogi, która pozwala uciec wewnątrz siebie i zachować tam swoje prawdziwe ja? (no nie pamiętam dobrze, coś takiego ta kobieta w telewizji opowiadała, kiedy Vera zaczęła ćwiczyć)...
Ot Almodovar, tyle możliości interpretacji... Dla mnie jednak ta z transseksualizmem jest najwyżej.

ren_ka

Ta próba samobójcza i cięcie się mogły być równie dobrze spowodowane wieloletnim uwięzieniem w jednym pomieszczeniu, stale pod obserwacją kamer. Zresztą, ja nie twierdzę, że Vincenze dobrze się czuł w ciele kobiety, po prostu w filmie na dobrą sprawę nic szczególnie nie wskazywało, by się czuł źle akurat z tego konkretnie powodu.

ocenił(a) film na 7
ren_ka

tylko jedna rzecz... jak to nie zgwałcił Normy? i "nie zrobił nic złego", "został ukarany za niewinność"...? to Vicente był głuchy kiedy dziewczyna krzyczała, żeby przestał? dlaczego się zabiła? było jej smutno że straciła dziewictwo?
przecież chyba jaśniej nie można już było pokazać krzywdy jaką Vicente jej wyrządził (wyskoczyła przez okno)

ocenił(a) film na 8
SylviaVivaldi

Ona była chora psychicznie...
W tym co napisałam chodziło mi o jedno - on nie był złym człowiekiem, to co zrobił zrobił z głupoty i pod wpływem narkotyków. Myślał, że chciała się kochać, tak jak reszta dziewczyn. A kiedy zaczęła krzyczeć przestraszył się i uciekł... Chłopak miał pecha, to wszystko. Przynajmniej ja tak to odbieram.

ocenił(a) film na 9
ren_ka

Vincent zbyt gładko przełknął zmianę, za mało buntował się przeciwko swojej nowej kobiecej tożsamości, by uznać, że "Skóra w której żyję" to film o transseksualistach. Przy okazji historii o, jak sądzę (i jest to moje zdanie, którego narzucać nikomu nie mam zamiaru) o naturze i manipulacji naturą, Almodovar opowiedział się raczej po stronie "genederowców". Płeć nie jest, zdaniem Almodovara, czymś co nas definiuje, mężczyzna moż bez większych problemów wejść w skórę kobiety i korzystać z władzy jaką jej atrybuty dają nad mężczyznami. Vera uwiodła Roberta jak prawdziwa kobieta.

ocenił(a) film na 8
EffervescingElephant

Wyszedłem z kina z podobnymi wrażeniami. Wydawało mi się, że film jest (jak zwykle u Almodovara) pięknie zrobiony, ale fabuła przekoncypowana. Tak jakby scenariusz na siłę próbował upchnąć wszelkie kasowe tematy...

Dopiero po kilku dniach doszukałem się w tym filmie zupełnie innego przesłania - to tak jakby to przesłanie było wytrychem do filmu. Nie wiem, czy to tylko taka moja interpretacja, czy być może Almodovar chciał nam takie przesłanie subliminalnie wtłoczyć do mózgu.

Otóż lekarz staje się Bogiem, a to musi się źle skończyć... A życie, jak to życie jest śmiertelnie skomplikowane.

ocenił(a) film na 8
EffervescingElephant

Almodovar przyzwyczaił swoich fanów do mocnej gry psychologicznej, pomiędzy tworzonymi przez niego postaciami, miejscami i zdarzeniami a naszym umysłem. Idąc na jego film wiadomo, na co mniej więcej trzeba się przygotować. Tym razem jednak (moim zdaniem) mocniej niż dotychczas Almodovar liczył na bardzo dużą wrażliwość i inteligencję odbiorcy.
"Skóra w której żyję" wywołuje bardzo różne emocje. Przez pierwszą godzinę seansu odbiorca nie ma pojęcia, o czym tak w zasadzie jest ten film. Ba! Powiedziałabym nawet, że połowa ludzi na sali stwierdza, że już do końca nie pojmie sensu akcji.
Dopiero potem następuje moment, gdy wszystko nagle zaczyna się wyjaśniać (reżyser świetnie odwołuje się do retrospekcji bohaterów) i widz zaczyna wszystko "ogarniać" rozumem.
Co do przesłania o którym ktoś już wcześniej wspomniał... Może jest mało ambitne, a może w ogóle go nie ma. Nie jest to najważniejsze. Bo w końcu czy film musi być bajeczką z dobrym zakończeniem i morałem na końcu?
Film naprawdę godny polecenia. Choć nie ukrywam, że czytając recenzje przed wizytą w kinie, spodziewałam się czegoś jeszcze lepszego ;)

ocenił(a) film na 8
Saikodellica

A ja czytając niektóre recenzje spodziewałam się czegoś gorszego. Film jest bardzo rozreklamowany, wszędzie go pełno i miałam bardzo małą obawę (ale naprawdę niedużą, bo to raczej nie pasuje mi do Almodovara i wątpię, aby woda sodowa uderzyła mu do głowy) że to będzie takie wielkie i rozdmuchane Nic. Na szczęście okazało się coś innego.

Mam tak wiele myśli na tyemat tego filmu, że już nawet nie próbuję z tego wyłuskać "O czym jest ten film". Film faktycznie nie musi nieść za sobą morału (chociaż nie twierdzę, że ten film go nie ma, bo jak widać każdy ma inne spostrzeżenia) ale liczą się także doznania estetyczne i wszelkie inne.

ocenił(a) film na 9
EffervescingElephant

Człowiek jest skomplikowany, a jego emocje nie do zdefiniowania. To co podoba mi się w tym filmie to o co wszyscy mają pretensje...kiedy wydaje Ci się, że wiesz wszystko o świecie i stereotypy rządzą Twoim życiem taki Almodovar zaśmieje Ci się w twarz. Nie raz słyszy się o miłości ofiar do swoich oprawców. Jednak w filmie główny bohater potrafił zachować swoją tożsamość i wyrwać ze szpon szalonego naukowca (ukłon w stonę klasyki kina np. Frankensteina).
Chcecie morału: skóra ( płeć) w której żyje definiuje moje życie, los, krzyż - nazwijcie to jak chcecie. Kobieta będzie gwałcona chcąc być kobietą musi być pogodzić się z własnym słabym ciałem, a mężczyzna musi ją gwałcić chcąc być mężczyzną musi zapładniać. Dobrze to widać zestawiając postać głównego bohatera jako sprawcę gwałtu i jej ofiarę z dwóch częsci filmu. Co za los jednych i drugich - kobiet i mężczyzn. Mocny film o tożsamości człowieka, płci i brzemienia jakie za sobą niesie...seksualności i miłości...

ocenił(a) film na 7
sus_filmaniak

Dziwny film. Kiedy Robert zaczął tworzyć Verę, robił to z nienawiści, z bólu po stracie córki, z zawodowej pasji. Kiedy Vera jako dzieło dokończone stała się uderzająco podobna do jego żony, zakochał się w niej. Straszne, sadystyczne, chore uczucie ale można to jakoś pojąć. Ale dlaczego nie eksperymentował na Vinente na różne okrutne sposoby ale jako na mężczyźnie, dlaczego zmienił mu płeć, po co to ten wątek?. Vincente nie pogodził się z sobą w roli kobiety, nie był transseksualistą, był męski, zupełnie inny niż poprzedni bohaterowie Almodóvara. Almodóvar chciał nam przez to coś powiedzieć, na razie nie wiem co. Ciężki film, musi się uleżeć.

ocenił(a) film na 9
EffervescingElephant

Z tym gwałtem nie chodzi o to, że wszyscy są gwałcicielami i ofiarami - kobiety i mężczyźni tylko o to, że kobiety są słabe, a mężczyźni nadużywają własnej władzy (czytaj siły, czasem nawet wierząc w swoją pzrzewagę intelektualną). Obie te istoty chcą kochać i być kochane i kobiety i mężczyźni, tylko na własny sposób potrafią to robić - mężczyźni w filmie nie koniecznie są źli po porostu nie potrafią inaczej wyrażać uczuć jak przez posługiwanie sie siłą - to oczywiście stereotyp, sposób przedstawienia ich seksualności w filmie. Tak samo stereotypem jest zachowanie bohatera w ciele kobiety - nabrał odpowiednich manier, nauczył sie nawet kłamać by podstępem osiągnąć swój cel - jak kobieta skazana na życie w słabym ciele - jednak podtrzymuje, że bohater zachował tożsamość - w końcu uciekł. Scena w łóżku Szalonego Naukowca z jego Pacjentką jest też sceną o kochaniu obu płci na różne sposoby. Kolejnym dowodem na to, że to film jest między innymi (oprócz problemu transseksualismu) o brzemieniu jakie niesie za soba płeć - tym samym sposób kochania - jest to, że niewiele kobiet gwałci - najwyżej molestuje oraz to, że zdarzają sie opinie - jeśli mężczyzna używał siły podczas kopulacji świadczy o jego "lepszej męskości" niż jak by tego nie robił - z czy wielu mężczyzn sie nie zgadza i chwała za to, ale czy to że kocha inaczej niż przez siłę ( jak Bestia Piękną) nie jest jedynie naszym cywilizacyjnym schizem, nie jest po prostu nieprawdą???...
Pytasz dlaczego nie eksperymentował na mężczyźnie?( Bo nie był gejem: więc nie sprawiało by mu to przyjemności? Był sadystą po prostu - tak...są tacy ludzie na świecie) To był sposób szaleńca na zemstę - kastracja - czyli to co chce zrobić z gwałacicielami wiele kobiet. To metaforyczna zemsta populacji kobiet na gwałcicielach (który w szalony, władczy sposób kochają kobiety - oczywiście pisze teraz o pewnych wyobrażeniach na temat rzeczywistości, a nie o jej samej wielu ludzi nie godzi sie na taka rzeczywistość Pedro porusza te wątki). Zrobił sobie zabawkę - może jako kobieta zamkniety w kladce ptaszek do kochania ( prawie jak małżeństwo z XIXwieku) będzie bardzej uległy? słaby właśnie? podporządkowany? Stereotypowy obraz kobiety no prosze...Wiemy przecież ze kobiety nie godzą sie na taki los, uciekają od tego ( ruch feministyczny w XX wieku itd...) Naukowca można traktować jako Boga, ale można też jako mężczyzne. Bohater w ciele kobiety czyli kobieta:) zabija go, zabija swojego ukochnego (niszczy pożądek, własną klatke, miłość). Kobieta chcą walcząc o równouprawnienie też w jakiś sposób musi zrezygnować z tej władczej miłości którą obdarza ją mężczyzna...czy nie mówi się ze feministki to babo-chłopy, kobiety które nie lubią seksu, które nienawidzą mężczyzn - jeśli nienawidzą to mogą ich zabić...polityczna poprawność nic nie pomoże płeć niesie za sobą brzemie...

ocenił(a) film na 9
EffervescingElephant

Uczucie doktora do Very jest proste - twórca kocha swoje stworzenie, Bóg kocha człowieka, artysta swoje dzieło, matka swoje dziecko, ja mój patolgiczny bełkot na tym forum....to wynika także z pychy i chęci opcowania z własnym dziełem. Dobrą interpretacją jest nazwanie doktora Bogiem, a Vere jego stworzeniem.

ocenił(a) film na 8
sus_filmaniak

Też tak teraz myślę. Są takie tematy, sytuacje, które są jak najbardziej realne, ale nie mieszczą się w pewnych normach. Sytuacja przedstawiona w filmie nie jest zbytnio prawdopodobna, ale jednak realna. Pomijając to, że brak realności nie byłby tu zbyt dużą przeszkodą według mnie.
Umysł ludzki ma takie ogromne możliwości. Na początku też pomyślałam, że to jakaś jedna wielka sprzeczność, ale teraz sądzę, że wszystko może się zdarzyć

ocenił(a) film na 8
sus_filmaniak

Ja myślę, że odniesienie do Boga w przypadku omawianego filmu jest dużym błędem. Bóg nie tworzył targany uczuciami głównego bohatera. To co stworzyło Verę to żal, smutek, tęsknota oraz wiele innych uczuć i emocji, którymi wypełnieni są rodzice będący uczestnikami cierpienia ich potomstwa. Niewątpliwie pomijając samą sferę uczuć i emocji, tragiczne wydarzenia w umyśle bohatera zrodziły rodzaj dewiacji, która wynikała z chęci ukazania agresorowi natury kobiety bezbronnej i zdanej na łaskę lub niełaskę mężczyzny, czyli dokładnie tak jak się czuła córka głównego bohatera. Może lekarz miał w planie upokorzyć swoje dzieło, przysporzyć mu cierpienia w sposób fizyczny, nie przewidział tylko jednego, że może zakochać się i wtedy stanie się bezbronny. Ja osobiście z kina wraz ze swoją dziewczyną wyszliśmy ze spuszczonymi głowami. Nie byłem fanem Almodóvara, po tym filmie dam mu jeszcze szansę