normalny widz będzie się nudził po 5min oglądania. kogo obchodzą jakieś niziny społeczne
nie masz pojęcia o czym piszesz.... każdy powinien obejrzeć ten film. Nie jest tylko o narkotykach, ale ogólnie o uzależnieniu. może jak spojrzysz z szerszej perspektywy to może coś zaczerpniesz z tego filmu.
uzależnienia to temat nizin społecznych i chodzących porażek życiowych. Po co zaprzątać sobie tym syfem głowe
wydaje Ci się, że jest to film dla nizin, jak Ty to ujmujesz. wiele bogatych osób ucieka w narkotyki, szczególnie kokainę, która nie ma skutków ubocznych (tych podstawowych- typu zjazd, ból całego ciała, halucynacje). ten film jest przestrogą, i według mnie bardzo dobrze zrobioną przestrogą, która uświadamia osobom nieuzależnionym, jak trudne jest wyjście z jakiegokolwiek nałogu. Dlatego uważam, że ten film jest bardzo ważny, tak samo jak Trainspotting. Jeszcze na koniec, mówisz że po co zaprzątać sobie tym problem głowę. Ja uważam, że osoby dojrzałe (a według Twojego mniemania do takich się zaliczasz), niemające problemu uzależnienia powinny, dzięki takim filmom lepiej zrozumieć osoby uzależnione i jak najszybciej wyciągnąć pomocną dłoń
Żadna szanująca się osoba nie zniży się do poziomu, aby zażywać jakieś gówna.Film jest przestrogą,ale ma wymusić emocje u widza w postaci współczucia.Prawda jest taka, że dla "brudasów" takich jak np główna bohaterka szkoda się trudzić.
Jest dorosła,ma swój rozum decyduje o własnym życiu -zaczęła ćpać, bo myślała, że będzie lepiej ? Pomyliła się niech cierpi dla bezmózgich ludzi nie ma wyjścia.
Jedyny plus, to właśnie ta przestroga i od małego powinno się to puszczać małym dzieciakom, aby nie dały się zmanipulować starszym "doroślejszym" Każdy, kto zagraża bezpieczeństwu (nasze zdrowie) powinien dostać taką karę, że sam zostałby uzależniony.Dilerzy mieliby niezłą nauczkę. Może wreszcie skończyłaby się udawana lub mało skuteczna walka z tym ścierwem.
Hm uzaleznienie to temat nizin społecznych .,Witakacy to też niziny społeczne -był uzależniony moge wymieniać jeszcze wiele przykłądów WIELKICH artystów uzaleznionhych od morfiny , heroiny kokainy
Ogladałem ten film w 2001 roku w kinie Muranów w Warszawie wychodząc z kina była kompletna cisza nie zapomnę tego filmu do końca życia uważam go za dzieło sztuki
W tym czasie heroina w Polsce zbierała straszne żniwa cała masa dzieciaków takich jak z tego filmu już nie żyje bo nie wiedzieli w co się pakują .
są lepsze sposoby uświadomienia o zagrożeniu, film przede wszystkim ma być logiczny i spójny. A artyści zostali artystami w wielu przypadkach dzięki własnie takowym uzależnieniom, które łagodnie mówiąc pobudzają wyobraźnie.
"uzależnienia to temat nizin społecznych i chodzących porażek życiowych" - największe legendy muzyki i kina zmarli na skutek przedawkowania prochów. Nie należeli do nizin społecznych, a odnosili wiele sukcesów. Poza tym kiedyś widziałam pod tym filmem bardzo mądry komentarz pewnego nastolatka: "Ten film bardziej odrzucił mnie od prochów niż wszystkie szkolne pogadanki". Także nie zgodzę się z tym, że "dla ćpunów" jest ten film, bo im raczej taki film nie pomoże. Jest raczej dla reszty.
Wypraszam sobie! To co piszesz to trolling, gdyż zawiera ewidentne błędy ortograficzne, których jesteś świadomy! Nie mierz wszystkich swoją miarą.
Zgadzam się z gejzermocy! Nie każdy jest tak infantylny jak Ty i nie podchodzi do tego filmu w tak kretyński sposób..
No to chyba zaliczam się do tych nienormalnych-na mnie film zrobił ogromne wrażenie, a ćpunem z nizin społecznych nie jestem.
Skoro to film o nizinach społecznych to owszem, ty nie masz go po co oglądać. Masz to na żywo w sumie.
ćpuny to smieci, nie mam nic wspólnego z tymi brudasami. Film bez emocji obejrzany, bo po co współczuc im skoro sami sobie taki los przytargali.
Myślę, że ten film jest skierowany głównie do tych, którzy nie biorą - jako przestroga, czym ćpanie się może skończyć. Masz rację, sami siebie wciągnęli w ten syf, ale przecież żaden narkoman ci nie powie, że zaczynał brać po to, aby stoczyć się na samo dno, tak jak jest to ukazane na tym filmie. Dlatego ważne jest, aby ludzie wiedzieli do czego naprawdę może doprowadzić zapalenie marihuany czy wzięcie jakiegoś innego paskudztwa, a taki film może im w tym pomóc.
Po co współczuć? Bo to też ludzie, też mają marzenia i pragną szczęścia... Tyle że ulegają iluzji, która usiłuje wmówić komu się da, że prochy to nic złego, że pomogą. Też mają rodziny, które przez nich cierpią.... Ci uzależnieni, gdyby nie zaczęli brać, byliby pewnie wartościowymi ludźmi, a zniszczyli siebie i bardzo niewielu z tego wychodzi...
A skąd możesz wiedzieć, że któryś z twoich kolegów nie wejdzie w to głębiej i nie skończy się to dla niego tragicznie? Zazwyczaj nie staje się przecież od jednego wzięcia 'uzależnionym ćpunem', tylko na początku też się tylko "bierze". I co? Potem wpada się w bagno. I po człowieku.
Tak właściwie, to po kiego grzyba biorą?
o prosze, hipokryzja w calej swej okazalosci, moze przytocze ci kilka twoich wypowiedzi:
"ćpuny to smieci, nie mam nic wspólnego z tymi brudasami"
"uzależnienia to temat nizin społecznych i chodzących porażek życiowych. Po co zaprzątać sobie tym syfem głowe"
aaaa po chwili:
"moi kumple biorą"
bo ktos kto bierze nie musi być koniecznie śmierdzącym ćpunem wydającym wszystkie pieniądze na prochy. Branie narkotyków nie zawsze = uzależnienia. Widać, że zachwycasz się tym filmem i traktujesz temat jednowymiarowo
"Osoba dosyć regularnie i często zażywająca narkotyki - nie możemy nazwać ćpunem osoby która zażywa raz na jakiś czas, to tak jakby alkoholikiem nazwać kogoś, kto pije w weekendy na imprezie. "
Mówisz że ci co biora prochy to nizina społeczna a sam masz ziomków co biora ? pozdro ziom :P
Niestety gejzermocy- branie narkotyków zawsze uzależnia. Pytanie tylko jak szybko? U jednych praktycznie już po kilku razach, a innych po dłuższym czasie, a zależy to od wielu czynników. Nie ma czegoś takiego jak branie raz na jakiś czas, bo po pewnym czasie "okazji do brania" będzie coraz więcej. A jeżeli chodzi o alkoholików to zawsze mnie uczono, że alkoholikiem jest nie tylko ten, który leży pijany na ulicy, ale także, jest to osoba, która pije, bo inaczej nie może uzyskać pożądanego stanu (rozluźnienia, zapomnienia o problemach, dobrego humoru). W Polsce funkcjonuje stereotyp, który strasznie utrudnia leczenie osób uzależnionych, które pochodzą z tzw. Wyższych sfer: "Nie upijam się do nieprzytomności, nie wszczynam bójek, więc nie jestem alkoholikiem", lub " Nie jestem uzależniony od narkotyków, bo biorę tylko raz na jakiś czas i zawsze mogę przestać. A nie przestaję bo nie mam takiej ochoty". A bardzo często jest to tylko psychologiczna zagrywka, która ma na celu oszukanie swojej osoby, za czym idzie szereg konsekwencji: taka osoba nie ma potrzeby podejmowania terapii, a jeżeli już podejmie (lub zostanie do niej zmuszona) to nie dość, że z niej nie skorzysta, to jeszcze przeszkodzi innym. Zresztą, tak samo jest w przypadku innych chorób, np. anoreksji.
Każda rzecz która sprawia przyjemność może uzależnić, ale nie musi. Wystarczy odrobina krytycznego podejścia.
Ależ oczywiście że każda rzecz może uzależnić. Dlatego powstaje coraz więcej jednostek chorobowych, podchodzących pod to zjawisko. Jednak nie do końca zgodzę się z drugą częścią Twojej wypowiedzi, gdyż raczej nikt z uzależnionych nie sięgnął po używkę tylko po to, żeby się od niej uzależnić, zawsze na początku daje ona przyjemność. A swoją tezę odnośnie oszukiwania, że nie jest się pod wpływem nałogu, wysnułam pod wpływem swojego doświadczenia zawodowego - około 80 % nałogowców w pierwszym kontakcie ze mną twierdzi że nie jest uzależnionym, bo zawsze może odstawić....
Czlowieku, albo jestes tepym nastolatkiem, albo to jest naprawde trolling z twojej strony. Kazda rzec, ktora sprawia przyjemnosc z uzaleznieniem ma jedyne tyle wspolnego, ze pobudza w mozgu jeden wspolny obszar, tzw obszar nagrody. NArkotyki, alkohol, papierosy i inne srodki odurzajace zawsze uzalezniaja, pijac alkohol dzien w dzien czy raz na tydzien to i tak jestes uzalezniony, tylko ze w tym drugim przypadku w malym stopniu, nie szkodliwym jeszcze dla ciebie. Tak wiec przestan pieprzyc, ze twoi znajomi tylko dla przyjemnosci biora, bo wlasnie zawze od tego sie zaczyna.
W filmie swietnie jest przedstawione co moze spotkac, kazda osobe, ktora jest na tyle slaba psychicznie, by powiedziec sobie NIE w odpowiednim momencie.
Czyli moi znajomi 'zaczynają' od kilku lat z kilkumiesięcznymi przerwami? Ciekawe spostrzeżenie. Dla każdego człowieka pojęcie uzależnienia należy definiowiać inaczej. Ja na przykład bez bicia przyznaje, że jestem uzależniony od oddychania, picia i jedzenia.
'W filmie swietnie jest przedstawione co moze spotkac, kazda osobe, ktora jest na tyle slaba psychicznie, by powiedziec sobie NIE w odpowiednim momencie.'
No własnie, może, ale nie musi.
Co ty bredzisz, oddychanie, jedzenie i picie sa to procesy zyciowe, bez ktorych po prostu syc nie mozna, sprobuj nie oddychac wcale zobaczymy czy przezyjesz, cpuny jednak moga zyc bez narkotykow, odpowiednie terapie, itp, no chyba ze ty znasz jakas grupe, ktora stara sie nie wygrac z uzalesnieniem oddychania (Anonimowi Oddychacze?). Nie mowie, ze twoi koledzy koledzy skoncza jak w tym filmie, ale ze sa juz uzaleznieni, jak skoncza to od nich zalezy, jezeli nalog wygra skoncza jak w filmie, jezeli rozum wygra, moga brac raz na jakis czas do kresu ich zycia, bez zadnych wiekszych skutkow, to tylko i wylacznie od nich zalezy.
Znasz w ogóle geneze słowa uzależnienie. Brak wykonywanej czynności jest prowodyrem jakichś prostych (niekoniecznie niekorzystnych) skutków, od niedawna to pojęcie przylgnęło do ćpunów, ale sam termin jest bardzo szeroki.
'sprobuj nie oddychac wcale zobaczymy czy przezyjesz'
Dlatego pisze, że moje uzależnienie od odychania jest dużo poważniejsze, bo ja naprawdę nie mogę przestać.
'Nie mowie, ze twoi koledzy koledzy skoncza jak w tym filmie, ale ze sa juz uzaleznieni, jak skoncza to od nich zalezy, jezeli nalog wygra skoncza jak w filmie, jezeli rozum wygra, moga brac raz na jakis czas do kresu ich zycia, bez zadnych wiekszych skutkow, to tylko i wylacznie od nich zalezy.'
Tylko, że umieją sobie z tym wątpliwym uzależnieniem poradzić robiąc kilkumiesięczne przerwy.
"Brak wykonywanej czynności jest prowodyrem jakichś prostych (niekoniecznie niekorzystnych) skutków, od niedawna to pojęcie przylgnęło do ćpunów, ale sam termin jest bardzo szeroki." Ok z tym sie zgodze I miales rtacje , ze od praktycznie wszystkiego mozna sie uzaleznic, nie tylko od narkotykow.
"moje uzależnienie od odychania jest dużo poważniejsze, bo ja naprawdę nie mogę przestać. Tutaj zdecyowanie nie masz racji, jak juz pisalem oddychanie to proces zyciow, bez ktorego po prostu nie byloby zycia, to nie jest uzaleznienie to czesc twojej egzystencji.
"Tylko, że umieją sobie z tym wątpliwym uzależnieniem poradzić robiąc kilkumiesięczne przerwy. " Moga sobie z tym poradzic, ale jednak czuja potrzebe wziac raz na jakis czas kreske, czy spalic skreta, czyli jednak "cos" ich do tego ciagnie.
'"Tylko, że umieją sobie z tym wątpliwym uzależnieniem poradzić robiąc kilkumiesięczne przerwy. " Moga sobie z tym poradzic, ale jednak czuja potrzebe wziac raz na jakis czas kreske, czy spalic skreta, czyli jednak "cos" ich do tego ciagnie.'
Być może sama przyjemność której doznają, tak samo jak człowiek który uwielbia słodycze. Chodzi o to że narkotyki głownie przedstawia się w złym świetle. A głównym problemem jest słaba psychika ludzi którzy biorą i nie potrafią powiedzieć 'nie' i to przez tę grupę, która oczywiście nie jest tak duża jak rozdmuchała to propaganda, do narkotyków przylgnęła taka łatka.
Sam czasami lubie sobie puscic dymka, itp. Z narkotykami podobnie jak z alkoholem, sam w sobie nie jest zly, w malych ilosciach tez nie jest zly, ale jak sie nawalisz w trzy dupy to wiadomo co sie dzieje. Zaczniesz naduzywac,to juz ciezko ci jest odstawic. Granica jest na prawde cienka i duzo nie potrzeba by ja przekroczyc, a potem tak na prawde juz nie ma odwrotu i niestety narkotyki, alkohol itp powoduja nie tylko zmiany psychiczne w twoim mozgu, ale takze w wiekszosci nieodwracalne skutki w organizmie, wiec narkotyki sa zle w kazdej ilosci, nawet naprawde malej, a ludzka natura jest taka, ze czlowiek lubi to co zle i nielegalne.
Zgadzam się. Rzadko osoba uzalezniona wie, że choruje i sama podejmuje terapię.Tak działają mechanizmy uzaleznienia.O ile narkomani spychani są na margines, alkohol jest niestety stalym punktem imprezy itp.Szkoda, że tak mało jest osób, które pomagają uzaleznionym.Nie ma zasadniczo znaczenia, jaki to nałóg. Ważne, że z każdego mozna wyjść.
Nie rozumiem, w takim razie dlaczego z takimi "syfami" z "nizin społecznych" kolegujesz?
Bo oni biorą to żeby się dobrze bawić a nie zaćpać jak ćpuny. Propaganda telewizjna wpoiła ci że narkotyki = przegrane życie. A tak naprawdę odsetek uzależnionych jest znikomy.
Zauważ, że bohaterowie tego filmu również brali po to, aby się dobrze bawić. niestety robili to za często co doprowadziło do ich uzależnienia.
Tak, zwłaszcza w przypadku heroiny. Kilka razy w życiu spróbowałem (kilkanaście lat temu) i na tym poprzestałem, bo zdawałem sobie sprawę z tego, z jak silnym gównem miałem do czynienia. Porównując siebie do innych byłem jednym z bardzo nielicznych wyjątków, którym udało się nie uzależnić.
Gej_zer, Ty możesz mieć swoje irracjonalne poglądy na każdy temat. Możesz twierdzić, że nie szanujesz ćpunów bo Tobie kojarzą się z nieprzyjemnym zapachem. Ćpun to kogo obchodzi! ;-) Ale nie bredź na temat, o którym nie masz jak widać pojęcia. Branie narkotyków zawsze uzależnia - to tylko kwestia długości okresu brania. Zawsze, Geju_zer ;-)
Z toba jest taki problem ze wszystkich obrazasz. Wyzywasz ludzi od debili i jeszcze gorzej. Od troli wyzwałes ponad 1000 filmwebowiczow. Jestes chory? Nienawidzisz ludzi? Po co obrazasz innych? Sprawia ci to przyjemnosc gimbusie? Lecz sie koles.
Więc masz kumpli z nizin społecznych, nic nie wartych ćpunów, których jak widać po Twoich wypowiedziach nienawidzisz?
Mylisz się, gardze tymi co mają słabią psychikę i wpadają w tak banalne uzależnienia(to są ćpuny). Moi kumple potrafią odstawić na pare miechów .
Skoro w ogóle zażywają te świństwo, to i tak są uzależnieni, ale po prostu jeszcze nie aż tak bardzo. Jeszcze. Swoją drogą gratuluję doboru towarzystwa.
Ale zaryzykowali, więc gdyby mieli słabą psychikę równie dobrze mogliby być śmieciami tak jak te ćpuny, których wyzywasz.Ale zakładam, że jak by to byli twoi koledzy to śmieciami byś ich nie nazywał.
Jeśli dla Ciebie ten film jest bez sensu i jest syfem to proponuje oglądać Hanah Manatanah albo biber forever tam są poruszane bardzo ważne tematy o których dzisiejsza młodzież powinna wiedzieć.