Jesień średniowiecza oczywiście; tłumacz w wersji DVD za bardzo się nie popisał
oj shalafi , przecież w oryginalej wersji angielskiej nie ma nic o żadnej jesieni
w sumie to o wielkiej schizmie też nic nie ma
trudno rostrzygnąć
Z tego co wiem, to na DVD nie mogło być 'jesieni średniowiecza', bo to tlumaczenie jest objete prawami autorskimi i musieli wymyślec cos nowego.
A co do pytania, ja ogladam Pulp Fiction TYLKO w wersji oryginalnej, wam też to radze. Tarantino napisał 'medieval' i tylko ta wersja, że tak powiem, się liczy.
Sądziłem, że pytanie brzmi: którą wersję wolicie: jesień średniowiecza czy wielką schizmę - to bez namysłu odpowiedziałem, że tę pierwszą. A filmy oglądam zazwyczaj w oryginale z napisami; i kiedy jakaś kwestia jest dennie przetłumaczona, to po prostu bazuję na swojej znajomości angielskiego i się nią nie przejmuję.
Poza tym "medieval" oznacza "średniowiecze", nie "schizmę"...
Mówiąc w wersji oryginalnej miałem na myśli bez polskich napisów, ew. z angielskimi napisami. No i pewnie, że Jesień średniowiecza z tych dówch jest i lepsza i bliższa oryginałowi.
Osobiście również wolę werję z jesienią średniowiecza, chociaż wielka schizma lepiej obrazuje co można zrobić z dwoma pośladkami...
Ale co z tego? "Zrobię Ci z dupy średniowiecze" lepiej by zabrzmiało? Przecież nie trzeba wszystkiego tłumaczyć słowo w słowo, wystarczy utrzymać podobny styl...
cały problem w tym że ty nie jest utrzymany podobny styl, bo wypowiedź nabrzmiała tu zupelnie nowego sensu i podoba mi sie bardziej niż w oryginale akurat w okresie gdy pani Gałązka tłumaczyła PF bardzo popularna była Johan Huizinga "Jesień średniowiecza" mamy to tylko i wyłącznie my, dzięki najlepiej przekładającej z angielskiego na nasz osobie. pozdrawiam
You hear me talkin', hillbilly boy? I ain't through with you by a damn sight! I'ma get medieval on your ass!
nigdy nie lubiłem QT z polskimi napisami.
Tak jest, panie i panowie. Tylko po angielsku! Wiecie co było dla mnie największą żenadą? Gdy pojechałem do Francji i zobaczyłem, że oni tam wszystkie filmy w tv mają z dubbingiem! Porażka! Pulp Fiction z dubbingiem to profanacja.
Tak jest, panie i panowie. Tylko po angielsku! Wiecie co było dla mnie największą żenadą? Gdy pojechałem do Francji i zobaczyłem, że oni tam wszystkie filmy w tv mają z dubbingiem! Porażka! Pulp Fiction z dubbingiem to profanacja.
W Niemczech to samo. Miałem też okazję oglądać Deszczową Piosenkę na DVD po niemiecku. I same dialogi, chociaż zdubbingowane, jakoś bym ścierpiał... ale piosenki też były po niemiecku!!! "Guten Morgen, Guten Morgen" zamiast "Good Morning". Wstyd i hańba. To całe dubbingowanie jest CHORE. Najgorsze byłoby, gdyby ta ekspansja rozszerzyła się na Polskę. Powinni przeprowadzić jakieś referendum: "Czy wyraża Pan/Pani zgodę na lokalizowanie zagranicznych filmów?", bo przecież dubbing to profanacja nie tylko filmu, ale i polskiego języka.
Dubbing jest czasem dobry, np. w filmach animowanych. Ale już w aktorskich jest nie do zaakceptowania. To w pierwszej chwili śmieszne kiedy amerykańscy gangsterzy/japońscy samurajowie/niemieccy żołnierze będą mówić po polsku, ale zaraz potem będzie to po prostu draznić.
Lektor tez jest do bani. Zagłusza aktorów, zagłusza efekty. Z oczywistych przyczyn wolę słyszeć głosy aktórów, którzy wyrażają emocje, słyszę jak wczuwają się w role, a nie głos jakieś znudzonego faceta myslącego tylko o przerwie na kawę.
Jak oglądać to tylko w oryginale ewentualnie z napisami.
Mnie chodziło oczywiście o dubbingowanie filmów aktorskich, bo co do animacji sprawa jest oczywista, a poza tym w zupełności się zgadzam, z tym że u mnie dewiza brzmi "tylko z napisami, ewentualnie z lektorem". Lektor zagłusza część, ale i tak jest sto razy lepszy od dubbingu, który zagłusza i psuje wszystko; nadaje się do filmów, w których nie są najważniejsze wrażenia audiowizualne, a jedynie treść. Napisy rządzą, bo przy okazji ćwiczą umiejętność szybkiego czytania, dzięki czemu wyrobiony widz niczego z filmu nie traci. W oryginale oglądam dość rzadko, jak np. n-ty raz Pulp Fiction; i tylko po angielsku, a filmy oglądane po raz pierwszy prawie wcale - chcę się cieszyć pełnym zrozumieniem filmu, a poliglotą na razie nie jestem ;)...
Poliglotą również nie jestem i jeśli oglądam film po raz pierwszy to oczywiście z napisami.
Dla przykładu Fight Club oglądałem dwa razy z róznymi wersjami tłumaczeń, dopiero potem bez napisów.
Wersja z Jesieniom jest definitywnie 1000 razy lepsza, z takim tłumaczeniem pierwszy raz zobaczyłem PF i w taką pokochałem, to z Premier też nie jest złe, bardziej dokładne i więcej przekleństw :P, ale są mniej finezyjne i całe tłumaczenie nie ma tego klimatu jaki stworzyła pani Gałązka-Salamon, dlatego pytanie do userów, czy istnieje w ogóle wersja DVD PF z jej tłumaczeniem?? Jeśli tak to gdzie można dostać i czy nie było może jej w jakiejś innej gazetce?
Pozdrawiam. Quentin 4ever!