Fatalne aktorstwo , drętwe dialogi , koszmarna pseudo gwara , na każdym kroku widać brak funduszy . Wszystko takie pazdziezowo płytkie.
Tylko Tatry piękne ( ale ich zdecydowanie za mało. Serio - z korzyścią dla filmu mogłyby być same Tatry)
" Całość wygląda jak budżetowa, telewizyjna produkcja, o której zapomina się natychmiast po seansie.
I to w zasadzie jest największy problem "Poskromienia złośnicy" - bylejakość. To do bólu nijaki film, który nie ma czym przyciągnąć widza przed ekran. Lamparska i Roznerski grają na autopilocie, a Cyrwus i Sapryk...
A mnie się podoba! Roznerski Mnie bardzo miło zaskoczył, a Lamparską po prostu lubię. Nie jej wina, że w komedii romantycznej sprawdza się najlepiej. Nie żałuję tych 2h, co więcej, chętnie sobie obejrzę jeszcze raz.