Wspaniale sfotografowany, bezbłędnie operujący wizualną metaforą, wypełniony czarnym humorem dokumentalny esej o kraju w budowie. Prosta konstrukcja kryje wielopiętrową opowieść, a bliźniacze jednorodzinne domy, seryjnie powstające na kosowskich wzgórzach, przechowują tylko tęsknotę, wyczekiwanie i złudzenie bliskości. Imponujących... Wspaniale sfotografowany, bezbłędnie operujący wizualną metaforą, wypełniony czarnym humorem dokumentalny esej o kraju w budowie. Prosta konstrukcja kryje wielopiętrową opowieść, a bliźniacze jednorodzinne domy, seryjnie powstające na kosowskich wzgórzach, przechowują tylko tęsknotę, wyczekiwanie i złudzenie bliskości. Imponujących rozmiarów budynki służą za pomniki ekonomicznego sukcesu, ale i migracji o niewyobrażalnej skali. "Moi bracia pracują w Niemczech. Moi synowie pracują w Szwajcarii" - mówią stróże posiadłości i zarazem jedyni lokatorzy tych willowych miniosiedli. Karahoda filmuje ich na tle stojących w równych rządkach, świeżo wykończonych budynków, czekających na powrót córek, sióstr, synów i braci. Tylko czy oni kiedykolwiek tu wrócą? czytaj dalej