Po zakończeniu próby odbywającej się w nowoczesnej auli bezimienny wiolonczelista (Matt Dillon) wraca do domu. W metrze pyta nieznajomą pasażerkę (Daphné Patakia) o czas, lecz zamiast odpowiedzi po krótkiej przerwie kobieta zadaje dokładnie to samo pytanie. Przypadkowe spotkanie całkowicie odmienia dotychczasowe życie mężczyzny.
Dlaczego nikt w sieci/przestrzeni publicznej nie opisuje szerzej znaczenia samej wiolonczeli i jaką odgrywa tu rolę? Mamy tu zaledwie sześć scen i pominięcie jednej zaburza cały obraz, to w końcu tylko 12 min. Interpretacje odnoszące się do skradzionej tożsamości są trafne (potwierdza to nawet plakat) a samo słowo...