PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=583390}

Nietykalni

Intouchables
2011
8,6 702 tys. ocen
8,6 10 1 701575
7,0 81 krytyków
Nietykalni
powrót do forum filmu Nietykalni

Film przeciętny, ale poprzez kontrast z koszmarkami płynącymi z ekranu typu Kac Wawa ludzie uznali, że Nietykalni to film wspaniały. Faktycznie leci w kinach taka miernota, że Nietykalni przy nich może zwać się arcydziełem. Nie zmienia to faktu, że film tak naprawdę jest zupełnie przeciętny. Nie ma oryginalnej fabuły, super zabawnych dialogów, nie ma w nim nic skomplikowanego. Ot, zwykły ale ciepły film.
Do tego trzeba wziąć pod uwagę wpływ popularności. Danie poniżej 8 gwiazdek Nietykalnym oznacza "ty w ogóle się nie znasz na kinie", "weź idź" albo "a co wolisz kac wawę?" Jest jakaś moda na oglądanie tego filmu i ocenianie go wysoko. Z czasem to minie i film zatrzyma się na średniej koło 7 gdzie powinno być jego miejsce...

użytkownik usunięty

Nie wiem skąd ta moda płynie... jest jakaś akcja na facebooku by wejść na filmweba i dać powyżej 8 gwiazdek, bo to jeden z nielicznych filmów, które da się oglądać? Przeciętni ludzie oglądają durne seriale, chodzą na współczesne polskie komedie i się załamują, obejrzeli Nietykalnych i znaleźli w nim arcydzieło? Pooglądajcie sobie filmy z dawnych lat to odkryjecie, że Nietykalni nie zasługują na tak wysoką ocenę. Nie ma w nim nic takiego, co by zasługiwało na ocenę powyżej 8.

ocenił(a) film na 9

Jako że sama dałam "Nietykalnym" wysoką ocenę, czuję się niejako w obowiązku przedstawienia swojego punktu widzenia. Film urzekł mnie przede wszystkim swoim ciepłem i tym, jak na mnie podziałał, bo po wyjściu z kina miałam odczucie, że całe góry przeniosę. Dawno żaden obraz nie wpłynął na mnie aż tak mocno. Zgodzę się, że forma nie jest zachwycająca, ani zdjęcia, ani montaż, czy nawet scenariusz - jest to przecież dosyć prosta historia - ale jak widać nie tylko te aspekty są potrzebne, aby widza zachwycić. Akurat przed chwilą obejrzałam "Nietykalnych" po raz drugi i wciąż utrzymuję moją ocenę. Być może dla przeciętnego widza, jakim też jestem, nie potrzeba arcydzieła, by móc film pokochać. I właśnie w tym można odnaleźć wyjaśnienie, co do wysokich ocen tego filmu, jak się coś pokocha, nie daję się temu 6 czy 7, zawsze jest wyżej :) Ale aby nie oprzeć swojego zdania tylko i wyłącznie na emocjach, choć wystawiam ocenę tylko za siebie, nie za cały świat, w związku z czym mam prawo nawet i "Kac Wawę" ocenić na 11 na bazie emocji, chciałam dodać, że bardzo podobała mi się (a nawet momentami uwiodła!) ścieżka dźwiękowa, naprawdę mocna strona tego filmu. No i duet głównych bohaterów wspaniale jak dla mnie zagrany! Przepraszam, że tak mętnie, ale już 4 nad ranem, myśli szwankują :) może da się z tego coś wyciągnąć, drogi autorze posta? pozdrawiam serdecznie

ocenił(a) film na 4

bardzo dobre pytanie...sama chętnie poznam odpowiedź, bo nie rozumiem tego fenomenu

ocenił(a) film na 7

Są gusta i guściki, ale też nie rozumiem na czym polega fenomen tego filmu. Ktoś gdzieś napisał, że to może być odpowiednik niedzielnego filmu w tv. Film jest przewidywalny i niestety banalny, chociaż współczuję głównemu bohaterowi.

Obawiam się, że to nie minie, ale z cała resztą się zgadzam.

ocenił(a) film na 8
Sebu_BGZ

.. a najlepsze że ten film to remake.. i taki sam film już powstał więc scenariusz na pewno nie jest orginalny..przyjaciel u boku

ocenił(a) film na 7
tomi1988

A zapodałbyś może tytuł tego pierwszego filmu?
Chętnie skonfrontuję sobie obie wersje.

użytkownik usunięty
tomi1988

Haha remake ? według ciebie to jest remake haha padłem http://www.filmweb.pl/Nietykalni.

@TheSakuy & @maciekges
tytuł podał tylko nie wprost http://www.filmweb.pl/film/Przyjaciel+u+boku-2009-489830
ja filmu nie widziałem, podaję tylko linka;p

pietrunia

Ten film nie jest remake'iem.. Jest oparty na autentycznej historii przyjaźni 2 MĘŻCZYZN, a propos linku co zapodałeś. ;)

ocenił(a) film na 8

rozpedziłem się oczywiście że nie remake ;p tak czy owak film pod względem snenariusza jest identyczny.

ocenił(a) film na 6

Zapomniałeś o jednym argumencie fanów - intelektualistów: "nie dorosłeś do niego" zamiennie z "nie zrozumiałeś go". Chętnie przeczytałabym odpowiedź na zamieszczone przez Ciebie pytanie, a oprócz tego prosiłabym aby fani wytłumaczyli mi co w tym filmie jest takiego skomplikowanego do zrozumienia. Swoją drogą to dość dziwne, w innych wątkach fanów jest od cholery, ale kiedy powstaje temat w którym stawia się proste i konkretne pytanie to nagle fani się rozpływają...
Już nawet przestały obchodzić mnie oceny, bardziej niepokoi i denerwuje zarazem fakt, że film ten naprawdę urasta w oczach ludzi do miana arcydzieła i jarają się nim ile wlezie.

ocenił(a) film na 8
Flantrenite

Jako prawie fan (8/10) sprobuje nie wchodzic w temat odpowiedziec Tobie. Sa gusta i gusciki, coraz wiecej shitu w kinach jak pare osob wspomnialo. Wszedlem na Twoje konto, zeby napisac prosty schemat: Dlaczego dalas 10/10 killbillowi jak to jest glupia sieczka bez polotu u finezji? (dla mnie), Batmany dla sporej ilosci dziewczyn i starszych osob moze byc bajka na 5/10, Podziemny krag byl dla mnie przewidywalny a na Bekartach prawie usnalem z nudow. To nie jest wrzuta, po prostu moze ludzie w koncu chcieli zobaczyc bardzo doby film o czyms "normalnym" i to dostali.
I dla mnie niektore Twoje "10" ktore sa w topce, tez nie wiem dlaczego urastaja do miana arcydziel a nimi nie sa.

ocenił(a) film na 6
durekdurek

Po pierwsze - nie mam zamiaru tłumaczyć się ze swoich ocen, bo mi się nie chce. Po drugie - nie ma sensu porównywać Nietykalnych do Kill Billa czy Batmanów, bo to są różne gatunki, różne konwencje, więc to oczywiste, że czegoś innego oczekuję od komediodramatu, a czegoś innego od filmu akcji. 10 jest 10 nierówna. Jeśli już mamy rozmawiać w taki sposób, to chętnie mogę porównać ten film choćby do Zapachu Kobiety.
BTW, Twoje pytanie zmusiło mnie do refleksji i bardzo Ci za to dziękuję, bo uświadomiłam sobie, że jako całość Kill Bill będący napakowany walką i akcją jest bardziej treściwy niż Nietykalni :) Sam motyw zemsty, tęsknota i miłość do utraconego dziecka, pokazanie uporu, motywacji która jest silniejsza nawet od fizycznego bólu... Nie chcę nic mówić, ale czepianie się Kill Billa to w tym momencie strzał w stopę :)

Co do normalnych filmów. Jestem zdania, że każdy ogląda co lubi, czym się interesuje. Ja tak postępuję i naprawdę, dawno nie widziałam filmu który byłby nieporozumieniem, czy nie podobałby mi się w jakiś niesamowicie szczególny sposób, więc nie widzę przeszkód, aby ludzie oglądali powszechnie dostępne trailery i mogli obejrzeć coś, czego oczekują. W dobie internetu nie jesteśmy skazani jedynie na filmy, które wyszły niedawno. Dobre kino powstaje od tylu lat, że Nietykalni nie są objawieniem i jeśli ktoś chce, bez problemu znajdzie bardzo dobry film o czymś normalnym, jednak chyba rozumiem co masz na myśli.

ocenił(a) film na 8
Flantrenite

Wiem, ze filmy nie sa rowne, chcialem tylko pokazac, ze jak ktos czyms sie jara to i 10 moze dac, a reszta tego nie zrozumie. Ja na Kill Billu prawie spalem i chcialem aby szybciej sie skonczyl.
Dlatego Nietykalni sa ogolnie dobrym filmem, a tym co bardziej sie podoba i daja 9-10/10 zostawmy im bo chyba w ich oczach na tyle ten film zasluguje. Tez moge napisac, ze Nietykalni to film niekonwencjonalny, jest opowiescia ktore zderza dwa przeciwne swiaty i pokazuje ich relacje, ktore przelamuja temat tabu osob niepelnosprawnych, a smaczku dodaje fakt opowiesci inspirowanej na faktach. Ladnie napisane? O kazdym filmie mozna tak napisac, tym bardziej o tym. Wiec nie ma czego tu roztrzasac. Pozdrawiam.

Flantrenite

"...:strzał w stopę" zatem Ty przykładasz sobie pistolet do skroni i nie wiele brakuje abyś pociągnął za spust ;) film może nie jest przełomowy, nie zawiera nowych oryginalnych pomysłów, nie ma przewrotniej fabuły nie mówiąc już o szybkiej akcji i zjawiskowych efektach specjalnych ale za to jest mega ŻYCIOWY. I to nie w stylu serialowym, głupawym czy chamsko śmiesznym jak Twoj ulubiony serial "teoria wielkiego podrywu" tylko w specyficznym, uświadamiającym, rozwojowym stylu. Kurcze ciężko to ubrać w słowa, ja wychodząc z kina poprostu to czułem, rozumiałem, wiedziałem... spytasz co? zmiane, zmiane na lepsze, zmiane przynoszącą otwarcie na świat, odrzucenie nieśmiałości, krępacji, blokad, granic, to było otwarcie oczu... Wiem, że może to brzmieć jak gatka wizjonera, ale gówno mnie to obchodzi i o to własnie w tym chodzi. Film nauczył mnie w normalny, zwyczajny sposób lepiej wyrażać to co się czuje i myśli. Może za to tak kochają go ludzie. Wiec proszę nie pie rdol mi tu że film nie zasługuje na wysoką notę (bo wg Ciebie zasługuje na marną 5) albo tak jak autor tematu, że film jest przecietny, bo w dobie wielkiego miszmaszu współczesnej kinematografii gdzie gówno przeplata się rarytasem takie perełki jak "Nietykalni" trzeba łowić i doceniać.

użytkownik usunięty
mikser_

Musisz wklejać ten sam tekst?
Wspaniale sądzisz, że zmieniłeś się na lepsze, że otworzyłeś oczy, rozwijasz się. Niestety uważam, że to nieprawda. Jakbyś się rozwinął nie używałbyś słów: nie pier.dol czy "gówno mnie to obchodzi". Nikt tu Cię nie obraża, więc nie wiem dlaczego operujesz takim słownictwem i dlaczego tak się odzywasz na forum. No, ale tak szczerze ile byłeś tym lepszym człowiekiem? Dzień? Dwa? bo już nim najwidoczniej nie jesteś...

Hahaha śmieszą mnie ludzie, którzy znają mnie lepiej niż ja sam, choć może nie powinno... możesz uważać że to co napisałem, jest nieprawdą, możesz określać jakie słowa charakteryzują osobę rozwiniętą a jakie nie, możesz osądzać że nie jestem dobrym / lepszym człowiekiem. Ale (napisz jeszcze, że osoby rozwinięte nie zaczynają zdania od ale ;)) Karolku strzelasz mając zamknięte oczy do ruchomego celu... no dobra napisze, konkretnie, nie znasz mnie, nie oceniaj mnie, nie próbuj szufladkować, nie patrz na pozory bo one bywają bardzo mylne. To że piszę używając słów które są uważane za mniej lub bardziej wulgarne, świadczy bardziej o tym, że mówie to co chcę, czasami mam chęć wyrazić coś dobitniej, prosto, nie je biąc się w piękne słówka, czasami na odwrót. Potwierdza to tym bardziej to o czym pisałem wcześniej a Ty wyraźnie słabo czytałeś, jestem wolnym człowiekiem, nie krępującym się wypowiedzi, które mogą być róznie odebrane, wyrażam to co myśle i czuję. Jednocześnie nie obrażam innych, nie oceniam powierzchownie, pamiętam też o tym. Wkleiłem moją wypowiedz (odpowiednio zmodyfikowaną) także jako nowy temat (przeszkadza Ci to?) bo uważam, że zawarłem tam dość obszerne moje wrażenie nt. filmu i chciałem żeby było widoczne nie tylko w temacie osoby, która tego filmu nie docenia. A nuż zaciekawi to kogoś kto nie ma ochoty czytać wszystkich komentarzy tego tematu?

ocenił(a) film na 5

Pan mikser po obejrzeniu "Nietykalnych" doznał objawienia i od tej pory całkowicie zmienił swe życie. I pozwolę powtórzyć za objawionym: nie pier.dol

antyromantyczka

hahah zabawna jesteś ;) tylko uważaj bo zabawa z hiperbolą, jest niebezpieczna i może skończyć się tak że ktoś nazwie cię konserwą (jeśli wiesz co mam na myśli), taka zwyczajną, turystyczną bo mało wartościową ;) bez spiny, rozmawiajmy mieliśmy rozmawiać o filmie...

ocenił(a) film na 6
mikser_

Na przyszłość - zanim roztaczasz przed kimś wizję strzału w głowę, wcześniej dowiedz się jakiej jest płci. Już nie chodzi o mój komfort psychiczny, a bardziej o to, że obnażyłeś swoje braki w czytaniu ze zrozumieniem. Jak mam cię potem traktować poważnie, skoro już teraz czuję, że to co napiszę poniżej zrozumiesz zapewne pokrętnie i urośnie z tego dyskusja na 50 postów, a w każdym tłumaczenie o co mi chodziło...

Jeżdżenie po guście jest bardzo niskie i brzydkie, szczególnie jeśli robi to się wybiórczo. Umknął ci zatem na pewno fakt, że na 10 oceniłam Sześć stóp nad ziemią, który jest jednym z najlepszych seriali ever, pod względem "życiowości" zjada "Nietykalnych" i inne takie na śniadanie. Argument z dupy, zahacza o trolling.

To, że nie potrafisz nazwać swoich odczuć to już nie mój problem. Jak robisz kupę to też się emocjonujesz że to czujesz, odrzuciłeś krępację, blokady i takie tam? To nie brzmi jak gadka wizjonera, absolutnie. Gdybym była złośliwa, to powiedziałabym, że wizjonerzy gadają z sensem, ale się powstrzymam ;) Teraz napiszę na serio i normalnie - miałam też czasem takie zajawki, jednak to z czasem mija. Nie dlatego, że się dorasta, czy filmy nie sprawiają przyjemności. Chodzi o to, że to swoiste katharsis to zazwyczaj iluzja czy po prostu coś, co scenarzyści mieli w nas wywołać. Jak główny bohater umiera, to myślisz o tym jakie życie jest krótkie i jak trzeba je doceniać, jak widzisz film o przyjaźni to nagle chcesz wszystkich przytulać i wyobrażasz sobie świat bez barier itp., itd..

Po doczytaniu do końca twojego posta naszła mnie smutna refleksja - może faktycznie lepiej zginąć, niż żyć w świecie, w którym zwykły film to Perełka mająca właściwości terapeutyczne, oczyszczające, a oświecenie oglądającego jest wręcz nie do opisania. Każda próba polemizowania z autorytetem Perełki jest zbywana gromkim "nie p#$@dol", do tego rozsławiasz jej imię w innych tematach dzieląc się swoim świadectwem. Nie boisz się, że "Nietykalni" cię zindoktrynowali?

Śmieszy mnie, że apelujesz o brak spiny i chcesz rozmawiać o filmie, skoro używasz takich sformułowań (uwaga, używanie przekleństw nie ma nic wspólnego z wolnością i bezpośredniością, a jedynie z kulturą wypowiedzi), używasz durnych argumentów i przykładów, a wszystko okraszasz wręcz ekstatycznymi opisami. Aż jestem ciekawa, w jaki sposób mi pociśniesz w odpowiedzi, ty nasz filmwebowy gołąbku pokoju.

Flantrenite

Tak czytam te twoje eksperckie komentarze ozdobione wyszukanymi słowami i szczerze mówiąc mam nadzieje, że nigdy nie stanę się takim "znawcą" jak ty. Współczuję ci, dlaczego? bo może już nie potrafisz zachwycić się może zwykłym życiowym filmem, który coś wnosi nowego do twojego życia, niekoniecznie chodzi tu o Nietykalnych (który dodatkowo jest mega śmieszny :D) bo może także już nie potrafisz cieszyć się z prostych, małych rzeczy, które tak wiele w życiu dają... Wydaje mi się, że to ty właśnie jesteś głęboko zindoktrynowana przez środowisko wiecznie nie zadowolonych krytyków i malkontentów. Przecież "prawdziwi znawcy" muszą twierdzić, że wszystko co teraz wychodzi to "chłam" i "gniot" że prawdziwe filmy to te stare, najlepiej czarno-białe. Trochę taki rodzaj filmowych hipsterów? Prawda w każdym bądź razie jest taka, że jako ludzkość wciąż poszerzamy swoje horyzonty i w dobrą strone i złą, faktem jest przede wszystkim, że Ogólnie się rozwijamy, stajemy się bardziej świadomi (także współcześni reżyserzy, którzy przecież wychowali się na filmach swoich świetnych poprzedników) głównie dzięki coraz lepszej dostępności do wiedzy. Tego nie zatrzymasz Ewolucja trwa... Mógłbym wypunktować każde z twoich zarzutów, wystawić szereg kontrargumentów, wyśmiać twoje charakterystyki mojej osoby, zauważyć tanie chwyty... nie zrobie tego, nie mam ochoty, nie mam ochoty sprzeczać się tworząc coraz to wymyślniejsze obrazy drugiej osoby. Nie chciałem też tego pisać, bo to już zrobiła się personalna przepychanka, a przecież tematem jest film. Film, który mnie zainspirował, czasem w pewnym stopniu zmienił (przecież chyba po to w gruncie rzeczy oglądamy film …) no ale śmiej się z tego, napisz, że jestem naiwny, emocjonalny, że jestem laikiem. Wiesz co, mam to gdzieś, film wywołał u mnie niesamowite pozytywne emocje i po prostu mnie bardzo przypadł do gustu, zresztą jak się okazuje nie tylko mnie... Dla wielu milionów osób na całym świecie także… Dziwne?

ocenił(a) film na 6
mikser_

Gdybyś stał się takim znawcą jak ja, odebrałabym to jako obelgę. Wyszukane słowa? Proszę cię, jeśli tak wysoko cenisz mój słownik to widocznie mało w życiu widziałeś. Skoro więc obczajasz moje wypowiedzi to pofatyguj się i zobacz co i jak oceniam, może wtedy nie wygłupisz się analizą o czarno-białych filmach, których w życiu widziałam imponującą ilość: 1 (słownie - jeden) :)

Jeśli chodzi o moją radość z prostych, małych rzeczy to pragnę cię uspokoić, u mnie wszystko ok. Np. wielką przyjemność sprawia mi patrzenie jak się emocjonujesz, żeby nie powiedzieć, ciskasz i wygłaszasz psychologiczne tyrady na tematy o których masz średnie pojęcie.

"Mógłbym wypunktować każde z twoich zarzutów, wystawić szereg kontrargumentów, wyśmiać twoje charakterystyki mojej osoby, zauważyć tanie chwyty..."
Mógłbyś zamiast przechwalać się ile to ty nie masz argumentów i jak byś mnie nie zmasakrował słownie (powiedzmy sobie szczerze, to tak jak ze zwrotem "przykłady można mnożyć"- kiedy piszesz takie coś zazwyczaj to jasny i wyraźny sygnał, że przykłady właśnie się skończyły) wreszcie napisać jakiś konkret oprócz tego, że po obejrzeniu filmu miałeś uczucia, których nie możesz opisać.
Ja wyraźnie odniosłam się do pytania założyciela tematu, dodatkowo, w przypadku jeśli ktoś uważa "Nietykalnych" za film trudny czy dojrzały, poprosiłam aby wytłumaczył mi co w nim trudnego jest. Ty po prostu zacząłeś pisać od czapy co ci się w nim podoba, a to mnie z kolei nie interesuje, bo dla jednego będzie to całokształt, a dla drugiego kształtny tyłek Drissa. Kumasz? Nie odbieram nikomu prawa do lubienia tego filmu, bo nie o to chodzi. Po prostu poprosiłam o to, co napisałam powyżej już co najmniej 2 razy. Spodziewałam się więc, że dyskusja będzie o filmie i na taką rozmowę jestem otwarta, ale jeśli ty zaczynasz wyskakiwać do mnie z tekstami "nie pier dol" no to wnioski są oczywiste. I nie oczekuj, że każdy będzie traktował cię poważnie, bo twoje wypowiedzi zwyczajnie przeczą przemianie w lepszego człowieka otwartego na świat.

Wiele milionów powiadasz... W tym momencie grzechem byłoby nie przywołać klasyka, czyli "jedzmy gówno, miliony much nie mogą się mylić".

Flantrenite

Tak się zastanowiłem, obejrzałem jeszcze raz "nietykalnych" i stwierdziłem kurcze, że rzeczywiscie masz racje.... film jest zupełnie przeciętny, nawet sztampowy, w sumie mało śmieszny, nie wiem dlaczego tak się nim zachwyciłem... Ok, żartowałem, sorry, haha. Chciałbym widzieć twoją nadmuchiwaną dumę, która nagle pękła jak balon :D Fakt faktem, miałem przyjemność oglądać po raz drugi film po jakiś 5 miesiącach i znowu śmiałem się przy nim do rozpuku :D Wiesz, nie będę znowu spierał się z tobą i przekomarzał, widać wyraźnie że to co pisze nie dociera do ciebie i dalej chciałabyś ciągnąć personalny spór, z którego jak piszesz czerpiesz przyjemność (choć uwierz mi nie "ciskam się" tylko odpowiadam na luzie..) Mogę natomiast odnieść się do jednego merytorycznego wątku w twojej wypowiedzi, a mianowicie pytania co jest trudnego, skomplikowanego w tym filmie. Dla mnie? Nic. Nie oznacza to jednak, że w filmie mamy wszystko wyłożone na tacy. Widoczne jest oczywiście to, że obserwujemy zderzenie dwóch światów, biegunów coś jak przesadzenie do jednej doniczki orchidei i agawy. No ale niektórzy nie zagłębiając się już w psychike obu panów, mogą nie zauważyć, jak inspirującej metamorfozy oni doznali, jak z czasem zmienia się ich postrzeganie, odbiór i uzewnętrznianie swojej osoby. Mimo to nie nazwałbym tego filmu psychologicznym a zdecydowanie komediowym! Bo główną bronią "nietykalnych" jest właśnie humor i genialne dialogi. Wiec jeśli powiadasz, że jest to gówno (metaforycznie, nie złość się od razu) to zatem musi być to gówno boskie i tak o wiele wartościowsze niźli wystrugane przez rzemieślnika kwiatki typu "kill bill". Ja zostanę przy swoim a ty dalej maluj ramy do artystycznych bohomazów. Dziękuję. Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 6
mikser_

Twój żarcik był tak wyborny, że aż tydzień szukałam riposty, jesteś niesamowity :*

"Nic do ciebie nie dociera", "prowadzisz personalny spór" (przypominam - to ty się do mnie przyczepiłeś), "odpowiadam na luzie" - przejrzyj dowolny temat na jakimkolwiek forum. Zawsze tam znajdzie się spinająca dupsko persona, która z braku argumentów ratuje się rzucaniem takich frazesów, mają one rzekomo pokazać jaki mają dystans itp, itd. W swojej wyjątkowości jesteś jednak strasznie przewidywalny, oprócz robienia akapitów musisz więc jeszcze popracować nad ogólnym wrażeniem.

Widzisz, twój podstawowy problem polega na tym, co czym pisałam w 1. poście do ciebie - nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Zapytałam się, co, wg twierdzących że to trudny film, jest w nim skomplikowanego. Do cholery, piszę to po raz któryś z rzędu. Ty NIE uważasz, że w tym filmie jest coś skomplikowanego. Po co się więc wypowiadasz? Moje pytanie było skierowane do konkretnych osób (tych, który uważają, że film jest trudny i skomplikowany, nie nie wiem jak to prościej wytłumaczyć), a twoje odczucia i duchowe przeżycia mnie NIE OBCHODZĄ. Po prostu szkoda tracić czas na dyskusję z osobą, która wyraźnie nie ma pojęcia po co się wypowiada.

Och koleś, jesteś tak nieogarnięty, tak śmieszny i tak rozentuzjazmowany w byciu fanboyem tego filmu, że aż żal kończyć dyskusję. Ale muszę, szkoda czasu, wolę pogadać z kimś, kto przynajmniej potrafi powiedzieć coś z sensem i rozumie to, co napiszę. Pewnie zmaskarujesz mnie w odpowiedzi, bo jesteś bardzo ironiczny i generalnie mądry, ale jakoś mnie to zbytnio nie interesuje. No nic, mam tylko nadzieję, że nie spotkamy się na fw więcej, żegnam ozięble.

Flantrenite

hahaha dużo śmiechu przynoszą mi twoje nagany, również bardzo dziękuje :* nie muszę przeglądać forum żeby wiedzieć co czuje, miśku ;) tym razem jednak mam nie odparte wrażenie, że to ty właśnie mocno "spiełaś dupsko" oj oj po co tyle złości, drukowanych liter i krzyku, przecież rozmawiamy o wspólnych zainteresowaniach, o filmach, który każdy interpretuje trochę inaczej :) jak nie chcesz to poprostu nie odpowiadaj, ja pisze, bo czasami znajduje czas i nie mam co z nim zrobić, a pisanie z tobą to taka forma rozrywki ;) Co do czytania ze zrozumieniem do zdecydowanie nadużywasz tego sformułowania, bowiem zrozumienie to jedno a odpowiedź to drugie. Tzn. to, że nie odpisuje tak jakbyś chciała to nie znaczy, że nie rozumiem co piszesz. Tak naprawdę, pierwszy raz napisałem do ciebie, bo troche mnie zbulwersowała twoja ostra wypowiedź, że "czepianie się Kill Billa to strzał w stopę"... To co jeszcze piszesz jakie to Kill Bill niesie przesłanie, że jest bardziej treściwy od Nietyklanych po prostu wzburzyła moją krew. Kill Billa uważam poprostu za sieczkę, w której krew i flaki wylewają się na ekran, pozbawionej realiów, fabuły i logiki, oczywiście znam ten pogląd że wszystko było zamierzone, że taki kiczowaty miał być, mnie to nie przekonuje, ciężko było mi go obejrzeć do końca... W każdym razie bodźcem był "strzał w stopę", wieć proszę nie wciskaj mi tu tanich chwytów, że mam się dowiedzieć się czy przypadkiem nie rozmawiam, z dziewczyną bo jeśli wymachujesz bronią to pamiętaj, że od tej broni można zginąć (metaforycznie oczywiście).
Jakoś nie zaskoczyło mnie, że żegnasz się ozięble, bo wydaje mi się, że taka jesteś też (przynajmniej tu) w uczuciach, pa, polarny miśku ;* pozdrawiam gorąco

ocenił(a) film na 9
mikser_

Nieźle się uśmiałam jak przeczytałam co napisałeś bo w paru kwestiach myślę dokładnie tak samo. Filmowi hipsterzy to właśnie w dzisiejszych czasach cywilizacyjna choroba filmwebu. Ich główną dewizą jest to, że podniecamy się tylko filmami poniżej lat 90. To, że spodobał się komuś film nowy, świeży od razu stawia nas o parę półek niżej od tych osób. Oni chyba żyją według następującego dekalogu -> Tylko to co było kiedyś było dobre, teraz wszystko jest koszmarne. Jeśli już coś z tego roku jest dobre to i tak nie jest dobre na tyle jak byłby dobre 40 lat temu... Kompletny bełkot, który strasznie mnie drażni. Współczuję tylko tym osobom, które nie potrafią dostrzec i wyłowić "czegoś" dobrego co się pojawia w kinie dziś, tylko ciągle narzekać, i być wiecznie niezadowolonym z tego co się na ekranach pojawia. Żyjemy dziś, tu i teraz. Abstrahując to trochę mi to przypomina starych dziadków teskniących za czasami komuny. Co tam dostrzegać pozytywy w dzisiejszym otaczającym nas świecie, lepiej narzekać na wszystko co jest dziś bo kiedyś to było lepiej bo wszyscy mieli pracę... Naprawdę próbowałam się już kilkakrotnie przekonywać do tych arcydzieł z lat 70,80 i nie widzę jak narazie najmniejszego powodu. Baaa ja się nawet spotkałam z takimi twierdzeniami, że jak jakiś film nazwijmy go "nowym" czerpie lekko z filmu z lat 80 a jest o niebo lepiej zrealizowany to już z tego samego faktu jest gorszy bo tamten jest starszy. Wiecie co to powoduje? Błędne koło. To co starsze jest lepsze, a to co nowe nie może być lepsze bo zawsze będzie bazowało na starszym. Ble ble ble...

ocenił(a) film na 9

co za idiotyzm , zawsze w kinie lecą lepsze filmy i gorsze, to znaczy, że obejrzenie złego filmu wpływa na subiektywne podejście do dobrego i wyolbrzymienie jego wartości? Oczywiście, że nie, już po tym zdaniu widać, że brak Ci jakichkolwiek argumentów

użytkownik usunięty
Constantinch

Poprzez kontrast zwykły film przy badziewnym może być arcydziełem.
Włóż jedną rękę do letniej wody, a drugą potrzymaj przez chwilę w lodowatej a potem włóż do letniej. Letnia woda wyda Ci się gorąca.
Zaraz i tak pewnie ktoś powie: a co ma woda do filmu ?! Nastały czasy filmów prostackich, z humorem niskich lotów, pełnych sztucznych aktorów. I oto mamy film całkiem niezły, ale nic poza tym i zaraz urasta do rangi super dzieła, bo: "pokazuje relacje międzyludzkie" albo "Historia jest niesamowita i poruszająca" nic to, że 40 lat temu przeciętny film w kinach był na poziomie "Nietykalnych" bądź lepiej zrobiony. Większość ludzi ocenia ten film tak wysoko, bo otacza nas zewsząd chłam i mało obejrzeli dobrych filmów ze starszych lat.

ocenił(a) film na 5
Constantinch

Chodzi o to, że ludzie nie mają obycia z dobrymi filmami. W kinie lecą idiotyzmy, a ludziom się nie chce iść do wypożyczalni czy ściągnąć z neta starych, dobrych filmów więc włączają TV gdzie też lecą debilne produkcje... I oto co następuje: mają już tak spaczony gust od tych debilizmów, że zwykły film oceniają na ponad 8 gwiazdek. Najciekawsze jest to, że Omar Sy ma średnią prawie 9 za wystąpienie w zwykłym filmie. Poza tym 99% ludzi oceniających go nie widziało go w żadnym innym filmie...

ocenił(a) film na 7

Krótko, zwięźle i na temat...........film dobry ale nie nadzwyczaj dobry. Ocena 7 jest w pełni sprawiedliwa.

ocenił(a) film na 5

Też się zastanawiam co ten przeciętniak tutaj robi. Film jest ciepły ale to nie jest arcydzieło. 6/10 jest wystarczająco dobrą oceną. I zgadzam się z opinią usera 'koszmarnykarolek'

ocenił(a) film na 7

w zupełności się zgadzam!

ocenił(a) film na 10

Dla mnie plusy tego filmu:
-oglada sie go po prostu przyjemnie
-brak niewiadomo jakiej wynioslosci
-dialogi sa niszczące np 'Jak się nie bedziesz sluchac to przejade Cie wozkiem!"
-pozytwyne przeslanie jakie niesie ten film
-jeden z nielicznych filmow ktory nie musi nadrabiac golymi tylkami zeby zainteresowac
- zabawna postac murzyna i jego swobodne zachowanie
-ogladajac ten film mozna naprawde sie usmiac i nie jest to smiech z denny zartow na sile !
- po zobaczeniu tego filmu czlowiek jest naladowany pozytywna energia!:)

onciaq

Praktycznie wszystkie te "plusy" to jakieś ogólniki. To że film niesie pozytywne przesłanie to straszna nowość.

ocenił(a) film na 8

Moim zdaniem istnieją tysiące filmów, które zasługują na to miejsce o wiele bardziej niż Nietykalni. Nie kierowałabym się rankingiem filmwebu. W ciągu stuletniej historii kina powstały prawdziwe arcydzieła, które niestety nie mieszczą się tutaj nawet w pierwszej setce.

ocenił(a) film na 10

Jak dla mnie jest to komedia w stylu Foresta Gumpa, może nie dosłownie ale stwarza właśnie taką otoczkę wokół siebie. Ludzie są przesyceni komediami romantycznymi lub takimi w stylu "sandlerowskim" a tu dostają coś subtelniejszego i to akurat w dobrym wydaniu aktorskim no i jak dla mnie ogromny plus egzotyczne bo nie z hollywood :)
Tylko się cieszyć że zrobili fantastyczną robotę z tym filmem bo za 2 lata zobaczylibyśmy "ulepszoną" wersje z de Niro na wózku, Cameron Diaz jako lesbijke a inwalidę popychałby Chris Tucker po ulicach NY albo LA z dodatkowymi wątkami gangsterskimi i politycznymi.