Film zrealizowany według własnego scenariusza Andrzeja Munka jest żartobliwym felietonem, opatrzonym adekwatnym wobec jego charakteru podtytułem Scherzo. To opowieść o niedzielnym letnim poranku w Warszawie, o jej mieszkańcach widzianych głównie z okna autobusu. Film spaja pełen dowcipu, z dystansem czytany przez Kazimierza Rudzkiego... czytaj dalej
może aktorstwo nie powala - w końcu to chyba amatorzy (?) - ale ogląda się to i tak lepiej niż
"Trudne sprawy". A do tego niezwykła szansa obejrzenia Warszawy AD 1955 i do tego - w kolorze!
Można zobaczyć, jak wyglądała zanim oszpeciły ją wieżowce w stylu Złota coś tam i inne z dziurą w
środku.
A komentarz...
okraszony kąśliwym i inteligentnym komentarzem.
Całość ogląda się przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. Kadry są jasne i kolorowe.
Brawo!
Ta świeżo odbudowana Starówka, kobietki w sukienkach, flircik kierowcy z konduktorką i żartobliwe komentarze Rudzkiego, obejrzałam z przyjemnością (i wzruszeniem). Choć urodziłam się kilkanaście lat później, pamiętam tą sympatyczną atmosferę w autobusach, rozmowy z współpasażerami, bardzo to było fajne.