To okropne robić takie filmy! To przez to ludzie tak bardzo boją się nowotworów i nie mają pojęcia, że z tego można
się wyleczyć. Ile jest filmów o chorych ludziach, które kończą się wyzdrowieniem? Za mało. To wszystko kłamstwa.
Też mam białaczkę i znam przez to wielu ludzi, którzy wyzdrowieli! Sama też jestem na końcu drogi, jeszcze
przeszczep i wrócę do normalnego życia. Uważam, że kino powinno pokazywać, że rak nie równa się wyrok. Można z
tego wyjść. Wkurzają mnie strasznie takie filmy. Nie pokazujmy, że choroby tego typu zawsze kończą się śmiercią.
Ludzie błędnie załamują się słysząc diagnozę. Wszystko przez te cholerne filmy. Myślicie, że to piękny film? Akurat.
Podoba się wam umierająca egoistka, która nie szanuje swoich rodziców? Ma wszystkich ludzi poza sobą za
nikogo? To rodzina jest naszym największym wsparciem, a każde życie zasługuje na uwagę. Nie mamy prawa
obwiniać całego świata za własny los. Ten film nic nie pokazuje, niczego nie uczy i nic nie zmienia w życiu. Życie jest
zbyt krótkie by marnować je na tak fatalne obrazy. Żałuję każdej minuty mu poświęconej.
Właśnie przeczytała inne tematy rozmów o tym filmie. Jeśli sądzicie, że Tess była bohaterką, białaczka jest najstraszniejszą chorobą świata itd. to życzę powodzenia. Kretynizm. Nie twierdzę, że zawsze jest słodko w tej chorobie, ale po co pokazywać to ludziom? Żeby się bali? Wolę mieć białaczkę (i bonusowo chłoniaka) niż odrąbane np. obie nogi. Z nowotworu się wyleczę, a nogi by nie odrosły. Są ludzie którzy mają znacznie gorzej.
Nie mówimy o jakimś tam raku, a o białaczce. Mam wrażenie, że ludzie którzy guzik wiedzą próbują mnie uczyć na co jestem chora. Od października poznałam wiele osób z tą samą chorobą, więc wiem jaka jest śmiertelność. I nie jest to wysoka liczba wbrew pozorom. I wierz mi: wolę rzygać po chemioterapii, zapomnieć jak się chodzi, przejść wiele okrutnych chwil niż doznać większych strat w życiu. Trzeba wiedzieć, że nie jest się pępkiem świata. Są tacy którzy mają znacznie ciężej.
Nikt Cię nie próbuje uczyć, naprawdę współczuje Ci choroby. Uwierz mi,że akurat wiem, że dużo osób ma bardzo ciężko w życiu, a ja mam odczucie, że ty o swojej chorobie wypowiadasz się jakby to była grypa żołądkowa, a to jest naprawdę ciężki rak.
Bo widzisz czasy się zmieniają. To już nie jest "naprawdę ciężki rak". Efekty leczenia są coraz bardziej efektowne. I lepiej jest do tego podchodzić jak do grypy żołądkowej. Ponoć 50% efektów leczenia to siła nastawienia psychicznego :) Bez niego odechciewa się żyć - a ta chęć jest silniejsza od każdej chemioterapii. Patrząc na nieświadomość ludzi obrałam sobie własną misję: zmienić to u jak największej liczby ludzi.
Mi film bardzo się podobał, aczkolwiek zgadzam się że u ludzi panuje błędna swiadomość co do nowotworów. Mam wrażenie ze na słowo rak ludzie reagują tak jak na wyrok smierci i cięzko to zmienic. Ja jeszcze całkiem niedawno mialam podobne podejscie, a zmienilo sie jak moj tata zachorował na chłoniaka. Nie ma to zwiazku z tym, że robie sobie jakąś złudna nadzieje tylko z tym, ze jestem bardziej swiadoma tej choroby i tego ze są na to leki, a medycyna caly czas idzie to przodu. Jeszcze 10 lat temu byłby wiekszy problem. Mój tata obecnie czeka na wyniki PET, jak będzie całkowita remisja to idzie na przeszczep:) Potrzebna jest tylko wola walki i pozytywne nastawienie jak piszesz. Powodzenia!
Jakżesz ludzie uwielbiają się łudzić! Najlepszym dowodem na to jest istnienie wszelakich religii. Szczyt ułudy.
Nie przeczę jednak, a wręcz zgadzam się, że pozytywne nastawienie jest często ważne, szczególnie w przypadku chorób. Ale są różne choroby. Również i choroby terminalne. Na raka mnóstwo osób umiera i nie pomaga nawet najwspanialsze(?) uczucie i radość jaką daje miłość. Ludzie "walczą" i są "pozytywni" aż do bólu i... odchodzą. Umierają na raka. Niestety pozytywne nastawienie, picie ziółek, czary mary u różnych uzdrowicieli nie uleczą raka w stadium nieuleczalnym.
Swego czasu lekarze starali się nie mówić pacjentom, że ci umrą niedługo. Że ich rak jest w stadium terminalnym - czyli, że nic nie da się zrobić. Miało to niby pomóc pacjentowi się nei smucić za bardzo. Nie popadać w depresję. Jednak po wielu tysiącach (milionach) rozważań, artykułów, kongresów, prelekcji w środowisku lekarskim ustalono iż zdecydowanie należy pacjenta informować, że jego stan jest nieuleczalny. Że umrze niedługo lub ma jescze trochę czasu.
a ja bym wolała żyć bez nóg:D Życzę Ci wszystkiego najlepszego i szczerze mam nadzieję, że będziesz zdrowa, podziwiam Twoje nastawienie, wiem że to więcej niż połowa sukcesu, samo leczenie nie wystarczy. Ale... no właśnie, sama mam za sobą lata doświadczeń z nowotworami, nienawidzę tego świństwa i nikomu tego nie życzę, zbyt wielu przez to straciłam. Wolałabym, żeby mi uje**** obie nogi, niż chorować na nowotwór.
Co nie znaczy, że gdyby mnie to dotknęło, poddałabym się, wręcz przeciwnie. Po prostu tego nienawidzę.
Wiem, że jako osoba chora pewnie wiesz trochę więcej, ale to nie zmienia mojego zdania. Ten film stał się jednym z moich ulubionych, więc nie potrafię wyobrazić sobie, by komuś się nie podobał, ale to rozumiem. Nie sądzę by przez filmy ludzie się bali. Każdej osobie chorującej przedstawia się przebieg choroby i szanse na wyzdrowienie, więc co do tego mają filmy? Więcej jest tych kończących się śmiercią, ponieważ to są filmy fabularne, a nie dokumentalne. Tu chodzi o fabułę, pomysł. Owszem, film o tym jak białaczka kończy się wyzdrowieniem też może być piękny. Opowieść o nadziei, która nie wygasa do ostatniej chwili, która przeważa nad strachem, wypełnia chorego i jest dla wszystkich dobry. Jest równie dużo filmów o osobach wychodzących z białaczki, tylko nie mają takiego rozgłosu, bo ludzi bardziej za serca chwyta śmierć, niestety. Ja oglądałam takie filmy.
I idiotyczne jest to, że uważacie Tesse za zadufaną w sobie, egoistkę, nie szanującą ludzi. Ona jest po prostu prawdziwa, a nie macie pojęcia jak ona odbierała wtedy świat i innych. Przecież ona wcale nie była egoistką. Zajęła się bratem w dniu urodzin, czy martwiła się sobą? To był jego dzień, tak? Przejmowała się swoją przyjaciółką, i jej nadchodzącym dzieckiem, zależało jej, by matka zainteresowała się bratem. Najstraszniej może wyglądać sytuacja z ojcem. Ale przecież kocha się rodziców, ale co? Ma spędzić resztę życia okazując im jak ich kocha, jak się przejmuje? Przecież oni o tym wiedzą! Nie zawsze przecież taka była. Białaczkę miała od 10 roku życia. Na początku walczyła, ale wiedziała, że i tak umrze, dlatego zrezygnowała z chemioterapii, by w jakiś sposób zakończyć to życie. Poza tym uważam, że ojciec wszystko rozumiał i wcale nie odbierał tego w taki sposób jakby się wydawało.
Uważam, że oceniacie wszystko zbyt pochopnie i momentami macie błędne pojęcie o ludziach.
Zgadzam sie z każdym zdaniem. Dalsze rozpisywanie się nie ma sensu, Po prostu poruszył mnie ten film do głebi ..
Ech.. Nie jestem ekspertką w dziedzinie nowotworów, ale może zamiast głęboko analizować jej chorobę po prostu skup się na treści filmu? Film był naprawdę piękny i jeżeli dałaś/eś mu ocenę 1 to coś jest z Tobą nie tak, pod uwagę bierze się wszystko, a nie tylko jeden aspekt, który tylko Tobie nie przypasował. Aha i radziłabym zapoznać się z książką, bo tam historia choroby jest lepiej przedstawiona, jeżeli tak się tym fascynujesz. Oczywiście, że można z tego wyjść, ale nie zawsze, poza tym film byłby nudny, gdyby wyzdrowiała i życie toczyło się dalej. Bo to jest FILM, a nie rzeczywistość ;) A Tessa miała akurat szczęście, że posiadała taką rodzinę i chłopaka, jeżeli sądzisz, że ich nie szanowała , to może obejrzyj film jeszcze raz., ponieważ kochała ich ponad wszystko. Tylko myślę, że gdybyś Ty był/a umierająca, nie byłabyś cała w skowronkach i mogłabyś nieświadomie odtrącać innych,czy wszczynać kłótnie, bo to, co działoby się w Twojej psychice, oddziaływałoby na otoczenie
Rak jest prawdziwą plagą w krajach anglosaskich, podobnie jak prostytucja (czy raczej cichodajstwo) i wszechobecne narkotyki. Więc wykorzystano raka jako symbol śmierci, zgrabnie łącząc go z innymi problemami, jakie trapią dzisiejsze, dekadenckie społeczeństwa. Człowiek jest skończony jeszcze zanim skończy 18 lat, i nie ma dla niego ratunku, a najpiękniejsze chwile (takie jak miłość) spotykają go w chorobie.
Myślę, że to kwestia oczekiwań. Po prostu w tej chwili chcesz oglądać filmy w których ludzie nie umierają. Ale filmy są robione dla bardzo różnych ludzi. Są widzowie, którzy nie potrzebują żadnego wsparcia psychicznego w tym temacie.,
Jestes tak glupia czy tylko udajesz? Jedni zdrowieja,inni umieraja. Proste.Tu jest pokazana da druga gorsza opcja. Dlaczego ocenilas film na 1? Patrzysz na niego tylko przez pryzmat swojej choroby? Uwazasz,ze gra aktorska zaslugiwala na 1? Film ocenia sie jako caloksztalt. Jestes zenujaca i tyle na ten temat:)
zgadzam się z przedmówcą . Film piękny, niesamowity . Pokazuje życie człowieka chorego, który dzięki różnym przyjemnością z życia zapomina o danej przykrej rzeczy, któa go spotkała. i także również nie potrafię pojąć dlaczego dałaś temu filmowi 1 ? Ja również jestem chora na białaczkę i od dwóch lat próbuje z tym walczyć, mam 21 lat prawie .. Czekam aktualnie na przeszczep i szczerze? Dzięki temu filmowi wiem, że świat jest piękny i trzeba łapać każdą chwilę rękami i nogami . Więc z wielkim szacunkiem do Ciebie ponieważ wiem, że jesteś w takiej samej sytuacji co ja naprawdę Cię nie rozumiem ..a sposób w jaki Ty się wypowiadasz na temat choroby jest flustrujący.. bo uwierz może i sięda z tym żyć ale ja oddałabym wszystko aby być zdrowa.
Dzisiaj obejrzałam ten film i muszę powiedzieć , że miałam podobne odczucia. Nie wzruszył mnie , nie płakałam i wiem jak to zabrzmi , ale nie żałowałam głównej bohaterki. Śmieszyły mnie te komentarze pod filmem "O Boże mam 15 lat i ten film zmienił moje życie , od dziś będę lepszym człowiekiem , Tessa to prawdziwa bohaterka." Bliska mi osoba też chorowała na raka i dzięki chemii z niego wyjdzie a rokowania są dobre. Dlaczego w filmach osoby chorujące na raka zawsze umierają? Po to żeby film był wyciskaczem łez i dawał przesłanie "rak to wyrok". Główna bohaterka miała wybór , mogła walczyć ale wolała umrzeć.
dokladnie mysle tak samo jak Ty.Klocilam sie nawet ze z tego mozna wyjsc ale ludzie wiedza swoje :/ ;p
Zaintrygowała mnie Twoja krucjata z ludzką ignorancją i filmowymi przekłamaniami rzeczywistości. Ludzie uważają Twoją wypowiedź za radykalną, ale ja Ciebie rozumiem. Sam Przechodziłem ten etap. Mój tok myślenia najlepiej odda cytat z Balzac'a: "Ból zadaje wówczas wielką ranę; cierpienie jest wielkie, i nikt nie może wyjść z tej choroby bez jakiejś poetycznej odmiany. Albo obiera drogę ku niebu, albo, jeśli zostaje na ziemi, wraca do świta, aby kłamać światu, aby grac komedię; odtąd już zna kulisy, w których można się ukryć, aby obliczać, płakać, żartować. Po tym straszliwym wstrząśnieniu społeczeństwo nie ma już dla tego człowieka tajemnic, osądził je nieodwołalnie". Sam przechodziłem to samo co Ty. Miałem ostrą białaczkę szpikową mielomonocytową. Z tego co napisałaś wynika, że czekasz na przeszczep szpiku. Ja jestem 22 miesiące po. Służę wsparciem i doświadczeniem.
P.S. Przepraszam za nick, na imię mi Karol.
Zgadzam się z Tobą. Film polecili mi znajomi i go obejrzałam, ale zawiodłam się strasznie. Wg mnie Tessa to zwykła egoistka, która w ogóle nie przejmowała się tym, co czują inni. Rodziców traktowała karygodnie, a najważniejszą rzeczą dla niej była utrata dziewictwa [sic!]. Poza tym gra aktorska Dakoty w ogóle mi się nie podobała, była mdła. Pozdrawiam hejterów Ritchelliel i fanki filmu :)
Ten film pojawił się właśnie w pozycjach dla mnie polecanych i powiem szczerze, ze po przeczytaniu opisu i obejrzeniu listy aktorów nie mam ochoty go oglądać. Postanowiłam jednak przeczytać komentarze i podoba mi się to co napisałaś. Nie zgadzam się z Tobą w 100%, ale i tak rozumiem. Masz rację co do filmów z tego gatunku, od siebie dodam, że większość z nich przedstawia lazy writing - filmy o ludziach nagle spełniających swoje marzenia są głupie i wtórne? Dodajmy do tego raka! Ich zachowanie będzie w pełni uzasadnione.
Nie mogę doczekać się ekranizacji "Gwiazd naszych wina" Johna Greena. Książka fajnie i nietypowo podchodzi do tematu, jeśli nie czytałaś to polecam, może Ci się spodoba. Co prawda nie jest dokładnie o wygrywaniu z chorobą, ale na pewno całość jest dużo lepiej przedstawiona.
I życzę Ci powodzenia!
Zadziwiające mrożone cytryny. Wielu zawodowców w restauracjach i miejscach żywienia zbiorowego używa lub konsumuje całą cytrynę i nic nie jest wyrzucane. Jak zużywać całą cytrynę bez wyrzucania czegokolwiek? To proste. Włóż całą umytą cytrynę do zamrażalnika swojej lodówki. Kiedy jest ona już zamrożona, weź tarkę i utrzyj na niej całą cytrynę (nie obieraj skórki) i posyp tą utartą masę na swoje jedzenie (sałatkę, lody, zupę, dania rybne, mięsne, sosy, whisky, wino-lista dań jest niekończąca się). Całe jedzenie zyska niespodziewanie cudowny smak, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłaś. Wcześniej myślałaś tylko o soku z cytryny i witaminie C. Nigdy więcej. Teraz kiedy poznałaś ten sekret cytryny możesz jej nawet używać do gorących kubków (zupki błyskawiczne). Co jest główną zaletą w jedzeniu całej cytryny inna niż zapobieganie wyrzucaniu jej niezużytej części i dodawaniu smaku swoim posiłkom? Cóż jak widzisz skórka cytryny zawiera 5 do 10 razy więcej witamin niż sok z cytryny. I tak właśnie to wyrzucałaś. Ale od teraz wykonując tą prostą procedurę z mrożeniem całej cytryny, ucieraniem jej i dodawaniem tego do swojego jedzenia czy picia możesz spożywać wszystkie odżywcze składniki i być zdrowsza. Dobre jest także to,że skórka z cytryny to zdrowe i odmładzające pożywienie zwalczające także wszystkie toksyczne elementy w twoim ciele. Tak więc włóż swoją umytą cytrynę do zamrażalnika i dodawaj do jedzenia codziennie. To klucz,aby twoje jedzenie było smaczniejsze, a ty żebyś żyła dłużej i była zdrowsza. Taki jest sekret cytryny. Lepiej późno niż wcale. Cytryna (Citrus) jest cudownym produktem zwalczającym komórki rakowe. Jest 10000 razy silniejsza niż chemoterapia. Dlaczego o tym nie wiedzieliśmy? ...bo wielkie firmy farmaceutyczne i laboratoria są zainteresowane wytwarzaniem sztucznych produktów co przynosi im wielkie zyski. Teraz możesz pomóc przyjaciołom poprzez poinformowanie ich o korzystnym wpływie cytryny i jej soku na zapobieganiu chorobom. To wybornie smakuje, jest miłe i nie ma skutków ubocznych jak chemoterapia. Jak wielu ludzi umarło ponieważ jest to pilnie strzeżona tajemnica w celu nie narażenia na niebezpieczeństwo milionowych zysków wielkich korporacji. Jak wiesz jest wiele gatunków drzew cytrusowych rodzących cytryny i lemonki. Możesz je zjadać na wiele sposobów, sok, miąższ, skórkę, robić drinki i ma to wszystko wiele zalet z których najważniejsze to jakie wywiera na torbiele i nowotwory. To drzewo to udowodniony dostarczyciel lekarstwa na raka. Jest także znane jako zwalczający drobnoustroje, zakażenia bakteriami oraz grzybami. Jest skutecznym środkiem przeciwko ludzkim pasożytom i robakom. Reguluje też ciśnienie krwi kiedy jest ono za wysokie oraz działa jako środek przeciw depresjom, stresom czy zaburzeniom nerwowym. Źródło tych informacji jest fascynujace: to wyszło od jednego z największych producentów leków, który po 20 latach badań laboratoryjnych prowadzonych od 1970 roku udowodnił i ujawnił, że cytryna zabija komórki nowotworowe w przypadku 12 rodzajów nowotworów jak; nowotwory jelita, piersi, prostaty, płuc i trzustki.Owoce drzewa cytynowego działają 10000 razy lepiej niż Adriamycyna-lek używany przy chemoterapii, powodujący tylko zwolnienie wzrostu komórek nowotworowych. Co jest jeszcze bardziej zdumiewające, ten typ terapii, cytryna zwalcza tylko złośliwe komórki rakowe i nie powoduje żadnych skutków ubocznych dla normalnych komórek organizmu. Tak więc umyj dobrze cytrynę, zamroź ją i utrzyj na tarce.
Kapsaicyna leczy raka . Witamina B17, czyli Amigdalina to zapomniane lekarstwo na raka. Ludzie nie wiedzą nic na ten temat, a
koncernom farmaceutycznym nie zależy na naszym zdrowiu, zależy im wyłącznie na kasie .
zgadzam się z Twoją opinią, że białaczka to nie wyrok i można wyzdrowieć. Życzę Ci tego z całego serca. Wracając jednak do filmu Tess owszem egoistycznie podchodziła do życia, choroby (nie chciała się leczyć nawet, gdyż stwierdziła, że jest to jedynie przedłużenie życia w bolesny sposób), a także do rodziny. Jednak zauważyć w niej można pewną zmianę. Początkowo film przedstawia młodą dziewczynę, chorobą na białaczkę, która podchodzi do wszystkiego egoistycznie i arogancko. W tym wieku wiele nastolatków nie traktuje dobrze swoich rodziców i wychodzi im ze wszystkim na przekór. Dlatego też Tess nie chce podejmować leczenia. Jednak, gdy w życiu pojawia się Adam jej poglądu w pewnym stopniu ulegają zmianie. Mimo, iż wie, że choroba postępuje i oboje wiedzą, że w przypadku Tess będzie miała tragiczny koniec, bo nie podjęła się ona leczenia chcą być razem. I wydaje mi się - jest nawet scena, gdzie Tess płacze, widzi co traci i że jednak rodzina jest ważna i to dla niej warto walczyć o siebie.
Nie chce tego filmu bronić, bo również zgadzam się z tym, że powinno być więcej filmów, które by ukazywały wygraną nad chorobą i byłby swego rodzaju motywacjami. Ale czy rzeczywiście film nie ma w sobie przesłania? Nie zgodzę się do końca. Czasem zdajemy sobie sprawę z czegoś, gdy to tracimy i może tu film ma na celu pokazie, że warto walczyć by nie ominęło nas, np. narodziny dziecka koleżanki.
Też chciałabym tak to odebrać, ale słowa "Życie składa się z chwil... Pozwól im odejść" raczej sugerują, że te przykładowe narodziny dziecka koleżanki (które w ogóle Tessa uratowała, bo Zoey na pewno kierowała się jej opinią), są tylko chwilami - pięknymi, ale w ostatecznym rozrachunku tylko chwilami. Ja osobiście uważam inaczej, ale nie sądzę, żeby w Tessie zaszła przemiana - raczej konsekwentnie szła w kierunku, który obrała, kiedy zaprzestała leczenia, aczkolwiek masz rację - na pewno nabrała innego spojrzenia na życie i dostrzegła w nim większą wartość, niż widziała w nim wcześniej.