Fabuła skupia się na trzech osobach, które spotykają się na tej samej mszy z powodu życiowych kryzysów, z jakimi walczy każdy z nich. Msza nie jest dla nich niczym nowym, ale nie są w stanie zrozumieć jej prawdziwego znaczenia. Pomoc przychodzi ze strony aniołów stróżów, którzy pozwalają bohaterom pojąć walkę dobra ze złem i cudowny triumf wiary, który unaocznia się podczas każdej Eucharystii. To, czego doświadczą w trakcie tej Eucharystii, zmieni ich życie na zawsze.
Czy tylko ja odniosłam wrażenie, że film był nagrywany w simsach? Koszmarna grafika i animacja, momentami po prostu groteskowa. Aż oczy bolą przy niektórych scenach D:
Nie mogę być chyba jedyną osobą, który przez cały film czuła coś co Anglicy określają mianem Cringe.(dyskomfort). Sztywne animacje i ogólne odczucie syfu wylewającego się z ekranu.
Tylko szkoda im było wydać trochę więcej oprócz słów i dlatego mamy tak słabą animację postaci (p.s. jestem katolikiem)
Rany, dobrze, że nie jestem już dzieckiem. Po seansie byłbym przerażony. Wypatrywałbym tylko tego natręta, "anioła stróża", który z wymuszonym uśmiechem na twarzy czepia się każdego mojego gestu i myśli ( tak, jakby dzieci miały tego mało w domach ze strony swoich stalkerskich rodziców ).
Film dosłownie przedstawia...