Młody nauczyciel, przybysz z wybrzeża, pracuje gdzieś w sercu rozpalonej słońcem Australii. Swoją pracę w takim otoczeniu traktuje jak zesłanie. Chce spędzić chociaż święta Bożego Narodzenia w Sydney. Ale - zgrany do suchej nitki - musi skorzystać z gościnności miasteczka, w którym ugrzązł. Musi się poddać chamskiej, pijackiej gościnności, która pokazuje, że dobrobyt wcale nie przeszkadza w kultywowaniu brutalnych obyczajów.
Ze wszech miar niedocenione arcydzieło z Antypodów. Film Kotcheffa to przeżycie katartyczne, intensywne do bólu. Poraża, miażdży, przeżuwa, wypluwa, zostawia bez tchu. Nie pytaj po co, nie pytaj, czy warto. Każdy, dosłownie każdy, powinien to zobaczyć.
Zderzenie dwóch światów. Brudnego, prostackiego i tego pozytywnego. Mamy w tym filmie ciekawie ukazany proces wchłaniania światła przez ciemność. Świetna gra aktorska, nawet drugoplanowe postacie są bardzo interesująco przedstawione. Ciekawa jest zwłaszcza postać doktora włóczęgi. W tym filmie jest kilka scen, które...
więcejOstatnio w polskiej prasie głośno było o najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego "Pod Mocnym Aniołem" (2013), w którym pije się i to dużo. W "Wake in Fright" (1971) Teda Kotcheffa Australijczycy pokazują, że potrafią wlewać w siebie naprawdę ogromne ilości alkoholu i piją nawet po wybudzeniu. W końcu do otworzenia...
więcejRozgrzana słońcem pustynna Australia. Duszny klimat. Senna atmosfera. Wokół doskwierający żar i pot dosłownie leje się strumieniami tutaj tak często, jak alkohol. Podróżnych witają roześmiane twarze gościnnych mieszkańców miasteczka. Odmowa wypicia piwa jest dla nich wysoce nietaktowna i traktowana niemal jak...