Jeśli po obejrzeniu tego filmu któreś z Was postanowi przejść na wegetarianizm radziłbym dowiedzieć się czegoś więcej o potrzebach swojego organizmu. W zależności od wieku, grupy krwi, rasy, miejsca zamieszkania, chorób towarzyszących, rodzaju wykonywanej pracy itp. organizm ludzki potrzebuje do prawidłowego funkcjonowania w różnych ilościach pewnych elementów. Należałoby zwrócić szczególną uwagę na możliwość wystąpienia niedoborów takich składników jak: pełnowartościowe białko (białko roślinne też ma pewną wartość , ale zwierzęce plasuje się wyżej), witamina B12, łatwo przyswajane żelazo (to pochodzenia roślinnego jest trudno przyswajalne przez organizm człowieka), wapń, witamina D. Źle dobrana dieta może doprowadzić do różnych zaburzeń np.: anemia, zaburzenia widzenia, nadmierny spadek masy ciała, brak energii, uczucie zimna itp. Większość osób zajmujących się żywieniem uważa, że na dietę wegetariańską nie powinni przechodzić ludzie, którzy jeszcze dojrzewają (czyli do 18-21 roku życia). Długotrwały brak mięsa w diecie może zwiększyć ryzyko występowania zaburzeń psychologicznych (wg Journal of the American Dietetic Association). Dieta wegetariańska ma mnóstwo pozytywnych aspektów, ale część praktykujących wegetarian zapomina, że to co służy jednemu człowiekowi może szkodzić drugiemu. Dlatego wyzywanie niewegetarian od "trupożerców, sępów" itd. (co jest częste, chociażby na tym forum) ma chyba na celu dowartościowanie autorów tych sformułowań i świadczy o nich nie najlepiej. Sam wegetarianizm nie jest zły ani dobry, ale ideologia którą się do niego dorabia jest co najmniej śmieszna, jeśli nie cała to spora jej część. Pozdrawiam
Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne wyraża stanowisko, że odpowiednio zaplanowane diety wegetariańskie, w tym diety ściśle wegetariańskie, czyli wegańskie, są zdrowe, spełniają zapotrzebowanie żywieniowe i mogą zapewniać korzyści zdrowotne przy zapobieganiu i leczeniu niektórych chorób. Dobrze zaplanowane diety wegetariańskie są odpowiednie dla osób na wszystkich etapach życia, włącznie z okresem ciąży i laktacji, niemowlęctwa, dzieciństwa, dojrzewania, oraz dla sportowców.
Należałoby jeszcze podać nieco więcej informacji z tego oświadczenia: "W niektórych przypadkach suplementacja lub wzbogacana
żywność może dostarczyć odpowiednie ilości niezbędnych składników." To stwierdzenie przekonuje mnie, że najlepsza jest dieta
bogata w produkty pochodzenia roślinnego, uzupełniana produktami pochodzenia zwierzęcego (mięso, nabiał itd.)
Chciałbym dodać, że kwasy tłuszczowe omega-3 znajdują się głównie w organizmach zwierzęcych (gotowanie muszelek lub wynajdywanie po sklepach wodorostów i tego typu produktów, które mogą również zawierać pewne ilości tego składnika nastręcza wiele trudności i kosztów). Słyszałem także o szkodliwości białka sojowego (które często jest podstawą diety wegetariańskiej) dla mężczyzn, ze względu na inne substancje, które ta roślina zawiera. Dziwi mnie trochę oświadczenie ADA, ze względu na fakt występowania niedoborów chociażby witaminy B12 (bardzo istotnej dla układu nerwowego człowieka)w diecie wegetariańskiej i wegańskiej - pierwsze objawy tych niedoborów mogą pojawić się po kilku latach. U ludzi spożywających mięso również mogą występować te niedobory , ale wśród wegetarian jest to zjawisko częste - jeśli nie nagminne. Oświadczenie o którym wspominasz jest dość zagadkowe, ze względu na pewne sformułowania: "odpowiednio dobrana dieta", "może" itd. Moim zdaniem dieta wszystkożercy (człowieka) powinna być skomponowana jak dla wszystkożercy, a nie jak dla roślinożercy czy mięsożercy. Jeśli spojrzeć na archeologie to można zobaczyć, że jedne z pierwszych narzędzi stworzonych przez homo sapiens były przeznaczone do polowania. Nie powstały one z chęci mordu, tylko z potrzeby uzupełnienia braków w diecie . A tak z innej beczki, to spójrz na naszych "najbliższych kuzynów"
http://www.youtube.com/watch?v=IT4WiMrzByg
http://www.youtube.com/watch?v=WDFh5JdYh7I
to można stwierdzić, że jedzenie mięsa jest naturalne dla naszego gatunku. Pozdrawiam
Szpitale aż pękają w szwach od "mięsożerców", którzy chorują na miażdżycę i choroby serca- a związek tych chorób z jedzeniem mięsa i tłuszczów zwierzęcych jest od dawna ustalony. A tu się mówi o szkodliwości wegetarianizmu. Śmieszne!
"Uzupełnianie braków w diecie" to stwierdzenie wykluczające zupełnie etykę. A przecież człowiek to jest także istota duchowa, której czyny podlegają ocenie moralnej. Nie jesteśmy zwierzętami, które zabijają, aby żyć. My możemy żyć także bez zabijania i jeżeli Bóg (lub jeśli wolisz los) dał nam taką możliwość wyboru- to należy z niej korzystać.
Trochę mi tu fanatyzmem pachnie :) Przecież w innym temacie rozmawialiśmy na ten temat i przykład społeczności eskimosów grenlandzkich powinien chociaż trochę dać do myślenia. Upraszczasz strasznie pisząc, że choroby serca są głównie wynikiem spożywania mięsa i tłuszczy zwierzęcych. Zapominasz o takich czynnikach jak: stres, używki, geny, tryb życia itd. Oczywiście jest prawdą, że ludzie spożywający mięso i tłuszcze ( chociaż też zależy jakie - bo są również przykłady, że może być zupełnie odwrotnie - jeszcze raz Grenlandia) częściej chorują na serce, ale tracąc na jednym zyskują na czymś innym.
""Uzupełnianie braków w diecie" to stwierdzenie wykluczające zupełnie etykę" - hmmm niby w jaki sposób? Z drugiej strony jeśli Bóg lub los dał nam szanse jeść mięso to dlaczego by z niej nie skorzystać?
To się zamienia w dyskusję religijną. Bóg dał nam wolną wolę, ale to nie znaczy, że możemy robić wszystko. Dla mnie przykazanie "Nie zabijaj"- odnosi się także do zwierząt- chociaż nie jest to oficjalne stanowisko Kościoła. Jeżeli mogę unikać zabijania (bezpośredniego i pośredniego)- to wolę go unikać. Tak na pewno jest lepiej z moralnego punktu widzenia.
Oczywiście, nie zamierzam zabraniać komukolwiek jedzenia mięsa, ale chodzi mi o to, żebyś zrozumiał punkt widzenia wegetarian.
Ależ ja staram się Was zrozumieć. Nie jest to jednak takie proste, szczególnie gdy czytam np: "Szpitale aż pękają w szwach od mięsożerców". Jak mają nie pękać skoro nasze społeczeństwo w dziewięćdziesięciu paru procentach spożywa w pewnych ilościach mięso. Z drugiej strony szpitale w Indiach są wypełnione wegetarianami, w Rosji jej obywatelami a w Tajlandii buddystami - i o czym to świadczy? O niczym! Puste słowa, które brzmią groźnie, ale nie znaczą nic. To co piszę, staram się czymś poprzeć np.: badaniami naukowymi, obserwacją innych gatunków itd. i pragnąłbym tego samego od Ciebie czy innych partnerów/partnerek w dyskusji. A wracając do chrześcijaństwa to chciałbym Ci przypomnieć (choć już o tym pisaliśmy), że w Biblii jest sporo fragmentów mówiących o spożywaniu mięsa. Pozdrawiam
Prawda taka że skrajny wegetarianizm jest możliwy przy grupie A i AB, tylko że takie jednostki by musiały wpierdzielać kilogramami rocznie owoce rokitnika (jedyna póki co sklasyfikowana roślina zawierające niezbędne uzupełnienie witaminki B) i litrami olej lniany (kwasy omega 3, 6 i 9). Prędzej bez tego tak czy siak wylądują w szpitalu chorując na białaczkę albo po prostu od awitaminozy.
Kwestia etyczna. Człowiek patrząc nawet po grupie krwi zaczynał od zbieractwa - ale to nie znaczy że zbierał tylko owoce. Zbierał o dziwo głównie ślimaki (łatwo dogonić skurczybyki - ktoś ma przeciwwskazania?) i z czasem nawet pokusił się na wpieprzanie szarańczy której było aż nadto - żołądek człowieka z grupą krwi 0 albo H (tzw Bombay) źle znosi kwaśne odczyny ,dawniej człowiek po prostu nie jadł tego po czym się źle czuł albo umierał od tego bliźni. Jakby nie patrzeć do dzisiaj się wcina te niby prymitywne twory zwierzęce, a prawda taka że to najlepsze źródło czystego białka. Gdyby jakiś paker dzisiaj chciał się dowiedzieć jak narobić sobie masy mięśniowej naturalnie - to by ślimaki wpierdzielał a nie jakieś kreatyny. Kain zabijał woły, Abraham składał baranki w ofierze zamiast swoich Synów (Ismael, Izaak), Jezus mnożył ryby na oczach kilkudziesięciu tysięcy osób (i potem je zjedli!)... Biblia to sprzeczne źródło, bo jest zredagowane kilkanaście razy przez sobory w dawnej historii, a te narzucały nowowiercom swoje standardy - niekoniecznie te właściwe testamentowe. Człowiek powinien jeść mięso. Co prawda nie w takich ilościach by się nażreć. powiedzmy że powinno to być 5-20% diety dla skrajnej grupy A i do 45% diety dla grupy 0. Tylko najlepsze (najczystsze) mięso to baranina (tłuste) i konina (mniej tłuste). Ale i tak marketing woli soję o smaku wołowiny i kurczaka który nie może udźwignać swojego ciała. Bon Apetit.
Film fajny, ale jak zwykle przedobrzony i produkcji USA (czyli dobry dla okcymiłośników). Ci sami obrońcy zwierząt jeżdżą samochodami na ropę i co gorsza na benzynę - tym samym zabijają owady zapylające kwiaty. Powodzenia z pożywieniem. Niczym się nie różnią od przeciętnego człowieka zachodu, z tą różnicą że ich pokazują, a nas nie. Imho gorsi są ludzie którzy nie mają środków na wyżywienie własnych dzieci a jeszcze zwierzęta trzymają domach. To dopiero temat na film.
A skąd ty wiesz jakimi samochodami oni jeżdżą? hah
"Ci sami obrońcy zwierząt jeżdżą samochodami na ropę i co gorsza na benzynę - tym samym zabijają owady zapylające kwiaty." pszczółki zabijają sztuczne nawozy i inna chemia, w tym temacie też jest dobry dokument "Vanishing of the bees"
Śmiem też twierdzić, że twórcy filmu jednak różnią się od przeciętnego człowieka z zachodu, chociażby tym, że zamiast siedzieć i narzekać coś w tym temacie robią.
Gdyby rządy tak kochały ludzi jak twierdzą - mielibyśmy prąd elektryczny z energii zerowej(znikąd fizycznie patrząc), samochody napędzane grawitacyjnie i samoistny transport orbitalny - wszystko po Tesli.
Szczerze mówiąc od okresu w którym pisałem komentarz na który odpowiedziałaś - wystarczająco zmieniłem swój sposób myślenia, a raczej przeskok na sztukę niemyślenia - po prostu czuję, że nie ma przeciętnych i nie ma ludzi zachodu. Wszystkie te pojęcia kreuje umysł w obawie przed niemożnością opanowania całego wszechświata którym paradoksalnie stety albo co w niektórych przypadkach - niestety jest.
"Vanishing of the Bees" miałem okazję obejrzeć - jest to genialny dokument. Mimo to bardzo popularna metoda niebudzenia pszczół na wiosnę a kupowania nowych z powodów ekonomicznych doprowadziła do sporego spadku liczebności tych owadów. Inną sprawą będzie karmienie pszczół bielonym amerykańskim/niemieckim (jedno i to samo) cukrem ,który podobnie jak masło ma w sobie mało masła, tak ten nie ma w sobie wiele cukru a nawet często pseudoznikomą ilość chemikaliów które zabijają powoli nawet ludzi. Chore tarczyce po Czarnobylu są miło dobielane cukrem i na dodatek pozbawiane jednego z niewielu naturalnych lekarstw biotycznych jakimi są miody i spadzie. "Chcesz zniszczyć świat - zacznij od cukru. Chcesz byś świat był lepszy - zacznij od siebie." =)
Eskimosi żyją bardzo krótko i są otyli, ale nie chorują na raka ponieważ wcinają dużo tłuszczu rybiego z kawsami omega
Jako etyk poczułem się wywołany do tablicy. Zwierzęta nie mogą być podmiotem żadnego systemu etycznego, który nie byłby sprzeczny sam ze sobą, ponieważ nie mogą być podmiotami obowiązków etycznych, a co za tym idzie praw. Najprostszy przykład, to lew, który nie podporządkuje się prawu do życia człowieka, czy - co bardziej obrazowe, ze względu na pewną dawkę idei anty antropocentrycznych - antylopy. Spójrz zatem na to tak: obejmujesz zwierzęta prawem do życia, czyli włączasz je do ogólnoludzkiego systemu etycznego. To oznacza, że wszystkie są równie chronione, co z kolei oznacza, że wszystkie, do tej pory, spożywające mięso muszą stać się weganami - inaczej Twój system popada w sprzeczność aksjologiczną, czyli podwójne standardy - a niektóre, choćby chciały (choć chcieć nie mogą, bo nie mają wolnej woli - kolejny problem, bo podmiotem etyki jest ludzka wola, a nie instynkty, czy odruchy, które w większości przypadków są traktowane, jako warunki zewnętrzne, poza skrajnym hedonizmem, który odpowiedziałby Ci, że jeśli zabijanie zwierząt sprawia Ci przyjemność, to zabijaj) nie mogą się przystosować, np. kotowate nie wytrzymają na diecie bezmięsnej, a i po zjedzeniu zupy jarzynowej by się pochorowały.
Kiedy wstrzymujesz się od zabicia zwierzęcia - bo zjedzenie martwego nie jest już czynem etycznym, nawet jeśli podzielisz (na co nie przystanę) etykę na ludzką i zwierzęcą, to zwłoki zwierzęcia są rzeczą i nie mogą stanowić podmiotu - nie udzielasz mu prawa do życia (z punktu widzenia etyki ogólnej), tylko dokonujesz czynu zwrotnego. Wszystkie czyny, jakie pełnisz w stosunku do zwierząc są tak naprawdę czynami wobec Ciebie samego. Przykładowo, jeśli kopiesz kotka bez powodu, to wykazujesz się okrucieństwem, ale nadal nie łączy Cię etyczna relacja z kotem. Oczywiste jest, że kopanie tego kotka jest złe. Nieoczywiste, dlatego, że to Twoje okrucieństwo jest godne potępienia a nie sam czyn - trochę to nieintuicyjne, ale wszystko wynika z faktu, że nie możesz w zgodzie z logiką uczynić tego kotka, choć z pewnością jest słodki, podmiotem etycznym.
Co innego, w przypadku zwierząt, które wykazują inteligencję równą człowiekowi, jak walenie, które w tej chwili są badane już nie tylko przez oceanologów, ale również antropologów, czy językoznawców, którzy przyznają, że za kilka lat będziemy mówić o cywilizacjach tych ssaków, bowiem wiele wskazuje na to, że posiadają one własny język, pamięć społeczną (czyli m.in. opowiadają sobie historie - sic!) i tworzą rodziny, a nie stada. Na zooniverse.org jest możliwość udziału w badaniach dźwięków, jakie wydają walenie, co jest pierwszym etapem w badaniach mających na celu określenie, czy są to tylko komunikaty, czy już język w pojęciu struktury formalnej. Więcej tu (fragment mojego autorstwa):
"(...) Wszyscy pewnie słyszeli o tym, jak inteligentnymi istotami są walenie, że komunikują się w bardzo złożony sposób, że delfiny są nawet w stanie komunikować się z ludźmi za pośrednictwem alfabetu ideograficznego (choć można na to też patrzeć tak, że to my jesteśmy w stanie komunikować się z nimi). Naukowcy zabrali się zatem za komunikaty, którymi orki rozmawiają ze sobą, chcąc sprawdzić czy uda się odnaleźć podstawowe jednostki fonetyczne ich komunikacji, i czy można mówić o języku, a jeśli tak, to czy są to słowa, litery, sylaby, zdania, czy jeszcze inne konstrukcje językowe. Posiadają nagrania odgłosów wydawane przez orki, ale znowu jest ich szalenie dużo, dlatego korzystają z tej platformy.
Zadaniem niewykwalifikowanego pomocnika jest odsłuchanie komunikatu wydawanego przez jednego osobnika i przyporządkowanie go do jednego z komunikatów innych osobników. W ten sposób powstaną kategorie sygnałów, które będzie można próbować przyporządkować do sytuacji, w których występują i w ten sposób ustalać ich znaczenie.
Jakie są korzyści dla niewykwalifikowanego pomocnika? Przede wszystkim piękno zdziwienia naukowego, któremu mogę świadczyć. Zdawałem sobie sprawę, że walenie to istoty inteligentne i skomplikowane, ale takiego spektrum komunikatów się nie spodziewałem. Kiedy na początku przesłuchiwałem kolejną potencjalną parę dla próbki i byłem już prawie pewien, że pasuje, ponieważ zgadzała się wysokość dźwięku, długość, okazywało się, że następna przesłuchana pasuje jeszcze lepiej, ze względu na naprawdę drobne niuanse. Po dziesiątkach przesłuchanych próbek mogę powiedzieć, że każdy kto przebrnie przez 50 szybko zacznie identyfikować swoich ulubieńców (pomocne jest też to, że mamy rysowane znaczniki na mapce, skąd pochodzi próbka, a obok zdjęcia orki i imię) po drobnych "dziwactwach" w wysyłanych komunikatach. I tu pojawia się druga korzyść: magia wyobraźni. Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy te drobiazgi, to błędy językowe, ozdobniki, czy może jakiś rodzaj żywej zmiany języka. Póki co nie wiadomo nic pewnego, dlatego wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach. Mam tylko nadzieję, że taki sam projekt będzie przystosowany do kolejnego etapu badań.(...)"
Twoja wypowiedź jest po prostu żenująca. Jest to typowa pseudo-logika. Etyka obejmuje tylko zachowania ludzi wobec ludzi i reszty świata, a nie świata wobec ludzi. Inaczej można byłoby skazać sądownie zarazki ospy za zamordowanie milionów ludzi lub wulkan za to, że zabija ludzi swoimi wybuchami.
Ta twoja pseudo-logika jest szczytem głupoty i absurdu: kopnięcie kota jest złe właśnie jako czyn (jeśli wyrządza krzywdę kotu), niezależnie od motywu (bo w niektórych kulturach kot jest zwierzęciem pogardzanym, a znęcanie się nad nim jest uznawane za coś pozytywnego). Czyli nawet jeśli ktoś kopie kota bez żadnego okrucieństwa i z najlepszych pobudek to ten czyn i tak jest etycznie zły, gdyż jego efektem jest wyrządzenie obiektywnej krzywdy kotu.
Wszystkie istoty żywe i odczuwające ból i cierpienie są podmiotami etycznymi i etyka opisuje właśnie m.in. odnoszenie się ludzi wobec zwierząt. Sytuacja odwrotna nie jest przedmiotem zainteresowania etyki, bo zwierzę nie jest zdolne do etycznej analizy swoich własnych zachowań i w rezultacie do ich efektywnej zmiany.
Jedzenie zwłok zabitych zwierząt jest oczywiście związane z etyką. Nie jest to moralnie ani etycznie obojętne, bo nawet jeśli nie zabiliśmy tego zwierzęcia sami, to jednak przez takie jedzenie uczestniczyliśmy w nagradzaniu ludzi (przez płacenie w sklepie, na bazarze, w restauracji itp.), którzy zajmują się zabijaniem i przerabianiem zwłok zabitych zwierząt. Tym samym przyczyniliśmy się do utrwalenia i propagowania takich zachowań ludzkich wobec zwierząt.
Piszę to, jednak bez żadnej nadziei, że cokolwiek z tego zrozumiesz.
Nie ma nic nadzwyczajnego w stwierdzeniach "odpowiednio skomponowana" "może" ponieważ każda dieta rekomendowana przez stowarzyszenia dietetyczne musi być odpowiednio dobrana, samo jedzenie, bądź niejedzenie mięsa to za mało informacji, żeby cokolwiek rekomendować. Wyklucza to zarzuty wobec ww stowarzyszenia, że rekomendowało np dietę polegającą na jedzeniu np. samych owoców, która przecież jest wegetariańska. Witaminę b12, którą zdrowa flora jelitowa (obecnie wielka rzadkość ze wzgl na antybiotyki) wytwarza naturalnie, można suplementować, więc nie jest to żaden problem, to samo tyczy się omega 3 (część wytworzymy sami z ALA). Co więcej, również wszystkożercy powinni ją suplmentować, bo DHA jest bardzo wrażliwa na światło, temp, tlen itd a prawie nikt nie je świeżych, surowych ryb, mięsa czy jaj. Jeśli chodzi o soje to tylko laikom wydaje się, że jest podstawą diety wegetariańskiej - ja na przykład jem ją sporadycznie. Wszystkie te argumenty o "przodkach" czy "plemionach pierwotnych" w ogóle do mnie nie przemawiają. Może jakbym była niedożywionym jaskiniowcem to bym mięso jadła ale nie jestem, i nikt na tym forum. Mam rozwinięty umysł i wspaniałą możliwość wyboru takiego pokarmu, który jest w harmonii z moim ciałem i duchem. Nie mam nic przeciwko temu, żeby inni mięso jedli, tylko niech przywiązują większą wagę do tego skąd się bierze - chów przemysłowy to dramat, a ten film doskonale to pokazuje. Jakby każdy musiał zwierzę upolować albo słono zapłacić za mięso z małych, bardziej etycznych hodowli to by jadł tyle ile na prawdę POTRZEBUJE a nie ile ma OCHOTĘ (kosztem dramatu tych zwierząt).
Ostatnie zdania to najważniejsze zmainy, jakich potrzebujemy. Ludzie nie zaczną masowo przechodzić na wegetarianizm, to marzenie, ale mogliby żądać mięsa z humanitarnych warunków i jeść go tylko tyle, ile naprawdę potrzeba. Kupujemy za dużo żywności, najwięcej tej najgorszej gatunkowo, pełnej chemii i cierpienia, za dużo jej jemy i wyrzucamy. A biznes się kręci, zarabia przemysł mięsny i farmaceutyczny, bo im gorsze jedzenie, tym bardziej schorowany organizm.
"Słyszałem także o szkodliwości białka sojowego (które często jest podstawą diety wegetariańskiej) dla mężczyzn, ze względu na inne substancje, które ta roślina zawiera. "
A to peszek dla mięsożernych, bo soje oraz inne zboża (najczęściej genetycznie modyfikowane) dodaje się do różnego rodzaju mięsa jako wypełniacze. Zwierzęta na większych farmach również karmi się pszenicą GMO, a że krówka powinna jeść trawę, a nie zboża to jeszcze trzeba ją na lekach przeciw kwasicy żołądka trzymać.
Ja żadnemu Journalowi nie ufam, szczególnie jeśli pochodzi z hamburgerowni (US), bo tam przemysł mięsny obraca wielką kasą, a co za tym idzie ma sporą władzę, co udowodnili m.ni. blokując prawo Kevina.
Mój brat od kiedy pamiętam ma dietę składającą się z uwaga: chleba, parówek, sera żółtego i keczupu (popija gazowanym syfem). Z dwa razy w tygodniu zje coś z talerza obiadowego - wybiórczo bardzo (na ogół skubnie ziemniaków, mięsa - poza pseudoparówowymmięsem nie jada, warzyw i owoców to nie tknie). Żyje przeszło 20lat, nie choruje i wyniki badań krwi itp ma wzorowe póki co :)
F*** healthy diet !
Zresztą są dobrze przyswajalne suplementy. Ja nie jem mięsa od przeszło 10 lat - nie ze względów etycznych, po prostu mi nie smakuje kiełbasa czy kotlet. I nie narzekam. Ale moja koleżanka (o podobnym usmakowaniu) z kolei ma ogromne problemy z odpornością, włosami, paznokciami, przewlekłe zmęczenie.
Nie ma zasady. Rzadko ktoś ma idealnie dobraną dietę przez dietetyka. A i tacy narzekać moją na różne niedogodności.
To, że ma dobre wyniki krwi jeszcze o niczym nie świadczy. Szczególnie jeśli chodzi o te ogólne badania krwi.
Znam podobny przypadek, dieta śmieciowa, krew w porządku, a na badaniu wieku biologicznego organizmu wyszło 9 lat więcej, a przy zachowaniu obecnej diety różnica będzie jeszcze rosła, aż organizm zacznie się poddawać. W wieku 20 lat organizm twojego brata jeszcze potrafi się obronić, ale im starszy będzie tym bardziej będą wychodzić skutki takiej diety...
A co do twojej koleżanki - można nie jeść mięsa i dalej żywić się śmieciami, czyli tłuste, solone, słodzone, przetworzone. Wszystkie problemy, które wymieniłaś, mają również jedzący mięso i najprawdopodobniej w jej przypadku nie mają one żadnego związku z brakiem mięsa.
"Naturalne" jedzenie miesa dla naszego gatunku juz dawno nie jest naturalne . Globalne przemyslowo hodowane zwierzaki to posilek dla wspolczesnego " Janusza " 3 x dziennie 7x w tygodniu . Ludzie zwykli jadac mieso raz na tydzien lub rzadziej polecam zglebienie zagadnienia w oparciu o sensowne zrodla :-) Polecam na przyklad lekture , ktora traktuje o tak bardzo reklamowanych bialkach :-) „Nowoczesne zasady odżywiania” to bardzo sensowna pozycja Dr.Colina Cambell'a .
Dlaczego ująłeś w cudzysłowie "naturalne"? Zgodnie z Twoją logiką: globalnie przemysłowo uprawiane rośliny to posiłek dla współczesnego Janusza (swoją drogą imię Janusz ma odzwierciedlać głupotę? Dlaczego nie Łukasz Lub Adrian?).
"Ludzie zwykli jadać mięso raz na tydzień lub rzadziej..." -zgadzam się, tak było. Słyszałem o tym że mięso na stole było rzadkim wydarzeniem. Tylko że w tamtych czasach nie był to przejaw zdrowego odżywiania tylko biedy. Czy ta bieda wychodziła ludziom na zdrowie to już inny temat. Były społeczności które tylko mięsem się odżywiały, były i takie które mięsa w swojej diecie nie miały. Nie mam zamiaru Ci mówić co masz jeść. To Twoje życie i Ty poniesiesz konsekwencje swoich decyzji w pierwszej kolejności. Tak w żywieniu jak i w każdej innej dziedzinie życia. Pozdrawiam
Od ponad 2 miesiecy nie jem miesa i swietnie sie z tym czuje. Po obejrzeniu tego filmu automatycznie mnie odrzucilo od wszelkich zwierzat ze sklepu. Dodam, ze moja siostra od ukończenia 9 roku zycia postanowila nie jesc miesa i nic jej nie dolega, powiem wiecej, ze jest w bardzo dobrej formie. Urodziła półtora roku temu zdrowe dziecko, a od 16 lat nie jadla żadnego zwierzaka za wyjątkiem stworzeń morskich od czasu do czasu bo ryby są potrzebne. Jak bardzo chyba wszyscy wiemy. Nie oszukujmy sie, ze odstawiajac od razu w radykalny sposob wiekszosc tego co jedlismy na co dzień czyli nawet maslo, sery i jajka bo takie pomysly tez niektorzy weganie mają, mozna doznac szoku i nie wyjdzie to czlowiekowi na dobre. Pamiętajcie ludziska, ze rezygnując z mięsa trzeba je czyms konkretnym zastąpić, ale o tym juz nie bede pisal bo sie zrobi dłuuuga wypowiedź.
Mimo wszystko dieta bez miesa przez choćby kilka miesiecy na pewno nikomu doroslemu nie zaszkodzi, a zaryzykuje stwierdzenie, ze bardzo pomoże.
POLECAM SPRÓBOWAĆ!!! a zobaczycie, ze smaków jest znacznie więcej i posiłki mogą być o wiele bardziej urozmaicone właśnie bez mięsa! :)
To bzdura z rybami, więcej jest w nich szkodliwej chemii (np. rtęci w tuńczyku), niż pożytku. Warto pamiętać, że kwasy omega 3 są tylko w surowych rybach, po ugotowaniu/usmażeniu giną. Zaś w surowych rybach są różne żywe nispodzianki, unikałabym. A siostry i maleństwa gratuluję :)
Od 12 lat jestem wegetarianką, nabiał i jaja jem baaardzo rzadko (kupuję od sąsiadki mojej babci na wsi). Niczego nie suplementuję. Czuję się świetnie, wyglądam młodziej od każdej spotkanej osoby w moim wieku (dieta, ruch i brak opalania). Nie mam żadnych braków, badałam się rok temu przy oddawaniu krwi. Moim zdaniem to ktoś nieźle macza paluszki w tej mięsno-mlecznej propagandzie. Mleko szkodzi, a wieprzowinka, którą kochają Polacy - zalega i gnije w jelitach nawet do 2 lat.
Myślę, że ten brak opalania jest bardzo ważny w wyglądzie, do tego dieta wegańska (prawie) to znacznei mniej toksyn, więc i zdrowszy, młodszy organizm. Ja jednak suplementuję. Pozdrawiam.
A kolega co taki na "nie"? Zupełnie nie rozumiem po co ta wypowiedź...chyba dystrybutor kiełbasy czy co...
Mam pytanie. Mam 15, prawie 16 lat i chcę zostać wegetarianką. Moja mama jest temu przeciwna, mówi, że jeszcze dojrzewam i to mi zaszkodzi, ale ja po prostu czuję obrzydzenie do mięsa i nawet gdybym chciała, nie mogłabym go przełknąć, szczególnie po obejrzeniu tego filmu. Chcę przekonać moją mamę do wegetarianizmu i mam pytanie: jeśli np zrezygnowałabym z jedzenia mięsa, ale oprócz ryb i drobiu miałoby to jakieś efekty uboczne? Chętnie zrezygnowałabym z jedzenia wszystkich rodzajów mięsa, ale moja mama się na to nie zgodzi ze względu na mój wiek, więc może zgodzi się chociażby na 'częściowy' wegetarianizm.
Zapewne miałoby. Żelazo i wit. z grupy B, będziesz musiała sobie w aptece dokupić i powinno być w porządku. Ale zrób sobie zanim zmienisz dietę badania krwi (jako taki rodzaj podkładki - jak było przed i jak będzie po). A najlepiej pogadaj z lekarzem - jeśli faktycznie szukasz dobrej rady, pytaj specjalistów. Pozdrawiam
Bzdury, przy zbilansowanej diecie nie potrzeba żadnych suplementów.
Ministerstwo Zdrowia i Instytut żywności i Żywienia dali zielone światło dla wegetarianizmu nawet u małych dzieci.
Z tymi witaminami z grupy B i żelazem jest jeszcze jedna prawidłowość - potrzeba ich więcej do trawienia mięsa. Niestety nie pamiętam badań, które tego dowodzą, ale warto wziąć pod uwagę również fakt, że potrzeby organizmu zależą od diety owego organizmu i będą inne dla wieloletnich wegetarian i niewegetarian. Co innego osoba która zmienia diete, nie radziłabym tego robić gwałtownie, tylko stopniowo.
Spożywanie czerwonego mięsa (czyli wołowiny, cielęciny, baraniny, wieprzowiny) zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci, włączając w to umieralność z powodu nowotworów oraz chorób krążenia – wykazały wyniki bardzo ważnego badania Harvard School of Public Health. Było to badanie na 121 342 uczestnikach, których naukowcy obserwowali przez 28 lat. Oszacowali, że każda porcja (o wielkości talii kart) czerwonego mięsa dziennie zwiększała ryzyko śmierci o 12%. W przypadku mięs konserwowanych (wędlin, w tym szynki) – każda porcja (np. jedna parówka, dwa kawałki baleronu) zwiększała ryzyko o 20%.
Tak się składa że całość dowodów naukowych bardzo silnie wskazuje na to, że diety oparte na produktach roślinnych (choć niekoniecznie 100% wegetariańskie) są dla nas najzdrowsze – nie tylko pod względem prewencji, ale też i terapii pewnych chorób. Jest to stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia, Światowego Funduszu Badań nad Rakiem, Amerykańskiego Instytutu Badań nad Rakiem, Harvard School of Public Health i wielu innych organizacji. Diety wegetariańskie mają wiele udowodnionych naukowo korzyści. Nie promujemy jednak diety wegetariańskiej jako jedynego sposobu na uzyskanie zdrowia – co łatwo zauważyć we wspomnianej wyżej naszej stałej zakładce z Talerzem Zdrowego Odżywiania. Zachęcamy do jej lektury.
Źródło:
http://www.hsph.harvard.edu/news/press-releases/red-meat-consumption-linked-to-i ncreased-risk-of-total-cardiovascular-and-cancer-mortality/
A nawet mleko:
Naukowcy z Harvard School of Public Health, University of California, Fielding School of Public Health i McGill University of Quebec potwierdzili związek między spożyciem mleka a ryzykiem raka prostaty.
Obserwowano 21 660 uczestników badania Physicians Health Study przez 28 lat. Podczas trwania całego badania, mężczyźni, którzy spożywali więcej niż 2,5 porcje mleka dziennie mieli o 12% wyższe ryzyko nowotworu prostaty niż ci, którzy spożywali mniej niż 1/2 porcji (1 porcja to ok 225 ml).
Spożycie odtłuszczonego mleka zwiększało ryzyko mniej złośliwego raka prostaty w początkowej fazie, natomiast mleko pełnotłuste zwiększało ryzyko zezłośliwienia nowotworu prostaty. Mężczyźni spożywający więcej niż 1 szklankę pełnotłustego mleka dziennie mieli dwa razy większe ryzyko śmierci z powodu raka prostaty w porównaniu z tymi, którzy spożywali go mniej.
Jest to kolejne badanie wykazujące związek nabiału z ryzykiem raka prostaty.
Źródła:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23256145
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/11566656
Zresztą, nawet z logicznego punktu widzenia, to śmieszne, aby człowiek po 3. roku życia spożywał mleko i to zupełnie obcego gatunku...
Ogólnie spożywanie produktów odzwierzęcych promuje rozwój komórek rakowych, więc najlepiej zostać weganinem(powołuję się na The China Study), ponadto nabiał prowadzi do niedoboru wapnia! Poza tym jeżeli ktoś po obejrzeniu tego filmu zostaje wegetarianinem to podejmuje drogę środka. Kury i krowy mleczne cierpią bardziej niż te przeznaczone do rzeźni.
Dlatego najpierw przechodzi się na semiwegetarianizm , potem na np. laktowegetarianizm , a dopiero na końcu na sam weganizm.( jeśli chcemy) . Po prostu zaczyna się od semi :)
Następujące organizacje zajmujące się zdrowiem twierdzą, żeś full of shit:
* American Dietetic Association (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/19562864)
"It is the position of the American Dietetic Association that appropriately planned vegetarian diets, including total vegetarian or vegan diets, are healthful, nutritionally adequate, and may provide health benefits in the prevention and treatment of certain diseases. Well-planned vegetarian diets are appropriate for individuals during all stages of the life cycle, including pregnancy, lactation, infancy, childhood, and adolescence, and for athletes."
* Dietitians of Canada (http://www.dietitians.ca/Nutrition-Resources-A-Z/Factsheets /Vegetarian/Eating-Guidelines-for-Vegans.aspx)
"A well planned vegan diet can meet all of these needs. It is safe and healthy for pregnant and breastfeeding women, babies, children, teens and seniors."
* The British National Health Service (http://www.nhs.uk/Livewell/Vegetarianhealth/Pages/Vegandiet s.aspx)
"With good planning and an understanding of what makes up a healthy, balanced vegan diet, you can get all the nutrients your body needs."
* The Dietitians Association of Australia (http://daa.asn.au/for-the-public/smart-eating-for-you/nutri tion-a-z/vegan-diets/)
"Vegan diets are a type of vegetarian diet, where only plant-based foods are eaten. They differ to other vegetarian diets in that no animal products are usually consumed or used. Despite these restrictions, with good planning it is still possible to obtain all the nutrients required for good health on a vegan diet."
* The National Health and Medical Research Council (http://www.nhmrc.gov.au/guidelines-publications/n55)
"Alternatives to animal foods include nuts, seeds, legumes, beans and tofu. For all Australians, these foods increase dietary variety and can provide a valuable, affordable source of protein and other nutrients found in meats. These foods are also particularly important for those who follow vegetarian or vegan dietary patterns. Australians following a vegetarian diet can still meet nutrient requirements if energy needs are met and the appropriate number and variety of serves from the Five Food Groups are eaten throughout the day. For those eating a vegan diet, supplementation of B12 is recommended."
* The Mayo Clinic (http://www.mayoclinic.org/healthy-living/nutrition-and-heal thy-eating/in-depth/vegetarian-diet/art-20046446)
"A well-planned vegetarian diet (see context) can meet the needs of people of all ages, including children, teenagers, and pregnant or breast-feeding women. The key is to be aware of your nutritional needs so that you plan a diet that meets them."
* The Heart and Stroke Foundation of Canada (http://www.heartandstroke.com/site/c.ikIQLcMWJtE/b.3484249/ k.2F6C/Healthy_living__Vegetarian_diets.htm)
"Vegetarian diets (see context) can provide all the nutrients you need at any age, as well as some additional health benefits."
* Harvard Medical School (http://www.health.harvard.edu/staying-healthy/becoming-a-ve getarian)
"Traditionally, research into vegetarianism focused mainly on potential nutritional deficiencies, but in recent years, the pendulum has swung the other way, and studies are confirming the health benefits of meat-free eating. Nowadays, plant-based eating is recognized as not only nutritionally sufficient but also as a way to reduce the risk for many chronic illnesses."
TL;DR - dieta wege jest co najmniej tak zdrowa jak zawierająca produkty zwierzęce, wymaga jedynie suplementacji B12. Jej stosowanie chroni od wielu chorób. Jest odpowiednia dla atletów oraz ludzi w każdym etapie życia (od noworodka, przez nastolatka po starca).
No brawo to już angielski opanowałeś. Tylko nie bardzo teraz łapie co chcesz udowodnić.
Bo to co przytoczyłeś jakoś nie jest sprzeczne z tym co napisałem.
Wytłumacz mi tylko co to znaczy well-planned i kto ma do tego odpowiednie kwalifikacje?
Na czym to well-planned się opiera? Dużo można zmienić w swojej diecie, bo czemu nie.
Nie wiem czy wiesz co napisałeś nawet:
"dieta wege jest co najmniej tak zdrowa jak zawierająca produkty zwierzęce"
czyli dieta zawierająca produkty zwierzęce jest zdrowa , co najmniej tak zdrowa jak dobrze zbilansowana dieta wegańska!
Ja też tak uważam. Chociaż w tym się zgadzamy. W związku z tym dlaczego jestem wg ciebie "full of shit"?
Chcesz rozpocząć jakiś marchewkowy dzihad i ścinać niewiernych mięsożerców, czy co :D
nie wiem czy wiesz, co przeczytales, moze prosciej:
x - zdrowość diety miesozercow
y - zdrowość diety wege
y >= x
"Wytłumacz mi tylko co to znaczy well-planned i kto ma do tego odpowiednie kwalifikacje?" masz linki, poczytaj
Czyli dieta przy której trzeba się suplementować jest lepsza od diety która tego nie wymaga :D
y - dieta wege
x - dieta nie wege
x=y + splementy
x>y (bez suplementów)
Może jestem głupi i moja logika leży i kwiczy, gdyż jakoś nie wydaje mi się by dieta którą trzeba sztucznie uzupełniać chemią była lepsza od diety która tego nie wymaga.
Nie mam zamiaru czytać tych linków (swego czasu dużo się tego naczytałem). I właśnie dlatego czepiam się tego sformułowania „well-planned”. I jak dla mnie to takie przedstawianie tematu mogę ująć tak:
Dobrze zaplanowane (well-planned) sikanie pod wiar nie musi skutkować zanieczyszczeniem odzieży i niesie ze sobą dodatkowe korzyści jak lepsza wentylacja dróg oddechowych itp. Wystarczy się tylko zaopatrzyć w przenośny parawanik, którego dźwiganie dodatkowo stymuluje rozwój muskulatury :D
Wszystko można robić jeśli się ma taką chęć, trzeba tylko pomyśleć. Temat został założony, co by niektórzy nie zrobili sobie i innym krzywdy.
Nie czytałem o przypadkach dzieci które by zmarły z powodu normalnej diety (o ile nie miały jakichś specyficznych chorób), ale czytałem o dzieciach, które zmarły na skutek arogancji lub też głupoty swoich rodziców:
http://naturalhygienesociety.org/diet-veganbaby.html
Swoją drogą jeśli chodzi o badania naukowe to proszę o to artykuł:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3466124/
Jest korelacja, nie ma dowodów, a jednak daje do myślenia.
Pozdrawiam
"dieta którą trzeba sztucznie uzupełniać chemią"
Jedyne co musisz suplementować to witamina B12 (Żelazo itp. możesz sobie dostarczyć bez problemu). Znajduje się ona w bakteriach, które występują np. w ziemi. Stamtąd też trafia do organizmów zwierząt i do ich mięsa. Jedyny powód, dla którego trzeba ją suplementować, jest to, że ludzie bardzo dokładnie myją to co jedzą. Czyli weganin jedzący marchewki prosto z pola, otrzepane tylko z ziemi, ale nadal "brudne" dostarczy sobie wszystko naturalnie.
"Mikroorganizmy, głównie bakterie, są jedynymi znanymi organizmami, które wytwarzają B12. Bakterie te często żyją w zbiornikach wodnych i glebie. Zwierzęta otrzymują B12 poprzez spożywanie jedzenia i gleby, zanieczyszczonych tymi mikroorganizmami."
Witamina B12 w tabletkach to nic innego jak te same bakterie, które zjadają zwierzęta, tylko wyhodowane w laboratorium i zamknięte w pastylce. Jeżeli mogę uzyskać witaminy TE SAME (nie sztuczne/chemiczne) połykając pastylki i tym samym nie zadając cierpienia/śmierci to musiałbym być psychopatą, żeby postępować inaczej.
Tlumacze: "well-planned" znaczy taka, ktora jest roznorodna. Orzechy, pelnoziarniste produkty, nasiona strączkowe, warzywa, owoce itp. Mozna jesc tylko czipsy solone i popijac to coca-cola - tez bedziesz technicznie rzecz biorac na dziecie wege, ale nie dostarczysz sobie w ten sposob zadnych skladnikow odzywczych.