Zainteresowała mnie wymieniona w filmie substancja o nazwie jak w tytule. Czy ktoś z Was wie coś na
jej temat? Jest ona fikcją, wymysłem twórcy filmu, czy też organizm kobiety rzeczywiście produkuje coś
analogicznego w 6. tygodniu ciąży? Na polskich stronach w necie nie ma żadnych informacji na ten
temat, a akurat ten wątek mnie zaciekawił. Jeśli macie jakieś dane, bardzo poproszę :).
Luc Besson uparcie twierdzi że istnieje hormon o działaniu analogicznym do CPH4, wytwarzany w 6 miesiącu ciąży. Sama nazwa jest jednak fikcyjna, a sam reżyser nie jest przecież ekspertem w zakresie medycyny lub biologii.
Źródło: http://skeptics.stackexchange.com/questions/22785/is-cph4-from-lucy-real
reżyser też twierdzi, że normalny człowiek używa 10% mózgu, więc nie zakładałbym, że ma jakiekolwiek pojęcie o czymkolwiek związanym z biologią/medycyną ;)
Dobra fabuła trochę fantasy ale człowiek jeszcze nie dorósł do pewnych zagadnień ale kto wie gdzieś zapewne czaij się genialny mózg pełen zagadnień J tajemnic
Człowiek używa 100% swojego mózgu. Każdy region ma swoją funkcję i w odpowiednim momencie jest uaktywniana. Tak a propos, około 40% całej energii pozyskiwanej z jedzonka jest zużywana przez mózg. Ciekawe, jak organizm poradziłby sobie ze zwiększeniem częstotliwości z jaką działa mózg.
Nic mi o tym nie wiadomo, miałem to samo napisać odnośnie reżysera, ale już wyprzedził mnie JK_Patryk. Uznałbym to za bełkot Bessona, teoretycznie jeśli istniał by ten związek i wszelkie informacje o nim byłyby utajnione, powiedzmy ze względów bezpieczeństwa (bo np. rząd prowadzi jakieś badania), to na pewno informacje o tym związku nie trafiłyby do takiego zwyczajnego człowieka jakim jest reżyser filmowy. Prędzej by dostała taka osoba kulkę w łeb. W każdym razie to tylko gdybanie, a związek cóż na 99.9% nie istnieje.
w cyklu rozwojowym życia płodowego w organizmie kobiety (we krwi, w płynie owodniowym) pojawia się mnóstwo specyficznych hormonów i substancji stymulujących rozwój embrionu np gonadotropina kosmówkowa . Strzelam że rezyser przeczytał o którejś z tych substancji i nadał jej enigmatyczną nazwę oraz....znaczenie. To naprawdę byłoby idiotyczne twierdzić że substancja podtrzymujaca rozwój czy metabolizm płodu miałaby nagle wpłybnąć na zwiekszenie poziomu postrzegania czy tez inteligencji. Dlatego tez wydaje sie ze nie ma większego znaczenia o której prawdziwej substancji jest mowa
O gonadotropinie kosmówkowej też już przeczytałem, być może faktycznie, reżyser coś tam przeczytał, ale tak jak mówisz to nie ma większego znaczenia :)
PS: Chodź z drugiej strony kto by przypuszczał w 19w., że dzisiaj będziemy takie cuda działać przy użyciu komórek macierzystych, a to dopiero początek :)
cóż o komorkach macierzystych naukowcy wiedzieli dosyć długo.Nie umieli jednak na poczatku ich identyfikować. Obecnie nawet dawstwo szpiku opiera się na oddawaniu de facto komórek macierzystych. Pacjent ma aplikowane zastrzyki ktore powodują wyrzut komórek macierzystych krwiotwórczych do krwi i nastepnie oddaje krew a nie szpik.
Jest to dużo mniej nieprzyjemne niz pobieranie szpiku kostnego i obecnie z tego co wiem jest to dośc powszechna metoda. Szkoda jednak że nadal funkcjonuje jako ,dawstwo szpiku' a nie ,komórek macierzystych krwiotwórczych' myslę że to zachęciłoby ludzi do zostawania dawcami. Jak to jednak powiedziała pani w centrum krwiodawstwa wiekszosc osob nie rozumie o co chodzi dlatego nadal mówi się w programie o oddawaniu szpiku.
Nauka idzie do przodu. Trudno odgadnąc co się bedzie dzialo za jakies 10 lat.
Wracając jedna do Lucy - poniewaz widzę że oceniłes film na 9-ciekawa jestem dlaczego ocena tak wysoka z Twojej strony i jesli mozna skonfrontuję ta ocenę z moja własną. Film ma wiele wad choć posiada również plusy.Mnie drażnił bełkot i nonsensy naukowe. Tak. To film science fiction ale jesli teorie w nim zawarte sa wyjaśnione w przekonujący sposób to popieram to z całego serca. Jest wiele filmów science-fiction które są według mnie wyjątkowe i interesujące.
Ciekawie jest zobaczyć istotę niemal wszechmocną na ekranie ale przypisanie zmian jednej substancji w dodatku rzekomo produkowanej jako narkotyk (?!). kompletnie wybija z tropu. Pomińmy juz mit o procentowym zużyciu mózgu o którym wszyscy wiedzą-moim zdaniem kladzie on film ale nie całkowicie bo jest tez kilka innych wad tej produkcji.
Szkoda ze nie przedstawiono nam zbyt dobrze Lucy przed przemianą-to byłoby ciekawe porównanie i podkreśliłoby jak bardzo z postepem rozwoju znikają jej emocje (rewelacyjny motyw moim zdaniem jak najbardziej uzasadniony). I było wiele scen ktore wprowadzały jiepotrzebny element komizmu sytuacyjnego np niezrozumiała i dziwaczna scena w samolocie (kompletnie bez sensu!), wymiotowanie strumieniem energii (?!) i goryle szefa japońskiej mafii jakoś ,komicznie' chowający sie za tarczami chroniacymi przed wybuchem (mozna było trochę inaczej ta scenę pokazać). Oczywiście są tez plusy -wiele mądrych spostrzeżeń odnośnie świata ludzi,celowosci istnienia. Dobra ścieżka dźwiękowa i gra aktorska.
0
Jest ich sporo ale wymienię tylko kilka tych swieższych : tron dziedzictwo, cala seria X-en'ów, Iron Man 1, Animatrix, Genza Planety małp,Repo!The genetic opera,
Czysto subiektywna Ocena, dawno się tak dobrze nie bawiłem w Kinie i tyle, moja ocena nie ma żadnego przełożenia na realistyczny wkład pracy twórców w tą produkcję. Po prostu spodobał mi się pomysł i styl w jakim nakręcono film, efekty całkiem fajne, wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa i dwójka aktorów, których po prostu ubóstwiam, czegóż chcieć więcej? HAHA :) Już to pisałem komuś w którymś temacie, ja oglądając film jestem jak tabularaza, nic mnie nie interesuje poza filmem... zapominam o świecie rzeczywistym i zanurzam się w ten fantastyczny świat, skupiając całą uwagę tylko na nim.
Z reguły wczuwam się w główną postać, rzadko kiedy oglądam film z perspektywy osoby trzeciej (chodź przecież w rzeczywistości tak właśnie jest), cóż, może ci się wydać to dziwne i zwariowane, (nie chcesz nie musisz wierzyć) ale tak właśnie mam. Dzięki czemu, większość filmów jest jakby całkiem nowym doznaniem dla mnie, podczas seansu nie zastanawiam się nad regułami rządzącymi realnym światem, bo nie po to przyszedłem do kina (przyjmuje w tym momencie wszystko za prawdę co ukazuje film), chcę czerpać czystą przyjemność z tego kinowego seansu, gdybym miał zastanawiać się w każdej sekundzie, co jest sensowne i logiczne a co nie, to wówczas większość filmów pewnie by mnie zanudziła na śmierć.
Wracając do samego filmu, też już to w którymś temacie pisałem, pomysł był fajny, ale nie na 90-minutowy film, genialnym rozwiązaniem byłby kilku-kilkunasto odcinkowy serial. 90 min zwyczajnie zniszczyło tą produkcję, film przypomina ser szwajcarski, jakby połowy scen brakowało, akcja zdecydowanie posuwała się zbyt szybko do przodu a sceny były nam przedstawiane w zbyt chaotyczny sposób. Ograniczony czas spowodował także brak konkretnych sensownych wyjaśnień naukowych, które być może w pierwotnym projekcie były uwzględnione, być może w serialu nawet byśmy nie mieli do czynienia z jakiś tam narkotykiem. Jednak dla potrzeb 90 min filmu trzeba było wszystko maksymalnie uprościć i skupić się tylko na najważniejszym, co jest tematem przewodnim filmu, czyli zwiększenie możliwości mózgu a i na to, te 90min było zbyt mało. Film zdecydowanie z obiektywnego punktu widzenia zasługuje na 6-7. Nie będę plusów wymieniał, bo już je wymieniłaś. Ale film doceniam głównie za próbę uświadomienia ludziom, jak bardzo złożony jest ten świat, jak wiele praw niepojętych dla nas nim rządzi i jak ostatecznie mało o nim wiemy, a na każdym kroku ludzkość stara się wywyższać, wręcz jakbyśmy byli panami wszechświata. Chociażby bardzo fajna scena z długopisami i że 1+1 nie musi równać się 2, setki lat temu, każdy kto miał jedno jabłko i dołożył drugie, powiedziałby, że ma 2 jabłka (dzisiaj oczywiście też) bo to liczby rzeczywiste, ale Chociażby dodawanie 1-nek w systemie binarnym nie da już nam wyniku 2 xD, a istnieją i inne zbiory czy systemy liczbowe w których też 1+1 nie da nam 2.
CO do 10% dla mnie to nie mit, a moje zdanie na ten temat możesz przeczytać pod recenzją filmu pod tytułem "Jestem boginią" zaczynając od najdłuższego komentarza (wykorzystujemy cały mózg, ale wydajność jest niska) Oczywiście brakuje mi wiedzy w tej materii i nie zaprzeczam, że mogę wypisywać głupoty, jednak dla mnie to co tam przedstawiłem jest bardzo logiczne, mam nadzieję, że zrozumiesz mój bełkot i do czego zmierzam w tamtym komentarzu :)
PS: Piszesz bardzo ciekawe i interesujące rzeczy, dzięki za podzielenie się nimi, sam nie wiedziałem o tym szpiku :)
Ktoś z Was napisał, że "taki zwyczajny człowiek jak reżyser" - otóż to nie jest takie oczywiste ani proste. Budżety przeznaczone na takie filmy są ogromne, porównywalne do budżetów na programy naukowe, pozwala to na szerokie konsultacje treści zawartych w filmie ze specjalistami różnych dziedzin. Do tego kino, które jest współczesną formą kultury wysokiej pozwala tak rozpoznawalnym postaciom jak Besson na posiadanie szerokiej bazy kontaktów, znajomości, układów i przyjaźni, pozwalających na utworzenie odpowiednio bogatego kontekstu i wiedzy. Koncentrowanie się na szczegółach powoduje niedostrzeganie całości tez postawionych przez film i wyeksponowanie charakterystycznych dla każdej sztuki uproszczeń i metafor. Tymczasem tezą filmu jest proces kształtowania się świadomości ludzkiej w dzisiejszym dynamicznym, technologicznym i brutalnym świecie. Film ten wywołuje protest i u środowisk intelektualnych, i u przeciętnej publiczności, albowiem próbuje pogodzić dwie wartości jednocześnie. Stawianie tez filozoficznych i dynamiczne kino obrazkowe dla "dzikich". Natomiast substancja, o której się mówi, jest chyba jedną z wielu substancji wytwarzanych przez nasz organizm, odnajdywanych w przyrodzie, które zaskoczą nas swoimi możliwościami; i nazwa - nie ma tu żadnego znaczenia :)
Tego nie powiedziałem, że budżet jest mały czy coś i w zupełności się z tobą zgadzam co do joty, stwierdziłem tylko, iż gdyby ta substancja była tak tajna, że reżyser nie mógłby jej ujawnić to tak naprawdę nigdy by jej nie poznał, tajemnice naukowo - wojskowe są na tyle tajne, że nawet reżyser z 40mln budżetem to dla nich płotka, stąd użyłem słowa zwyczajny reżyser. Chodź owszem zgadzam się, nie wykluczam istnienia różnych kontaktów, czasem zdarza się, że przeciętny człowiek, którego spotykamy w kawiarni ma takie kontakty i wejścia, że w pale się nie mieści, także ja naprawdę doskonale cię rozumiem @drygonfly1281, po prostu uważam, iż to mało prawdopodobne a reżyser prędzej zmyślił tą historyjkę, lub dorobił sobie bajeczkę do jakiejś substancji o której przeczytał w jakiejś książce.
Kiedyś czytałem artykuł omawiający sprawę autyzmu i łudząco przypomina to pomysł z filmu Lucy, Udało mi się odgrzebać link do tego artykułu na facebooku, zaraz go poadam, tutaj przedstawię tylko fragment :
Od jakiegoś czasu coraz większą popularność wśród neurobiologów zdobywała hipoteza, którą można nazwać koncepcją "wzburzonego mózgu". Chodzi o to, że u osób cierpiących na autyzm mózg wydaje się być nadmiernie pobudzony. Tak jakby nie miał naturalnych hamulców. Neurony w nim szaleją, ich praca nie podlega odpowiedniej kontroli. A kto powinien ją sprawować?
U osób zdrowych funkcję tę pełni kwas gamma-aminomasłowy (w skrócie GABA). To on jest głównym neuroprzekaźnikiem hamującym. Jego zadanie polega na kojeniu komórek nerwowych i ich zapędów. Ale nie pełni on takiej funkcji zawsze. Ma też swoje drugie, zupełnie odmienne oblicze, które pokazuje w okresie płodowym.
GABA pobudza neurony w miarę, jak powstaje mózg tworzącego się człowieka. A potem przy porodzie jakiś magiczny guzik przełącza działanie kwasu z pobudzającego na hamujący. I tak jest prawidłowo.
Jeśli guzik jednak nie działa, neurony są wciąż pobudzone. Skutkiem tego pojawiają się objawy autyzmu.
wyborcza. pl/1,75400,15414443.html - po przekopiowaniu skasować spacje między kropką i pl
Kto wie, czy to nie właśnie o tym związku czytał autor. Lecz zdecydowanie to nie jest substancja, która wydziela się tylko w 6 tygodniu ciąży i w małych ilościach.
"zdecydowanie to nie jest substancja, która wydziela się tylko w 6 tygodniu ciąży i w małych ilościach." - zdecydownie?
Dzięki za link do artykułu - "wzburzony mózg", bardzo ciekawie to brzmi, dzięki za Twoją wypowiedź :)
A co jeżeli nazwane w filmie CPH-4 to "jony chlorkowe", które u płodu nie pozwalają na " uruchomienie się hamulca", jakim jest ten kwas GABA? Gdy płód ma ich za dużo, najczęściej/zawsze rodzi się z objawami autyzmu. Ale jeśli zwiększyć ich liczbę u dorosłej osoby, nie "poluzowało" by to owego "hamulca"? A skoro jest to mózg dorosłej osoby, być może ma już inne mechanizmy sterujące, a "poluzowany hamulec" dałby nam dostęp do większego potencjału naszego mózgu. Oczywiście jest to moja teoria, SF do tego. Lecz dajcie znać, co o tym sądzicie.
świetna wypowiedź co do oglądania filmów ale "FABULA RASA" odnosi się do czystej świadomości i nie bierze pod uwagę nauki ....a to źle ja osobiście preferuję oglądanie całości czyli punktowego wcielania się w narratora,gł bohatera,treść filmu,akcji i sensu....czasami oglądam film z wielu perspektyw uczestniczących ale to musi być głęboki film jak np "Jabłka Adama"
Nie Ciebie jednego, na różnych światowych forach jest całe mnóstwo zapytań o CPH4 a nawet o jego dostępność. To lekko przerażające jak trudno niektórym ludziom odróżnić fikcję od rzeczywistości. Nawet gdyby nauka pozwalała na syntetyzowanie tego hormonu, to skutki jego zażycia były by dokładnie odwrotne niż historia Lucy. Takie zabawy w niekontrolowane stymulowanie komórek mózgowych to balansowanie na skraju autyzmu, najczęściej bez drogi powrotu. Oczywiście takie boskie cechy jak kontrola czasu i przestrzeni to w ogóle fikcja przez ogromne F. Pomijam już prostą kwestię, że prędkość dzielenia się komórek Lucy skutkowała by tym iż głowa musiał by jej urosnąć co najmniej do rozmiarów wiadra. Choć najprawdopodobniej i tego było by za mało. W ogóle o ile się orientuje hormon o którym mowa stymuluje w przypadku płodu rozwój wszystkich komórek organizmu, nie ma możliwości selektywnego działania jedynie na komórki mózgowe.
Ale poradzisz coś na marzenia lub/i pragnienia? Ja sam przyznam, coś jak telekineza albo teleportacja by była przydatna, ale to SF. A że ktoś jest na tyle... , że szuka tego na rynku, to już jego sprawa, o której szkoda gadać.
A teraz coś na temat "głowy wielkości wiadra": niekoniecznie. Biorąc najprostszy przykład jakim jest kompresja, układanie w sposób taki, by zaoszczędzić jak najwięcej miejsca. Co więcej, według teorii człowiek korzysta, w porywach, do 15% swojego mózgu, co oznacza, że pozostałe 85% (aż) nic nie robi albo coś tam robi, ale nie mamy na to najmniejszego wpływu. Dołączam do tego "moją teorię" podaną nieco wyżej.
Matka natura a nawet nauka nie zna takiej kompresji, która pozwalała by kompensować rozwój 7 000 000 komórek na sekundę w ramach jednego organu. Nawet tak dużego jak mózg ludzki. Ponadto teoria o której piszesz już dawno została obalona. Nieaktywność pozostałych rejonów ludzkiego umysłu wynika ze ścisłej specjalizacji poszczególnych obszarów kory mózgowej. Nie sposób komórek odpowiedzialnych za powiedzmy koordynację ruchów zmusić do postrzegania sztuki. Krótko mówiąc organizm ludzki wykorzystuje w danym momencie tyle mocy danego obszaru umysłu ile potrzebuje i niejednokrotnie jest to 100% możliwości danego ośrodka percepcji.
Problem natury ludzkiej polega na tym, iż na siłę próbujemy sobie wmówić że jesteśmy wyjątkowi i możemy być "bogami". Tymczasem prawda jest dość brutalna, jesteśmy tylko nieco bardziej rozwiniętym gatunkiem małpy, a nasz umysł błyszczy jedynie na tle ziemskich stworzeń i to też nie wszystkich. Jak na ironię dzisiejsza nauka pozwala na zbudowanie znacznie bardziej rozwiniętej sztucznej inteligencji. Umysł ludzki ograniczony jest nie tylko biologicznie ale również: moralnie, uczuciowo, kulturowo, religijnie, itd. Dlatego też najprawdopodobniej nie potrafili byśmy z taką sztuczną inteligencją nawiązać dialogu (zrozumieć jej) gdyż niejednokrotnie postępujemy nieracjonalnie. Nasz świat nie jest czarno biały (zero/jedynkowy) ale ma mnóstwo odcieni szarości.
Jeśli zaś mowa o "poluzowaniu hamulca" trzeba mieć w zanadrzu inną opcję kontroli gdyż "przejażdżka" bez hamulców zazwyczaj kończy się katastrofą. Nie da się też na dzień dzisiejszy ograniczyć działania CPH4 jedynie do komórek mózgowych. Zabawa w Boga to mocno nieprzewidywalny temat....
CPH4 ma odnosić się chyba do Dimetylotryptaminy, której po prostu użyć w filmie nie mógł. Molekuła podejrzewana o tworzenie świadomości oraz uwalniana w momencie śmierci. Jej przyjęcie poszerza świadomość i wręcz "rozświetla" na krótko mózg.
DMT jest wytwarzane przez szyszynkę i uwalniane również podczas snu, jego działanie można dość pobieżnie odczuć podczas tzw świadomego śnienia, chociaż różni się to mocno od zwykłego przyjęcia DMT
No dobra narkomany! Mimo to, że naczytałam się o DMT nie wpadłam na to, że może chodzić o ten specyfik. Ale faktycznie - pasuje.
Chciałabym poruszyć kwestię procentów mózgu jaką to rzekomo człowiek używa czy też może użyć. Czy możemy podejść do tego w taki sposób, że zostało to trochę uproszczone i tak naprawdę chodzi o ŚWIADOMOŚĆ W 10% tego co nasz mózg wyczynia? Często uświadamiając sobie coś, mamy nad tym większą kontrolę i może w ten sposób należałoby podejść do tematu.
P. S. Spodobało mi się podejście "tabula rasa" - z filmu mamy mieć "fun"!
..i skoro mamy SF, bawimy się fiction, a później 'naciągamy' science;-D!
Dokładnie :). Odkładając na chwilę na bok fakt, że kwestia procentowego wykorzystania to mit oraz kwestie zapotrzebowania energetycznego (i kilku innych problemów metabolicznych), możemy pobawić się koncepcjami świadomości czy nawet pytania: co by było, gdybyśmy mieli 100% wszystkich możliwych połączeń między neuronami? Ponadto w kwestii świadomości – większość ludzi nie jest nawet świadoma swoich myśli i emocji, jedynie reagują na nie. Sama medytacja może to zmienić na plus i tu już można by było mówić o wzroście procentowym aktywności mózgu, a to tylko kwestia rozwoju umysłowego. Popatrzmy na coś takiego jak oświecenie, o którym krążą różne podania z nadprzyrodzonymi umiejętnościami (telekineza, lewitacja, odciskanie dłoni w litej skale itp — dla samej dyskusji pomińmy na razie rzetelność tych doniesień). Jeśli oświecenie byłoby realne i byłoby tymi 100% to, na jakim poziomie teraz jesteśmy? Może faktycznie 1%? ;)