PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1019}

Lot nad kukułczym gniazdem

One Flew Over the Cuckoo's Nest
1975
8,5 424 tys. ocen
8,5 10 1 423930
8,6 86 krytyków
Lot nad kukułczym gniazdem
powrót do forum filmu Lot nad kukułczym gniazdem

Jaka jest puenta, główna myśl, przesłanie?
Pytam NAPRAWDE poważnie.

Prosiłbym o prostą odpowiedź bez uszczypliwości , o ile to możliwe.

Anscenic

Za przeproszeniem przytoczę tekst z Wikipedii:
"Kesey pokazuje dramatyczny, zamknięty świat zakładu psychiatrycznego, wraz z jego zasadami, hierarchią wśród personelu i pacjentów. Obnaża stworzony przez Oddziałową mechanizm niewolenia pacjentów, którzy zastraszeni uznawali ją za anioła miłosierdzia. Buntownik Randal ukazał jej prawdziwe oblicze manipulującego swoimi ofiarami kata. Bunt wznieca w imię godności jednostek oraz fundamentalnej wolności.
Dzięki powieści i wstrząsającemu wrażeniu, jakie wywarła, zauważono złożone problemy osób chorych psychicznie, które w wielu zakładach psychiatrycznych traktowane są niehumanitarnie.
Powieść stanowi także metaforę współczesnego świata, podobnego do zakładu psychiatrycznego, działającego niczym kombinat formujący podobnych do siebie ludzi na podobieństwo bezdusznej maszynerii."

Zarówno powieść jak i film to arcydzieła kompletne. Czy trzeba pisać więcej?

użytkownik usunięty
SilverX

Należy dodać, że bardzo mocno historia uderza w ogólnie pojęty totalitaryzm, a ludzi się mu poddającym porównuje do ludzi niespełna rozumu. W tej powieści osoba stanowczo buntująca się, pomimo swoich wad i kalectw jest przedstawiona jako wzór. Lepiej być człowiekiem aspołecznym, niż zgodzić się na odebranie sobie wolności. To jeden z najważniejszych przekazów jaki można dostrzec zarówno w książce jak i w filmie Milosa Formana. Presja na odbiorcę za pomocą skrajnego porównania.

PS. Spróbuj samemu czasem coś opisać bez użycia Wikipedii. Nie bądź jak nasz prezydent.

Wiadomo, że za to będę się smażyć w piekle ale wyszedłem z założenia, że o tym filmie zostało już powiedziane wszystko, a nawet i więcej. Autor tego tematu popisał się wyjątkową ignorancją to więc czemu ja nie miałbym tego robić? Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie...

ocenił(a) film na 10

WooW

ocenił(a) film na 8

świetna interpretacja!

użytkownik usunięty
Anscenic

Teraz gdy już podsunięto ci rozwiązanie zagadki, przemyśl dobrze czy film zasługuje na tak niską ocenę.

ocenił(a) film na 10
Anscenic

Do takich ambitnych filmów trzeba dorosnąć wiem co mówię sama musiałam go obejrzeć kilka x, na różnych etapach życia żeby go pojąć kompletnie, to nie jest lekki film na wieczór z chipsami i popcornem

ocenił(a) film na 10
Anscenic

A ja zawsze będę uważać, że przesłanie jest takie jakie sam/sama stworzysz. Reżyser, scenarzysta czy pisarz są takimi samymi ludźmi jak odbiorcy - oni widzi historię tak, Ty możesz widzieć ją inaczej. Zapytaj "co autor miał na myśli" wtedy odpowiedzi będą miały jakikolwiek sens.

monio_93

Czyli - jak z tego wynika - kazda, najbardziej nawet absurdalna interpretacja jest dobra, jeśli tylko będzie moja własna?

użytkownik usunięty
monio_93

Rozumiem co masz namyśli :-P jednak w tym wypadku lepiej wiedzieć jak poprawnie zinterpretować dzieło :-)

ocenił(a) film na 10

Takie filmy mają moim zdaniem dość wyraźnie zakodowane co chcą przekazać, nie mówię, że "Dyktator" Chaplina będzie mówił o miłości jeśli sobie tak dopowiemy;) Chciałam ciut oderwać was od ziemi :) No i oczywiście nie interpretujmy zupełnie "od czapy".
Większość filmów jednak posiada dużą dowolność interpretacyjną, w przypadku "Lotu..." myślę też możemy mówić o więcej niż "jednej poprawnej".
leider666 wow ktoś mnie rozumie :)

użytkownik usunięty
monio_93

Nie wiem czy masz się z czego cieszyć (że cię rozumiem)- niektórzy uznali by to za niepokojące ;-)

ocenił(a) film na 9
Anscenic

a musi być przesłanie? każdy film to rozrywka i albo jest dobry, albo zły.

schschfikation

To jednak nie jest film rozrywkowy.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Yyy... jest.

zmien_lekarza

Bynajmniej. To film o granicach wolności, i starciu jednostki ze społeczeństwem. Fajna rozrywka, yyy?

ocenił(a) film na 9
zweistein

Bardzo fajna. To, o czym dla ciebie jest ten film - a jeszcze bardziej to, że klasyfikujesz filmy według schematu "o Czymś Bardzo Ważnym, więc to nie rozrywka, tylko rzecz Do Myślenia i Przeżywania" - nie ma znaczenia. To tylko twój problem.

zmien_lekarza

Po prostu sa filmy do zabawy i rozrywki, ale też takie, które nie temu służą. Tak, to że ty nie potrafisz ich rozróżnić, to jednak nie mój problem.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Nie wiem, co to znaczy "nie służą do rozrywki". I chyba nie chcę wiedzieć. Zostań przy swoich schematach, i Przeżywaj :)

zmien_lekarza

Tak, zauważyłem, że nie masz bladego pojęcia, że o zielonym nie wspomnę.
Ale masz za to rację: skoro wygodnie w klapkach (na oczach, nie na nogach) po co miałbyś je zdejmować?

ocenił(a) film na 9
zweistein

F..k yeah! Podsumowanie. Użytkownik "zweistein", segregujący filmy na "do rozrywki" i "nie do rozrywki", nie ma klapek na oczach, w przeciwieństwie do użytkowników "schschfikation" i "zmien_lekarza", którzy mają klapki, w związku z czym odróżniają więcej barw. Czasem lubię się podroczyć, choć niekoniecznie tłumaczyć oczywistości, ale na pewnej wysokości absurdu odpadam :)

zmien_lekarza

Do widzena "oczywistości" jeszcze ci daleko.
Nie, to nie ja segreguję, bo ktoś wcześniej zrobił to za mnie - stwarzając bądź film służący użytkowo do zabawy, bądź też taki, kóry opowiada widzowi o czymś innym: np. o samotności, tęskncie, stracie, bólu, śmierci. Pyszna zabawa, bo to tylko rozrywka i wyłącznie rozrywka?
Jakim rodzajem rozrywki jest film o udręczonym alkoholiku, który zmierza do samobójstwa? Kto się "bawi" na takim filmie?

ocenił(a) film na 9
zweistein

Hmmm? Mówisz, że nie słyszałeś o żadnym filmie zabawnym w formie i jednocześnie z poważnym przesłaniem? Że nie ma nic pomiędzy udręczonym alkoholikiem a kacem w Bangkoku? Serio? Nie no, stary, w takim razie masz od kija rzeczy do nadrobienia! Powodzenia. Zasugerowałbym więcej luzu, więcej "to.tylko.film" niż "nie.mogę.się.uśmiechnąć.bo.to.jest.o.samotności", ale i tak nie posłuchasz.

zmien_lekarza

Nie, nic takiego nie napisałem. Może słyszysz głosy skądinąd.
Oczywiście, ze są filmy zabawne i jednocześnie dające widzowi "do myślenia". Np. "Dzień świstaka". Ale przecież nie to jest przedmiotem sporu (stary), tylko twoje równie oryginalnie co niemądre (stary) twierdzenie, że filmy - takie jak "Lot...", czy wręcz po prostu wszystkie - "służą rozrywce". Takie to głębokie, jak przekonanie, ze literatura ma za zadanie bawić czytelnika. Bo to "tylko" literatura. A tamto to "tylko" film. Że też literaturoznawcy i filmoznawcy o tym jeszcze nie wiedzą, oszczędziłoby im to sporo zupełnie niepotrzebnego wysiłku, prawda?

ocenił(a) film na 9
zweistein

Jest dobrze. Idziemy powoli do przodu. Teoria "bądź do zabawy, bądź do niezabawy" niebezpiecznie się zachwiała. Została druga: "LNKG nie służy rozrywce". Serio chcesz w to brnąć? Podrzuć swoją definicję "rozrywki".

ocenił(a) film na 9
zmien_lekarza

jak ja uwielbiam takich samozwańczych kaznodziei, co sobie sami tworzą problem a potem sami go próbują rozwiązywać <3

ocenił(a) film na 9
maliceo

Znaczy, problem ma kolega, który nie potrafi/nie chce nakreślić paru luźnych słów w temacie "jak pojmuję *rozrywkę* w odniesieniu do filmów, czy tam ogólnie dzieł artystycznych". Ale cały czas trzymam kciuki.

maliceo

Dzięki za wyrazy uwielbienia, ale raczej nie jestem zainteresowany.

ocenił(a) film na 9
zweistein

to nie o Ciebie mi chodziło, więc nie ma za co

maliceo

Czyli nie zauważyłeś kontekstu, w którym umieściłeś swoja wypowiedź.

ocenił(a) film na 9
zweistein

zauważyłam, chodziło mi o zmien_lekarza i problem dotyczący szufladkowania, ale odbieraj to jak chcesz.

zmien_lekarza

Napisz, w jaki sposób filmoznawcy analizują "Lot..." jako "film rozrywkowy"? Potem przejdziemy do trudniejszych kwestii.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Raz, odpowiadanie pytaniem na pytanie jest słabe, dwa, twoje pytanie w kontekście tego co próbuję ci wytłumaczyć brzmi dramatycznie głupio, trzy, nie zasłaniaj się filmoznawcami, kiedy pytam o twoje własne zdanie, o którym wiem, że je masz, i w dodatku jesteś go całkowicie pewien. Śmiało. Nie bój się ośmieszenia, w końcu jesteśmy tu anonimowo.

zmien_lekarza

Postaram się nie bać, w końcu dajesz mi taki dobry przykład, prawda?
A, to nie było pytanie retoryczne - czyli serio masz wątpliwości, co to jest "rozrywka"? Albo niejasność, czy ja to wiem? OK: rozrywkowe kino to takie, które ma służyć zabawianiu widza. A teraz, skoro już udało mi się jakoś nie odpowiedzieć pytaniem na pytanie, proszę o odpowiedź na moje pytanie: czy filmoznawcy, analizując "Lot.." wpisują go w nurt "kina rozrywkowego"? Bo zakładam, że moja prywatna opinia nie jest dla ciebie wystarczającym argumentem (podobnie jak twoja dla mnie) więc spróbujmy zagadnienie nieco zobiektywizować.
Jeśli coś faktycznie "próbujesz mi wytłumaczyć", to może pora przestać pląsać i napisać konkret. Jakiś jeden na początek.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Nareszcie! No więc teraz spróbuj wziąć pod uwagę, że twój punkt widzenia nie jest jedynie słusznym. Delikatnie mówiąc. Że sprawy typu zaduma, groza, współczucie, takie tam różne, TEŻ wchodzą do zbioru filmowej rozrywki. Że widz może się dobrze bawić (nie utożsamiaj dobrej zabawy z nieskrępowanym rechotem, będzie łatwiej) na filmie nie dlatego, że jest on w twoim pojęciu "do zabawy", tylko dlatego, że zwyczajnie jest... dobry. Co do filmoznawców, na których tak lubisz się powoływać - dorwij jakiegoś, i zapytaj, czy oceniając film robi to w kategoriach "rozrywkowy/nierozrywkowy" czy jednak "dobry/zły" (potem możesz rzucić jedno ze swoich groźnie brzmiących haseł typu "kosą żyta się nie kosi!", i obserwować, jak zostajesz rozstrzelany śmiechem). Filmoznawca, jeśli jest nim nie tylko tytularnie czy samozwańczo, rozumie bowiem, że sztywne podziały, jakie ty prezentujesz, czyli branie dzieła na warsztat przez kryterium tematyki czy emocji, jakie w nim wzbudziło, skompromitowałyby go doszczętnie. No naprawdę, nie da się tego wytłumaczyć jaśniej :)

zmien_lekarza

Dobrze zrozumiłem twoja definizje "filmu rozrywkowego"? Film rozerywkowy to poprstu film... dobry? Potwierdź, ok?

Dosyć dziwaczne jest twoje umieszczenie "zadumy" czy "współczucia" w ramach "rozrywki". Fakt, ludzie sa różni, spotykamy przeciez odchylenia od normy, rozmaite socjo- i patologie, ale jednak... Zróbmy eksperyment i spytajmy przypadkowych widzów, czy podczas seansu wspólczuli McMurphy'emu w ramach rozrywki? Czy bawili się obserwując poczynania siostry Ratched albo samobójstwo Billy'ego? Może znajdzie się ktos, kto potwierdzi, ale nie o wyjątkach potwierdzających regułę mowa. Bo że moga być wyjątki, każdy się zgodzi - jest norma, to i wyjątki być muszą.

Wreszcie owi filmoznawcy. Analiza i interpretacja "Lotu..." w znanych mi tekstach dotyczy wielu kwestii - ale żadna nie podejmuje zagadnienia tego filmu jako obrazu rozrywkowego. Jeśli nie wierzysz (bo czemu miałbyś, prawda?) , podam ci namiary i możesz się przekonac czarno na białym. Uprzedzając troskliwe pytanie: czy znam wszystkie teksty o "Locie..."? Nie, ale te ktore znam w żaden sposób nie traktują filmu jako "rozrywkowego". Więc najwyraźniej krytyka nie dostrzega w Locie.. " rozrywki, którą ty widzisz tak jednoznacznie. Jeśli jednak znasz recenzje, które potwierdzają twoje widzenie - po prostu je wskaż. Coś o "Locie..." jako o filmie rozrywkowym. ;) Proste, prawda? Konkret, więc pewnie będziesz miał problem.

W kwestii kompromitacji. Wiesz, jeśli potrafię, patrzę na film z różnych perspektyw, szukając rozmaitych sensów (psychologicznych, społecznych, symbolicznych, formalnych...) Tu nie ma jednej odpowiedzi i jednej wykładni. Natomiast ty proponujesz spojrzenie na film z punktu widzenia "rozrywki" - jako nadrzędnej wartości, która "wisi" nad obrazem. Pytanie teraz - czy nie nazbyt skomlikowane aby? - kto widzi wiecej, a kto mniej, kto szerzej, a kto wąziutko?

ocenił(a) film na 9
zweistein

Nie, mój świstaku. Nie rozumiesz. Ni w ząb nie rozumiesz. Zero zdziwienia, skoro nie zrozumiałeś nawet intencji tego biedactwa parę wpisów wyżej, któremu się adresy pomyliły ("szufladkowanie", wtf), i od którego mogłeś mieć darmowe wsparcie, gdybyś na starcie nie zareagował nieufnym fuknięciem. Beka większa, niż z mojego drugiego ulubionego momentu, kiedy to obaliłeś własną teorię przykładem, którego się, hmmm, nie spodziewałem. Hmm. Hmmmm. Hehehe. "DŚ", cóż, przesympatyczny film, tyle że jako najzwyklejsza komedia bez ambicji przekraczania i przenikania, mający się NIJAK do tego, o co mi chodziło. Ogółem ubaw, i nie wiem, po kiego wała się tak rozpisałem.

Dobra. Szybko szybko. Nie no, oczywiście, że od początku lekko cię podpuszczam, przecież jakieś tam strzępki koślawej racji masz, bo wiadomo, że czasem ktoś gdzieś na świecie posługuje się określeniem "kino rozrywkowe". Gdzie ja to ostatnio widziałem, ach gdzie. Chyba w jakimś tygodniku z programem TV. Aspirujesz wyżej niż poziom recenzentów z tygodników z programem TV, prawda? Zresztą, w tej rozmówce zupełnie nie chodzi o jakieś dziecinne "ja mam rację, a on nie". Chodzi bardziej o to, komu więcej wolno wyciągać z filmów. To jest taki przypadek, że poszukiwaczowi zaginionego morału wolno mniej. Przypadek z tych typowych. Kanał. Nuda.

Słuchaj, mnie i tak do tej pory kłuje w środku, że użyłem przy ludziach słowa, którym się organicznie brzydzę, tym takim, co zaczyna się na "p", a kończy na "rzesłanie", ale ok, zafunduję sobie kolejny ból tłumaczenia oczywistości, osiągając wyżyny prostoty w tłumaczeniu, choć tak naprawdę wszystko zostało powiedziane w pierwszym wpisie tego podwątku. Każdy film może pełnić funkcję rozrywkową. KAŻDY. Tak, arcydzieło też może pełnić funkcję rozrywkową. To, że przy "Locie" doznałeś wstrząsu i zostałeś przygnieciony ciężarem, nie ma żadnego znaczenia. To dalej rozrywka. Ba! Co, jeśli ja sam doznałem i mnie dodatkowo oj-jak-bardzo-przygniotło, a mimo to nadal twierdzę, że ten film nadal jest rozrywką? Nie w twoim wyobrażeniu filmowej rozrywki, coś że pościgi/strzelaniny/wojny gangów. W normalnym. Rozumiesz? Nie? Szkoda. Straszna szkoda, gdybyś cokolwiek kumał, nie mamrotałbyś smutno o moim postrzeganiu, o którym wiesz tyle ile ci powiem, i nie strzępiłbyś dziesiątek słów przestrzelonych gdzieś po krzakach.

Nasuwają się kolejne pytania. Jak odróżniasz film rozrywkowy od nierozrywkowego? Co robisz z filmami pół- i ćwierćrozrywkowymi? Dlaczego nie ma gatunku "film rozrywkowy"? Czy katharsis może być formą rozrywki? Czy istnieje Bóg? Jak osiągnąć szczęście? Nie no, zaraz, kim ja jestem, żeby ci zadawać prace domowe, nie ten level pychy, choć pozory mogą mylić. Zresztą przecież i tak nic nie rozumiesz. Lepiej będzie, jak zwyczajnie wbijesz sobie w głowę wspomniany pierwszy wpis. Wryjesz. Wkujesz na pamięć bez zrozumienia. Masz czas na załapanie. Mówiłem, jest nadzieja, i dalej to podtrzymuję. No i wrócisz lepiej przygotowany niż teraz, mając z jednej strony wszystkie części "Taxi", z drugiej wszystkie części "Dekalogu", i "Dzień świstaka" w środku. Bez śmiesznie napuszonego stylu, i bez kwadratowych złotych myśli z cyklu "ten film jest o...". Tyle. Obiecałem sam sobie, że zostawię ci ostatnie słowo. Taki już miły ze mnie gość (brzmi lepiej niż "jesteś przeraźliwie nudny, i w dodatku zgrywasz niezorientowanego łosia, którym nie jesteś, bo czytałem inne twoje wpisy i nie wiem, co ci odj...ło z tą rozrywkowością i nierozrywkowością"). Korzystaj! Dobranoc słodki książę, i w ogóle szacunek ludzi ulicy.

zmien_lekarza

Żebyś mógł mówić do mnie "świstaku" musielibyśmy się lepiej poznać. Czyli raczej nic z tego.

O "Dniu świstaka" - skoro sam nie rozumiesz - musiałbyś poczytać (matko jedyna, znowu?) żeby przekonać się, że jednak nie jest to komedyjka bez ambicji. Podsunąć tekścik?

"Czasem-ktoś-gdzieś" ;) posługuje się terminem "kino rozrywkowe"... Tak, np. Płażewski, który używał określenia "kino nowej przygody" - w odniesieniu do współczesnego kina rozrywkowego. "Rozrywkowego" czyli np. dramatów i filmów obyczajowych tam nie znajdziesz.. Zaskoczony, zmieszany, wstrząśnięty?
Rany, jak Płażewski to wszystko rozróżnia. Bóg jakiś, heros, Pytia, a może tylko wioskowy głupek, który wyczytał to w jakimś programie tv? Diabli wiedza, widocznie jakoś potrafi robić to, co ja też umiem, a co tobie sprawia takie problemy, maluszku.

Tak, każdy film może pełnić funkcję rozrywkową. Bo jeśli klient "rozrywkowy" to filmu nie pojmie i oceni fałszywie. Ale przecież, biedaczku, nie o to się spieramy. Nie o to, ze ktoś może (bo przecież może) z dramatu, samotności i śmierci mieć ubaw (rozrywka!). W niczym to nie zmienia faktu, że Forman nie stworzył "Lotu..." jako filmu rozrywkowego - dla zabawy i użytkowego spędzenia czasu w sobotni wieczór. Skoro nie wiesz, znowu trzeba czytać, co mogę ci innego poradzić?

Piszesz, że w "normalnym" wyobrażeniu "Lot..." jest filmem rozrywkowym. A skąd wiesz, skąd znasz tę wysmarkaną normę? Badania, konsultacje, może zrobiłeś sondę uliczną?
W czym imieniu gaworzysz tak radośnie? Bo raczej nie filmoznawców (tak, znowu te paskudy), którzy analizują "Lot.. " wte i wewte i jakoś nijak nie widać w nich szczątki namysłu nad rozrywkowością tego obrazu. A może w imieniu reżysera, który nakręcił taki "rozrywkowy" film o buncie jednostki i jej klęsce w zderzeniu ze społeczeństwem? Znajdź wypowiedź, która potwierdzi twoją interpretację. Coś co w końcu będzie czymś innym niż twoje wywody z nienajczystszego paluszka.
A póki co - a nuż przekaz się utrwali?: czytać, czytać i będzie lepiej. W jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości.


ocenił(a) film na 10
zweistein

Ale mu chyba chodziło o to, że każdy film można obejrzeć dla przyjemności, nawet jeśli jest o Wielkich Prawdach Tego Świata, a nie o strzelaninach i pościgach. Po takim ambitnym filmie rozmyślasz o nim, analizujesz jeszcze długi czas później i generalnie zmienia on Twoje postrzeganie danego zagadnienia, ale nadal w te intelektualne wygibasy mogą stanowić rozrywkę samą w sobie.

Hnyszard

Ale ja się nie spieram o to, że różnym osobom co innego sprawia przyjemność. Tylko o nazwanie "Lotu..." filmem rozrywkowym.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Jak się byście odnieśli do stwierdzenia, że szeroko pojęta rozrywka ma wywoływać emocje? Bo motacie/motaliście się w dyskusji i każdy z was nie odpuszczał, a takie stwierdzenie może was pogodzi.
Szufladkując gatunki do emocji:

Horror-strach/obrzydzenie
komedia-śmiech
dramat-kharasis
itd

adrian_dehr

Emocje niby mają pogodzić?
Przecież "Lot..." niewątpliwie wywołuje emocje, a moim zdaniem nie jest to film rozrywkowy. Więc gdzie ta zgoda?

Rozrywka nie tyle ma wywołać - jakiekolwiek - emocje, co zamierza bawić i rozbawić widza.

ocenił(a) film na 9
zweistein

Określenie jakoby rozrywka miała tylko bawić jest sporym nadużyciem. Jeżeli sprawiać przyjemność zgoda bo każdemu miłego co innego.

adrian_dehr

Z tej perspektywy nawet film o Holocauście może być rozrywką, jeśli tylko komuś sprawia "przyjemność". Bo - jak twierdzisz, "każdemu miłego co innego".

zweistein

Aż muszę się wtrącić. Pewnie, że nawet film o Holocauście może być dobrą rozrywką. Chociażby obraz, którego akurat nie pamiętam tytułu .Motyw był o porwaniu pociągu przez Żydów i ich ucieczce przed obozem. Zawarto tam wile zabawnych i śmiesznych scen. Dopiero na końcu okazało się że to była ich tylko wyobraźnia. Jednak wg. mnie masz większy problem kolego. Bo masz dziwne podejście do "rozrywki". Jeżeli oglądanie filmu sprawia CI przyjemność i rozwijasz się intelektualnie, i pobudzasz swoją świadomość emocjonalną dlaczego to nie może być 'rozrywką"? Film to rozrywka czy to jest lista Schindlera, Miczlczenie Owiec czy LAs Vegas Parano. A jak jest jakiś problem to zapraszam do słownika.

kubernator

Tylko, że ty podajesz przykład komedii - a komedia to rzecz jasna rozrywka. (Pociąg życia) A mi chodziło o jak najbardziej "poważny" film pokazujący tragizm losów ludzi zamordowanych przez nazistów. Ten mój przykład to też oczywista rozrywka, z którą tylko ja jedyny mam problem?
W kwestii zaproszenia do słownika - sprawdź może, czy rozrywa i przyjemność to na pewno synonimy? Wymieńmy się naszymi słownikami.

zweistein

Chyba czas przestać się kompromitować i przyznać do błędu. Proszę o to słownik synonimów: http://megaslownik.pl/slownik/synonimy_antonimy/17845,przyjemno%C5%9B%C4%87 Chyba ze słownikiem nie będziemy dyskutować? Czy jeszcze może podać inny słownik?

kubernator

Nie, kolego. Widocznie w słowniku zapomnieli dodać (i stad pewnie nie mogłeś się o tym dowiedzieć), że przyjemność (poczucie przyjemności) nie musi być konsekwencją rozrywki. I tak bywa, choć najwyraźniej nie w twoim przypadku. Jeśli odczuwasz przyjemność (wszelakiego rodzaju) - to nie ma przebacz - jest ona konsekwencją rozrywki. Cóż, ludzie są różni, prawda?
Ale dziwię się nieco, bo muszę ci tłumaczyć, że odczuwanie przyjemności podczas oglądania filmu nie jest żadnym dowodem na to, że oglądamy film rozrywkowy...
Pewnie o tym w słowniku też nie napisali. To niby skąd masz o tym wiedzieć, prawda? ;)

zweistein

Chciałeś słownik - dostałeś. Dalej brniesz.... bo film, teatr, kino to rodzaj rozrywki. Nie istotne czy do komedia czy też tragedia. Walczysz ze znaczeniem pojęć. Film sam w sobie to "rozrywka" więc to nie jest dowód a fakt. Może na przykładzie gier bardziej to zrozumiesz, że każda gra to też rozrywka, są gorsze i lepsze, i też potrzebujesz gry rozrywkowej?

Z muzyką jest to samo! Nie ma czegoś takiego jak "muzyka poważna" jest klasyczna, ludowa, popowa a wszystko to jest ROZRYWKA

A jak naprawdę masz obiekcje co do słownika... to może czas przemyśleć swoje podejście?

kubernator

Sam jako adekwatny przykład podałeś film-komedię - więc nie zrozumiałeś zagadnienia. Chyba, że dla ciebie cały świat sztuki jest po prostu rozrywką i rozrywce służy? ;)
Raz jeszcze: czy poważny film o Holocauście (nie komedia) to "film rozrywkowy"? Czy "filmem rozrywkowym" jest obraz o umieraniu, cierpieniu, śmierci? Potwierdź i kończymy dyskusję.
Odsyłasz mnie do słownika ponownie? Jeśli znajdę tam hasło "muzyka poważna"... to może czas przemyśleć także twoje podejście?