PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=680642}

Locke

2013
7,0 53 tys. ocen
7,0 10 1 52843
7,0 54 krytyków
Locke
powrót do forum filmu Locke

'Locke' naprawdę wyprowadził mnie z równowagi, a to zdarza się rzadko. Nie zliczę ilości razy,
kiedy chciałam przerwać seans, albo przynajmniej przewinąć kolejną gadkę o betonie.
Ostatecznie nic takiego się nie stało, a ja skończyłam oglądać z trawiącym obie półkule bólem i
przeświadczeniem, że straciłam półtorej godziny swojego cennego żywota.
Reżyserowi i scenarzyście zarazem powiem jedno: mam to gdzieś. Całkowicie, totalnie,
absolutnie GDZIEŚ. Każdy poruszony w tym filmie problem był banalny. Odgrzewany w
mikrofalówce kotlet schabowy jest bardziej zdatny do spożycia niż Ivan Locke i jego życiowe
rozterki. Płytkie, nużące, a Tom Hardy obsadzony tak źle, jak nigdy przedtem.
Nastawiłam się na świetnie zagrany teatr jednego aktora, błyskotliwe (a przynajmniej solidne)
dialogi i napięcie. Dostałam najgorszą rolę Hardy'ego (Bronson umarł), jaką do tej pory widziałam, TRAGICZNE
dialogi i napięcie rodem z 'Dlaczego Ja?'.

Wylałam chyba wszystkie żale. Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 7
Kaileena_Farah

"Cennego żywota"?
hehehe

Film był słaby tylko w ten sposób, że bohater jest słabym człowiekiem, którego napędza jedynie jeden kompleks. No ok, słabością była historia trzeciego gola przez Osła... bo odebrała powagę filmu swoją infantylnością jako przypowieść.

Cenność żywota to akurat coś co chyba było jedynym przesłaniem tego filmu. Życie jest warte tyle, ile za nie damy.
A nie była to zła rola. Hardy doskonale oddał postać człowieka, który nie ma w sobie nic. NIc poza wyidealizowaną wizją siebie. Poza tym jestem w stanie absolutnie zrozumieć motywy. I zgadzam się, że musiał dokończyć załatwiać sprawy związane z betonem. Bez tego nie byłby mężczyzną.

Gothi

Szczerze powiedziawszy (a raczej napisawszy) - ta opinia interesuje mnie równie mocno, jak zeszłoroczny śnieg. Chwila - czy w zeszłym roku w ogóle padał śnieg? Pisałeś coś? No właśnie.
A życie swoje cenię, jakkolwiek jest to powód Twojej radości. Wierz mi, że zrozumiałam każdy problem poruszony w tym filmie - naprawdę nie potrzeba do tego IQ rzędu 180 punktów. Nie zmienia to faktu, że - powtórzę się - mam to w głębokim poważaniu. Jest to moja prywatna opinia, z którą zgadzać się nie musisz.
Trolololo.

Kaileena_Farah

Jeżeli ktoś odpowiada na Twoją opinię, to nie wypada odpisać "ta opinia interesuje mnie równie ,mocno, jak zeszłoroczny śnieg". Tak, masz rację, że to Twoja prywatna opinia, ale wyrażasz ją na publicznym forum i każdy może ją przeczytać, zgodzić się lub nie zgodzić. Więc nie oburzaj się krytyką swojej wypowiedzi... Jeśli wypowiedź swą zapiszesz we własnym pamiętniku, to nikt tego nie zauważy i nie skomentuje, ale jeśli upubliczniasz swój pogląd, to zapraszasz do dyskusji, więc później się nie dziw, że ktoś oceni Twą wypowiedź jako płytką i niedojrzałą, a Twój iloraz inteligencji wyda się mu znacznie niższy niż wspomniane przez Ciebie 180.
Możesz mieć wszystko "gdzieś" i "w głębokim poważaniu", to Twoja sprawa, ale prawem innych jest oceniać Twoje wypowiedzi i wyciągać wnioski. Ja na przykład widzę w Tobie niedojrzałą miłośniczkę horrorów, szukającą w kinie "napięcia", która nie jest w stanie zrozumieć sytuacji bohatera filmu "Locke", ani - wbrew Twoim twierdzeniom - nie wierzę, że zrozumiałaś "każdy problem poruszony w tym filmie".
Jakkolwiek, gratuluję Ci samozadowolenia i wiary we własny intelekt.

dynastes

Wierz mi, że jestem tak daleka od oburzenia, jak to tylko możliwe. Prawdę powiedziawszy - jestem mocno rozbawiona tą małą burzą, którą tu rozpętałam. Ty, Szanowny Dojrzały Odbiorco Filmów, oburzasz się dość mocno.
Podsumowałeś się doskonale wysnuwając kilka "mocnych" wniosków na mój temat z jednej wypowiedzi, dlatego ja nie wypowiem się na Twój temat wcale. Zaznaczam, że według mnie, to poniżej pewnego poziomu. Wiesz o mnie tyle, co nic, ale potwierdzę, żebyś mógł w pełni cieszyć się swoimi ostrymi, jak brzytwa spostrzeżeniami - tak, jestem miłośniczką horrorów, które najwyraźniej masz za nic. Tak, szukam w kinie również "napięcia", ale napięcia pod różnymi postaciami. I, na dokładkę, jestem w stanie całkowicie zrozumieć sytuację głównego bohatera powyższego "arcydzieła". Chętnie się rozpiszę, bo lubię. Proszę bardzo:

Jedzie facet samochodem. Wyprany z wszelkich emocji, ze skwaszoną miną - coś najwyraźniej jest nie tak. Dzwoni kochanka; będzie wkrótce rodzić, a facet uspokaja ją, że dojedzie na czas. Bum, trach, pach! Następny telefon. Oho - facet zawalił w pracy. Trzeba rozlać beton, zorganizować blokadę dróg, doprowadzić sprawę do końca. Jest MĘŻCZYZNĄ, więc nie może sobie pozwolić na gafę. Mniej więcej w tym momencie dowiadujemy się, że facet ma swoje małe "kuku na muniu" - dobitnie uwydatnia to monolog kierowany do ojca. Nagle robi się tak, tak... literacko, mam ciary. Tatuś zostawił naszego nieszczęśnika i jego matkę, gdy ten był dopiero, co narodzoną, pomarszczoną i niewinną fasolką. Jest to tak głęboka tragedia, że porusza nas do trzewi - dlatego też oglądamy dalej... A dalej, pomiędzy kolejnymi rozmowami o betonie i rozhisteryzowaną kochanką (której facet nie kocha, jedzie do niej tylko z poczucia obowiązku i aby być lepszym od ojca), wątek żony i dwóch dorastających synów, którzy - nie zdając sobie sprawy, jak poważne zmiany zachodzą w ich życiu tej nocy - oglądają fantastyczny mecz piłki nożnej i relacjonują go facetowi przez telefon. Żona, poinformowana o zdradzie, zamyka się w łazience. Po pół godziny płaczu i rwania włosów z głowy, wychodzi i zaczyna rzucać talerzami. A facet chce tylko dostać numer do radnego, który namieszał i beton może nie przyjechać na czas! Tu napięcie sięga zenitu. Ostatecznie facet traci wszystko - pracę, żonę, szacunek do samego siebie. Chociaż nie... szacunku nie traci, jest przecież lepszy niż jego ojciec, bo da fasolce nazwisko. Nie odwróci się na pięcie. Nie uda, że nic się nie stało. A wszystko to w półtorej godziny! Czas 1:1. Doprawdy, arcydzieło! Tego jeszcze nie było.

Przyznam szczerze, że na odtrutkę po tym filmie musiałam wziąć na warsztat dobrą książkę. Tak płytkich i źle napisanych dialogów nie słyszałam dawno. Dialogów, które niosą ze sobą ładunek emocjonalny równy zeru.
Na sam koniec dodam - ja też gratuluję sobie serdecznie samozadowolenia i wiary we własny intelekt. Dzięki temu jestem, kim jestem i mogę się bawić słowem, jak mi się żywnie podoba.

Kaileena_Farah

Hej.
Nieco żenujące te Wasze próby udowodnienia, kto ma rację - bo po co udowadniać coś, co zostaje w obszarze własnych przekonań? Sztuka, nawet szeroko rozumiana, jest tworzona po to, aby każdy ocenił ją tak jak ma ochotę. I dlatego tyle lat istnieje i ma się dobrze. Jeżeli Kaileena wyraziła opinię, ze film jest nudny, to w jej umyśle pozostanie on nudny, po prostu. A oponent z fajną twarzówką nie użyje takich argumentów, aby ową Panią z pokręconym nickiem przekonać. I tak zostawmy, bo tak jest najzdrowiej.
Film dla mnie? Ciekawy, bo pomyślany inaczej, jak inne filmy z gatunku dramatów obyczajowych. Mieli pomysł, dobrali aktora, wyszło nieźle. Trzy wątki, które kierowca musi załatwić przez telefon, bo inaczej nie da rady. Pytanie - jak to rozegrać? Budowa a potem żona, żona a potem budowa, czy kochanka a potem żona, czy... i tak dalej. Jeśli film uruchamia takie pytania, to znaczy że nie jest najgorszy. Że coś po nim zostało.
Wracając to wymiany argumentów. To tak jak w sądzie - można uzasadniać co się chce jak się chce. To nie oznacza, że rozmówca jest "głupi", "za młody", "niedoświadczony". Takie ma po prostu argumenty. Są takie osoby na przykład, które omijają filmy czarno-białe, zakładając, że są głupie. A czy ktoś konstytucyjnie każe im je oglądąć? Podobnie z oceną Locke. Nie ma przymusu chwalenia dramatu za to, że jest tylko jeden aktor i cały czas jedzie autem i gada przez telefon. Można odgórnie założyć, że to "kicz". Ot, dla zasady.
Moja ocena - 8/10

H_Paradiso

Dziękuję za ten głos rozsądku. Również nie jestem osobą, która na co dzień wdaje się w filmwebowe "pyskówki" i wcale nie miałam zamiaru niczego tutaj udowadniać. Wyraziłam swoją opinię, zostałam zaatakowana i wyprowadzona z równowagi - takie życie.
Pozdrawiam mimo wszystko - pieniaczy, hejterów i normalnych rozmówców ;)

ocenił(a) film na 8
Gothi

Bohater był słabym człowiekiem? Powiedziałbym raczej, że silnym i wzorem męskości. Bardzo bym prosił o rozwinięcie wątku jego słabości.

ocenił(a) film na 1
LunaExoriens

" . . . silnym i wzorem męskości . . . "

Najmocniejszy argument przeciw temu stwierdzeniu widać nie jest widoczny za pierwszym spojrzeniem.
Mianowicie:
- Ivan wypił trochę wina a potem stuknął bez gumy, jak sam przyznał brzydką i nijaką koleżankę, której i tak nie zamierzał widywać.
Wino, może i było go dużo, ale to nie wódka ani whisky, więc nie powinien stracić kontaktu z rzeczywistością.
Na wszelkie niebiosa - tyle się trąbi wszędzie o tym by gumy używać i wcale już nawet nie chodzi o prozaiczną w tym porównaniu niechcianą ciążę, ale o możliwość (bardzo dużą) złapania HIV / AIDS ! ! !
Wydaje się, że nie trzeba nikomu tłumaczyć, iż to prawie jest wyrok śmierci a widać, że do większości i tak to nie dolatuje!
Zachowanie takowe jest skrajnym przykładem głupoty i prostactwa a w dzisiejszych czasach i realiach skrajnej nieodpowiedzialności i niedojrzałości życiowej!
Jak się napił i chciał bzykać a gumy nie miał i nie chciał po nią maszerować powinien sobie z koleżanką zrobić petting i po sprawie.
Jak już tak bardzo nie mógł się opanować z powodu ułomności umysłowej bez gumy, to mógł chociaż zrobić anal,
a jak i tego nie chcieli to już ostatnie szare komórki powinny mu kazać wyciągnąć fujarę i trysnąć na brzuch, ale nie!
Zrobił zupełnie odwrotnie, bo nie użył mózgu, którego i tak pewnie nie miał, lecz gdyby to zrobił, to de facto nie byłoby tematu na ów film.

Tyle wywodu.
Całą resztę filmu można tutaj śmiało pominąć, bo tylko pogrąża bardziej . . .

ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

Jasne, to nie było męskie ani odpowiedzialne. Zdrada żony, przyrzeczenia czy ideałów jest oznaką słabości i co do tego nie mam żadnej wątpliwości. Pytając, miałem na myśli jego postawę w ciągu tych kilkudziesięciu minut, które obejmuje akcja filmu. Przesadziłem z tym wzorem (chciałem sprowokować kogoś do odpowiedzi), bo Locke zawalił sprawę w pracy, ale sądzę, że w trudnej sytuacji, w której się znalazł, postąpił słusznie.

ocenił(a) film na 6
LunaExoriens

w ciągu tych kilkudziesięciu minut zniszczył życie swojej żony i dwóch synów w imię tego, by dziecko, którego prawdopodobnie i tak nie będzie wychowywać, miało jego nazwisko. Bardzo odpowiedzialnie, zwłaszcza, że rzucił wszystko (łącznie z pracą), żeby potrzymać za rączkę rozhisteryzowaną idiotkę (jej żenujące wyznania miłości do faceta, który raz ją przeleciał przyprawiały mnie o mdłości), na której mu nawet nie zależało. Ja nie widzę w tym żadnego sensu.

ocenił(a) film na 8
annikki27

Nie zrobił tego wszystkiego tylko po to, aby dać dziecku nazwisko czy potrzymać rodzącą za rękę. Zrobił to, bo chciał postąpić słusznie. Życie swojej żony i synów zniszczył dziewięć miesięcy wcześniej, rozmowy w samochodzie były po prostu następstwem. Warto też zauważyć, że to nie do końca tak, że wszystko rzucił i olał, bo z żoną miał nadzieję się dogadać, a za budowę ciągle czuł się odpowiedzialny (nawet, gdy go zwolnili!). Miał nadzieję, ale był gotowy zaakceptować i gorszy scenariusz. Z czym Locke został na końcu filmu? Z niczym. I był na to gotowy od początku akcji. Wszystko to w imię idei - czegoś, za co jeszcze nie tak dawno ludzie potrafili ginąć albo odbierać sobie życie. Locke był wielki. Ja wiem, że w dzisiejszych czasach to trudne do zrozumienia, bo teraz ludźmi rządzą uczucia i pociąg do przyjemności, ale mimo wszystko aż tak zimne przyjęcie postawy Locka w tym wątku jest dla mnie przerażające.

ocenił(a) film na 1
LunaExoriens

Ładnie napisane, ale . . .
Jakby przejechał po pijaku kobietę z dzieckiem i dręczony wyrzutami sumienia po dziewięciu miesiącach bezowocnego śledztwa sam się zgłosił na policję, to to by było odpowiedzialne i godne pochwały?
Na pierwszy rzut oka może i tak, ale kto się upił i wsiadł, potem jechał i okaleczył albo zabił matkę z dzieckiem?

Co by Locke nie zrobił potem, nie będzie to miało dużego znaczenia, bo kiedyś w przeszłości dał plamę i już.
Najlepszym wyjściem z jego sytuacji i chyba najbardziej zbliżonym do odpowiedzialności byłoby dokończenie budowy,
(de facto okazało się iż oprócz Locke'a pracowali tam sami imbecyle nie potrafiący zupełnie nic i opijusy)
pozostanie w pracy i potem pewnie awans, łożenie na narodzone nieślubne dziecko i odkładanie dla niego na studia itp.
oraz szczera rozmowa z żoną, ale w cztery oczy a nie tak na odpierd*** się przez telefon.
Zresztą ta rozmowa powinna się odbyć parę miesięcy wcześniej, to i szok o konsekwencjach w teraźniejszości
nie byłby taki duży.
Jedyne co Locke pokazał robiąc niby odpowiedzialny ruch to, że zawala kolejne rzeczy i nie można na niego liczyć!

ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

Podkreślam jeszcze raz, że zdrada żony, seks z kobietą "na jedną noc" bez zabezpieczeń były oznaką słabości i nieodpowiedzialności, zgadzam się tutaj w stu procentach. Zgadzam się także, że powinien był przyznać się do tego wcześniej, choć było by to sprzeczne z prezentowaną przez rozmówców postawą, bo dzień po zdradzie nie wiedział, że będzie miał dziecko, a przyznanie się wpłynęłoby negatywnie na stosunki rodzinne (nawet na rozpad rodziny). Dalszy rozwój wypadków widzę np. tak: Locke i jednonocna kochanka nie odzywają się do siebie przez dziewięć miesięcy (albo kobieta się odzywa, a mężczyzna wszelkie próby spotkania ignoruje), aż nagle główny bohater dostaje telefon - być może w trakcie zmiany, którą kończy na początku filmu - i na światłach decyduje. Locke miał pewnie nadzieję, że stało się raz, drugi raz się nie stanie, bo go ta kobieta nawet nie interesowała, i wszystko będzie po staremu. Nie oczekiwał dziecka ani kontaktów z kochanką, bo i dzieliło ich półtorej godziny jazdy autostradą, czyli ze dwieście kilometrów. Pewnie dlatego niesłusznie się nie przyznał.

Druga sprawa, w której się zgadzam, to fakt, że mógł to rozegrać inaczej. Nie wiem, na ile "trzymanie za rękę" rodzącej jest ważne, ale mógł Locke np. wrócić do domu, porozmawiać z żoną, przyznać się, wszystko wyjaśnić, pójść do pracy w ten wielki dzień, a potem dopiero pojechać do szpitala obgadać wszystko z kochanką, oczywiście informując ją dzień wcześniej, kiedy się zjawi i wyrazić żal, iż go nie będzie w tym ważnym momencie. Pełna zgoda. Cieszę się z powyższej wiadomości i wzmianki o "łożeniu na narodzone nieślubne dziecko", bo miałem jakieś przeświadczenie, że w tym wątku uznaje się za bardziej odpowiedzialne nieprzyznanie się do dziecka.

Nie zgodzę się w tym, że jak raz dał ciała, to w przyszłości nie może postąpić odpowiedzialnie. Oboje wiemy o tym, że dziś można postąpić źle, a jutro dobrze i że jedno złe działanie nie zamyka człowiekowi możliwości na lepsze przyszłe wybory moralne. Więcej nawet: Locke postąpił odpowiedzialnie mimo wcześniejszej nieodpowiedzialności, choć formę - jak już ustaliliśmy - mógł wybrać inną. W poprzednich wiadomościach nie brałem pod uwagę tej formy, ale fakt, że dziecko przyjął, żonie się przyznał i wziął odpowiedzialność zamiast prowadzić jakieś podwójne życie, naciskać na aborcję (a nie proponował nawet, co wiemy z dialogu) czy w ogóle urwać kontakt, co może i uszłoby mu na sucho (kilometry, być może nieznajomość adresu, bierna osobowość kochanki, która chyba nic od bohatera nie chciała - on sam czuł się w obowiązku). Warto też zwrócić uwagę na fakt, że nie powiedział - jak dziwił się jeden z kolegów - iż zachorował i nie może przyjść do pracy.

A rzecz dzieje się w UK, gdzie moralność jest inna niż w Polsce, gdzie spory odsetek mężczyzn wychowuje nie swoje dziecko. Wychowywanie nieswojego dziecka jest sytuacją odpowiadającą zresztą (tyle że dużo bardziej podłą) problemowi przedstawionemu w filmie z tym, że główna rola byłaby żeńska. Nie sądzę, by kobiety paliły się z obwieszczaniem swoim mężom prawdy.

W scenariuszu jest kilka niezrozumiałych dla mnie kwestii, np. wspomniane już rzucenie wszystkiego, by być przy narodzinach. Ale dla mnie ten film jest wartościowy ze względu na ideową wymowę i zaprezentowaną postawę Lockego mimo jego mało przemyślanych chyba działań. Takie "ideowe" filmy są w mniejszości, kinem rządzą dziś głównie uczucie, hedonistyczna postawa i emocje, tutaj zaś mamy człowieka, który gotowy jest stracić wszystko (a to wszystko jest dla niego naprawdę ważne: on kocha żonę i dzieci, widać po relacjach, rozmowach - wiele rodzin nie ma się tak dobrze po tylu latach), byleby tylko postąpić słusznie.

ocenił(a) film na 6
LunaExoriens

najważniejsze są dzieci, a on swoim rozwalił życie. Mogli się o niczym nie dowiedzieć i mieć szczęśliwe dzieciństwo - z filmu wynika , że mieli bardzo dobre relacje z ojcem, przypuszczam, że potem to już całkiem inaczej wyglądało. Mógł porozmawiać z żoną w każdych innych okolicznościach, ale takich spraw nie załatwia się przez telefon. Podjął najbardziej egoistyczną decyzję ze wszystkich możliwych.

ocenił(a) film na 8
annikki27

Prosiłbym także o przeczytanie mojej powyższej odpowiedzi.

Zgadzam się, że takich spraw nie załatwia się przez telefon. Nie wiemy, czy gdyby powiedział to żonie w oczy, to by się dowiedziały, choć mógł wybrać moment, kiedy dzieci nie było w domu, tak że żona miałaby kilka godzin na przemyślenia i dojście do siebie. Myślę jednak, że żona i tak wywaliłaby go z mieszkania, więc dowiedziałyby się tak czy siak. No chyba że nie powiedziałby żonie, ale to choć nie wywołałoby burzy i wszystko byłoby po staremu, wg mnie dobre by nie było. Wszyscy się chyba zgadzamy, że o takich rzeczach informować małżonka trzeba.

A czy decyzja była egoistyczna? Pewnie tak, choć innego słusznego wyboru specjalnie nie miał niż przyznanie się żonie. Znalazł się w sytuacji, gdzie mógł wybierać pomiędzy mniejszym złem. Wierzę ponadto, że są ważniejsze zobowiązania niż zapewnianie dobrego życia dzieciom.

ocenił(a) film na 1
annikki27

Oooo, koleżanka wpisała właśnie to, co miałem już w głowie na odpowiedzi na poprzedni wpis.
Już pomijam znaczący fakt rzucenia bardzo dobrej posady i nie na pewno managera w markecie,
ale zniszczenia rodziny, całkowitego. Już potem nie będzie nigdy tak samo jak wcześniej.

Od siebie dodam jeszcze, że mało kto zauważył opiewając w zachwytach lub zgrzytając zębami ze złości, że:
nasz bohater wcale nie jest wzorem do naśladowania czy jakiejś tam męskiej postawy, lecz przestrogą dla innych!
Mianowicie na koniec filmu został całkowicie na lodzie (na własną prośbę).
Żona spalona, dzieci się dowiedzą co zrobił tatuś, pracy nie ma i po tym występie dodatkowo w branży
rozniesie się o nim smród, że cho cho!
Co zostało? Na pewno X5, komórka, może neurotyczna młoda matka i ich dziecko.
Ale związać się z kimś tylko dlatego, że się nie ma akurat nic innego pod ręką . . .

ocenił(a) film na 8
ZSGifMan

Z pewnością jest przestrogą, bo doprowadził do bardzo kiepskiej sytuacji w swoim życiu, z której nie sposób wybrnąć bez szwanku. Fakt jednak, że odpowiedzialność wziął - nie rozważam tutaj sposobu, w jaki to zrobił - mimo tego, iż mu się to ogromnie nie opłacało, oraz tego, że w jakimś sensie nie musiał, stanowi o męskiej postawie - przynajmniej w tym momencie życia - którą mogę postawić sobie za wzór (postawę, nie poszczególne zachowania). Choć oczywiście wolałbym do takiej sytuacji nie dopuścić w ogóle.

ocenił(a) film na 7
ZSGifMan

Tak dla scislosci : Prezerwatywa nie daje 100 % zabezpieczenia, czemu zakladasz ze jej nie uzyli?. Do tego prezerwatywa moze zostac ( szczegolnie przez wstawione osoby) uszkodzona. A Argument ze winem sie nie da upic, tak jak wódą czy whiskey jest juz przekomiczna . pozdrawiam goraco. Film calkiem ciekawy.

ocenił(a) film na 1
pomsa

Dobrze, że nie napisałeś, że nie ma spirytusu 100% tylko o prezerwatywie i jej mniej niż 100% skuteczności.

Ludzie niestety mają to do siebie, że co im byś nie dał, to i tak pomimo technologii "idiot-proof" i kilkudziesięcio stronicowym instrukcjom obsługi potrafią spie*dolić nawet najlepszy produkt.
Osobiście ani z opowiadań nie znam przypadku ciąży po pęknięciu gumy, aczkolwiek słyszałem od znajomej, że jej pękła jedna, ale z uwagi na to w jakich skrajnych okolicznościach sportu ekstremalnego została użyta (nie nadających się tu do wpisania), to raczej żadna guma na tym świecie by tego nie wytrzymała :D
Zasadniczo domyślam się, że gumy ludziom pękają, bo . . . są źle zakładane, albo używane nie w tę dziurę!

Teza, że Locke użył prezerwatywy i pomimo tego nie ustrzegł się przed tą ciąża, tylko niestety go jeszcze bardziej pogrąża!
A ponieważ nie było w filmie o niej wzmianki, należy przyjąć pominięcie takiego ważnego faktu jako to, że nie została użyta!

Co do alkoholi każdy "klepie" inaczej pomimo, że wszystkie zawierają niby ten sam etanol.
I nie mam tu na myśli wypicie kieliszka wina do kolacji przy świecach, czy piwka w barze do kiełbaski z rusztu!
Jak kolega nie widzi znaczącej różnicy między nimi, to znaczy mało pił w swoim życiu i nie powinien
(tak mi się skromnie wydaje) zabierać głosu w tej materii, bo się nie zna.

P.S.
Film całkiem nieciekawy, również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
ZSGifMan

haha w wielu 14 lat po winie biegałem po łąkach i wskakiwalem do ogniska , Po wódzie mam ochote tylko wymiotowac. Mysle ze kazdy oraganizm reaguje na dany alkohol inaczej . Co do picia , masz racje srednio lubie, wole dobrego lolka spalic .
Druga sprawa, na swiecie mamy ponad 7 miliardow ludzi , rozumiem ze znasz wiekszosc przypadkow pękania gumy i zachodzenia w ciaze . Nie mam zamiaru przekonywac Cie do filmu, Twoja sprawa, zauwasz jednak ile juz poswieciles czasu dla filmu ktory ma 1 punkt :) Zakladanie czegos ( ze nie uzyli gumy, ze wino zbyt slabe) nie ma zbytnio sensu ,mogli uzyc , mogli nie uzyc . Gosc po alkoholu z guma czy bez dyma jakas randomowa laske i ups. W filmie chodzi o zachowanie goscia po fakcie , nie przed . Locke nie chce byc ( jak jego ojciec) osoba ktora robi dziecko i ucieka. Za swe czyny trzeba placic i podoba mi sie taka postawa w zyciu. Mysle ze dalsza dyskusja nie ma sensu itak Cie nie przekonam. Film zadanie swoje spelnil , doprowadzil do dyskusji a jak zapewne wiesz ile osob na swiecie tyle opinii na dany temat. Pozdrawiam raz jeszcze i zycze wiekszej otwartosci na swiat, nie wszystko jest proste. Czasem sa sytuacje w ktorych latwiej odwrocic sie i uciec, stawanie naprzeciwko i branie wszystkiego na klate nie jest takie latwe.

ocenił(a) film na 7
pomsa

zauważ :)

ocenił(a) film na 1
pomsa

To swego rodzaju paradoks - zmarnowany czas na film i jeszcze ta kasa wyjechana w błoto!
A człowiek dalej marnuje cenne minuty i godziny, na jak zauważyłeś jeden punkt. Dziwne i straszne zarazem.
Ale ciężko przestać, taka swoista misja z zemstą niczym Chuck Norris w Delta Force ;)

Staram się mocno pilnować, co mi raczej słabo wychodzi (ale staram się naprawdę mocno zwłaszcza ostatnio i grzecznym być ;), ale sporty ekstremalne tak mnie wciągają, że zaliczyłem już rzyganie każdym trunkiem, z piwem włącznie.
To ja już wolę papierowe bilety, takie małe kwadratowe kartoniki jak o tym mowa - klasyka gatunku i najpiękniejsze kolorowe wspomnienia są po takich szeroko otwartych "drzwiach percepcji".

Pozdrawiam Cię mocno, trzymaj się i nie pal za dużo, bo po tym też się rzyga, niestety . . .

ocenił(a) film na 8
Kaileena_Farah

widocznie to nie był film adresowany do ciebie, ale do ludzi w innym wieku i raczej dla facetów. Jakbyś miała dom, rodzinę, dobrą pracę i zdarzyłby ci się wyskok, to byłaby to odpowiednia perspektywa, a tak nie wiesz o czym ten film kompletnie. Ja nie chodzę na wszystkie filmy do kina jak leci

ocenił(a) film na 9
rzadkinick

Takie zakręty w życiu są. Czasem fajtłapa strzeli gola, czasem betonowo solidny człowiek też.... tylko innego:) Czy było zasługą futbolowego osła to, że tego dnia strzelił bramkę? Czy solidny człowiek jest winien temu, że uległ RAZ JEDEN alkoholowi i samotnej starszej kobiecie ? Pół biedy jeżeli taki dzień nie wytrąci nas z kolein życia...., ale może taka jego rola.... Bardzo dobry film.

Kaileena_Farah

Locke i jego postawa nie są banalne. Dla mnie to facet, który popełnił błąd i stara się w najlepszy możliwy sposób uporać się z konsekwencjami. Nie odwraca się, nie ucieka. Mógłby przecież udawać, że nic się nie stało, nie kontaktować się z tą kobietą i nie dawać dziecku nazwiska. Każdy popełnia błędy. Ale siłę człowieka widać, gdy przychodzi się zmierzyć z konsekwencjami swoich błędów. Można uciekać, można też wziąć się z życiem za bary. Locke robi swoje, to co należy, to co według niego jest słuszne. Nie jest to łatwe, można go za to kochać albo nienawidzić, ale on i tak robi swoje. Po prostu jedzie do przodu.

ocenił(a) film na 8
Kaileena_Farah

To trzeba było przerwać film i się nie dręczyć. Obyłoby się bez wylewania żalu i zaoszczędziłabyś sobie czasu.
Moim zdaniem nie wiesz co dobre, film świetny.

matador12

Mam taką złotą zasadę, że nigdy nie oceniam filmu, którego nie obejrzałam do końca... i zawsze oglądam do końca. Dzięki temu mam pełne prawo do krytyki, tak samo, jak Ty masz pełne prawo do zachwytów. Amen.
Nie wiem, co dobre? Równie dobrze mogłabym napisać to samo o Tobie, ale mnie cudzy gust nie interere. I Tobie polecam podobne podejście. Jest zdrowiej, naprawdę.
Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
Kaileena_Farah

A ja mam żelazną zasadę, że wyrażam swoje zdanie.
Skoro jednak cudze zdanie Cię nie interesuje nie będę wchodził dalej w ten wątek. Pozdro.