Trzon fabuły Krainy lodu opiera się na relacjach między dwiema siostrami. Elsą, starszą, obdarzoną niezwykłą lodową mocą oraz Anną, młodszą, rudo włosą dziewczyną. Obie są dość tragicznymi postaciami. Jasnowłosa Elsa cierpi przez swoje umiejętności. Nie jest w stanie ich okiełznać i żyje w wiecznym strachu. Boi się zranić najbliższe sobie osoby. Nie może być sobą, nie może być z rodziną, nie może wyjść naprzeciw światu i żyć jak normalny człowiek. Najgorsze jest to ,że to co miało jej pomóc tylko pogarsza sprawe. Ampatia nie jest bowiem lekarstwem na lęk. Człowiek jest tylko człowiekiem i emocje i uczucia leżą w jego naturze. Nie można się ich wyzbyć bo to jest po prostu niemożliwe. Jedynym sposobem na strach jest zaufanie i miłość co Elsa odkrywa niestety dopiero pod koniec filmu.
Anna jest w porównaniu do Elsy ,,zwykłą" dziewczyną. Ot, zwykły uśmiechnięty rudzielec. Poznajemy ją jako osobe bardzo przywiązaną do swojej starszej siostry zresztą z wzajemnością. Po wypadku traci z nią jakikolwiek kontakt. Najgorsze jest to że nie wie dlaczego. Zastanawia się czym to jest spowodowane ale nie dane jej było wtedy poznać odpowiedź na to pytanie. Przez lata widuje Else jedynie momentami gdy ta zamyka przed nią drzwi. Ze względu na działania jej rodziców może przebywać w opustoszałym zamku tylko sama ze sobą. Aż dziw że dziewczyna nie podupadła na duchu. Ja bym na jej miejscu się załamała.
Potem w scenie z Hansem idealnie widać że chce odreagować tą samotność. BARDZO pragnie kontaktu ze światem a Elsa tego nie rozumie. Nie dość że każe jej nadal siedzieć w zamku to potem obrywa jeszcze od niej w serce. Całe szczęście że to tylko bajka i skończyło się wszystko z happy endem.
I tu pojawia się moje pytanie. Która z sióstr jest według Was bardziej tragiczną postacią? Moim zdaniem jest to Anna i zaraz Wam wyjaśnie dlaczego.
Cały świat się zakochał w Elsie. Wow, ma blond włosy, magiczną moc i śpiewa Let it go więc jest super. A właśnie nie jest super. Naprawde jestem w stanie zrozumieć jej problemy. Niestety w scenie na balu pokazała swój ogromny egoizm po tym jak Anna powiedziała jej że chce wyjść za Hansa. Gdy Anna powiedziała: ,, Elza, ja nie chce żyć w ten sposób" Elsa odpowiedziała: ,, To odejdź ". I tu jest pierwszy minus dla Elsy. Wiem że powiedziała to prawie ze łzami w oczach patrząc na swoją bezradność ale takich rzeczy się nie robi. Anna miała wtedy nie mały dylemat. Zostać w domu skazaną na kolejną samotność czy go opuścić i zostawić wszystko włącznie ze swoją rodziną. Wkurzyła się no bo kto stawia człowieka w takiej sytuacji? Potem Elsa strzeliła lodem, uciekła i została ochrzczona wiedźmą. A co zrobiła Anna? Nie widuje się z siostrą od lat, przed chwilą kazała jej opuścić własny dom a ta leci od razu jej szukać. Anna musiała mieć naprawde wielkie serce żeby przez tyle lat zachować swoją miłość do siostry.
Po tym jak się ponownie spotykają w lodowym zamku Elsy zbudowanym dzięki jej mocy ( która o dziwo w komplecie ma zastosowanie w krawiectwie i makijażu ) dochodzi do kolejnej rozmowy. Anna jej tłumaczy że razem napewno coś wymyślą że teraz ona będzie cały czas przy niej a Elsa nadal swoje. Nawet nie chce wysłuchać Anny. Pustelnicze życie to jedyne wyjście i kropka. Arendel zamarzło. Nie dobrze, ale wiesz, ja nic na to nie poradze. Nawet nie zastanowiła się trzeźwo co mogło by pomóc. Pozbywa się gości przez których ma w głowie problemy natury egzystencjalnej siłą. To ma być ta ,,mądra" i ,,dojrzała" królowa Elsa? Coś mi się nie wydaje. Anna obrywa przy okazji znowu lodem ale tym razem śmiertelnie a sama przedtem mówiła ,że ,,To moja siostra. Nie skrzywdziłaby mnie". Mimo to nadal w nią wierzy. Co to nie jest niezwykłe?
W scenie na zamarzniętej zatoce, Anna poświęca się ratując siostre sama tracąc przy tym życie choć mogła wybrać niwelujący urok pocałunek Kristoffa. Elza w tym czasie potrafiła jedynie płakać.
Osobiście uważam że to Anna wykazała się większym chartem ducha niż jej siostra. Mimo tylu przeciwności które były spowodowane tylko i wyłącznie Elsą CAŁY czas w nią wierzyła i kochała i to dzięki niej niedoszła krórowa śniegu dowiedziała na czym tak naprawde polega miłość.
Dawno nikt nie rozpracowywał tych postaci. Ale masz dużo takich wniosków dla mnie dość nowych, o dziwo. I nie martw się Foxbondem, on już tak ma, odkąd przeszła mu obsesja .
(z pozdrowieniami dla Liska ;-*)
Pozdrawiam :-)
Ewa ja ci odpisałem na ostatnią wiadomość ? Bo mi się wydaje, że odpisałem ,ale wiesz jak to z tymi komputerami..
Witajcie :)
Nie przeglądałam całego forum zresztą za dużo tu tego. To są moje osobiste wnioski ( epokowym odkryciem one nie są xd ) Czasami mam ochote przeanalizować sobie problemy głównych bohaterów szczególenie jeśli są tego warci. Poza tym foxbond, filmomanka napisała wprot że zauważyłam DLA NIEJ kilka nowych rzeczy.
lel nie bierz tego do siebie, ot wszedłem na forum i chciałem napisać coś niekoniecznie miłego :)
Nawet jeśli o tym pisałem to co to zmienia? Mój temat jest zakopany gdzieś na dnie, fajnie, że ktoś coś jeszcze pisze i dzieli się swoimi przemyśleniami. Kiedyś napisałbym, że witam w naszym gronie, ale ja już dawno do niego nie należę ;p
Były tu już kiedyś długie rozmowy, zarówno na temat Anny jak i Elzy. Ale to fajnie, że powstał nowy temat, brakowało mi tych psychologicznych wywodów.
Zgadzam się w 100% ze wszystkim na temat Anny. Od dawna mówię, że Anna jest tu totalnie niedocenioną postacią, zepchniętą zupełnie na dalszy plan przez fanów w związku z ich uwielbieniem dla Elzy.
Natomiast zupełnie nie zgadzam się z tym co piszesz o Elzie. Spróbuję to wypunktować:
1) "Niestety w scenie na balu pokazała swój ogromny egoizm po tym jak Anna powiedziała jej że chce wyjść za Hansa."
Nie nazwałabym Elzy egoistką. Wszystkie jej następne wybory przeczą temu. Natomiast w tej scenie rzeczywiście nie popisała się empatią. Nie chcę jej winić, po prostu była odcięta od świata (tak jak Anna) i nie miała okazji nauczyć się rozwiązywania konfliktów po ludzku.
2) "Anna jej tłumaczy że razem napewno coś wymyślą że teraz ona będzie cały czas przy niej a Elsa nadal swoje. Nawet nie chce wysłuchać Anny. Pustelnicze życie to jedyne wyjście i kropka. Arendel zamarzło. Nie dobrze, ale wiesz, ja nic na to nie poradze. Nawet nie zastanowiła się trzeźwo co mogło by pomóc. Pozbywa się gości przez których ma w głowie problemy natury egzystencjalnej siłą. To ma być ta ,,mądra" i ,,dojrzała" królowa Elsa? "
- Tu też nie chodzi o to, że Elza się uparła, "bo tak", tylko że w odróżnieniu od Anny zdawała sobie w pełni sprawę z odpowiedzialności za swoje lodowe moce. Tak na dobrą sprawę, co Anna wiedziała? Zobaczyła trochę lodu, oblodzone schody i śnieg. Ale przecież nie pamiętała, że kiedyś podczas zabawy oberwała lodem w głowę. Elza chciała wrócić z nią do Arendelle, przynajmniej przez ułamek sekundy, dopiero jak przypomniała sobie zdarzenie z przeszłości kategorycznie odmówiła. Po prostu bała się, że znów zrobi jej krzywdę, jeśli nie w złości, to nawet przez zwykły przypadek. Taki miała w głowie obraz swoich mocy, bo taki został w niej zaszczepiony przez rodziców - ukrywaj, niech nie wie nikt. Temat zakazany. Do tego nie używaj mocy, bo jeszcze komuś krzywdę zrobisz. Dlatego dziewczyna spanikowała, jak wszystko się wydało, goście też jej nie ułatwili sprawy, bo z góry wzięli ją za wiedźmę. Mnie osobiście prawie boli scena, kiedy na zewnątrz zamraża fontannę, rozgląda się po ludziach, a tamci odsuwają się od niej i próbują ochronić przed nią swoje dzieci - można tylko wyobrazić sobie jak ona się wtedy poczuła.
Pisałam już to kiedyś i napiszę znowu: to właśnie w jej mniemaniu była najlepsza decyzja. Ona po prostu była pewna, że najlepszym rozwiązaniem sytuacji było trzymanie się z daleka od innych, żeby ich przypadkiem nie skrzywdzić. Tu nie chodziło o to, że ona nie chciała wysłuchać Anny, po prostu widziała, że Anna tego nie rozumie - proponowała jej powrót do Arendelle, kiedy Elza wyraźnie jej powiedziała, że tylko będąc z dala od innych nie skrzywdzi nikogo. Nie pozbyła się gości, żeby pozbyć się problemu, tylko dlatego, że bała się, że znów przez przypadek skrzywdzi Annę (co zresztą zrobiła, więc jej obawy nie były bezpodstawne). Widać to szczególnie w trzech scenach: 1) Anna powoli wchodzi po schodach przepraszając ją za to, co się stało i jest ułamek sekundy, kiedy pokazują Elzę, która na widok zbliżającej się Anny odsuwa się, jakby w obawie, że jeśli podejdzie za blisko, to znów stanie się jakieś nieszczęście, 2) Elza żegna się z Anną i odwraca się, Anna idzie za nią, a Elza do niej: "No, I'm just trying to protect you!", 3) w trakcie piosenki (polska wersja niestety tego nie odzwierciedla) Elza mówi "So stay away and you'll be safe from me" i potem "You're not safe here!" (tej linijki w polskiej wersji nie było wcale).
I jeszcze jedno: "Nawet nie zastanowiła się trzeźwo co mogło by pomóc" - no nie miała okazji zastanowić się na trzeźwo, bo zanim zdążyła ochłonąć po rozmowie z Anną, to wpadło do niej dwóch uzbrojonych w kusze facetów ;) Moim zdaniem najlepiej byłoby, gdyby Anna dała jej parę godzin i wróciła znów pogadać (oczywiście nie było to możliwe biorąc pod uwagę, że oberwała lodem i trzeba było ją ratować).