Wielu z was jest nadal nie nasyconych Krainą Lodu,więc postanowiłam napisać swojego
fanficka :) Piszcie czy wam się podoba.Mile widziane komentarze i dobre,a także złe (każdy ma
swój gust w końcu).Za błędy ortograficzne i te inne przepraszam :C
Prolog:
Arendelle.Piękny kraj,w którym panuje królowa Elsa.Wszyscy tam są szczęśliwi i zadowoleni z jej
rządów,ale na początku wszystkich ogarnął strach.Dlaczego ?Elsa posiada moc śniegu i
lodu,czego nie posiada żaden inny człowiek.Dlaczego los chciał aby ta piękna kobieta posiadła
tą moc,tego nie wiadomo.Ona nigdy nie wierzyła w to że kiedyś opanuje swoje zdolności,a
jednak dzięki jej siostrze Annie,Kristoffowi,jego rogatemu kompanowi Svenowi i bałwankowi
Olafowi udało jej się a w jej sercu znowu zagościło szczęście.Lecz wszystko co piękne kiedyś
musiało się skończyć...
Rozdział 1
Zima.Mieszkańcy Arendelle cieszą się nadejściem tej wspaniałej pory roku,i nadchodzącymi
świętami Bożego Narodzenia.Ulicą szło szczęśliwe małżeństwo.
-Ach,zima.Czy to nie najpiękniejsza pora roku moja droga.Te płatki śniegu i te zimowe
krajobrazy...Ach dla tej pory roku warto żyć!
-Zgodzę się z tobą kochanie.Ale teraz dzięki królowie Elsie możemy mieć zime codziennie.
-Faktycznie,a jak już mówimy o Królowej to może skusimy się na lodowsko ?
-Och wiesz że lodowiska Ci nie odmówię-i szybko go pociągając pobiegli na lodowisko.Elsa
patrzyła na rozradowanych poddanych.
-Czy dobrze się bawicie ?
-Oczywiście i dziękujemy Wasza Królewska mość !-krzykneli chórem i zaczeli bić brawo.Wtem
spostrzegła grupkę dzieci bawiących się w rzucanie się śnieżkami.Było wśród nich dwóch
chłopców i jedna dziewczynka.
-Haha,nie trafisz sobie nie trafisz !-krzyczał jeden z chłopców i pokazał dziewczynce
język.Dziewczynka zrobiła się wściekła,tak jak Elsa.Jednak królowa szybko znalazła sposób aby
pomóc małej.
-Hej-szepła.-Chcesz im pokazać że nie jesteś miękka ?
-Tak ale oni są tacy wredni że brak mi wiary.
-Nigdy nie trać wiary,pamiętaj okej ?
-Tak tylko że...
-Popatrz-Elsa wyczarowała kulkę ze śniegu.Dziewczynka patrzyła z zachwytem na magię
królowej.
-Gotowa ?
-Oczywiście !
-A więc pokaż tym chłopakom że masz tę moc.
Dziewczynka szybkim ruchem wycelowała w jednego z chłopców.Chłopiec runął na ziemię,kiedy
się otrząsnał nie mógł uwierzyć że pokonała go młodsza dziewczynka.Miał zamiar uciec,ale mała
zaczeła obrzucać go kolejnymi śnieżkami.Elsa nie mogła powstrzymać śmiechu,wtedy podszedł
do niej jeden z ministrów.
-Ojciec byłby z Królowej dumny.
-Tak myślisz ?-zapytała trochę z niedowieżaniem.
-Oczywiście,niech Królowa popatrzy,wszyscy są tacy szczęśliwi.Jesteś Pani jedną z najlepszych
władców Arendell.
-Dziękuje Ci.Dzięki temu co mi powiedziałeś coraz bardziej czuje że to co robię sprawia mi
radość-i cieple uśmiechając się do miego odeszła do swojego gabinetu.Kiedy zamkneła drzwi
myślała że śni jej się koszmar.Na biurku sterczała masa dokumentów i listów,które musiała
dzisiaj uzupełnić.
-A może jednak nie tak bardzo-i ciężko wzdychając zasiadła za biurkiem.Mijały
sekundy,minuty,godziny a Elsa nawet nie wiedziała kiedy zasneła.Obudziło ją dopiero pukanie do
drzwi.
-Co,gdzie !-w tym momencie na podłogę spadła kupka dokumentów.Elsa chaotycznie zaczeła
zbierać papiery.
-Proszę wejść.
Otworzyły się drzwi stał w nich Kristoff.Elsa nawet nie popatrzyła spod biurka,pod którym
siedziała zbierając kartki papierów.Kristoff był lekko podenerwowany,zamknął oczy,wział głęboki
wdech i zaczął audiencję.
-Wasza Wysokość,czy możemy porozmawiać ?
Esla poznała jego głos,ale kiedy chciała go zobaczyć mocno uderzyła się o spód biurka.
-Ał !-krzykneła a z jej palca wystrzelił promień lodu.Uderzył w podłogę i na niewielkim obszarze
zamroził podłogę.Kristoff szybko podbiegł aby jej pomóc.
-Nic Waszej Wysokości nie jest ?
-Nie,wszystko w porządku,ale mówiłam Ci tyle razy że nazywaj mnie po imieniu.
-No tak ale tak nie swojo się czuje jak wszyscy mówią ,,Wasza Wysokość" albo ,,Królowo"a ja po
prostu ,,Elso".
-Naprawdę nie musisz się wstydzić.Przecież pomogłeś Annie i mnie oczwyiście.Naprawdę
bardzo Cię polubiłam.
-E,serio...Znaczy,cieszę się że przypadłem do gustu.
Elsa zrobiła delikatny kroczek w stronę Kristoffa,gdy wtem poślizgneła się.Kristoff zręcznie ją
chwycił za ręke.
-Nic Ci nie jest Elso.
-Nie,o nareszcie bez pomyłki.
-Heh,tak.A więc czy możemy porozmawiać o Annie ?
-O Annie czy coś się stało ?
-Nie,znaczy tak...Bo widzisz znamy się już z Anną pół roku...
-Tak ?
-I jest nam razem dobrze...
-Tak ?-Elsa przybierała wyraz twarzy jakby wiedziała co ma zamiar powiedzieć Kristoff.
-I chciałbym zapytać,bo jest taka tradycja w naszym kraju że najpierw pytamy się kogoś z bliższej
rodziny o to...
-Kristoff,nie przedłużając.
-Elso,czy mógłbym...-nie skończył.Do gabinetu wpadła Anna.Zdziwiła się troszkę gdy widziała
Kristoffa i Elsę razem.Nic nie podejrzewając jednak szybkim krokiem staneła obok niego.
-Cześć Elsa.Witaj mój dostarczycielu lodu-i czule ucałowała go w policzek.Z twarzt Elsy
momentalnie zniknął uśmiech.
-Chyba się nie zezłościsz jak go sobie zabiorę na chwilkę.
-Ale Anno ja i Elsa rozmawialiśmy o ...
-Kristoff,idź.Poźniej dokończymy.
-No dobrze jak chcesz.To co idziemy ?
-Z tobą wszędzie !-i wybiegli z gabinetu Elsy na lodowisko,gdzie było jeszcze więcej ludzi niż
przedtem.Elsa została za to sama tak jak kiedyś.Podeszła do okna widziała szczęśliwą siostrę i
jej ukochanego.Przecież doskonale wiedziała co chciał od niej Kristoff.Pragneła szczęścia dla
siostry,ale sama pragneła mieć przy sobie jakiegoś mężczyznę,drugą połówkę.I patrzyła się tak w
okno a kolejne sekundy mijały...
Wpadłaś na ciekawy pomysł, na jaki ja bym nie wpadł - stworzenie faceta dla Elsy, który miałby również moc, i to jeszcze przeciwną - taka wybuchowa mieszanka :D Jeśli mam być szczery, to nie potrafię powiedzieć, czemu tak sądzę, ale... no po prostu mi się podoba :)
Dziękuję ;D Ja na przykład wolę takiego partnera niż Jacka. Jack taki żywiołowy, wolny(momentami gdy tylko się zastanawiał nad tym skąd pochodzi to był nawet spoko). Według mnie na partnera Elsy by się nie nadawał;)
Rozdział 2
Elsa nadal patrzyła w okno.Widziała szczęśliwą siostrę,która jeździła na łyżwach z ukochanym.Też tak chciała,tylko kto chciałby za żonę kobietę,która posiada nad ludzkie umiejętności ? I chociaż wie już każde królestwo o tym co się wydarzyło pół roku temu,i chociaż wszyscy rozumieli całą sprawę nie było szans aby Elsę ktoś pokochał na całe życie.Odwróciała się,na ścianie wisiał obraz jej ojca.Jego twarz,była taka dumna i spokojna.Niczym się nie denerwował,bo nie miał czym.On nie posiadał mocy lodu i śniegu,był normalny.Ale jak to się stało że Elsa ją ma ?Co by dała aby się tego dowiedzieć.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Elsa poprawiła koronę i suknie.
-Proszę wejść.
-Dzień dobry wasza wysokość.Oto list dla Królowej.
-Dziękuje Elżbieto.
Służąca wyszła a Elsa z ciekawością patrzyła na list.I chociaż na biurku leżało pietnaście tysięcy innych,ona zdecydowała że ten otworzy pierwszy.Zaczeła czytać.W końcu wydała z siebie okrzyk radości.
-Nareszcie,nareszcie.Ha ha ha ha!!!Nareszcie znajdę sobie męża,udało się.
Elsa zaczeła tańczyć po gabinecie nucąc głośno walca weselnego.Otóż dlaczego ?List był zaproszenem na bal,na którym młody Król Mikael miał sobie wybrać żonę spośród zaproszonych panienek.
Anna i Kristoff nadal jeździli na łyżwach.Sven delikatnie próbował wykonywać kolejny ruch,niestety nie wychodziło mu za bardzo.Co chwilę się przewracał.Nadjechał Olaf i widząc smutnego renifera postanowił go nauczyć jazdy na łyżwach.
-Popatrz Svenciu na mnie,jedna nóżka i druga.Spróbuj,łatwizna.
Sven niepewnie wstał i zaczął wykonywać instrukcje które zalecał mu Olaf.Anna z Kristoffem świetnie się bawili i czuli razem.W pewnej chwili Anna straciła równowagę,ale Kristoff złapał i przyciągnął do siebie.
-Złapałeś mnie !
-Tak,dlaczego miałbym tegonie zrobić.Niechciałbym aby Ci się coś stało.
-No przecież.
Już mieli się pocałować kiedy nagle Olaf krzyknął.
-E amory z drogi,renifercio tu się uczy jeździć.
Kristoff lekko odepchnął Annę,aby nie zostali potrąceni przez Svena.Nie zauważył jednak że w kieszonki wypadł mu pierścione zaręczynowy dla Anny.
-Nic Ci nie jest ?
-Nie spokojnie.
Kristoff po chwili namysłu i krótkiej ciszy odezwał się pierwszy.
-Wiesz co może odwiedzimy jeszcze dzisiaj moją rodzinkę ?
-Twoich speców od miłości,którzy chcieli nam wyprawić ślub.A przepraszam wyprawili śłub.Chociaż szczerze mówiąc,gdyby nie to że byłam ślepo zakochana w Hansie i w ogóle to powiedziałabym,tak !
-Naprawdę ?
-Oczywiście.A ty co byś powiedział ?
-No a jak myślisz ?
Nagle drzwi do zakmu się otworzyły i zaczeli wychodzić służący z torbami.Anna tajemniczo popatrzyła na Kristoffa,on na nią.Pobiegli szybko w stronę gabinetu Elsy.W tym samym czasie Olaf i Sven dalej uczyli się jazdy na łyżwach.
-Supcio,no widzisz Sveniunciu.Jak chcesz topotrafisz.Hej,a to co ?
Olaf podniósł z ziemi pudełeczko i je otworzył.Sven chciał je zabrać ale Olaf umiał się bronić przed jego zębiskami.
-Sven,spokojnie.A to co takiego,mhm...Może jakaś bomba !
Sven popatrzył na niego tak jak kiedyś na Kristoffa.
-Masz rację to nie bomba,bomba jest większa.I okrąglejsza,i...
Sven widząc że ma szanse na odebraniu Olafowi zdobyczy szybko chwycił i zaczał uciekać,by znaleść Kristoffa.
-Sven,ty brzydalu oddawaj !
Anna z Kristoffem dotarli do pokoju Elsy.Przeglądała się właśnie w lustrze.
-Elsa !
-O witaj Anno.Witaj Kristoffie,ponownie.
-Elsa nie wiem co wy z Kristoffem kombinujecie,ale dlaczego służba wynosi te wszystkie walizki ?
-Ponieważ zostałam zaproszona na przyjęcie,w którym to nie jaki mój dawny przyjaciel Książe Mikael,a teraz już Król wybieże spośród zaproszonych panienek żonę.
Anna zrobiła wielkie oczy.
-Jak to żonę.Ty chcesz być jego żoną ?
-Jeżeli mnie pokocha to tak.
-Ale Elsa czy on wie ?
-Anno,każdy wie i proszę Cię nie rozmawiajmy o tym.Mam tę moc,ale to nie znaczy że ktoś ma mnie nie pokochać.
-A według mnie to fantastyczny pomysł.Elsa też Aniu trochę się rozerwie.Nic tylko te papiery i papiery.
-Dziękuje Kristoff.
Anna ciężko westchneła.Chyba nie mogła zatrzymać siostry.Poszła ją odprowadzić do karety i pożegnać się.
-No to pa Elso.Miłej zabawy.
-Dziękuje i pamiętaj aby przez ten tydzień dobrze rządzić Arendell.No i oczywiście pomagaj jej jak coś Kristoff.
-Ma się rozumieć.
Elsa czule przytuliła siostrę.Anna patrzyła jak kareta znika w oddali.
-To co jedziemy do mojej rodzinki.
-No dobrze,tylko mam nadzieję że dzisiaj twoja mama ne będzie mi sprawdzała zębów.
-Spokojnie,już jej tłumaczyłem że masz mocne.
Olaf i Sven w dalszym ciągu się ścigali.Elsa za to siedziała w karecie szczęśliwa.
-Muszę się postarać.To na pewno on.Przecież znamy się od dziecka.
Rozdział 3:
Anna i Kristoff byli gotowi aby wyruszyć do trolli,gdy nagle usłyszeli z oddali jednego z ministrów.
-Księżniczko,księżniczko niech pani zaczeka.Gdzie się wybierasz ?
-Do przyjaciół mojego ukochanego,chyba mam prawo ?
-Z całym szacunkiem,tylko że twoja siostra nie wypełniła wszystkich dokumentów i ty musisz to zrobić za nią.
-Ale... Ale...
-Niestety takie są obowiązki królowej... I jej zastępczyni.
-No i co teraz Kristoff ?
-Musisz skończyć pracę Elsy,obiecałaś pamiętasz ?
-Ta,pamiętam.
-Spokojnie pomogę Ci.
Dziewczynę uśmiechneła się czule do niego.On to zawsze umiał znaleść wyjście z trudnej sytuacji.Nie pozostawało nic innego jak iść do gabinetu Elsy.Anna i Kristoff przeglądali kolejne papiery,i nawet się nie zorientowali kiedy zapadł zmierzch.Księżyc świecił mocno na niebie,Anna była na wpół żywa z zmęczenia.Kristoff patrzył z coraz to większym zdziwieniem na papiery.
-Wiesz co,ja to nie pozazdroszczę Elsie.Oczy aż od tego bolą.
-Nie wszystko złoto co się świeci.
Mocno ziewneła.
-Wiesz co może ja już pójdę spać i dokończymy to jutro z samego rana ?
-Dobrze,ale muszę widzieć jak idziesz do pokoju.
-Czego ?-zapytała przez zamknięte prawie oczy.
-A po to byś mi nie zasneła.
-No dobra,dobra pędzę.
Kristoff odprowadził Annę do pokoju i zaraz po tym wyszedł z pałacu.
-Sven ! Sven ! Gdzie go powiało ?
Sven i Olaf w dalszym ciągu prowadzili bitwę o ,,tajemnicze" pudełeczko.Renifer z oddali zobaczył swojego pana.Szybko popędził w jego stronę zostawiając Olafa samego.
-No nareszcie gdzie ty się tyle podziewałeś ?
Kristoff szedł w stronę bram.Svena zdziwiło to że nie pochwalił go za znalezienie pudełeczka.Zresztą,on nawet nie wiedział że je zgubił.Kiedy swoje oczy skierował w kierunku ust zauważył że w jego gębie nie ma pudełeczka.Kiedy się odwrócił zobaczył uśmiechniętego Olafa z pudełeczkiem w ręku.Chciał go gonić,lecz Kristoff zawołał go.
-Sven no chodź !
Anna miała właśnie położyć się do łóżka,kiedy przypomniała sobie o czymś ważnym.
-Ach,jak na śmierć zapomniałam.Miałam podpisać ten ważny dokument i to jeszcze dziś.
Szybko wbiegła do gabinetu Elsy.Zasiadła za biurkiemi w stercie dokumentów znalazła ten właściwy.Po zrozumiałym przeczytaniu miała zamiar podpisać,lecz skończył się atrament.Zaczeła nerwowo przeszukiwać jedną z szuflad.
-No gdzie jesteś atramencie.Chodź do mamci.
Nagle poczuła coś szorstkiego.Nie była to zwykła kartka papieru,lecz kartka którs uległa drobnemu uszkodzeniu.Wyciagneła ją.Była zgięta na pół,ogieła ją i zaczeła czytać.
,,Kochana Elso.
Piszę do Ciebie ze statku,którym razem z matką podróżujemy do królestwa Duntlelli.Nie będziemy się widzieć przez dobre dwa tygodnie.Sczerze mówiąc,nie wiem od czego mam zacząć.Chyba od tego że bardzo Ciebie i Annę kocham.Od kiedy wasza zabawa skończyła się niemal tragicznie odizolowaliśmy Cię od świata.Twoja moc jest potężna z każdym dniem.Jednak chcę abyś przez te kilka dni porozmawiała z Anną.Ona ciągle się pyta co tam u Ciebie,jak się czujesz,dlaczego nie możecie się widywać.Nie powiem jej że posiadzasz nadprzyrodzone moce,wiesz o tym doskonale.To tajemnica i nikt nie ma o tym wiedzieć,nikt.Dlatego Elso,proszę nigdy w życiu nie pozwól aby Anna dowiedziała się o twojej sile.Nie wiesz tego ale Anna też mogła posiadać tą moc co ty.Gdyby nie pomoc tego trolla posiągła by umiejętności jeszcze większe niż twoje.Proszę Cię nad życie,nigdy nie pozwól aby ona się o tym dowiedziała,proszę.
Twój kochający Cię tata."
Anna p oprzeczytaniu listu nie mogła uwierzyć.Ona też mogła mieć tę moc.Ale dlaczego ?Dlaczego jej nikt o tym nie powiedział ? Elsa doskonale o tym wiedział.Poczuła że czuje się oczukana.Schowała list do szuflady i moxno ją zatrzasneła.Skryła ręcę w dłoniach.Lekko zaczeła płakać.Odwróciła się ku oknu,blask księżyca w pełni był taki mocny.Nagle zauważyła spadającą gwiazdę.Jednak ta gwiazda była o wile szybsza i jaśniejsza od innych spadających gwiazd.Anna szybko pomyślała życzenie.
-,,A gdybym miała tą moc,co miałam posiąść"-pomyślała w duchu.Szła przez korytarz dotarła do swojej komnaty.Ułożyła się do snu.Jednak nie wiedziała co przyniesie kolejny dzień . . .
Rozdział 4:
Baltazar,przywódca wszystkich trolli w tym samym czasie oglądał na niebie konstelacje dzięki swojej lunecie wykonanej z kryształów.Żaden z trolli nie wiedział dlaczego to robi,niektórzy uważali że dla relaksu,niektórzy mówili że wszystkie minerały które są w dolinie to były gwiazdy które spadły.Nic nie jest prawdą,otóż lider umiał przepowiadać i czytać z położenia gwiazd,tylko on to umiał w dolinie.Dzięki takiej umiejętności wiedział co stanie się za rok,jutro lub za trzysta lat.Doskonale wiedział także o zjawieniu się rodziny królewskiej kiedy to Elsa i Anna były małe,i o ujawnieniu mocy przez królowę na balu,która wywołała zimę stulecia.Od tamtego czasu nic nie zrobiło na nim wrażenia,lecz nagle zaniepokoił się.Odczytał z gwiazd bardzo niepokojącą wiadomość.Gwiazdy powiedziały mu o tym że jeszcze tego dnia jeden z mieszkańców Arendell posiądzie moc potężniejszą od mocy Elsy.
-Ale kto,no kto taki ?-zapytał zaniepokojony i znowu przyłożył oko do lunety.Gwiazdy ani myślały ujawnić tej tajemnicy.
-A więc nie powiecie.No trudno,będę musiał wziąść sprawy we własne ręcę.
Za pomocą swych czarów wyczarował łuk i strzałe,spokojnie wycelował i trafił w grupę gwiazd.Gwiazdy szybko ukazały scenę dwóch zakochanych ludzi,mężczyzna uklękł przed kobietą,zapewne chciał się jej oświadczyć a ona z podekscytowania skoczyła mu w ramiona.Mężczyzna znieruchomiał,co miało znaczyć że kobieta go zamroziła i z płaczem uciekła.Baltazar widząc to wszystko zamyślił sie przez chwilę.Kto mógłby to być,kto taki ?Jego myślenie szybko zakłuciło radosne okrzyki Buldy,która wypatrywała syna z wilekiej skały z onnymi trolicami.
-Kristoff,Kristoff wraca !
Wszystkie trolle momentalnie się zbudziły i ustawiły w wielki rządek.Kiedy nadjechał wszyscy podbiegli do niego.Myśleli że będzie z nim Anna,ale jej nie było.
-Kristoff a gdzie Anna ?-zapytała ze smutkiem.
-Tylko mi nie mów że nieprzyjeła oświadczyn.
-Mamo,dzisiaj się jej nie pytałem o to.
-A to dlaczego,mhm . . .Z tchórzyłeś,tak ?!
-Nie,no co ty ja ?
-Więc nam wytłumacz wszystkim czego nie ma z tobą Anny !-Krzykneła oburzona.
-A więc najpierw musiałem się zapytać jej siostry,ale niestety nie zapytałem bo ona nam przerwała.Potem jej siostra wyjechała na jakiś bal więc tym bardziej nie skończyliśmy rozmowy . . .
-Boże,trzymajcie mnie bo umrę !
-Ale z jej miny wyczytałem że mogę wziąść Annę za żonę !
Trollę po tych słowach zaczeły skakać,przytulać i całować się,a także zaczeły gratulować Kristoffowi.Baltazar spoglądał za swojego wnuka,cieszył się z jego szczęścia.Krostoff pomachał mu,a on zrobił to samo i znów schował się aby wszystko przemyśleć.
-Czy z Baltaarem wszystko w porządku ?
-Tak,wiesz że on zawsze jak czyta gwiazdy to jest taki zamyślony,ale mam nadzieję że juz jutro zobaczę was tutaj razem ?
-Jasne,przyjedziemy jak tylko Anna i ja skończymy pracę.Kurczę,ona to chyba z szczęścia oszaleje z radości !
-Napweno Kristoff,napewno.
Baltazar słyszał tą rozmowę.Cały czas w uszach dudniły mu słowa Kristoffa ,,Kurczę,ona to chyba z szczęścia oszaleje z radości !",a jeżeli . . .Nie,nie,chociaż . . . A może właśnie to gwiazdą chodziło o jutrzejsze oświadczyny.Nic nie jest wykluczone o nie,dokładnie pamiętał co mówił rodzicom Anny.Po chwili namysłu pokręcił głową przecząco.
-Może i miała ona posiąść moc co jej siostra,ale zadbałem o to aby nigdy to teo nie doszło.Zamrożnonego serca także nie ma,poniważ akt prawdziwej miłości ją uratował.To nie może być Anna.Ale jak nie ona to kto ?
Nie wiedział tego,za to wiedział że najlepsze co teraz będzie to odrobina snu.
Nadszedł ranek,Anna jak zawsze obudziła się z roszczochraną czupryną.Nie chciało jej się nic robić co miało wspólnego z Elsą,czyli wypełnanie jej wszystkich dokumentów ale jak została następcą to co miała zrobić.Doszła do wniosku i teraz jak tylko przyjedzie Elsa to nawet jej nie przyjdzie przywitać.
-Nie,nie odezwę się do niej ani słowem.Jak ona nie mogła to ja też nie mogę.A co ? Niech się domyśli dlaczego jak jest taka mądra.Foch i kropka.
Po tych słowach z jej rąk wystrzeliły promyki lodu.Uderzyły one w obraz,na którym widniała rodzina królewska.Anna nie mogła w to uwierzyć.
-Nie,to niemo . . .
Tym razem złapała się jednej z kolumn przy łóżku.Szybko zmieniła się w lód.Księżniczka szybko odskoczyła.Bała się,co się z nią działo.Nigdy nie umiała czegoś takiego a teraz ? Patrzyła się na dłonie z niedowierzaniem.
-Co się ze mną dzieję ?!-szeptała ze łzami w oczach.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Anna szybko ubrała się i otworzyła.
-Kristoff,cześć-chciała go przytulić ale przypomniała sobie o wypadkach w pokoju.
-Cześć Anno,czy wszystko w porządku ?-dotknął jej czoła.-Rany,ty przecież jesteś lodowata !
-Nie zdaję Ci się.Wsztystko w porządku,tylko trochę się boję-szepneła.
-Że co.Nie dosłyszałem jak mówiłaś.
-Znaczy nic,chodźmy już.
Idąc przez korytarz zauważyli jedną ze służących.
-Przepraszam,moja droga czy mogłabyś przekazać wszystkim aby dzisiaj nie sprzątali mojego pokoju ?Proszę.
-Oczywiście Wasza Wysokość-kobieta zrobiła trochę zdziwioną minę i odeszła.
-Anna,dlaczego nie kazałaś służbie sprzątać swojego pokoju ?
-A bo wiesz . . .A co mi codziennie będą tam sprzątać,przecież jest czysto bałaganu w jeden dzień jeszcze nikt nie zrobił-zaczeła się podenerwownie śmiać.
-Okej.
Kristoff uniósł jedną brew w górę i nic nie mówiąc szedł z nią w kierunku gabinetu.Elsa w tym samym czasie dojechała do królestwa o nazwie Finlenon.Wysiadła z karocy i całymi płucami nabrała powietrza.Zaczeła spokojnie spacerować gdy nagle z jednego wozu wypadło kilka beczek.Elsa ich nie widział,za to one toczyły się w jej kierunku z szybką prędkościa.Były coraz bliżej,i bliżej aż nagle ktoś krzyknął.
-Panienko,niech pani uważa.
Elsa nie zdązyła się odwrócić gdyż złapał ją przystojny mężczyzna i uratował.Popatrzyła prosto w oczu wybawicielowi.
-Em te no ja . . .Bardzo dziękuję Tobie za to że mnie ocaliłeś przed tymi beczkami.
-Nie ma za co piękna pani-mężczyzna ukłonił się lekko,Elsa lekko się zarumieniła.
-Czy mógłbym znać imię twoje pani ?Jeżeli to nie jest żadna tajemnica.
-Nie,oczywiście że nie.Moje imię to...
Nie dokończyła,poniważ nadjechał czarny rumak.Mężczyzna szybko skoczył na niego.
-Spokojnie jeszcze się spotkamy panienko.
-Obiecujesz ?
-Ja zawsze dotrzymuję obietnic.
Szybko odjechał.Ona za to poczuła motyle w brzuchu.Tak, to było to,była zakochana,nareszcie !
Praca Anny i Kristoffa była już prawie skończona,zostało tylko kilka dokumentów.Głównie to została zakończona przez Kristoffa bo Anna bała się cokolwiek dotknąć.Kiedy stała w oknie on podpisywał ostatni papier.
-No i skończonę.Daliśmy radę co nie Anna ?-Anna nawet nie zareagowała.Podszedł do niej i złapał obu ramion.
-Czym się martwisz ?-zapytał troskliwie.
-Nie niczym tylko . . .No martwię się o Elsę.A jeżeli nie dojechała tam na miejsce.
-Na pewno nic jej nie jest,jestem tego sto procent pewien.
-Serio ?
-Serio.A teraz jeszcze trzeba poukładaćte dokumenty.
-Tak trzeba.Kristoff mam do Ciebie pytanie.
-Jakie ?
Anna zaczeła chodzić po gabinecie.
-No naprzykład jakbym miała taką moc jak Elsa . . .
-Mhm.
-I jak bym mogła tak jak ona czarować . . .
-Mhm.
-I zamrażałambym różne przedmioty . . .
-Tak.
-No w skrócie czy byś mnie wtedy kochał ?-w tej chwili dotkneła jedną z rzeźb.Cała zmieniła się w lód.Dziewczyna szybko zasłoniła ją firanką,aby Kristof tego nie zobczył.
-Czy bym Cię wtedy kochał . . . ? Trudne pytanie,ale dlaczego niby nie.Przecież to nic złego,Elsa umie ją kontrolować i ty z pewnóścią też byś się nauczyła.
-Tak sądzisz ?
-Nie inaczej.
Anna wiedział że nie może powiedzieć ukochanemu narazie o tym co się z nią dzieję,ale miała pewnośc że jak niechcący się dowie to jej nie zostawi.Nigdy.
Rozdział 5:
-Tak sądzisz ?
-Nie inaczej.
Anna wiedział że nie może powiedzieć ukochanemu narazie o tym co się z nią dzieję,ale miała pewnośc że jak niechcący się dowie to jej nie zostawi.Nigdy.Podeszła do niego i czule przytuliła się do niego.Kristoff nie poczuł nawet wtedy jej zimna,wręcz przeciwnie.
-To co,krótka przejażdżka do trolli ?
-Jasne,dobrze mi to zrobi.
Wyszli z gabinetu.Po korytarzu chodził Olaf.Ciągle przyglądał się pudełeczkowi i myślał do czego ono służy.Nagle zobaczył Annę i Kristoffa i szybko zchował pudełko za placy.
-Cześć Olaf,wybieramy się do trolii.Jedziesz z nami ?-zapytała Anna.
-Jasne.Tylko mam pytanie,jedziemy na Svenie ?
-Tak,a co ?-zapytał zdziwiony Kristoff.
-A tak tylko.
Wszyscy byli już gotowi do wyjazdu,kiedy nagle Anna doszła do wniosku że musi się na chwilę wrócić.
-Kristoff muszę na chwilkę wrócić się do mojego pokoju.
-Dlaczego ?
-Bo zapomniałam moich rękawiczek.
-No dobrze to idź.
Anna szybko pobiegła w stronę pokoju.Wzieła rękawiczki z szafy i dla bezpieczeństwa zamkneła swój pokój na klucz,aby służba zapomniała o jej rozkazie.Kiedy zeszła na dziedziniec miała już ubrana rękawiczki.
-Możemy jechać-odparła z uśmiechem na twarzy.
-Czy na pewno ?
-Na sto procent.
-Olaf gotowy ?
-Tak.
-No to trzymajcie się,jedziemy !
Sven szybko popędził.Olaf w ostatniej chwili złapał pudełeczko.Trolle za to z niecierpliwością oczekiwali Kristoffa i Annę.Bazaltar nerwowo chodził wkoło lunety.Ciągle miał przed oczami ten obraz przedstawiony przez gwiazdy.Nie mógł o niczym przez chwilę innym myśleć.Żeby jednak mu się to udało wyszedł do innych trolli i tak jak one wyczekiwać gości.Bulda tak jak tamtego wieczoru nadal z oddali ich wypatrywała.Kiedy nagle zauważyła Svena szybko zaskoczyła z kamienia.
-No kochani tak jak to ćwiczyliśmy,zamieniamy się w kamyczki i nie odzywamy dopóki Aniulka nie odezwie się do nas.Zrozumieli wszyscy ?
Trolle pokiwały głowami i szybko zmieniły się w kamienie.Kristoff pomógł Annie zejśc ze Svena.Oczywiście wiedział o wszystkim co przygotowały trolle więc podejrzanie się uśmiechnął.Olaf zeskoczył i postanowił się trzymać jak najdalej od Svena,nie chciał aby zwiędził u jego skarb.On za to popatrzył się na niego zwrokiem jakby chciał powiedzieć:,,Bałwanie,czy ty nie wiesz że to co trzymasz w ręku może zadecysować o przyszłości mojego kumpla i jego dziewczyny ?Oddaj mi te pudełko z tym pierścionkem",i znowu chciał odebrać Olafowi zdobycz.Bałwanek zaczął szybko uciekać.Anna i Kristoff podeszli do jednej ze skał.
-Hej jest tam kto ?-zapukał Kristoff.-Mhm,nie odpowiada.Może ty spróbujesz ?
-Co,ja ?No niewiem.
-No weź spróbuj.
Anna delikatnie pogłaskała skałę,ale skała nic ne poczuła ponieważ miała na sobie rękawiczki.
-Chyba musisz ściągnąć je-zaproponował.
Anna z lękiem je ściągneła i ponownie pogłaskałe skałe.Nagle wszystkie skały zaczeły się staczać w ich stronę.
-Kristoff i Anna,nareszcie !-krzykneła Bulda.
-Tak,dzień dobry-przywitała się z uśmiechem na twarzy Anna.
-A co tam słychać u dziewczyny mojego synalka,co ?
-Wszystko w porządku,a u pani ?
-A dobrze dobrze,jakoś mi ten czas tak szybko leci-Bulda zachrząkneła.
Kristoff wiedział że nadszedł czas aby zadać Annie te pytanie.
-Anno mogę się Ciebie o coś zapytać ?
-Oczywiście,a o co takiego ?
-Bo widzisz . . .-zaczął powoli.-Znamy się już kilka miesięcy . . .-popatrzył na trolle.Były nie spokojne,chciały już usłyszeć odpowiedź dziewczyny.
-A co ja będę przedłużał.Anno ?-klęknął.Bulda przytuliła się to męża i leciutko pochlipywała.Anna patrzyła Kristoffowi prosto w oczy.Bazaltar patrzył coraz z większym niepokojem na scenę oświadczyn.
-Czy zostaniesz . . .
-Kristoff poczekaj !-krzyknął Bazaltar.Wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę.
-Czy coś się stało-zapytał Kristoff ze spokojem.
-Tak i wiem że możecie mi tu wszyscy nie uwierzyć,albo sobie pomyśleć że jestem wariatem ale ty Anno posiadasz moc potężniejszą niż twoja siostra.
-Co? Ja ? Skądże jestem normalna-sprzeciwiała się dziewczyna.
-Niestety nie,gwiazdy mi wczoraj powiedziały o tym.Gdybym teraz wam nie przerywał to zamroziłabyś mojego wnuka.
-Co,nie to nieprawda !-zamachneła ręką Anna.Momentalnie z jej palców uderzyły iskry lodu w najbliższe skały.Wszyscy zamarli w bez ruchu.Dziewczyna popatrzyła z wyrzutem sumienia na ukochanego.Przez taką głupotę mogła go stracić.On patrzył się na nią ze strachem.
-Anno ?!-wyszeptał.
Nie mogła na niego dłużej patrzeć.
-Kristoff ja,ja . . .
-Anno spokojnie damy radę,nie musisz mi się tłumaczyć.Pamiętasz co Ci dziś rano mówiłem ?
Robiłam kolejne spokojnie kroki w jej stronę.Nie wytrzymała,pobiegła przed siebie wywołując straszną śnieżycę.
-Anno !Stój proszę !-krzyczał za nią.
Anna nadal uciekała.Biegła ile sił miał w nogach a śnieżyca była coraz większa i silniejsza.
Rozdział 6:
Anna nadal uciekała.Biegła ile sił miał w nogach a śnieżyca była coraz większa i silniejsza.Kristoff próbował ją dogonić,niestety dzieliło ich wiele metrów.
-Anno ! Anno ! Stój,proszę !
W pewnej chwili za ubranie złapał go Sven i ciągnął w stronę Doliny Żywej Skały.
-Nie Sven muszę za nią biec !
Sven nie dawał za wygraną.Po małej ,,szarpaninie" wrócili do trolli.Kristoff miał upuszczoną głowę w dół.Pierwszy odezwał się Bazaltar.
-Kristoff . . .-zaczął nieśmiało.On uniósł lekko głowę w górę.
-Przepraszam Cię,ja tylko . . .
-Tak wiem Bazaltar,chciałeś mnie chronić i jestem Ci za to wdzięczny.Lecz teraz muszę odnaleść Annę,Olaf idziesz ?
-Oczywiście,wróci Ania wróci słoneczko !
-Dokładnie,Sven ruszaj !
Anna szła nadal,ale nie miała już sił.Upadła i zemdlała,leżała sama,sama w wielkim lesie.
Wróćmy do Elsy.Bawiła się doskonale w towarzystwie księżniczek i książąt.Jedyne co ją męczyło do dopytywanie się o jej moc.lecz czuła wtedy że ludzie podziwiają ją za to.Czuła także smutek,poniważ jej ,,wybawiciel" nadal się nie zjawił.Wreszcie jednak przybył król.Był to wysoki,szczupły,z brązowo lśniącymi włosami mężczyzna.W jego oczu można było wyczytać że jest spokojny i rozważny.
-Oto król Mikael,władca Finlenonu.Jego brat Artur,książę Finlenonu.
Nikt nie wyszedł.Król lekko złapał się głowy i zaczął witać gości.
-Bardzo chciałbym przeprosić za mojego młodszego brata,on jest . . . A zresztą,nie będę się za niego tłumaczył.Chciałbym wam tylko życzyć miłej zabawy.
Wszyscy zaczeli bić brawo i tańczyć.On za to podszedł do Elsy,która stała plecami do niego.
-Czy mógłbym prosić do tańca pannę koślawo oką.
-Oczywiście panie krzywo nochalski.
-Czyli ty nadal pamietasz nasze przezwiska z dzieciństwa !
-Jak miałabym zapomnieć,zabawa z tobą to jest jedna z przyjemniejszych wspomnień z dzieciństwa.Ale jakżeś wyrósł i zmężniał.
-A ty wypiękniałaś-po tych słowach lekko się zarumieniła.On podała jej rękę i wyciągnął na parkiet.Tańczyli,rozmawiali,spędzili ze sobą tyle czasu,że nawet nie wiedzieli kiedy się zciemniło.Byli właśnie w parku i siedzieli na jednej z ławek,Mikael zauważył piękną białą różę.Zerwał ją i podał Elsie.
-Och Mikael dziękuję.Jest przepiękna.
-Tak jak ty-Elsa znowu się zarumieniła.Podsunął się bliżej niej.
-Słyszałem że jesteś świętną królową i napewno tak jest.
-Nie wiem od kogo to usłyszałeś,ale bardzo mi miło że o tym wspominasz.Mam nadzieję że sprawisz się w roli króla lepiej niż ja.
-Oby,no ale jak wiesz żeby być królem doskonałym muszę mieć żonę.Po to też moi ministrowie wymyślili aby zorganizować ten bal.
-Wiem o tym,ale tak się zapytam z ciekawości . . .
-Tak ?
-Jaka ona musiała by być,no ta twoja wymażona żona.
-Wiesz musiała by być dobra,skromna,przyjacielska, i oczywiście lubić dobrą zabawę-dokończyli razem.Zaczeli się cichutko śmiać.Popatrzyli sobie prosto w oczy i zbliżyli się bardziej do siebie,niestety tą romantyczną chwilę przerwały dzwony,które miały informować o tym że już czas na wybór króla.Szybko pobiegli śmiejąc się jak dzieci.Wszystkie księżniczki była wyczytawane i kłaniały się przed królem.Później ustawiały się w jednym długim rzędzie i czekały aż Mikael do nich podejdzie i ofiaruje im pierścionek.Do tej pory żadna z nich go nie otrzymała,a zbliżał się coraz bardziej do Elsy.Czuła zdenerwowanie,a także motyle w brzuchu.Musiała jednak uważać aby znowu nie zniszczyć przyjęcia przez jej umiejętności.Wreszcie podszedł do niej,otworzył usta,gdy nagle do sali tronowej wpadł jego młodszy brat Artur.
-Te,no . . .Przepraszam wszystkich za spóźnenie,a najbardziej Ciebie bracie.Tak głupio wyszło że . . .
Nie dokończył ponieważ pierwszym powodem było wściekłe spojrzenie Mikaela,a drugim ponowne spotkanie z Elsą.Także go zobaczyła.Była pewna że to Mikael jest wybawicielem,a tu okazuje się że to Artur.Poznała go po głosie.W końcu wszystkie twarze znów wzróciły się w stronę Mikaela.Uklęknął przed nią i zadał pytanie.
-Elso . . .-ockneła się.
-Elso,czy zostaniesz moją żoną i królową.Czy chciałabyś przeżyć ze mną także te wszystkie chwile naszego życie ?-Elsa oniemiła.Jeszcze raz popatrzyła się w stronę Artura.Pokiwał głową na znak aby się zgodziła.
-Tak,tak mikaelu zostanę twoją żoną !-on wstał i razem mocno się objeli.Orkiestra zaczeła grać i wszyscy zaczeli bić brawo.Wszyscy z wyjątkiem Artura,który wyszedł do ogrodu.Zobaczył różę pozostawioną przeż Elsę.Powąchał ją i popatrzył prosto w gwiazdy.
-Elsa,czyli twoje imię to Elsa.
Rozdział 7:
Anna nadal leżała sama w wielkim lesie.Przechodził tamtendy dobrze wam znany Puszek.Był wesolutki a na jego głowie nadal widniała stara korona Elsy.Nagle zauważył nieprzytomną Annę,doskonale ją pamiętał i chciał jej pomóc.Wziął ją na swoją wielką dłoń i kierował się w stronę Lodowego Wierchu.Anna zaczeła się się przebudzać.Uświadomiła sobie że na tym na czym leży to nie ziemia.Podniosła się lekko i zauważyła że nie dość że jest nad ziemią to jeszcze ją niesie PUSZEK !!!!Zauważył że nie śpi,pomachał do niej i powiedział:
-Cześć-Anna wydała z siebie pisk.Puszek zrobił minę jakby nic nie rozumiał dlaczego tak histeryzuje (bo nie wiedział biedak).Wstała na nogi i zaczeła robić kroki do tyłu.
-Ty wielka zaspo,nie dotykaj mnie.Nie rusz bo . . .-prawie wypadła przez szparę między jego palcami,naszczęście złapał ją w ostatniej chwili.
-Łał złapałeś mnie.Dziękuję.
Uśmiechneła się do niego a on przytulił ją sobie do twarzy i umieścił na swoim ramieniu.Szli gdy nagle Anna zapytała:
-Hej bo wiesz ja nadal nie wiem jak ty się nazywasz.Masz w ogóle imię ?
-Puszek.
-Acha Puszek czyli tak Cię Elsa nazwała-Puszek nagle przystanął i usiadł na ziemi.Zaczął przeraźliwie płakać za swoją panią.
-Hej,nie płacz już.No spokojnie ja teraz mogę być twoją panią-na twarzy bałwana znowu zakwitł uśmiech i ponownie przytulił do siebie Annę.Szli nadal aż nagle widać było lodowy pałac Elsy.To tutaj mieszkał Puszek.Kucnął,aby dziewczyna mogła zejść.
-Nic się tu nie zmieniło,chyba.Puszku,czy mogłabym Ci zdradzić pewną tajemnicę ?-pokiwał głową.
-No bo widzisz ja mam taką samą moc jak Elsa,no rozumiesz.Ja już nigdy chyba nie wrócę do Arendell,i do siostry,i do Olafa,i do Kristoffa-zaczeła lekko łkać.Puszkowi smutno się na sercu zrobiło więc postanowił jej pomóc.Zaczął pokazywać coś dziwnymi ruchami.Anna nie wiedziała o co mu chodzi.
-Puszek co ty wyrabiasz najlepszego ?
-Rób to co ja.
-Że co proszę ?
-No spróbuj-Anna zaczeła robić te same ruchy co on,gdy nagle ze śniegu zbudował się mały bałwanek.Był podobny do Olafa,ten sam wzrost ale jednak coś go od niego różniło . . .
-Witajcie moi mili,jestem Ola i lubię dawać całuski-podeszła do Anny i ją serdecznie ucałowała tak jak i Puszka.
-Dziękuje Ci moja droga że mnie stworzyłaś.A tak w ogóle to jak Ci na imię ?
-Anna.
-A ten olbrzym z tą koroną na głowie co mu kompletnie nie pasuje,uwierzcie znam się w sprawach modowych i nie tylko,to kto ?-zapytała jednym tchem.
-To Puszek.
-Rozumiem,a więc Anno słyszałam że masz problemy z rączkami ?
-Tak i to wielkie.
-Rozumie się,a więc chodź.
-Ale gdzie ?
-No do środka do pałacu.Chyba nie chcesz mi tu zamarznąć.A i tak przy okazji Puszek zapaży nam herbatki-dodała po chwili.
Rozdział 8:
Anna i Ola weszły do pałacu.Puszek został aby go pilnować.Nic nie zmieniło się we wnętrzu ,,dzieła" Elsy,wszystko było takie same.
-No Anno nie ma tu nic do siedzenia,może coś wyczarujesz ?
-Ja ?Przecież nie umiem.
-A tak,zapomniałam.Wybacz.Trzeba będzie Cię nauczyć,ale najpierw zaklaszcz w ręce.
-Po co ?
-Zobaczysz,zaklaszcz-Anna posłusznie zaklaskała.Nagle pojawiły się lodowe krzesła i malutki stolik na herbatę.Dziewczyna zdziwiła się trochę,ale widziała że Ola była zadowolona z jej czynu.Obie usiadły na krzesłach.
-Widzisz,już robisz postępy.
-Tak,ale skąd ty wiedziałaś jak to czeba zrobić ?
-Kochana,po to mnie stworzyłaś.
-Nie rozumiem.
-Otóż ja Cię nauczę posługiwać się mocą lodu i śniegu.
-Ty ?
-Tak,ja.A teraz zapraszam Cię na lekcję pierwszą.
-Ale . . .
-Żadnych ale.Chodź i nic nie mów-wzieła ją za rękę i razem poszły do wielkiej sali po lodowych schodach.Kristoff nadal szukał ukochaną.
-Anno ! Anno ! Gdzie jesteś ?!
-Ania,Ania !-wołał także Olaf.Niestety słychać było tylko ich echo.
-Kristoff,czy ty myślisz że znajdziemy ją ?
-Tak,nawet nie myślę inaczej.
-A wiesz że ja Ci nawet zazdroszczę że masz dziewczynę.
-Serio,a to dlaczego ?
-No bo nigdzie nie ma takiej bałwanki,znaczy może są ale nie żywe-spuścił główkę.Kristoffowi żal mu się go zrobiło.
-Wiesz co Olaf,daję Ci słowo że jak znajdziemy Annę to poprosimy ją o dziewczynę dla Ciebie,wchodzisz w to ?
-Jak nie jak tak !!!-krzyknął uradowany.Krzyknął tak głośno że spowodował lawinę.
-Sven chodu,leć !!!
-I co teraz Kristoff ?
-Musimy znaleść schronienie.
-Ale gdzie ?
-Tam jest mała jaskinia,schronimy się w niej.
Szybko wbiegli do jaskini.Niestety lawina zasypała wejście.Kristoff był na skraju rozpaczy,co teraz będzie ?Niedość że Anna uciekła to jeszcze musi się przedostać przez te warstwy śniegu.
-Ja mam chyba koszmar,tylko chciałbym się już obudzić !!!-otarł się o ścianę i siedział tak,dopóki nie podszedł Olaf.
-Kristoff ?
-No ?
-A z tą dziewczyną to nadal aktualne ?
-Jeżeli się z tąd wydostaniemy to tak.
-Okej,chodź Svenciu kopiemy-poszli i razem zaczeli kopać.Wkrótce do nich dołączył Kristoff.
Rozdział 9:
Chłopaki nadal próbowali wydostać się z jaskini.W tym czasie Ola i Anna weszły do wielkiej sali,gdzie kiedyś Elsa toczyła wojnę ze strażnikami Arcyksięcia.Ola staneła na środku.
-No dobrze Anno,teraz podnieś spokojnie dłonie i rób to co ja-Ola zaczeła robić spokojne ruchy dłońmi.Anna próbowała ją naśladować,niestety była troszkę podekscytowana tym że nauczy się kontrolować swoją magię,że wychodziło jej wszystko źle.No dobra bardzo źle.Wszystkie zaklęcia,które próbowała robić stawały się katasrtofą.Przez pierwsze zaklęcie omal nie zamroziła Oli,potem ,,nadziała" ją za pomocą wielkich sopli lodu,a na koniec zamkneła ją w wielkiej lodowej kostce.Anna miała wszystkiego dość.
-Och,Ola jestem beznadziejna !Ola,Ola gdzie jesteś ?! A tutaj faktycznie-Ola próbowała uwolnić się z wielkiej kostki ale na próżno.Anna postanowiła spróbować ją ocalić,ale nie za pomocą swoich mocy.Zauważyła że w jednym z rogów ścian leży miecz,zapewne pozostawiony po jednym z żołnierzy.Wzieła go do ręki i próbowła stłuc kostkę.Ola patrzyła na to z przerażeniem,kiedy Anna miała już stłuc zamkneła swoje czarne oczka.Dziewczyna jednym ruchem uwolniła Ole.Bałwanka spojrzała na nią z wdzięcznością,i także z rozczarowaniem.
-Czego nie użyłaś swoich mocy ?
-Nie umiem jeszcze.
-Dlatego trzeba się ciągle uczyć,bo trening czyni mistrza !-Ola chodziła teraz po całej sali i powtarzała nadal ,,trening czyni mistrza".Anna była już bardzo śpiąca (była pierwsza w nocy).Zrobiła krok i nagle z lodu wyczarował łóżko.Było to łóżko bez kołdry i poduszek,ale zawsze jakieś.Położyła się i szybko zasneła.Ola nadal chodziła po sali i w końcu zobaczyła śpiącą dziewczynę.Spała tak słodko że nie chciała jej przeszkadzać,ale nie chciała aby było jej twardo.
-Puszek-zawołał z balkonu.Puszek popatrzył się w jej stronę.
-Pusiu,daj troszeczkę śniegu aby Ani było mięciutko w główkę-Puszek szybko wziął w ręce malutką garść śniegu,podniósł dziewczynę i położył jej pod głowę.
-Dobranoc Aniu.Dobranoc Puszku-i wszyscy w lodowym pałacu ułożyli się do snu.
Bal w królestwie Finlenon dobiegł końca.Elsa już dawno spała w swoim pokoju.Śnił jej się sen:Była w lodowym pałacu.
-Halo,jest tu kto ?
Nagle usłyszała hałas na górze.Szybko tam pobiegła.Kiedy już była na miejscu zobaczyła że wszyscy jej przyjaciele byli zamrożeni.Temu wszystkiemu była winna Anna.Patrzyła na nią z lękiem i mówiła:
-Elso,dlaczego mnie zostawiłaś.Dlaczego skrywałaś przedemną te wszystkie sekrety ?-pokazała jej list.
-Anno ja. . .
-Nie Elso,ty już nigdy mi się nie wytłumaczysz z tego !
Anna była wściekła i wycelowała w siostrę wielkim lodowym promieniem.Elsa nagle się obudziła.Koło niej leżał ten sam list.Przeraziła się,musiała wracać i chronić siostrę.Szybko chciała powiadomić o tym swojego przyszłego męża.Już miała wchodzic do jego gabinetu kiedy usłyszał jego kłótnię z Arturem.
-Czy ty zawsze musisz się spóźniać ?!
-A czy ty o wszystko musisz się czepiać ?
-Tak,ponieważ to ja jestem królem i masz się mnie słuchać.Poniekąd jestem starszy.
-Ale mi starszy,tylko o rok !
-I dlatego masz mi być posłuszny !
-Tak jak ty ojcu,nigdy !Żal mi tej twojej narzeczonej,będzie musiała tyle z tobą wytrzymać.Ona zasługuje na kogoś takiego jak ja !
-Coś ty powiedział?!-Mikael był na skraju wytrzymałości.Dobrze że do gabinetu wtargneła Elsa,bo nie wiadomo co by się nadal działo.
-Mikael spokonie nie denerwuj się.
-Przepraszam,ale ten smarkacz wyprowadzał mnie z równowagi.
-Kto tu jest smarkaczem ?!-odpyskował mu brat.Mikael zrobił krok,ale Elsa go złapał.
-Mikael,proszę.
-Przepraszam Cię.Czy czegoś potrzebujesz ?
-Tak mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
Rozumiem . . .Artur wyjdź proszę.
-Nie,nie niech zostanie.To żadna tajemnica.Tylko że ja muszę wyjechać do Arendell.
-Co,dlaczego ?Nie chcesz się ze mną żenić ?
-Nie zdziwiłbym się,jakby powiedziała nie-szepnął Artur.
-Nie,oczywiście że chce tylko . . .
-Tylko co ?
-Moja siostra jest w niebezpieczeństwie.Ja naprawdę muszę wrócić !
-Pojadę z tobą.
-Nie,nie trzeba dam sobie radę.
-Powiedziałem że jadę z tobą.Nie chce aby Ci się coś stało.
Elsa przytuliła się do narzeczonego.Artur patrzył ze wsciekłością na zakochanych.To on uratował Elsę,to ona powinna się do niego tulić a nie do jego brata.Nienawidził go,gdyby tylko mógł to . . .A zresztą i tak wpadł na świetny pomysł.
-A więc ja też jadę-powiedział dumnie Artur.
-Że co?! O nie ty zostajesz w domu !
-Ale braciszku przyda wam się pomocna dłoń.
-Mikael,on ma rację.Niech jedzie.
-No dobrze,ale jeden nieostrożny krok . . .
-Tak,tak wiem wracam do domu.
Po chwili cała trójka wyruszyła na koniach do królestwa Arendell,aby ratować Annę.
Rozdział 10:
Słońce nareszcie wyszło za gór.Anna lekko się przeciągneła i otworzyła oczy.Nikogo nie było w sali,więc wstała i zaczeła się przechadzać.Wyszła na balkon i podziwiała piękny wschód słońca.Nagle drzwi się otworzyły i weszła Ola.Była taka wesolutka,a Anna w ogóle jej nie zauważyła tylko nadal stała na balkonie.
-Witaj Aniu,jak się spało ?
-A,to ty Olu.Dziękuję dobrze.A Tobie ?
-A miałam taki cudowny sen-powiedziała rozmarzona.
-Jaki ?
-Śniło mi się że spotkałam bałwana podobnego do mnie.Miał on na imię Olek . . .Nie,czekaj.Chyba Oleg . . .Nie,Oleg,ble,co to za imię.To był chyba . . .
-Olaf ?-dokończyła Anna.
-Ooo,tak !Nazywał się Olaf.Ibył dla mnie taki miły,i taki kochany,i lubił się przytulać,chociaż ja wolę całować.Ach,chciałabym spotkać takiego bałwana kiedyś,ale . . .Ale to chyba nie możliwe-i spuściła główkę na dół.Annie zrobiło jej się szkoda,wiedziała że mówi o jej Olafie.Gdyby tylko nie to że posiada tą moc napewno wróciły by wtedy do domu,i wszyscy żyli by szczęśliwie.No ale też wiedziała że gdyby nie jej moc,to by nie było Oli.
-Wiesz co Ci powiem Aniu,że miłość to najpiękniejsza rzecz na świecie.Może i nigdy jej nie doświadczę,ale wiem że i tak jest najpiękniejsza.
-Ola,kto powiedział że jej nie doświadczysz ?
-No jak niby . . . Olaf to tylko piękny sen,i tyle.
-Ale miłośc nie musi być zawsze pomiędzy mężczyzną i kobietą.Może być miłość siostrzana,miłość rodzinna,a także miłość przyjacielska,taka jak nasza.
-Czyli że ty mnie. . .
-Tak Olu,lubię Cię.Nawet nie wiesz jak-Ola była tak szczęśliwa tym co usłyszała że gdyby mogła to by na śmierć ucałowała Anne.Z jej oczach kręciła się łezka.
-Aniu,nie wiedziałam że to powiem kiedyś,ale jesteś moją najlepszą uczennicą to tej pory.A teraz dalej,czas na lekcje !
Ola staneła i zaczeła pokazywać znowu ruchy dłońmi a także śpiewała:(melodia do ,,Ulepimy dziś bałwana")
,,Twoja moc jest bardzo piękna"
Melodia:Z Krainy Lodu,tylko bardziej skoczniejsza.Na końcu tak jak w oryginale :)
Słowa:Zocha212 (Zuza) XD
Ola:Twoja moc jest bardzo piękna,musisz zrozumieć to.Piękna jak wszystkie kwiatki na łące,a także jak nasza przyjaźń.
Anna:Niech ten czas trwa zawsze,bądzmy nierozłączne.Czy chcesz tego ?
Ola:Chce tego,i to bardzo.Bo twoja moc jest bardzo piękna.
Anna:A więc zacznijmy lekcję !
Ola:A więc zacznijmy lekcję !
Ola:Twoja moc jest bardzo piękna,ja nauczę Cię ją kontrolować.Więc nie bój się,unieś ręce i zacznij robić to co ja !
Anna:O tak ?
Ola:Tak !
Anna:Już wszystko rozumiem,lecz jeszcze muszę dalej uczyć się.Bo moja moc jest bardzo piękna.
Ola:Piękna jak nasza przyjaźń !
Anna:Zgadzam się.
(Teraz normalnie rozmawiają,Anna już prawie opanowała swoje zdolności)
-Tak,dobrze Aniu.Świetnie już umiesz.Widzisz potrafisz !
-Tak nareszcie udało mi się !Czekaj,czekaj.O rany udało mi się !-podbiegła,chwyciła Olę i mocno ją przytuliła.
-Och Olu co ja bym bez Ciebie zrobiła ?
-Ja tutaj odegrałam małą rolę.Za to ty,ty tutaj jesteś główną bohaterką.
Obie dziewczny uśmiechneły się do siebie czule i znowu zaczeły śpiewać.
Ola i Anna:Ta moc jest bardzo piękna,tak jak nasza przyjaźń.Będziemy już zawsze razem,i nigdy nie rostaniemy się !
Ola:I kto wie,może nadejdzie dzień,kiedy miłość zapuka do drzwi !
Anna:(przygnębionym głosem)Do mnie już pukała.
Anna wyszła na balkon i oparła się o balustradę.Ola wyszła do niej.
-Aniu opowiedz mi jak to było.
(Zaczyna śpiewać tą smutniejszą melodią):-Och Olu . . .Nie wiedziałam nawet,że spotkam kogoś takiego jak on.Było mi z nim bardzo dobrze,lecz wszystko co piękne kończy się.Nie wiem co mi chciał wtedy powiedzieć,i już chyba nigdy nie dowiem się.Bo moja piękna moc każe mi tutaj zostać,na zawsze-Anna nie mogła powstrzymać się od łez.Ola przytuliła ją do siebie.Nie lubiła łez,chyba że łzy szczęścia,ale to nie były łzy szczęścia.Wreszcie ona zaczeła pochlipywać.Były same na balkonie.Puszek był na swoim porannym spacerku.Było mu tak lekko na duszy,podskakiwał i nucił sobie.Przechodził właśnie obok jaskini gdzie byli uwięzieni Kristoff,Sven i Olaf.Nadal kopali.Olaf nie miał już sił,jego patyki odmawiały posłuszeństwa.Usiadł na ziemi.
-Nie . . .Mam . . .Już . . .Sił . . .-mówił zdyszany.
-Spokojnie,już prawie się uwolniliśmy się.
Kopali,gdy nagle mała warstwa śniegu spadła na nich.Przez to już prawie odgrodzone wyjście znowu było zasypane.Kristoff miał juz wszystkiego dość.Schował głowę w dłonie,wyglądało to tak jakby płakał.
-Kristoff,wszystko w porządku ?-zapytał Olaf
-Nie !!!! Nic nie jest w porządku ! Nie dośc że utkneliśmy tu,to jeszcze Anna uciekła ! O nie,ja ma już wszystkiego po tąd,wiesz Olaf ?! Mam już serdecznie DOŚĆ !!!!!-krzyknął tak głośno że Puszek wszystko słyszał.Podszedł i zaczął odgarnywać śnieg.Kristoff nadal miał głowę w rękach.Olaf i Sven patrzyli ze zdziwieniem na odgarnowujący się sam śnieg.Promyki słońca oświetliły twarz Kristoffa,że także popatrzył w tą stronę.Kiedy nagle zobaczyli twarz Puszka zamarli.
-Hej chłopaki-powiedział z uśmiechem na twarzy.Oni za to wydali z siebie podobny krzyk jak Anna,gdy go zobaczyła.Szybko się serwali i uciekli na Svenia.Puszek tylko zwruszył ramionami i nadal kontynuował swój spacerek.Chłopaki nadal uciekali,kiedy Kristoff zatrzymał Svena.
-Kristoff,co ty wyrabiasz ?!
-Olaf,ten potwór to dzieło Elsy co nie ?
-Tak,a co?
-Więc on musi nadal być w lodowym pałacu.
-Tak,a co ?
-I Anna też może tam być !
-No . . .A jeżeli też się przestrzaszyła Pusia ?
-Pusia ?
-No tego potworka.
-A no tak . . .Ale nie zaszkodzi za nim iść.
Sven zawrócił i biegł po śladach Puszka,a Kristoff miał tylko nadzieję że tam gdzie idzie on,tam będzie jego ukochana.
W czasie kiedy Kristoff pędził na Svenie za Puszkiem,Elsa z Mikaelem i Arturem dojechali do Arendell.Straznicy w oddali zobaczyli konie,a na nich królową.
-Królowa Elsa wróciła-krzyknął jeden z nich.Wrota momentalnie się otworzyły,a oni wjechali na dziedziniec.Z zamku wybiegło dwóch ministrów.
-Wasza wysokość ! Dobrze że królowa wróciła . . . I to nie sama.
-Poznajcie mojego narzeczonego,króla Mikaela z Finlenonu . . .
-Gratulacje Wasza wysokość.
-Dziękuje,i jego brata Artu . . .A tak w ogóle gdzie on jest ?
-Spokojnie,pewnie poszedł się przejść.Ale do rzeczy,co się dzieje ?
-A więc tak,twoja siostra królowo wczoraj wyjechała ze swoim ukochanym do jakiś jego przyjaciół.
-Do trolli pewnie-szepneła.
-Że co ?-zapytał drugi z nich z lekko zdziwioną miną.
-Nie nic,mówcie dalej.
-A więc do tej pory nie wrócili.
-Jak to ?
-I najdziwniejsze jest jeszcze to że księżniczka nie pozwoliła wchodzić do swojego pokoju.
Elsa nie wiedziała co ma robić.Straciła równowagę i omal co się nie wywróciła.Na szczęście złapał ją Mikael.
-Elso,powinnaś odpocząć.
-Nie,nie ja muszę jechać do Anny.
-Proszę Cię,przynajmiej chwilkę.Ja w tym czasie porozmawiam jeszcze z ministrami.
Elsa popatrzyła mu prosto w oczy.Miał rację powinna odpocząć,przynajmiej minutkę.Był taki kochany,opiekuńczy dla niej.Poszła do ogrodu i usiadła na ławce.Nagle usłyszała cichutki szelest.Odwróciła się.Za krzaka wyszedł Artur.
-A to tylko ty.
-Tak,a któż by inny ?
-Nie,nikt.
Usiadł obok niej i złapał ją za dłoń.
-Elso,ja wiem że znamy sie tylko . . .Jeden marny dzień,ale ja . . .
-Nie Artur-wyrwała z jego dłoni dłoń-Wiesz doskonale że jestem zaręczona z Mikaelem i nikt tego nie zmieni.
-Tak ale . . .
-Ale co ?! Ja go kocham,a ten incydent nad portem to tylko . . .Tylko . . .
-Tylko ?
-Tylko głupie zauroczenie i tyle !-Artur zaśmucił się.Nie mogła na to już dłużej patrzyć więc odwróciła się i chciała już wyjść z ogrodu.Nie miała ochoty mieć nic już z nim wspólnego.On jednak się nie poddawał.Artur podszedł do Elsy i przyciągnął do siebie.Ich usta się złączyły.Elsa zamkneła oczy,lecz zaraz się ockneła.Odepchneła go od siebie i zpoliczkowała.Nie mogła na niego patrzyć,nienawidziła go.Uciekła,chciała być jak najbliżej Mikaela.Artur patrzył jak uciekła.Pobiegł za nią,ale jej już nie było.Wbiegła do środka zamku.Był wściekły.Zawołał do siebie przechodzącego chłopca.
-Ej,mały !
-Ja panie ?
-Tak,chcesz zarobić trochę ?
-Czemu nie.
-To idź i poproś aby naostrzyli mi ten sztylet-podał mu piękny,złoty sztylet.Chłopiec pokiwał głową,wział monetę i pobiegł.Artur popatrzył w jedno z okien,była w nim Elsa.Szybko zasłoniła się.
Rozdział 12:
Artur nadal wpatrywał się w okno.Dlaczego Elsa go tak odtrąca,czego nie chce przyjąć jego miłości ?! Gdyby nie to że jego ,,ukochany " braciszek,Mikael poprosił ją o rękę,to by była z nim.Właśnie,jego problemem był Mikael.Nienawidził go od małego,zawsze,zawsze to był faworyt raodziców,dziadków,całego królestwa i rodziny.A Artur,nazywali go tylko ,,łobuzem " i odtrącali.Kiedy ich ojciec umierał myślał że oże zapisze mu w spadku jakiś malutki obszar,ale nic !Wszystko należało do Mikaela,i teraz on miał być jego poddanym !,,Nie ",powiedział sobie w myślach.Dzisiejszego dnia wszystko się zmieni,na zawsze !!!Odwrócił się,ręcę mocno zacisnął i wsiadłwszy na konia odjechał.Elsa co chwila zaglądała czy nadal tam stoi.Odetchneła z ulgą kiedy zobaczyła że odjechał,lecz czuła lęk.Jeżeli on wykorzysta fakt że ją pocałował przeciwko niej.Nie znała go dobrze,ale mogła się spodziewać przekręcenia faktu wydarzeń.Mógł skłamać że to ona tego chciała,a on był ,,bezbronny" na to wszystko.Nadal patrzyła się w okno,ale teraz w stronę gór.Teraz jej myśli pogrążyły się w jednym pytaniu-Gdzie jest Anna i Kristoff ?Z myślenia wyrwał ją głos Mikaela.
-Elso,wszystko w porządku ?
-Co ? Ach tak ! Wszystko dobrze tylko martwię się o siostre i jej ukochanego.
-Spokojnie,napewno nic im nie jest.
-Tak sądzisz ?
-Oczywiście.Teraz możemy jechać do tych jego przyjaciół,a gdyby wrócili ministrowie wyślą jednego z ludzi i nas powiadomią.
-Czyli że wszystko już załatwiłeś ?
-Tak
Elsa czule uśmiechneła się do narzeczonego.Wzieła go pod rękę i wyszli z pokoju.Kristoff za to nadal śledził Puszka.W końcu,tak jak przypuszczał dotarli do lodowego pałacu.Puszek jednym skokiem znalazł się przy drzwiach zamku i wszedł.Oni schowali się za jedną z większych skał pokrytych śniegiem.
-No dobra chłopaki,ja i Olaf idziemy po Annę.Ty Sven zostaniesz-Sven niebył zadowolony.Też chciał zobaczyć Annę.Kristoff szybko odczytał z jego twarzy niezadowolenie.
-No dobra Sven idzie także-uradowany renifer tulił się do pana i bałwanka.Szybko wyszli za skały i wchodzili po schodach.Kristof i Olaf wiedzieli jak się po nich wchodzi,za to Sven wolał iśc spokojnymi kroczkami.Kiedy doszli na górę stanął przed drzwiami.Denerwołał się,a jeżeli Anny tam nie ma.Stał tam jeszcze dobrą chwilkę,kiedy Olaf już troszkę zniecierpliwiony podszedł i sam zapukał.Drzwi momentalnie się otworzyły.
-I co trudne ?
Weszli do środka.Słyszeli tylko śmiechy.Kristoff jednak szybko poznał jej śmiech.
-Anna-krzyknął uradowany.Szybko biegł po schodach,aby zobaczyć się z ukochaną.Wpadł do sali,a śmiechy momentalnie ustały.Anna i Ola nadal uczyły się magii,Puszek patrzyłsię i klaskał w dłonie.
-Kristoff ?-zapytała lekko zdziwiona,ale także szczęśliwa.Podbiegła w jego stronę.Tulili się przez dobrą chwilę,kiedy nagle Anna go odepchneła.Zapomniał,mogła go zamrozić.
-Anna,co się stało ?
-Kristoff wybacz ale ja nie mogę.
-Anno,przebyłem tu szmat drogi za tobą,tęskniłem rozumiesz ?
-Ja też,ale nie chcę Cię zamrozić.
-I nie zamrozisz.Wróci Elsa i opanujesz swoje zdolności,zobaczysz.
-Kristoff,ja już je prawie opanowałam.
-Tym lepiej,możemy wrócić do domu.
-Nie ! Ja tu zostanę,na zawsze.Już nie wrócę do domu.Proszę Cię odejdź !
-Anno ! Nie rób mi tego !
Anna oddalała się od niego.Nagle za rękę złapała ją Ola.
-Aniu,on ma rację.Wracaj z nim.
-Ale Olu,pamiętasz opowiadałam Ci o tym co się stało w Arendell przez moją siostrę.A jeżeli teraz ja wywołam taką zimę.
-Nie wywołasz jeżeli uwierzysz w siebie i w swoją miłość.
Anna znów popatrzyła w stronę Kristoffa.Ola ma rację,jeżeli uwierzy w siebie to nic się nie stanie.Podbiegła znów do Kristoffa,jednak tym razem złączyli się pocałunkiem.Puszek i Ola patrzyli się na zakochanych,gdy nagle do sali wszedł Olaf.Razem z Olą złączyli się spojrzeniem.Podszedł do niej z lekką nieśmiałością.
-Czy ty jesteś . . .
-Żywa ? Tak,a ty ?
-No ja też tak mi się zdaję.A masz chłopaka ?
-Nie mam,ale chciałabym mieć.
-Ja też . . . Znaczy,nie chłopaka tylko dziewczynę.Naprzykład taką jak ty . . .Znaczy,nie co ?-Ola ucałowała go w policzek.
-Jestem Ola,u lubię dawać buziaczki.
-A ja jestem Olaf,i lubię się przytulać.
Popatrzyli sobie w oczy,z tej cudownej chwili wyrwał ich Kristoff.
-Amory,idziecie ?
-Już wracamy ?
-Tak,i Ola z nami.
-Naprawdę ? Tak się cieszę.
-Ja też.Jak tylko wrócimy to Cię oprowadzę po całym Arendell
Dyskutowali tak jeszcze długą chwilę trzymając się pod rękę.Za to Anna i Kristoff trzymali się pod rękę wychodząc z lodowego pałacu.Puszek został,to był jego dom.Anna obiecała mu że jescze kiedyś wpadnie z Elsą.Machał im jeszcze przez dłuższą chwilę,kiedy znikneli w głębie lasu.
Rozdział 13:
Elsa z Mikaelem dojechali do trolli.One spały,ponieważ było już po zachodzie słońca.Mikael był trochę zdziwiony miejscem zamieszkania,,przyjaciół ukochanego jej siostry",ale nic nie powiedział.Oboje zeszli z koni,a Elsa odezwała się pierwsza :
-Trolle,pomóżcie ! Moja siostra,Anna i Kristoff nie wrócili do pałacu . . .Nie wiem gdzie oni są-skały momentalnie przybliżyły się do narzeczeństwa.Mikael zrobił mały krok do tyłu,a Elsa złapała go za rękę.
-To siostra Anny-powiedział Cliff.W tym samym momencie wyszedł do nich Bazaltar.
-Witam Cię Elso.Mikaelu . . .
-Czekaj,czekaj skąd znasz moje imię ?
-Ja wszystko wiem mój drogi.Wiem nawet kiedy planujesz ślub z Elsą-powiedział z uśmieszkiem.
-Czy ja się przesłyszałam czy powiedział ślub !?-krzykneła podekscytowana Bulda.Wszystkie trolle podzieliły się na dwie grupki:mężczyzn i kobiet.Elsa i Mikael nie wiedzieli kiedy zostali rozdzieleni przez trolle,które już śpiewały ,,Nietentego".
-Nie stujcie,zostawcie nas ! Szukamy Anny i Kristoffa !-krzykneła Elsa.Trolle natychmiast przybrały smutny wyraz twarzy i puściły Mikaela,którego trzymali na rękach.Upadł na ziemię.Elsa odwróciła się do Bazaltara i kucneła przed nim.
-Bazaltarze,jeżeli wiesz gdzie oni są to błagam,błagam powiedz mi-prosiła z błagalnym wyrazem twarzy.Bzaltar westchnął ciężko.
-Elso,twoja siostra Anna ona . . .Ona . . .
-Ona co takiego ?
-Ona uciekła.
-Że co ? Nie . . .Nie wierzę.
-Niestety musisz uwierzyć.Historia jest długa i skąplikowana,bo widzisz Anna posiadła moc taką samą jak twoja . . .
-To już wiem,ale gdzie ona jest ?
-Kiedy była tu z Kristoffem przestraszyła się z tego powodu i uciekła.Kristoff postanowił ją szukać,ale do tej pory nie wrócił a gwiazdy nie chcą mi nic powiedzieć.Możemy jechać,ale oni albo mogą wrócić.Jedyne co możemy zrobić to czekać,ale to też może wyjść nam na złe . . .
-Dlaczego ?-zapytał się tym razem Mikael,który już podszedł do Elsy.
-Bo widzisz,kiedy wyjechała do Ciebie na bal Anna znalazła ostatni list od jej ojca i z niego dowiedziała się
o jej zdolnościach.Los tak chciał że wtą samą noc na niebie ukazała się Gwiazda Demonów,gwiazda która spełni każde wypowiedziane życzenie,ale jest w niej podstęp.Gwiazda zawsze chce coś w zamian a najczęściej jest to życie . . .
-Nie !!!!-krzykneła Elsa prawie przez łzy.
-Ale spokojnie Elso,wiem jak temu zapobiec.
-Jak ?
-Z magicznych specjalnych kamieni musimy ułożyć leżysko.Poźniej zawiesić na jej szyi jeden z minerałów.Na koniec potrzebna jest osoba,która darzy ją prawdziwą miłościa,miłością która nigdy nie umrze.Miłością,która zwycięży wszystko.
-A taką miłością twoja siostra darzy . . .
-Kristoffa !
-Właśnie dlatego musimy ich znaleść.
Mikael wstał z Elsą i krzyknął radośnie :
-Ochotnicy,którzy jadą ze mną,moją ukochaną i te no . . .Jak się nazywasz trollu ?
-Bazaltar.
-Acha dobrze.A więc jeszcze z Bazaltarem w celu odnalezienia księżniczki Anny i Kristoffa wystąp !-trolle z chęcią staneły przed nim.Elsa popatrzyła się na niego z dumą.
-A więc w drogę !-oboje wsiedli na konie i ruszyli a za nimi toczące się trolle.
Rozdział 14:
Nadszedł już zmrok.Anna,Kristoff,Ola,Olaf i Sven szli przez tą część lasu,gdzie podczas poszukiwań Elsy Anna z Kristoffem a także Svenem zostali zaatakowani przez wilki.Ola I Olaf szli z przodu i dalej ze sobą rozmawiali,a koło nich szedł Sven.Anna z Kristoffem szli z tyłu i nadak trzymali się za ręce.
-Kristoff ?
-Tak ?
-Nie boisz się ?
-Czego niby ?
-No bo te miejsce . . . Pamiętasz ?
-Co niby mam pamiętać ?
Nagle usłyszeli wycie wilka.Staneli jak wryci i tylko popatrzyli na siebie.
-Ola,pssss-szepneła Anna.Bałwanka odwróciła się.
-Co tam Aniu ?-powiedziała na głos.
-Csiiiiii-nadal szeptała Anna.
-Acha,Co tam Aniu ?-tym razem zapytała się szeptem.
-Chodź tu z Olafem i Svenem-szeptał Kristoff.
Ola złapał Olafa a Olaf klepnął Svena na znak aby szedł za nim.Cała piątka staneła obok siebie.Nie mieli żadnych pochodni ani lamp,aby można było poświecić.Anna staneła przytuliła się do Kristoffa,bała się.Miała wrażenie że zaraz się coś stanie.Kristoff miał już wiele sytuacji z wilkami (i zawsze uchodził z życiem) że doskonale wiedział jak je rozpoznać w nocy.Patrzył się w drzewa,gdy nagle usłyszał warknięcie.Wiedział co to znaczy.Nerwowo szukał ukrycia,gdy nagle zauważył znajomą jaskinię.
-Słuchajcie mnie teraz wszyscy,robimy pomału malutkie kroki do tyłu a kiedy powiem ,,już" to bieniemy w stronę tamtej jaskini.Kiedy będziemy w środku . . .-nie skończył.Wilki wyskoczyły za drzew.Ola pisneła o złapała się Olafa,Anna zrobiła to samo (bez pisnięcia).Bestie powoli zbliżały się do ofiar.Nagle Anna przypomniała sobie że może z nimi walczyć.
-Odsuncie się wilki !-i wycelowała w nie lodowymi promieniami.Wilki odskakiwały.
-Tak Aniu,dasz radę-krzyczała Ola.Anna czuła radość z opanowania mocy,gdy nagle poczuła że słabnie.Kristoff złapał ją w ramiona.Wilki wykorzystały sytuację i jeszcze bliżej przybliżały się.Wszyscy uklękli przy Kristoffie i Annie.Była taka słaba,nie miała siły na nic.Kiedy wilki były już prawie przy nich popatrzyła się na niego o wyszeptała ze łzami w oczach:
-Kristoff ?
-Tak Anna ?
-Ja Ciebie przepraszam,gdyby nie ja to . . .
-Anna nie mów tak,za nic mnie nie przepraszaj.
-Ale to moja winna.
-Nie zrozum,to niczyja winna.Rozumiesz ja zawsze będę Cię kochał,zawsze-pogłaskał ją po twarzy.Popatrzyła mu się prosto w oczy.On naprawdę przez to wszystko co przeszli chciał z nią być.Przytulili się do siebie mocniej.
-Wszystko będzie dobrze,tylko się nie bój-wyszeptał jej czule do ucha i tak jak ona zamknął oczy.Ola i Olaf przytulili się do siebie,a Sven do nich.Jeden z wilków był już gotowy do skoku,gdy nagle . . .
-Że co ?-zapytała zdziwiona Ola.Wszyscy popatrzyli się w stronę wilków.Były atakowane przez . . .
-Trolle !-krzykneła Anna resztkami sił.Tak,trolle skakały,zbijały,i ,,tłukły" wilki.Po kilku chwilach uciekły i na miejsce przyjechali Elsa z Mikaelem.
-Anna ! Wy żyjecie !-krzykneła Elsa i podbiegła do siostry.Anna próbowała także do niej podbiec lecz upadła.
-Zaczyna się.Kristoff szybko weź Annę i jedźcie na Svenie do Doliny Żywej Skały !-zrobił to co mu kazano.Wszyscy jechali za Svenem.Kristoff czuł lęk,nie mógł stracić Anny.Kiedy wszyscy dojechali do Doliny leżysko z magicznych kamieni był już gotowy.Położono Annę A Bazaltar robił wszystko według instrukcji.Kristoff cały czas trzymał ją za rękę.Troll się denerwował,było już mało czasu a północ tuż tuż.Chmury już odsłoniły księżyc.
-Kristoff szybko powiedz jej coś !-krzyknął Bazaltar.Kristoff popatrzył się na nieprzytomną Annę.
-Anno proszę,proszę obudź się.Pamiętasz te wszystkie chwile które wspólnie przeżyliśmy ? Pamiętasz ? Jeżeli tak to proszę,błagam na wszystko obudź się i nie zostawiaj mnie samego.Proszę-niestety Anna ani drgneła.Kristoff opuścił głowę w dół.Elsa chciała podejść do siostry,ale nie miała sił więc uroniła łzy w objęciach Mikaela.Mikael posmutniał,było mu żal Elsy i oczywiście Kristoffa,choć wcale go nie znał.Ola przytuliła się do Olafa,a pomiędzy nimi wepchnął się łeb Svena.Trolle także upuściły głowę w dół.Kristoff uronił łzy,stracił Annę na zawsze.Nagle gwiazdy zaczeły migotać a Anna otworzyła oczy.Popatrzyła się na płaczącego Kristoffa.
-Kristoff,dlaczego płaczesz ?
-Anna ty żyjesz !-złapał ją w objęcia.-Nawet nie wierz jak płakałem za tobą ! Znaczy te . . . No . . . Ja wcale nie płakałem,tylko . . .Znaczy płakałem . . . Nie,co ?-nie skończył ponieważ Anna pocałowała go w usta.Elsa także była szczęsliwa,więc także pocałowała swojego narzeczonego.Zresztą wszyscy byli szczęśliwi.Lecz nagle za skały wyszedł Artur z sztyletem w ręku i szedł w stronę Miakela.Tak,nareszcie nadszedł ten czas kiedy zabije brata,obejmię władzę z Królestwie i skradnie serce Elsy.Był już blisko niego,gdy zauważyła go Anna.Wycelowywał cios właśnie na niego.
-Mikael uważaj !-krzykneła.Mikael odwrócił się,ale Artur nie zdążył go zabić,ponieważ Bazaltar swoimi gwiezdnym łukiem wycelował w niego.Strzała trafiła,a Artur zniknął krzycząc ,,Nie !" Mikael nie mógł uwierzyć w to co się stało.Jego własny brat,którego kochał,chociaż nieraz w to wątpił,chciał go zabić ? Ale dlaczego,co mu takiego zrobił ? Nie mogąc tego zrozumieć popatrzył się z wdzięcznością na Bazaltara.Pokiwał głową.
-Mikael,wszystko w porządku ?-zapytała z troską Elsa.
-Mój własny brat . . . Jak on mógł ?
-Wiem że Ci ciężko,sama się tego nie spodziewałam.
-Ja też nie,ale jeżeli chciał przejść na czarną stronę to proszę bardzo.Dziękuję Ci Anno gdyby nie twoje ostrzeżenie to mogło być po mnie.
-Nie ma za co.A tak w ogóle noja moc,nie mam jej.Może i lepiej.
-Może,ale wróćmy teraz do spraw bardziej weselszych.Otóz zapraszam wszystkich tutaj zgromadzonych na nasz ślub !
-I nie tylko nasz . . .-Elsa pokiwała w stronę Krostoffa.
-Jak to nie tylko wasz ?-zapytała zdziwiona Anna.Kiedy popatrzyła w stronę ukochanego on już klęczał przy niej.
-Anno czy zostaniesz moją żoną ?
-Tak,tak !-rzucił mu się prosto na szyję.Ola i Olaf nie wytrzymali i skradli sobie także całuski.Po powrocie do Arendell wyprawiono ślub dwóm parom:Elsie i Mikaelowi oraz Annie i Kristoffowi.Małżonkowie wyszli na dziedziniec zamku.Wszyscy byli uroczyście ubrani:Dziewczyny w piękne białe suknie,a Mężczyźni w odświętne czarne garnitury z czerwonymi pasami na spodniach.
-Królowa Elsa i Król Mikael,władcy Arendell.Księżniczka Anna i Książę Kristoff !-wszyscy wiwatowali a także świetnie się bawilimi trolle i poddani.Do par podeszła także inna para:Ola i Olaf.
-Witajcie moi mili i gratulację.
-Dziękujemy wam serdecznie . . .Ale czekaj Ola !
-Co,co się stało,mam zmarszczki ?!
-Nie tylko teraz dopiero zauważyłam że nie masz nosa.
-Jak to nie ma . . . Ano faktycznie,i co teraz zrobię !?-Olaf podszedł do stołu z bufetem i wyciągnął pierwszą lepszą marchewkę.
-Proszę Olu.
-Och Olaf,dziękuję-i ucałowała bałwana.Wszyscy zaczeli się śmiać.
-A więc to już koniec naszej przygody ?-zapytała Anna.
-Nigdy nie mów nigdy Anno,a tak w ogóle może jutro mały wypad w góry Mikael ?
-Z przyjemnością Kristoff.
-O widzę że się już poznaliście.
-Tak i mamy ze sobą wiele wspólnego.
-Naprawdę ? Czyli jednym słowem lubicie się ?
-Tak i to bardzo.
-To dobrze.Niestety jutro mój najdroższy mężu nigdzie nie pojedziesz ponieważ mamy sterty papierów do uzupełnienia . . .
-A że ty mój także drogi mężu świetnie je podpisujesz to ty też nigdzie nie pojedziesz.
Kristoff i Mikael wymienili spojrzenia.ElsA popatrzyła na Annę swoim uśmieszkiem i rzuciła w nich kulkami z śniegu.
-Bitwa na śnieżki ?
-Czemu nie-odpowiedzieli.Cała czwórka,a także inni bawili się do białego ranna.Bazaltar do tej pory nie dowiedział się nic ciekawego od gwiazd.No dobra dowiedział,ale co to już jego tajemnica . . .
KONIEC !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wiem,wiem . . . Beznadzieja,ale dziękuję wszystkim którzy to czytają :) Już niedługo Frozen 3 :)
...cóż, opowiadanie świetne :-) Co prawda są tam jakieś literówki, ale wyszło naprawdę wyśmienicie!
Nie lubię takich historyjek... Ale ta nawet była dobra.
Błędy ortograficzne, łatwo było przewidzieć co się stanie dalej itp. ale jak na amatorkę to fajne.
7/10 ;)
Czytałam całe twoje opowiadanie i powiem tylko tyle mega, oczywiście są jakieś literówki ale można się do myśleć moja ocena to 10/10 :D mam nadzieje że będzie 3 część opowiadania bo naprawdę się wciągnęłam. Pomimo że nie lubię czytać to to na prawdę mnie wciągnęła ta historia.
Jak kiedyś powiedział foxbond - robienie błędów w pisowni specjalnie denerwuje bardziej od robienia błędów, kiedy ktoś jest tego nieświadomy.