Niemiłosiernie zatłoczona plaża w Sopocie. Z jednej z kabin wychodzi Bogumił Kobiela. Jest w kombinezonie, wełnianej czapeczce, goglach. Na nogach ma narty. W takim przebraniu rusza między opalających się, budząc sensację wśród dzieciaków i rozbawienie dorosłych, którzy nie wiedzą, że aktor ma przypięty mikrofon wielkości guzika, a śledzi go z oddali ukryta kamera. Tak zaczyna się szalona prowokacja.
Gdy na początku lat 90 naszą "małpę Tefałpę" (TVP) zaczęły zalewać produkcje w stylu Ukryta kamera i upajano się, że jest to nowum, Gruza rychło przypomniał,że w latach sześdziesiątych także się w to bawiliśmy, tylko na wyższym poziomie.
Film świetny, dowcip Kobieli niewymuszony, spontaniczny i niepodrabialny....
Nie komizm, a ciepło i morski klimat jest tematem mojej refleksji. Z tego filmu bije wprost lipcowo-sierpniowa temperatura i zapach bałtyckiego jodu. Wystarczy tylko zamknąć oczy, by poczuć się jak na plaży. Słychać gwar rozmów wplecionych w szum, lekko wytłumionych. W tle przewija się słoneczna muzyka. To fascynujące,...
więcejOglądałam ten film kilka razy, dzisiaj znowu leciał na TVP Kultura (uwielbiam ten kanał) i nie mogłam się oprzeć, aby obejrzeć go kolejny raz, rewelacja! Wszystko takie spontaniczne, naturalne.Jak fajnie się ogląda klimat plaży sprzed prawie 50 lat. Te lody Mewa, oranżada, darmowe kosze, i ci plażowicze. Nie wiem jak...
więcej