Ana prowadzi, jej twarz jest poważna i zła. Mateo, jej mąż, prosi ją, żeby zawróciła. Para wraca do miejsca w lesie, gdzie zostawili swojego siedmioletniego syna. Minęły zaledwie dwie minuty, a chłopca już nie ma.
Powiem tak. Film nie dla każdego. Nudny. Tu nic się nie wydarzy, ale wyznania Any, głównej bohaterki tego filmu bardzo mnie "przeszyły". Skłania do refleksji.
Czy jest wart obejrzenia? Myślę, że tak.
To jest takie swoiste wołanie o pomoc kobiety, która odkąd urodziła dziecko nie jest szczęśliwa. Mówi o tym otwarcie...