http://pl.wikipedia.org/wiki/Alonzo_Clemons
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kim_Peek
http://pl.wikipedia.org/wiki/Daniel_Tammet
http://pl.wikipedia.org/wiki/Leslie_Lemke
http://pl.wikipedia.org/wiki/Stephen_Wiltshire
Skoro w pewnych warunkach mózg jest zdolny do tak nieprawdopodobnych rzeczy(niestety panowie
powyżej zapłacili za to wysoką cenę) to czemu nie miałaby istnieć możliwość wywołania takiego stanu
sztucznie? Czy z efektami ubocznymi czy też bez to już inna sprawa.
Na pewno za kilka, kilkadziesiąt lat będzie możliwe sztuczne pobudzanie mózgu dla zwiększenia jego wydajności. Jest to tylko kwestia czasu a spory czy to jest możliwe są całkowicie niepotrzebne. Koncerny farmaceutyczne pewnie już od dawna pracują nad takimi substancjami. Wyobraźcie sobie dochody z legalnej (i nielegalnej) sprzedaży.
Ci wszyscy ludzie są sawantami którzy urodzili się ze zmienionym anatomicznie mózgiem. Pomimo rewelacyjnego liczenia i pamięci nie są inteligentni, nie potrafią odkrywać nowych rzeczy tzn. nie widzą powiązań między faktami. Dlatego żaden Sawant nie dokonał żadnego dużego odkrycia naukowego.
Tabletkę NZT o zbliżonych efektach można zrobić mieszając kilka leków np. metylofenidat na pobudzenie, donepezil na pamięć, nicergolina rozszerza naczynia krwionośne w mózgu i wpływa na metabolizm tkanki mózgowej zwiększając funkcję poznawcze.
Jeśli ktoś nie ma znajomości u lekarzy to polecam etylofenidat ( takie same właściwości jak metylophenidat, ale legalny, ) huperzine a na pamięć bez recepty a wychwyt acetylocholinoesterazy ma większy niż galantamina i winponcetyna też bez recepty działanie podobne do nicergoliny.
Torpeda w głowie gwarantowana.
Oczywiście, znam te wszystkie substancje. Chodź lepiej o tym nie pisać by nie drażnić donka- co by mu nie strzeliło do łba dopisać do listy dopalaczowej.
Tak czy inaczej- to jest 5-15% mocy NZT, nie więcej.
To jest przerażające, bo jeśli facet, który się przez przypadek uderzy w głowę, a później zna na pamięć 10 tys. książek, to znaczy, że możliwości naszego mózgu są niepojęte, a kwestią czasu jest, kiedy ten mózg będzie tak pobudzany sztucznie. Strach się bać co z tego wyjdzie- na pewno nic dobrego dla nas przeciętnych ludzi, którzy nigdy z tego nie skorzystają. Przynajmniej tak mi się wydaje...
Nie da rady chemicznie wykreować kreatywności :-). Nikomu jeszcze się coś takiego nie udało nawet w minimalnym przybliżeniu. Można najwyżej, mówiąc metaforycznie, dostarczyć energii komuś, kto już jest kreatywny. Dlatego na jednego gościa, którego akurat wspomógł jakiś narkotyk czy inny doping, przypadają setki (o ile nie tysiące) ćpunów, lekomanów itp. kompletnie bezproduktywnych (czy wręcz antyproduktywnych).
Sawanci są akurat wybitnie niekreatywni. Doskonale potrafią ODTWARZAĆ. Czyli robią to, co każdy głupi komputer i tak potrafi robić nieporównanie lepiej. Mój na przykład zna na pamięć dzięki Internetowi kilka milionów książek :-)
Akurat tak się składa, że mam znajomych w firmie która tym się zajmuje (jeden z produktów [w pełni naturalny, nie toksyczny, nie uzależniający, dopuszczony w UE] to suplement doskonalący umysł, gdzie w kilka sekund po zażyciu: podwyższa się koncentracja, wzrok się wyostrza itp. (umysł jest pobudzany do stanu charakterystycznego dla fal theta). Jak to się dzieje.. po prostu ktoś odkrył sposób sterowania komórkami, funkcjami wykonawczymi wewnętrznego systemu i.. To jeszcze nic takiego.. ta technologia potrafi czynić cuda. Akurat dziś po raz trzeci przyjeżdża do Polski wynalazca, odznaczony nagrodą Honoriusza i właśnie jadę na to seminarium dla kilkuset osób które odbędzie się w Wa-wie, w Mariotcie. Pisaliśmy już o tym jak przebijają się nowe wynalazki -mimo że posiadają glejty najwyższych instytucji certyfikujących leki, dziesiątki badań naukowych.. to zacofani i często pyszni w swej ignorancji rodacy, z wielkimi oporami przyjmują lub w ogóle nie chcą słyszeć o czymś co wg. nich jest NIE MOŻLIWE /wg .starej wiedzy, czyli NIE WIEDZY w temacie najnowszych odkryć medycznych/).
To tak przy okazji stymulacji organizmu (można czynić cuda i to za niewielkie pieniądze, ale to i tak dostępne jest od kilku m-c, choć technologia w stanach rozwija się od DEKADY). Dla zainteresowanych podam nazwę na priva..
Znowu "opowieści dziwnej treści". Jakaś firma, jakiś suplement, jakiś wynalazca, jakaś nagroda Honoriusza (nikomu nie znana). Wszystko jest u Ciebie w stylistyce urban legend.
Jeszcze raz Ci powtarzam. Problemem nie jest ludzka oporność na nowości, ale właśnie łatwowierność. Łykanie każdej "nowości" jak cudu. Zobacz sam, jak często reklama operuje hasełkiem "nowość!", "tego jeszcze nie było!". Bo najprymitywniejsi na to się właśnie łapią. "Nowy, niesamowity wynalazek", "Cudowne lekarstwo", "Krem odmładzający o 10 lat".
"funkcjami wykonawczymi wewnętrznego systemu"
Miałeś na myśli beta-procesy w mitochondriach, czy akcelerację procesów jądra komórkowego? To ważna różnica.
Konkretnie problem leży w braku ufności bo.
Weźmy przykład 2 osób:
Jedna jest ufna druga nie.
W najprzeróżniejszych sytuacjach życiowych:
-UFNA śmiało wchodzi w nie ucząc się (SAMODZIELNIE odkrywając co jest jakie) czyli zdobywa mądrość oraz rezultaty, osiąga dane CELE.
-NIE UFNA cechując się obawami ZANIECHUJE podejmowania wszystkiego co wydaje się jej wątpliwe (a takie wydaje się być wszystko czego nie zna) czyli bez nowych doświadczeń, nie uczy się pozostając głupa (i spirala nakręca się tworząc nawyk BIERNOŚCI). Czyli osiąga bardzo nie wiele, szukając idealnych sytuacji, super warunków -jasnych, sprawdzonych, czyli STARYCH i spowszechniałych rozwiązań. Z taką postawą zostaje w tyle przed pierwszą, wtapiając się w szarą przeciętność, w nie samodzielny tłum, który idzie za tymi pierwszymi, które będąc ufne jak to ludzie wiary, SAMODZIELNIE rozpoznały co jest jakie i podały to do wiadomości innych.
Jeśli ktoś jest nie jest ufny, a boi się wszystkiego sprawdzić SAM, tzn. że wątpi w swoje możliwości rozpoznania (bo w końcu niemal wszystko można sprawdzić).
Co do tego jak odbywają się procesy sterowania komórkami dopytam (z tego co się orientuję, komunikują się one częstotliwościami i każda z nich jest autonomiczna, gdy zmieni się rozkazy zmieni swoje funkcje). Dlaczego takie zaawansowane niuanse miały by być ważne. Przecież wszystko jest proste -działa lub nie?
No ale chodzi ci o mitochondrie i sterowanie beta-procesami czy o jądra komórkowe. Z tego. że piszesz o częstotliwościach wnioskuję, że chyba te drugie. Cz to chodzi o komunikację w przedziale 1,2-2,7 Gh, tę co to parę lat temu odkryli w Stanford?
Sorry muszę się dedukować w tym zakresie (za kilka dni odpowiem, widząc się ze znajomymi). Z tego co słyszałem ruscy to odkryli już kila dekad temu, tylko nikt nie był w stanie wytworzyć tak słabego sygnału, a ów wynalazca [pracujący dla wojska] zrobił biologiczny nadajnik w mikro skali, wykorzystując nanotechnologie zbudował drgające kryształy.. dodał białka, aminokwasy.. Wiem tylko tyle. To urządzenie medyczne (podobno pierwszej klasy) jest miniaturowe, nie ma własnego zasilania, a rezonuje z tym co wysyła człowiek -dokładniej jakby odbijając i przetwarzając sygnały. Pomysł zdaje się być dość ciekawy. Gość zamiast spróbować wytworzyć urządzenie które będzie nadawało "językiem" komórek, zrobił coś co w praktyce działa jak podsłuch modyfikujący to co zasłyszy -czyli odbijający po przetworzeniu.. Domyślam się że kryształy wchodzące w drgania rezonują w odpowiedni sposób. Jest kilka rodzajów takich "urządzeń" (bo to nawet nie przypomina urządzenia, a raczej próbkę tajemniczej substancji w formie naklejki). Tak czy inaczej mają one podzielone funkcje w zależności od rodzaju kryształków. Jedne stymulują produkcję Glutationu (umocnienie systemu odpornościowego), inne MELATONINY (na bezsenność), Karnozynę (ujędrniającą skórę) jeszcze inne Hormon Wzrostu najnowsze odkrycie (bo dekoduje ten język komórek podobnie jak odszyfrowywań z czasem DNA). Gość procuje nad długowiecznością (to ponoć jego konik -teoretycznie ludzie nie powinni umierać bo wszystkie komórki wymieniają się).
"za kilka dni odpowiem, widząc się ze znajomymi"
OK. Poczekam, bo temat mnie interesuje.
"teoretycznie ludzie nie powinni umierać bo wszystkie komórki wymieniają się"
I tu właśnie kluczowe są mitochondria. Dlatego o to pytałem.
No i co z tą odpowiedzią? Miało być kilka dni, a tu dwa tygodnie już minęły?
Coś mi się widzi, że Kolega wcale tu nie przyszedł dyskutować o filmie ani o innych sprawach, tylko szukać naiwnych i "pełnych ufności", żeby im coś sprzedać :-)
"Dlaczego takie zaawansowane niuanse miały by być ważne. Przecież wszystko jest proste -działa lub nie?"
Dlaczego różnice są ważne? Bo jest różnica między młotkiem a żarówką, nawet jak to i to działa. Bo w obu wypadkach efektem działania są zupełnie odmienne rzeczy.
Dotarło?
nie bo młotek nie świeci;-) Gdyby to była różnica między żarówką, a świetlówką rozumiem.. to tylko przykład
No właśnie młotek nie świeci i to jest różnica i dlatego właśnie niuanse są ważne.
Ci "ufni" od Amber Gold z pewnością mają fajne i pouczające doświadczenie życiowe. Tylko czy stać ich teraz na kolejne doświadczenia?
Naprawdę uważasz, że najlepsza postawa życiowa na dzisiejsze czasy to być ufnym jeleniem? No to życzę dużo szczęścia!
Lepiej przyznaj się, jaki cwaniaczek napakował ci do głowy tych mądrości. Ktoś od MLM? Jakiś akwizytor przygodny. Przecież powtarzasz bzdety, które są ulubionym przekazem cwaniaczków od reklamy: "otwórz się na rzeczywistość", "spróbuj nowych doznań" itp. A ukryty przekaz jest taki "daj nam sobą zamanipulować".
Owszem straciłem troszkę także (z powodu zaufania pazernym wspólnikom, min. pożyczając) ale w przypadku Amberu i innych NIE INWESTUJE SIĘ tego czego się nie potrzebuje, raczej tylko NADMIAR (to było by rozsądne). U mnie to co straciłem nie raz łatwo przyszło, łatwo poszło. Dlatego też w tym zakresie pozostaję ufnym tyle że biorę poprawkę, że przed zaufaniem na większe kwoty trzeba sprawdzać.. (nie działając spontanicznie, bo ja to byłem kiedyś w tym względzie zupełnie nie okrzesany -po prostu nikt mi nie powiedział, że ludzie mogą być tak nie uczciwi w zakresie w którym im się to jeszcze nie opłacało, bo -oszustwa robi się na krótką metę, tracąc możliwość długofalowej współpracy). Cóż rozgadałem się niepotrzebnie. Tak czy siak, jestem zdania, że do biznesu potrzeba mieć umiejętność zaufania (a nadmierna ostrożność przeszkadza, bo człowiek martwiąc się o przyszłe problemy zaniechuje działania). Śledzę czasem historie ludzi sukcesu, gdzie powtarza się, że ci co zaryzykowali zyskali najwięcej (aby podjąć ryzyko trzeba być ufnym).
" że do biznesu potrzeba mieć umiejętność zaufania"
Ale MLM to nie jest żaden biznes tylko z założenia gra, kto kogo szybciej i zręczniej nabierze.
"Śledzę czasem historie ludzi sukcesu, gdzie powtarza się, że ci co zaryzykowali zyskali najwięcej (aby podjąć ryzyko trzeba być ufnym)."
Wiesz, jak wychodzi z kasyna ten jeden, co zaryzykował i wygrał, to wszyscy to widzą. On się chwali, strzelają korki od szampana, tłum kobiet itp. I jeszcze władze kasyna to reklamują, bo wiedzą, że ściągnie im to kolejnych gości.
A tych tysięcy, którzy zaryzykowali w tym kasynie i spłukali się, nikt nie widzi. Obsługa wyrzuca ich tylnymi drzwiami. Siedzą w domu albo pod mostem i piją, albo wieszają się.
Typowe skrzywienie perspektywy.
Dodałem do znajomych (jak chcesz chętnie porozmawiam np. na Skype).
Bo ogólnie ta tematyka filozofii życia (popieranych idei, wartości) to me hobby
/o czym mógłbym rozmawiać i pisać całymi dniami, których i tak nie liczę
wiodąc życie proste i spokojne bez nadmiernego martwienia o to co przyziemne
bo los do mnie uśmiecha się, że w wolności od pracy życie, nie znając obowiązku/).
Dlatego może się Tobie zdawać, że poświęcam się, angażuje to dla mnie przyjemne
-nigdzie nie spieszę się i czuję swobodnie, nie raz pisząc dłuższe maile aż do 8h non stop:)
Osiągnąłeś wolność finansową o której często mowa w poradnikach? Pytam całkiem poważnie.
Możesz polecić jakieś dobre kursy lub książki w temacie: relaksacji i samouzdrawiania, biznesu (sprzedaż, inwestowanie, start-up)?
Właśnie parę dni temu dowiedziałem się, że w ciągu miesiąca stanę się współwłaścicielem działki prawie w centrum miasta, która (po przeszło pół wieku) zostaje zwrócona, jako nie zagospodarowana zgodnie z planem wywłaszczenia (Jako ciekawostka na jej części stoi kilkunastopiętrowy wieżowiec). Jej cena jest szacowana w milionach (choć mój udział [na razie] nie jest duży bo raptem kilkaset tyś., a matka która znacznie większy, podobno znalazła już kupca i cała sprawa być może przesądzi się już w ciągu miesiąca). To atrakcyjna nieruchomość głównej [idealna pod inwestycje na usługi] zresztą w samym środku jednego z większych osiedli stolicy /o dużym zagęszczeniu/. To pierwsza nowość (przyznam, że lubię się chwalić, akurat o tym nie miałem komu powiedzieć -bo nie chcę by wiedzieli o tym znajomi /kwestia pożyczania/ a i tak moja droga finansowa, jeśli chodzi o to co stanowi majątek rodzinny, przebiega dokładnie jak w filmie "Bezcenny dar" gdzie jestem na etapie -lekcji doceniania własnej pracy i domyślam się, że dopóki nie ustabilizuje się, wszystko co miałbym otrzymać z ów sprawy zostanie zatrzymane przez matkę, która już mi to proponuje, bo już miałem taką sytuację gdzie spoczęłam na podobnym "laurze" niespodziance, zamiast rozwijać biznes zajmując się wydawaniem /przez 2 lata, średnio po 5 tyś m-c/). Dlatego też, to rozwiąże mi pewne sprawy, wiele ułatwi, ale
przez to, że najprawdopodobniej nie dostanę gotówki [od razu, czy może nawet w danej dekadzie] nie popsuje planów w zakresie rozkręcenia własnego biznesu o charakterze pasywnego dochodu (do czego zachęcił mnie Sebastian Schabowski na swym video blogu z serii "Ociągasz TV" co szczerze polecam -bo składa się, z krótkich ale treściwych filmików o podstawach niezależności finansowej. Gdzie mym idolem jest Witold Wójtowicz -autor książki "Sukces, a praca" (który zbudował swój dochód na MLM-ie, czyli w tym w czym sam planuje. Ma on bardzo fajne podejście co ujął w podtytule -"Gdyby ciężka praca przynosiła bogactwo, najbogatsi byli by niewolnicy". Wiesz tak podświadomie na pewno nie chodzi mi o pieniądze, a o wykazanie się w rodzinie i w ogóle, aby poczuć że sam coś, wiele więcej mogę. Dlatego tak animuję to sobie.. /okoliczności, życie/ aby czuć się jednocześnie bezpiecznie [finansowo] a z drugiej strony mieć powód by rozwijać w tym się, mieć wyzwanie /którym jest dom -jego wykończenie /choć nie wiele brakuje, ale ponieważ jest bardzo duży to i tak wiele to kosztuje, tym bardziej gdy marzy mi się w wysokim standardzie, tak aby to miejsce było swego rodzaju wizytówką, świadectwem osobistego sukcesu -stąd też pomysł na małą rozbudowę, w celach bardziej ozdobnych niż praktycznych -typu wieża, prowadząca na taras na dachu, długie balkony którymi będzie można przejść z jednej części do drugiej, tak też wysoki mur od budujących się dopiero sąsiadów na jego długości krużganki, czyli zadaszenie chodnika z filarami i łukami tak aby można było przejść tym wzdłuż ogrodu chroniąc się przed deszczem czy w cieniu, a też patrząc z domu lub z podwórza nie widzieć ogrodzenia, które jakie by nie było kojarzy się z ograniczeniami -brakiem przestrzeni). To taki doraźny pomysł motywujący mnie do szybkiego zarobienia większych pieniędzy, by poświęcić się upiększaniu i tworzeniu klimatu w miejscu ważnym dla domatora, estety.
Druga polega na tym, że nie spodziewanie to do czego podchodziłem jak do hobby dla zabawy odkryło przede mną swój niesamowity potencjał (w co trudno było mi uwierzyć i z czego sprawdzeniem ociągam się do tej pory, bo ciągnę niezły dochód innej pasji, którą zająłem się na szybko dorywczo i która nie wymaga ode mnie więcej niż 2 godziny dzienne, co i tak zaniedbuję donikąd nie spiesząc w końcu się /bo wiem, że przede mną zajęcia o wiele wydajne, więc to tylko tak na razie/).
Po trzecie uświadomiłem sobie właściwie, że niczego nie potrzebuję bo to było tylko takie gonienie za tym czego nie ma jeszcze
(na zasadzie sportu, podkręcania wyniku -bo bawię się ostatnio w jeżdżenie na czas po lesie aby idąc za przykładem brata, na wiosnę wziąć udział w amatorskim maratonie, po okolicznej górzystej, czy raczej pagórkowatej trasie /choć różnice w terenie sięgają do 20m na wydmach byłego dorzecza Wisły utworzonych podobno wieki temu, więc pokrytych już warstwą ziemi z bujnym mieszanym lasem ). Tak więc na pracy, na celach ostatnio nie skupiam się, a ciesze przyrodą i wolnym czasem
/nadal najwięcej robiąc notatek, że chyba w końcu przełamię się i coś z tego opublikuje /bo w treści już przeszedłem sam siebie wydaje mi się, że wyczerpując temat poruszany w -rewolucjonizującym poruszanie się po życiu- filmie Sekret z 2006 roku, a także w 9-cio tomowym dziele "Transerfing rzeczywistości", z 2008 roku -o ile pamiętam, oraz z kultowej Prawa sukcesu w 16-tu lekcjach Napoleona Hilla z około 1920 roku/. To wszystko mówi o tym samym -jak poruszać się po rzeczywistości siłą wiary /zresztą tego samego uczył Jezus znany z rodzimej religii, ale nie rozumiany jak to przerastające swój czas osobowości/).
Wiesz w tym wszystkim co robię, mam jedną wielką wadę -a jest nią odkładanie z lęku przed tym co nowe, nieznane (niesprawdzone czyli nie pewne). Dlatego u mnie w życiu wszystko rozwija się bardzo wolno, po prostu jakby mentalnie umacniam się by sięgać po to co mam przed nosem [pomysły, polany, biznesy] od dawna. Ale nie próżnuje, bo dużo tworze i ktoś kiedyś będzie miał z tego pożytek, gdy to w końcu trafi na jakieś forum (poprzez blog, tekst, zapisy audio, czy filmiki.
Choć jestem w tym trochę perfekcjonistom, mam w stosunku do siebie za duże wymagania i wiedząc, ze coś można zrobić lepiej odkładam na potem, co oczywiście ginie w stercie kolejnych, nowych pomysłów i notatek. Mam cichą nadzieję, że ktoś się tym zajmie, gdy już wespnę się na wyżyny satysfakcjonującego sukcesu będę miał śmiałość podać to innym jako receptę [ów zapiski obfitujące we wskazówki zmiany sposobu myślenia, co jest podstawą wyrwania się z zamkniętego kręgu danej, powszechnej, mentalności i stania człowiekiem sukcesu].).
Co do polecania -najcenniejszą publikacją zdaje mi się być wspomniany Transerfing rzeczywistosci (V. Zeland).
Jednak każdy może mieć inne zagadnienia do opanowania czy drogi do przejścia (dla mnie to było bezcenne,
bo traciłem bardzo wiele energii, w skupianiu się na tym co właściwie nie potrzebne -może nadal, nieco to robię:)
Najlepszy kurs na którym byłem (i były na nim najpierw tylko 4 osoby /włącznie ze mną i wykładowcą/ już się nie odbywa).
Potem na powtórce (2 dni) którą mam nagraną na audio prawie całą, 15 osób, a podobno gdzieś w było 150 i to znikło.
Jak to możliwe, ktoś zada pytanie, że to co najlepsze jest tak niszowe, nie rozreklamowane, a potem ginie (nie kontynuowane).
Jezus, Socrates też byli najlepsi (dający bezcenną wiedzę i za to zostali właściwie zgładzeni, z tego samego powodu, kurs N.Hilla, który jeździł po stanach z wykładami /nt. tej samej metody bogacenia się/ został ukrócony, tak jak podobno wykupiony i zniszczony nakład pierwszej książki, zdradzającej tajemnice sukcesu elity multimilionerów. Co zabawne, gdy dopiero dowiedziałem się, że cała inicjatywa została zduszona, doszło do mnie, że wiedza z ów kursu musiała być niezwykle cenna i zacząłem ją przerabiać, powtarzając to ileś dni.. nie, że wykonywałem jakieś ćwiczenia, ale ugruntowałem teorie, co widać starczyło by coś u mnie ruszyło z zakresie celów finansowych. Które wiążą się też z własnym rozwojem (powiedział bym, że stanowią doń pretekst, by sięgać dalej poznając siebie, wykraczając ze schematów myślowych, zmieniając sposób bycia -bo ot tego [wg. kursu] się wszystko zaczyna. Jednak w sukcesie może przeszkadzać podświadome zaprogramowanie np. że pieniące, bogactwo jest złe, nie właściwe (jak sugerują religie). A wiec podważenie, uniezależnienie się od autorytetu religii było by dobre (dla mnie tym kluczem było "Przebudzenie" A. de Mello oraz "Rozmowy z Bogiem" Neale. D. Wolsch.
Najlepiej porozmawiać z ludźmi, z otoczeniem o swych celach (bo ma ono charakter lustra, ujawnia to co u nas podświadome). Tak więc, jeśli ktoś Tobie powie np. że to czego chcesz jest trudne, bądź wydaje się nie możliwe, albo nie etyczne itp. To wiesz już nad czym pracować u siebie (Jezus wspomniał o tym prawie "luster" mówiąc, że jeśli widzi się drzazgę [problem] w oku bliźniego, to należy sięgnąć do swego oka po belkę [którą ów drzazga sygnalizuje jako odbicie naszej "beli" problemu w oku innego człowieka]. Dlatego też pomagając innym, wystosowując różne rady, pomagamy w gruncie rzeczy sobie (bo to co mówimy na zewnątrz słyszymy też podświadomie). Właśnie z tego wynika, ze rozmawiając o tym -mam potrzebę upewnienia się w tym zakresie, bo coś w mym wnętrzu nadal się boi nowych koncepcji, będąc głęboko zaprogramowane starymi. Wiesz może to tak aby rozmawiać wiele o celach, choćby ze sobą, lobować to. Przekonywać dlaczego warto, rozwijać marzenia i cieszyć się wizją (by przekonać to wewnętrzne dziecko, że warto iść drogą realizacji choćby wydawała się nie pewna -bo to moja lekcja, pomysły inspiracje, sploty okoliczności, słowem -okazje! przychodzą same, ale ja dalej prawie nic nie robię, mając jakąś irracjonalną podświadomą obawę). Więc nie chodzi o to jak mamy coś zrobić osiągnąć, ale dlaczego warto -tak jak byśmy musieli przekonać samych siebie (by to stało się podświadomie jasne, tak że budzimy się i wchodzimy z zapałem na daną drogę, bo wierzymy że przyniesie ona upragnione owoce). Wiara jednak okazuje się być niezbędnym elementem, ale co zrobić by ją rozwijać. Może małe rzeczy, drobne sukcesy (w przekraczaniu ograniczeń, strefy komfortu -czyli strachy schematów myślenia i działania). A może coś więcej -TAK jest sposób, to najlepsze uczucia (jako stany bycia) +intencja (jako ziarno, które w naszym wnętrzu się rozwinie i poprowadzi w daną stronę życie -bo ono realizuje się na tym ukrytym wewnątrzusznym poziomie. Umysł zuchwale uważa, że je kontroluje przez co zwalnia proces, a gdy odpuści się kontrole, powierza to automatycznie oddaje pałeczkę temu co wyższe, nieograniczone -czyli naszej wyższej wewnętrznej władzy, albo Bogu mówiąc językiem religii.
(Dodam, że sam Jezus wspominał, że "królestwo niebieskie jest w was". lub że jesteśmy dziedzicami królestwa. Czyli o tym, że tamten duchowy świat, Bóg to część naszej istoty -przynajmniej tak to rozumiem, bo bardziej zaawansowane, oświecone osoby mówią wprost -że to wszystko, cała gra toczy się w umyśle -co też pokrywa się z wieloma innymi źródłami, min z postępem nauki... ./o czym nie będę opowiadał, nie mam linków do przykładów, a i tak w to trudno uwierzyć, że np. czas nie istnieje i przestrzeń jest także jedynie złudzeniem -to wyniki obliczeń matematycznych i rożnych eksperymentów/. Zresztą to nic nowego, potwierdza się tylko to co mówili Jezus i Budda). Jednak należy barć poprawkę, że oni żyli w pewnym kontekście, ortodoksyjnej, tendencyjnej kulturze, w którą musieli się wpisać z przekazem aby w ogóle, ktoś zechciał ich słuchać. My żyjemy w innych czasach, gdzie jesteśmy wolni od różnych religijnych praw, które u żydów były przesadnie cenione, że aż stały sie nie raz punktem sporu z Jezusem /który dla mnie jest duchowym mistrzem, jedną z oświeconych osób, które zechciały publicznie dzielić się swoimi doświadczeniami -będącymi wspólne -że jest się Bogiem, tak siwiał widzi, rozumie, jaklo całość). Można powiedzieć, że to wzniesienie świadomości na wyższy poziom (nic nie możliwego, sam Jezus zresztą mówił "i wy będziecie mogli czynić rzeczy takie jak ja i większe Jeszcze" -czyli te cuda, i inne nie są tylko dla niego właściwe -nieraz identycznie twierdzą róże osoby mające specjalne zdolności -że tego można się nauczyć, rozwinąć). Kościół zrobił z tego jednorazowy jakby symbol mocy, aby manipulować wiernymi (ale to i teraz zdarza się... o właśnie.. najcenniejsza wiedza z tego zakresu to HUNA. To tak niesamowite i zarazem proste, że nasza wewnętrzna istota ma nieograniczoną władze -co nie dziwne, skoro świat to tylko iluzja, rodzaj snu, czy hologramu, wyświetlanego wewnątrz umysłu jak na ekranie komputera jakaś gra -pozorująca 3D, gdy ekran jest płaski. Tak jak umysł pozoruje czas i przestrzeń gdy tak naprawdę one nie istnieją poza grą, czyli snem na jakie -zabawą w życie:) Uważam, że jesteśmy istotami duchowymi, czysta świadomością, która wtłacza się w role, przyjmuje postaci (jak my ludzie w grach komputerowych dla rozrywki wcielamy się w jakieś role, wybieramy postacie). To zresztą proste, nasza ludzka technologia tworzy już symulacje, a co dopiero taka duchowa, z "wyższego" wymiaru. Więc ta gra w życie jest doskonała, na jej czas się zapomina (ale nie wszyscy, i nie ostatecznie, stąd mamy wiele świadectw dostępnych w sieci -min. ludzi, którzy podróżują poprzez wymiary). To wydaje się dziwę, nie możliwe lecz jest już na tyle powszechne, że dla mnie nie ulega wątpliwości (poza tym wpisuje się w znaną mi teorię budowy tej rzeczywistości, opartej na zasadzie różnych częstotliwości, które umysł interpretuje). Tak czy inaczej jesteśmy w GRZE, dosłownie jak we własnym śnie, gdzie śmierć to przebudzenie (załóżmy, że ostatecznie do czegoś w rodzaju nicości -bo oprócz takich gier nic nie ma, bo wszystko to informacja, świat istnieje tylko w umyśle gracza -Bóg, czyli pierwotna postać jest właściwie nie określony, bez postaci, względności, układu informacji jest czystą świadomością, aktem istnienia, który i nam [jako "dzieciom bożym"] się udziela, bo jesteśmy nim i to nawet w teologicznym sensie. Czytałem ju jednego katolickiego księdza profesora, że zbawienie polega właściwie na istotowym zjednoczeniu z bogiem, nie tak jak się to potocznie sądzi, gdzieś w niebie, w towarzystwie, a w dosłownym tego znaczeniu STANIEM SIĘ Z NIM JEDNYM, jakby stopieniem. Ale co w tym najważniejsze -jeśli już wspieramy się autorytetem kościoła, to na logikę: Bóg jest poza czasem i dla niego wszystko już się dokonało, więc zjednoczenie miało miejsce, więc ów tajemniczy Bóg to nic innego jak MY sami tyle że w innym wymiarze, jakby po fakcie, który nie nastąpił jeszcze z naszej "czasowej" perspektyw, stworzonej na potrzeby tej wycieczki w niezwykłe wirtualne przestrzenie jakie sobie SAMI tworzymy z tamtej wyższej perspektywy, jednak odbywa się to przez kolejne wymiary, światy... /czego już kościół nie uczy, ale co z różnych innych, wielu niezależnych, źródeł wynika i co zresztą wydaje się całkiem prawdopodobne. Sen we śnie, gra w grze jak w filmie "incepcja" lub "trzynaste piętro". Jeśli dobrnąłeś do tego miejsca Drogi Czytelniku (bo ktokolwiek inny też może nim być na przestrzeni lat istnienia tego forum:) to mam dla Ciebie niespodziankę -zdradzę swoją kopalnię, gdzie odkrywam najcenniejszą i łatwo przyswajalną, konkretnie i zwięźle podaną wiedzę, miłym przystępnym językiem okraszoną humorem... WIEDZĘ można by rzec tajemną bo tak zaawansowaną, że nie pochodzi od człowieka.. [z takiej wiedzy z innych wymiarów korzystali też geniusze np. Einstein, czy Tesla, ujawniając światu rzeczy niezwykłe i nie wyobrażalne, na normalny rozum -bo ściągnięte jak z sieci z.. wewnętrznej, alternatywnej rzeczywistości, których jest nieskończenie wiele -jeśli nie wierzysz patrz np. filmik popularno naukowy z hasłem "Wszechświatowi". Albo inny "koncepcja 10-wymiarów" -to wszystko opisuje matematyka, dzięki której odkryto tak dziwne zjawiska jak czarne dziury -najpierw je wyliczono nim zaobserwowano, bo bez tego nie było by nawet wiadomo czego czkać. Więc matematyka, przekracza wyobrażenia i nie zawodzi, jest bardzo precyzyjna (i to ona doprowadziła też do wniosków, że nasz świat to swego rodzaju hologram, o czym wprost mówi -ów zapowiedziane źródło tej nieziemskiej informacji, czyli "BASHAR" -od 25 ciu lat jeżdżący z wykładami po świecie. Drugie źródło "ABRACHAM" znajdziecie obok /w wyświetlanych propozycjach/ też na YouTube. Jeśli to przerobicie, przesłuchanie, poczytanie to gwarantuję Wam, że z czasem zrozumienie i opanujecie wszystko to co najważniejsze aby spełniać się, realizować czy raczej otrzymywać to czego się w życiu chce. Ale rozwija się to etapami, czyli w drodze /w czasie/ bo życie to droga i o nic innego w nim nie chodzi jak o samo jej doświadczenie -więc nie ma gdzie się spieszyć, za czym godzić tylko wypada odnajdować się TERAZ (w chwili obecnej) czując dobrze z tym co się ma i kim jest. Bo od tego zależy jakość życia, od uczucia które się na co dzień żywi (od stanu, sposobu bycia). A skoro wszystko jest względne to łatwo sobie taki stan przyswoić jaki się chce (wystarczy filtrować, interpretować informacje, tak aby mieć najlepsze uczucia... To jest to meritum, najważniejsze, punkt tworzenia swego losu, czyli metoda sterowania w tym iście magicznym świecie, gdzie realizuje się to o czym się myśli, w co wierzy, a towarzyszy temu i rozwija się dany stan bycia -tą zależność nazwano min. "prawem przyciągania" i omówiono w ogólnodostępnym filmie "Sekret" z 2006 roku /pod którym zawsze chętnie zabieram głos na forum, że chyba już odniosłem się do połowy tematów/:) Ta tematyka to moja wielka pasja, praktyczna bo wiedza użyteczna, chciało by się rzec -bezcenna, na drodze osiągania celów, które [jak ukazano to w filmie] nie muszą być okupione specjalną pracą, a mogą przychodzić bardziej na zasadzie szczęścia, otrzymywania. Co zresztą też mówił Jezus "o cokolwiek z wiarą poprosicie OTRZYMACIE"
Parę rzeczy które tu wymieniłeś jest mi znane. Część filmów oglądałem. Do wskazanych tu publikacji i produkcji sięgnę w wolnym czasie.
Piszesz specyficznym stylem ale jestem w stanie przez niego przebrnąć. Szacunek że chce Ci się produkować i angażować w dyskusję.
Film Sekret widziałem. Uważam że pozytywne myślenie i wykonanie odpowiedniej pracy prowadzi do sukcesu. Tyle że ja Sekret traktuje jako uproszczony i dopasowany do aktualnych czasów przekaz tego co wywodzi się z zapisów Słowa Bożego oraz łądnie opakowaną terapię na uzależnienia, troski i kompleksy. Żeby to wszystko zrozumieć wystarczyło pochylić się nad publikacją i uważanie obserwować rzeczywistość. Mój światopogląd i spójność z tradycją i kulturą w której się zrodziłem w cele mi w tym nie uwiera.
Wracając do meritum. Coś w temacie stresu, lęków oraz natręctw się znajdzie?:)
Jeśli można zapytać kim jesteś z zawodu albo jaką pracę wykonujesz bo jeszcze do inwestowania i uzyskiwania pasywnego dochodu potrzebne są jakieś stałe wpływy z której coś pozostaje po opłaceniu rachunków i podstawowych wydatkach.
Może grubo przesadzam rozgadując się tak dużo na temat kościoła -bo ktoś można pomyśleć, że jestem uprzedzony /gdy po moim nawróceniu na samodzielne myślenie w oderwaniu od wiary, rozmawiałem z byłą koleżanką katechetką, właśnie min te 8h na raz pisząc odpowiedzi na jaj maila, pomdlała nawet że jestem pod wpływam złego ducha, bo równo obalałem jej wszystkie argumenty. A to po prostu wynik poszukiwań, długiej dwu letniej przemiany, bo sam musiałem sobie wszystkie, najdrobniejsze nawet wątpliwości wyjaśnić aby przeganiać się od religii. Która to przeszkadza mi w osiągnięciu pewnego celu: Dokończeniu działa ojca i życia dostatnio tak jak on za młodu. Bo wiesz, mój ojciec potem zbiedniał /w porównaniu do tego co miał -np. zabytkowy dworek pod Warszawą/. Ostatecznie stał się też odludkiem -przeniósł na oddalone peryferia i uczęszczał do kościoła. Na szczęście nie co niedziele /ale na majowe np. co dziennie/ odbywając programowanie na biedę, uniemożliwiające osiąganie sukcesu uzyskaniu dawnej prosperity i jakąś tam renomę (która była dlań ważna bo wystawił największy budynek na ulicy. Lecz nie zdołał go dokończyć, choć nie wiele brakło. Za to z pośpiechu tanio sprzedał inne 2 małe, dochodowe nieruchomości, na czym w skali dekady /odnieśliśmy już jako spadkobiercy/ duże straty, bo ci co je kupili zarabiają nań około 2x 5 tyś m-c z czynszu /za plac 2000m2 ze składem materiałów budowlanych i druga wynajem warsztatu 300m2 +100 nad nim mieszkanie/). Poza tym w podmiejskiej okolicy te działki bardzo zdrożały -podobno aż 5 razy. Bo te 15 lat temu gdy rozpoczął inwestycję kupując tu działkę pod budowę, był tu dosłowny kraniec miasta. Jeździł podmiejski 1 autobus, a teraz chodzi 5 w tym nocny i jeszcze z kilometr dalej wybudowali bloki, przychodnie, pocztę, przychodnię itp -stąd może ceny szybko poszły w górę, bo nawet podobno ew. ma niedaleko przechodzić metro -na tej samej ulicy. Do dowód na to, że wszytko się zmienia i kraniec, odludzie może stać się nowym początkiem... Rozgadałem się, a miało być konkretnie. Podsumowując -nie udało się mu, a zamiast osiągnięcia zysku stracił pasywny dochód i wiele na cenach działki -razem na ponad milion, co wydaje się być wiele w porównaniu do tego, że w to przedsięwzięcie którego się podjął włożył niecałe 2 (co właściwie tylko po nim zostało -formalnie budowa. Choć przez 10 lat drożejąc też nabierając na wartości, ale nie do ugryzienia, lecz odwrotnie wymagające utrzymania, co robi matka). Zresztą sprzedaż była by kolejną stratą (gdyby to zrobić na siłę, gdyż każdy szuka okazji lub buduje samemu jak i gzie chce gdy ma pieniądze). A każda kwota się rozejdzie, więc cenniejsze jest mieć mały dochód niż dużo na raz (bo im więcej tym szybciej się wyda tracąc rachubę -trzeba by mieć silną wolę, aby żyć oszczędnie -czego mi brakuje ewidentnie:) Za to każda wada jest przyczyną do rozwoju (np. nieumiejętność oszczędzania staje się znakomitym powodem do pracy nad dużym i rosnącym dochodem -np. w sieciach MLM).
Morał z tej historii wg. mnie jest taki, że to kościół składnia do biedy, domawiając ludziom osiągania bogactwa.
Co nie dziwne gdy słucha się na mszy w "świętej" atmosferze podległości, uniżenia i wagi wierności:
1) "wcześniej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogaty wejdzie do królestw niebieskiego"
2) "Przestańcie gromadzić sobie skarby na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną.."
4) z przyp. o bogaczu, który zbudował większe spichlerze "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?"
5) "podszedł do Jezusa młodzieniec.. powiedział mu -zostaw wszystko i pójdź za mną, ale ten oddalił się ponieważ miał wiele posiadłości"
Wymieniam z pamięci to co kojarzę, bez przygotowania, a to już czwarta silna, bo dosłowna sugestia, że bogactwo przeszkadza i jest niepożądane, złe dla RELIGII -ale nie dla samodzielność ceniących sobie ludzi, który wiedzą, że ile własności tyle WOLNOŚCI!
Więc wiesz rożne ideologie aby mieć, przejąc władzę nad ludźmi, muszą zrobić min dwie rzeczy:
Osłabić ich psychicznie (wmawiając, że są źli, słabi i potrzebują pomocy, wsparcia, powierzenia się wspólnocie).
Dwa -uniemożliwienie im usamodzielnienia się, osiągnięcia niezależności finansowej, bogactwa (przez przekonanie ich że to złe -tak socjalizm urabiał także, mam takiego znajomego, który przetracił kilka mieszkań w centrum miasta i zadłużył się głupio podżartowując weksel jakimś oszustom, przez co komornik ściąga mu większość z dużej wojskowej emerytury i pozostaje mu tylko na zwykłe życie, czyli na wegetacje, no choć fartem w międzyczasie kupił jakieś siedlisko na wsi, ale nie ma na to pieniędzy aby je wyremontować i wprowadzić się tam od zrzędzącej bany -choć podobno tego bardzo by chciał. Od dawna, interesuje się MLM-ami, ale nie chce się się jemu nic podjąć, nawet nie wykorzystuje drobnych okazji, które mu podrzucam (np. założenie nowego konta w promocji i za samo dostanie 200zł, gdzie potem można je zamknąć, albo zostawić bo jest wygodne i darmowe, nie licząc opłaty za kartę ze 3zł, z której można zrezygnować albo wydać nią 200zł m-c by jej uniknąć). Więc nie raz z nim rozmawiałem o pieniądzach i wyszło, że został wychowany w idei socjalizmu (jego rodzice kimś tam byli) i dlatego przez całe życie odżegnywał się od pieniędzy jako od ZŁA! Podobnie robią religie, ktoś powie "ale to nie ma znaczenia -te przypowieści to metafory". Podświadomość sądzi inaczej bo jest naiwna jak dziecko, a powtarzane często rzeczy bierze za absolutne prawy mimo, że świadomie mogą się wydawać głupie i śmieszne (na tym bazują religie). Nie wiele trzeba wystarczy w kółko coś powtarzać, by dla wiernych stało się świętą, nie podważalną prawdą. O tym mówił Goebbels na Norymberdze, wyjaśniając sukces propagandy Hitlera, że najgorsze nawet kłamstwo stanie się prawdą -wystarczy tylko odpowiednia ilość powtórzeń! Tak to chodzenie do kościoła, kontakt z tym środowiskiem (bo mentalność się kopiuje, ludzie naśladują się nieświadomie) nie służy osiągnięciu bogactwa, a powoduje na tym le konflikty wewnętrzne i hamuje.. To tak jak by chcieć jechać na hulajnodze jedn nogą odpychając się, a drugą naciskając na hamulec. Trochę przesuniesz sie do przodu, ale nie będzie to miłe (a przypominać będzie walkę, zmaganie -dlatego mówi się, że sukces jest trudny, a nie jest -wszelki opór generują tylko NIEWOLNICZE programy w UMYŚLE). Bogactwo jak i szczęście, zadowolenie z życia (radość, wolność i swoboda samorealizacji) są NATURALNE to min. kościół programując umysły na problemy, wmawiając zło -czyni z ludzi "ducowie zombie", zaprzeczające samym sobie (chcąc ale nie mogą, bo tak im wmówiono -a wiara, podświadomość realizuje im to w co wierzą -TAK TO DZIAŁA, i sam wspomniałeś, że o tym wiesz. W co ludzie wierzą, co kościół im wmawia -że są źli, lub nie zasługują, będąc nie godni, że pokuta i umartwienie jest dobre, a bogactwo i wszelka obfitość, radość bezwarunkowe szczęście, miłość są ZŁE. To tylko wroga człowiekowi ideologia na szczęście i łatwo ją sobie obalić ucząc się nt. podświadomości, działania umysłu (i czytając pozytywne lektury, ludzi sukcesu -przejmując ich myślenie, wartości i cele).
Kto się z kim zadaje taki się staje -wystarczy zmienić źródło informacji, aby zmienić siebie, swoje życie (będące odzwierciedleniem wiary i wyobraźni o świecie i sobie). Tak to jeśli ktoś mówi o złu tworzy je w istocie (to wynika z sekretu, z praw umysłu). Umysł może uwierzyć we wszystko, to jakby konsola do gry w realnym świecie (wiec różnie dobrze z paradygmatu ofiary można przejść do postawy samodzielnego twórcy swego losu -polecam książki Joe Vitale, on przeszedł drogę od bezdomnego do milionera i uczy ludzi jak działa umysł -napisał z 60, niektóre są bestsellerami i to jego usunięto z Wiki, bo jest świadectwem i ma taką wiedzę, chęć, pasję jej przekazywania co szybko wyzwala z kręgu zabobonu i podległości do wolności niezależnego myślenia o sobie). Kolejnym mitem jest walka z ego.. to z kolei jest silny element manipulacji zaszczepiony w religiach wschodu. Każda wg. mnie jest narzędziem do animacji tłumem by trzymać go na poziomie skruchy i wegetacji. To oczywiste, że prawa umysłu zostały wykorzystanie przeciw ludziom gdy mamy rożne historie takie jak Hiroszima (ktoś uważający tłum za tanią siłę roboczą i mięso armatnie nie liczy się z tłumem stosując każde środki aby utrzymać władzę i sytuacje nie formalnego niewolnictwa gdy ludzie są zmuszeni robić za pieniądze to czego nie lubią aby przeżyć -a religia to ideologiczny filar podtrzymujący taką sytuacje, uniemożliwiający bunt lub wyjście z kręgu biedy). Owszem istnieje również inny punkt wiedzenia, jeśli ma się inne cele (niż obfitość) można wejść w świat duchowy, żyjąc nie koniecznie jak pustelnik, ale bez przywiązania (jednak bogactwo to nie wynik pracy, jak się powszechnie sądzi, a sposób myślenia -więc można być jak Osho -duchowym nauczycielem jeżdżącym Rorys Rolsami, docelowo innym na każdy dzień roku -do czego nie doszło bo go otruli i zniszczyli, gdyż był wrogiem religii ujawniając jej ideowe demony, za to zgromadził wokół siebie tysiące ludzi:) To tylko przykład ./nie czytuję go, ale cenię/.
Więc jeśli jesteś wolny, możesz ustawiać sobie i realizować dowolne cele (np. bogacenie się -co jest łatwe właściwie, bo dążąc do pasywnego dochodu wystarczy dawać ludziom to czego chcą, a oni za to z wdzięcznością zapłacą). Wtedy gdy nie jada to Twego całego czasu, a przyjmuje formę automatyzacji, zysk stale narasta (i nie ma dlań rządnego ograniczenia). O właśnie -znów tutaj, tym rzem kultura masowa -wychodzi z różnymi mitami, że bogacenie się to odbieranie innym -jednak to kłamstwo, bo to współpraca i rozwój całej ludzkości, gdyż gospodarkę napędza taka wymiana dóbr, a pieniądz to tylko jej symbol -nic nie wart papierek lub liczba w banku, odpowiadająca za wartość pracy jaką wnosi się na rzecz wspólnoty. Jednak filmy (tak jak i socjalizm) urabiają wyobrażenia, że bogaty jest to zły, który che wszystkich wykorzystać lubo okraść (wtedy kłuci się to z naturalnym dążeniem do bycia dobrym i kolejny konflikt wewnętrzny uniemożliwia osiągniecie zamożności -cała gra odgrywa sie w podświadomości, a to co robimy -praca -jest w tym procesie MARGINALNA -to est chyba największa tajemnica.. celowo ukrywana obok innej, że myślenie nawet nie tyle liczy się co uczucia, emocje.. dlatego ludzie są zarzucani samymi problematycznymi informacjami by ich nawykowym uczuciem był STRACH -który utrzymuje ich na poziomie wegetacji, po bezpiecznym schemacie i nic nie zmieniają choćby by chcieli bo się boją samej zmiany /znam to za autopsji/. Dlatego proces rozwoju jest powolny -przypomina wyzwolenie z sekty, nie chodzi tutaj też o religie, a o masowe informacje). Zwróć uwagę na edukację i kulturę prawie nic o sukcesie <lol> to nie przypadkowe, a we wspólnocie kościelnej, gdy na ćwiczeniach w grupach powiedziałem, że moim celem jest doskonalenie, animatorka spojrzała sie na mnie osądzając chcąc zanegować to -bo kłuci sie z wzorcem programowania niewolnika (choć w Biblia czytamy słowa Jezusa -bądźcie doskonali jak wasz ojciec w niebie:)
Po prostu religia to tendencyjna interpretacja (wszystkiego co możliwe) po to aby osłabić, związać i podporządkować sobie (tak działa sekta, to organizacja sama dla siebie -która głosi dobro, wyzwolenie, prawdę wolność, ale w istocie niesie to co odwrotne -to istny WILK w owczej skórze, co po owocach na przestrzeni historia się rozpoznaje). Ale po co nam owoce i to dyskusje, informacje o bogactwie są ewidentnie sprzeczne również z Twymi celami wiec odpuść to Sobie (działając na rzecz samorealizacji świadomie, a nie powierzając się organizacji która więzi ludzi psychicznie na zasadzie zastraszania i wmawiania, że u niej jest tylko jedyna prawda -tak działa sekta).
To na tyle -moja pierwsza książka, która w tym pomogła to było A. od de Mello "Przebudzenie" (co ciekawe z przedmową polskiego katolickiego biskupa, który ostrzega że trzeba podchodzić do tego ostrożnie nie biorąc wszystkiego dosłownie:)
Jednak to lektora pomiędzy kościołem, a wolnością myślenia (odgrywa rolę pierwszego schodka na drodze wewnętrznego wysolenia, tak jak inne rekolekcje tego cenionego jako duchowy nauczyciel, zakonnika).
Jak to mówią -jeśli nie zmienisz sposobu myślenia -nic się nie zmieni. Bo to myśli (moc wiary) kształtują życie.
A myśli i możliwości podsuwa Tobie otoczenie (ludzi i książki). Wiec cóż z wolności gdy myśli się czyimiś (np ideologicznymi) kategoriami, nie sięgając po sojowe dobro /bo niewolnik dbający o siebie to zły niewolnik, ma służyć w pokorze chcąc jak najmniej dla siebie/. Ot to mamy całą przyczynę -ktoś ileś tysięcy lat temu wykorzystał tłumy jak bydło tworząc pierwszą religię opartą na tej zasadzie -pustego kultu i wkładania w usta niewidzialnego, zewnętrznego Boga sędziego, tego co się chce od ludzi. To jest jak straszenie demonami, jak straszenie dzieci -celem uzyskania posłuszeństwa. Tym czasem gdy pozwoli się sobie opanować wiedzę o świecie (w wymiarze duchowym -to nie wiara, a wiedza -nie ma tam dogmatów, jest jak matematyka, czy fizyka oparta na logice i sprawdzalna)... to okaże się, że to co przypisuje się Bogu to zwykle nasza własna funkcja podświadomości, materializująca nasze wizje na zasadzie siły wiary (co ujawnił Jezus). Zachęcam do obejrzenia filmiku "świadome kształtowanie swego życia" (jak działa ten wewnętrzny system tworzenia -to też najłatwiejsza droga do bogactwa, jak i innego celu -użycie funkcji podświadomości na zasadzie powierzenia się, intencji, a resztę jak w filmie Sekret /z 2006 roku/ wyniknie samo poprzez inspiracje, okoliczności, przy być może nawet minimalnej potrzebie współpracy z naszej strony. Zresztą praca może też być pasją, sprawiającą frajdę samorealizacją (tak jak dla mnie pisanie lub mówienie, dlatego tu ku z dziwieniu forumowiczów, nie ograniczam się w tym co bardzo lubię, stąd moje wypowiedzi może nie są zwięzłe -bo gdy ktoś lubi jeść nie łyknie pigułki z witaminami, a wyborze rozrzedzone owoce. Tym czasem my /jako właściwie duchy/ tu na Ziemi jesteśmy dla zabawy, jak w grze i tworzymy sobie dowolne konteksty, min religie, aby mieć co robić. Umysł to maszyna do generowania problemów i och rozwiązywania, tak jak rebusy, labirynty -cel nie jest ważny, jego osiągnięcie -bo problem, zadanie zostało wymyślone po to by mieć rozrywkę, dlatego będąc mądrymi nie spieszymy się nigdzie, a już TERAZ w procesie /w drodze do celów będących jedynie pretekstami/ odnajdujemy swoje szczęście, zadowolenie. To tyle -dziękuje za wysłuchanie i wiedz jedno -to informacje, kształtują myślenie, które może być dowolne (ile ludzi tyle poglądów mówi się). Więc wystarczy świadomie wybierać je, te ide któe wspierają dane cele (jeśli bogactwo to na pewno nie religie i nie socjalizm;) a poza tym najważniejsze jest to co się czuje -gzie zamiast ufać ludziom, ideologiom, wsłuchuje się we własną duszę <którą współcześnie podobno zagłuszają różnymi sposobami w tym zakłócają komunikację silnymi częstotliwościami jak w filmie s-f "Znicowany świat" np. unikaj Wi-fi lub kup odpromienniki oraz chemią -pasta do zębów tylko bez fluoru blokującego neuroprzekaźniki i żywność raczej bez konserwantów). Oraz wymieniaj pozytywy, programuj wartość celu (np. bogactwa -aby Twoja podświadomość zechciała się do tego przekonać i to urzeczywistnić musi być to postrzegane jako dobro). Umysł podświadomy jest jakby autonomiczny (Ty możesz świadomie myśleć jedno, a on odwrotnie:)
Wiec cóż -wiedza, informacja, cele (lobbować sobie) i dbając o zdrowie mieć wspaniałe na co dzień uczucie (co jest aktem woli, wyboru właściwie bo można reagować niezależnie do tego co zaprogramowano w umyśle:)
Pozdrawiam serdeczne i dziękuję za lekturę (pasjonat wiedzy nt alternatywnego modelu rzeczywistości, ku szczęścia dzięki poszerzaniu własnej wolności -co odbywa się na gruncie myślenia /wiec jest bardzo łatwe, bo świat zewnętrzny -rzeczy w koło, ludzie, są wtórne i dostosują się do zmiany naszego wnętrza na zasadzie alternatywnego scenariusza w filmie -tą dźwignią jest wiara, wybieranie -akty woli, wybory z czego najważniejszym, najwyższym jest wybór uczucia -jak też mówił Jezus, to miłość / bezwarunkowy stan wewnętrznej harmonii i pokoju/ wszystko załatwia:) Powodzenia!
/jakby P.S -w liście,. bo do końca dopiero doczytałem -Twoje pytania/
Dopowiem, że nie mam zawodu i nie zajmuję się niczym właściwie
(też to mój problem wynikający z zaprogramowania /w umyśle/
bo chciałbym być właśnie mówcą motywacyjnym, nauczycielem,
ale nie mam odwagi zebrać się do kup, bo wydaje mi się to..
mgliste. Po prostu długim i niepewnym procesem, co do celu 2).
Cel 2 to właśnie bogactwo, wiem, że zdobywa się je w biznesie
(jak H. Ford -bez potrzeby znania się na czymś, ale zarządzając
specjalistami od wykonywania danej pracy, mając pomysł i wizje).
Obejrzałem wczoraj dziwną komedię "nie zadzieraj z fryzjerem"
tam niesamowici ludzie, marzyli o zwykłej pracy i zrealizowali te wizje.
Film ten łamie właściwie stereotypy konieczności wpisania się
w czyjeś oczekiwania i schematyczniejszego działania (np. w seksie)
Dlatego na co dzień zajmuję się pisaniem czytaniem, oglądaniem filmów
i dyskusjami na forum, oraz zapełnianiem wirtualnego dysku
tysiącami notatek w różnej formie -gdzie coś w rodzaju bloga robię:)
Tak więc żyje sobie tak jak dziecko, bez obowiązków i zmartwień..
choć mama po śmierci ojca, chce skłonić mnie do samodzielności
finansowej i powiedziała jakiś rok, czy dwa lata temu, że na choć
na jedzenie sam muszę sobie zarobić -więc coś czasem sprzedałem.
Np. za pół ceny gdy szybko potrzebowałem włożyć w jakiś MLM 10 tyś,
uzyskałem to w 10, a dokładniej 12 dni (bo 2 nic nie robiłem, wątpiąc że
to się uda -bo to było wyzwanie, rodzaj wypróbowania techniki sekretu)
Wtedy ogłosiłem na Allegro rożne maszyny budowlane (po ojcu).
Ro wcześniej cukiernicze (które ktoś podobno wywiózł aż do UK).
W międzyczasie sprzedałem materiały budowlane, które już się zepsuły
(leżąc dekadę nie właściwie zabezpieczone na deszczu) prócz stali,
której wyjechały z stąd ze ciężarówki -w tym dwa duże kontenery z drobną).
Uzgodniliśmy wspólnie, że nie zamierzamy dobudować hali weselnej, co było
w planie i dlatego trzeba było uprzątnąć zajmujące teren, a zgromadzone w zapasie
najróżniejsze materiały. Też sprzedałem taniej grzejniki i armaturę przeznaczoną
na ostatnie piętro mające prawie 400m2. Uznając, że leżąc to się marnuje, tanieje
a i tak, gdy będzie potrzebne za x lat można to kupić tanio (bo z czasem wchodzą inne modele).
Sam mam jeszcze tysiące swoich rzeczy do sprzedania (w tym części elektrycznych po firmie,
ale to rzeczy drobne i zastanawiam się czy warto się tym ogóle zajmować, więc póki co zająłem się
czymś innym co jest bardziej pewne -już wspominałem, zarabiam na pewnym hobby, ale doraźnie,
aby znów z 10 tyś. zainwestować w pewien MLM, którym tym razem się zajmę, zamiast liczyć że ktoś zrobić
wszystko za mnie:) Nie mogę powiedzieć, czym się zajmuję bo to nisza nisz i nie całkiem legalna (ale to tylko na miesiąc, do półtorej bo tyle wystarczy aby minimalnym wysiłkiem, dostać te 5-10 tyś, bo w zeszłym uzyskałem 5 pracując średnio godzinę do 2 dziennie). Niby można było by to rozwinąć o inne kraje (bo w Polsce jest malutki rynek) ale chce zajac się czymś stabilnym i bardziej dochodowym. Mam znajomego, który w interesującym MLM-ie
po czterech, czy pięciu już latach (bo czas szybko leci i przyglądam się jego karierze już 2) zarabia ponad sto tyś m-c.
Tyle, że pracuje wiele, jeżdżąc co dzień z prezentacjami po Polsce (i spotyka się min. z najbogatszymi lub znanymi osobami -ale nie będę wymieniał, w każdym razie mierzy wysoko, po postawiał sobie ambitne cele i za kilka lat przekroczy na pewno pół miliona m-c pasywnego dochodu. Ja zadowolił bym się stoma tysiącami:) więc nie będę musiał pracować tak wiele jak on, za to mam problem bo stale odkładam, co sobie coś uzbieram to wydam na głupstwa -bo tak naprawdę mam w tej sieci i tak najwyższy status, bo rok temu kupiłem tam starter za 6 tyś, zakładając firmę i schodząc z VAT-u bo normalnie kosztował by więcej. Kupiłem też inne rzeczy, domen za 800zł bo to nowość w Polsce, więc wszystkie prawie były wolne. Umówiłem się ze znajomym, że zrobi stronę za 2 tyś (które dostał ode mnie), miałem wcześniej (jeszcze ze spadku) kupione też inne cenne narzędzia do tego typu biznesu, że mógłbym ruszyć z kopyta (aha wydałem też trochę na rożne szkolenia, z których jedne mi pomogły a inne /internetowe/ przeszkodziły -bo wywierały presje na osiągnięcia, co powoduje blokujący stres u mnie). Ale wtedy, rok temu zbyt wysoko postawiłem sobie poprzeczkę i mówiłem znajomej, która mnie tam zaprosiła, że w pierwszym miesiącu zarobię za 40 tyś. /bo to było możliwe, wtedy na początku -nowa sieć w kraju, o której mało kto wiedział -wystarczyło umówić się z właścicielami list adresowych by puścili o tym mailingi w grupach docelowych, dzieląc się zyskami/.
Jednak podświadomie coś mnie blokowało, że nie bylem wstanie wysłać oferty do ludzi, którzy się o to dopraszali.
A produkty zakupione w diamentowym pakiecie wyprzedałem za 3/4 ceny, aby mieć na bieżące wydatki w tym różne szkolenia. Taka jest moja finansowa pozycja, że dopiero wtedy gdy czegoś potrzeba spinam się i coś robię (czyli spieniężam to co już ma, bo kupowanie różnych towarów, aby je później sprzedać drożej, czym się próbowałem zajmować wcześniej, nie jest tym co sprawia mi satysfakcję, a pozbywanie nadmiaru rzeczy i co tu mówić wiele -gratów po ojcu, nie wymaga większej inwestycji niż odrobina czasu zrobienia zdjęcia, orientacji w cenie i wystawienia w sieci.
Tak naprawdę w biznesie pieniądze nie są potrzebne, bo można się umówić w taki sposób, aby wpłacić za towar z pierwszego zysku z jego sprzedaży (lub wsiąść drobną pożyczkę, które wciskają wszędzie na siłę, nawet dla tych którzy nie mają zdolności kredytowej -internetowe -że w promo. jest też nie raz "pierwsza poż. gratis" gdzie no po tygodniu oddajesz dokładnie tyle samo co pożyczyłeś, jednak zwiększa to Twoją wiarygodność i możesz pożyczyć więcej kiedy zechcesz -na tej zasadzie kiedyś, z 6 lat temu pożyczyłem 10 tyś w godzinę -bo zadbałem aby mieć bardzo dobrą wiarygodność, budując sobie listę źródeł finansowania -bo w sieci jest bardzo wielu chętnych do pożyczania nawet prywatnie i nie brałem całej kwoty od jednej osoby, a od 20-tu po 500 zł, jako zasady
...rozdrobnienia ryzyka w przypadku obsuwu przedsięwzięcia, które były narzucone przez pośredniczący w tym ... -co zabawne ... do [po...] prywatnych, który sam [po...] od swoich użytkownik milion zł na miesiąc lub trzy
[Sorry za rozdrobnienie -wysoczył mi komunikat
"Wprowadzona przez Ciebie treść jest niezgodna z Regulaminem Serwisu"
i badam, co uniemożliwia wysłanie cedując do zdaniu, aż dojdę to tego słowa które nie przepuszcza wysłania tekstu -myślałem że to "pożyczki" lub "lokaty" są zbanowane na forum]
[to było to słowo, które zablokowało cały wpis:]
pieniądze ludzi i je następnie po.. czać innym).
Mam znajomego który żyje z takich [po...-ek], a właściciele nie żyje, a powiela kapitał bo obraca setkami tyś. (ale nie chce powiedzieć ile zarabia i udaje biednego na co dzień -ma 3 samochody w tym jednego na pokaz -30-to letniego, połatanego wraka:)
To zabawne prawda, gdy powiedział gdy przyjedzie kamperem to spodziewałem się jakiegoś luksusowego, a nie zabytkowej ruiny:D Czego to ludzie nie wymyślą aby stworzyć pozory (jedni udają biednych, pożyczając pieniądze na procent innym, którzy często udają bogatych na pokaz, kupując luksusowe samochody na kredyt). Ostatecznie świat jest zabawny, a każdy wyznacza sobie dowolne cele w tej grze.. Bo jak gra uczę się traktować życie, którego celem (jak powiadają mądrzy ludzie) jest w istocie zabawa (chodzi o to aby czuć się dobrze -obojętne co się robi, chodzi o radość:) Co można sobie przyswoić jako sposób bycia (o tym na końcu filmu Sekret wspomina jego autorka -.. Ludzie sukcesu "wykształcili sobie pewne STANY BYCIA").
To jest niezależność od rzeczy i okoliczności (paradoks polega na tym, że można mieć wiele bez przywiązania -i to jest wolność dla mnie, wizja do której dążę). Szczęście nie zależne od pozsiadania (bo wszystko jest względne i jakk mówił jeden gość ze stanów na szkoleniu, można zawsze znaleźć osoby bogatsze od siebie i porównując się doń narzekać np."gdzie jest mój pierwszy miliard" albo "dlaczego nie mam jeszcze własnej wyspy". W sumie wszyscy jesteśmy bogaci, bo żyjemy często lepiej niż dawni monarsi nie mający na co dzień takich udogodnień, techniki, wiedzy, medycyny i dostępu do kultury, sztuki. Choć bogactwo to właściwie stan umysłu, sposób bycia (polegający na życiu swymi ideałami w chwili obecnej -odnalezieniu szczęścia teraz, a nie kiedyś tam gdy -coś się spełni /bo przyszłość ma to do siebie, ze nigdy nie nadchodzi -to tylko iluzja umysłu, który okrada siebie z "TERAZ" na rzecz przyszłość -też na tym bazują religie, ustosunkowywać po śmierci właściwe życie i nagrodę -za co słusznie je beszta mędrzec znany jako Osho/. Tak to tworzymy wzorce warunkowe, nawyki myślowe -gdy założymy, że nie jest naszym udziałem spełnienie to tak będzie ZAWSZE do czasu gdy nie zmieni się koncepcji. Człowiek nie jest zależny od rzeczy, to tylko symbole umożliwiające mu tą grę, żywienie uczuć i emocji. Skoro wszystko jest względne umysł potrafi wszystko ocenić dowolnie -jako takie lub inne. Więc my jako ludzie mamy zdolność czuć się dowolnie, uznając coś za właściwe, dobre wystarczające do szczęścia lub nie. Cała rzecz jeśli chodzi o bogactw i wszelkie cele, polega na tym aby sięgać po nie wiedząc, że się ich właściwie nie potrzebuje, ale chce jako dodatek -będąc wolnym odeń
(to poznałem z nauki Huny -"chcieć ale nie potrzebować"). O poczytaj <koniecznie> "7 zasad huny" porównując do "10 zasad NLP" i zobaczysz że ta wiedza tajemna o kreowaniu rzeczywistości pokrywa się odkryciami i praktyką nowoczesnej psychologii:) Więc warto za tym pójść, bo to nie żadne "cuda" a po prostu nasz potencjał, którego do tej pory nie mieliśmy okazji poznać i zrozumieć (jako społeczeństwo jesteśmy rozwinięci technologiczne lecz okropnie zacofani duchowo, nie mając pojęcia jak działa nasze wnętrze -stąd tam mało ludzi szczęśliwych lub osiągających sukces, bo zwyczajnie mało kto potrafi żyć -nie ma rozpowszechnionej instrukcji co od czego zależy, a tego uczy min. Huna, Sekret, Jezus /który jednak był obciążony ortodoksyjnym kontekstem religijnym, bo przemawiał do konkretnych ludzi, którzy po pierwszym zdaniu uznali by go za wariata lub zabili gdyby nie wpisał się w ich ton religijny -dlatego wiedza od Jezusa nie jest czysta, ale to samo mamy z rożnych innych źródeł, tyle że nie kilka stron, a kilkaset lub kilka tysięcy w tym temacie +doświadczenia fizyki kwantowej i różne inne, dostosowane do naszego rozumienia świata).
Dlatego jak napisał A. de Mello, mądrość nie polega na byciu niewolnikiem jednej książki (w domyśle Biblii .bo mądrość opiera się na wiedzy, a głupota na jej zawężeniu do jakiegoś jednego konceptu -to dodaję od siebie/).
Zo znam z kursów, to wskazówkę aby ROZWIJAĆ SIE I UCZYĆ NIEUSTANNIE i nigdy nie spocząć na laurach (pychy, że już się wszystko, czy wystarczająca zna, rozumie wie). Bo NIE WIEDZA ma to do siebie, że jej nie widać, nie wie sie, że się czegoś nie wie zanim sie tego nie dowie. Dlatego też stały rozwój to recepta na bogate w pozytywne wrażenia, odkrycia, szczęśliwe bo w wolności dzięki postępującej mądrości, życie jakie można sobie wyobrazić najlepsze możliwe). Bo to nie władza czy posiadanie, a mądrość i wolność są najcenniejsze (wg. mnie oczywiście -subiektywnie:) Ale jedno z drugim się wiąże, wg. kabały są to stopnie na drodze rozwoju, gdzie dążymy do duchowego poznania /w domyśle odkrycia swej boskiej natury/ poprzez zaspokojenie prostszych celów jak bogactwo, władza czy wiedza. Jednak odrzucam kabałę, mimo że (będąc na liście subskrybentów) zostałem zaproszony, na tym razem darmowy kurs -rozmowa z Tobą umożliwiła mi uświadomienie sobie wartości rady z ważnej stuletniej, książeczki "Sztuka wzbogacania się". Aby nie wchodzić w środowiska, w miejsca, mające przeciwne cele do tego który się obiera (Kabała jest skażona religijnym postrzeganiem materialnego świata jako zła i mimo, że [podobno] niektórzy kabaliści są bardzo bogaci, wg. mnie temu nie sprzyja podobnie jak religia)... Choć z drugiej strony...
zajrzę tam z ciekawości.. bo ma być dużo ludzi i nowy wykładowca. Wiec już kończę i lecę.. aha, dodając (w odpowiedzi na pytanie o finansowanie) że to mit, iż trzeba mieć na start pieniądze. Co jest powiedziane w filmie sekret -zacytuję dokładnie "Pieniądze ludzie i wszystko co potrzebne znajdzie się... [gdy zastosuje się sekret]". Z innego kursu nt. tajemnic (ukrywanych przed ludźmi /to ten który został skanowany/) wiem, że pieniądze podobnie jak wiedza "jak coś się zdarzy" nie są w ogóle potrzebne. Tak jak mówił też Jezus -WIARA wystarczy, bo to nie my, a coś ukrytego w głębi to czyni (my jesteśmy jak ślepcy i sami z siebie nic nie potrafimy /"zmienić ani jednego włosa na biały lub czarny" -z Biblii/ rzeczy dzieją się z innego poziomu, który jest ukryty w naszym wnętrzu, a nazywany często Bogiem).
Wiec mieć w miarę jasny CEL, zaufanie i WIARĘ, że to możliwe to już połowa sukcesu (druga połowa to nie przeszkadzać negatywnymi informacjami i czuć się dobrze z dążeniem do tego aby czuć się coraz lepiej :P
-tu zdradziłem największą tajemnicę, bo to uczucia /w ezoteryce mówi się "częstotliwości" wynoszą na "wyższe linie życia" /jak to napisał Zeland -były fizyk kwantowy i 9-cio tomowej analizie tematu. To też znane od Bashar'a lecz przedstawione jako idea równoległych światów jak w kursie "kwantowa przemiana" czy coś -przy okadzi zachęcam do internetowej TV gdzie jest bardzo wiele nt. rozwoju świadomości .. w sieci. jako "niezależna TV".. (to tak jak TV o. Rydzyka tyle, że na temat tej nie powszedniej wiedzy i między duchowością, parapsychologią, a naukowymi nowinkami, zahaczając o UFO /którego prawdopodobieństwo istnienia jest tak wysokie, że szkoda gadać, podobno niektórzy księża w to wierzą "UFO, a Watykan", a władze paru państw zachodnich pod presją społeczna odtajniły archiwa obserwacji -choć nie ma tam rewelacji). Za to.. ja..
Przepraszam, zapomniał bym się, że gdzieś miałem się szykować (by posłuchać mądrości kabały).
Religie już znam, a wiedzy szukam wszędzie tam gdzie mam szanse osiągnąć nowe zrozumienie.
W tym u przedstawicieli cywilizacji pozaziemskiej, z których Bashar jest niesamowitym źródłem wiedzy
o sekrecie /który można zrozumieć dlaczego działa, gdy pozna się całą teorię o świecie, jego nie materialnej naturze/
Wpisujesz się tu, a dalej nie odpowiedziałeś na mój post z 17 maja.
http://www.filmweb.pl/film/Jestem+Bogiem-2011-548252/discussion/Do+tych%2C+co+m% C3%B3wi%C4%85%2C+%C5%BCe+to+niemo%C5%BCliwe,2399315#post_12067547
Jeśli zapomniałeś, to przypominam.
Tak zapomniałem. Zerkając do tematu (tamtego) dodam, że nie znam się na medycynie, w przeciwieństwie do zagadnień związanych z podświadomością (i wykorzystywaniem niewiedzy w tym zakresie przez religie, do manipulacji ludźmi robiąc z nich niewolników -o czym tu powyżej komuś opowiadałem). Dlatego też uzbrój się w cierpliwość, gdyż będę musiał się skonsultować co potrwa tydzień (bo we wtorek będę się widział z kimś kto się na tym zna). Lecz, czy coś działa czy nie to kwestia nie teorii (na którą szkoda tracić czasu) a praktyki, czyli sprawdzenia (choć dobrze znać zasady ogólne, jeśli ktoś miałby się tego bać). Za to produkt ma podobno najwyższe certyfikaty medyczne, dziesiątki badań, jest uznany, dopuszczony do obrotu jako urządzenie medyczne więc jak dla mnie takie rozmowy to tylko kwestia ciekawostki (jeśli ktoś je lubi).
No to poczekam jeszcze ten tydzień, choć 17 maja miało być kilka dni.
"w przeciwieństwie do zagadnień związanych z podświadomością"
A jak w ogóle definiujesz podświadomość?
Bardzo ogólnie, jest to dla mnie to co nie świadome -czyli część naszego umysłu, która odpowiada za obieg informacji (z których budujemy swoje wyobrażenia o świecie i odczucia, to nasza dusza:-)
Gdzie umysł jest poza ciałem, a mózg to tylko urządzenie techniczne do wyświetlania bieżących informacji podobnie jak ekran komputera, który nie wyświetla całej zawartości komputera, a tylko pożądany funkcjonalny skrawaczek tego co nam potrzebne w danej chwili. Podświadomość jest takim mega komputerem, min magazynującym dane, ale też (na głębszym poziomie) zawiadującym rzeczywistością mającą naturę hologramu -bo odkryto już że materia nie istnieje, a to wszystko jest złudzeniem -jakby programem telewizyjnym wyświetlanym w umyśle.
"bo odkryto już że materia nie istnieje, a to wszystko jest złudzeniem"
To chyba nie będziesz miał nic przeciwko temu, by dać mi 10 tysięcy złotych? Nie stracisz nawet złudzenia,skoro już o tym dobrze wiesz. Ja tam bym nikomu złudzeń nie odmawiał :-)
Złudzenie w sensie snu na jawie (miałem na myśli nie: trwałość, nie stabilność i zależność rzeczywistości, od naszego umysłu, który na wyższym poziomie jest jej źródłem).
Innymi słowy rzeczywistość jest rzeczywista tylko od środka i tylko dlatego, że ją tak postrzegamy (święcie wierząc w to -tak jak niegdyś ludzie wierzyli, że Ziemia jest płaska -światopogląd zmienia się na drodze rozwoju nauki).
"Innymi słowy rzeczywistość jest rzeczywista tylko od środka i tylko dlatego, że ją tak postrzegamy"
No widzisz, ja takich sztuczek nie potrafię. Ale z tego wynika, że Ty spokojnie możesz mi dać 10 tysięcy, a potem postrzec sobie następne 10 tysięcy, więc nic nie stracisz :-)
Owszem mógłbym Tobie dać* ale co miałbym na tym zyskać -wszelkie działania mając coś na celu (jakąś korzyść, na tym też opiera się ład w świecie -nic nie dzieje się bez powodu)?
Tę ideę, którą żyję poznasz zażywszy do mego ulubionego filmu, o którym z pasją piszę (odpowiadając na większość postów). To bezcenny dokument (jest w kilku miejscach na Y.T.).
http://www.filmweb.pl/film/Sekret-2006-408150
*-w przyszłości może, w tej chwili nie mam oszczędności (wszystko wydaję dla stymulacji potrzeby -bo mym celem jest bardzo duży dochód, nad czym dopiero pracuję /głownie wewnątrz swego umysłu, eliminując fałszywe przekonania min. o ograniczeniach, trudzie.. czyli różne stereotypowe opinie mające na celu robić z ludzi niewolników systemu../
"Owszem mógłbym Tobie dać* ale co miałbym na tym zyskać"
Moją wdzięczność i wzrost prestiżu. Głosiłbym wszędzie Twoją sławę i chwałę
A koszt dla Ciebie zerowy, więc zawsze Ci się opłaca. No to jak będzie?
" w tej chwili nie mam oszczędności "
Zaraz, zaraz. Jak to nie masz oszczędności? Przecież zgodnie z Twoją teorią wszystko zależy od postrzegania. Postrzeż sobie te 10 tys. i już.
Najbardziej mi nie potrzeba sławy i chwały (nie wydają się być praktycznie, a wręcz przeciwnie min. książki wydaje się pod pseudonimem po aby by ich uniknąć).
Jak to zerowy -w grach strategicznych, które są ewidentną iluzją (polem zabawy udającej alternatywną rzeczywistość) postaci "hoduje się" latami i nie raz są sprzedawane właśnie po 10 tyś. Więc iluzja też kosztuje, dzięki temu gra ma swój sens (gdyby wszystko było jak w marzeniu sennym dosłownie, nie było by ciekawe, ani doceniane -tym czasem wszytko rozpięte jest w czasie, ograniczenia nie istnieją lecz znów cele, odkrycia rozwijają się w czasie, bo na czasie opiera się ta droga rozwoju, ciągłych zmian, czyli życie). Tak więc, to co strace to część życia, ów czas (jak w jednym z filmów s-f gdzie pieniądze uosobiono z czasem życia, bo tak jest w pewnym sensie przeczyścicie). Wiec to obojętne ile się ma i jak żyje, zawsze są jakieś inne cele w czasie, a pieniądz ma różną wartość także w czasie -stąd oprocentowanie. Tak więc kiedyś może dla zabawy.. ale to zawsze działa wg. wiary, a nie na zasadzie sporu, próby udowodnienia czegoś komuś -np. jak tu -że skoro wierzę w iluzje to powinienem rozdawać..
Nie, bo iluzja przyjmuje w umyśle naturę rzeczywistości (która poza umysłem nie istnieje).
Gdybym był oświeconym mistrzem, tak jak Jezus, Budda to pewnie rozdawał bym ale z rozmysłem (nie pierwszym lepszym osobom, ale budując coś wartościowego lub dając potrzebującym).
Właśnie "postrzegam sobie" (jak to nazywasz zabawienie) co nie znaczy, że miałbym to co zgromadzę rozdawać (tym bardziej osobie /przywiązanej do akademickich dogmatów/ która ignoruje moją filozofię nie mieszącą się w sformatowanej zabijającym wyobraźnie i kreatywność, systemem edukacji nastawionym na produkcje trybików w maszynie systemu).
Podsumowując -mam wiele zadań, marzeń do realizacji niż zajmować się czyimś dobrem (a na pewno nie osoby, nie przychylnej temu co najbardziej cenie -czyli otwarciu na tajemną wiedzę).
Poza tym mam przyjaciół, którym chciałbym także w taki sposób okazywać wdzięczność (dary).
Sorry za system edukacji.. ale to prawda (obok religie formatuje on umysły, zamykając na alternatywną wiedzę). O czym jest masę filmów na YouTube -może kilka przytoczyć?
Teraz piszesz o "hodowaniu", a przedtem twierdziłeś, że wystarczy odpowiednie postrzeganie. No ale skoro twierdzisz, że Ci to jeszcze nie bardzo wychodzi, to Ci nie będę zawracał głowy. Popytam kogoś, kto się zna.
Powiadasz że znasz się na podświadomości i tropisz religijne szarlataństwo? To napisz czym jest spoczynek w Duchu Świętym i w jaki sposób kapłan lub nawet modlitwa we wspólnocie wiernych (wspólnota charyzmatyczna) wprowadza w taki stan skoro nie jest to działanie Bożej Mocy? Piszę o tym nie przypadkowo bo miałem okazję dziś być świadkiem takiego zjawiska obok uzdrowienia ciała i relacji rodzinnych na spotkaniu z o. Teodorem Knapczykiem.
"Spoczynek w duchu świętym" pierwsze słyszę -co to za pytanie w ogóle, brzmi jak el. doktryny.
Pisałem Tobie kilka razy co tam działa. Nie będę się powtarzał w kółko. Przeczytaj np. Potęga Podświadomości J. Marphy to sam to zrozumiesz! Czy szkoda Ci sięgnąć po książkę, zdobyć mądrość w danym zakresie? Wszędzie używa się podręczników (nie oczekuj, że ja je zastąpię)
Nie piszę o żadnym szarlataństwie -mówię tylko, że religia przypisuje sobie naturalne prawa działania umysłu (czyli manipuluje wiernymi, sugerując im, że to potwierdza religijne prawdy).
Nie ma żadnej Bożej, Maryjnej, Jezusowej, Mohametowej, Mormońskiej, Voodoo, hipnotycznej
szatańskiej, czy jakiej tam kol wiek innej mocy -tylko zwykła funkcja siły WIARY, realizowana za sprawą sugestii, czy to auto czy z zewnątrz poprzez zaprogramowanie umysłu, że coś jest możliwe. Nie tylko mówił o tym Jezus, udowodnili to też naukowcy -poczytaj książki, poszukaj!
..Wow Ale się rozpisałeś.. Niby ciekawie piszesz ale.. Jak to mówił mój stary " Jest w tym dużo prawdy i jeszcze więcej kitu "
Trochę utopijna wizja postrzegania rzeczywistości..
Jak sam piszesz źycie powinno być zabawą..
Ale czerpanie radości przez jednych powoduje często krzywdy u drugich..
Np :W biznesuie jedną z podstaw kapitalizmu jest wolnorynkowej konkurencja..
Która jest zdrowa dla rozwoju i konsumenta ale tylko w pewnych warunkach.
Nie możne to się jeszcze
wszystkiego wrzucać do jednego gara..
Inna sprawa że jak czytam część wypowiedzi to.pękła ze śmiechu..
Mając trochę fachowej wiedzy na ten temat.. Jestem biotechnologiem.
Na naszą percepcję ma wpływ praca neuronów i tak faktycznie od conajmniej kilku dziesięciu lat istnieją substancje. Takie jak efedryna. Tauryna. Czy kofeina
Które pobudzają nasz metabolizm (usprawniają spalanie cukrów itd.)
Te proste na pozór sóbstancje mają wbrew pozorom ogromny wpływ na nasze samopoczucie, odczucie zmęczenia senności.. i stan umysłu...
Ten kto odstawi niby zwykłą poranną kawę sam wie jakie są skutki..
Ps..pomimo.że to co pisałem powyżej jest znaną prawdą..
Taki.ze mnie biotechnologiem jak z..
Pękłem ze śmiechu. To piszą i czytając większość tekstów o tajemniczych spotkaniach..
Z doceniami.
Chodzi o to, że nie ma żadnych "drugich" bo to wszystko to Ty, twój świat wewnętrzny (wizualizowany w postaci hologramu z realistycznymi postaciami, które są odbiciem TWOICH punktów widzenia, podświadomych myśli). To jedna z mało znanych tajemnic świata (choć występuje w wielu źródłach jako "świat to lustro").
To może Cię zdziwić, ale to normalne, że cywilizacja rozwija się bardzo powoli, a jednostki wyprzedzają ją nieraz o setki, czy tysiące lat (jeśli chodzi o odkrycia natury rzeczywistości).
Kiedyś ludzie myśleli, że Ziemia jest płaska i nic poza nią nie ma.
Potem że jest centrum świata do czego byli świecie przekonani
(bo to obserwowali że Słońce krąży w okół niej, tak jak wcześniej
ewidentnie było jasne i sprawdzalne, że kontynent jest płaski..:)
Chodzi o metody badawcze, ograniczenia techniczne i w wyobraźni.
Każda nowa koncepcja była ostro zwalczana (uwieziono Galileusza,
spalono dzieła Kopernika i zakazano ich czytania). Podobnie inni
odkrywcy, nawet współcześni byli wyszydzani i zwalczani przez "mądrych"
którzy już wiedzieli swoje i to co stare tak im się wryło w głowie, że nie
wyprażali sobie zmiany paradygmatu -co przypomina dogmat religijny.
Gzie nie szuka się prawdy, a zakłada (z góry) że się ją już ma i dlatego
(z ignorancją i zaślepieniem w to co się "wie") zwalcza się wszystko
co jest inne, bo nowe (co hamuje postęp ludzkości, ale w końcu nie da
się walczyć z czymś, co coraz więcej osób podejmuje i staje się uprawnione).
Tak jest też obecnie z odkryciami fizyki kwantowej, która potwierdza to co pisałem.
Jest o tym mnóstwo materiałów, filmów dokumentalnych, wywiadów i książek zapewne,
ale ja czytałem tylko jedną za to 5 tomów (choć napisaną przez fizyka kwantowego, za to
o ogólnej tematyce natury rzeczywistości, ale znikądinąd znam te eksperymenty i nawet
gdzieś spotkałem "przypadkiem" córkę rodzimego naukowca, która opowiedziała mi o tych
przedziwnych doświadczeniach, których wyniki ZAPRZECZAJĄ naszym wyobrażeniom świata!
Rozumiem, że masz wiedzę z biotechnologii, ale to wg. mnie kwestie technicznie, a nie filozoficzne i ideowe, które z kolei w tym wszystkim interesują mnie (i tym się zajmuję).
To fajnie, że się śmiejesz (i mogę być rad, że to mój tekst to powoduje) bo śmiech to zdrowie.
Jest nawet taka forma leczenia raka jak "śmiechoterapia"