"W filmie pada stwierdzenie, że człowiek używa tylko 20% mózgu. Jest to popularny mit, a tak naprawdę w użyciu jest cały mózg." - Moje pytanie brzmi, gdzie i kto obalił ten "mit". Z tego co wiem, do dziś nie jest to ustalone na 100% więc albo jestem nie na czasie albo ta informacja powinna zniknąć z "Ciekawostek".
Nienormalny człowiek, czyli odstający od schematu.
Np. Platon, Einstein, byli nie normalni. Myśleli nie normalnymi kategoriami i stworzyli nie normalne rzeczy.
Bo normalność to przeciętność (czyli bazowanie i współpraca z tym co powszednie -jak dla mnie szara masa, tzw "głupi tłum" spowity różnymi obiegowymi przeświadczeniami, tak jak religijni wyznawcy, wierzący w obowiązujące dogmaty, jak w jedyną prawdę -życie w tłumie podobnie myślących jest jak życie w sekcie). Rolą artysty, który ma większą wrażliwość, jest destabilizacja schematów, rodzenie kontrowersji, pobudzanie do niezależnego myślenia, ubogacenie o alternatywne punkty widzenia -to właśnie tu czynię (oczywiście bawiąc się dobrze w dyskusji, bo inaczej nie miało by to wiele sensu).
Zaś co do nauki języka (obu) to jestem strasznym leniem.
I w szkołach lub na prywatnych zajęciach nigdy nie uczyłem się więcej niż tylko ze słuchu (nie odrabiałem prac domowych, nie otwierałem książek -bo po co robić coś co nie sprawia radości). Mam filozofię H. Forda, który też nie miał wiele szkolnej wiedzy. Po co uczyć się czegoś, skoro można to zlecić. Np. potrzebuję zrobić stronę internetową lub program. Mógłbym się uczyć programowania (co owszem było by zabawne z czasem dostarczając wiele radości, ale wyrosłem już z czasów szkolnych i bawienia się komputerem -kiedyś samemu próbując zrobić własne gdy, czy nakładkę typu Norton-Commander -bo za moich czasów na pierwszej informatyce były Atari podłączone do czarno-białych telewizorów kineskopowych, a programy ładowało się z kaset magnetofonowych:) Potem w szkole średniej gdy rodzice kupili tzw "blaszankę" (PC-ta) pisałem programy w Pascalu, obnosząc się na lekcjach informatyki -gdzie wszyscy tylko grali -z podręcznikiem dla studentów. To była fajna zabawa, można było robić wszystko. W tych czasach Windows był nowością (a instalowało się go z 10-ciu dyskietek [wersja 3.11]). Wtedy byłem bardzo dobry. Zaś teraz gdybym miał uczyć się od nowa jakiegoś współczesnego języka programowania (pod Windows) to
było by to cofanie się w rozwoju. Nie sztuką jest nauczyć się czegoś samemu, sztuką jest posłużyć się kimś kto tego uczył się całe życie (i zna to świetnie) Umiejętność sprawnego poruszania się po świecie wg. mnie polega na delegowaniu uprawnień. Nie na uczeniu się szczegółów, ale znajomości podstaw tak by sprawnie zarządzać innymi.
Dlatego też nie uczę się niczego poza tym co mnie pasjonuje. J. polski owszem łamię. Gdy będę chciał coś wydać, zajmie się tym kolektor. Angielski chętnie poznam, ale jak trafię jakąś metodę, która będzie prawie bez obsługowa. Gdy będę miał też potrzebę sięgania po obce źródła, póki co mam jeszcze przed sobą wiele w rodzimym języku do przeczytania. Oczywiście też mi się nie che (tracić czasu lub uczyć fotograficznego czytania, więc korzystając z wersji elektronicznych wrzucam książki na syntezator mowy, a te których się nie da odkładam dla lektora, któremu zlecę ich nagranie na audio.
Lenistwo matką wynalazków i pozorne wady mogą okazać się zaletami. Bo jeśli komuś się czegoś nie che (zrobić jak inni, w sposób konwencjonalny, zwykle uciążliwy) to może sięgnąć po innowację, doskonaląc metody (dla siebie i dla świata -dzięki czemu rozwija się cywilizacja:)
Gdyby nie lenistwo i dążenie do wygody nie mieli byśmy postępu technicznego.
Poziom Twojej ignorancji bijącej z tego posta osiągnął prawdziwe apogeum, no ale przynajmniej ten jeden raz spróbuję i wytłumaczę Ci to jak małemu dziecku w przedszkolu (swoją drogą zaczynam na prawdę wierzyć w to, że faktycznie z kimś takim mam teraz do czynienia):
W filmie jest cały czas mowa o mózgu i o micie jakoby człowiek wykorzystywał tylko 10% tego organu. Umysł pojawia się tylko jako dygresja, bo JEDYNY* fragment filmu gdzie o nim mowa, to cytat wypowiedzi psychologa Williama James'a, której jak już wykazałem powyżej też kompletnie nie zrozumiałeś. Jesteś jedyną osobą która powiązała tutaj umysł ze wspomnianymi częściami ludzkiego mózgu, wychodząc tym samym na totalnego ignoranta. Nic dziwnego, że Ci się potem "nic nie klei i nie pasuje do kontekstu", jeżeli prostego słowa pisanego nie potrafisz nawet ze zrozumieniem przeczytać.
Poza tym na koniec jest mowa o tym, żeby nie czuć się winnym z powodu tego, że nie korzystamy rzekomo z całego mózgu, ponieważ jest to fałszywy mit. Nie ma nic mowy o tym, że nie musimy nic robić, bo więcej się nie da - chodziło po prostu o obalenie idiotycznego mitu. A jeżeli po słowach by wziąć się do roboty, bo nasz mózg sam nie jest w stanie się utrzymać jedyny wniosek jaki Ci się nasuwa to taki, aby nie robić nic (w sensie nie ćwiczyć mózgu, nie uczyć się), to współczuję Ci naprawdę smutnego życia.
* Co prawda na koniec jest mowa o tym, że nie warto marnować "energii umysłu", ale zdanie miałoby taki sam sens gdyby użyto w nim słowa "mózg".
Moja pozorna ignorancja wynika z wyższego stopnia rozwozu (co jest naturalne jeśli pozsiada się taką pasję i cechy wrodzone, jak ponadprzeciętną inteligencję i warunki sprzyjające -np. prawie 100% wolnego czasu +dostęp do wiedzy, potwierdzanej w praktyce przez ciekawe towarzystwo /jakoś mam szczęście spotykać ludzi wybitnych, część z moich znajomych wydała książki w rożnych tematach/). Ojciec /owie starszy niż u rówieśników, mógłby być równie dobrze mym dziadkiem/ radził mi abym tak jak on /w swej młodości/ zadawać się z ludźmi starszymi i mądrzejszymi. Dlatego rozwinąłem się ponadprzeciętnie czerniąc wzorce z tego co wyższe. Już w szkole interesując filozofami, chodząc na dodatkowe wykłady, jako jedyny młody człowiek przebywając w środowiskach "dziadków" nie rzadko z naukowymi tytułami (którzy np. spotykali się na swoich konwentach, np. cenionych polskich badaczy z dziadziny psychologii). Gdy jako uczeń szkoły średniej trafiłem na radiową audycje o NLP, które było nowością w Polsce. To już byłem na tyle zarozumiały, że gdy umówiłem się z babką prowadzącą tą audycje na dzień dobry powiedziałem jej, że wiem o co w tym chodzi, bo sam... [właśnie nie zaskarbiłem tym jej szacunku i wywaliła mnie]. Ale cóż jak człowiek był młody to głupi. To zdjęcie z awatara jest zrobione w czasach długo ponad dekadę temu, zakładałem ten profil prawie na samym początku FilmWebu. Wiec nie jestem z poziomu przedszkola, a to przedszkole mnie otacza. Bo obracając się w elitarnych towarzystwach, jestem jakby człowiekiem z przyszłości. To co wiem ludzie przeciętny będą wiedzieć najszybciej za 50 lat a może za 100 lub 500. Więc rozumie, że mój sposób myślenia może być nie akceptowalny. Tak jak nie akceptowalne i nie zrozumiałe były wybitne jednostki, wykraczające poza swą epokę (gdzie docenione ich pośmiertnie, a za życia gardzono).
Czuję się artystą obalającym stereotypy, wobec których można powiedzieć, że faktycznie jestem ignorantem. Piszę dużo, bardzo dużo (i znacznie więcej tworząc treści, poza tym forum) ponieważ mam nadmiar wolnego czasu (bo nie muszę pracować, znaczy nawet nie widzę siebie w pracy, bo tak zostałem wychowany, że nie będę musiał nigdy pracować, więc chodziłem do szkół dla zabawy, dla towarzystwa, czasem w kratkę tak bardzo że więcej mnie nie było niż byłem -a dyrektor nazywał mnie wizytatorem, bo pojawiałem się najczęściej na 2 ostatnich lekcjach:) Dlatego, że nie musiałem się uczyć .martwiąc o przyszłość/ mogłem skupić się na hobby, czyli rozwoju. I tak z prywatnej szkoły nie mogli mnie wyrzucić bo taki był układ (domyślnie gdy dysponuje się majątkiem można żyć poza schematem -jednak niestety, nie ma tak do końca dobrze, bo życie bywa przewrotne, chodzi w nim o lekcje -jak z filmu "bezcenny dar", który polecam osobom jak ja rozpieszczonym.
Wracając do filmiku -wg. mnie tu chodzi o dezinformację. Bo po jaką cholerę mówić o mózgu (że wykorzystujemy 100%) skoro wykorzystujemy 100% to nie ma o czym móić. Pomówmy o tym co ma PRAKTYCZNY SENS. Czyli o tym co robimy z naszymi możliwościami -zaprzepaszczając je, poprzez nie rozwijanie się. O to chodzi. że ten film ma wydźwięk propagandowy, zniechęca do rozwoju.
Z początku krytykujesz osoby które bazują na informacjach przekazywanych im przez kogoś innego, a potem chwalisz się wiedzą, która została Ci przekazana... przez kogoś innego! Najpierw ignorancja, a teraz jeszcze do tego hipokryzja... Dowaliłeś do pieca, nie ma co. ;o)
Jeżeli ten głupi filmik uważasz za reklamę energetyków, świadczy to, że albo:
a) nie masz zielonego pojęcia jak wygląda praca grafika komputerowego (w tym przypadku animatora);
b) jesteś maniakiem teorii spiskowych;
c) jesteś człowiekiem cierpiącym na poważne zaburzenia na tle psychologicznym, tudzież cofniętym w rozwoju;
d) jesteś perfidnym trollem, lub
e) jesteś po prostu debilem.
Nie wykluczam, że kilka odpowiedzi może być w tym przypadku prawidłowych (ale przynajmniej jedna jest). Odnośnie tego o czym piszesz powołując się na to jak działają reklamy - doskonale sobie zdaję z tego sprawę jak działają, bo zarówno marketing jak i grafika komputerowa to bardzo bliskie mi dziedziny. I mogę Cię zapewnić, że nie działają tak jak Ci się wydaje, że działają - lub po prostu jak chciałbyś aby działały. Ale zdążyłem już zauważyć, że lubisz wypowiadać się obszernie na tematy, o których nie masz kompletnie zielonego pojęcia (wierzysz tym samym w papkę dla szarych mas, którą Ci pompują do głowy tym chętniej, gdy widzą jak świetnie ją przyswajasz).
Masz z resztą bardzo wysokie mniemanie o sobie, a to - jak słusznie zauważyłeś - jest domeną ludzi głupich. Tylko mądry człowiek potrafi przyznać się do tego, że jest głupi.
Poza tym muszę Cię niestety zmartwić aniołku, ale nawet jak byś był nie wiadomo jak bardzo świadomy na temat tych wszystkich spisków i podstępnych planów jakie przeciwko nam uknuto, to jednak nadal tkwisz po uszy w tym samym gów.nie co pozostali - i nie ma nic co mógłbyś z tym zrobić. A to dlatego, że wobec całego tego systemu jesteś po prostu nikim. Tak jak cała reszta. I założę się, że do końca naszego żałosnego życia nic się w tym temacie nie zmieni. I to mnie właśnie śmieszy w tych wszystkich spiskowcach. Tak usilnie wojują o swoje racje, a tak bardzo są bezradni. Strata czasu i energii.
Poza tym z Twojej wypowiedzi na temat uczenia się wynika wyraźnie, że żyjesz w świecie fantazji. Marzysz o byciu kimś znaczącym, kimś kto być może dokona ważnego odkrycia i będzie podziwiany i doceniany - bo tak na prawdę w prawdziwym życiu (najwyraźniej) Ci nie wyszło i jedyne co pozostało to marzenia. Smutny obraz.
Ale muszę Cię pocieszyć, że nauka nie jest taka trudna. Ponieważ na szkołę w naszym kraju nie można za bardzo liczyć, trzeba samemu trochę popracować. Ja nauczyłem się j. angielskiego przede wszystkim dzięki grom komputerowym i filmom, ponieważ umożliwiają one naturalny sposób przyswajania języka - i jeśli ktoś trochę się przyłoży, to bardzo szybko opanuje obcy język. Oczywiście jakieś podstawy ze szkoły znałem, ale jak wspomniałem - szkoła wiele w życiu człowieka nie uczy.
A jak już będziesz znać przynajmniej ten najbardziej pospolity język, to otworzysz sobie furtkę do naprawdę obszernej skarbnicy materiałów i wiedzy, której być może nikt jeszcze na nasz język nie przełożył.
Tak więc do roboty. Tajemnica liczb pierwszych (hipoteza Riemanna), zagadka progresywnej ekspansji kosmosu (i związane z tym teorie o ciemnej materii i ciemnej energii) czy brakujące teorie opisujące prawa fizyki kwantowej (twierdzenie Bell'a i takie tam) cały czas czekają na odkrycia takich światłych geniuszy jak Ty. Masz więc szansę faktycznie się w czym się wykazać (zamiast ciągle snuć marzenia o kimś, kim nie jesteś). Wtedy rzeczywiście będziesz pamiętany przez pokolenia - w przeciwnym bowiem wypadku zostaniesz zapamiętany (a raczej zapomniany) jeno jako rozczarowany człowiek, który wypisując w Internecie losowe brednie złudnie liczył na to, że choć jedna z jego bezsensownych wypowiedzi zapisze się kiedyś na kartach encyklopedii jako przełomowe odkrycie...
Smutek i żal... :)
Nie zrozumieliśmy się.
Uważam, że to WYGLĄDA bardziej niż kryptoreklama, niż film o tym jaki % umysłu wykorzystujemy. Zwróć uwagę, że najwięcej uwagi skupiono tam na energii, którą mamy dostarczać dla umysłu. Można by z powodzeniem powiedzieć, ze to film o tym, a kwestia % jest tłem dla gadania o tym ile dany mózg waży i ile energii zużywa i że trzeba ją DOSTARCZAĆ.
Aha, dodam, że nie mógłbym być ani trollem ani debilem bo trolle nie dyskutują /rzucając temat na którym się nie znają/ a debile nie potrafią zbić /niemal/ każdego argumentu adwersarza;)
Nie cierpię też na zaburzenia (tym bardziej cofnięcie w rozwoju) bo przeszedłem profesjonalne badania, po za tym w szkole zdradzałem już cechy genialności (o czym mówili sami nauczyciele np. "gdybyś choć trochę się uczył miałbyś same czwórki i piątki").
Jeśli nie umiesz pojąć, że ktoś może mieć inne zdanie bazując na szerszej wiedzy (mając też nowatorski sposób myślenia, który nie jest nauczany "ciemnego stada" karmionego w mediach i w szkole, ogłupiająca papką tak aby nie wiele myśląc mając mgliste pojęcie o życiu, byli masą idealnych niewolników. Łatwych do manipulacji, których można wyciskać jak cytrynę (co się robi wszędzie -patrz na jakość opieki obywatela, a biurokracje państwa, która ingeruje niemal wszystko -o czym mówi głośno np. W. Cejrowski).
Ubawiłeś mnie po pachy, pisząc: "tym w szkole zdradzałem już cechy genialności (o czym mówili sami nauczyciele np. "gdybyś choć trochę się uczył miałbyś same czwórki i piątki". Jako belfer miałam do czynienia z uczniami, którzy byli mega obibokami i leniami, mieli czwórki i piątki. Byli bystrzy, to wszystko. Geniusze często mają problem ze szkołą, ze społeczeństwem, bo interesuje ich tylko ta dziedzina, w której są genialni. Ty takiej nie posiadasz, co wynika z tego, co tutaj piszesz. Z mojej strony współczuję Ci cholernie. Taka istota, bez żadnych pasji, nuda, jak w Rejsie.
Właśnie mylisz się, po pierwsze nie tkwię w tym samym g. jak wszyscy.
Po drugie jest mnóstwo rzeczy, które można z tym zrobić i to takie, o których nie dość, że ludzie nie mają pojęcia to nie uwierzyli by w nie. Na tej samej zasadzie co wynalazcą samolotu nie chciano uwierzyć, że taka ciężka rzecz może sama ulecieć. Lub odkrywcy transmisji radiowej zarzucono że postradał zmysły, gdy oświadczył, że prześle przekaz bez kabli, przez powietrze! Jak już wspomniałem bazuję na wiedzy, która wyprzedza masową świadomość o jakieś dajmy na to paręset lat. Więc cokolwiek bym powiedział o szczegółach będę odebrany tak jak ci wynalazcy. Ponieważ zakładam, że tak jak przeciętny Kowalski NIE ZNASZ i nie masz pojęcia o WIĘKSZOŚCI praw, jakie opowiadają za te zjawiska, których bez tej wiedzy nie jesteś w stanie zaakceptować. Tak jak wynalazku L. Łagiwski nie byli przez dekadę w stanie uznać profesorowie uniwersyteccy z Polski. Bo mimo, że ewidentnie działał, to łamał prawa fizyki których ich uczono! Wiec umysł ludzki jest zwykle skostniały (nie mając wyobraźni NEGUJE to czego nie rozumie, a nie rozumie tego co NOWE /ponadczasowe/ bo tego po prostu NIE ZNA!) Nie poznaje, bo neguje z góry i tak koło nie wiedzy z ignorancji zamyka się. Dlatego tak trudno o rozwój dla większości ludzi (przekraczający wizje świata z jaką ich oswojono i jakiej widać trzymasz się kurczowo -niema wyzywając mnie od debili bo mówię o rzeczach, które nie mieszczą się w Twoim, chyba wyraźnie ciasnym, bo zaprogramowanym obiegowymi opiniami -umyśle. Gdybyś miał odrobinę pokory i wyobraźni, nie odznaczał byś się taką zaciekliwoscią w niedopuszczaniu możliwości iż MAM RACJE:)
Wiesz to właśnie pokora jest przepustką do mądrości (by rozwijać wiedzę, trzeba zaufania).
Owszem [ponieważ nie wie się tego że się nie wie] głupi myślą, że są mądrzy (ale czy mają wysokie mniemanie o sobie nie jestem pewien).
Jak dla mnie zdaje się być totalnie nie praktyczna wiedza tego typu (jak hipoteza Riemanna -film /jak wiele innych w ww. tematach/ oglądałem, tu konkretnie żałując bo nieniecierpliwiący się wniosków i nudząc).
Źle mnie odebrałeś, nie zależy mi na byciu znanym, a na pewno pamiętanym (bo w czym to miało by pomóc -to pusty, nie praktyczny kaprys próżności). Piszę na forach dużo dla SPORTU (mam wartki umysł i skoro już nie programuję od dawna, to z przyjemnością ćwiczę go, logicznych zadaniach w takich rozmowach. Co faktycznie może pachnąć trollingiem, ale nim nie jest. Bo kontrowersyjne tematy, spory są wyzwaniami, jak przeszkody w grze. Na których to się najlepiej doskonalić (i w których to najlepiej się czuje jako wytrawny gracz -coś się dzieje, a nie tak aby przytakiwać sobie i ze wszystkim zgadzać się. Więc ja zwyczajnie mając nadmiar czasu, upodobałem sobie tego typu rozrywkę. Aby przy okazji oświecać ludzi, inspirując alternatywnym spojrzeniem na rzeczy. W końcu po to jest forum aby wymieniać się informacjami. Dużo piszę dzięki czemu ludzie sami zapraszają mnie do znajomych. Czasem pytając o rady -w zakresie ulubionego filmu "The Secret" gdzie ostatnio dla zabawy, podpisałem się pod każdym z 125 tematów i nie tak aby. Tylko na większości prowadząc długie i podobnie obszerne dyskusje.
Więc wiesz -nie oceniaj mnie pochopnie -bo pozory mylą. Fakt że nie czuję się dowartościowany w (jak dla mnie prymitywnym) społeczeństwie, które niemal nigdy mnie nie rozumiało (skupiając się na prostszych rzeczach, nie zadając wiele pytań -filozofie). Dlatego też z moich wypowiedzi tchnie poczucie wyższości, które może przesadnie eksponuję (jakby chcąc sobie odbić to.. wiesz -wspomniane kompleksy).
Więc jestem nie zadowolony i mam prawo, bo nie jest idealnie (teorie spiskowe -nie interesuję się nimi, po prostu kojarzę fakty i dla mnie pewne rzeczy są oczywiste. Np. pomyśl -ZUS nie ma pieniędzy na wypłaty, lub mieć nie przewiduje /nie oglądam od nastu lat TV -odcinając od toksycznych mediów/ i nie orientuję w tym dokładnie. Słyszałem tu i tam. Podobno już się przyznali do tego że będą problemy z wypłatą emerytur (sam nie muszę się martwić o emeryturę /rentier-sto alternatywą/ i nie wnikam bo mnie to nie dotyczy). Tak czy inaczej jak przeliczysz pieniądze wymagane na składki przez całe życie. Potem to co jest średnio wypłacane jako emerytura to wyjdzie, że większość gdzieś ginie.
Czy fakt, że składka w UK jest 10 razy niższa, a najniższa emerytura 4x wyższa to teoria spiskowa, czy matematyka, z której wynika że ktoś na robi w konia i to na gigantyczne pieniądze! Gdyby ktoś ich nie kradł to emeryt dostawał by średnio 10 tyś zł m-c zamiast tych czasem kilkuset zł.
Podatki, gdy się zwróci uwagę na to, że VAT idzie na UE i odejmie to co się wpłaca od tego co się dostaje obwarowane warunkami to chyba okaże się, że przepłacamy, a ten super opłacalny układ to jedna wielka propagandowa ściema.
Reprywatyzacja, to jest już mega przekręt.
Np. Zostały sprzedane poniżej ceny gruntu domy towarowe centrum w Warszawie (gdzie mieszkam od pokoleń -Np. ciotka pokazywała mi akty własności, czy raczej mapy ziem dziadków za cara -do samej Wisły na Pradze). Gdzie znów jak w dawniejszych czasach, w PRL-owskich odbierali ziemie dekretami (czyli okradali ludzi jak to robią zawsze w sposób zorganizowany ci u władzy).
Czy to znowu jakieś spiski. To jest oczywiste, że władza rodzi nadużycia, a tam gdzie wielkie pieniądze tworzy się swego rodzaju mafia.
Nie trzeba być geniuszem aby to zauważać.
Afera goni aferę i to w zacofanej Polsce, bez długiej tradycji mafijnych układów. To co wycieka do prasy, to czubek góry lodowej. Np. w aferze z wykupem długu zagranicznego został skazany tylko dziennikarz który ją ujawnił (za przeciek tajemnicy państwowej do mediów). Tym czasem zniknęły gigantyczne kwoty. Wymieniony wcześnie profesor porównał wartość do długiego na kilka kilometrów pociągu złota. Polska potajemnie zamarzała wykupić dług na co był stworzony specjalny fundusz, po którym ślad zaginą na początkach młodej "demokracji" gdzie był "bałagan" i nie prowadzono księgowości podobno.
WTC którym się nie interesowałem ale kumpel pokazał mi film. Mówiąc abym zwrócił uwagę na trzeci o wiele niższy od wież, ale jednak nadal wierzowiec, w któy NIC NIE TRAFIŁO, a jednak zawalił się równie szybko tak jak byłby wysadzony w powietrze. Wyburzanie budynku jest dość precyzyjne i trudne. By złożył się równo pod siebie muszą odpalić ładunki w milisekundy, fachowo rozmieszczone. Tam tak było. Co ciekawe budując wieżowiec, podobno w Japonii już instaluje się system wyburzenia (bo tam obiekty są przewidziane na tyle i tyle lat, jak auta). Amerykańscy naukowcy prowadzili debatę nt. zaciemniania i ukrywania faktów. Na ten temat jest więcej kontrowersji. Ale to mnie nie obchodzi. Podaję tylko przykład, że znów na tzw. chłopski rozum (zresztą co co mówił prof. Stanisław Kra.) "HISTORIA LUDZKOŚCI JEST USŁANA SPISKAMI". W polityce każdy szuka pretekstu do wojny, zamachy, służby specjalne, nawet znane z PRL częste prowokacje, sieć agentury -której nikt nie zaprzeczy. To wszystko jest właśnie do kreciej roboty. Aby nie zauważać tego wierząc w oficjalne przekazy trzeba mieć chyba klapki na oczach.
Twój problem (oprócz fatalnej pisowni) polega na tym, że jedyne co właściwie wnosisz do dyskusji, to ciągłe przechwałki o tym, że jesteś kimś wyjątkowym, posiadasz jakąś rozległą wiedzę i nie wiadomo jak bardzo się wyróżniasz z tłumu, nie podając jednocześnie ani jednego dowodu, ani argumentu który by sugerował, że faktycznie tak jest. Wniosek? Piszesz to, bo bardzo chcesz w to wierzyć, ale tak na prawdę nie wyróżniasz się niczym spośród szarych mas. Nie zbiłeś przy tym żadnego argumentu, nawet pomimo faktu, że tych argumentów niewiele tu padło, bo dyskusja z merytorycznej bardzo szybko przerodziła się (głównie dzięki Tobie) w filozoficzną.
Żeby coś osiągnąć, nie wystarczy tylko - jak wspomniałeś - nie negować czegoś, czego się nie rozumie. Trzeba mieć jakieś konkrety na podstawie których można coś zbudować, lub odkryć. Ty oprócz tego, że rzekomo nie negujesz wiedzy, nie posiadasz absolutnie nic, aby móc dzięki temu czemuś osiągnąć coś znamiennego. Poza tym posiadasz znikomą wiedzę - a raczej propagandę, gdyby użyć właściwych słów - na temat tego, jak się rozwija nauka, czy jak działa świat nauki. Nie twierdzę oczywiście, że wszystko w co wierzysz jest kłamstwem - ale nie zmienia to faktu, że zamiast zająć się czymś produktywnym, co faktycznie wyróżniłoby Cię z tłumu, trwonisz siły i czas na krytykowanie rzeczywistości - zupełnie identycznie jak cała reszta tego stada lemingów.
Wierzenie czy rozpowszechnianie różnego rodzaju teorii (podobnie jak stwierdzanie banałów i rzeczy oczywistych, jak niektóre wspomniane przez Ciebie powyżej) - mniej lub bardziej kontrowersyjnych i w tym samym stopniu prawdziwych - nie zrobi z Ciebie ani nikogo szczególnego, ani godnego zapamiętania. Przede wszystkim dlatego, że nie są to TWOJE teorie. Powtarzasz tylko to, co Ci ktoś wtłukł do głowy, wmawiając jednocześnie, że wszystko inne to propaganda i kłamstwa. Czym się zatem różnisz od szarych mas którym wtłacza się papkę, mówiąc zarazem, że wszystko inne to kłamstwa i propaganda? Hmm... Niczym! Może poza tym, że wierzysz w nieco inne teorie. A tak to i tu, i tu tak samo wyprany mózg i klapki na oczach. Totalna ślepota szczelnie zamkniętego umysłu.
Przynajmniej tak można by Cię ocenić stosując schemat którym Ty się posługujesz w ocenie innych (czego nie jesteś w stanie nawet dostrzec, z powodów wyżej wymienionych).
A wcześniej podałem możliwość bycia debilem jako jedną z dostępnych opcji, nie sugerując jednocześnie żadnej z nich. No ale skoro tak bardzo utożsamiłeś się akurat z tą, to cóż... Gratuluję surowej samokrytyki.
Z resztą co bym tutaj nie pisał, to już sam fakt jak śmiało wystawiasz tezy i oceniasz czyjąś wiedzę nie mając kompletnie zielonego pojęcia o danej osobie, w wystarczającym stopniu potwierdza pierwsze wrażenie jakie po sobie pozostawiasz, że nie warto się z Tobą wdawać w dyskusję. Te wrażenie jest takie, że z upodobaniem oceniasz kogoś nie znając tej osoby i zarazem z godną pożałowania konsekwencją wypowiadasz się na tematy których nie rozumiesz, lub w ogóle nie znasz. Być może taki na prawdę nie jesteś, nie mam zamiaru tego oceniać, ale po tej dyskusji pozostanie po Twojej osobie tylko takie wspomnienie. Dlatego nie widzę sensu dalszego jej kontynuowania. Nie usłyszałem od Ciebie nic, czego nie wiedziałbym, lub przynajmniej nie słyszał wcześniej, kompletnie nic przełomowego tu nie wniosłeś. Bo poza bezpodstawnym (i niepopartym absolutnie żadnymi argumentami) przechwalaniem się nie masz nic mądrego do powiedzenia. Takich ludzi jak Ty są całe miliony. Nie widzę powodu, by marnować czas na dyskusję z kimś tak przeciętnym, a do tego zuchwałym. ;)
I jeszcze mała dygresja - jeśli faktycznie za 50 czy 100 lat ludzie będą mieli taką wiedzę, to chyba czeka nas powtórka ze Średniowiecza. Albo nawet i drugi Paleolit. Ale na szczęście nie zwykłem przejmować się głosem przeciętnego użytkownika Internetu wieszczącego te lub inne rewelacje, bo w większości przypadków zawsze okazywało się to biciem piany lub po prostu daremną próbą zwrócenia na siebie uwagi. A życie toczy się dalej...
Muszę Cię do tego jeszcze trochę zmartwić, że jak pokazuje historia, bycie niezrozumianym przez społeczeństwo rzadziej dotyczyło prawdziwych geniuszy. Miażdżąca przewaga przypadków to osoby chore psychicznie, czyli po prostu wariaci (geniusze z zaburzeniami psychiki też się zdarzali, ale to pojedyncze przypadki). Tak więc na Twoim miejscu nie pocieszałbym się tym, że jesteś nierozumiany przez innych, bo wyprzedzasz epokę. Na samą myśl o tym, że może się jednak być wariatem, a nie geniuszem nie jest już tak optymistyczna...
I na koniec ostatnia rada ode mnie. Ponieważ jak słusznie zauważyłeś, pokora jest przepustką do mądrości (a na tej Ci chyba zależy?), to pamiętaj, że nie jest łatwo jest ją zdobyć (chodzi mi teraz o pokorę). Jest to najbardziej złudna rzecz o jaką możesz zabiegać. Kiedy tylko wydaje Ci się, że już ją masz - właśnie wtedy ją straciłeś. Dlatego pracuj ciężko nad sobą, a być może drzwi do mądrości staną kiedyś przed Tobą otworem. Życzę Ci w tym powodzenia. Może nie jest jeszcze tak źle... ;)
Pozdrawiam! Bez odbioru
Wysłuchać choć wykładu Brian Tracy (który ok. 34 min mówi, że "wg. badań na UV Stanford, wykorzystujemy przeciętnie tylko 2% możliwości mózgu").
Nie przeczytam powyższego postu jeśli "Bez odbioru" mam rozumieć, że nie chcesz ze mną dyskutować (i wysłuchać argumentów, których zarzucasz mi barak <na końcu>, a którymi mógłbym zsypywać bez końca. Jednak raczej to nie jest mi potrzebne, bo koncentruję się na obalaniu czyiś argumentów dla rozrywki -bo to jest nawiązaniem do postu i zwykle bardzo łatwe:) Bo ludzie prawie nie myślą [2% to średnio, wiec np. bywalcy tego forum mogą używać średnio zaledwie być 0,5% możliwości] więc najczęściej zupełnie bezmyślnie piszą głupoty, które gdzieś słyszeli lub ściągnęli z sieci (np. z filmiku, który podałeś).
Więc sam przemyśl sobie na czym polega dyskusja (czy na wklejaniu jakiś linków bez komentarzy /co mnie akurat denerwuje bo lubię dyskutować, a w sieci jest masę g-wna podobnie jak w temacie religii. Samo chrześcijaństwo ma ponad sto odłamów, a sekt są tysiące i każda ma swoje "prawdy". Podobnie w sieci jest masę sprzecznych informacji powołujących się na coś. Wiec jeśli już się coś podaje, to dobrze jest robić to od siebie, a nie powielać jakąś głupotę. Owszem okazuje się, że to czy mózg, czy umysł jest nie jasne (ale abstrachując od nie istotnych szczegółów oczywiste jest, większość ludzi wykożystuje niewielki ułamek możliwości, bo tak ich wychowano aby nie cenili rozwoju i myśleli że to jest o.k. Aby niemal wegetowali i nie wstydzili się tego, że cofają się. Bo kto się nie rozwija się cofa (bo świat idzie naprzód). Tak jest przynajmniej w biznesie (konkurencja nie śpi i gdy ma się firmę z danej branży i nie wprowadza innowacji, to się schodzi na bok, bo rocznie powstaje ileś nowocześniejszych firm z tej samej branży). Ludzie myślą chyba że w życiu chodzi o zdobycie czegoś i tyle. Tym czasem wszystko jest dynamiczne, zmienne i bardzo względne. Dlatego rozwój to jest coś o czym można powiedzieć, że daje wszystko.
Przejrzałem też teorie Pana zjonizowanego, i od razu skojarzył mi się ten odcinek South Park ze spiskiem 11 września (odcinek się nazywa ,,Mystery of Urinal Deuce''). Polecam Ci obejrzeć zjonizowany, jako wgląd na przeciwną stronę frontu, i tego, jak Cię mogą ludzie postrzegać przez pryzmat twych teorii
Ten link otwiera profesjonalny WYKŁAD z dziedziny rozwoju
na fragmencie gdzie powiedziane min.:
"...przeprowadził badania mózgu ludzkiego, i okazało się, że przeciętnie wykorzystujemy go 2%
resztę trzymamy na lepsze okazje o których jeszcze nie wiemy" :)
http://youtu.be/K_bdKNluAuk?t=34m47s
Wykładowca to poważna osoba, szkoląca największe firmy w USA z rankingu Forbes 500 (o ile pamiętam -źródło Wiki)
Mógłbym to (może nie tyle co wykazać, ale na pewno) przybliżyć.
Jestem przekonany, że przeciętny człowiek wykorzystuje niewielki ułamek procenta możliwości własnego umysłu (jeśli ta skala miała by być liniowa, bo jeśli logarytmiczna /jak np. w filmie S-F Luccy z 2014 roku*/ -to przystał bym na 5% jak podaje autorytet w dziedzinie rozwoju osobistego -Brian Traccy).
*-link do wspomnianego filmu
http://www.filmweb.pl/film/Lucy-2014-687712
Przejrzałem też teorie Pana zjonizowanego, i od razu skojarzył mi się ten odcinek South Park ze spiskiem 11 września (odcinek się nazywa ,,Mystery of Urinal Deuce''). Polecam Ci obejrzeć zjonizowany, jako wgląd na przeciwną stronę frontu, i tego, jak Cię mogą ludzie postrzegać przez pryzmat twych teorii
To nie są moje teorie tylko FAKTY, które nie są w masowych mediach mających interes w manipulacji jak politycy.
Przejmowanie się opiniami innych stanowi poważny problem społeczeństwa.
Tworząc relacje zależności, czyli niemego podporządkowania innym.
Ludzie sukcesu, artyści (WSZELCY niezależni twórcy) są od tego w dużej miedze wolni.
Bowiem wiadomo, że masa ludzka jest jak stado owiec (nie myśląca samodzielnie i podlegać jej opinią to trzymać z głupimi i się im podporządkowywać). Przeciętny człowiek NIC (nic nie robi dla swego ROZWOJU, za to spędza masę czasu przed ogłupiającą TV /Seriale, teleturnieje.. itp/).
Co do 11-go trzeci, nie uszkodzony przez samolot budynek WTC 7
jako wielki 70-cio piętrowy wieżowiec zawalił się w około 7 sekund począwszy od dachu!
Nagrane na wielu kamerach (komentowane przez dziennikarzy TV) zawalenie się stalowego budynku na własne fundamenty jest NIE MOŻLIWE w spadku swobodnym (czyli z prędkością grawitacyjnego, swobodnego opadania BEZ ŻADNEGO OPORU). Ten budynek ewidentnie został wyburzony (co jest BARDZO skomplikowaną operacją, aby wszystko tak ładnie i szybko się złożyło). Znamy wiele przykładów nie udanych wyburzeń dużo słabszych budowli (patrz internet, na YouTube).
Inna sprawa to FAKT, że DELIKATNY aluminiowy samolot, który jest jak wydmuszka (pusty w środku) NIGDY nie spenetruje stalowej konstrukcji o grubości pancerza czołgu. To wbrew prawą fizyki, aby miękki metal przełamał twardą stal. 500-metrowe wierze były zrobione niemal zupełnie ze stali, dwie rzędy belek (a właściwie profili zamkniętych, słupów metalowych).
Dwa temperatura spalania paliwa jest za niska i nie ma szans uszkodzić stalowych belek (budynki to spójne szkielety).
"Każde kłamstwo stanie się prawdą wystarczy tylko ilość powtórzeń" -Goebbels
"propaganda lepsza od czołgów" - Stalin
To co stało się w USA rozpoczęło wielką wojnę z terroryzmem, która trwa do dziś.
To TYPOWA prowokacja jaką stosuje się często w taktyce.
Nie jest to nic nadzwyczajnego (do wojen trzeba pretekstu).
Np. Sadam miał niby mieć broń biologiczną (której nie znaleziono).
Ogólnie według mnie to człowiek zawsze używa 100 % mózgu. Poza tym to jest jak z komputerem. Podkręcany procesor ma swoją wytrzymałość.
Mit. Miałem właśnie zakładać podobny wątek, bo ledwo się film zaczął, a już dostaję obuchem w głowę od miejskiej legendy, powtarzanej 1000 razy, aż wśród ogółu stała się prawdą. Człowiek wykorzystuje 100% mózgu, te 20% i podobne liczby wzięły się z tego, że nie wykorzystujemy 100% jednocześnie, bo nie ma takiej potrzeby (bo po co mamy zużywać energię i impulsy nerwowe na korzystanie np. z obszaru odpowiedzialnego za pamięć krótkotrwałą, gdy próbujemy skojarzyć wspomnienie z dzieciństwa, albo zostawiać na noc ,,włączony'' obszar przetwarzający nam percepcję wzrokową gdy śpimy).
Może nie wyraziłem się precyzyjnie, chodzi mi bowiem nie o tyle, ile % umysłu się wykorzystuje, a jaki niewielki ułamek możliwości człowieka (patrz np. inny film Luccy).
Są osoby które nauczyły się obliczać wyniki mnożenia gigantycznych liczby w czasie sekund!
Są osoby potrafiące bardo wiele rzeczy, o których większość ludzi się nie śni (bo mają zawężoną wizję świata będąc wychowani na masowych mediach, które są jak przedszkole w porównaniu do szerszej wiedzy o świecie).
Temat rzeka, a nasza współczesna wiedza o anatomii mózgu i jej korelacji ze zdolnościami artystycznymi i analitycznymi dopiero raczkuje. W dużym skrócie, dotychczas takie przypadki nadludzkich zdolności wiążą się albo z uszkodzeniem mózgu (np. sawanci z uszkodzeniami lewej półkuli, prawa półkula wchodzi na wyższe obroty rekompensując straty, i taka osoba z IQ w granicach 60-70 jest w stanie błyskawicznie dokonywać działań matematycznych na ogromnych liczbach, bądź grać biegle na instrumencie bez ćwiczeń), badano też związek między wysoką inteligencją a różnicami w strukturze mózgu (w mózgu Einsteina jest m.in. większe zagęszczenie neuronów).
Dziś już mamy różne ,,boostery'' do wrzucenia mózgu na wyższe obroty, i a propos teorii spiskowych, to sam podejrzewam, choć z chemii orłem nie byłem, że taka ekstrakcja substancji poprawiających myślenie, umiejętności interpersonalne itp. z narkotyków i legalna sprzedaż jest dziś możliwa, ale wiadomo, głupsze i mniej zdolne społeczeństwo łatwiej jest kontrolować. Przy okazji przypomina mi się teoria spiskowa dot. koncernów farmaceutycznych i witaminy b-17. W masonów kontrolujących świat nie wierzę, ale w zachłanne korporacje owszem, więc poniekąd nasze poglądy aż tak się nie rozmijają :)
Nie korzystam z raczkującej współczesnej wierzy, mając prawo jej nie ufać (jestem przekonany, że istnieje cenzura. To zresztą wydaje się oczywiste, że nie podaje się do masowej informacji, podręczników, tego co nie jest w interesie podmiotów sponsorujących je, oraz naukowców).
Stwarza się pozory wolnej pracy, edukacji (wg. mnie to jest jak Orwellowski Folwark Zwierzęcy).
Czerpię z wiedzy ezoterycznej, która być może więcej niż o setki lat wyprzedza świadomość przeciętnego polaka, którego pojęcie o świecie kształtują tendencyjne media i uczelnie gdzie przechodzi od małego tresurę na nie myślenie samodzielne, a podporządkowanie (polegające na zaszczepieniu wzorca zewnętrznego autorytetu i dogmatycznej prawdy, którą całe lata wkuwa na pamięć i podaje na ocenę).
Mózg jest tylko odbiornikiem informacji (działa podobnie jak telewizor). Program nadawany jest w umyśle, który jest nie fizyczny (patrz pola energetyczne człowieka - fizyka kwantowa pomoże zrozumieć iż, świat fizyczny, jest nie wiele znaczącą manifestacją widzialną części zakresu ogromnej, gigantycznej przestrzeni informacji, które są nie fizyczne jak też to co wydaje się nam materialne).
Przepraszam, że to napiszę ot tak, ale tak naprawdę nie ma żadnej materii (nawet z klasycznej fizyki wiemy, że to tylko jakieś tam małe elektrony wirujące w ogromnej, pustej przestrzeni. Potem okazało się, że porcje energii, że zapis cyfrowy informacji, którą nasz umysł delektuje jako dźwięki, kolory, temperatury, przedmioty, kształty itp. Na poziomie atomowym wszystko jest prawie identyczne:)
Wiedza szkolna jak i świadomość ludzi jest przed potopowa w świetle odkryć z ostatnich stu lat (bo tyle ma już fizyka kwantowa). Ale o tym się nie mówi, bo nie chodzi o to aby wykształcić, niezależnie myślącego, rozumiejącego mechanikę świata, samodzielnego człowieka. Ale podatnego na reklamę, zastraszanie i manipulację robotnika wykonującego polecenia zwierzchnika i rozumiejącego tyle o ile (aby mógł, robić swoje, w np. wąskiej dziedzinie). Więc wiesz nie liczył bym na masową wiedzę, bo to może okazać się anty-wiedza (gdzie więcej przestarzałych teorii, zabobonów i manipulacji).
Uważam, że ile wiedzy tyle mądrości (można mieć wysokie IQ, ale bez rozwiniętej intuicji i z tendencyjną wiedzą wypaczającą obraz mechaniki rzeczywistości będzie się zdanym na zapodane wąskie schematy, w tym choroby, mało płatne prace, nie satysfakcjonujące relacje i ogólnie narzekanie na wszystko - co mi się też udziela:) Ale pracuję nad sobą, ostatnio unikając rozmów z ludźmi wychowanymi w tym medialnym szambie. Wyciszam się, rozwijam życie wewnętrzne:)
Więc wiesz. System masowej "wiedzy" specjalizuje się w ogłupianiu ludzi (na wiki jest nawet cenzura:P, a co dopiero w ośrodkach ideologicznych, masowego programowania ludzi, jakimi są uniwersytety.
Sorry, może jestem trochę uprzedzony do TV, kościoła i szkolnictwa. Ale jedno jest pewne, władza organizuje te instytucje odgórnie (nie tylko ma wpływ na ich programy, ale tworzy je sama. Do niedawna historia była fałszowana, a na UV wykładano marksizm, dobierając kadrę z partyjnego, ideowego klucza). Zwróć uwagę, że nigdy nie wiesz co było kłamstwem zanim nie zostanie ujawniona jakaś alternatywna informacja (podobno w Rosji płakali po śmierci Stalina, który chyba zasłynął z największego ludobójstwa na własnym terenie -Hitler to choć zabijał obcych i można zrozumieć, dlaczego jacyś tam ciemny go dobrze wspominają. Wyniósł kraj z gospodarczej recesji do militarnej potęgi w krótkim czasie, miał ambitne plany i gadane. Przy nim Stalin to jakiś masochistyczny gbur /ponoć zagłodził miliony na Ukrainie, zabierając zborze i nakazując nie wpuszczać chłopów do miasta. Na filmach dokumentalnych pokazywali fotki jak ludzie usychali../).
Pomyśl tylko jeśli coś takiego jest możliwe, że nie tak dawno tak w świetle prawa.
Jeden gość postanawia pozbyć się zbędnych narodów, których nie lubi i realizuje dynamicznie plan przerobienia ich na mydło (w co za kilka pokoleń, będzie na pewno trudno uwierzyć).
Inny gość, zakłada masę obozów koncentracyjnych dla swoich, zastrasza, prowadzi terror i poprzez zagłodzenie wyniszcza miliony ludzi (zachód milczy, tak jak w przypadku Hitlera).
Bo w dawnych czasach to niby był brak obycia, wycięto Indian i inne narody odbierając im ziemię.
Ale niedawno rozpętano kolejne wojny o ropę, gdzie pod byle pretekstem (nie znaleziono broni biologicznej) napada się na państwa, z którymi się wcześniej współpracowało (Husajn, i Kadafi byli zapraszani do zachodnich państw, jeden wypowiadał się ONZ). Nagle zmiana polityki - są to źli bandyci, krwawi szaleńcy (tylko, że byli szanowani w swoich państwach, które zachód rozwalił).
Media są ważnym narzędziem dezinformacji. Patrz jak spisali się robiąc akcje z samolotami na WTC.
Nie było żadnych samolotów. W co trudno uwierzyć (skoro widzieliśmy ten nie dopracowany fotomontaż dziesiątki razy w TV -wierzymy im).
Świadkowie nie widzieli samolotów (zobaczyli je dopiero w TV).
Możemy o tym podyskutować, że fizycznie nie jest możliwe to co się stało (z wielu względów).
Nie możliwe, aby DELIKATNY, aluminiowy samolot wbił się w stalową konstrukcję z zamkniętych dwóch rzędów profili zrobionych z blachy o PODWÓJNEJ grubości pancerza czołgu.
Jak wypowiadał się wojskowy. Zwyczajnie nie możliwe jest aby AULMINOWY pocisk spenetrował stalowy obiekt (niezależnie od prędkości, która działa tylko na niekorzyść miększego materiału).
Samolot powinien spłaszczyć się i opaść na dół. Popatrz na katastrofy, przy niedodanym lądowaniu pękają i rozpadają się na pół (samolot jest cienki musi być bardzo lekki). Zaś wierza, któa ma 500 metrów wysokości aby była stabilna musi być masywna, niemal 100% stalowa, powiązana, właściwie jedna wielka kratownica, której konstrukcje nośną stanowi podwójny pas ów belek. Z betonu były tylko cienkie podłogi (to stalowe kolosy, gigantyczna masa).
Dwa, stal nigdy nie rozpuści się od temperatury spalania paliwa lotniczego (a w budynku nie ma prawa być rzeczy łatwopalnych, które mogły by zagrozić bezpieczeństwu w jakikolwiek sposób. To już nie te czasy gdzie podłogi, wykładziny się paliły, bo były wykonane z jakiegoś łatwopalnego tworzywa). W wieżowcach bardzo trudno gasić pożary i są surowe normy bezpieczeństwa (to nie były byle budynki, na prowincji, a centra handlu światowego, gdzie przewijały się bilony dolarów).
Już mamy 2 nie możliwe rzeczy (wbicie samolotu, zawalenie od pożaru).
Trzecia jest zupełnie nie wiarygodna (to mnie przekonało kiedyś od razu).
Budynek jeśli nawet byłby uszkodzony, nie zawalił by się identycznie jak wyburzany.
Wyburzenia są bardzo trudne (można na YouTube oglądać nie udane, gdzie budynki, nawet wieżowce mimo wysadzenia parteru i kilku pięter nie zawalają się, np. wszystko obsuwa się na rozwalone pietra i góra zostaje nie naruszona). To nie jest zwykły budynek, nie jest z betonu, z cegły, a ze stali i to nie byle jakiej, a super przemyślany, zbity, powiązany, stalowy gigant, który jest tylko wzbogacony podłogami i ściankami (to samonośna konstrukcja - ojciec też kiedyś tak wybudował dom pod którym była hala, na stalowych słupach i ramach, potem uzupełnił cegłami. Jak ściana się rozwali, albo wszystkie to nie ma to żadnego znaczenia dla stabilności konstrukcji. Bo ściany to wypełniacz ramy). Wychowałem się na budowach, gdzie też bawiłem się różnymi maszynami np. obok koparki palnikiem telenowelowo-tlenowym wycinałem dziary na pręty w grubych tragach, chyba jedno centymetrowych. Trzeba było odpowiednio wyregulować płomień i przytrzymać by nagrzać, nie topiło się od razu przy doschnięciu. Palnik ma punktowy, wyrzucający roztopiony materiał płomień o temp. 3000 st.C, temp. spalania paliwa lotniczego to 1000 st. Aby rozpuścić stal trzeba 1500 st. Fizyki nie ominie. Paliwo szybko się wypala, a podobno większość wypaliła się od razu w wybuchu (nie zdążywszy nagrzać czegokolwiek). Zaś wybuch nie rozerwie belek, bo ma mnóstwo pustek przestrzeni (wierze to metalowe szkieletowe konstrukcje, wypełnione oknami i cienkimi ściankami).
Jeśli nawet na pokładzie były by bomby, napalm, czy bóg wie co. To uszkodzone piętra wierzy powinny się ugiąć, tak jak gnie się ramię dźwigu, czy słupy wysokiego napięcia.
Nigdy, przenigdy, to nie zapadnie się pod siebie. To stalowy szkielet, to nie możliwe.
Czwarta nie wiarygodna sprawa (ale to już skomplikowana, wymaga wysłuchania ekspertów od tego typu super zaawansowanej technologi wyburzania, która nie mieści się w głowie komuś nie specjalizującego się w ekstremalnych materiałach wybuchowych, które działają na poziomie atomowym, zamieniając np. metal w pył)...
eee.. od czego by tu zacząć. Wierze, zamieniły się w większości PYŁ i opadły z prędkością SWOBODNEGO SPADKU, bez oporu, z siła grawitacji. Szczególnie widać to na trzem wieżowcu, w który NIE TRAFIŁ trzeci samolot, a nawet odłamki, bo stał nieco dalej.. a zawalił się w 7 sekund, począwszy od dachu!!! Pięknie runął na swoje fundamenty (wyburzenie takiego budynku to nie lada sztuka, miesiące przygotowań, ułamki sekund między odpalaniem materiałów wybuchowych usuwających nośne filary decydują o równym zawaleniu się). To bardzo, bardzo trudno zrobić, aby wyburzyć taki wieżowiec (to są precyzyjne obliczenia).
Teraz odpowiedź (ewidentnie widać na filmach) że budynki zostały wyburzone.
Wg. przepisów budowlanych w NY, nie można postawić wieżowca, bez przygotowania planu jego wyburzenia. Ten plan wyburzenia był znany i instalacja była wykonana, na etapie budowy (zresztą jak widać użyta). Była tam kontrowersyjna, technologia, którą podobno nawet oprotestowano w latach 80-tych, bo jak widać zagroziła miastu (troszkę uszkodzony został innych gmach, zdaje się uczelni. Zanim go rozebrano (a też był nie mały i na pewno kosztowny) pisano w prasie coś w rodzaju "w końcu pozbywamy się tego toksycznego paskudztwa". Przykro mi to mówić, ale teren był skażony (o czym nie powiedziano ratownikom, który pewnie długo będą zapadać na rożne choroby, przez ogólne osłabienie). To specyficzna wojskowa, koncesjonowana technologia i strasznie droga (jak i budynki). Ale podobno tylko tym dało się tak pięknie wysadzić te giganty (pułk kilometrowej wysokości wieża, z bardzo grubej stali, została w kilka sekund w większości zamieniona w pył, który widać też jak wydobywa się z dachu i z dołu podczas dobrze nagranego równiutkiego zawalania się budynku numer 7).
Skupiając się na tym ewidentnym przekłamaniu, można stwierdzić, że budynki wysadzono korzystając z gotowej instalacji, o czym są filmy dokumentalne, książki (ale cóż taki obywatel może zrobić, jak tylko zdecydować - czy wierzyć w oficjalne kłamstwa, czy jak zawsze nie ufać reżimom, choćby były zaondulowane demokracją). Stany w ostatnich czasach napadły na masę państw pod rożnymi pretekstami. Rozwalenie tego budynku na oczach kamer to typowa prowokacja mająca wymusić na masowej opinii zgodę na wielką permanentną wojnę z terroryzmem (która napędza ich koniekturę. Ten bankrutujący kraj ma jeszcze jakiś czas przewagę wojskową, nim technologiczne nie przewyższą go Chiny, które stale się bogacą. Dolar oparty na ropie załamie się bo ropa jest wypierana przez odnawialne źródła energij. W 2025 roku Niemcy zaplanowali zakaz produkcji samochodów spalinowych, elektrownie słoneczne zastępują stare koksowe, u nas w Wa-wie przerabiają węglowe elektrownie na gazowe). Mówi się, że Zadłużone Stany chcą wywołać wojnę światową (dlatego tworzą terrarystów i cała tą szopkę z ISIS -to ich agentura tworzyła tego typu organizacje aby wypierać ruskich z regionu).
Zanim powiesz, że nie wierzysz w teorie spiskowe (myśląc, że rząd o wszystkim mówi wprost)...
zwróć uwagę, że CAŁA historia świata, jest przeplata spiskami, prowokacjami, pretekstami (to norma).
To tak ogólnie, bo nie wiem ile wiesz.
Tak przy okazji Masoni to moja ulubiona organizacja:D
Uważam, że nie mogą nie kontrolować świata (przy takim stopniu ciemnoty).
Jestem tu radykalny, odważny (w poglądach) ale wg. mnie to nie możliwe aby nie było silnego układu. Po prostu większość ludzi jak im się przyjrzysz to owce, nie myślące barany (którymi dziecinne łatwo manipulować, a co dopiero jeśli ma się dobrą organizację, pieniądze i wiedzę, która jest dla nich kosmiczną abstrakcją, bo wyprzedza ich świat z tysiąc lat.
Ludzie nawet nie potrafią sobie wyobrazić technologii, bo nie mają pojęcia o świecie innego niż wpoi im się w służalczych mediach, urabiającej na mentalnych niewolników religii i edukacji). Co robi większość ludzi, zasuwa co dzień do pracy, które nie lubi, ale uważa że musi (bo tak im urządzono system ekonomiczny i wyprano umysły, by robili to czego nie chcą, aby dostać to czego nie potrzebują wiążąc złudne nadzieje, że to uczyni ich szczęśliwymi /a to tylko kolejne zabawki, które szybko się nudzą, a do wszystkiego szybko się przyzwyczajamy traktując to jako norma. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, wykształca się wiecznie nie zaspokojona żądza posiadania więcej nowszych i droższych rzeczy, które i tak szybko tracą blask. To jak narkomania.. zakupoholizm, wyścig szczurów itp./ Ale to napędza rozwój gospodarki, utrzymuje zatęchły system ekonomiczny oparty na władzy banków, które normalnie powielają pieniądze. Biorąc kredyt to po 5 latach trzeba oddać 2x więcej. Teraz wciskają je niemal wszędzie, też państwa są zadłużone).
Świat jawi mi się jak wielki obóz pracy.. (jedni pracują na drugich, tych sprytniejszych i zastanawiam się co się stanie gdy całe pieniądze przepłyną w ręce jednej tylko warstwy). To jest bardzo ciekawe, przyglądam się temu niczym jakiemuś wciągającemu serialowi. Wiadomo, że to nie dzieje się od razu..
proponuję obejrzeć fabularny film siła myśli, o telepatiach nie tylko co do nadzwyczajnych zdolności umysłu, ale też w kontekście długości życia i sposobów leczenia rzekomych chorób (choroby są pożądanym "towarem" i min. tworzy się je w laboratoriach).
Dlaczego zapytasz - bo to się bardzo, bardzo, bardzo opłaca (alby ludzie chorowali i szybko umierali po osiągnięciu wieku emerytalnego). Kiedyś niewolnictwo było legalne (to biznes).
Eugenika, była popularna swego czasu w stanach (oczyszczanie gatunku jak stada w typowej hodowli). Teraz legalizuje się eutanazje (co wygląda na program pilotażowy - najpierw w Holandii).
Tak naprawdę najbogatszym nie są potrzebne pieniądze (już je mają).
Najbogatszym potrzebne jest utrzymanie status-qwo (i umacnianie władzy).
Aby umacniać władzę trzeba sprawować kontrolę nad szarą masą np. regulując populację.
Jak sądzisz co stało by się za n lat, gdyby ludzie żyli dłużej, w rosnącym dobrobycie rozmnażali by się nawet nie tak jak Arabowie (nie aż ośmioro dzieci, ale np. po 3 na parę). Matematyka lub odrobina wyobraźni powie, że.. zabrakło by miejsca na Ziemi (Prawdziwi politycy /nie mówię o tej szopce dla mas w TV/ planują na setki lat do przodu).
Nie twierdzę, że światem rządzi jakaś jedna opcja.
Twierdzę, że świat zachodni zdominowała jedna opcja.
Mówiąc świat, mamy zwykle na myśli znane nam kraje (demokracje).
Demokracja to.. system zapewniający ukrytą władzę (idealny do korupcji i zwalania winy na nieudolnych polityków, których wymienia się jak niewolników, aktorów, od brudnej roboty).
Ich nigdy nie zabraknie, zawsze znajdą się chętni aby za przereklamowane pieniądze, kupić sumienie (poza tym, to całe sumienie jest względne i zależy od wielu cyników np. przynależności do pewnych grup interesów).
Zapytasz w takim razie skąd wojny, skoro rządzi jedna opcja.
Na wojnie nie giną rekiny, tylko płotki (rekiny się bogacą i realizują plany
- prawdziwa polityka to strategiczna gra jak szachy).
I tutaj zaczynamy zdradzać prawdziwe motywy tej naszej wielkiej sceny.
Oto pytanie podstawowe:
Kto stworzył świat i po co?
Nie uwierzę, w teorię Darwina bo wydaje się być bezsensowna (jak te wieżowce, że zawaliły się od pożaru, bo rzekomym wbiciu się weń samolotów /udowodniono, że to fotomontaż, robiony pospiesznie, w którym spartaczono kilka rzeczy/).
Jak to powiedział jeden znajomy profesor (kiedyś starałem obracać się w śród intelektualnych elit).. być może powtarzając za kimś: Spontaniczne powstanie DNA w kosmosie jest prawdopodobne na tyle, co złożenie działającego boeinga 747 przez wiatr hulający nad złomowiskiem. Koniec cytatu. Ludzie nie zdają sobie sprawy co to jest DNA (to jest jakby bardzo zaawansowany komputer i nie jest możliwe, że powstał sam z siebie).
Przypomnę, DNA to podstawa min. rozwoju życia, powielania, działanie, ekspansja natury.
Poza tym w tej przereklamowanej teorii są inne dziury np. poszukiwania brakującego ogniwa (łączącego małpę i człowieka). Za to znaleziono wiele dowodów archeologicznych zaprzeczających tej teorii (ale się je ukrywa, jako nie wygodne z oficjalnym stanowiskiem. Patrz -"Zakazana archeologia").
Innymi słowy obowiązuje cenzura i ogłupiająca "wiedza".
Z pewnych oczywistych powodów trzyma się ludzi na poziomie średniowiecza.
Co zawsze robi władza o charakterze.. (tu brakuje mi odpowiedniego słowa, które oddaje jej naturę chyba raczej w ogóle). Władza, to pewna kasta, wykształconych i zorientowanych w świeci ludzi (i nie chodzi o tę masową edukacje - elita ma swoje szkoły, przygotowujące do rządzenia, a nie do wykonywania poleceń, będąc bardziej jak zaprogramowana maszyna niż myśląca samodzielnie osoba).
Rozgadałem się..
Na końcu wspomnę tylko , że władza nie opiera się na pieniądzu (będącym wprawdzie ważnym narzędziem..). Władza opiera się wg. mnie na ogromnej dysproporcji w umiejętności posługiwania się umysłem. To tak jak ludzie i zwierzęta (człowiek jest znacznie mądrzejszy przechytrzy choćby silniejsze słonie - zastawi pułapki i zniewoli, podporządkuje i wytresuje je, owijając sobie wokół palca przyszłe pokolenia wychowane w niewoli tak jak chce - Popatrz co zwierzątka potrafią robić w cyrku).
Człowieka tresuje się na identycznej zasadzie (metodą kija i marchewki, od najmłodszych lat w domu i w szkole). Potem taki wytresowany, z wypranym mózgiem (niczym w sekcie) idzie w świat i powiela te schematy. Wiesz co sekty i różne ideologie potrafią zrobić z ludźmi (przekonać ich do wszystkiego - bo ludzki umysł, po pewnych chemicznych modyfikacjach jest bezbronny i programuje się jak maszyna). Masowa produkcja żywności, masowa edukacja, "opieka" zdrowotna, mas-media - to silny, spójny system kontroli CENTRALNIE sterowany. Pranie mózgu jest banalnie proste, to tylko powarzenie (co robią media, religie itp). Sekta charakteryzuje się monopolem informacyjnym (odcięciem od alternatyw - kiedyś była jawna cenzura, dziś nawet nie potrzeba bo psychomanipulacja doskonali się i doszła do poziomu wbudowania AUTO-cenzury w procesie wychowawczym /większość ludzi nie ufna nowej informacji (ma skostniały umysł). Jest tak podejrzliwa, że nie wierzy w to co im się nie zgadza z oficjalną propagandą, którą jest przesiąknięta. Odnoszę wrażenie, że większość nie myśli - choć to dziwnie brzmi, ale to prawda, bo nawet nie wiedzą co oznacza myślenie, bo to czego ich uczą to powtarzania programów wtłoczonych im w procesie urabiania poglądów. Myślenie to proces z gruntu twórczy, niezależny. Ludzie poruszają się po gotowcach, działają nie jak świadomy, żywy organizm, który decyduje za siebie, wybierając to co dla niego dobre. Masowy przedstawiciel gatunku jest jak lunatyk, jak pół przytomny, nie zastanawia się nad tym co mówi, robi, a powtarza wzorce otoczenia - powiela zapodane schematy, kopiuje formuły jak wytresowano go w szkole/. Ostatecznie podporządkowuje się temu co zakodowane jako prawda. Edukacja działa w istocie jak religia - wtłacza dogmaty =definicje, formułki - obce z góry zapodane prawdy).
Problem w porozumiewaniu się (z osobami, posiadającymi alternatywną, zewnętrzną wiedzę /z poza systemu ludzkiej hodowli/) polega na tym, że ... "ofiara sekty nie wie że jest ofiarą" (często też broni swego oprawcę, a swego wybawiciela biorąc za wroga). Niestety tak działa prawie mozgo, realizowane przez pokolenia na masową skalę - trudne do odkręcenia, a raczej nie możliwe konwencjonalnymi metodami. Ale są różne (wspominane technologie, ściśle powiązane z najbardziej tajną wiedzą na temat możliwości ludzkiego umysłu).
Umysł ludzki to min. nadajnik częstotliwości (a dokładniej przekaźnik do stertowania innym silniejszym nadajnikiem, o którym nie opowiem, bo gdyby nie oficjalne badania naukowe
mi byłoby w to trudno uwierzyć). Masowa edukacja totalnie ogłupia w tej dziedzinie (brzmi jak głupi kawał zrobiony ludzkości). Nie zdajesz sobie sprawy jaka machina za tym stoi, aby tak wiele kłamstw mogło funkcjonować jako prawdy (a prawda była na tyle ukryta, że aż wywalona wprost wydała się śmieszna - to tak działa ta AUTO-cenzura).
Jesteś inteligentną osobą, ale żyjesz w świecie perfekcyjnych kłamstw (więc domyślam się, że niby skąd masz znać prawdę. Skoro jest ona tak dziwna, że mało kto może w nią uwierzyć). Za to, życie staje się ciekawe i jest co odkrywać (trochę jak w filmie matrix.
Jest on trochę jak fabularyzowana opowieść, o rządzie maszyn.. Mam na ten temat wiele różnych zdań. To zabawne, ale nie jestem jedną osobą, takim typowym człowiekiem.
Mam co najmniej dwie dusze:) Przynajmniej te dwie znam dobrze na co dzień (naprawdę czasem spieramy się na różne tematy nie mogąc się zdecydować co wybrać - trochę jak siostry syjamskie, które funkcjonują jak jedna osoba z dwoma głowami, gdzieś w stanach -nawet prowadzą auto). To jest zabawne - jedno ciało i dwie dusze, dwa koncepty, upodobania (ale trzeba wybrać, zdecydować którą ideę i jak realizować). Więc mam zajęcie na co dzień (tworzę właśnie nową strategię porozumień). Huna oznajmia, że każdy człowiek ma dwie dusze, ale u nich tego jakoś specjalnie nie widzę (zostali może zdominowani jak ofiary inwazji w filmie Intruz - jest bardzo dobry, polecam. Ale najlepsza jest niepamięć - pokazuje jak prosto może działać dezinformacja:) Uśmiecham się bo wiem wiele, wiele, wiele więcej (i z mojej perspektywy to jest trochę jak zabawny film - ot taka przepychanka, gra, zabawa:) Po prostu pasjonuje mnie to i oglądam jak wyborny super serial (sorry za wylewność. Zebrało mi się na sentymenty, bo sam się z tym oswajam, wychowany na Ziemi i wierzący w te wszystkie bzdury. Inaczej nie mógł bym zrozumieć ludzi, ani się z nimi w ogóle dogadać:) Utożsamiam się trochę z bohaterem filmu przenicowany świat, który popełnił pewien błąd wtrącając się w coś czego dobrze widać nie zrozumiał (zrobił po swojemu i rozwalił system, który ewoluuje w naturalny sposób). Przy okazji - zastanawiające jest, że częstotliwość sieciwifi est tak popularna, że nawet w TV i aparatach foto teraz się to montuje, a podobno kiedyś nie była dopuszczona do użytku cywilnego z uwagi na szkodliwość dla zdrowia. O czym jakoś się nie mówi (może będzie jak z azbestem, prawie wszyscy tego używali, ale nikt nie widział, że jest rakotwórcze o po latach dopiero wyszło).
Ktoś już zaskarżył producenta komórki, od której dostał raka mózgu rozmawiając wiele.
Nie znam się na tym, ale spec od transmisji bezprzewodowych mówił, że domowe rutery, z których większość rozprowadza bezprzewodowo internet po domu i okolicy, są bardziej niebezpieczne niż nadajniki komórkowe instalowane na budynkach w mieście.
Porównaj to ze scenariuszem wspomnianego filmu (sieć wierzy nadawczych, oddziaływających na fale mózgowe /umysł także urządzenie elektryczne, wykorzystujące fale elektromagnetyczne, dzięki czemu zdalnie możemy go badać/).
Idealny niewolnik to nie myślący, otumaniony niewolnik (technologie nie są wykorzystywane w służbie, a przeciw ludziom. Mogli by spoko przeżywać setkę, ale na przestrzeni wieków, widać częściej chorują i umierają coraz młodziej). Zwycięzcy piszą historię (nie wierz podręcznikom).
Kończąc uchylę rąbka tajemnicy (dla dociekliwych).
Najbardziej zaawansowane technologie.. wg. mnie dotyczą fraktali
(kto szuka ten znajdzie).
Najważniejsze w życiu jest szczęście (a to prawdziwe jest bezwarunkowe, naturalne.
W procesie prania mózgu, zastraszania, tresury (ocenienia w szkole i faszerowania negatywną en. min. z ambony i TV) odbiera się je, wydawało by się, że niemal trwale.
Z pogodnego dziecka, wyrasta jakaś karykatura człowieka (niezadowolony z siebie, oceniający np. troll jakich tu pełno). To są programy, jak wirusy komputerowe tylko na ludzkie umysły (przykładem działania, samopowielanie jest fala w wojsku, gdzie ofiary stają się katami). Ludzi często uczy się robić to co im szkodzi (papierosy, pijaństwo, przemoc).
Mogli by częściej zastanawiać się po co im coś i co jest lepsze zamiast powielać programy.
Pamiętaj, że warto czytać, uczyć się, odkrywać bo edukacja, media, religia to intelektualne więzienie i emocjonalne kajdany (jak zaawansowana psychomanipulacja wypalająca umysł).
Radził bym omijać szerokim łukiem (a uczyć się o podświadomości i świecie energij).
Aby zrozumieć jak działa umysł i przestać dawać wykorzystywać go przeciw sobie
(po trochu w długotrwałym procesie umacniania świadomości usuwać wrogie programy).
Chodzi o własny sposób myślenia, działania, a przede wszystkim tworzenia samopoczucia!
Bo to jest najważniejsze w życiu - SZCZĘŚCIE, radość, pogoda ducha, pokój wew. , zadowolenie.
To są rzeczy dość niezależne od okoliczności, do czego dochodzi się w trakcie rozwoju
(czyli nauki - jak się potrafi zarządzać swoimi myślami, uczuciami - zamiast podlegać obcym, często toksycznym, ograniczającym i destruktywnym wzorcom - zakłócającym dobre samopoczucie/ można tworząc równie dobrze własne programy uczestnicząc w grze już nie jako ofiara, ale jak jej współ-twórca).
Gdy doczytałeś do końca nagroda (Transferyna rzeczywistości w PDF książka - Google)
Serdecznie pozdrowienia
Ale się rozpisałeś. O kurcze, a patrzę pod spodem kolejna ściana tekstu, mecz Ci przeze mnie pewnie przepadł :D Przeczytam później na spokojnie, ale wyłowiłem jedno zdanie, za które zapunktowałeś u mnie, mianowicie o tym zakupoholizmie i uzależnianiem ludzi od niepotrzebnych pierdół (,,już jest iphone 10S, o 3% wydajniejszy od zwykłego iphone 10!''). Przez ostatnie miesiące robiłem sobie czystkę z niepotrzebnych gratów i reliktów przeszłości, im mniej miałem tym szczęśliwszy się stawałem. Teraz ograniczam się do niezbędnych rzeczy, i to naprawdę super uczucie, telewizora też od lat nie oglądam, ale tak sobie stał i mi miejsce zabierał, dziś przyjechały nowe meble to mam pretekst, żeby wywalić te cholerstwo z domu. Polecam wyzwanie, które znalazłem swego czasu na internecie - zrób spis swoich rzeczy, które posiadasz w mieszkaniu i ogranicz tę listę tak by zamknęła się w 200 pozycjach (nie licząc jedzenia i przedmiotów typu szczoteczka do zębów).
Dobra, kilka dygresji ode mnie jeszcze. Ogłupiające religie - tu się generalnie zgadzam, nie chcę mi się rozpisywać, bo przerabiałem tyle dyskusji o religii lata temu, że temat mnie już nudzi, temat religii jest generalnie skostniały i daje niewielkie pole do popisu, bo wszystko sprowadza się u podstaw do wiary bądź jej braku, która z założenia dopuszcza istnienia zjawisk, których nie sposób zbadać/dotknąć/zmierzyć (także mimo braku wiary, zakładam, że Bóg istnieje, jeśli choć jedna osoba na świecie w niego wierzy, ot taka poprawa wizerunku ateisty - słowo, którego nie lubię używać, bo ma dla mnie pejoratywny wydźwięk).
Mass-media kontrolujące i manipulujące społeczeństwem - to zależy od odbiorcy. Ktoś czerpiący wiedzę wyłącznie z telewizora może łykać jak pelikan bez popity, ale jak się ma trochę ,,oleju w głowie'' to można sobie przefiltrować informacje serwowane przez jakąś stację, zasięgnąć źródeł w internecie (choć to też kolejna pułapka, bo najpierw trzeba się przekopać przez masę szamba w postaci gazet czy innych pudelków, które oferują artykuły najbardziej ,,klikogenne''). Moje zdanie jest generalnie takie, że nie ma jakiejś wiedzy tajemnej, ukrytej w katakumbach pod Watykanem i pilnie strzeżonej przed spłynięciem łaską na społeczeństwo - całość wiedzy jest dostępna, w zasięgu ręki dzięki internetowi i specjalistycznej literaturze, po prostu wiedza ta jest przyduszona przez zalew śmieci, informacji zbędnych, fałszywych, miejskich legend, i kłamstw powtarzanych 1000-krotnie, aż zostają powszechnie uznane za fakty. Komu zależy, to takową wiarygodną wiedzę znajdzie (przynajmniej na tyle, że jest uznawana w danym okresie za faktyczną, bo np. w psychologii czas połowicznego rozpadu zgromadzonej wiedzy wynosi zaledwie 10 lat - po 10ciu latach połowa wiedzy z psychologii przestaje być aktualna; w fizyce też kilka osób nieźle namieszało i zachwiało podstawami tej dziedziny - wiadomo, Newton, Einstein, Schrodinger, i cała reszta jajogłowych z ostatnich stu lat, którzy nadal nie mogą dopasować grawitacji do zgrabnej, spójnej GUT (Wielkiej Teorii Unifikacji), jeśli nie będą się posiłkować abstrakcją pokroju 11-wymiarów. Ale namieszali, a mogli zostać przy Newtonie, tam był wszystko zgrabne i nie bolała od tego głowa :D
Hmm, co dalej - temat WTC tak średnio mnie rajcuje, więc w skrócie - może był zamach, może był spisek Białego Domu, a może wzorem South Park Biały Dom chce, by ludzie tylko myśleli, że stoi za tym Biały Dom, bo tak naprawdę g*wno mogą. Nie interesowałem się, więc temat pozostawiam otwarty.
Brak materii, coś było, czekaj... Dobra pomogłem sobie wiki, bo dzwoniło, ale nie w tym kościele. Berkley, przerabiałem gościa, miał solidne podstawy (jak każdy filozof, skubańcy tak dopieszczają swe teorie, że ciężko znaleźć dobrego haka, więc nawet po 2000 lat taki Platon nie ma się czego wstydzić). Wszystko sprowadził do zmysłów, i poniekąd można by sobie takie założenie przyjąć w życiu codziennym i nie wyjść na szaleńca. Bo jak mamy badać materię poza zmysłami? Jest to niemożliwe, obserwacja zjawisk odbywa się przynajmniej przy użyciu wzroku, ale też słuchu, dotyku, smaku, węchu. Tego nie obejdziemy.
Eugeniki z eutanazją bym jednak nie mieszał, podobnie brzmi, ale trochę się rozmijają w założeniach, ta pierwsza z pewną pomocą doktryn o nadczłowieku Nietzschego namieszała pewnemu zakompleksionemu kurduplowi, o którym wspominałeś, przyczynić się do masowego mordu (i owszem, uczynił też Niemcy potęgą ekonomiczną, ale do Polski im brakuje. To akurat moje dziwactwo, ojciec mi od lat wpajał, że Polska pięknym i najbogatszym na świecie krajem jest, aż sam zacząłem w to wierzyć, i w sumie dobrze mi się z tym żyje, optymistyczny patriotyzm nie szkodzi). Wracając do eugeniki i eutanazji, ta pierwsza uderza w ludzką godność, druga pozwala ją zachować, gdy jest to dobrowolny wybór jednostki, trzeba ten wybór uszanować. Wiadomo, że w tych przypadkach nic nie jest czarno-białe, i każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, ale czasem cierpienie wywołane jakąś nieuleczalną chorobą jest ponad ludzkie siły.
Co do DNA i Darwina. Ja biologii trochę w życiu liznąłem, i się nie zgadzam (tak, zindoktrynował mnie system szkolnictwa, moja bardzo wielka wina). Zauważ, że po pierwsze rozwój DNA do tego magicznego 2n=46 zajął całkiem sporo lat (będzie z kilka miliardów na oko). A dwa, nie zaczęliśmy tego rozwoju od jakiejś płotki (która nie w kij dmuchał, trochę te DNA ma rozwinięte), a od prostych form życia, które miały te DNA złożone z kilku aminokwasów. Wszystko, co organiczne oparte jest o pierwiastek węgla, więc szansa na to, że w ciągu życia na Ziemii (albo innej planecie, wg. teorii, która mówi, że pierwsze formy DNA pojawiły się na Ziemii na jednej z asteroid) węgiel połączy się z jakimś innym pierwiastkiem i utworzy prostą formę życia jest ogromna. Przypadki mało prawdopodobne w perspektywie wieku wszechświata są wręcz powszechne, jaka jest szansa, że w po rzucie monetą spadnie na kant? 0,001 x 10 do 2 potęgi? A gdyby takie rzuty monetą powtarzać przez 13 miliardów lat? Wtedy będzie to zjawisko całkiem pospolite. No i jeszcze te DNA, ono się tak rozwijało grzecznie, to się dołączyła adenozyna, to tiamina, to kolejny węgiel, gdzieś się zbłąkał uracyl i powstało RNA, potem jakaś mutacja, a tu nagle z ryby się gad zrobił, kolejna mutacja, aż tu małpa, małpie znudziło się skakanie po gałęziach to się spróbowała wyprostować i pochodzić na dwóch nogach i voila! - mamy człowieka. Dziecinne uproszczenie, ale tak jak mówiłem, w perspektywie oceanu czasu przypadki niemożliwe mogą wręcz powszednieć.
Ok, na dziś chyba wystarczy, późno już, a miałem się nie rozgadywać. Pozdrawiam również
Trochę kruczków w składni zdań znalazłem, ale wyciszę językowego purystę i usprawiedliwię się późną porą pisania posta.
Jeszcze mi się przypomniało co do teorii ewolucji, to nawet nie trzeba miliony lat czekać na efekty, czasem zajść mogą w ciągu jednego pokolenia. Był taki motyl, który po katastrofie ekologicznej zmienił kolor skrzydeł, bo dostosować maskowanie przed drapieżnikami do innych warunków otoczenia, w którym dotychczas bytował. A u człowieka rozwój też przyśpieszył, jesteśmy generalnie nieco wyżsi niż kilkaset lat temu (podobno za kilka tysięcy lat wyłysiejemy, włosy na ciele ulegają stopniowej redukcji, ma to sens ewolucyjny, np. włosy łonowe chroniły przed zakażeniami sfer intymnych, obecnie wiele infekcji dróg płciowych bezproblemowo leczymy, za kilkaset lat być może będziemy mieli haka na każdego wirusa, niezależnie, jak zmutuje, coraz więcej ludzi będzie się ,,tam'' golić, urodzi się w końcu nieco dzieci z mutacją redukującą owłosienie łonowe, zasieją propagandową spuściznę, aż bakcyl rozniesie się na 90% ludzi, i mamy kolejny etap ewolucji - ludzie bez bobra i poduszki). Ok, idę spać, bo zaczynam facecje tworzyć :)
Ech, nie mogę zasnąć to wyławiam kolejne zdania z Twej wypowiedzi. Na razie możesz być spokojny, te nasze 7 miliardów zmieściłoby się w stanie Texas w USA, i jeszcze trochę miejsca by zostało. Z jedzeniem też nie ma problemu (zwłaszcza, że mamy teraz GMO, więc naszym pomidorkom rosną plecy jak po dobrej kreatynie), jest jedynie kłopot z dystrybucją żywności (w krajach zachodu codziennie tony dobrej strawy trafiają na śmieci, podczas gdy spory procent ludzi w krajach rozwijających się nie ma co do garnka włożyć, a źródło białka czerpie z żuków gnojaków - podobno upieczone są smaczne na pizzy).
I taka prawda życiowa ode mnie - ludzie nie są manipulowani czy kontrolowani od 100 czy 50 lat. To się dzieje od pierwszych raczkujących cywilizacji tysiące lat temu. A dlaczego? Bo tak naprawdę większość z nas, świadomie czy nie, tego oczekuje. Potrzebujemy w życiu poczucia kontroli, bezpieczeństwa, czujemy się komfortowo, gdy Wielki Brat patrzy i czuwa. Niewielki procent to wykorzystuje dla podporządkowania ogółu i korzyści osobistych karmiąc ludzkie nadzieje doktryną religijną/obietnicami ochrony, zapewnienia bezpieczeństwa itd. Tak to się kręci i tak będzie, bo taka jest nasza natura. Jest lider i są owieczki. I na dobrą sprawę czy to coś złego? Jesteśmy poznawczym leniem, więc upraszczamy wiele zjawisk, które przelatują przez nasze życie, dostajemy gotowca z religii, więc śmierć nie jest taka pusta i bezsensowna, władza da nam policję, sąd i służbę zdrowia, i możemy spać spokojniej. Lepiej lub gorzej, ale jakoś ten system nas odciąża od od zmartwień, pozwalając się skupić chociażby na pracy twórczej, naukowej, czy wymianie poglądów na jakimś portalu internetowym. Antykonformizm owszem, ale w zdrowych ilościach - anarchia i hasła o obalanie władzy i hulaj dusza, piekła nie ma, to nie dla mnie.
Nie twierdzę, że anarchia jest dobra (jako zastępstwo silnej władzy). Można uświadamiać i aktywizować ludzi (aby brali udział w zarządzaniu swym światem nie interesując się tyle głupotami jakimi ich się karmi, a bardziej sobą, praktycznie).
Co do systemów wolał bym by była szeroka paleta możliwości. Choćby celem eksperymentowania z różnymi systemami organizacji społeczeństw (to tak jak z muzyką - jest wiele stylów i wybierasz sobie - nie jest narzucone z góry, że można wykonywać tylko muzykę danego typu). Każdy może chcieć spróbować czegoś nowego, egzotycznego (myślę, że świat byłby ciekawszy o ile nadal zróżnicowany). Nie wiemy jak coś działa zanim to poznamy, wypróbujemy (kto wie, może anarchia w pewnym zakresie sprawdzi się, a w pewnym tyrania /pewnie to zależy od osób - niektórzy nie pozabijają się w totalnej wolności, innych trzeba trzymać za pysk, jak dzikie zwierzęta aby się wzajemnie nie pozjadały). Jeden system dla wszystkich to tak jak jedna religia, jedno prawo, jeden światopogląd. Ludzie są na rożnym poziomie rozwoju (nie da się ich wrzucić do jednej klasy - jak w szkole. Ci zaawansowani będą poszkodowani, a ci zapóźnieni też nie odnajdą się). Jedno prawo dla wszystkich to utopia, dlatego ludzie są nie zadowoleni i kombinują jak mogą (jedni kradną na mała skalę, inni na dużą, a jeszcze inni okradają całe państwa - u nas słynna afera Fozz - podobno podczas przemian ustroju nie było księgowania i zginęła z budżetu państwa nieprawdopodobna ilość pieniędzy. Ktoś powiedział, że to odpowiednik pociągu wypełnionego złotem ciągnącego się ileś kilometrów).
To taka ciekawostka - jedyną osobą skazaną był dziennikarz, któremu inspektor NIK dał to do opublikowania, twierdząc, że jego zwierzchnicy chcą utopić tę sprawę i jedyną szansą aby ktoś się o tym dowiedział jest podać to opinani publicznej. Ów inspektor wkrótce zmarł na atak serca (mimo, że był młody) a dziennikarza skazano za ujawnienie tajemnicy państwowej! Dobre co nie.. Jak działa prokuratora widać też na przykładzie Kluski od Optimusa (zapłacił nie należny podatek oddając chyba co najmniej parę milionów, więc stwierdzili, że ma za dużo pieniędzy i szantażując go wsadzili do paki za nic -licząc, że dostaną haracz).
Nie trudno oprzeć się wrażeniu, że u nas w kraju rządzi jakaś mafia (patrz w sieci, np w YouTube "seryjny samobójca". W ostatnich kliku latach ze 20 ważnych osób z kręgów władzy w dziwny sposób "zabiło się". Pewnie byli nie zadowoleni ze stopnia grabieży i chcieli wyjść z układu więc ktoś wyeliminował ich perorując samobójstwa. Przedostatnio Leppera, a ostatnio jakiegoś generała, założyciela GROM udzielającego się w mediach).
Zastanawia mnie komu chciało by się spędzać czas na szukanie alternatywnych informacji, jeśli jest przyzwyczajony do tego, że ogląda wiadomości w TV i czyta gazety. To raczej nowe pokolenia siedzą więcej w sieci (starsi ludzie są jakby częścią tego skostniałego układu, polegającego na programowaniu umysłów codziennymi sesjami w TV itp).
Ludzie oczekują kontroli bo są zastraszeni.
Jeśli z ekranów co dziennie dostają dawkę strasznych informacji, oczekują silnej władzy. To taki trik w manipulacji. Najpierw stwórz poczucie zagrożenia np. przed retoryzmem lub wojnami, aby lidzie wręcz błagali ciebie, oczekiwali działania. Przez TV można im zasugerować wszystko. Wcześniej to robiły z nimi religie. Szli na wojny o wyzwolenie świętego miasta (wysyłając na rzeź niewinne dzieci bo wierzyli, że im się nic nie stanie).
Może masz racje, że część z nich nie ma potrzeby bycia wolnymi (wydają się być jak maszyny, wegetują bardziej niż żyją). Ale nastaną nowe pokolenia dla których można posprzątać w świecie, tworząc lepszy świat, wygodniejsze mieszkanie (na czas tej ziemskiej przygody, która wydaje się jak jeden dzień w skali kosmicznego życia).
Religia działa jak władza, zastrasza. Sugeruje że człowiek jest chory na zło lub zagrożony i przedstawia się za zbawcę, lekarza. To super biznes i władza (wmówić komuś coś złego i kazać sobie płacić za proces leczenia, gdzie zamiast leczyć się zatruwa. Bo wyleczyć pacjenta znaczyło by przestać być potrzebnym).
Nie uważam, że nasza natura to totalna głupota (dawać robić z siebie ofiarę, cierpieć i być okradanym).
Uważam, że każdy w końcu dojrzeje i zerwie się z łańcucha ogłupiającej go propagandy (dojrzeje do zmiany mentalności z ofiary losu, która boi się rozdmuchiwanych zagrożeń, na człowieka pokoju, wewnętrznej siły, hartu ducha /który nie potrzebuje wielkiego brata, ani niani, bo dorósł głupotę zastępując WIEDZĄ O ŻYCIU I ŚWIECIE/).
Nie jest to złe, że jest lider i są owieczki. Jednak jeśli lider to psychopata? (zabija je dla zabawy, ogłupia zamiast uczyć życia i okrada).
Uważam, że ten system tworzy zmartwienia bo policja nie jest potrzebna jeśli ludzie są wychowani do życia w pokoju oraz nie tworzy się SZTUCZNEGO deficytu dóbr!
Mogli byśmy być już jak w filmach SF, gdyby nie powstrzymywano rozwoju darmowej energii (nawowe koncerny). Przy postępującej automatyzacji większość kosztu w masowej produkcji to koszt energii (niezbędnej dla maszyn i do transportu). Przy darmowej energii wszystko by staniało, a z czasem mieli byśmy nadmiar rzeczy i mogły by być za darmo (bo robot nie oczekiwał by zapłaty:)
Gdyby nie ten system ludzie nie musieli by pracować 8 godzin dziennie (oddając podobno 90% swych zarobków na tę machinę biurokracji, która rości sobie prawo KONTROLOWAĆ ich każdy aspekt życia).
To jest powoli narastający koszmar jak ze średniowiecza (odpowiednik państwa religijnego, gdzie władza była totalna).
Uważam, że nie należy obalać władzy, ale ją przejmować (żyło by się lepiej wszystkim gdyby była w rękach ludzi empatycznych).
Cholera nie wiedziałem, że te żuki nadają się do jedzenia i są takie dobre (jeżdżąc wiele na rowerze w lasach widzę jak nieraz ususzą się na słońcu te mocno czarne skorupy).
Problemy ze snem to podobno narastająca bolączka współczesnego społeczeństwa (być może ma u podstaw niepokój -co o tym myślisz, czy to ma sens?).
Jeśli nie chodzi o przeludnienie to tym bardziej widać, że władza chce ograniczenia masy niewolników. Bo w dobie postępu techniki (taka ich masa nie będzie potrzebna - zastąpią ich maszyny).
Jeśli człowiek jest przodkiem małpy to dlaczego z tysięcy gatunków zwierząt tylko on jest inteligentny i kreatywny?
To zastanawiające bo są zwierzęta lub organizmy bardziej zaawansowane od niego powiedzmy technologiczne. Ptaki przelatujące tysiące kilometrów intuicyjnie, nie znając trasy. Nietoperze używające echosondy, świetliki i dziwne jakby meduzy na dnie oceanu (które wg. dotychczasowych wyobrażeń naukowców nie mają prawa żyć - bo jest tam niemizdrzące ciśnienie i brak światła).
Małpa jest podobna do człowieka, a jednak nie tworzy nic więcej niż tamte inne tysiące gatunków zwierząt.
Więc co z tą różnorodnością po jednej stronie i TYLKO JEDNYM człowiekiem inteligenty po drugiej (na chłopski rumom jedno nie przystaje do drugiego).
Gdyby ewolucja istniała to mieli byśmy wielką różnorodność ludzi (jak gatunki zwierząt) oraz ceych inteligencji wśród zwierząt (ktore też coś by bydowały jak my). Tym czasem róznimy sie jak niebo i ziemia (żyjemy zupełnie innaczaj). To tak jak by porównywać rośliny do zwierząt (są wprawdzie zwierzęta, które wyglądają jak rośliny, ale ich sposób życia jest zupełnie inny).
Człowiek to nie bezwłosa, mądrzejsza małpa (człowiek to ie zwierze, to jedyna w swoim rodzaju, świadoma, inteligentna, twórcza istota - mająca się nijak do świata zwierząt). Nie ma i nie było brakującego ogniwa, a ewolucja to ściema (którą wciska się masie z braku alternatywnego wyjaśnienia. Tym czasem ono istnieje, ale jest TOTALNIE NIE WYGODNE dla władzy i dlatego afirmuje ona tę dziurawą i naciągana teorię, aby tworzyć ALTERNATYWNE dla zużytej religii, która też była narzędziem ogłupiania, jak dziś oficjalna nauka robi ludziom śmietnik w głowach).
Dostosowanie do warunków życiowych to nie to co ewolucja firmowana przez Drwina (że człowiek niby od małpy). To zupełnie dwie inne rzeczy (DNA nie może powstać spontanicznie, a człowiek i małpy żyły równolegle miliony lat temu - archeologia).
Dlatego mam żal do eutanazji gdyż [z tego co słyszałem] nie ma chorób nieuleczalnych (to propaganda, nastawiona na zabijanie ludzi w pewnym wieku /co nie powinno dziwić, bo robi się to na wiele sposobów np. głodząc masy w krajach trzeciego świata, albo sterylizując ich aby wyeliminować całe populacje traktując ich jako stado nie pożądanych ZWIERZĄT/).
Farmakologia to jedna wielka mafia, która wmawia, że choroby muszą być przewlekłe, że są trudne. To jest jak religia która wmawia zło, czyni ludzi złych (jakby na zasadzie sugestii). Skłóca ich (religijni fanatycy walczą miedzy sobą). To jest straszliwa choroba religijnego opętania (podobno w wojnach religijnych zginęło najwięcej ludzi w historii świata). Nie mówiąc już o straszliwych torturach inkwizycji (której gestapo mogło by pozazdrościć okrucieństwa - łamanie kołem, palenie żywcem). Hitler mógłby być pozytywnym bohaterem przy bestialstwie kościoła jawiącego się teraz świętom (cóż zwycięzca pisze historię). Zanim kościół opanował dane ziemie musiał wymordować wszystkich mędrców, jakby szamanów. Ogólnie przywódców duchowych tradycji (tu były bardzo awansowane, gdzie religia to przedszkole - bajka dla dzieci na poziomie odpowiedzi na pytania skąd się biorą dzieci: Bocian przynosi). Patrz słowiańskie Wedy!
To co się odbyło zdaje się być jak inwazja (doszczętnie wyniszczenie dawnej kultury, spalono biblioteki, zabito masę ludzi, zapanował terror aby narzucić religie). Przeminęło kilka pokoleń i przemoc nie jest już potrzebna, bo obowiązkowa indoktrynacja od kołyski zrobiła swoje.
Dawna wiedza odpowiada na niemal każde pytanie.
Zatarto ją aby podporządkować sobie masę (głupimi łatwo się rządzi). Na ziemi były bardzo awansowane cywilizacje na co jest wiele dowodów (bardziej znane to dokładne mapy globu, z czasów przed Kulombowskich, gdzie trzeba techniki super techniki aby nanieść precyzyjnie obrzeża wszystkich kontynentów). Na tabliczkach glinianych jest opis galaktyki, gdzie jedną z wymienionych tam planet okryliśmy dopiero współcześnie!
Nie mówiąc już o mnóstwie artefaktów przedstawiających statki latające, min. z dokładnym opisem (nawet w apokryfach, które nie weszły do kanonu Biblii katolickiej, a etiopskiej też chrześcijańskiej). W księdze Henocha jet opis startu rakiety, przy której zginęli ludzie (spaliły ich silniki odrzutowe, bo gapie podeszli za blisko -mimo, że ich ostrzegano). To byli dzicy ludzie. Obejrzyj rosyjsko-niemiecki film "TRUDNO BYĆ BOGIEM", to zrozumiesz te czasy.
Ta cywilizacja odcięła ludzi od tożsamości, wycierając z historii ogrom wiedzy. Dlatego ukrywa się znaleziska, nie pasujące do oficjalnej wersji. Bo ludzie zaczęli by doszukiwać się prawdy.
A prawda jest taka, że Atlantyda była bardziej awansowana
(jednak doprowadzono do wojny, kataklizmu i wszystko szlag trafił).
Wmawia się nam, że piramidy zbudowali niewolnicy za czasów faraona. To jest śmieszne, bo są tam bloki kamienne 400 ton, które były odcięte do podstaw sfinksa (w procesie technologicznym wyłaniania rzeźby) i postawione obok jeden na drugim.
Podobno współcześnie w ten sposób nie wykonali byśmy tego, bo to na garncy możliwości technicznych. Jeśli mamy usunąć zbędny kamień to wycinamy go małymi porcjami dostosowanymi do wygody, do naszych możliwości. Inne piramidy (bo jest ich wiele na globie) są wykonane przy użyciu przenośnych pieców hutniczych (łączenie kamieni). W jeszcze innych kamienie są na zakładkę, z felcem (jak teraz buduje się ściany pod nasypy wiaduktów). W rejonach sejsmicznych. Tak wysoka precyzja łączenia, że nie można wcisnąć między kamienne bloki kartki papieru).
Kłamstw jest bardzo wiele. To wszystko po to aby ukryć dziedzictwo przodków. Różne technologie i wiedzę o świecie, która daje władzy władzę (a niewolników czyni zastraszonymi niewolnikami).
To na tym polega wg. mnie. Ludzie szukali by i znaleźli.
Inny temat kosmici -interesowałeś się tym?
życie pozaziemskie, lubię ten temat. Przeczytałem twoje wypowiedzi, i moglibyśmy ciągnąć dyskusje długo, ale to są bardziej rozmowy do piwa, jak będziesz kiedyś w Krakowie to możesz się odezwać, pogadamy jak ludzie, bo takie dysputy przez internet na dłuższą metę męczą.
Racja, cieszę się, że przypomniałeś mi o realnym świecie
(niegdyś niemal uzależniłem się od tego forum internetowego i powinienem unikać dłuższych wypowiedzi jak alkoholik choćby okazyjnego kieliszka wódki - aby nie wrócić do nałogu). Więc z pewnością gdy będę w Krakowie się odezwę (bywam czasem na szkoleniach weekendowych w rożnych miastach Polski, bo tak prywatnie staram się czegoś uczyć -a jest masa rożnych ciekawych kursów /sukcesu, biznesów MLM, zdrowotnych lub samodoskonalenia/).
Nie oglądam TV i serio to brzydzą mnie meczę (w szkole odmawiałem okazało się przymusowej gry w piłkę na WF-ie). Wiec z przekory wymyśliłem inną grę skoro już musiałem biegać po boisku (umówiłem się także ze zbuntowanym z kumplem, że liczymy ile kto razy dotknie piłki. Skoro wszyscy za nią ganiają to my też tak tworzyliśmy pozory uczestnictwa w tym emocjonującym cyrku).
W czasach szkolnych obiecałem sobie, że w swoim własnym domu nigdy w życiu nie będę miał telewizora (co oczywiście realizuję do dziś). Potem kilkanaście lat później na kursie sukcesu usłyszałem takie powiedzenie: Biedni ludzie mają wielkie telewizory, a bogaci wielkie biblioteki.
Puki co mój brat ma wielki telewizor, a zarabia dużo więcej (Gdy się spotkaliśmy w święta, okazało się, że w grudniu miał 10x większy obrót ode mnie. Toteż był mój lepszy miesiąc, bo ludzie kupowali rzeczy na prezenty i wysyłałem nawet paczkę do Anglii). Więc nie działa to od razu. Edukacja, rozwój osobisty jest inwestycją w siebie, która procentuje na przestrzeni lat.
Dzięki niej intuicja podpowiada mi co jakiś czas, aby nie zajmować się żadnymi pracami, projektami, z których zysk jest jednorazowy. Aby koncentrować swoją uwagę i siły na branże i algorytmy o charakterze samonośnym i najlepiej dźwigni. Czyli aby iść w stronę automatyzacji.
Więc (gdybym nie miał nic lepszego na oku) zastanawiałbym się np. nad pisaniem programów, które następnie będę sprzedawał w sieci w sposób zautomatyzowany. Raz piszę program, a zysk ze sprzedaży czerpię latami (to przykład takiego nowego modelu pracy). Wynajem nieruchomości to kolejny takie model (raz inwestujesz, dokonujesz pracy organizacyjnej, a potem do śmierci czerpiesz zyski). O tego typu modelach zarabiania mówi się "pasywny dochód" (działając na tej zasadzie bardzo łatwo się bardzo wzbogacić, bo nie traci się cennego czasu, uwagi, sił na coś co daje jednorazowy zysk, a to co się robi tworzy zysk stały, nie wymagający ponownej i ponownej pracy). Większość ludzi nie myśli tymi kategoriami bo nie ma czasu na naukę, rozwój, obserwacje świata i doskonalenie swego życia. Wiedza to ogrom możliwości. Jeśli się o czymś nie wie, to się z czegoś nie tylko nie korzysta (ale wierzy się, że to co jest być musi - Nie ma się wolności wyboru, bo nie wie się o jego istnieniu). Wiec istotna niewola (społeczeństwa) jest sprawowana wg. mnie na poziomie informacji.
Tworzy się pożądane schematy, w których ludzie funkcjonują i WYPEŁNIA się im resztę wolnego czasu, aby przypadkiem się nie nauczyli więcej (czyli mecze w TV, seriale, teleturnieje - to pusta rozrywka, która tworzy też szkodliwe nawyki np. współzawodnictwa, zamiast współpracy /porównywanie się, ocenienie kto lepszy, pierwszy nie jest aż tak zdrową rzeczą, jaką się być wydaje. Widzę, że w niektórych branżach konkurenci współpracują, organizując wspólne przedsięwzięcia i lepiej na tym wychodzą niż gdyby działali osobno nie pomagając sobie wzajemnie, bo chcąc być lepszym od drugiego/). Odnoszę wrażenie że polaków się mentalnie wyniszcza -zamiast się wspierać mają tendencje do ściągania się w dół, do zazdrości, zawiści etc. (podobno w stanach est zupełnie inna mentalność).
Krótki reportaż o tym, dziennikarza na emigracji:
https://www.youtube.com/watch?v=8-VNqZ-8dCk
Współzawodnictwo to domena facetów, to akurat nasza natura, współpraca jest mocną stroną kobiet. Choć wiadomo, wszystko w zdrowych proporcjach, więc ten współczesny wyścig szczurów, w który dajemy się wciągać to głupota, każdy się porównuje z innymi, u mnie w rodzinnym mieście jak posadzimy jakąś nietypową roślinę w ogródku, sąsiedzi zaraz podłapują, i sadzą podobne; A najzdrowiej jest ścigać się z samym sobą, nie zwracać uwagi na innych tylko na postęp jaki dokonało się samemu patrząc wstecz na to gdzie się było, a gdzie jest się obecnie.
Tak to jest najlepsza metoda na postęp, a jednocześnie zadowolenie z siebie (bo najważniejsze jest szczęście).
Przejrzałem dokładniej twoje posty, ego to masz strasznie wybujałe :P ; A w sumie niewiele można wynieść z twoich postów poza truizmami typu wizjonerzy są nierozumiani. Pewność siebie i wiara w to co się robi to nie to samo co narcyzm i poczucie wyższości. Szanuj innych tak jak szanujesz siebie, bo inaczej mało kto weźmie Ciebie i twe teorie na poważnie. Pozdro.
Tak mam strasznie wielkie ego, ale to już tak jest w przyrodzie, że jest to rodzaj napędu ludzi mających coś do zaoferowania. Zwróć uwagę, że gdyby wybitnemu matematykowi nie zależało na sławie, na uznaniu, nie pokonywał by POTWORNIE SKOMPLIKOWANYCH PROBLEMÓW zadowalając się byciem szara myszką na jednym z tysięcy uniwersytetów. Gdyby wybitnie uzdolnionemu artyście nie zależało na uznaniu tworzył by dla siebie, do szuflady. Monumentalne działa, które wiążą się z WŁOŻENIEM WKŁADU W ROZWÓJ LUDZKOŚCI są napędzane MIN. chęcią bycia zauważonym, docenionym, UZNANYM. Nie każdy zajmował by się rzeczami nie potrzebnymi SOBIE, skoro może żyć w pokoju, dla siebie, zwyczajnie w zaciszu swojego domu, małego środowiska. Tak to już jest w przyrodzie, w naszym doskonałym świecie, że EGO do czegoś służy, rozwija świat! (i jest pozytywne wg. mnie, choć może mieć też negatywne skutki... powiedzmy jego naużywanie. Tak jak wszystkiego. est takie powiedzenie - wszystko jest trucizną, zależy tylko od dawki (wiesz, że od wypicia zbyt dużej ilości wody można zachorować, a nawet umrzeć).
Podsumowując cieszę się niezmiernie, że moje duże ego mnie stymuluje do wychodzenia do ludzi
(bo równie dobrze mógłbym siedzieć jak większość, cicho jak mysz pod miotłą, najwyżej przytakując wszystkim, aby przypadkiem się nie narazić na krytykę, bo co o mnie pomyślą, że jestem nie normalny itp:P) Jeśli tak ocenia mnie nie wiele myślący tłum wychowany na ogłupiającej TV, to mogę się tylko cieszyć, że nie wpisuje się w ich wypaczony system wartości, który mąci im w głowie (o czym można by pisać tygodniami - bo tam jest program na programie. Ludzie myślą schematami, jak byli by wychowani w jakiejś sekcie. Patrz, że media działają na identycznej zasadzie. Nieustanne powtarzanie (informacja + emocja). Oczywiście, jako wychowany w tym NIEWOLNICZYM społeczeństwie (ponurych zrzędzących ludzi, zmuszanych do pracy, których większość chyba nie lubi) też temu podlegam w dużej mierze (ale choć mam tego świadomość i uczę się to kontrolować).
Może masz rację, z tym narcyzmem i poczuciem wyższości, sugerując, że są przeszkodą na drodze do realizacji. Ale widzisz ja nie potępiam siebie, nauczyłem się (naprawdę WSPANIAŁEJ) sztuki SAMO-akceptacji (i mogę nadal przejawiać narcystyczne cechy lub chwalić się /czymkolwiek, nawet głupio/ i być z tego zadowolonym. Bo tak naprawdę SKRYTYKOWAĆ można się (oraz innych) za wszystko.
Dobrze gdyby była to wyważona (jak twoja) i budująca krytyka. Jednak ODKRYWAM (i uświadamiam sobie z czasem coraz bardziej, że) w życiu tak naprawdę najbardziej liczy się: SZCZĘŚCIE (ogólnie pogada ducha). Krytyką jej się nie buduje, a niszczy właściwie (zdaję sobie sprawę, że sam to tu stale robiłem, myśląc że tak pomagam zrozumieć wiele rzeczy. Trudniej i lepiej dla wszystkich jest jednak POKOCHAĆ siebie i ludzi takimi jacy są. Pozwolić im być dziećmi (jeśli przejawiają takie cechy /nie zmieniać ich na siłę. Bo niszczy się w ten sposób pokój, zadowolenie.. a na podstawie ezoterycznej wiedzy, doszło do mnie, że to bardziej niż informacja odziały-wuje na życie). Więc ostatecznie lepiej kogoś pochwalić, docenić co ULECZY jego zranioną duszę, niż wytchnąć mu błędy (bo człowiek silniej, bardziej działa na UCZUCIOWYM, nie racjonalnym poziomie. Niż na logicznym, gdzie niby ma szansę przemyśleć i zmienić się. Ale to nie takie proste (działanie oraz jego rezultat bowiem zależy od samopoczucia). Bo choćby posiadł wszystko, całą wiedzę, całe bogactwa i władze, a pokoju w sercu, wiary w siebie, w dobro (zadowolenia, szczęścia) by nie miał. Na nic by to jemu wyszło (nawet sławni, mądrzy i bogaci potrafią zabijać się z goryczy, jeśli brak im w sercu MIŁOŚCI). Miłość, o której jest wiele powiedziane (wcześniej moja parafraza fragmentu pieśni nad pieśniami) jest w istocie częstotliwością.. (wiedza ezoteryczna wiele o tym mówi) ale ogólnie, uczuciem, stanem bycia.
Popatrz jak bardzo słowem możemy oddziaływać na nastroje (można wyzywać kogoś aż się w nim zagotuje, albo pochwalić go, aż będzie niemal unosił się ze szczęścia). Ludzie za dobre słowo potrafią być wiernymi przyjaciółmi, a za złe nawet zabić (ot tak /różni rożne mają emocje/).
Więc zamiast myśleć wbitymi nam do głowy formułkami, co jest dobre, a co złe (oceniając wg. nich siebie i innych - czyli w istocie katując się w wzajemnie osądami i lękami na każdym niemal kroku).. można WYJŚĆ POZIOM WYŻEJ. Rozpoczynając myśleć w kategoriach UCZUĆ (które się wytwarza operując słowami). Czytałeś tu moje stare posty (szybko się rozwijam, dużo się uczę) i tego dowiedziałem się niedawno. Więc wiesz cieszę się, że przyglądasz się krytycznie, ale ja już nie jestem tą samą osobą (wtedy gdy pisałem posty, pewnie jeszcze byłem na tyle nie pewny siebie, że bałem się ich czytać. Ogólnie pisząc szybko chaotycznie). Teraz nie oceniam siebie i nie bał bym się patrzyć krytycznie na te "wypociny" którym na pewno można by wiele zarzucić (cóż nikt nie jest doskonały).
Mną kieruje ego, że się wywyższam i przejawiam. Mój ojciec był chyba bardzo zakompleksiony, też miał raczej wybujałe ego. Mama także (choć na pewno mniej). Oboje w życiu osiągnęli więcej niż przeciętni ludzie (mama doszła do prezesa firmy zatrudniającej na stałe 50 osób, pracując w niej całe życie. Przez ten czas stale doskonaląc się zawodowo, stała specjalistą wysokiej klasy (który dorabia prywatnie nie reklamując się a na zasadzie polecenia. Mimo, że nie jest jej to potrzebne - praca w weekendy). Ojciec zostawił po sobie dom, wart tyle, że statystyczny rodak odkładając całą pensję musiał by na niego oszczędzać około sto lat (jak widziałem go na projektach wydał mi się piękny, takie duże dzieło sztuki /teraz mieszkając w nim z 5 lat przyzwyczaiłem się i wydaje się zwyczajny. Poza tym w dzielnicach willowych są wiele ładniejsze/). Ewidentnie chciał się pochwalić, a mama też wykazać się (poczuć wartościowa). Nie zrobili by tego, nie dokonali by NICZEGO szczególnego w życiu, nie wnieśli by nic większego do społeczeństwa, gdyby nie to ich EGO. Człowiek nie potrzebuje wiele do życia (a jego druga natura to przyzwyczajenia, żeby nie mówić o lenistwie /zadowalaniu się byle czym i byciu jak inni/). Ego sprzyja, chęć wykazania się jest dobra (napędza cywilizacje i sztukę).
Chciał bym zarabiać tyle co ojciec i dokonać też czegoś dobrego w życiu (krytykowali mnie oboje /nie miałem jakiejś miłej fajnej rodziny/. Stąd moja chęć wykazania się. Gdyby nie to uwierz mi chyba nic lub nie wiele bym robił, mogąc sobie całe życie trwonić to co zgromadzili, ale że mam EGO, ambicje i skłonności narcystyczne chce nie zniszczyć, a podwoić dorobek ich pracy. Jestem jak uczeń, który na NATURALNEJ drodze rozwoju, pragnie przewyższyć swego ucznia.
Możemy dyskutować, czy pragnienie sukcesu jest dobre (czy skupianie na sobie uwagi także). Ale ja tak mam i już:) Nie zamierzam się zmieniać i dostosowywać do religijnej propagandy poniżania ludzi, korzenia i umniejszania się (bo przerabiałem to w dzieciństwie i do dziś otrząsam się z tej jednej wielkiej sekty niszczącej psychikę, programującym na bycie ofiarą życia, pod-porządkującym się nie myślącym o sobie i dobrze znoszącym cierpienie niewolnikiem). Patrz rytuał w kościele - wbija się "moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina" (cyklicznie powtarzane wtłacza do podświadomości poczucie winy). Idealny niewolnik nie ma prawa myśleć o sobie i być dumnym (system masowej indoktrynacji ma złamać go psychicznie, jak komunizm próbował to też zrobić). Mam podstawy nie ufać temu co masowe, bo wyzyskująca ludzi góra nie ma interesu aby dbali o swój interes i byli mądrzy (sorry za oczywistości:)
Podsumowując. Doskonale się i to mi przechodzi, co być może odrzuca ludzi (czyli ideologiczne spory i ocenianie). Idę w stronę szacunku i akceptacji, ale niestety zostają tu posty (których niekiedy bym się wstydził gdybym nie był anonimowy:) Filmweb to było dla mnie dobre miejsce, aby zrobić pierwsze kroki na drodze wyrażania swoich dziwnych poglądów (przekonać się, czy umiem je obronić i czy są łatwe, możliwe do zaakceptowania). To był, jest poligon doświadczalny (gdzie popełniłem wiele błędów, których teraz nie zrobię gdzie indziej, dyskutując w poważniejszych gremiach -o czego zmierzam /bo nie mam co robić w życiu i chciałbym się wyspecjalizować w tego typu wiedzy/ :)
Dzięki i pozdrawiam
Kochani! Większość z Was jest żywym przykładem, że przeciętny użytkownik podobnych "debat" naprawdę używa maksymalnie 5 proc. mózgu. Nie macie zielonego pojęcia o tym, o czym piszecie. Poczytajcie coś innego, niż takie fora i poszukajcie lepszych autorytetów, niż LordSion czy "zjonizowany". Sięgnijcie do książek św.p. prof. Vetulaniego, np. "Mózg: fascynacje, problemy, tajemnice". Może dociągniecie do 15 proc.
A tak poważnie, to mózg zawsze pracuje na stuprocentowych obrotach, a te 5, 10 czy 15 proc, to mit, który stąd się wziął, że tyle potrzeba dla was, dla wszej świadomości - reszta jest poza waszym świadomym, kontrolowanym zasięgiem - steruje metabolizmem, niedostępnym wam przetwarzaniem danych, podświadomością itd. Wasz "ja" to tylko pasażer na gapę.