PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=500891}

Incepcja

Inception
2010
8,2 641 tys. ocen
8,2 10 1 641437
7,9 87 krytyków
Incepcja
powrót do forum filmu Incepcja

Incepcja - film, nad którym rozpływają się miliony widzów na świecie. Poszedłem więc do kina i co? I właśnie nic. Film mnie totalnie rozczarował.
Początek był w porządku: była jakaś intryga, tajemnica, wydawało się, że film wprowadzi nas w głęboki trans, uchylając stopniowo rąbka tajemnicy. Niestety po pierwszych paru scenach okazało się, że film nie ma już nic więcej do zaoferowania: fabuła jest prosta jak pas startowy, całkowicie schematyczna i przewidywalna do samego końca. Dobry pomysł został zaprzepaszczony, film nas niczym nie zaskakuje, a scenarzyści w najmniejszym stopniu nie wykorzystali drzemiącego w nim potencjału. Sen, czyli przestrzeń, w której mózg człowieka ma nieograniczone możliwości, w Incepcji przypomina po prostu alternatywną rzeczywistość, a gdyby nie do bólu dosłowne wskazówki reżysera, nie potrafilibyśmy odróżnić snu od jawy.
Christopher Nolan postanowił widza jeszcze dodatkowo ośmieszyć, nie ufająć za grosz jego inteligencji, tak więc gdy tylko zmienia się miejsce akcji, któryś z bohaterów spieszy wytłumaczyć nam, co się przed chwilą działo, jakie to miało znaczenie dla fabuły, a także zdradza plan działania na najbliższe kilkanaście minut.
Jeśli chodzi o rozwój wydarzeń, to mamy tu niestety schemat i to zadziwiająco podobny do taniego kina akcji z końca lat 80:
1 ogólne zapoznanie widza z tematem i bohaterami,
2 otrzymanie zadania do wykonania,
3 zbieranie "ekipy" i obmyślanie planu
4 rozwałka, rozwałka, rozwałka,
5 pozorne niepowodzenie planu,
6 rozwałka,
7 happy end.
Na uwagę zasługuję fakt, że wymienione przeze mnie punkty "rozwałka" praktycznie ograniczają się do bezustannego zabijania pojawiających się znikąd anonimowych agentów i żołnierzy, którzy zachowują się, jakby broń w rękach trzymali po raz pierwszy w życiu, podczas gdy każdy z naszych bohaterów strzela z celnością snajpera. I to w pełnym biegu!
Co do bohaterów właśnie, to nie wiemy o nich nic, z wyjątkiem Doma Cobba (DiCaprio) i Fischera (Murphy). Pierwszy z nich nie może pogodzić się ze śmiercią żony, która go nawiedza w każdym śnie. Zaskakujące jest to, że nikt nie jest w stanie mu pomóc, mimo że Cobb jest tysięczną postacią w historii kina, którą dreczą podobne demony. Dodatkowo facet ma dwójkę dzieci, z którymi nie może się spotkać, ponieważ jest poszukiwany w USA. Poszukiwany przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo za co.
Historia drugiego z bohaterów jest równie wtórna. Fischer, syn bogatego przemysłowca, nie może wybaczyć swojemu umierającemu ojcu, że ten nie poświęcał mu wystarczająco dużo uwagi. I to właśnie szczyt trywialności scenariusza.
Mamy jeszcze Ellen Page, którą scenarzyści usilnie starali się wplątać w romans z którymś z bohaterów, ale najwyraźniej nie mogli się na żadnego zdecydować. Co ciekawe, postać grana przez Page ma na imię Ariadna i projektuje labirynty. Odwołania do mitologii zazwyczaj wnoszą do filmu dodatkowy smaczek, ale scena, w której rzeczona Ariadna ogłasza zrezygnowanym towarzyszom, że znalazła wyjście z labiryntu, jest jak policzek wymierzony w widza - obraza intelektu i dobrego smaku.
Jeśli chodzi o aktorstwo, to jest przyzwoicie. Fajerwerków może nie ma, ale wszyscy trzymają poziom, którego należy się spodziewać po ich milionowych gażach.
Największy plus stanowi muzyka, która mimo że podobna do innych utworów Hansa Zimmera, dobrze jednak komponuje się z obrazem. Momentami jest stonowana i uspokajająca, a kiedy trzeba - agresywna, podnosząca napięcie.
Moja ocena: 4/10 - film ujdzie, ale można go sobie spokojnie darować.

ocenił(a) film na 9
fyncman

Powiem tylko,że o to w tym filmie chodzi-żeby nie odróżniać jawy od snu. I ja się cieszę, że nie dodano więcej efektów specjalnych.
"Poszukiwany przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo za co."-to akurat wiadomo...

użytkownik usunięty
fyncman

skonczylem czytać po 20 wyrazie

więc po co zabierasz głos?

ocenił(a) film na 8

A ja przeczytałem do końca i z wielka przykrością muszę się ze wszystkimi argumentami załozyciela tego tematu zgodzić.
"praktycznie ograniczają się do bezustannego zabijania pojawiających się znikąd anonimowych agentów i żołnierzy, którzy zachowują się, jakby broń w rękach trzymali po raz pierwszy w życiu, podczas gdy każdy z naszych bohaterów strzela z celnością snajpera. I to w pełnym biegu!"
Dokładnie takie same miałem odczucia,zamiast postawić na jakość przeciwników,postawili na ilość,żołnierzyki wszędzie się mnożą ale są tak bardzo anonimowi że gdy dochodziło z do konfrontacji pomiędzy nimi a naszymi bohaterami to nie czuło się zadnego napięcia...Nic po prostu zero emocji,no moze troszeczke w jednym momencie gdy Leo przeciskał się przez wąska szczelinę ściany.

aronn

"żołnierzyki wszędzie się mnożą ale są tak bardzo anonimowi że gdy dochodziło z do konfrontacji pomiędzy nimi a naszymi bohaterami to nie czuło się zadnego napięcia"
hmm... ale oni są anonimowi, to tylko projekcje podświadomości Fischera, jedna ginęła pojawiała się następna, jedyne napiecie jakie wywoływali to takie że trzeba się ich pozbyć i tak było...
Fischer był przeszkolony jednak jego poświadomość nie miala takiego doświadczenia w sytuacji jakiej isę znakeźli jak reszty bohaterów więc mnie nie dziwi że jego projekcje nie obchodziły się z bronią jak brudny harry...

thengel

Kim są w filmie owi żołnierze/agenci, dobrze wiemy, więc wyjaśnienia są tu zbędne.
Chodziło mi raczej wrażenia wywołane ich nieustanną obecnośią. Może ja się nie znam, ale mi to przypominało niskobudżetowy film akcji pokroju np. "Amerykańskiego łowcy", czyli - mówiąc krótko - dzieła tak udanego, że od razu trafia na VHS.

ocenił(a) film na 9
fyncman

Trafne spostrzeżenie. Wniosek wręcz piorunujący - wytrąciłeś fanom wszelkie argumenty na obronę tego gniota...

użytkownik usunięty
GodFella

Cholera ... hmm ... no nie pogadasz .

ocenił(a) film na 6
aronn

Ściany? ;o Kolejny, który mało uważnie film obejrzał.

ocenił(a) film na 6
fyncman

"Poszukiwany przez nie wiadomo kogo i nie wiadomo za co"

To ja proponuję obejrzeć film. A ten schemat wydarzeń, ma się nijak do filmu, pomija drugą incepcję, czyli właściwie sedno filmu.

_Garret_Reza_

Z sedna proponuję pozostawić dno, czyli - mówiąc ogólnie - relacje Cobba z małżonką. Nazwijmy to jednak drugim dnem, niech będzie. Być może jest to prosta historia tragicznej miłości, być może luźna interpretacja jaskini Platona, a być może jeszcze co innego. Zupełnie to jednak nie pasuje do tej ciągłej bezmyślnej strzelaniny.
Dom nie potrafi pogodzić się z utratą Mal, ponieważ uważa, że jest odpowiedzialny za jej śmierć. I to wszystko, co w tej kwestii zaserwowali nam twórcy.
Czy jest to aż tak zawiłe i głębokie, że stanowi ukryty sens filmu, którego połowa - przypomnę - sprowadza się do pościgów i wymiany ognia?

ocenił(a) film na 9
fyncman

Zawiłe i głębokie jest na przykład to, że wcale nie wiadomo, czy był tu happy end, który dla ciebie jest oczywisty. A poszukiwanie ukrytych sensów we wszystkich filmach to zwyczajna dziecinada... Litości.

ocenił(a) film na 7
GodFella

dokładnie. jak dla mnie, to happy endu nie było. film dobry, bardzo dobry, ale ten sztuczny rozgłos jest przesadzony jak dla mnie. chociażby "Wyspa Tajemnic" była o wiele lepsza.

ocenił(a) film na 7
tiffanys

Zostawienie niedopowiedzenia, otwarte zakończenie jest ciekawe, gdy widz ma poczucie, że to niedopowiedzenie jest stworzone w jakimś celu, ma zmusić do refleksji. W tym filmie otwarte zakończenie było do bólu wręcz toporne, widać było, że zabieg celowo miał pozostawić widza w niewiedzy i tyle. Wg mnie to w ogóle nie było zakończenie. Być może twórcy planują drugą część.

Ogólnie bardzo dobry film akcji oparty na ciekawym pomyśle, który może i nie jest trudny do pojęcia, ale zmusza oglądającego przez cały czas do uważnego oglądania, co jest wielkim plusem w stosunku do innych filmów, które nie wymagają od widza IQ większego od szympansiego.

Kolejny duży plus za scenariusz, w którym przynajmniej ja nie dopatrzyłam się błędów, może oprócz sceny, w której Ariadna mówi przy Fischerze że to ona jest twórcą fortecy (na jego miejscu dobrze bym się w tym momencie zastanowiła, jak to możliwe, skoro rzeczona dziewczyna jest jedynie projekcją jego umysłu).

ocenił(a) film na 9
rita83

"W tym filmie otwarte zakończenie było do bólu wręcz toporne, widać było, że zabieg celowo miał pozostawić widza w niewiedzy i tyle."
A znasz jakiś film o otwartym zakonczeniu, w którym tego nie widać? Bo na tym chyba tego typu zamkniecie polega...

GodFella

Np. "Powrót" Zwiagincewa.

ocenił(a) film na 9
fyncman

Nie widziałem, ale jesli otwarte zakończenie nie pozostawia widza w niewiedzy, to takowym nie jest, bo ze swej istoty być nie może.

ocenił(a) film na 7
GodFella

Na przykład klasyczne otwarte zakończenie w "Łowcy androidów" (direction cut). W tym przypadku zakończenie ma zmusić widza do przemyślenia, co czyni nas ludźmi, a nie wzbudzić płytkie westchnienie zawiedzenia, że zakończenie jest albo dobre albo złe a my nie wiemy. Podczas ostatniej sceny słychać było tylko westchnienie rozczarowania. Wszyscy zrozumieli zabieg i zareagowali tak jak sobie reżyser wymyślił, ale nie ukrywajmy, film nic by nie tracił, ani nie zyskał, gdyby ten bączek upadł, bądź nie zachwiał się.
Innymi filmami, w których zakończenie jest otwarte to choćby "Bliskie spotkania...", "Solaris" czy "Krótki film o miłości". W żadnym z tych obrazów zakończenie nie jest oczywiste i nie wyjaśnia losów bohaterów. W każdym jednak zakończenie ma coś powiedzieć widzowi, zmusić do użycia szarych komórek dłużej niż przez 5 sekund.

rita83

obawiam się, że zakończenia o których piszesz mają zupełnie inny cel niż ten w Incepcji, jak sama piszesz w tamtych filmach zakończenie "zmusić widza do przemyślenia", tu powoduje że widz, tu zastanawia się co właściwie widział

masz tu pewnego rodzaju zabawę z widzem, czy jest spostrzegawczy czy patrzy uważnie, czy widzi to co ważne, zakończenie w wypadku tego filmu ma zburzyć w widzu pewność co do tego co widział lub mu się wydawało, że widzi, dlatego film wiele by stracił gdyby finał był jednoznaczny

jednak to nie jest gra/zabawa dla wszystkich, dlatego wcale mnie nie dziwi, że są osoby którym film się nie podobał, jednak twierdzenie że "zwykłe" zakończenie nic by w nim niezmieniło świadczy o tym że nie dostrzega się tego co chciał twórca.

ocenił(a) film na 7
thengel

"obawiam się, że zakończenia o których piszesz mają zupełnie inny cel niż ten w Incepcji"
To właśnie próbuję powiedzieć. Dla mnie zabieg jaki zastosował Nolan jest po prostu tani i płytki.

Zwykłe zakończenie nie odebrałoby filmowi głębi, której wg mnie i tak zbyt wiele nie było ;) Niestety to jedynie dobre kino akcji. Dla mnie np. lepszym zakończeniem byłoby, gdyby Cobb wziął na końcu bączek do ręki, spojrzał na niego i odłożył go zwyczajnie na stół albo z powrotem do kieszeni.

rita83

nie jest tani i płytki tylko ma inny CEL - tak trudno zrozumieć, że nie miałbyć to film filozoficzny?

piszesz o głębi i że jej zbyt wiele nie było - wynika z tego, że nie bardzo wiesz JAKI film ogłądałaś
a tak na marginesie może wytłumaczysz na czym polega ta "głębia"...i czy jest konieczna aby film był dobry

ocenił(a) film na 9
thengel

Powinna napisać, że po prostu woli kino egzystencjalne, filozoficzne, kontemplacyjne czy cos w tym stylu. Sposób zakończenia nie ma żadnego znaczenia, jesli się nieumiejętnie (niezgodnie z własnymi preferencjami) dobiera repertuar.

Film stawia ciekawe pytania na temat snu i ukazuje ciekawe, choć mało prawdopodobne (sci-fi) jego aspekty. Mozna o tym pisać elaboraty, ale film nie idzie w tym kierunku, bo to action/sci-fi i nie na to kładzione sa akcenty (Choć mnie do pewnych przemyśleń fabularnych zmusił).
Pod względem technicznym film jest niekwestioaowanym arcydziełem (dźwięk, MONTAZ i ZDJĘCIA - strzelaniana i pościg samochodowy!).

"Głębia" - taaa, jasne, gdzie ona jest, że jej nie ma? A może jest tylko jej nie widać? A może to nadinterpretacja już będzie, jeśli ją znajdę? A może to ja nie jestem w stanie pewnych przemysleń dokonać? .......... Hollywood to nie klasztor Shao-Lin, aby w każdym filmie doszukiwać się moralnej edukacji i rozprawek filozoficznych.

Do czego może nas zmusić film o śnie i jego różnych konstrukacjach? Jakie pytania stawiać może? Czy będą one godne, aby nazwać ich "głębokimi i wartymi przemyslenia", nieważne jak ciekawe by były? Pewnie nie, bo pewne filmy są już na starcie niegodne - najpewniej dlatego, że puszczono je w multipleksie, a nie na TVP Kultura.
A Nolan postawił pytanie: czy przypadkiem nie jesteśmy we śnie? Może rzuć się w przepasc albo strzel sobie w głowę - jeśli się odważysz. Jak dla mnie to początek bardzo ciekawej dyskusji (pomijając już fakt, do jak ciekawej intelektualnej gry - polegającej na rozkminianiu fabulranych wygibasów - nas Nolan zaprosił). Ale pewnie - wszystko da się spłycić, najlepiej w zderzeniu z uznanymi arcydziełami (aby czuć się bezpiecznie rzucając na lewo i prawo banałami).

ocenił(a) film na 7
GodFella

Ależ mnie się film bardzo podobał i dałam mu wysoką ocenę. Lubię kino akcji, szczególnie sci-fi. I to był dobry film w swoim gatunku. Gdybym wystawiła mu notę 3/10, to zrozumiałabym przytyk odnośnie niedobrania repertuaru. W dodatku nie żałuję pieniędzy wydanych na bilet.
Posta napisałam odnośnie rozważań na temat zakończenia. To zakończenie nie jest klasycznym niedopowiedzeniem. To jest zwykły żart. Puszczenie oka do widza. I nie ma sensu prowadzić dywagacji, zabieg jest oczywisty. Film nie skończył się ani dobrze, ani źle. Może i lepiej, że to było takie zakończenie, w sumie pasujące do całości filmu. Rzeczywiście może bez sensu byłoby wprowadzenie do filmu nuty egzystencjalizmu. Już lepiej niech rozrywka jest rozrywką, a jak ktoś chce coś ambitnego to zawsze zostają inne produkcje.

użytkownik usunięty
fyncman

"Sen, czyli przestrzeń, w której mózg człowieka ma nieograniczone możliwości, w Incepcji przypomina po prostu alternatywną rzeczywistość"

Tu akurat masz dużo racji . I choć taki a nie inny obraz snu , można pociągnąć pod to , że właśnie taką konwencje wybrał scenarzysta Nolan . Konwencje , która jest - wbrew moim początkowym osądom - całkiem spójna i dopracowana , oczywiście w ramach reguł ustalonych przez mechanikę świata w którym rozgrywa się akcja .

Zresztą imo , określenie sen w przypadku tego filmu to w zasadzie słowo-klucz , ów sen , było po prostu pretekstem by Nolan mógł przeprowadzić swoje eksperymenty formalne dotyczące konstrukcji scenariusza . Jest to o tyle dla niego charakterystczne , jeśli zauważysz , że takie jego filmy jak Following i Memento zawdzieczają większość swojego .. hmm .. powiedzmy uroku , właśnie nietypowej narracji .

fyncman

@fyncman A więc każdy interpretuje ten film jak chce. Ale happy endu to tutaj nie ma. Chyba wcześniej wyszedłeś z kina, bo do ostatniej sekundy się wyjaśniało zakończenie :) I całkowicie się nie zgadzam z twoją oceną.

moargh

Moim zdaniem jest wyraźny happy end. Cobb w końcu pogodził się ze śmiercią żony i pojechał do swoich dzieci. Ostania scena zaś, gdy kręci się bączek, była paskudnie przewidywalna i trochę wstawiona tam na siłę, aby zatrzeć nieco u widza to wrażenie szczęśliwego zakończenia, które wszak - jeśli brać pod uwagę przedstawioną nam historię Cobba - ma jak najbardziej miejsce.

ocenił(a) film na 9
moargh

Szczęśliwe zakończenie istnieje: Cobb wrócił do dzieci i mógł z nimi pozostać. To, że nie obchodził go już kręcący bączek świadczy o tym, że było mu wszystko jedno, gdzie jest-ważne, że z dziećmi :)

Georgiana_

jesli dla niego sie nie liczyło czy to sen czy nie to dlaczego nie został z zona i dziećmi w limbusie? Przecież tam było wszystko co kochał. On chciał byc ze swoimi dziećmi a nie z ich imitacjami bo jego prawdziwe dzieci wychowywały by sie w prawdziwym świecie bez ojca a on raczej tego nie chciał wiec chyba jednak nie było happy endu. Przynajmniej dla mnie...

ocenił(a) film na 9
Lena_1402

Nie liczyło się na samym końcu. Wiadomo, że wolałby być z prawdziwymi. Ale w końcowej scenie nie robiło mu to-tyle nie widział dzieci i w końcu mógł je zobaczyć. W każdym razie ważne, że był szczęśliwy.

użytkownik usunięty
fyncman

Masz pełną rację w ocenie tego filmu. Nie jest to kicz, ale jest zwyczajnie przeciętny. Osobiście oceniałbym go nieco łagodniej (w powodzi zalewającego kina prawdziwego szajsu), ale nie mogę z powodu histerycznych zachwytów nad tym filmem - niezasłużonych. Głównymi wadami są łopatologiczność (tłumaczenie jak krowie na rowie, co to limbo, że czas we śnie płynie wolniej - co zresztą jest nieprawdą i kilka innych), absolutnie zmarnowany potencjał (ŚWIAT SNU sprowadzony do kilku sztuczek optycznych na ulicach jednego miasta - to kpina) i zwyczajne przeciąganie (mógłby być spokojnie z 20 minut krótszy - myślałem, że ta furgonetka już nigdy nie wpadnie do wody).

Sam pomysł tak naprawdę też nie jest znowu aż tak oryginalny. Gdyby wprowadzali "podmiot" w hipnozę i tak wydobywali informacje, rdzeń działania byłby taki sam...

Marketingowa histeria i przedstawianie Incepcji jako bez mała największego dzieła w dziejach kina tyko dolało oliwy do ognia.

Oczywiście, film ma też plusy, w porównaniu z niektórymi obecnymi w kinach produktami filmopodobnymi nawet całkiem sporo. Ale jest co najwyżej dobry, przeciętny... 7/10 jak dla mnie. Spodziewałem się o wiele więcej.

...Sam pomysł tak naprawdę też nie jest znowu aż tak oryginalny. Gdyby wprowadzali "podmiot" w hipnozę i tak wydobywali informacje, rdzeń działania byłby taki sam...
nie każdego wprowadzisz w stan hipnozy, włamanie do informacji opierało się głównie na tym by ofiara nie miała o tym pojęcia, a trudno zahipnotyzować obcą osobę o silnej osobowości tak by o tym nie wiedziała

użytkownik usunięty
thengel

Po pierwsze ja nie twierdzę, że łatwo hipnotyzować osoby o silnej osobowości - ja tylko twierdzę, że włamania do umysłu są od dawna znanym sposobem pozyskiwania informacji, więc gdzie ta oryginalność?

Po drugie, Nolan wpakował do filmu oczywiste przekłamania psychologiczne - czas we śnie wcale nie płynie wolniej. Wykonanie jakiejś czynności we śnie (np. zejście po schodach) zajmuje tyle czasu, co na jawie. Albo spadanie furgonetki - nie musisz znajdować się w lewitującym łóżku, żebyś mógł latać we śnie, a to wyraźnie sugeruje Nolan. Gdybym spał w samochodzie, który zaczyna spadać z mostu, to nie zacząłbym latać, tylko przerażony się obudził.

Rozumiem, że do pozostałych zarzutów nie odnosisz się, gdyż nie masz argumentów, więc uznajesz je za uzasadnione. W porządku, to mi wystarczy. 7/10 i to tylko dlatego, że w kinach króluje kicz. Na tle innych filmów jeszcze się jakoś trzyma. Ale to wszystko. Przykładowo do "Wyspy Tajemnic" się nie umywa.

hmm... czas we śnie płynął szybciej, im niższy poziom tym szybciej pracował umysł - nie wiem czy to jest przekłamanie psychologiczne bo chyba raczej trudno to sprawdzić
spowolniony lot vana był wynikiem tego, że na niższym poziomie czas płyną jeszcze szybciej
a mogli się obudzić gdy przestała działać narkoza

nie odnoszę się do pozostałych zarzutów, bo nie zamierzam nikogo przekonywać czy się myli w ocenie filmu czy też nie, bardziej intersują mnie tzw nielogiczności które część osób znajduje i to o nich rozmawiam

thengel

Nie zapomninajmy, że ludzki sen dzieli się na różne następujące naprzemiennie fazy: płytką, w której śnimy, i głęboką, w której nie śnimy - sen nie jest ciągły. Cóż więc z przerwami?

fyncman

jednak mówisz o śnie zwykłym, a tu mamy coś co kontrolują i to na kilku poziomach, więc skoro akceptujemy możliwość kontroli to również warunki na krórych się to dzieje, albo odrzucamy wszystko i nie zawracamy sobie głowy poszczególnymi detalami czy są one możliwe czy nie...

ocenił(a) film na 10
fyncman

a z tym pytaniem to do us army raczej,dream machine jest rodzajem symulatora;]pewnie działa na zasadzie zaprojektowanej matrycy przestrzennej ,osoba śniąca ma więcej czasu na sen niż jego projektowanie.

to tak jak gdybyś chciał zagrać w grę,gdybyś tworzył jej silnik i mechanikę ,ukończyłbyś ją mając 70 lat ,nie miałbyś za dużo czasu na samo granie;]

użytkownik usunięty
fyncman

Pojawiający się zewsząd żołnierze mieli raczej na celu przeszkadzać, niż niszczyć. Poza tym należy przypomnieć sobie, że to był sen jednego z głównych bohaterów, a nie jakiejś projekcji - w snach jak wiadomo wszystko jest możliwe, nawet rozsypywanie gór za pomocą małego palca u stopy.
Szkoda, że wszyscy doszukują się wad, zamiast zwracać uwagę na zalety.

Myślałem przez pół roku i nie wymyśliłem - jakie zalety?

ocenił(a) film na 8
fyncman

sam fakt że myślałeś nad tym filmem już pół roku i ciągle dyskutujecie tu o nim, to dowód na to, że jednak coś was złapało w tym filmie, że nie jest taki beznadziejny ...