Po tylu pochwałach spodziewałam się filmu relatywnego do problemów z realnego świata, ale okazało się że to kolejna sieczka...
Zdecydowanie za dłuuugi!Gdybym nie oglądała go w kinie z pewnością nie dotrwałabym do końca...,ale dotrwałam, więc mogę wyrazić opinię:) Film jest...hmmm....postmodernistyczny...mnóstwo znanych toposów, konwencji....mamy obrazy rodem z filmów przedstawiających tragizm obozów koncentracyjnych (nawet moda jakby rodem z lat 40. XX w.), ale za chwilę widzimy bohaterów w futurystycznych, trochę groteskowych wdziankach i fryzurach, tragizm przeplata się z lekkim podejściem do śmierci,niektóre sceny przywołują np. konkursy piękności, programy typu talk-show, reality-show, chwilami jesteśmy w przestrzeni przypominającej te znane z horrorów. Generalnie dobro zwycięża zło, szlachetność głównej bohaterki bierzę górę nad cynizmem i egoizmem innych.
Wydaje mi się, że twórcy przede wszystkim chcieli pokazać jak media traktują ludzkie życie ale w sumie nic odkrywczego ani ciekawego nie pokazali, w dodatku, tak jak określiłaś postmodernistycznie wsadzili praktycznie wszystkie znane konwencje...
Ale niby w którym momencie "dobro zwycięża zło, szlachetność głównej bohaterki bierzę górę nad cynizmem i egoizmem innych"? Jest dokładnie odwrotnie - główna bohaterka w pewnym sensie stała się pionkiem w ich igrzyskach, zabijała inne dzieciaki, niewinne i zmuszone do tej gry, dokładnie jak ona, była zmuszona do odgrywania telenoweli przed widzami i do życia w kłamstwie na sam koniec.
Happy endu tutaj zupełnie nie ma - ok, żyją i to najważniejsze, ale nic się nie zmieniło, wciąż mamy ten sam chory system, za rok kolejna grupa nastolatków ma ponieść śmierć w ten sam sposób.
Nie widzę sprzeczności stwierdzenia: "dobro zwycięża zło, szlachetność głównej bohaterki bierze górę nad cynizmem i egoizmem innych" z filmem.
Chyba szlachetność bohaterki popłacała, bo przeżyła igrzyska.
A cynizm i egoizm pozostałych zawodników nie pomógł im w zwycięstwie.
Chyba że inny film oglądaliśmy.
Jasne a ci co zginęli na samym początku to byli złymi egoistami....Problem w tym że igrzyska przeżywa nie ten szlachetny i czystego serca ale ten najsprytniejszy j najtwardszy i najbardziej zdeterminowany.Jak myślisz czemu mentor Katniss i Peety to pijak?wyrzuty sumienia ot co..Peeta jest "czystego serca"ale przeżył tylko i wyłącznie dzięki Katniss i sponsorom. Katniss przeżyła dzięki swoim umiejętnością (tak napiszmy to zabijania z łuku oraz myśliwskiemu doświadczeniu) oraz elastyczności i umiejętności współpracy z Peetą ,Rue a nawet ze sponsorami fundując im w zamian złudzenie miłości i szaleńczego romansu. Niestety ale w tym filmie(i książce)niema prawdziwego happy endu są tylko straty ale przezywają jak zawsze najsilniejsi najbardziej zdeterminowani oraz najsprytniejsi a nie najlepsi choć ci ostatni mają szansę jak mają przyjaciół zdecydowanych na ich ratowanie.Cato owszem zginął ale dlatego że był brutalnym agresywnym osiłkiem nie miał sprytu ani elastyczności Katniss jego gwałtowność pośrednio przyczyniła się do jego klęski mówiąc wprost za mało bystry był.
Zakładam że wszyscy przeciwnicy bohaterki byli tymi złymi do odstrzału.
Z tego względu że "pozytywnie" przedstawiono jedynie:
-czarną dziewczynkę
-jej kolegę, który ratuje główną bohaterkę
-no i kolegę z dystryktu z którym wygrywa igrzyska
Pozostali pozostają wrogami, nie było żadnych scen czy dialogów aby uważać ich za coś więcej ponad to.
Jak będzie jakaś kopia na necie rozsądna to sprawdzę czy cała reszta o której mówisz umknęła mi. Ale nie sądzę że aż tak wiele tam było.
ps
Jeszcze dodam że spodziewam się że na DVD to wypuszczą wersję poszerzoną. Wtedy by to miało ręce i nogi.
Taki miniserial z wyciętymi scenami wersji kinowej.
Wydaje mi się że w kinie to puścili taki poobcinany do jednego odcinka serial.
Czy ja wiem...książka jest opowiedziana z oczu Katniss to ona jest główną bohaterką.Film w sumie też jest pokazany z jej punktu widzenia choć nie jest to tak wyraziste jak w książce a i dodam że są 3 tomy a filmów ma być 4 wiec ciężko mówić o happy endzie.Najlepsze i najgorsze dopiero przed nami.Mam nadzieję że na dvd dadzą to wszystko co nie było w kinie,bo jakby nie to rozczarowałabym się no ale z drugiej strony czego oczekiwać od filmu co powstał z kategoria wiekową 13-12 lat...Zgadzam się to ekranizacja ale z braku czasu obcieli tak z godzinkę materiału a to co zostawili też niektóre wątki zmodyfikowali wcale nie na korzyść...
Od siebie polecam książkę tam wszystko jest jasne czytelne i nie ma żadnych wątpliwości co ,kto,gdzie,kogo itp..
Nowelkę Skazanych na Shawshank przeczytałem dopiero po kilkukrotnym obejrzeniu filmu i nie rozczarowałem się. Narracja pierwszoosobowa sprawdziła się w opowiadaniu i w filmie.
Spróbuję może podejść do Igrzysk książkowych, szczególnie że są eboki do zassania z netu.
W sumie jak igrzyska są POWIEŚCIĄ z narracją pierwszoosobową, to bardzo ciężko przełożyć dość obszerny materiał na jeden film. Nawet 2h.
Film nie oferuje tego samego sposobu przekazu. Może to i szkoda.
Zgadza się, jak zaczniesz czytać zobaczysz czego zabrakło w filmie...Co do "Skazani na Shawshank film niespecjalnie mi się podobał,ale nowelka wręcz przeciwnie,nawet bardzo.King ma styl który się czyta z przyjemnością przynajmniej mnie choć są tacy którym się nie podoba.
Nawet nie wrogami, bardziej ruchomą dekoracją. Poza tym Katniss nie przeżyła dzięki swoim przymiotom serca, ciała, czy umysłu, ona przeżyła, bo miała szczęście (za dużo tego szczęścia, prawdę mówiąc). Nie była ani szlachetniejsza, ani lepsza od innych dzieciaków.
Raz na cały film zachowała się szlachetnie. Idąc za siostrę na igrzyska.
Ale fakt faktem, gdyby nie to poświęcenie to nie ma za co ją pozytywnie zaklasyfikować. A "ruchoma dekoracja" doskonale określa resztę dzieciaków.
nie no po lek dla Peety poszła wyłącznie dla siebie i własnej urody !
a kwiaty wokół Rue i znak to tylko dla sponsorów ?
Kwiaty wokół Rue to zaledwie miły gest, to, że do kamery ułożyła palce w znak nie dowodzi absolutnie szlachetności, czy wyjątkowych walorów ducha i umysłu. Teraz, gdyby Katniss była jedyną osobą, która wykazała tam ludzkie odruchy, to owe kwiaty dla Rue miałyby całkowicie inny wydźwięk. Ale takich osób było tam jakby trochę więcej. Peeta, Rue, jej kolega z dystryktu... Natomiast Peeta i otoczka "tragicznych kochanków" były znakomicie medialne, c'nie? :>
Wróćmy jednak do kwestii szczęścia Katniss, czy raczej do rozwiązań deus ex machina, które wyskakują przez całe igrzyska jak diabeł z pudełka. [Pominę tu już fakt, że w trakcie przygotowań wielki nacisk kładzie się na to, że trybuci muszą nauczyć się jak przetrwać w lesie, że zawodnicy najczęściej umierają z przyczyn naturalnych (zimno, odwodnienie, brak pożywienia, itp.) po czym nie widzimy ani jednego dzieciaka ginącego z takich przyczyn, tylko radosną rzeźnię od początku do końca.] Otóż Katniss, kiedy wpada w opały nie musi sama myśleć, jak z nich wyjść, rozwiązanie bowiem przyjeżdża podane na tacy. Utknie na drzewie, z wrogami czyhającymi na dole? Ależ nie ma sprawy, zaraz znajdzie się życzliwe dziewczę, które bezinteresownie zaryzykuje życie (i to jest dopiero szlachetność co się zowie!), żeby wskazać naszej Mary Sue wiszące na gałęzi gniazdo morderczych superos, do wykorzystania jako naturalna bomba. Do tego, coby było jeszcze wygodniej, jedna z zabitych przez superosy osób miała przy sobie łuk, jedyną broń, której używanie Katniss opanowała do perfekcji. Panna się skaleczyła? Nic prostszego, ding-ding! Magicznie pojawia się lekarstwo od sponsorów. Na Katniss siedzi wścieklica z nożem i zamierza jej poderżnąć gardziołko? No problemo, każemy się zjawić na miejscu koledze Rue, który ukręci wścieklicy łeb. Nawet w finale mamy rozwiązanie deuseksmachinalne, kiedy w obliczu samobójstwa Katniss i Peety zmieniono pospiesznie reguły gry (które, notabene, są potwornie niejasne. I, na marginesie, błagam, nie każcie mi wierzyć, że żaden uczestnik dotąd nie usiłował się zabić, bo nie uwierzę.)
Katniss po prostu nie musiała się wysilać, żeby wygrać, jak również, o jakie to moralnie wygodne, nie musiała zabijać, żeby przeżyć. Dwie osoby, które padły z jej rąk, to morderca Rue oraz Kato, który akurat usiłował zabić Peetę, poza tym od początku został obsadzony w roli Tego Złego. Bardzo wygodnie, żadnych dylematów moralnych, żadnych trudnych decyzji. Wyglądałoby inaczej, gdyby Katniss sama świadomie zadecydowała, że nie będzie nikogo mordować, no chyba, że nie będzie innego wyjścia, ale ona takiego wyboru nie dokonała, to autorka książki (a za nią autorzy filmu) stanęła na uszach, żeby jej się bohaterka przemęczać nie musiała.
Stąd Katniss nie jest silną postacią kobiecą, bo ona sama żadnych wyborów nie dokonuje, poza tym jednym na początku, żeby zastąpić siostrę. Ona jest oportunistką, która dryfuje tam, gdzie ją okoliczności poniosą, do tego bezecnie wykorzystującą Peetę i jego uczucia.
gdyby film mógł trwac z godzinę dłużej to może byc więcej zrozumiał a tak musieli ciąc opowieśc of połowy aż strach ! a tak przy okazji w ilu filmach główny bohater / bohaterowie nie mają z górki ??? ile to razy mówiłem do siebie - powinien już wiele razy zginąc - zobacz "Władca Pierścieni" ?? I co nadal oglądamy z przyjemnością a przecież autor lub reżyser mógł ich wcześniej usmiercic i byłby jeden zamiast trzech filmów ???
We Władcy Pierścieni, którego tu przywołujesz, bohaterowie z górki wcale nie mieli. Walczyli z przeważającymi siłami wroga, odnosili poważne rany, stawiali czoła potworom i upiorom i żadne deuseksmachinalne rozwiązania im w tym nie pomagały. Nikt za Froda pierścienia na Orodruinę nie zatachał, nikt za Aragorna bitew nie wygrywał, nikt za Arwenę decyzji "miłość, czy nieśmiertelność wśród pobratymców" nie podjął. Nawet Gandalf dostał zdrowo po tyłku i żadna deuseksmachina nie pokazała mu paluszkiem jak zwyciężyć Balroga. Oni sami musieli stawić temu wszystkiemu czoła, sami musieli podejmować decyzje, ale też się przez to rozwijali. A Katniss nie, rozterek moralnych jej starannie oszczędzono, wysiłku w zasadzie też, całość jej wywrotowej działalności to pusty gest z kwiatuszkami, za który nawet nie ryzykowała żadnej kary. I jaka do igrzysk przystąpiła, taka z nich wyszła, kartonowa i niezmieniona.
A czy te wszystkie wywody o trudach bohaterów z Władcy Pierścieni brałeś z filmu czy może książki ? W filmie nie było to takie niesamowite (i nie do pokonania) i jak mówiłem może lepiej jakby kogoś uśmiercili wcześniej ? A skąd wiesz że Katniss nie miała rozterek moralnych a może nie starałeś się ich dostrzec ? Przykład : - podobac się (szczególnie sponsorom) lub pozostac sobą (zachowanie w dziwnym Kapitolu, wywiad, ostatni test/egzamin umiejętności) - uratować siostrę, Peetę lub siebie ? - gest z kwiatuszkami oraz gest uszanowania/uhonorowania Rue to był jawny sprzeciw przeciwko Kapitolowi i zasadami igrzysk ? Przecież za takie coś mogła odpowiedziec jeśli nie ona to jej rodzina ! Wywrotowa sytuacja to była jak spowodowała zakończenie pierwszych w historii igrzysk z więcej niż jednym zwycięzcą. Zresztą to był i tak wstęp - prawdziwa akcja dopiero przed nami a niejasności po 1/3 trylogii są nieuniknione.
"I jaka do igrzysk przystąpiła, taka z nich wyszła, kartonowa i niezmieniona." - i tu się mylisz bo igrzyska się nie kończą tak szybko ale ... musisz poczekac na kolejne części
Primo, jestem kobietą. Secundo, wywody o trudach bohaterów brałam z filmu. I jeśli twoim zdaniem zlecieć w przepaść z ognistym potworem i stoczyć z nim walkę, albo dojść do Orodruiny, mimo głodu, wyczerpania oraz wrogów i potworów napataczających się co i rusz, albo, dajmy na to, zabić Króla Nazguli, to jest pikuś i małe piwo, to nie wiem co jest wyczynem, zaprawdę.
Co do zachowania Katniss w Kapitolu, to szczerze mówiąc nie widać było po niej niczego, żadnych emocji. Ani szoku w zetknięciu z niebywałym luksusem i technologią szokującą dla kogoś, kto żył dotąd w warunkach dziewiętnastowiecznych, ani żadnego wstrętu dla gry, do której przystapiła, ani rozterek moralnych na żaden temat. Do luksusu i technologii przystosowała się w mgnieniu oka, a co do zdobywania uwagi sponsorów, to też nie miała z tym żadnego problemu, wkurzając się nawet, gdy tej uwagi nie zwracali, do tego stopnia, że rozstrzelała im przekąskę :>
Co do Rue, przepraszam, a w którym momencie było powiedziane, czy bodaj zasugerowane, że za te kwiatki grożą Katniss jakiekolwiek konsekwencje? I czy te konsekwencje wyciągnięto? Nie, nawet gdy wybuchły zamieszki rodzinie Katniss włos z głów nie spadł, co jak na wredny, opresyjny system jest dość dziwne, swoją drogą. Co do wyboru "uratować siostrę, Peetę, lub siebie"... o ile mnie pamięć nie myli, kiedy wylosowano Peetę było już po ptokach, Katniss się zgłosiła za siostrę. Bez wahania. Zaś Peeta w turnieju był jej całkiem przydatny i nie wahała się symulować miłości do niego, kiedy było to potrzebne.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy tak wygląda sprzeciw wobec Kapitolu i zasad gry? Serio? Polegający na położeniu kwiatków, ale potem panna wywrotówka będzie te kontestowane zasady z całym spokojem wykorzystywać, jak jej podpasuje? To mniej więcej tak, jakby kapitan von Trapp w Sound of Music sprzeciwiał się starannie anschlussowi, ale na wszelki wypadek wywiesił na swym domu flagę ze swastyką.
A czy słyszałaś może krótką rozmowę (sam na sam) Katniss z mentorem po igrzyskach "Katniss to poważna sprawa nie tylko dla Ciebie ... musisz itd" - po tej rozmowie musiała wciskać podczas wywiadu kit że zrobiła ten numer z jagodami wyłącznie z miłości ! Uratować siostrę - to był wybór na początku a uratowac Peetę ten wybór był na igrzyskach /bo on także kiedyś ją uchronił od śmierci/ ale przeciwstawic się równocześnie Kapitolowi. Te położone kwiatki to był wyraźny sprzeciw bo igrzyska były transmitowane " na żywo" na wszystkie dystrykty ! Zresztą jeśli uważasz że ta historia jest taka przewidywalna, łatwa i przyjemna to twoja sprawa je wiem że jeszcze się zdziwisz !
Ale ona się nie przeciwstawiła Kapitolowi. Nie da się trochę przeciwstawić, albo odrzuca się zasady w całości, albo się do nich stosuje. Nie można być buntownikiem wtedy, kiedy to akurat wygodne.
I, kurde, nigdzie nie było powiedziane, że ludzkie odruchy wobec współzawodników są surowo wzbronione. Najwyraźniej nie był, skoro wątek miłosny tak rajcował widzów, skoro alianse między uczestnikami były na porządku dziennym. Coś kuleje ta historia.
albo jest się takim "bohaterem/buntownikiem częściowo z przypadku , z wynikłej lub wymuszonej niezależnie od siebie sytuacji" bo takie były te igrzyska sterowane !
napisałem bohater z przypadku - w tym momencie i w tych emocjach postawiła się i jednego z trybutów nie dośc że nie zabiła to jeszcze oddała mu hołd !!!
Trudno byłoby jej zabić Rue, skoro zrobił to ktoś inny, a ludzkie emocje względem współzawodników najwyraźniej zakazane nie były. To gdzie ten straszny bunt tudzież wyzwanie tak właściwie?
I gdyby na Igrzyskach trybuci wyłącznie się mordowali z zimną krwią, to zaiste byłby to najnudniejszy reality show pod słońcem.
Tak poza tym nie rozumiem również, dlaczego na zwycięzcę koronowano wyłącznie Katniss i dlaczego ona potem musiała się tłumaczyć, że to, panie tego, z miłości było z tymi jagódkami. Znaczy co, Peeta to jakiś zwycięzca kategorii drugiej? Wybrakowany i niepełny? Mary Sue Katniss jest zwyciężczynią bardziej, z racji bycia główną bohaterką?
Po raz enty - nie obchodzi mnie co było w książce, mówię o filmie. W filmie całą koronę dostała Katniss. W filmie Katniss musiała bronić Peety, po tym jak już wygrali. Dlaczego?
Ok całą koronę dostała bo byłą dziewczyną - już lepiej / taka korona dla Peety to chyba nie byłoby w dobrym guście / - w jaki sposób go broniła po wygraniu ? on mówił i robił tylko to co czuł a ona jedyne co zrobiła po igrzyskach to dalej udawała przed kamerami miłość bez opamiętania ! a czy Peeta przeciwstawiał się Kapitolowi czy jednak to była wyłączna inspiracja Katniss ?
Heh. Problem polega na tym, że ona, Katniss, też nie przeciwstawiła się Kapitolowi. Poza kwieciem, które niespodziewanie wywołało zamieszki, grała grzecznie i zgodnie z regułami. Żadnego buntu. Że wrócę do porównania z SoM, to tak, jakby kapitan von Trapp wyraził swój protest przeciwko anschlussowi i przemianie niepodległej Austrii w niemiecką prowincję Ostmark jedynie za pomocą publicznego odśpiewania "Edelweiss" (które samo w sobie treści wywrotowych nie zawiera), a tak poza tym hailowałby aż miło, powiesiłby swastykę na chałupie i grzecznie poszedłby służyć w Kriegsmarine. To do dupy z takim buntem, panie tego.
sorry ale te kwiaty to był akt odwagi bo tego nie zrobił nikt wcześniej w stosunku do swojego wroga czyli innego trybuta - także gest / hołd był aktem odwagi no i ostatni akt czyli jagody - kpina z wymogów igrzysk (tylko jeden zwycięży) ? chyba można było się domyślic jak skończył Organizator igrzysk za nagięcie zasad !
Aktem odwagi kwiaty byłyby wtedy, gdyby Katniss wiedziała, że może za to słono zapłacić. Zakazane nie było, konsekwencji strasznych nie było, to gdzie ta odwaga, przepraszam? Mam rozumieć, że zatem Frytka była odważna oraz bohaterska, rżnąc Kena w wannie, bo nikt wcześniej tego w polskim reality show nie zrobił?
A co do jagód, no sorry, jaka kpina z wymogów igrzysk, skoro te wymogi zmieniają się jak w kalejdoskopie, zależnie od widzimisię twórców? I naprawdę mam wierzyć, że przez ileś tam dekad trwania Igrzysk nikt z uczestników nie popełnił samobójstwa? Serio serio?
nie chodzi o typowe samobójstwo na arenie tylko sprawienie aby nie było żadnego zwycięzcy a to zasadnicza różnica !
No fakt, system by się załamał. Co najwyżej Kapitolanom zwycięzca lub jego brak mógł robić różnicę, obywatelom pozostałych dystryktów powinno być wszystko jedno, bo tak, czy siak ich dzieci były martwe.
jak nie wiesz to ... a może by się załamał bo tradycja to tradycja !
Każdy zwycięzca zostawał takim super "celebrytą", dostawał od Kapitolu własny dom z wygodami i wyżywieniem, dystrykt zwycięzcy otrzymywał dodatkowe racje żywnościowe przez cały rok, dokładnie w połowie cyklu między igrzyskami trybut musiał objechać wszystkie stolice dystryktów a w kolejnych igrzyskach "zatrudniony" jest obowiązkowo jako nowy mentor !
Naprawdę myślisz, że brak zwycięzcy robiłby mieszkańcom Dystryktów różnicę? Obrzydły wróg, pochłaniający ich wszystkie zasoby, zabiera im rok w rok dzieci, każe tym dzieciom się wzajem zabijać, a ich rodzicom, krewnym, przyjaciołom i ludowi generalnie, każe to oglądać. Obecność zwycięzcy lub jej brak to tu już mały pikuś jest.
ale nie dla Kapitolu ? tam igrzyska są obecne jako tradycyjna rozrywka a zwycięzcy to gwiazdy !
Problem w tym że to film a żaden film nie pokaże tego co książka czyli myśli i emocji głównego bohatera.No i autorka przygotowała dla Katniss inne problemy wiec to że teraz przeżyła nie znaczy że potem miała już z górki.A co do farta głównej bohaterki no..bo autorka tak sobie wymyśliła nie ona pierwsza i nie ostatnia...Katnis przeżyła nie tylko dla tego ze miała szczęście ale i dla tego że była zaprawionym myśliwym jak nie zastrzeliła z łuku to założyła sidła i jakoś sobie poradziła,Bo jak głosi stara prawda szczęściu trzeba umieć pomóc no i szczęście zazwyczaj sprzyja tym co potrafią je wykorzystać. Katniss potrafiła i dla tego przeżyła i ocaliła tyłek Peetcie.W sumie do przeżycia w lesie nadawała się chyba najbardziej z tej całej grupy..A "cudowne "zbiegi okoliczności to efekt działania sponsorów.Niektórzy na forum wątpili w ich działanie i skuteczność,dobrze widzieć że ktoś dostrzegł ich działalność...A co do ofiar pominąłeś/łaś fakt że dziewczyna co zginęła pokąsana przez osy to też pośrednio z reki Katniss same osy by raczej nie wpadły by napadać na kogokolwiek.
No buahahahaaaagam, od tego są aktorzy, żeby myśli i emocje bohaterów pokazywać. Za to im właśnie płacą, a nie za wyglądanie ładnie.
Poza tym w filmie nie pokazano, żeby Katniss zakładała sidła w trakcie turnieju. Łuku użyła razy dwa, zabijając mordercę Rue, a potem Kato. W przeżyciu, jako takowym, ów łuk jej nie pomagał, jej umiejętności kłusownika i znajomość lasu też nie zostały wykorzystane, jeśli nie liczyć rozpoznania trujących jagód.
I tak, dziewczyna pokąsana przez osy zginęła pośrednio z ręki Katniss, ale to jakby nie to samo co musieć kogoś zabić własnoręcznie.
i pokazywała emocje ale chyba tylko ty jesteś w stanie także przekazać w całości swoje myśli i rozterki bez użycia pisma i mowy !!! Gdyby w filmie chcieli z detalami pokazac jak naprawdę wyglądały te igrzyska (zgodnie z książką) to druga czesc filmu trwałaby min 20-30 min dłużej ! Łuk jej pomógł i to bardzo w zniszczeniu zapasów zawodowców ale taki szczegół jak nikt bezpośrednio nie ginie nie jest wart wspomnienia !
zależało bo ograniczyło do minimum zasoby zawodowców co oznaczało także ich walkę o własne przetrwanie a nie tylko o planowe polowanie na innych !
To niech mi ktoś jeszcze wytłumaczy jaki idiota umieszcza ładunki wybuchowe pod własnymi zapasami żarcia, oczywiście poza tym, żeby Katniss mogła je wysadzić. Zaminować teren dookoła, żeby inni nie kradli -rozumiem, ale podkładać miny pod samym stosem jedzenia?
Tak przy okazji, wracamy tu do kwestii, którą już raz poruszyłam. Przed grą zapowiadano, że aż do finału Igrzyska będą walką trybutów nie z innymi uczestnikami, ale ze środowiskiem, że większość trybutów zejdzie śmiercią naturalną i tak dalej. A potem pokazuje nam się coś diametralnie innego, czyli trybutów wyrzynających się nawzajem w takim tempie, że kwestie surwiwalu zbiegają radosnym truchtem na plan dalszy. Rażący brak konsekwencji, doprawdy.
Poza tym co z nich za zawodowcy, jakież to oni niby mieli przygotowanie do igrzysk, skoro w grze w której trzeba przetrwać w lesie i walczyć z innymi oni nie umieją się posługiwać bronią, będącą również sprzętem myśliwskim (łuk) oraz nie potrafią zorganizować sobie żarcia w lesie bez rabowania innym tego, co podrzucili organizatorzy. Innymi słowy ich umiejętności ograniczają się do grupowego skopania tyłka i zabrania lizaka słabszemu. To co to jest, szkoła dla dresów imienia Starucha? To mają być zawodowcy, specjalnie trenowani do igrzysk? Serio?
I ponownie, jej być-albo-nie-być w tym momencie nie zależało od tego jakie zapasy mieli zawodowcy, z żarciem czy bez i tak byli niebezpieczni i należało ich unikać.
To"zawodowstwo"to wymysł filmowy oni owszem potrafili walczyć nożami ,rzucać mieczem czy oszczepem ale umiejętności strzeleckie słabiutkie sztuka zdobywania pożywienia ...niewiele większa.W filmie nie pokazano śmierci co najmniej kilku trybutów wiec nie wiemy czy zginęli z rąk innych czy od np.wkurzonych os,albo zatrutych jagód itp.przypadków.
Nie ma nigdy nie powstał film co by potrafił w pełni przekazać uczucia i myśl bohaterów książkowych.Tego nawet oskarowe nagradzane filmy nie potrafią Obejrzy np.Ojca chrzestnego film a potem przeczytaj książkę ,albo Milczenie owiec film mimo najlepszych aktorów zawsze będzie słabszy to nie fikcja to fakt.A co do Katniss nie musieli tego pokazywać wystarczyło że pokazywali jak piecze mięso na ogniu i ma co jeść,domysłu trochę a nie wszystko na tacy..Osy by jej nie załatwiły gdyby gniazda jej na głowę nie zrzuciła to też zabójstwo.Nawet dzisiaj w naszym prawie sądzi się zabójcę co naciska spust,oraz pomysłodawcę i zleceniodawcę zabójstwa czyli jak dla mnie była była winna jakby sama osobiście ją zabiła..
Nieprawda, że będzie słabszy. Filmowy "Ojciec Chrzestny" książce akurat nie ustępuje (pierwszą część mam tu na myśli). "Śniadanie u Tiffany'ego" w wersji filmowej jest nawet lepsze niż literacki pierwowzór. "Rebeka" z 1979 roku jest genialną i wierną powieści ekranizacją. "Skazani na Shawshank", "Zielone, smażone pomidory", "Manhunter", będący ekranizacją "Czerwonego Smoka", "Zdolny uczeń", "Stand by me" - błyskotliwa ekranizacja opowiadania Kinga "Ciało", "Zabić drozda", "Dziecko Rosemary"... Istnieje mnóstwo ekranizacji, które świetnie sobie poradziły z oddaniem stanu emocjonalnego bohaterów i nie ustępują jakością swym literackim pierwowzorom.
Widać mamy całkiem inne odczucia bo jak dla mnie książka ojciec chrzestny jest dużo lepsza niż film,nawet 1 część,podobnie jak książka czerwony smok oba filmy są zaledwie przeciętne choć Manhunter faktycznie był lepszy choć jest dużo mniej znany,ale nie od książki.Skazani na Shawshank właśnie film o ironio wcale mi się nie podobał a oglądałam ze 3 razy i nic wrażenia szczególnego nie zrobił a opowiadanie wręcz przeciwnie..Pozostałych nie czytałam a przy najmniej nie pamiętam ale dziecko Rosmery książka na tym samym poziomie co film jak dla mnie różnicy nie było bo oglądałam i czytałam w tym samym czasie.Jak dla mnie zbyt wiele powieści jako zekranizowane na filmy się nie sprawdziło,co do adaptacji to już inna sprawa .
Istnieje jednak pewna subtelna psychologiczna różnica między zrzuceniem komuś na łeb gniazda os i niech one robią co chcą, a wbiciem mu noża w pierś, na przykład. I o to mi chodzi, nie o niuanse prawne, które i tak nie mają tu zastosowania.
Tak samo jak istnieje subtelna różnica między wbiciem noża w pierś a zleceniem zrobienia tego...za obie czynności ten sam wyrok można dostać a aspekt psychologiczny?obaj są winni...