"Za kilka godzin urodzi się milionowy obywatel naszego regionu. Komputery ustaliły, że brak nam pięciu osób do miliona. To u was dokona się cesarskie cięcie, które przyspieszy narodziny postępu naszego regionu. Ale o tym, kto urodzi milionowego obywatela, nie może decydować przypadek, rozumiemy się?" - takich instrukcji udzielił... "Za kilka godzin urodzi się milionowy obywatel naszego regionu. Komputery ustaliły, że brak nam pięciu osób do miliona. To u was dokona się cesarskie cięcie, które przyspieszy narodziny postępu naszego regionu. Ale o tym, kto urodzi milionowego obywatela, nie może decydować przypadek, rozumiemy się?" - takich instrukcji udzielił personelowi oddziału położniczego miejscowego szpitala przedstawiciel lokalnych władz. Uczynił to nie bez powodu. "Jego" województwo nie jest duże, niczym specjalnym się nie wyróżnia. Co gorsza, władza centralna również nie darzy go wielką estymą. "Na wysokim szczeblu" słychać nawet głosy, by pozbawić je samodzielności i połączyć z innym. Na to jednak miejscowa "wierchuszka" nie może pozwolić. Co się wówczas stanie ze stanowiskami, pensjami, przywilejami...? Trzeba za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę i podnieść rangę województwa. Szansa urodzi się sama - w dosłownym i przenośnym znaczeniu. Szansa nie tylko dla lokalnych władz, ale i dla rodziny milionowego obywatela. Kandydatek na sławną matkę jest siedem. Każda zdaje sobie sprawę, że jeśli urodzi "milionowego", może spodziewać się znacznych profitów. Scenarzysta zadbał też, by każda pochodziła z innego środowiska. Jest więc żona inżyniera, technika, rolnika, "prywaciarza", alkoholika i córka leśnika, spodziewająca się nieślubnego potomka. czytaj dalej