PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=299113}
7,4 815 tys. ocen
7,4 10 1 814695
6,7 79 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

W związku z zalewem opinii o wtórności Avatara i powielonej fabule oraz podobieństwach do Pocahontas i Tańczącego z wilkami, bardzo proszę wymieniać INNE filmy, w stosunku do których Avatar jest wtórny i zapożycza ich historię. Tylko żadnych ogólników - konkretne tytułu z jendym zdaniem uzasadnienia.
Zapraszam:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Obstawiałbym, że to jest oryginalny pmp, lekko załamany kasacją jego dotychczasowej działalności postanowił potrolować po stronie fanów.

Jak wynika z bajki o złotej rybce człowiek tak naprawdę nie wie czego chce. Pewnie więc i ja nie podołałbym takiemu "szczęściu" jak wyłowienie złotej rybki.
W pracy często rozmawiamy o pieniądzach, np. o wygranych w totka. Koledzy marzą sobie o wygranych. Ja tez się nad tym poważnie zastanawiałem. Doszedłem do wniosku, ze jakby mi wpadło nagle 50 baniek, to życie z pewnością by się zmieniło, ale czy byłbym szczęśliwszy, raczej wątpię.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

A propos życzeń, które zmieniają życie przypomniał mi się film "Efekt motyla". Główny bohater ma zdolność wracania w czasie do przeszłości i naprawiania swoich błędów. Zmienia swoją historię licząc na poprawę swojego i innych życia. I wychodzi, jak to w życiu, że dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane. Nawet mi się podobał ten film, powstały jakieś kontynuacje, ale ich już nie widziałam.

Ostatnio zaczęłam oglądać w tv jeden serial - "Dr. House". Po przeczytaniu artykułu w "Rzeczpospolitej dodatek weekendowy" o szkodzie, którą wyrządzają ludziom seriale o lekarzach. Bo utrwalają mniemanie, iż na 3/4 przypadków należy stosować defibrylację:)A ponoć "House" jest wybitny pod względem wydumanych schorzeń. I faktycznie, jakie tam są choroby! A jakie metody leczenia! Bardziej odbieram to jako serial przygodowy pt "Podróż do ludzkiego organizmu". Kiedyś z przejęciem oglądałam "Ostry dyżur" - były to czasy kiedy marzyła mi się medycyna. I jakoś twiło we mnie przkeonanie, że na izbie przyjęć to jest rwetes, ganiatyka i ogólny pośpiech. Kilka wizyt w lokalnym szpitalu wyprowadziło mnie z błędnego mniemania, że na izbie przyjęc najważniejszy jest pacjent i szybkość, z jaką udziela mu się pomocy.

Jedno pytanie - "Ostatni Mohikanin"?:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

"Efekt motyla" oglądałem, pamiętam że mi się podobał. Jednak jeżeli miałbym podać mój ulubiony film o podróżach w czasie i zmienianiu przyszłości to polecam "Primer (Wynalazek)". To chyba jedyny film, gdzie autorzy na poważnie podeszli do tego problemu i wyszło im to bardzo ciekawie. Pamiętasz opowiadanie Lema jak pilot Prix wpadł w wiry czasowe i spotykał na pokładzie swoje wersje z następnych i poprzednich dni ?

Seriali nie oglądam, a szpitalne to już w ogóle nie jawią mi się atrakcyjnie. Więc o Dr Hausie nie pogadamy.
Możemy pogadać ogólnie o leczeniu. Otóż, ja do lekarzy z założenia nie chodzę. Jedynie do dentysty. A u normalnego lekarza, w mojej 15-letniej karierze zawodowej byłem jeden raz i był to przypadek konieczny. Nie zażywam też żadnych tabletek, witaminek i wszelkich specyfików kupowanych w aptece.

Mohikanin wczoraj miał 40%... bardzo wolno idzie, ale idzie :)

ocenił(a) film na 10
sprocket73

A wiesz, że tak jak sobie tu piszemy to przypomina mi się film "Klub rozważnych i romantycznych" (coś mogłam w tytule pokręcić). Opowiada o grupie ludzi, któzy zadają sobie do czytania po kolei powieści Jane Austeen i optem spotykają się i omawiają. Wpelcione są w to również epizody z życia codziennego. Takie lekkie i pryzjemne. No więc my też mamy taki klub (narazie dwuosobowy, choć anniepat czasem tu zagląda również)i wyszło mi, że Ty jesteś romantyczny a ja ta rozwazna:P

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Popatrz tylko jak ładnie poznikały posty Thorgala19 i nasza wymiana zdań ułożyła się w sensowną całość... tak jak myślałem ignorując go osiągnie się najlepszy skutek :)

A może zamiast rozważna i romantyczny lepiej byłoby powołać klub piękna i bestia? :)

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Zobaczysz, jeszcze w szkołach będa nas podawać jako przykład kulturalnej rozmowy na forum...potem beda wywiady, wizyty w zakładach (z jakim filmem Ci się to kojarzy?) ..hihi.

Ani ja piękna, ani Ty pewnie nie bestia. Obstaję przy swojej wersji:)

W związku z tym, iż dziś mam wolne, to wczoraj urządziłam sobie podwójny seans (i nie było to dwukrotne oglądanie Avatara).
Filmy: "Zaklęci w czasie" - przez książkę nie przebrnęłam do końca, rozłożyła mnie na łopatki literatura kobieca, na filmie wytrwałam; no i cóż...gdyby odjac podrózowanie w czasie gównego bohatera pozostaje historia małżeństwa jakich wiele: poznali się, zachwycili, zakochali, pobrali, potem mieli problemy itp itd. I niestety w filmie nie czuć tych emocji, które kierują bohaterami i determinuja ich uczucie, które kwiotnie mimo tylu przeszkód. Może wycisąć łezkę. Do tego Eric Bana.tylko wyglada fajnie.
"Largo Winch" - reklamowany jako następca James'a Bonda...hmmm...dla wielbicieli średneigo poziomu kina akcji. I zastanawia mnie co w tej produkcji robiła Kristin Scott-Thomas?

Czy już minął Twój zachwyt Neytiri? Coś nic o Avatarze nie piszesz:P

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Wywiady w zakładach... nic mi to nie mówi.

U mnie ściągnęło się "Imperium słońca", dzisiaj prawdopodobnie obejrzymy. A przedwczoraj zapuściliśmy sobie Artura i Miminki, ale mimo zasłyszanej pozytywnej opinii, że dorosłemu też się ta bajka spodoba, uznaliśmy ją za dość mocno skierowaną tylko do dzieci.

Avatara ostatnio przeglądałem sobie w zeszły piątek. Podobnie ze słuchaniem muzyki z filmu. Wygląda więc na to, że w końcu stracił u mnie status nowości, ale z pewnością ustanowił swoisty rekord, jeżeli chodzi o zachwyty. Wrócę do niego jeszcze nie raz.

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Wywiady w zakładach... nic mi to nie mówi.

U mnie ściągnęło się "Imperium słońca", dzisiaj prawdopodobnie obejrzymy. A przedwczoraj zapuściliśmy sobie Artura i Miminki, ale mimo zasłyszanej pozytywnej opinii, że dorosłemu też się ta bajka spodoba, uznaliśmy ją za dość mocno skierowaną tylko do dzieci.

Avatara ostatnio przeglądałem sobie w zeszły piątek. Podobnie ze słuchaniem muzyki z filmu. Wygląda więc na to, że w końcu stracił u mnie status nowości, ale z pewnością ustanowił swoisty rekord, jeżeli chodzi o zachwyty. Wrócę do niego jeszcze nie raz.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

"Seksmisja" drogi Panie. Maksik ubolewał, że zamiast wysmienitego losu bohaterów narodowych spotkała go izolacja w królestwie kobiet.

Mnie to trochę drażni, że niektóre fimy animowane niby są adresowane do dzieci, a potem użyte słownictwo, wykreowane sytuacfje daleko odbiegają od dziecięcego świata. I taka "Opowieśc wigilijna", na która mój syn poszedł w ramach szkolnej rozrywki sprawiła, że przez trzy noce miał koszmary. Potem sprawdizłam, że ten film jest chyba od lat 12 a mądre panie nauczycielki zbarały do kina klasy 1-3. I choć "Avatar" tez jest od 12 to wg mnie jest o wiele mniej przerażający niż "Opowieść..." i lepiej sprawdza się jako bajka.
BTW Avatara ogladam sobie raz w tygodniu:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Nasze rozmowy z Seksmisją Ci się kojarzą ? Nono... ależ te skojarzenia wędrują nieobliczalnymi drogami, ale i tak w końcu wszystko do seksu się sprowadza :)

Seksmisja to moja ulubiona polska stara komedia. Lubię komedie Bareji o PRL, ale ludzie, którzy nie pamiętają tamtych czasów ich nie zrozumieją. Natomiast Seksmisja jest ponadczasowa.

Na Opowieści wigilijnej byliśmy w kinie. Faktycznie trochę przerażająca jak dla dziecka. Ja się bałem różnych rzeczy za młodu, np. uciekałem z pokoju jak była Buka w Muminkach. Współczesne dzieciaki pewnie są 10x bardziej odporne na straszenie.
Twórcy filmów chcą zarobić, więc robią takie bajki, żeby podobały się również młodzieży i rodzicom.

A widziałaś jakieś filmy animowane dla dorosłego widza ?

ocenił(a) film na 10
sprocket73

"ale i tak w końcu wszystko do seksu się sprowadza :) "
Taaaaak, bo przecież ja lecę na Ciebie i siłę się na pseudointelektualne rozmowyjedyne po to,żeby zaciągnąć Cię do łóżka:P
Jakbym Cię nie lubiła to bym powiedziała: "mozesz sobie pomarzyć":)

Uwielbiam stare komedie Machulskiego. Vabanki, Seksmisję, a przede wszystkim Kingsajz. Ale masz rację, bez jakiejkolwiek wiedzy o klimacie lat, w których był Kingsajz kręcony, odbiera się go jako jakiegoś wygibasa filmowego o krasnoudkach. Swoją droga nie mogę wyjść z podziwu nad fantazją i determinacją ówczesnych twórców. Bez dzisiejszej techniki, bez pieniędzy, jakie teraz dostają za product-plecementy stać ich było na wykreowanie tak rewelacyjnego swiata.
Patrząc na to co się kiedś za tej złej komuny kręciło, a co teraz przy niby 100% wolności, mam wrażenie, że mniejszą cenzura dla inteligencji twórców był komunistyczny aparat niż dzisiejsze czysto komercyjne podejście do filmu. Weźmy dawne lata kiedy nakręcono: Noce i dnie, Nad Niemnem, Potop, Pan Wołodyjowski, Chłopi - wszystko literackie klasyki, ale JAK nakręcone. A teraz? Mamy serię komedyjek czasem sensacyjnych czasem "omantycznych", w których występuje stała 10-tka aktoró i aktorek i własciwie ma się wrażenie, że kolejne role to kalki poprzednich. A jak się wezmą za jakiś klasyk n moje ulubione Qvo vadis czy starą baśc to wychodza takie buble jakich mało. Weźmy np W pustyni i w puszczy. Ogladając starą wersję normalnie czujesz ziarenka piasku w ustach. Oglądając drugą - zastanawiasz sie czy Żmijewski dobrze wygąda ze strzelbą.
Coś "filozować" zaczełam, ale obejrzałam sobie na Ale kino (wiem, wiem mówiłam że tv nie oglądam:)powtórkę "Między ustami a brzegiem pucharu". Niby zwyky melodramacik (choć uważam, że Rodziewiczówna była niedoceniona, bo zawsze w swych książkach poruszała ważne probemy społeczne, nie w gorszy sposób niż Orzeszkowa czy Kononicka, ale z dobrym scenariuszem, świetnymi rolami, równiez przepisowa golizną, ale jak to wsyztsko zożone w całośc. Super. Do tego śp. Jacek Chmielnik - ech to był amant, a nie jakiss Karolak. Aż się chce powracać ciągle do tego filmu. A dziś mozemy sobie w roli amanta pooglądać Szyca (fuj!).

Ale się rozpisałam - jak nic wpływ Twojego boskiego napoju. Mężowi bardzo smakował, mnie troszkę mniej, bo nie przepadam za adwokatem. Ale na romantico wieczór super sprawa.

Miłego weekendu:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Jakbyś mnie nie lubiła, to byś mi powiedziała: "możesz sobie pomarzyć [o byciu zaciągniętym przez Ciebie do łóżka]" ? Czyli marzenie seksie z Tobą wg Ciebie jest jakąś katuszą ??? Toż to absolutny szczyt samokrytyki i skromności jaki kiedykolwiek widziałem. Musisz sobie założyć profil na portalu randkowym, żeby Cię faceci trochę dowartościowali :)

Zgadzam się, że stare filmy Polskie uśredniając poziom były lepsze niż te obecne. Najłatwiej pokazać to porównując Potop i Ogniem i Mieczem. Reżyser ten sam, aktorzy najlepsi jacy byli do dyspozycji, z tymi pieniędzmi bym polemizował - dawniej jak się już dostało pozwolenie na film, to całe pułki kawalerii za darmo biegały przed kamerami, a teraz za wszytsko skrupulatnie liczą - efekt tego jest taki że na Potopie wojska szwedzkie zalewały cały ekran aż po horyzont, a na Ogniem i Mieczem było 50 huzarów jako główne siły polskie.

Wczoraj obejrzeliśmy Imperium Słońca. Fajny, ale za bardzo książkowy jak dla mnie. Cały czas byłem przytłoczony wrażeniem, że to ekranizacja powieści. O ile czytając książke wszystko można sobie wyobrazić, np. tłum rozdzielajacy członków rodziny, to juz nakręcić to, tak żebym było przekonywujące - trudniej. Tak samo obóz dla internowanych, Bale podchodzi sobie do samolotu wroga, cos tam majstruje w okolicy silnika, potemi salutuje pilotom, którzy salutują jemu... japoniec szuke Balea w trawie, praktycznie depta mu po nogach i nie zauważa go... i wiele innych podobnych scen. W książce to wszystko przejdzie, ale na filmie trochę wygląda sztucznie.

Mówisz miałaś romantyczny wieczór, bo troszkę się spiłaś i wstawiona pisałaś do mnie posty... no bardzo romantyczne :)
Mohikanina oglądamy dzisiaj. Nie odpowiedziałaś mi na pytanie o film animowany dla drosłych.

Wzajemnie miłego weekendu :)

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Możesz sobie pomarzyć znaczy dokładnie możesz sobie pomarzyc, ze chciałabym zaciągnąc Cię do łózka. Dowartościowana jestem wystarczająco. Koniec. Kropka.

Z filmów animowanych to niewiele oglądałam, ale widziałam w pogrami tv, iż wczoraj o 20 nadawali Czerwonego Kapturka. prawdizwa historia. Po fragmentach sądząc, film średnio skierowany do dzieci.

Nie podobało Ci się moje Imperium. No i Chris Ech...trudno. Zobaczymy co po Mohikaninie będzie.

Dziś w końcu z synem obejrzeliśmy Avatara, no i tak strasnzie przeżywał że się az spocił. Wrażiwe serduszko ma:)

Czy ja coś pisałam o spiciu się?
Ech, Sprocket ta wyobrażnia kiedyś Cię zgubi, zobaczysz:)



EwaMonika

Z bajek bardziej dla darosłych moge polecić ,,9" albo np. ,,Koralina i tajemnicze drzwi" :)

ocenił(a) film na 10
Limonkaa

"9" to już mi Sprocket polecał wczesniej. A Karolinki nie oglądałam.

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

A zacznę se pisać od początku, bo wcięcia były już duże :)

Nie chodzi o to, ze Imperium Słońca mi się nie podobało - zwróciłem tylko uwagę, ze bardzo jest książkowe. Bale jak na chłopczyka zagrał bardzo przekonywująco. Żeby się tylko Batmanach nie rozmieniał za bardzo na drobne.

Oglądaliśmy Mohikanina. Fajny. Też troszkę ekranizacją zalatywał, ale mniej, więc nie będę marudził :)
Wątki miłosne najbardziej nam się podobały. Jasne, że Unkas i młodsza siostra mieli się ku sobie. Zresztą jak można oprzeć się takiemu dziekiemu pierwotnemu, a przy tym szlachetnemu mężczyźnie - no nie da się, wiem bo sam jestem dziki, pierwotny i szlachetny :)
Smutny los Indian, jakąkolwiek decyzję by nie podjęli, nie mieli szans na przetrwanie. Dobrze było to widać w mowie wodza Huronów i oczywiście w ostatnich słowach jakie padły w filmie z ust "ostatniego Mohikanina".

Oglądaliśmy jeszcze film "Popiełuszko - wlność jest w nas". Pozytywnie zaskoczył, podobnie jak Katyń. Chociaż wydaje mi się, że pamiętam jak to było, kiedy wprowadzali stan wojenny i co było później, to tak naprawdę nie miałem pojęca co się działo i o co była ta walka. Warto ten film obejrzeć i potem pomyśleć na tym wszystkim.

Wracając do pytania o film animowany dla dorosłych. "9" to przecież bajeczka. Miałem na myśli taki film, który z bajką nie ma nic wspólnego, np "Trio z Belleville". Nie widziałaś ? Obejrzyj - ciekawe doświadczenie.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Ooo...Sprocket odżył:)

"troszkę ekranizacją zalatywał"
No i jak ma nie zalatywać ekranizacją, kiedy i "Imperium słońca" i Mohikanin to ekranizacje książek. Ale pewnie to wiesz, więc nie bardzo rozumiem co masz na myśli tak mówiąc. Że schematyczne albo przerysowane? Wyjaśnij blondynce please:)

I Bale w Imperium był rewelacyjny. Lepiej sobie to zapamiętaj raz na jutro:)A poważnie - niektórzy twierdzili, że przyćmił Malkovitcha. Ponownie po ponad 10 latach spotkali się na planie w "Portrecie damy". Chris miał tam właściwie trzecioplanową rolę, ale fajnei wyglądała konfrontacja aktorów po tylu latach.

Unkas był też przystojny nie zapominaj:P
A muzyka z Mohikanina? Nie zrobiła na Tobie wrażenia?

"Katyń" niestety nie zrobił na mnie jakiegoś potężnego wrażenia. Miałam odczucie, że zamieszczone wątki znalazły się w filmie przed przypadek a postaci jakoś tak oderwane od reszty. Nie kleił mi się. O to dobre określenie. Nie kleił się i już.

"wiem bo sam jestem dziki, pierwotny i szlachetny :)"
No to do filmu się nadajesz:P

Ja też miałam obfity weekend filmowy:
1) Daybreakers (Świt)- połączenie Zmierzchu i Equlibrium, można nabyć okresowego wstrętu do mięsa.
2) Dystryk 9 - (to ten, któremu niektórzy wróżyli oskara za najlepszy film)- jak dla mnie pełen dziur logicznych;
3) Przypadkowy mąż - lekko, łatwo i przyjemnie.

"Trio.." nie oglądałam. Nie, właściwie zaczęłam ...hehe ale nie skończyłam:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

No przecież tryle już tłumaczyłem... i nic, jak groch o ścianę.
Czytając książkę wszytsko sobie wyobrażamy i obrazy w naszej głowie są wiarygodne, bo sami je tworzymy. W momencie ekranizacji trzeba to osadzić w realiach filmowych i to co przy czytaniu nie stanowi problemu zaczyna być trudne do pokazania w taki sposób, aby wyglądało przekonywująco. Przykładzik z Mohikanina: kiedy mieli spalić Dunkana, pokazane jest jak stawiają go nad ogniem, w tym czasie Nathanieli Kora idąc (nie biegnąc) opuszcają wioskę, widać że mają jeszcze kilkaset metrów drogą do granicy lasu. Potem pokazane jest ujęcie jak biegną leśną ścieżką, wydaje się, że powinni być już bardzo daleko od wioski i że minęło sporo czasu, a jednak Nathaniel dostaje strzelbę i celuje do Dunkana. Nie pokazali ujęcia z Nathanielem i Dunkanem jednocześnie. Robili zbliżenia na obu oddzielnie. Jasne było, że w czasie kręcenia jedna scena z drugą nie miały nic wspólnego, być może był to zupełnie inny dzień zdjęciowy i na filmie to widać. To jest dla mnie wada ekranizacji. To co widzimy na filmie wygląda na naciągane, podczas kiedy czytając nie byłoby tego problemu.
A muzyka... jakoś w ogóle jej nie pamietam.

Katyń zaskoczył mnie tym, że nie skończył się w momencie samej zbrodni katyńskiej, tylko pokazał to co działo się po wojnie, przed jakimi wyborami musieli stanąć ludzie. Jak trudno oceniać co było dobre, a co złe w tamtych czasach.

Dystrykt 9 - kompletnie nie trzyma się logicznie kupy. Takie było moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu. Więcej już do niego nie wracałem, więc nie odkryłem tego, czym wielu sie zachwyca... głębi.

Połączenie Zmierzchu i Wquilibrium brzmi ciekawie... zapuściłem ściąganie. A czemu "Tria..." nie skończyłaś ???

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Dzień dobry!
Dziś dzień pełen spotkań więc pisze już z rana i musze smutno sobie pokiwać główką nad moim nowym kolegą Sprocektem:)
Naprawdę nie wpadła Ci w ucho muzyka z Mohikanina?????????
No to odpal You Tuba i zadaj temat wiodący. To jest genialna muzyka, a w filmie jest w kilku róznych aranżacjach od delikatnych piszczałek do mocnej wersji symfonicznej. Jak się jej słucha zmykasz oczy i widzisz te przestrzenie, szczyty górskie, to jak Unkas z Nathanielem biegną. Ten motyw pojawia się nawet w tej scenie, na którą zwracałam Ci uwagę - Unkas/Alicja. Ja jak jej słucham aż mam gęsią skórkę. Za każdym razem.

Co do "Katynia" - owszem pomysł był fajny żeby pokazać nie samą zbrodnię na polskim wojsku, ale również rodziny pomordowanych, które przez długie lata nie wiedzą co się stało z ich bliskimi, czekają nie tracąc nadziei, a kiedy ona odpływa narażone są na represje za mówienie prawdy. To było bardzo ciekawe spojrzenie na temat, nie wiem czy nie najwłaściwsze, bo mordów zbiorowych historia odnotowała wiele i już tyle się o nich mówiło i kręciło. Mord katyński jest o tyle wyjątkowy, że po nim nastapiła taka a nie inna rzeczywistość polityczna. I w tej rzeczywistości żyły rodziny pomordowanych ze swiadomością, iż prawda jest ukrywana.
Pomysł jedno, a wykonanie drugie. Mistrz Wajda powinien juz chyba odejść na zasłużoną emeryturę. Film ma nośny temat, wzbudzający emocje, super pomysł na rozwiniecie historii i...nic. Niestety nie wrusza. Mam wrażenie, że niektóre wątki wciśnięte są na siłę (np; ten o dwojgu młodych ludiz, którzy się poznają, polubią, a chłopak ginie)a postaci jakoś karykaturalnie nakreślone (np pilota granego przez Małaszyńskiego). Czytałam, że scenariusz był wiele razy przerabiany, może zbyt wiele razy.
No i jeśli się przyczepiłeś do Mohikanina i Imperium o "grzech ekranizacji" to jak w Katyniu wytłumaczyć scenę, w której bohaterka grana przez Maję Ostaszewską ni stad ni zowąd po jakiejś podróży na rowerze spotyka na stacji kolejowej swojego męża granego przez Artura Żmijewskiego? Ja wiem, że go poszukiwała, ale na rowerze takie hektary z dzieckiem na ramie? Widz musi mieć wielką wyobraźnię.

O Dystrykcie 9 nawet nie chce mi sie dyskutować. Na stronie tego filmu jeden z użytkowników zdaje się "jahro" wyłuskał większość nieścisłości za co fani filmu go oczywiście zbluzgali i twierdizli, że w filmach sf tak musi być. Najśmieszniejsze, że krytykom w Avatarze przeszkadzały niebieskie humanoidy, ale w krewetki na dwóch nogach są zdolni uwierzyć. Jazda normalnie:)

"Tria.." nie skończyłam bo mnie męczyła mocna kreska w animacji. Ja chyba jestem typowa blondynka i jak już oglądam rysunkowe to musi być ładne:) Swojego czasu podobnie było z animowanym "Hobbitem" (chyba nie pokręciłam tytułu, ale to ten Hobbit z trylogii Tolkiena). Naprawdę ciekawy pomysł na animację wykorzystującą w pewnej mierze tezhnikę cieni, ale mnie to jakoś umęczyło. Ja z dziećmi dużo oglądam ryrunkowych filmów, bo chcę wiedzizc co oglądają, więc moze jestem skrzywiona w tym względzie.

Daubreakers ma niezłą obsadę, miażdżące zdjęcia jatki, fajną scenografię. O minusach powiem Ci jak obejrzyzsz zeby nie zniechecać.

Pozdrawiam wiosennie:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Specjalnie dla Ciebie przejrzałem sobie jeszcze fragmenty filmu z muzyką i owszem, zidentyfikowałem wątek przeewodni. Ale max co mogę powiedzieć, to ze OK, może być. Dla porównania puściłem sobie muzykę z Avatara i jak dla mnie ogromna różnica na korzyść Avatara.
Jeszcze jedno o filmie. Daniel Day Lewis bardzo kojarzy mi się z łajdackim podrywaczem z "Nieznośnej Lekkości Bytu". Dlatego ciągle mi się to kłóciło z rolą szlachetnego Indianina.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Taaak...to teraz jak będziesz widział Zoe Saldanę to będziesz zdziwiony, że nie jest niebieska?:P

Muzyka z Avatara jak nabardziej mi się podoba, a piosenka nawet bardziej niż ta z Tytanika, choć to ten sam autor. Ale Mohikanin...ech...to Mohikanin:)

Dziś dostanę płytkę z nowym filmem pt "Legion". Zjechany przez krytykę, ale zobaczymy. No i będę miała "Bootmen" bo chcę zobaczyć jak Sam Worthington radził sobie z tańcem. Jakoś nie wygląda mi na mocno tanecznego.

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Niedawno obejrzałem Star Treka ze względu na Zoe. W ludzkiej postaci jest też całkiem fajna :)

Daybreakers okazało się byc jakąś rosyjską kamerówką do tego z koszmarnym dzwiękiem, więc poczekam na lepsze kopie.

Ściągam sobie 2 filmy Woody Allena, podobno najlepsze w jego karierze.
Annie Hall i Manhattan, obydwa z końcówki lat 70-tych. Annie Hall pokonał w Oskarach Gwiezdne Wojny. Ciekawe co to za filmy, kiedyś dawno temu oglądałem w TV cała serie filmów Allena, ale tych dwóch nie kojarzę.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Hello!
Z moich planów obejrzenia czegokolwiek nic nie wyszło, zatem nie podzielę się z Tobą żadnymi wrażeniami, bo jedyne co widziałam to fragmenty "2012".

Rosyjski to piękny język...hihi.
A co do Star Treka...kiedyś oglądałam serial, ale to daaaaaaaaawno temu. Z nowych produkcji w tym temacie nic. Jeśli powiesz, że są tam jacyś przystojni kosmici to może się skuszę;)

Woody Allen...cóż żeby nie wyjśc na ignoranta trzeba się nim zachwycać. Ale mnie ten facet mierzi, jako facet.

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Już za długo sami gadacie, muszę trochę wam zaburzyć ten porządek :P (albo może romans;)

Obejrzałam The New World. Ładne i bardzo plastyczne zdjęcia, nostalgiczny nastrój, uduchowienie itp itd, ale nuuudne to było niestety :) Musiałam obejrzeć w dwóch turach bo nie dałam rady na raz ;) Może ten drugi film z Natalie Portman będzie lepszy :)
PS. Oczywiście nie mam żalu, że mi ten film poleciłaś ;P Ja chyba poprostu ostatnio mam fazę na inne klimaty.
PS2. Oglądałaś z dziećmi Lilo i Stich ?

ocenił(a) film na 10
anniepat

Jestem przekonany że od romansu z Monią lepszy może być tylko trójkącik :) Jak to w związkach bywa, trzeba coś ożywczego zaaplikować coby ogień nie przygasł :) Aniu, starym zwyczajem wklej w swojej następnej wypowiedzi linka ze zdjęciem, jak tradycja każe.

The New World widzę jest z Balem. Zapuściłem ściąganie z 3 torrentów, ale kiepsko idzie, może kiedyś będzie.

Ostatnio widziałem ciekawy film - Defendor. Jest to dramat o chorym psychicznie gościu, któremu wydaje się że jest superbohaterem. Aż sam nie wiem jak się do tego filmu ustosunkować. Film jest smutny, ale próbowali powsadzać mu dużo śmiesznych scen.Po obejrzeniu oboje z Ukochaną mieliśmy mieszane uczucia.

A Woody Allen, jest gwarancją dobrego filmu. Trzyma niezmiennie poziom powyżej średniej. Wszystkie jego filmy są jakby o tym samym, problemach damsko-męskich. Poza tym naładowane są milionem nawiązań do klasyki oraz do bieążcych wydarzeń politycznych, więc taki ktoś mało oczytany jak ja ma problem z odbiorem, ale próbuję, nie zrażam się. Humor Allena jest tragikomiczny, a jego filmy są bardzo charakterystyczne. Swoją drogą ciekawe czy on taki jest naprawdę. Czy jego światopogląd jest taki sam jak światopogląd jego bohaterów filmowych. Myślę że tak.


ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Sprocket wierz mi trójkąty są przereklamowane:P
I co to w ogóle jest? Nieco ponad 3 miesiące "związku", a Tobie się odmiany zachiewa? Normalna masakra:)

No to po kolei:

Ania - masz rację ten film jest nudny i gdyby nie świadomość, że w którymś momencie ma się pokazać Christian pewnie bym go sobie odpuściła. Ale polecony był jako "plastyczny" i o tej stronie filmu nie można nic złego powiedzieć. Trochę tendencyjnie przedstawia sytuację, że tubylcy to ci dobrzy, a goście to samo zło. I właściwie trudno się dopatrzyć przyczyn dlaczego Smith wywołał w Indiance aż takie emocje. Mdły jakiś taki był. Niby powinien być egzotycznym, energicznym, charyzmatycznym zabijaką, a snuł się po trawie jako ci Indianie. Zresztą bohater grany przez Bale'a jeszcze nudniejszy z założenia. I był. Ale taki był plan - takie wykonanie.
Ktoś na forum porównał ten film do biegania po trawie i faktycznie czasem miałam wrażenie, że reżyser ma jakąś obsesję w temacie wysokich zarośli. Myślę, że gdyby został skrócony o jakieś 15 - 20 minut nic by sie nie stało.

Sprocket - ja nie mam nic do Allena jako filmowca, ale czasem mam wrażenie, że został okrzyknięty wielkim artystą dożywotnio i cokolwiek by nie popełnij to należy się filmem zachwycać. Jak każdy twórca ma w swoim dorobku rzeczy gorsze i lepsze. Swojego czasu gdzieś czytałam artykół, którego autor próbował udowodnić geniusz każdego filmu Allena, tłumacząć, ze słaości są tak naprawdę zaletami, bo to przecież wielki Allen. Nie lubię takiej agitacji na siłę. NIemniej napewno jest twórcą inteligentnym i bystrym obserwatorem ludzkich zachować. Jednak fakt, że związał sie ze swoją adoptowaną córką raczej nie stawia go w rzędzie moich autorytetów. Taki facet nie będzie mi mówił (pokazywał przez swoje filmy) co jest w życiu ważne i wartościowe. Zalecałabym mu krytyczne spojrzenie w lustro.

"Defendor" zapisane - tylko czy będzie w mojej wypożyczalni?
A teraz pytanie ynteligentnej blondynki - właściwie na jakiej zasadzie działają torrenty? To jest legalne?

PS1: Sprocket Ty masz jakąś małą obsesyjkę ze zdjęciami związaną?:P
PS2: Ania - tu nie ma romansu, bo troli brak; oni wiedzą kiedy i kto ma się ku sobie:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Zdjęcie? No to już wiem, które z was dwojga ma za uszami ;)
Ja w ten trójkąt będę tak tylko z doskoku się angażować, dla wprowadzenia dodatkowego koloru na palecie barw :) No i proszę, pojechałam z tekstem Woody'ego Allena z filmu Vicky Cristina Barcelona. Brawo Ania!
A tak serio - nie lubuję się w jego filmach, za bardzo przegadane, a ja za prosty człek jestem na takie inteligentne dyrdymały i superextrabłyskotliwe aforyzmy ;) Może z braku laku zrobię podejście do "Co nas kręci, co nas podnieca".

Wracając jeszcze do "The New World", pod względem plastyczności film spełnił moje wymagania, tego się nie czepiam. Jednak nie byłabym sobą gdybym nie wytknęła czegoś innego: żeby w filmie o miłości nie było nawet odrobiny seksu?!?! Karygodne!!! :D Oni tam przez pół filmu pląsali w trawie, trzymali się za rączki i patrzyli sobie w oczka. To już w Zmierzchu takie cuś było ciekawsze...

Przypomniałam sobie inny film z "tej" kategorii godny polecenia - "Under the Tuscan Sun". Kapitalny film. Niegłupi, nieprzegadany, ciepły, optymistyczny, trochę nawet plastyczny, momentami zabawny. O i jeszcze "Chocolat". Oba te filmy z serii Dolce Vita, smakują wybornie wieczorkiem przy kieliszku wina, albo dwóch :)

A z trochę innej kategorii, najlepsza komedia o miłości EVER: "Love actually". Jeśli tego nie widzieliście, to musicie obejrzeć koniecznie. Koniecznie! Ale pewnie widzieliście, no bo jak można taki film przegapić ;)

PS. Monia, czy Ty specjalnie ignorujesz mój drugi już tekst o "Lilo i Stich:? :P

ocenił(a) film na 10
anniepat

Hee...nie ignoruję:) "Lilo i Stich" kiedyś było w tv i mój syn nie był zachwycony. Córka jeszcze za mała na taką bajkę:)

"Love actually" to mój najlepsiejszy film o miłości. Już o nim zresztą pisałam. Super humor, ciągle coś sie dzieje, tańczący Hugh Grant no i Allan Rickman z tym swoim głosem i diabelskim spojrzeniem. Rewelacyjny wątek statystów na planie filmu porno. Superaśny. Zawsze odpalam go na poprawienie nastroju.

"Under the Tuscan Sun" baaaaaardzo mi się podobał, właśnie ze względu na ten optymizm i....polski akcent:)Do tego oglądajac go ma się wrażenie, że pali po buzi toskańskie słoneczko. Marzę o takim domu w takim miejscu.

No i masz rację, co do seksu w "The New World" - Colin i trzymanie się za rączki. Heee...też coś! No ale Chris dziecko jakoś zmachał. Założę się, że nie przez pączkowanie:)

Ania...poleć jakiś dobry wyciskacz łez:)


ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Ależ proszę bardzo:
Żona podróżujacego w czasie.
Pamiętnik
:D

ocenił(a) film na 10
anniepat

Tfu, polskie tłumaczenie tego pierwszego "Zaklęci w czasie"
Oba filmy z Rachel McAdams. Taka na topie babka ostatnio.

ocenił(a) film na 10
anniepat

Oglądałam oba. Nawet próbowałąm cyztać książkę, na podstawie której nakręcili "Zaklęci w czasie".

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Aha. A ja poprostu turlam się po podłodze ze śmiechu jak tam mała zapuszcza Elvisa, albo jak Stich buduje w pokoju minimiasto, a potem udaje King Konga i robi rozpierduchę ;P
Mam 28 lat hmmm....

Skoro nie przez pączkowanie, to musiała to być mitoza, nie inaczej ;)

ocenił(a) film na 10
anniepat

Widzę, że się tu nieźle zabawiacie beze mnie i komedie romantyczne sobie polecacie. "Love actually" akurat widziałem, chociaż raczej nie oglądam tego gatunku. Pamiętam, że była w miarę... dooglądaliśmy do końca.

Czy ja mam obsesję ze zdjęciami ? No bez przesady :) Po prostu nie widzę powodów abym ukrywał swe perfekcyjne ciało i innych mierzę tą samą miarką, dlatego zachęcam do pokazywania się. Aniu masz 28 lat, nie powinnaś sie wstydzić... z czasem będzie tylko trudniej.

Oglądnęliśmy sobie przed chwilą Parnasusa. Niby fajny film, bo niekonwencjonalny, dobrzy aktorzy dobrze zagrali. Ale na zakończenie jakoś nie wiedzieliśmy o czym on w ogóle był. Aż się Ukochana musiała wysilić, żeby opisać jego treść, użyła przy tym słów "dualizm" i innych trudnych. Brzmiało to dla mnie jak wypracowanie pisane bez przekonania, bez emocjonalnego stosunku do tematu. Widziałyście? Jaka jest Wasza opinia?

Jeżeli chodzi o wyciskacze łez to najlepszym jest Avatar! :)
A jeżeli chodzi o trójkąty, to nie mam doświadczeń. Mówisz Monia, że nie są fajne... może miałaś z nieodpowiednimi osobami? Napisz o tym coś więcej, może coś poradzimy.

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Ano, popieram, też chciałam się spytać skąd Monia wie, ze przereklamowane ;)
Nie krępuj się, ja bardzo lubię słuchać tego typu zwierzeń :D

Ps. Ja tam się nie wstydzę, ale trudno się mi zdobyć na bardziej konkretny i namacalny kontakt. Do tej pory ujawniłam się tylko Caprice i nie zamierzam tej ślicznoty zdradzać :P

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Dzień dobry:)

No to polecimy cytatami...

"Widzę, że się tu nieźle zabawiacie beze mnie"
Jakoś tzreba sobie radzić, jak Twoja aktywność oklapła:P

"...dooglądaliśmy do końca."
Taki romantico boy i mu się nie podobało? Nie rozumieć...

"Po prostu nie widzę powodów abym ukrywał swe perfekcyjne ciało"
Faktycznie, jego perfekcyjność podkreśla puchowy czerwony kombinezon, jakże twarzowy:)

"Widziałyście?"
Nie widziałyście. Przynajmniej ja.

"Jeżeli chodzi o wyciskacze łez to najlepszym jest Avatar! :)"
Oczywiście, że tak. Ale sam coś mówiłeś, że trzeba sobie urozmaicać.

"Napisz o tym coś więcej, może coś poradzimy"
Dziwne. Nie kto inny, tylko Sprocket na poczatku "znajomosci" pouczył mnie, że to forum filmowe, zaraz po tym, jak mnie zpaytał czy chłopa tu szukam. Więc pozwól, że jednak skupimy się na filmach, a jeśli temat trójkątów Was kręci, to poproszę o 3 przykłady najgorętszych trójkącików filmowych. I Ania żeby nie było Vicky Christina Barcelona masz już z głowy. Wymyślaj inne:)

PS do Ani - widzisz mój 7-letni syn nie bardzo kojarzy Elvisa czy King Konga, więc dla niego nie każdy humor z filmów animowanych jest zrozumiały. Pewnie za parę lat inaczej spojrzy na ten film. Dla niego teraz wyznacznikiem jakości są np: "Auta".
Co do Rachel Adams - nie bardoz rozumiem całe to zamieszanie wkoło niej. Zagrała w paru znanych tytułach, ale jeśli miałabym ją opisać, albo coś charakterystycznego w jej grze - zabij, nie pamiętam. Urodę ma jakąś taką nie zapadającą w pamięć.

Miłego dnia Państwu życzę:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Heh, okej, ja wam tu się nie będę wbijać w wasze przekomarzanie, więc pozwólcie, że ja tylko o filmach będę :)

Ja też jeszcze nie widziałam Parnassusa. Ciągnie się z dużymi pauzami bo ja mam teraz fazę na serial Spartacus: Blood and Sand (tenks to Caprica;). Jeśli nie gardzicie rzymskimi intrygami, miłością, seksem, walkami i duuuużą ilością krwi to też w to uderzajcie. No chyba, że mięczaki jesteście :P Sprocket, ty raczej nie pogardzisz nie? :>

Jeśli chodzi o trójkąty to moja propozycja: "I twoją matkę też" :)

Oj Monia, no przecież mi bardziej chodziło o polecenie Lilo i Sticha Tobie, a nie Twoim latoroślom :P Wkońcu to taka bajka dla dużych dzieci ;) A skoro widziałaś, to byś napisała co TY o nim myślisz, a nie Ty wkółko macieju że syn to, że córka tamto. Ogarnij się! :P

Mi się Rachel McAdams nawet podoba. I z urody i z talentu. Mówię Ci, że te dwa filmidła (Notebook i Time Traveler's Wife) to całkiem porządnie zrobione melodramaty. Chciałaś wyciskacze łez to masz.

Dziękuje, będę miała miły dzień. Wzajemnie :)

ocenił(a) film na 10
anniepat

Ma się dzieci to są one centum wszechświata, a że są małe jeszcze to tym bardziej. I pytałaś czy oglądałam "z dzieciakami" no to chyba odpowiedziałam na pytanie hę?:P A co ja myślę? Nie wciągnęło mnie, jak na "Wall-e" czy "Madagaskarze". Moze dlatego, ze już nie mam 28 lat:) Dawno.

Pisałam, że oba filmy juz widziałam i chyba miłosne hitorie nie wzruszają mnie tak bardzo, jak ludzkie nieszczeście. Bo trudno mi się było identyfikować z bohaterem, który podróżuje w czasie (bo niby, jak ja mam wiedzieć co on czuje, jeszcze przy lipnej grze Erica Bana). Natomiast (znów będzie o dzieciach) z matką chorego dziecka jak najbardziej (bo przezyłam co swoje), dlatego na filmie "Bez mojej zgody" wylałam hektolitry łez, tak na "Pamiętniku" i "Traveler's..." ani jednej. Pisałam już, ze próbowałam czytać książkę "Miłość ponad czasem" i mi szło pod górkę.
Do "Traveler's wife" mam taki zarzut, że właściwie z filmu nie można wywnioskować czmu oni się aż tak kochają, że im wędróki w czasie nie przeszkadzają. Skąd ich wzajemna fascynacja, bo przeceiż różni ich wszystko. Ona żywiołowa dusza artystyczna a on nudnawy bibliotekarz. Nie poznajemy źródłą ich związku, tej tajemnicy przez co ich miłość nie jest dla mnie wiarygodna.Kochają się, bo tak. Niby tam jakiś kryzys przechodzą, ale co to za kryzys...
Facet znika bez ostrzeżenia, pojawia się bez ostrzeżenia a ona czeka jak ta Penelopa na Odysa. Eeeee.... Ja nie kupuję tego.
Co do "Pamiętnika" nawet za bardzo go nie pamiętam:)
Podobny klimat jest w filmie "Malowany Welon" i "Wieczór". Ale akcji po nich też nie ma się co spodziewać.

Co do "Bez mojej zgody" uważam, ze troszkę zmarnowano wyjściowy pomysł. Ale jak przeczytam książkę to więcej będę mogła się wypowiedzieć.

"Heh, okej, ja wam tu się nie będę wbijać w wasze przekomarzanie, więc pozwólcie, że ja tylko o filmach będę :) "
Ależ wbijaj się moze Sprocket się ożywi biedaczek:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

No to pojechałaś sobie po tych filmach, nie ma co. No i sorki, ale nie zauwazylam ze pisałaś, że je ogladałaś.
A ja je kupiłam i parę chusteczek zmoczyłam :) A że bohaterowie się różnili charakterami? Jak to się mówi: przeciwieństwa się przyciągają. No i chemię widziałam :P Erica Banę lubię :)

"Bez mojej zgody" oglądałam i owszem, łzy też roniłam. Jednak powiem krótko: ja nie lubię się filmami dołować. Druga sprawa, nie mam dzieci. Od takich problemów wolę się póki co trzymać z daleka. Dlatego szybko zapomniałam o tym filmie. Wolę miłe i przyjemne kino :)Chociaż muszę przyznać, że bardzo chcę obejrzeć Nostalgię anioła, chyba dlatego, że książke czytałam. Zobaczymy co tam Piter Jackson zmajstrował, mam wrażenie że chłopak się skończył na LOTR.

Postaram się następnym razem pamiętać co dla Ciebie jest wyciskaczem łez :)

Temat Lilo i Stich uważam za zamknięty. Skoro nie chwytacie komizmu z Elvisem i Godzillą, to nie. Kij wam w oko! ;P

Ok, to tyle z mojej strony na dzisiaj.

ocenił(a) film na 10
anniepat

Ech...ja też nie jestem szczególną amatorką "kina miłosnego". Generalnie drażnią mnie kom-romy, jak się w skrócie nazyw akomedie miłosne. Choć jest parę tytułów, po które chętnie sięgam np: "To właśnie miłość", o któym rozmawiałycsmy, czy "Ja cię kocham a ty śpisz". Nie pogardzę jakimś kostiumowym melodramacikiem, ale nie mogę powiedzieć żem jakaś szczególna ich miłośniczka. Pewnie zauwazyłaś, że piszę o różnych filmach, bo też różne oglądam. Nie mam ulubionego gatunku, ale w każdym gatunku znajdą coś dla siebie. No może w prawie każdym. Dlatego chętnie sobie podyskutuję z Tobą o filmach nie tylko o miłości oczywiście pod warunkiem, że je widziałam. Bo czas i okoliczności ograniczają moje możliwości oglądania filmów.

Wspominasz o LOTR. Może o tym?
A recenzje "Nostalgii Anioła" nie są optymistyczne niestety.


PS1: dzieci to samo szczęście nie problemy:)
PS2: Nie odbierz tego, że to uszczypliwość, tlyko ciekawość - dlaczego w przeważającej ilości przypadków piszesz angielskie tytuły filmów? Aż ja sie poczułąm w obowiąku tak pisać, ale nie bardzo chce mi się palce łamać:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

:) LOTR, nawet nie wiem co tu pisać. Niesamowity film i tyle. Pierwsza cześć najbardziej mi się podoba. Pewnie dużo osób by mnie mogło zgnoić za to co napiszę, ale bardziej mi się podoba film niż książka. W filmie jest mistrzowsko i z ogromnym wyczuciem poskładana esencja książki, w której moim zdaniem sporo było dłużyzn i nudnych fragmentów.

Ad PS1: Miałam na myśli choroby, a nie dzieci :)
Ad PS2: Naprawdę? A wiesz, jakoś to tak bez powodu konkretnego wychodzi, z przypadku raczej. Piszę tak jak zapamiętuję tytuł, jak go najczęściej wklepuję w wyszukiwarkę, albo po nazwie pliku ;) A tu najczęściej angielski funkcjonuje. Nie musisz się poczuwać do żadnego obowiązku :)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Albo nie, to nie koniec na dzisiaj :)

Tak sobie przejrzałam nasze rozmowy i stwierdziłam, że powinnam sprostować pewną kwestię.
Bo tak sobie tutaj polecamy filmy w tematach okołomiłosnych, jakieś wyciskacze łez, sentymentalne opowieści itp, ale tak się składa, że ja wogóle nie powinnam się wypowiadać, gdyż generalnie gustuję w innym kinie. Tego typu filmy oglądam czasem dla odmiany, albo jak mi humor podpasuje. Zdecydowanie wolę: sci-fi, fantasy, thrillery, przygodowe, kino akcji, komedie lub mix tychże gatunków :) Jakbyście kiedyś zapragnęli, żebym wam coś z tego poleciła, to mnie wołajcie ;) Na razie pasuję.
No chyba, że was tu podrażnię troszkę od czasu od czasu ;)

ocenił(a) film na 10
anniepat

J.W.
i drażnij:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

A co to znaczy, że ktoś ma coś za uszami? Bo padła taka wypowiedź wyżej i nie bardzo wiem o co chodzi?

LOTR jest świeny!!!
Moim zdaniem jako jedyna seria posiada taką cechę, ze każdy kolejny film jest lepszy od swojego poprzednika. Więc wszystko kończy się przepieknym finałem, po którym widz ma uczucie spełnienia. Wykreowany tam świat jest gigantyczny. Wiem że to zasługa Tolkiena, ale odpowiednio to sfilmować to też nie lada wyczyn.

Seriali jakoś nigdy nie oglądałem. Największą ich wadą jest to, że jak się jakiś uda, to potem na siłę zaczynają kręcić kolejne sezony. Jeżeli jeszcze fabuła serialu w pierwszym sezonie trzyma się kupy, to w następnych jest już tylko kupa.

Ostatnio mniej sie udzielam, bo w pracy dużo pracy. Widzę, ze niektórym brakuje. No cóż, jak to powiedziała żaba z kawału... "przecież sie nie rozerwę" :)

p.s.
Ten tekst o perfekcyjnym ciele to był z Allena, w każdym filmie w którym gra osobiście wypowiada taką kwestię. Skoro on może, to ja też :) I nigdzie nie mam puchowych kombinezonów!!!

ocenił(a) film na 10
sprocket73

Nie wiesz co to znaczy mieć za uszami? :) Domyśl się.

Zupełnie rozumiem, że można każdą kolejną część LOTR uznać za lepszą. Mi w zasadzie trudno nawet ocenić, która jest najlepsza. Całą trylogię odbieram bardziej jako całość. Tylko tak jakoś wychodzi, że jak np emitują w TV to Drużynę pierścienia mam ochotę oglądać, a pozostałych części już nie (wszystkie już kilka razy oglądałam). Chyba największy sentyment mam do jedynki. Jest najcieplejsza i najbarwniejsza. Jest milutki i swojski kraj Hobbitów Shire, jest cudowne i poetyczne Rivendell, są mroki Morii i majestatyczne Lothlorien. Zawiązują się relacje między bohaterami. Ta część mi się nigdy nie znudzi.

To co piszesz o serialach często jest prawdą, ale nie regułą. Ja biorę to ryzyko na siebie. A jak mi się serial znudzi to zwyczajnie przestaję oglądać. I tu się przydaje taki tryb serialu, że w każdym sezonie się coś wyjaśnia i kończy. Gorzej, jeśli główny motyw się ciągnie w nieskończoność jak np w Lost. Serial fajny, ale już mnie drażni to czekanie na rozwiązanie. Na siłę oglądam bo chcę znać wyjaśnienie zagadki. Ale są też seriale, które są naprawdę ciekawe, na wysokim poziomie i kończą się przyzwoicie po raptem paru sezonach--->patrz Battlestar Galactica :) Więc jeśli się ma czas to czemu nie eksperymentować. Myślę, że każdy coś dla siebie by znalazł. Tym bardziej, że teraz seriale są kręcone z dużym rozmachem, nierzadko są lepsze od filmów i jak Ci się już jakiś spodoba to masz zagwarantowaną rozrywkę na dłużej;) Dla mnie np bardzo dobrze rokuje True Blood i Spartacus.

Żebyś wiedział, ze niektórym brakuje pracy w pracy :P Wcale się z tego nie cieszę bynajmniej. Ile można...

Ok, to dziś już na serio kończę. Spadam oglądać serial :)

ocenił(a) film na 10
anniepat

Można mieć bród. Zgadłem ?

Fajny serial to był Janosik, lub 4 Pancerni. No ale kontynuacji tych seriali to sobie wyobrazić nawet nie można :)
Ze współczesnych oglądaliśmy Ekipę kilka lat temu i potem już nic, żaden nie zainteresował na tyle, żeby kontynuować oglądanie. Próbowaliśmy Naznaczony, Miecz Prawdy, Ojca Mateusza... ale nie zaciekawiły.

Obejrzeliśmy przed chwillą Zmierzch II, o ile I nawet nam sie podobała, to na II mieliśy syndrom wyczekiwania kiedy będzie koniec, bardzo rzadko nam się zdarza na taki film trafić. No nic, trzeba być na bieżąco, w końcu ten Zmierzch II miał chyba najlepsze otwarcie w historii kina.

ocenił(a) film na 10
anniepat

Może być jeszcze mejoza:)

EwaMonika

WTF ?


ocenił(a) film na 7
pmp2811

bravo! wygrałeś konkurs na najgłupszą i najkrótsza wypowiedź!

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Dzień dobry jak zawsze z rana:)

Sprocket nie ściemniaj, że w pracy dużo pracy, pewnie okna przed swiętami myjesz:P
A poważniej - zauważ, że i ja troszkę mniej się udzielam zwłaszcza po południu, ale narodziła się mała miła tradycja, iż przy porannej kawie w pracy czytam forum i odpowiadam.
Zatem...

Seriale, seriale, seriale...
Pierwsze, jakie pamietam to oczywiście nasze evergreeny polskie: "Stawka większa niż życie", :Czterej pancerni i pies" oraz "Janosik". Potem była "Niewolnica Isaura" i w "Kamiennym kręgu" z zimnym mecenasem Prado i jeszcze zimniejszą frau Hertą...hehe...i jeszcze jakaś disneyowska "Niebezpieczna zatoka".
Wtedy nie było wyboru, oglądało się co akurat nadawały nasze dzielne programy telewizyjne w licznie dwóch.
Teraz mamy takie zatrzęsienie seriali, że głowa boli, a najdziwniejsze, że moje koleżanki z pracy (takie w wieku balzakowskim) oblatane są w nich, jak żaba w błocie. Skąd brać czas i cierpliowść na to? Nie mam pomysłu. Ja dałam się wciągnąć dwa razy w serial - "Lost" (odpuściłam po 3 sezonie)i House (oglądam z doskoku), aaaa no i kilka lat temu namiętnie oglądałam "Betty la fea" produkcji kolumbijskiej, a potem nieumywający się do oryginału nasz pordukt krajowy "Brzydula". Tak dla porównania klimatów.
Jakieś "Magdy M" czy "Kluby szlonych dziewic" odpuszczam z urzędu, bo nie jest to s-f a pewne sytuacje i ludzie jak z kosmosu. No chyba, że ja na swojej prowincji mało życia widziałam:)
Ania też byłam wielką fanką "LOST", ale tak się zapędzili w gmatwaniu fabuły, że nie było bata żeby to odkręcić jakoś normalnie i zaczęto mnożyć ilośc tajemnic przez nagromadzenie absurdów i wyszło małe piekiełko nie do opanowania. Ale 3 pierwsze sezony jak najbardziej trzymały poziom. A jaka jest Twoja Aniu ulubiona postać z Losta?

Teraz LOTR - nie zabijcie mnie, ale ja w ogóle nie rozumiem co Wy do mnie mówicie o geniuszu tego filmu, jego klimacie, genialnym połączeniu trzech części. Nie czytałam książki - to pewnie troszkę mnie ogranicza w odbiorze filmu. W LOTR jest nagromadzenie różnorodnych światów, barwnych postaci, tylko ja oglądając film zupełnie nie wiem dlaczego akurat w tym momencie ma być o elfach np. Jakie są ich powiązania z całą sprawą pierścienia np. Miałam wrażenie takiego nieposkładania. Szłam na film z wielkimi oczekiwaniami, że zobaczę coś czego jeszcze nie było. A odebrałam go jako jeden wielki kocioł, do którego wrzucono krasnale, hobbity, elfy, polano sosem wojny i dodano szczyptę uczucia i już. Niestety nie umiałam przeżywac wraz z bohaterami ich przygody.
Ale teraz tak się zastanowiłam... a jakby obejrzec jeszcze raz 3 części jednym ciągiem? Hmmm...to jest pomysł.
Ania moze Ty mi rozjaśnisz troszkę co jest w tym filmie tak genialnego.

No i na koniec. Aniu chyba wywołałyśmy wilka z lasu - wczoraj na TVN7 był "Pamiętnik"..hhihi. No i obejrzałam. I nic... Znieczulica jakaś jestem:) Może dlatego, że uważam takie uczucie za niemożliwe. W życiu na dłuższą metę takie związki nie mają racji bytu. Nadal nie kupuję.
I co to było to kładzenie się na asfalcie pośrodku skrzyżowania? Normalnie ludzie romantyczni patrzą w gwiazdy, a nie na zmieniający kolor sygnalizator drogowy. Że to takie inne miało być? Trzeba by Sprocketa zapytać - on jest dobry w tym romantycznym stuffie.

Cieszę się, że mogę sobie z kimś o filmach popisać:)

ocenił(a) film na 10
EwaMonika

Ale Ty trudne pytania zadajesz z rana! Jak ja mam u licha wytłumaczyć geniusz ekranizacji Władcy Pierścieni? To jest przecież oczywiste jak to, że kupa śmierdzi :P
Ale tak na poważnie... Lubisz fantasy? Czytasz fantastyke? Bo ja tak i może tu jest pies pogrzebany. Mi się poprostu podobają motywy z elfami, krasnoludami, potworami, magia, miecze, wojny, podróże odbywane w celu wypełnienia jakiejś misji, mnóstwo przygód po drodze itp itd. Może dzieło Tolkiena nie należy do moich najnajulubieńszych, ale jest bardzo wporządku pod wieloma względami. Chłop się natrudził w tworzeniu swojego wyimaginowanego świata. Wymyślił bardzo wyraziste postacie, różnorodne kultury, kraje, niegłupią misję dla Froda, mnóstwo pozytywnych przekazów. No ale to o Tolkienie. Natomiast jeśli chodzi o film, to czy widziałaś kiedyś jakąś ekranizację, która tak bardzo by oddawała to co człowiek sam sobie wyobraża podczas czytania? Mogę się założyć, że tak właśnie większość ludzi sobie ten świat wizualizowała. Jackson przez lata tworzył wizję filmu i dopieścił to do każdego szczegółu. Wszystko jest na 5+ Po pierwsze powycinał to co niepotrzebne i nudne :) A całą resztę bardzo zgrabnie poskładał. Oglądając film nie gubi się sprzed oczu tego co najważniejsze w tej historii, czyli głównej misji Froda. Nie ma motania ani poplątania. Wszystko jest wyważone, dialogi nie są głupie ani banalne, nakreślają relacje między bohaterami i ich uczucia, ale nie przynudzają. Jest humor. Jest romantyczna miłość, jest przyjaźń, poświęcenie, wewnętrzna walka z własnymi słabościami. W ilości odpowiedniej jest wojna, walki, wyważona brutalność. Zakończenie jest pozytywne, ale nie mdłe i cukierkowe. Pod względem wizualnym istny majstersztyk. Jak już pisałam wcześniej, z rozmachem i artystycznym wyczuciem przenieśli na ekran wszystkie te baśniowe krainy. Dbałość o szczegóły sprawia, że to wszystko wydaję się prawdziwe. No chociażby taki dom Bilba, kurde sama bym chciała w takim mieszkać :P Aktorów dobrali genialnie. Każdy idealnie pasuje do roli. Nie wyobrażam sobie innego Gandalfa, Froda, Sama, Legolasa, Aragorna, Gimliego, Meryego i Pipina i wszystkich pozostałych. A wy? Gra jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Zdjęcia, montaż, scenografia, charakteryzacja, efekty specjalne które są środkiem do opowiedzenia historii a nie główną atrakcją, no i nie zapominajmy o muzyce świetnie oddającej klimat :) Do tego fajowo zrobiony Gollum. Duuużo by pisać... Skoro nie czułaś tej przygody to może to zwyczajnie nie twoja bajka i nie ma dla ciebie lekarstwa ;)

Moją ulubioną postacią z Losta jest Sawyer - czuły drań ;)
Lubię też twardego i tajemniczego Sayida i wyluzowanego Hugo :) No i fajny był hobbit Charlie, ale mu się umarło. Z babek Kate, choć ona mnie denerwuje czasami. Miota się i nie wiem czego ta laska chce tak naprawdę.

A jeśli chodzi o Pamiętnik...jasne że nie istnieje taka miłość, takie są tylko w filmach ;) Ja tego filmu nie polecałam jako jakieś arcydzieło, zwyczajnie wybrałam dwie lovestory, które ostatnio widziałam i po których obejrzeniu nie byłam zażenowana :)

Sprocket, tak to o "brud" chodzi. Zgadłeś :P