Recenzja filmu

Babcia Gandzia (2012)
Jérôme Enrico
Bernadette Lafont
Carmen Maura

Kosmiczne ciasteczka Paulette

Paulette (Bernadette Lafont) jest typowym przykładem osoby, którą zwykło nazywać się „starą babą”. Od 10 lat żyje sama po śmierci męża, a jej życie towarzyskie ogranicza się do spotkań z trójką
Paulette (Bernadette Lafont) jest typowym przykładem osoby, którą zwykło nazywać się „starą babą”. Od 10 lat żyje sama po śmierci męża, a jej życie towarzyskie ogranicza się do spotkań z trójką przyjaciółek, z którymi gra w karty. Mieszka w wielkim blokowisku, zewsząd otoczona przez różnej maści imigrantów, z którymi łagodnie ujmując nie żyje w najlepszych stosunkach. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem Paulette jest prawdziwą rasistką, która szczerze nienawidzi wszystkich o innym niż biały kolor skóry (wyjątkiem wydaje się być ksiądz, ale on według niej zasługuje, żeby być białym), wliczając w to swojego zięcia-policjanta Ousmana (Jean-Baptiste Anoumon) i wnuka Léo (Ismaël Dramé), którym jest zmuszona się zajmować, gdy jej córka (Axelle Laffont) idzie do pracy. W momencie, gdy do jej mieszkania wkracza komornik i zabiera prawie wszystkie meble, Paulette nie pozostaje nic innego jak znaleźć źródło dochodu. Szybko dowiaduje się od zięcia, że handel narkotykami jest bardzo opłacalną działalnością, a przecież kto będzie podejrzewał starszą panią? Biznes idzie dobrze, ale prawdziwa rewolucja na rynku narkotykowym rozpoczyna się, gdy Paulette postanawia dodawać haszysz do wypiekanych przez siebie ciast…

"Babcia Gandzia" nie jest typową komedią. Owszem, znajdziemy w nim wiele scen, które bawią do łez, ale po seansie widz będzie miał również okazję do zastanowienia się nad zawartymi w nim poważniejszymi tematami. Wrzucając Paulette w mikroświat wielkiego blokowiska autorzy scenariusza (aż cztery osoby:  Jérôme Enrico, Laurie Aubanel, Cyril Rambour, Bianca Olsen) otworzyli sobie drogę do zawarcia w filmie wątków i spostrzeżeń dotyczących współczesnego życia we Francji. Na pierwszy plan wysuwa się temat imigrantów i nierozerwalnie z nim związany problem rasizmu. Dla niektórych widzów film może wydawać się obraźliwy ze względu na epitety, którymi Paulette określa otaczające ją osoby (choćby "asfalty", "ciapaki" itp.), ale z drugiej strony wraz z rozwojem fabuły jej stosunek do nich zdecydowanie się ociepla i można jej wybaczyć te odzywki. Poruszono również temat przemocy, której ofiarą staje się Paulette. Wydaje mi się jednak, że scena, w której Paulette zostaje pobita została włączona do filmu niepotrzebnie. Nie wiem do końca, co autorzy chcieli w niej przekazać (bo że na rynku narkotykowym wygrywa silniejszy chyba nikogo nie dziwi?), a do tego jest niepotrzebnie przeciągnięta.

Główną zasługę za dobry odbiór filmu oddałbym scenarzystom, którym udało się stworzyć naprawdę przewrotne dzieło. Nieczęsto zdarza się, aby widz w zasadzie od pierwszej minuty kibicował nieznośnej kobiecie, która postanawia do tego handlować narkotykami. A jednak, w tym przypadku się udało! Dołożyli do tego mnóstwo zabawnych postaci drugoplanowych, z których prym wiodą Ousmane: nie przeszkadza mu ciągłe obrażanie go przez teściową, oraz niesamowita w roli chorej na Alzheimera przyjaciółki Paulette, Renée (Françoise Bertin), która w swoim zagubieniu jest po prostu niewyobrażalnie śmieszna (- Jak masz na imię? - Alzheimier). Na dokładkę postanowili dorzucić cięte dialogi, które co rusz wywołują śmiech u widza oraz wyborny humor sytuacyjny (sceny uzupełniania przez Paulette zasobów haszyszu).

"Babcia Gandzia" pokazuje przemianę Paulette. Z samotnej, zgorzkniałej kobiety, w otoczeniu ludzi (którzy w większości są jej klientami) przemienia się w osobę pełną humoru, wigoru i radości życia. Poprawiają się jej stosunki z rodziną i sąsiadami. Okazuje się, że wcale nie trzeba nienawidzić wszystkich dookoła, wystarczy zacząć z nimi rozmawiać, a życie będzie smakowało lepiej. A jeżeli ma smakować jak kosmiczne ciasteczka Paulette, to poproszę cały zapas.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Babcia Gandzia
Nowy towar na dzielni? Ależ skąd. Może emerytowanych dilerek nie znajdziemy w kinie zbyt wiele, ale... czytaj więcej