Recenzja wyd. DVD filmu

Kenpū Denki Berserk (1997)
Naohito Takahashi
Mihiro Yamaguchi
Toshiyuki Morikawa
Unshô Ishizuka

Jak marzenia jednostki mogą pogrążyć ogół w piekielną otchłań...

"W tym świecie... ludzkie przeznaczenie kontrolowane jest... przez jakąś potężną jednostkę lub prawo. Jakby ręka Boga... istniała. Przynajmniej... człowiek wie, że nie ma kontroli... nad swoją
"W tym świecie... ludzkie przeznaczenie kontrolowane jest... przez jakąś potężną jednostkę lub prawo. Jakby ręka Boga... istniała. Przynajmniej... człowiek wie, że nie ma kontroli... nad swoją wolą". Te słowa otwierają 25-odcinkową serię zwaną "Berserk". Pierszy tom mangi ukazał się w 1989 roku na łamach pisma "Young Animal". Seria ta stała się tak popularna, że ukazuje się do dziś. Co więc może być tak dobrego w historii wojaka z ogromnym mieczem, którego celem życia jest zabić jak najwięcej ludzi na polu walki. Okazuje się, że wiele. Gdy zaczyna się pierwszy odcinek i rozbrzmiewają w/w wymienione słowa, ma się wrażenie, że to nie będzie kolejna głupia historia w której beznamiętnie przelewają się kolejne hektolitry krwi a trup ściele się gęsto. Owe słowa zapowiadają coś więcej, coś czego nie jesteśmy pewni, lecz każdy kolejny odcinek odsłania przed nami znaczenie tych słów... Guts, samotny szermierz z ogromnym mieczem od dziecka znał wojnę bardzo dobrze. Wychował się bowiem w grupie najemników a jego trenerem był szef owej grupy imieniem Gambino. Kilka lat później Guts napotyka na swej drodze Griffitha, który w sposób honorowy przekonuje bohatera by ten przystał do jego grupy najemników - "The Band of Hawks". Siejący trwogę w zastępach wroga wojownik z ogromnym mieczem, który napiera z szybkością błyskawicy i łamie oręża wroga pod wpływem siły jaką nadają mu mięśnie właściciela. Takiego wojownika potrzebował Griffith, by spełnić swe marzenie o zdobyciu własnego królestwa. W krótkim czasie Gutts i Griffith stali się przyjaciółmi. Nie podobało się to kilku osobom a szczególnie Casce, która przed przybyciem Gutsa była prawą ręką Białego Jastrzębia. Grupa najemników przeżyła razem wiele wspaniałych chwil, odnieśli wielkie zwycięstwa, które zaniosły ich na szczyt, a opowieści o ich czynach były sławione przez bardów wszystkich krain. Griffith Biały Jastrząb, bóg śmierci, Guts Zabójca Stu i inni byli już u szczytu. Co jednak pewnego dnia się stało, że Guts ponownie przemierza krainy sam, przeklinając dzień w którym poznał Griffitha. Co stało się z prostym wojakiem, którego celem życia było machanie mieczem. Co się musiało okropnego stać, że Guts żyje teraz tylko po to, by dokonać zemsty na swym dawnym przyjcielu. Przekonajcie się sami... Oprócz typowego zabijania oraz pokaźnych ilości krwi okazuje się, że autor przygotował bardzo solidny scenariusz, podkreślił osobowości wielu bohaterów nie zapominając jednocześnie, że przede wszystkim są oni żołnierzami, którzy nie cofną się przed niczym by osiągnąć swój cel. Także nie ma podziału na złych i dobrych. Griffith wdaje się w nieprzyzwoite związki dla pieniędzy, Guts zabija dzieci. Nikt nie zostaje oszczędzony. Ponadto seria jest dość tajemnicza, pełen enigmatyzmu mistycym przewija się przez nią i spaja w jedną całość. Trzeba pochwalić autora, że trafił idealnie wybierając epokę gotycką. Wykonanie anime przy obecnych standardach pozostawia wiele do życzenia. Jest ono raczej przeciętne, lecz trzeba spojrzeć, że owa produkcja ma już sporo lat za sobą. Mimo wszystko, twórcy zadbali jednak o detale. Muzka w serii niestety jest bardzo słaba, gorsza niż przeciętna. Można było bardzo wiele z niej wykrzesać, zwłaszcza w momentach walk, w Openingu itd. jednym słowem muzyka jest najsłabszą częścią tej jakże przyzwoitej serii. Jak już wyżej zostało napisane, seria nie jest tylko dla tych którzy lubią gdy dużo się dzieje na ekranie. Jest tu wiele przemyśleń bohaterów, których postępowanie i osobowości zmieniają się na naszych oczach. Wątek główny jest bardzo solidny. Serię polecam każdemu odpornemu na duże ilości krwi i setki trupów na polu walki. Naprawdę warto, gdyż Berserk, to coś więcej niż zwykłe bij - zabij. Jedyną rzeczą która boli, lub raczej jest sprytnym chwytem marketingowym jest zakończenie serialu. Serial bowiem kończy się w najbardziej drastycznym momencie pozostawiając widza w kompletnej nieświadomości. Myśl ta wierci i męczy wystarczająco mocno, że pewnego dnia widz sięga po kolejne tomy mangi, by dowiedzieć się, co będzie dalej...
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones