Recenzja serialu

El Deseo (2004)
Pablo Ambrosini
Miguel Colom
Natalia Oreiro
Azul Lombardía

"El deseo, pueblo chico", czyli Natalia Oreiro po metamorfozie

Polskie media obiegła wiadomość o nowej produkcji z udziałem Natalii Oreiro. Pisano o telenoweli. Fakt faktem, produkcją zajęło się Telefe (to samo, które wyprodukowało 2 poprzednie seriale
Polskie media obiegła wiadomość o nowej produkcji z udziałem Natalii Oreiro. Pisano o telenoweli. Fakt faktem, produkcją zajęło się Telefe (to samo, które wyprodukowało 2 poprzednie seriale Natalii). Jednak nazywanie "El Deseo" telenowelą jest błędem. To serial obyczajowy, z dużą dawką erotyki i nutką tajemniczości. Oglądając go ma się wrażenie, że to nawet kino off-owe. Operator bawi się obrazem, ujęcia są bardzo interesujące i nieschematyczne. W przeciwieństwie do poprzednich seriali, ten ma w sobie coś bardziej z kina argentyńskiego, a nie telenoweli. Właściwie to ciężko wstępnie opisać, o co w tym serialu chodzi. Jest sobie małe miasteczko, fikcyjne, rzecz jasna. Wokół toczy się życie mieszkańców, ale wszystko owiane jest tajemnicą. Atrakcję dla tubylców stanowi cyrk. A w tym cyrku sensację budzi Carmen (w tej roli Oreiro), dziewczyna, która wyprawia rozmaite akrobacje na trapezie itp. Jedyne, co o niej wiadomo, to tyle, że nie jest stąd i staje się obiektem zainteresowania mieszkańców, gdyż jest wyzywająca i tajemnicza. Pod blond czupryną i ostrym makijażem skrywa się osoba dosyć smutna, małomówna. Ten serial mnie zaskoczył. Temat przewodni "El Deseo" to "Light my fire". Wcześniej cover wykonywała Patricia Barber, na dzień dzisiejszy zastąpiła ją sama Natalia. Po usłyszeniu refrenu nie byłam zachwycona, ale w miarę jak słucham sobie tego utworu w wersji proponowanej przez Naty, przypada mi coraz bardziej do gustu. Pozostałe utwory muzyczne, stanowiące oprawę serialu to w dużej mierze przeróbki znanych anglojęzycznych hitów minionych dekad w nowych aranżacjach, tak jak np. "I will survive" w wersji ballady rockowej, śpiewana przez interesujący męski głos. Poza tym sami aktorzy nie przypominają tych z telenowel, a sama Oreiro różni się od swoich dawnych postaci. Jest poważna, nostalgiczna, tajemnicza. Bez zbędnych min, bez głupich strojów i krzywych grzywek. Szkoda tylko, że zanim pojawi się nad Wisłą (o ile się pojawi), "El Deseo" zostało już niestety u nas przedstawione jako ‘telenowela’, tylko dlatego, że pochodzi z Argentyny i gra w nim Oreiro, do której przyklejono nieciekawy schemat gwiazdki opery mydlanej. Ja bardzo chętnie obejrzę tę produkcję w na jakimś polskim kanale, a póki co, cieszę się z dostępu do argentyńskich odcinków.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones