Pani Archer, Cate Archer

"The Operative: No One Lives Forever" to bardzo dobra gra, która swego czasu udowodniła, że gry wideo to coś więcej, niż tylko klikanie w klawisze kontrolerów. Niestety, ale dziś nie mogę (z
Przeglądając zbiory danych na różnych serwisach internetowych, których tematyka dotyczy gier wideo, można dojść do następującego wniosku: pewne gatunki gier, bądź charakterystyka niektórych produkcji, już się nie powtarza. Stwierdziłem to np. przy "The Operative: No One Lives Forever", które ograłem ponad piętnaście lat temu. Tę grę na pewno można nazwać wyjątkową, ale czy oprócz tego to coś wartego uwagi?


Wyprodukowana przez Monolith Productions i wydana przez Fox Interactive w 2000 roku gra, to strzelanka pierwszoosobowa w klimatach rodem z lat 60. XX wieku, zwłaszcza filmów szpiegowskich. Nie sądziłem, że jakikolwiek producent gier wideo będzie zdolny do takiego posunięcia, gdyż temat ten wydawał się zbyt ryzykowny. Podoba mi się stylistyka tej produkcji. Dodatkowo jakość oprawy graficznej stoi na wysokim poziomie. Muzyka wraz z historią i obrazem tworzą wyjątkowy klimat przypominający mi pierwsze filmy o słynnym agencie 007. Spluwy, którymi przyjdzie nam się posługiwać, także brzmią świetnie. Podobnie jak wszystkie inne efekty dźwiękowe. W wersji na komputery osobiste (tylko taką przyszło mi ogrywać) nie spotkałem się z większymi problemami natury technicznej. Jeśli wciąż trudno wam uwierzyć w ścisłe powiązanie tej gry z latami 60. XX wieku, to porównajcie okładkę "The Operative: No One Lives Forever" do plakatu "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino, który tworząc ten film, chciał złożyć hołd popkulturze tamtych lat. Kolorystyka i stylistyka aż bije po oczach. Tylko szczegółów na plakacie filmowym jest troszkę więcej.


Kampania przeznaczona dla jednego gracza pozwala wcielić się w protagonistkę, którą jest Cate Archer, czyli agentka tajnej organizacji wywiadowczej. Naszym celem będzie powstrzymanie pewnego ugrupowania, które swoimi poczynaniami zagraża pokojowi na całym świecie. Trochę to sztampowe, ale pasuje do tej gry idealnie i ostatecznie smakuje wykwintnie, niczym jagnięcina  prowansalska z beszamelem. Uważam, że długość (czas trwania kampanii) tej singlowej przygody jest odpowiednia. Rozwiązania zastosowane przez twórców nie powtarzają się zbyt często, przez co nie mamy wrażenia monotonni rozgrywki. Jednak jest ona bardzo sprecyzowana. Chodzi w niej o eliminację żywych celów w taki sposób, aby naszej obecności nie zauważyli inni obecni złoczyńcy. Trochę mi to przypomina mieszankę "Thief: The Dark Project" z "GoldenEye 007", która jest, mówiąc bez ogródek, lepiej zrobiona od tych dwóch gier.


Arsenał broni, jaki dostajemy w ręce, nie jest może imponujący, ale wystarczający. Znajdziemy w nim różnego rodzaju broń palną, zaczynając od pistoletów, a kończąc na karabinach snajperskich. Rozgrywka i tak jest różnorodna, ale poprzez inne środki. Mam na myśli różnorakie położenie przeciwnika, jego uzbrojenie, kształt otoczenia, w którym Cate akurat się znajduje. W tej kwestii wszystko jest świetnie zaprojektowane i każdy element ma znaczenie w kontekście pomyślności przebiegu naszej misji.


Podsumowując, "The Operative: No One Lives Forever" to bardzo dobra gra, która swego czasu udowodniła, że gry wideo to coś więcej, niż tylko klikanie w klawisze kontrolerów. Niestety, ale dziś nie mogę (z czystym sumieniem) polecić jej nikomu. Ząb czasu zostawił na niej swoje piętno. Właśnie dla takich gier jak tarodzice kupili mi mój pierwszy komputer. Oczywiście, nie licząc jego walorów edukacyjnych.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones