Mój smoczek

"Spyro the Dragon" to dobra gra i nic więcej. Oczekiwałem godnego rywala dla platformówki o jamraju od studia Naughty Dog. Niestety, troszkę się zawiodłem. Mimo to polecam zapoznanie się z tą
Lata dziewięćdziesiąte XX wieku to bez wątpienia złoty okres gier platformowych. Na konsolach Nintendo i Sony rządziły serie "Crash Bandicoot" czy "Super Mario". Poza tym na PlayStation młodszych i starszych graczy raczył także "Spyro the Dragon". Pierwsza część przygód małego smoka, która zagościła na japońskich konsolach we wrześniu 1998 roku, zaciekawiła mnóstwo graczy na całym świecie. Dziś uważana jest za jeden z kultowych tytułów słynnego "szaraka".



Oprawa graficzna po przeszło dwudziestu latach nie może robić piorunującego wrażenia. Podobnie jest z muzyką i efektami dźwiękowymi. Jest to jedna z gier, która zestarzała się potwornie, jednak nie ma się czemu dziwić. W końcu jej premiera miała miejsce trzy generacje konsol wstecz. Mimo wszystko, gdy porównuję "Spyro the Dragon" do innych produkcji z tamtego okresu, to stwierdzam, że była to ładna gra, wyciskająca co się tylko da z konsoli Sony PlayStation oraz ciesząca uszy gracza pięknymi brzmieniami.



Jeśli jesteś graczem, który od każdej produkcji wymaga ciekawej historii i dobrze napisanych postaci, to możesz porzucić "Spyro the Dragon" na rzecz innych gier. Gracz wciela się w postać małego smoka i rusza na pomoc swoim pobratymcom ze Smoczych Krain, którzy zostali uwięzieni w kryształach przez złowrogiego jegomościa noszącego imię Gnasty Gnorc. Osobiście nie czułem się z tym źle podczas ogrywania "Spyro the Dragon". Przygody naszego protagonisty są napisane lekko, łatwo i przyjemnie. Grunt, żeby historia opowiadana graczowi nie psuła odbioru rozgrywki. Tutaj tak właśnie jest.



Sterowanie na starej wersji pada Sony PlayStation (bez gałek analogowych) to męka. Na szczęście większość gry ogrywałem na odświeżonej wersji, na której wszystko idzie jak po maśle. Dodatkowo poziomy są ciekawie zaprojektowane i dość zróżnicowane. Nie męczyło mnie poczucie monotonności i prostoty rozgrywki. Mechanik rozgrywki jest na tyle dużo, że starczy na urozmaicone kilkanaście godzin rozgrywki. To długość w sam raz dla tego typu gier.

Pomimo tych wszystkich zalet "Spyro the Dragon" niczym mnie nie urzekł. Owszem, wszystkie elementy gry są na dobrym poziomie, jednak brakuje dla mnie tzw. "efektu wow", który wystąpił przy ogrywaniu "Crash Bandicoot". Żaden aspekt tej gry mnie nie porywa. Poza tym trudno mi polecić komuś ogrywanie tej produkcji w 2019 roku. O wiele lepszym rozwiązaniem będzie wybranie "Spyro Reignited Trilogy", czyli odświeżoną trylogię wydaną na konsole Sony PlayStation 4 lub na Microsoft Xbox One.



Podsumowując, "Spyro the Dragon" to dobra gra i nic więcej. Oczekiwałem godnego rywala dla platformówki o jamraju od studia Naughty Dog. Niestety, troszkę się zawiodłem. Mimo to polecam zapoznanie się z tą produkcją poprzez ogranie odświeżonej wersji. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones