Mała wielka gra

Leciwy sprzęt Nintendo niby już słania się na nogach, ale został stworzony dokładnie do takich gier jak "Disney Illusion Island", które jest doskonałą propozycją dla każdego, kto świadomie
Mała wielka gra - recenzja "Disney Illusion Island"
Kategoria gier dla całej rodziny jest i niewdzięczna, i cokolwiek śliska, bo częstokroć nie ma przecież siły, żeby któraś ze stron się nie nudziła, czy to przygnieciona infantylizmem danego tytułu, czy to przytłoczona jego poziomem skomplikowania, zależnie od metryki. Stąd też zwykle propozycje dla graczy od lat pięciu do stu pięciu tak naprawdę przeznaczone są wyjściowo i docelowo dla dzieci, ale od czasu do czasu trafia się taka perełka, że i starzy nie mogą się doczekać, aż siądą do konsoli, niekoniecznie w towarzystwie latorośli.



Szczęśliwie, do tej grupy należy omawiana gra, bo "Disney Illusion Island" – powiązane jedynie nominalnie z wcześniejszymi "iluzyjnymi" tytułami, praktycznie wyłącznie na płaszczyźnie skojarzeniowej – jest jednocześnie na tyle złożone, że zadowoli wymagających dorosłych, oraz przyjazne młodszemu użytkownikowi niekoniecznie szukającemu morderczego wyzwania dla swojej zręczności. Zwłaszcza że mowa o grze nastawionej na tryb kooperacyjny. Można, rzecz jasna, grać samodzielnie bez gniotącego nas przeświadczenia, że tracimy multum doświadczeń niezbędnych, żeby cieszyć się czasem spędzonym ze Switchem, ale czasem towarzysz się przydaje, chociażby po to, aby nas przytulić, tym samym dodając nam serduszko energii.



O te niby martwić się nie trzeba, bo gra pozwala oczywiście na modyfikację stopnia trudności do takiego poziomu, że możemy uczynić się nieśmiertelnymi, co jednak trudno doradzić, bo gra jest idealnie zbalansowana. Spora w tym zasługa przyjętego założenia, według którego wszystko opiera się na dynamicznym ruchu, w tym nie tylko pokonywanie przeszkód, ale i omijanie wrogich istot. Nie uświadczymy tutaj bowiem żadnych umiejętności ofensywnych i nawet pojedynki z bossami polegają na skakaniu i unikaniu. Zgodne jest to jednak z charakterem opowieści, samej gry i brandingu, mówimy przecież o licencji disnejowskiej. Stąd "Disney Illusion Island" koncentruje się na aspektach platformowych i zdobywane przez postacie gadżety i talenta pomagają nam zwykle dostać się tam, gdzie uprzednio dostępu nie mieliśmy.



I choć nasi bohaterowie (do wyboru mamy Mikiego, Minnie, Donalda i Goofy’ego) nie różnią się od siebie niczym poza wyglądem, to każde z nich otrzymuje po drodze wyjątkowe przedmioty, co prawda o tym samym zastosowaniu, ale jednak zbieżne z ich charakterem. Dlatego Miki od ścian będzie odbijał się przy pomocy ołówka, a podwójny skok wykonywał dzięki pyrkoczącemu plecakowi odrzutowemu, ale do tych samych czynności Donald będzie potrzebował, odpowiednio, gumowego przepychacza i fajerwerku. Kiedy gramy samodzielnie, postacie występują wspólnie wyłącznie w przerywnikach filmowych i nigdy nie są to zapchajdziury, a pełnoprawne disnejowskie scenki – świetnie napisane, doskonale zrealizowane, zabawne i kolorowe.



Z tej początkowej dowiadujemy się, że zaproszenie na piknik na tytułowej wyspie, które przyjęli nasi bohaterowie, nie było bezinteresowne. Mają bowiem jako wyczekiwani herosi pomóc miejscowym stworkom, niejakim Toku, odzyskać trzy magiczne przedmioty rozrzucone po całej wyspie. A ta jest ogromna i otwarcie kolejnych bram, pozyskiwanie kluczy do nich, zbieranie kolekcjonerskich kart i wymijanie wrażych monstrów wymagało będzie niemało kombinowania i ciągłej eksploracji, backtrackingu oraz zręcznych paluchów.



Co prawda "Disney Illusion Island" nie jest ani wyjątkowo trudne, ani nie zaskakuje zabójczym tempem, ale to jednak metroidvania i to niekoniecznie skrajnie ugrzeczniona. Nadal mamy bowiem do czynienia z otwartym światem rozciągniętym na ogromnej mapie, do którego kolejnych części dostać się możemy dopiero po znalezieniu odpowiedniego dynksu. Ale nie ma mowy o nudzie. Świat zmienia się dynamicznie, a wszystko wygląda jak rodem z pierwszoligowej kreskówki. Innymi słowy, nawigacja po sporej wyspie to czysta przyjemność, także dzięki płynnej animacji, świetnemu stylowi graficznemu i bezszwowo zintegrowanym, następującym po sobie sekwencjom platformowym. Oldskulowy feeling idealnie pożeniono z wymaganiami nowoczesnego gracza. Oraz z możliwościami Switcha.



Leciwy sprzęt Nintendo niby już słania się na nogach, ale został stworzony dokładnie do takich gier jak "Disney Illusion Island", które jest doskonałą propozycją dla każdego, kto świadomie sięgnął niegdyś akurat po tę konsolkę. To może i banalna puenta, lecz trudno podsumować tę grę inaczej jak: mała, ale wielka.
1 10
Moja ocena:
8
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones