Recenzja gry PS4

Death Stranding (2019)
Hideo Kojima
Bartosz Wesołowski
Norman Reedus

Stężenie Kojimy przekroczyło normę

Kiedy podczas E3 2016 na scenę Sony wyszedł Kojima i zapowiedział, że pracuje nad grą dla japońskiego giganta, świat oszalał. Oto parias powrócił po upokorzeniu jakie zaserwowało mu złe Konami. Z
Kiedy podczas E3 2016 na scenę Sony wyszedł Kojima i zapowiedział, że pracuje nad grą dla japońskiego giganta, świat oszalał. Oto parias powrócił po upokorzeniu jakie zaserwowało mu złe Konami. Z autorskim projektem, enigmatycznym trailerem i ogromnym kredytem zaufania. Czy kredyt ten spłacił? Cytując klasyka – no tak średnio bym powiedział. Średnio.

Moje podejście do gry Kojimy ewoluowało przez cały okres promocyjny. Od obojętnego przy pierwszych zapowiedziach, po dość mocne zainteresowanie i oglądanie filmów rozkładających na czynniki pierwsze trailery i tweety Kojimy, analizujące szczegóły nietuzinkowego świata zaserwowanego przez twórcę MGS-ów. To podejście również zmieniło się mocno, gdy w grę już zagrałem i ewoluowało wraz z postępami w niej. Niestety chyba nie tak, jak życzyłby sobie tego jej twórca.

"Death Stranding" to gra przede wszystkim... nudna. Po ciekawym (choć przegadanym) początku, kilku pierwszych dostawach, starciach z BTs czy MUŁ-ami, gra staje się po prostu monotonna. Niektórzy powiedzą że ta monotonia to część subtelnie budowanej atmosfery i ukryta wiadomość od Kojimy, ale ja tego kompletnie nie kupuje. W czasach gdy "fedexy" są uznawane za najgorsze i najleniwsze możliwe rozwiązania w grach, Kojima serwuje nam jeden wielki "fedex" okraszony pretensjonalną fabułą o łączeniu rozbitej Ameryki. I robi to z gracją słonia w składzie z porcelaną.

Kiedy mija pierwszy szok, spowodowany częściowo tym że świat "Death Stranding" w niczym nie przypomina klasycznego post-apo, a częściowo setkami rzucanych w naszą stronę pojęć i skrótów (BTs, BBs, MUŁy, Bridges, Fragile i tak dalej) odkrywamy smutną prawdę – król jest nagi. Fabuła "Death Stranding" i cały ten świat to wydmuszka uszyta pod tezę okraszona pseudofilozoficznym bełkotem i tanim efekciarstwem, które pasują raczej do anime dla nastolatków niż do produkcji aspirującej do bycia czymś na kształt kinowego blockbustera.
Weźmy na przykład takie MUŁ-y – czyli tak naprawdę zwykłych bandytów, którzy występują jako standardowy przeciwnik w wielu grach. Kojima zamiast pójść sprawdzoną drogą, wymyśla sobie teorię o chorych psychycznie ludziach uzależnionych od dostarczania paczek, co jest wynikiem automatyzacji w XXI w. i utraty pracy przez pracujących w branży transportowej. Tworzy z dostarczania paczek niemalże religię i brnie w tę narrację, próbując uzasadnić istnienie w świecie gry bandytów. Jeśli to ma być komentarz do zmian zachodzących w naszym społeczeństwie, to jest on na poziomie nastolatka piszącego wypracowanie do szkoły. Nazywanie postaci Sam Porter-Bridges, Fragile (not so fragile – jedna z najbardziej cringowych scen w grze) czy prezydent Strand to kojimizmy, które można mimo wszystko wybaczyć.

Nie można za to wybaczyć struktury rozgrywki. Pomijając jej fedexowość, warto zwrócić uwagę na obrzydliwie dużą liczbę menusów i mini-animacji, których przeklikiwanie zajmuje wieczność i śmiesznie niski poziom trudności. Szczególnie ten drugi, w połączeniu ze strukturą rozgrywki sprawia, że przy "Death Stranding" idzie zasnąć. Gromienie całych obozowisk wrogów przy pomocy wyrzutni bolasów czy karabinka w późniejszej fazie gry jest banalnie proste, a przekradanie się przez stada BTs, czy jak woli polska wersja "Wynurzonych", nie stanowi najmniejszego problemu. Nawet zostanie przed nimi złapanym to w najgorszym wypadku starcie z minibossem, w którego trzeba rzucać granatami aż padnie, lub po prostu uciec poza obszar jego występowania.

Czy "Death Stranding" to gra słaba? Tego też bym nie powiedział. Jeśli chodzi o jakość wykonania to być może najlepsze co zobaczycie na tej generacji konsol (a przynajmniej aż do czasu aż magicy z Naughty Dog dadzą nam "Last of Us 2"). Jeśli relaksuje was szwędanie się po świecie przy plumkającej muzyczce i nie przeszkadza pretensjonalna fabuła – to gra dla was. Reszta się pewnie odbije.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sploty, nici, ścięgna, kłącza; Pępowina łącząca matkę z dzieckiem, mosty przerzucone pomiędzy lądami,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones