Trzej muszkieterowie

"Call of Juarez: Więzy krwi" to bardzo dobra gra, z której fani jedynki będą zadowoleni. Polecam każdemu miłośnikowi klimatów westernu i strzelanin pierwszoosobowych. 
Po odbiorze "Call of Juarez" spodziewałem się, że deweloper wyciągnie wnioski i następnym razem zaproponuje mi coś ciekawszego. W 2009 roku miałem okazję sprawdzić formę studia Techland dzięki ich nowej produkcji z westernowskiej serii. "Call of Juarez: Więzy krwi" zapowiadał się na produkt pełniejszy. Jako fan klimatu Dzikiego Zachodu powierzałem wielkie nadzieje w tej grze i małym, polskim zespole.



Oprawa wizualna jak na 2009 rok robiła dobrą robotę. W "Call of Juarez: Więzy krwi" da się dalej grać, ale upływ czasu w kwestii grafiki widać gołym okiem. Muzycznie i dźwiękowo jest jeszcze lepiej, niż ostatnio. Klimat Dzikiego Zachodu jest jeszcze pełniejszy i bardziej autentyczny. Technicznie nie mam czego zarzucić tej produkcji. Nie zdarzyły mi się większe błędy, nagłe spadki liczby klatek na sekundę itp. Studiu Techland należą się wielkie brawa.

Fabuła to już zupełnie inna para butów niż ostatnio. Historia braci McCall jest dojrzała, pełna emocji. Z jednej strony mamy braterską miłość, z drugiej zawiść i zazdrość. Scenariusz jest osadzony na wielu płaszczyznach i ostatecznie nie pozostaje mi nic innego, jak tylko chwalić Techland. Jestem zdumiony, jak dobrze deweloper sobie z tym poradził. Wcielając się naprzemiennie w braci McCall, na początku walczymy w wojnie secesyjnej po stronie Konfederatów, aby następnie opuścić wojsko w celu poszukiwania skarbu złota Juarez. Jest to już klasyczny schemat dla przygód toczonych na Dzikim Zachodzie, który w tym przypadku sprawdza się znakomicie.



Rozgrywka dla jednego gracza skupia się na wyborze pomiędzy braćmi McCall. Z jednej strony mamy starszego i silniejszego Raya. Drugą opcją jest młodszy, ale zwinniejszy Thomas. Trzeci brat (William) pełni funkcję narratora. Bardzo podoba mi się taki podział ról. Ciekawie wypadają także zdolności specjalne każdego z braci. Nieco przyjemniej grało mi się Thomasem, ale jestem pewnie, że wielu graczy znajdzie upodobanie także w Rayu.

Rozgrywka nie ma zbyt wysokiego tempa. Wszystko w końcu skupia się na opowiadaniu historii w iście westernowym stylu rozciągniętej historii. Na szczęście nie do tego stopnia, jak w przypadku "Call of Juarez". Strzelanie sprawdza się świetnie. Misje są zróżnicowane, ale moim zdaniem nierówne. Kilka z nich jest o wiele lepszych, niż inne "zapychacze". Tryb sieciowy pozwolę sobie przemilczeć.



Summa summarum, "Call of Juarez: Więzy krwi" to bardzo dobra gra, z której fani jedynki będą zadowoleni. Polecam każdemu miłośnikowi klimatów westernu i strzelanin pierwszoosobowych. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones