Sprawiedliwość po naszej stronie

"Apollo Justice: Ace Attorney Trilogy" to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich fanów visual noveli. Może stanowić również idealny wstęp dla tych, którzy do tej pory mieli niewiele
Miniony rok w giereczkowie przywodzi na myśl tego nieszczęsnego osiołka, któremu w żłoby dano owies i siano. Ogrom wspaniałych i angażujących tytułów spowodował, że wręcz niemożliwym było ogranie wszystkiego, a przebodźcowanie spowodowane bombardowaniem opiniami ze strony znajomych (przynajmniej u mnie) było na porządku dziennym. Daremnie łudziłam się, że początek nowego roku mnie oszczędzi, ale stało się wręcz odwrotnie. Styczeń ewidentnie dba o ogrzanie graczy, gdyż dorzuca do pieca jak szalony. Za rogiem czekają premiery nowego "Like a Dragon" i remake’u "Persony 3”, a na rozruszanie otrzymujemy remaster jednego z capcomowych sztosów.



Po ciepło przyjętych "Phoenix Wright Trilogy" oraz "The Great Ace Attorney Chronicles" przyszła kolej na ostatnią już niestety kompilację z głównego nurtu przygód Phoenixa i Spółki. "Apollo Justice: Ace Attorney Trilogy", podobnie jak poprzednicy, oferowana jest graczom w lekko odświeżonej, zremasterowanej wersji. W skład zestawu wchodzą "Apollo Justice: Ace Attorney", "Phoenix Wright: Ace Attorney – Dual Destinies" oraz "Phoenix Wright: Ace Attorney – Spirit of Justice". W kolekcji znalazły się również wszystkie wydane DLC. A to oznacza jedno – długie godziny spędzone na śledzeniu ludzkich dramatów, przypatrywaniu się zakręconym indywiduom i wytężaniu komórek mózgowych w drodze do prawdy.



W wyniku różnych komplikacji życiowych Phoenix musiał usunąć się w cień i oddać pałeczkę świeżemu narybkowi. Zamiast prowadzić kolejne zażarte dysputy na sali sądowej, oddaje się życiu podrzędnego grajka w pewnym zatęchłym barze. Nowy protagonista, Apollo, jest bezkompromisowy, pełen pasji i momentami wyjątkowo sarkastyczny. Nie waha się przed wdawaniem w pyskówki, a zbicie go z tropu będzie wymagać większego nakładu sił niż starcie z Phoenixem.



Bądźcie jednak spokojni, z biegiem czasu zyskamy wyraźniejsze wsparcie poprzedniego protagonisty. Ba, ponownie wejdziemy w jego skórę chociażby wtedy, gdy w prawniczym świecie zapanuje chaos i zostaniemy pozbawieni sojuszników młodszego pokolenia. Zaskakujące jest to, że Capcom na przestrzeni tylu lat i tytułów obracających się wokół przepychanek między mecenasami a prokuratorami, utrzymał tak wysoki poziom nie tylko budowania intrygujących spraw, ale i dodawania wyrazistych oraz zapadających w pamięć bohaterów. Mało która seria uniknęła na przestrzeni lat polaryzacji i wytracania tempa, a "Phoenix Wright" zdecydowanie jest jedną z nich. I choć w "Spirit of Justice" absurd goni absurd, a liczba oczek puszczanych do gracza miejscami przekręca skalę, to absolutnie nie można zarzucić tym grom marnowania czasu graczy.



Trylogia nie wprowadza żadnych spektakularnych zmian względem oryginału. Jedyne, na co mogę zwrócić uwagę, to wprowadzenie automatycznego przewijania dialogów, dzięki któremu nie będziemy musieli przeklikiwać się przez kolejne partie tekstu. Mała rzecz, ale z biegiem lat coraz bardziej doceniam ją w grach. Dorzucono też Story Mode, w którym całe czytanie historii, łącznie z analizowaniem dowodów i wyborem odpowiednich argumentów jest wykonywane za nas. Nie do końca rozumiem, dla kogo został stworzony ten tryb, gdyż pozbawia on gracza jakiejkolwiek interakcji z tytułami, wyrzucając go de facto na tylne siedzenie automatycznie prowadzonego pojazdu. Tytuły dostępne pierwotnie na 3DS-a posiadają też możliwość konsultacji, w którym towarzyszący bohaterowie udzielą nam niezbędnych wskazówek przy prezentowaniu właściwych dowodów w sprawie.



Dla fanów atrakcji okołogrowych dodano "tryb muzealny", w którym posłuchamy motywów muzycznych z całej trylogii. Część z nich została wzbogacona o aranżacje orkiestralne. Ponadto, w tej części kompilacji zaznajomimy się również z grafikami z gier oraz pobawimy się odrobinę animacjami, dowolnie miksując głosy, pozy oraz postacie.



Przy pierwszej trylogii Capcom odrobinę niedbale podszedł do odświeżania wizualiów. Wykonane zostały one po linii najmniejszego oporu, co nie spotkało się ze zbytnią przychylnością graczy. Na szczęście nie można tego samego powiedzieć o przygodach Apollo. Dwie z trzech gier zostały wydane na 3DS-a, więc podreperowanie wyglądu postaci było o wiele prostsze i łatwiejsze niż zwykłe zamalowywanie pikseli, które miało miejsce wcześniej. Dzięki temu całość na dużym ekranie prezentuje się ładniej i schludniej. Ponadto, odświeżeni uległ też interfejs.



"Apollo Justice: Ace Attorney Trilogy" to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich fanów visual noveli. Może stanowić również idealny wstęp dla tych, którzy do tej pory mieli niewiele wspólnego z gatunkiem. I choć polecałabym rozpocząć tę znajomość od pierwszej trylogii z Phoenixem Wrightem w roli głównej, to na upartego możemy wbić od razu w sequel. Samemu Capcomowi zostało już niewiele do zremasterowania i po cichu liczę, że wreszcie doczekamy się odświeżonej wersji przygód Milesa Edgewortha.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones