Recenzja filmu

Zagadka Powdera (1995)
Victor Salva
Sean Patrick Flanery
Mary Steenburgen

Elektryzująca zasadzka na widza

Porażona prądem ciężarna kobieta umiera. Jej nienarodzony syn jednak przeżywa... Lekarz oznajmia jednakże, że dziecko jest albinosem, ale to nie jest jedyna rzecz, która jest w tytułowym Powderze
Porażona prądem ciężarna kobieta umiera. Jej nienarodzony syn jednak przeżywa... Lekarz oznajmia jednakże, że dziecko jest albinosem, ale to nie jest jedyna rzecz, która jest w tytułowym Powderze (Sean Patrick Flanery) niezwykła. Wychowany na odludka główny bohater zostaje znaleziony w piwnicy domu swoich dziadków po ich śmierci przez miejscowego szeryfa (Lance Henriksen) oraz życzliwą nauczycielkę (Mary Steenburgen). Powder nie ma na ciele ani jednego włosa, ma czerwone tęczówki oraz białą (w dosłownym tego słowa znaczeniu) skórę. Jest również geniuszem, który recytuje z pamięci „Moby Dicka” oraz inne dzieła ze swojej domowej, acz liczącej całkiem sporo pozycji, biblioteki. Jego ciało zamieszkują pokłady energii elektrycznej, dzięki której Powder wzrokiem wprawia w ruch stołową zastawę. Uczynienie z albinosa naładowanego energią magnetyczną geniusza jest już samo w sobie pomysłem, który zrazi do oglądania niejednego widza. Poza, delikatnie mówiąc, wyróżniającym się głównym bohaterem, obraz ten jest zwyczajnie nudny. Powder idzie do szkoły, przeżywa pierwszą młodzieńczą miłość, jest szykanowany przez innych chłopców, et cetera, et cetera (dziwne jest to, że nikt nie zauważa niezaprzeczalnego podobieństwa Powdera do pewnej pop gwiazdy z podejrzeniami o pedofilię w kartotece). Fabuła zupełnie się gmatwa, gdy dochodzi wątek dotyczący kwestii wiary. Powder czyta w myślach! Ba! Nawet w myślach umierającej żony szeryfa! Pod koniec film przesyła nam wiadomość, że Powder jest po prostu zbyt wspaniały jak na nasze skromne ziemskie progi, zupełnie jak... No! – sami powiedzcie: Jezus, Syn Boży! Obraz ten jest tak kompletnie bełkotliwy i nieprzekonywający, że całość zakrawa na absurd. Jeff Goldblum wcielający się w cytującego Einsteina nauczyciela, który zaprzyjaźnia się z Powderem, ratuje ten obraz w każdej scenie, w której się pojawia. Oklaski dla tego pana, bo osiąga niemożliwe, czyniąc ten "osobliwy" film znośnym. "Powder" narobił wiele huku w mediach, gdyż jego scenarzysta i jednocześnie reżyser, Victor Salva, w roku pańskim 1988 został oskarżony o molestowanie nie kogo innego jak nastoletniego chłopca i odsiedział swoje w pace. Jeśli widz coś o tym słyszał, okaże się rzeczą niezwykle trudną lub nawet niemożliwą oswoić się z tą myślą i nie doszukiwać "wiadomo jakich" treści, w kolejnych scenach filmu. Obraz zdecydowanie przekombinowany.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones