Recenzja filmu

W sieci miłości (2004)
Abbas Alibhai Burmawalla
Mastan Alibhai Burmawalla
Akshay Kumar
Kareena Kapoor

Czy na pewno taka odmienna?

Indie. Kraj różnorodny kulturowo, językowo i religijnie. Jednak w jednej kwestii zgodny: podejście do kobiet, które mają mniejsze prawa od mężczyzn. "W sieci miłości" to przełamanie tej bariery.
Indie. Kraj różnorodny kulturowo, językowo i religijnie. Jednak w jednej kwestii zgodny: podejście do kobiet, które mają mniejsze prawa od mężczyzn. "W sieci miłości" to przełamanie tej bariery. Priya szuka pracy. Myli domy, w ten sposób poznaje Raja. Młodzi zakochują się w sobie i szybko biorą ślub. Jednak Raj ukrywa pewną tajemnicę z przeszłości. Pewnie nie byłoby to takie ważne, gdyby kobieta, z którą wcześniej był związany, nie pojawiła się po raz kolejny w jego życiu. Sonia, która wybrała karierę ponad szczęście rodzinne, teraz wykorzystuje swoją pozycję i chce zostać kochanką Raja. Kiedy on odmawia, kobieta oskarża go o molestowanie. Chłopak, za namową żony zakłada sprawę o gwałt.   Tradycyjny Bollywood to pochwalenie wszelkich cnót ludzkich. Nawet pocałunki bywają gorszące. "W sieci miłości" jest pewnym przełamaniem stereotypu, że filmy hinduskie to bajki dla dzieci, gdzie dobro zostaje nagrodzone, a zło zwyciężone. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Tymczasem główny bohater posądza kobietę o gwałt. Nie do pomyślenia - nawet w wyzwolonej kulturze europejskiej czy amerykańskiej. Jak to może być, aby kobieta wykorzystała seksualnie mężczyznę? I w jaki sposób mężczyzna może taki proces wygrać? Ową kobietę przebiegłą i dążącą do kariery zagrała Priyanka Chopra, która niegdyś zdobyła tytuł Miss Świata, podobnie jak popularna aktorka indyjska, Aishwarya Rai. Co prawda, braku urody tej pierwszej zarzucić nie można. Jednak, podobnie do Rai, nie posiada ona ogromnego talentu aktorskiego. Karierę zrobiła zapewne przy okazji zdobycia tytułu najpiękniejszej. "W sieci miłości" ratują natomiast Kareena Kapoor oraz Akshay Kumar. Aktorka, której talent został zapisany w genach, wnosi do filmu spontaniczność i optymizm, jeżeli chodzi o grę aktorską. Tak jak Chopra jest "drętwa", tak Kapoor zapewnia pewną swobodę. Natomiast oceniając Kumara, nie można zapomnieć, że jest on jednym z czołowych aktorów hinduskich, który ma na swoim koncie kilka nagród filmowych. Zagrał w tylu tytułach, że talentu mógłby nabrać z samego doświadczenia. Jednak nie sądzę, aby Priyanka "nauczyła" się dobrej gry aktorskiej w miarę jak wzrastać będzie liczba tytułów na jej koncie.   Reżyserem tej produkcji jest Abbas Alibhai Burmawalla. Nie jest on jednym z najpopularniejszych i najlepszych twórców Bollywoodu, jednak ma na swoim koncie "Grę miłosną", który to tytuł okazał się hitem jakiś czas temu. Burmawalla tworzy przede wszystkim thrillery. Być może temu "zaszufladkowaniu" zawdzięcza fakt, że jego filmy okazują się tymi dobrymi i bynajmniej nie nudnymi. Twórcy kręcący przede wszystkim romanse,muszą liczyć się z tym, że któryś z kolei tak podobny do innych będzie klapą. Natomiast świetne wyważenie pomiędzy romansem a akcją, pomimo że taki sam film już w innej wersji można znaleźć, sprawia, że ogląda się go z zaciekawieniem do samego końca.   Muzyka w Bollywoodzkie odgrywa ogromną rolę. Piosenki, których jest dużo, nie mogą być zbyt nudne, gdyż sama akcja filmów jest przeważnie naciągana. We "W sieci miłości" nie są one zbyt porywające, jednak da się ich słuchać. Choreografie też nie są zbyt wyszukane. Ot najnormalniejsze piosenki, jakich wiele. Pomimo że są kiczowate, razem z filmem stanowią pewną całość, bez której film mógłby wydawać się pusty.   "W sieci miłości" jest remakiem "W sieci" z Michaelem Douglasem i Demi Moore w rolach głównych. Muszę przyznać, że po obejrzeniu bollywoodzkiej wersji mam ogromną ochotę sięgnąć po wersję sprzed lat. Nie wiem, czy amerykańska wersja, gdyby była pierwszą, po którą sięgnęłam, zrobiłaby na mnie tak wielkie wrażenie. Oglądając oba tytuły, trzeba pamiętać o różnicy, jaka istnieje w podejściu do kobiet w obu tych kulturach. Można bardzo się zdziwić, zwłaszcza jeżeli wcześniej oglądało się wiele tradycyjnych tytułów hinduskich, jak np. "Żona dla zuchwałych".
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones